Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychika

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Pixa
Posty: 1992
Rejestracja: 10 lip 2013, 13:24
Been thanked: 3 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: Pixa »

bartekb8 pisze:@Pixa, no dobra z tonu twojej wypowiedzi wynika że czujesz się nieco lepszy od tych 60%. Jasne, jest się czym pochwalić, a ja ci gratuluję bo choć sam czytam to niestety daleko mi do takich liczb. (...) Jak by nie było zawyżamy ten czytelniczy procent w skali kraju ale obnoszenie się tym jest nieładne. Jedni czytaja książki a drudzy nie, tak już jesteśmy skonstruowani. Nie tłumaczę nieczytających ale też nie potępiam, nawet jeśli sam bym wolał żeby więcej ludzi czytało.

Natomiast nadal nie rozumiem co jest złego lub dziwnego w zapisywaniu ilości rozgrywek na bgg. Bgg to w tej chwili największy portal dotyczący gier. Mnóstwo ludzi przynależy do społeczności. Jestem tam zalogowany więc ze strony korzystam: jeśli kupuję grę to dodaję ją do listy posiadanych, oceniam, komentuję żeby ewentualnie naprowadzić kogoś na kupno produktu lub go odradzić, jeśli grę bardzo lubię to również udzielam się na podforum, jak czegoś nie wiem to pytam właśnie tam, jeśli mogę pomóc innym to pomagam, jeśli mam jakieś spostrzeżenia to dzielę się nimi z innymi, itp, itd.
Nie czuję się lepszy, ale trochę się zirytowałem jak kolega Deathlog stwierdził, że mnóstwo osób czyta jedną książkę tygodniowo, bo to po prostu nieprawda. Nie jesteśmy szczególnie oczytanym narodem, czego dowodzą statystyki. Nie krytykuje ludzi, którzy nie czytają, choć uważam, że miło by było gdyby chociaż wykształcony człowiek przejrzał jakąś gazetę.

Nie ma nic złego w zapisywaniu ilości gier na BGG, tylko nie widzę w tym absolutnie żadnego celu. Po co? Ja zapisuje tytuły, żeby wiedzieć co już widziałem/czytałem i uniknąć nieświadomych dubli. Samo zapisywanie dla zapisywania mija się z celem. Czemu służy informacja, że np. w Catan zagrałeś 90 razy?
--
Próbówka Music House - sale prób i studio nagrań we Wrocławiu
www.sala-prob-wroclaw.pl
bartekb8
Posty: 574
Rejestracja: 10 paź 2011, 11:03
Has thanked: 66 times
Been thanked: 59 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: bartekb8 »

Pixa pisze:Nie ma nic złego w zapisywaniu ilości gier na BGG, tylko nie widzę w tym absolutnie żadnego celu. Po co? Ja zapisuje tytuły, żeby wiedzieć co już widziałem/czytałem i uniknąć nieświadomych dubli. Samo zapisywanie dla zapisywania mija się z celem. Czemu służy informacja, że np. w Catan zagrałeś 90 razy?
Zgadzam się z tym że Polacy czytają mało. Kiedyś w Czechach byłem pod wrażeniem tego że ludzie (w każdym wieku) siadają tam na ławkach w parkach lub alejkach żeby poczytać książkę, potrafią też rozłożyć koc na trawniku i oddawać się lekturze. U nas widok niezmiernie rzadki, niestety.

A zapisywanie ilości rozgrywek służy tylko statystykom. Zapisywanie jakie książki czytasz/filmy oglądasz też pomaga ci orientować się ile ich było w ciągu roku, nawet jeśli nie zależy ci na danych liczbowych. Ja zapisuję sobie ilość gier bo lubię to robić, bo na koniec roku mogę sprawdzić sobie w który tytuł ile razy zagrałem: które gry były u mnie popularniejsze od innych, czy w tym roku ogólnie graliśmy więcej czy mniej. I tak jak napisałem, motywuje to mnie i współgraczy do większego starania się, do dążenia do kolejnych zwycięstw i bicia prywatnych rekordów - bo tabela wyszczegóławia także zwycięstwa graczy :)
Awatar użytkownika
Lothrain
Posty: 3410
Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 142 times
Been thanked: 300 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: Lothrain »

