Odkopuję, bo w ciągu 2 ostatnich dni zagrałem 1,5 partii na Vassalu - pierwsze odkąd kupiłem grę z rok temu
Pierwsza partia, Fat Lipki, gram Niemcami, von Karsties z 3 squadami i LMG w centralnej części mapy, Winkler ze swoim
squadem na wschodnim krańcu mapy. NB - jak przetłumaczyć squad na polski - drużyna to chyba więcej ludzi? Sekcja? Nie mam pojęcia czego się używa w polskiej terminologii do określenia zespołu 10 żołnierzy?
mapa dla orientacji:
http://www.boardgamegeek.com/image/1704 ... der-europe, wschód po prawej stronie
von Karsties z LMG i squadem zajmuje kluczowy budynek przy stawie, pozostałe 2 squady zajmują 2 punktowane cele (drugi budynek i las w pobliżu skrzyżowania). Rosjanie z MMG i LMG powoli zbliżają się krawędzią lasu pod ostrzałem mojego LMG, próbując ugryźć squad von Karstiesa, ale chłopaki trzymają się mocno (status weteranów z eventu, miałem też zawsze Concealment pod ręką gdy celniej strzelali). Von Karsties stara się nie dopuścić do stworzenia większej grupy ogniowej, wyszukując słabsze punkty w linii Rosjan. Ostrzał jest dość skuteczny, 2 squady i LMG idą do piachu, Rosjanie boją się wyskoczyć na drogę i zaatakować budynek, widząc skuteczność mojego kaemu. Mi to pasuje, więc sobie strzelam jak mam nadmiarowy Fire:)
Tymczasem Winkler dostał się na samym początku w ostrzał MMG (trochę źle go ustawiłem, zakładając że przeciwnik nie puści średniego KM wschodnią częścią mapy. Winkler spanikował, więc rozkazałem mu wycofać się pod osłonę lasu. Na szczęście pojawił się Dietl, bohater III Rzeszy (z eventu), zebrał Winklera do kupy i poprowadził squad lasem w kierunku budynku w sadzie (cel punktowany), który spokojnie zajęli Rosjanie (squad w budynku, squad w sadzie przy budynku, squad z dowódcą i MMG pilnuje drogi do budynku). Podkradli się pod sam budynek, tam zauważyli ich Rosjanie i poszli na bagnety, opuszczając kryjówkę. Mieli pecha (2x Ambush, mój przeciwnik też grał pierwszy raz i poszedł na żywioł:) i zginęli co do jednego. Dietl poprowadził oddział i zajęli budynek (tu ja ryzykowałem, ale co tam, miałem Advance i Ambush na ręce
, ostrzał Rosjan nie przyniósł efektu, więc Dietl poprowadził squad do ataku na obsadę kaemu, zabijając cały squad i kaprala Kryłowa. Upojeni krwią zaatakowali ostatni sowiecki squad, który nie wiedział do końca, co się dzieje i wyrżnęli go do ostatniego człowieka. Co bohater, to jednak bohater, akcja była filmowa, a karty łaskawe
Ponieważ Rosjanie próbowali bezkutecznie podgryźć von Karstiesa w budynku, postanowiłem zajść ich od tyłu drużyną Dietla i Winklera i spróbować ich powybijać pojedynczo. Rosjanie złapali przynętę i weszli w głąb lasu, dając spokój von Karstiesowi. Powinienem ich trochę pozwodzić (miałem 2x move na ręce i więcej punktów ruchu, a w VP prowadziłem 18 punktami), ale Dietl poczuł się niezwyciężony (Winkler już dawno przestał dowodzić, po tym jak spanikował po pierwszych strzałach) i postanowił na Rosjan zaczekać - wyrzuciłem wszystkie karty licząc na Ambush).
Niestety sierżant Kowaliow był bardziej doświadczonym dowódcą od kaprala Kryłowa, podciągnął średni kaem i dodatkowy squad, celny ostrzał spowodował panikę u Winklera (on chyba został zesłany na front wschodni za przekręty na kwatermistrzostwie), która niestety przeniosła się na resztę żołnierzy (tylko Dietl wytrzymał). Próba zebrania oddziału do kupy nie powiodła się (Winkler nie pomógł, schowany gdzieś za drzewem), wiec następna seria Rosjan wykosiła cały oddział z nieszczęsnym Winklerem na czele. Samotny Dietl został zaatakowany przez cały sowiecki squad i zginął
śmiercią bohatera (było blisko, jeden Ambush mi przyszedł). Rosjanie odzyskali część VP, ale wkrótce dotarliśmy do końca gry (drugi rzut na sudden death był udany) i Niemcy ostatecznie zwyciężyli w starciu.