Pixa pisze:Nie ma nic złego w zapisywaniu ilości gier na BGG, tylko nie widzę w tym absolutnie żadnego celu. Po co? Ja zapisuje tytuły, żeby wiedzieć co już widziałem/czytałem i uniknąć nieświadomych dubli.
Właśnie dlatego wolę zapisać, w który scenariusz Robinsona grałem, żeby potem nie tłuc wciąż tego samego, tylko spróbować różnych, a pamięć już nie ta. Dlatego wolę wiedzieć, którymi nacjami grałem w Scythe, PLO, TM, czy jakąkolwiek inną grę z indywidualnymi zdolnościami, żeby móc spróbować zagrać kimś innym. Niektórzy lubią znać swoje najlepsze wyniki, więc zapisują dla samej statystyki. Albo dlatego, żeby po trzech latach ze zdziwieniem stwierdzić, że są na półce otwarte gry, w które zagrałeś raz. Przy większej kolekcji gier i analitycznym umyśle ze skłonnością do zbierania danych jest to po prostu naturalne.
Awatar użytkownika
costi
Posty: 3416
Rejestracja: 09 lut 2005, 19:19
Lokalizacja: Warszawa - Ochota
Has thanked: 7 times
Been thanked: 3 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: costi »

Jak dla mnie spis kolekcji na BGG pełni jedną funkcję - ułatwia umawianie się na konkretne tytuły, mogę udostępnić znajomym listę z wyprzedzeniem i potem zrobić setup zanim przyjdą, przypomnieć sobie zasady itp.
trochę człowieka i technika się gubi
Moja kolekcja
DEATHLOK
Posty: 285
Rejestracja: 09 cze 2017, 14:17

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: DEATHLOK »

Pixa pisze:
Nie czuję się lepszy, ale trochę się zirytowałem jak kolega Deathlog stwierdził, że mnóstwo osób czyta jedną książkę tygodniowo, bo to po prostu nieprawda. Nie jesteśmy szczególnie oczytanym narodem, czego dowodzą statystyki.
To, że Polacy nie czytają w ogóle (i nie uznają tego za problem) to nie oznacza, że 1książka na 2 tygodnie to specjalnie dużo. Tym bardziej jeżeli chodzisz po bibliotekach to powinieneś mieć lepszy ogląd sytuacji. Są osoby co biorą 6 książek co tydzień. Moja ciotka czytała 1 książkę dziennie. Są kobiety co czytają po 2 harlequiny dziennie
Filmy to znacznie lepszy wyznacznik niż książki bo widełki objętości sa mniejsze powiedzmy 85-130 minut a nie jak w książkach 120-600 stron. Nie ma też formatu ani wielkości czcionki. Czy film jest ciężki w odbiorze czy łatwy to leci z taką samą szybkością. Także filmy są o niebo bardziej miarodajne jeżeli chodzi o obejrzana ilość niż książki.

Ja jem co najmniej 1 hamburgera tygodniowo - względem populacji Polski to znacznie powyżej przeciętnej. Ale nie ośmieliłbym się mówić, że to Mount Everest hamburgerożerstwa.

Kończąc temat czytelnictwa nie ma sensu brać pod uwagę statystyk polskiego społeczeństwa. W badaniach wychodzi, że nawet kadra menedżerska czy studenci nie uważają, że fakt "nie czytania" to jakiś problem. Wręcz szczycą się tym, że nie mają czasu na czytanie.
Kontynuacja konta DREADNOUGHT2
Awatar użytkownika
detrytusek
Posty: 7330
Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 459 times
Been thanked: 1106 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: detrytusek »

Faktycznie, żeby uznać czy coś się dzieje często czy rzadko nie ma sensu posiłkować się statystykami. :roll:
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."

Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera

Wątek sprzedażowy
Awatar użytkownika
Archiwista
Posty: 111
Rejestracja: 16 lut 2015, 10:15
Has thanked: 2 times
Been thanked: 5 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: Archiwista »

Spoiler:
Pixa
Posty: 1992
Rejestracja: 10 lip 2013, 13:24
Been thanked: 3 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: Pixa »

DEATHLOK pisze:
Pixa pisze:
Nie czuję się lepszy, ale trochę się zirytowałem jak kolega Deathlog stwierdził, że mnóstwo osób czyta jedną książkę tygodniowo, bo to po prostu nieprawda. Nie jesteśmy szczególnie oczytanym narodem, czego dowodzą statystyki.
To, że Polacy nie czytają w ogóle (i nie uznają tego za problem) to nie oznacza, że 1książka na 2 tygodnie to specjalnie dużo. Tym bardziej jeżeli chodzisz po bibliotekach to powinieneś mieć lepszy ogląd sytuacji. Są osoby co biorą 6 książek co tydzień. Moja ciotka czytała 1 książkę dziennie. Są kobiety co czytają po 2 harlequiny dziennie
No i co z tego, skoro ilość osób takich jak Twoja ciotka to pewnie promil populacji? Przygniatająca większość nie czyta wcale, więc przerzucenie kilku książek rocznie to w Polsce dużo, a kilkunastu - bardzo dużo.
--
Próbówka Music House - sale prób i studio nagrań we Wrocławiu
www.sala-prob-wroclaw.pl
Awatar użytkownika
detrytusek
Posty: 7330
Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 459 times
Been thanked: 1106 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: detrytusek »