Drugą partię zacząłem Rosjanami - ten sam scenariusz. Niemcy oddali inicjatywę i von Karsties znowu rozsiadł się z kaemem w budynku przy stawie. Ja szybko zająłem budynek przy sadzie we wschodniej części mapy, natomiast oddział sierżanta Kryłowa z trzema kaemami mozolnie przedzierał się lasem (poza zasięgiem kaemu niemieckiego) na z góry upatrzone pozycje.
Planowałem stworzenie dużej grupy ogniowej z 3 kaemami, która bedzie miała szansę przygwoździć lub złamać Niemców w budynku i wtedy ruszyć przez drogę i zdobyć budynek w walce wręcz. Z 5 squadów jeden został ostrzelany przez kaem niemiecki podczas zajęcia punktowanego celu i został w tyle, żeby się zebrać do kupy, reszta zajęła dogodne pozycje na skraju lasu z możliwością ostrzału budynku. Niemcy próbowali nas ostrzelać, ale zasłona drzew wystarczyła i nic się nikomu nie stało. Trochę źle rozstawiłem żołnierzy i nie mogłem uzyskać pełnej siły ognia, ale już pierwszy ostrzał budynku przygwoździł faszystów i kaem zamilkł. Na ręce miałem wszystkie potrzebne karty (Move, Recover, Advance, Ambush), więc mimo pierwotnego planu, żeby poostrzeliwać budynek i poczekać na dogodną okazję, Kowaliow wydał rozkaz do ataku. Przez złe ustawienie do ataku poszła obsługa 2 kaemów, więc został tylko 1 średni kaem do osłony (następnym razem przygotuję atak w ten sposób, żeby 3 kaemy zostały do osłony, a do ataku poszły pozostałe 2 oddziały).
Niemcy rozpoczęli ostrzał, więc na drodze zrobiło się bardzo gorąco, karta inicjatywy kilkanaście razy zmieniła właściciela, ale udało mi się 2 drużyny przerzucić pod budynek. Tylko ranny Kowaliow został na drodze, co po pierwsze grozi śmiercią, a po drugie uniemożliwia mu skoordynowanie ataku na budynek. Będzie ciężko. Ale mam przecież Recover i Advance w ręku... Niestety, Niemcy złapali jeńca, który po brutalnym przesłuchaniu zdradził im plany mojego natarcia (event Interrogation). Byli na nie przygotowani (przeciwnik wyrzucił mi Advance z ręki) i pod silnym ostrzałem natarcie zatrzymało się pod samym budynkiem, a moje sołdaty przywarły do ziemi w poszukiwaniu schronienia.
W tym momencie musieliśmy przerwać rozgrywkę (niestety trzeba czasem spać), zaryzykowałem i zakończyłem turę nie
zagrywając recover, narażając Kowaliowa na śmierć, bo na pewno będzie pierwszym celem ostrzału niemieckiego. Ale ranny ma wyższe morale, a ja mam kartę inicjatywy, więc może mu się uda, średni kaem postara się go osłonić, a dwa oddziały pod budynkiem spróbują go zdobyć...
Jak dogramy grę, dokończę raport
Teraz wrażenia co do samej gry:
Bardzo pozytywne, aczkolwiek naczytałem się tych wszystkich narzekań (na brak czołgów, brak realizmu, losowość wydarzeń, brak odpowiednich rozkazów na ręce etc.) i podszedłem odpowiednio ukierunkowany - nie oczekiwałem symulacji i dokładnego odwzorowania pola walki tylko skirmisha z czasów II WŚ nastawionego na akcję.
Pod tym kątem gra sprawdza się rewelacyjnie, emocje i radość z grania są bardzo duże (po obu partiach nie mogłem zasnąć, analizując rozgrywkę i planując następną
Nawet te losowe eventy przy odrobinie dobrej woli można wpleść w "historię opowiadaną przez grę", jak np. zyskanie radzieckiego MMG przez oddział praktycznie nie uczestniczący w walce (event Scrounge - mogli przecież znaleźć kaem w budynku, w którym stacjonowali), aczkolwiek czasem bywa dość groteskowo - sowiecki oddział siedział spokojnie w budynku z dala od miejsca akcji, gdy nagle spanikował go trigger Sniper! (zabłąkana salwa artyleryjska?), a po chwili NKWD wystrzelało spanikowanych sołdatów (event Comissar) - bam! 2 VP dla Niemców za darmo
Za nastoletnich lat zagrywałem się w gry strategiczne Dragona, potem po dłuższej przerwie w graniu wróciłem do nowoczesnych planszówek poprzez euro i AT, ale gry wojenne cały czas gdzieś tam we mnie siedziały. Te taktyczne bardzo mi pasują, ze względu na stosunkowo krótki czas rozgrywki i mniejszą skalę (chodzi o ilość żetonów pod kontrolą etc.), CC:E mnie po 1,5 partii zauroczył. Na pewno kupię CC:M, żeby skompletować podstawkę, w planach jest też CoH (jak wyjdzie 2 edycja AtB), bo co czołgi to jednak czołgi