Pixa pisze:
No i co z tego, skoro ilość osób takich jak Twoja ciotka to pewnie promil populacji? Przygniatająca większość nie czyta wcale, więc przerzucenie kilku książek rocznie to w Polsce dużo, a kilkunastu - bardzo dużo.
Szkoda czasu. Jeśli statystyka przegrała to Ty też nie masz szans.
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."

Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera

Wątek sprzedażowy
Skid_theDrifter
Posty: 581
Rejestracja: 25 mar 2017, 19:53
Has thanked: 26 times
Been thanked: 182 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: Skid_theDrifter »

Jeśli ktoś miał jakieś wątpliwości co do tego, czemu służy ten tu wątek, OP rozwiewa wszelkie wątpliwości:
DEATHLOK pisze:Są osoby co biorą 6 książek co tydzień. Moja ciotka czytała 1 książkę dziennie. Są kobiety co czytają po 2 harlequiny dziennie
Argument na "ciotkę", "szwagra" albo "sąsiada" przynależy zawsze do tej samej mielonej od lat historii tak zwanego "nepotyzmu badawczego", gdy anegdotyczny argument pociotka stryjka wujka szwagierki jest dowodem na to, że racja jest najmojsza, nawet jak dysponujesz liczbami.

Oczywiście, jest tego więcej. OP zdaje się nie zauważać wszelkich racjonalnych wyjaśnień co do zaproponowanego przez niego zagadnienia problemowego, nie wchodzi w konstruktywną dyskusję z osobami o odmiennych poglądach, a jedyne na co go stać gdy już się do czegoś odnosi to "bo ja to widzę tak, więc tak być musi", co może było dość zabawne, gdy w swoich pamiętnikach Bocheński pisał o Bergsonie, ale ostatecznie niezbyt to ma przełożenie na jakiekolwiek rozmowy, wnioski i tak dalej.

Lubi się mówić o tym, że ruch na stronie, na forum, liczba postów lub popularność/kontrowersyjność wątku oznacza, że temat ważki, zainteresowanie społeczne duże, zapotrzebowanie na dyskusje o czymś innym niż koszulki/kurier jest wysokie... Ale jeśli tak wygląda ta strona ożywienia, że kilku gości obraca wątkiem jak chce a z zewnątrz to wygląda jak łowienie ryb w beczce, to co tu celebrować i z czego się cieszyć? Że każdy ma opinię? Ot nowość.

Porada dla OP: jak nakręcasz dyskusję, to wypadałoby się czegoś z niej uczyć w procesie konwersacji z tymi, którzy odpowiadają (przynajmniej żeby zachować pozory). Jak tylko mówisz o tym, co sobie wymyśliłeś na podstawie przysłowiowego chłopskiego rozumu, i jeszcze sprzedajesz to jako prawdę objawioną, z której inni powinni się uczyć, to efekt jest taki, że cała maskarada wychodzi na wierzch. I żeby nie było, że to jakieś moje wnioski, nie. Widzisz, moja ciotka dużo tak na forach pisała i wiele się od niej nauczyłem. A ona to była harda sztuka, bo jak ona na tych forach pisała, to jeszcze nie było Internetu. Trzeba było ryć wiadomości nożykiem w dużych ziemniakach, które potem roznosiły jaskółki. A i o duże ziemniaki w tamtych czasach było ciężko.

Tak więc zapraszam serdecznie do cofnięcia się do mojego poprzedniego posta w tym wątku i jakiegoś ustosunkowania, jeśli istnieje prawdziwa chęć przedyskutowania tematu. Maska co prawda już spadła, ale dalej można ją niezdarnie przytrzymywać, jak gdyby nigdy nic.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 929 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: rattkin »

Skid_theDrifter pisze: Ale jeśli tak wygląda ta strona ożywienia, że kilku gości obraca wątkiem jak chce a z zewnątrz to wygląda jak łowienie ryb w beczce, to co tu celebrować i z czego się cieszyć? Że każdy ma opinię? Ot nowość.
Jest to odwieczny problem bouncera, czyli "czy wszyscy są mile widzani". Da się go łatwo rozwiązać, ale nie jest to rozwiązanie szczególnie "politycznie poprawne", dlatego na tym forum nikt go nie przeprowadzi. I cóż, taki jest efekt. Można narzekać, ale ten statek już odpłynął. Trzeba mrużyć oczy i akceptować, najlepiej w krytycznych momentach odwracając głowę w inną stronę. Co bardzo smutne, gdy się zastanowić.
Awatar użytkownika
detrytusek
Posty: 7330
Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 459 times
Been thanked: 1106 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: detrytusek »

Skid_theDrifter pisze:Trzeba było ryć wiadomości nożykiem w dużych ziemniakach, które potem roznosiły jaskółki.
Ale afrykańska czy europejska?
https://www.youtube.com/watch?v=w8Rn_f75UHs
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."

Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera

Wątek sprzedażowy
koczkodan
Posty: 232
Rejestracja: 21 cze 2017, 12:38
Has thanked: 3 times
Been thanked: 3 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: koczkodan »

widze po nowym temacie ze licencjat jeszcze nie napisany...
HoLi
Posty: 690
Rejestracja: 11 lut 2014, 21:37
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 75 times
Been thanked: 70 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: HoLi »

Tak więc zapraszam serdecznie do cofnięcia się do mojego poprzedniego posta w tym wątku i jakiegoś ustosunkowania, jeśli istnieje prawdziwa chęć przedyskutowania tematu. Maska co prawda już spadła, ale dalej można ją niezdarnie przytrzymywać, jak gdyby nigdy nic.
Ale może autor tego wątku nigdy czegoś takiego, czy czegokolwiek podobnego, o czym pisałeś w poprzednim poście, nie doświadczył w swoim życiu, więc dlatego się nie odniósł w żaden sposób do twojej wypowiedzi i po prostu ją przemilczał (bo to trochę tak jak ja bym miał się wypowiadać o przeżyciach podczas skoku ze spadochronem, czego nigdy w swoim życiu nie doświadczyłem).
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
bartekb8
Posty: 574
Rejestracja: 10 paź 2011, 11:03
Has thanked: 66 times
Been thanked: 59 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: bartekb8 »

HoLi pisze:
Tak więc zapraszam serdecznie do cofnięcia się do mojego poprzedniego posta w tym wątku i jakiegoś ustosunkowania, jeśli istnieje prawdziwa chęć przedyskutowania tematu. Maska co prawda już spadła, ale dalej można ją niezdarnie przytrzymywać, jak gdyby nigdy nic.
Ale może autor tego wątku nigdy czegoś takiego, czy czegokolwiek podobnego, o czym pisałeś w poprzednim poście, nie doświadczył w swoim życiu, więc dlatego się nie odniósł w żaden sposób do twojej wypowiedzi i po prostu ją przemilczał (bo to trochę tak jak ja bym miał się wypowiadać o przeżyciach podczas skoku ze spadochronem, czego nigdy w swoim życiu nie doświadczyłem).
Generalnie jeśli się otwiera wątek to wypada potem poprowadzić dyskusję, lub przynajmniej dać prowadzić ją innym i wysuwać jakieś wnioski, a nie forsować swoje zdanie na ślepo, wbrew wszystkiemu i wszystkim, odpowiadając tylko na te komentarze które są wygodne i sprzyjające. Doświadczenia nie mają z tym nic wspólnego więc i przykład ze spadochronem nietrafiony, bo dyskusja ma na celu próbę zrozumienia jakiegoś zagadnienia. OP najwyraźniej tego nie wie, a po komentarzach widać że ten temat nie służy mu do dyskusji, tylko do prowokacji.
HoLi
Posty: 690
Rejestracja: 11 lut 2014, 21:37
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 75 times
Been thanked: 70 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: HoLi »

Generalnie jeśli się otwiera wątek to wypada potem poprowadzić dyskusję, lub przynajmniej dać prowadzić ją innym i wysuwać jakieś wnioski, a nie forsować swoje zdanie na ślepo, wbrew wszystkiemu i wszystkim, odpowiadając tylko na te komentarze które są wygodne i sprzyjające. Doświadczenia nie mają z tym nic wspólnego więc i przykład ze spadochronem nietrafiony, bo dyskusja ma na celu próbę zrozumienia jakiegoś zagadnienia. OP najwyraźniej tego nie wie, a po komentarzach widać że ten temat nie służy mu do dyskusji, tylko do prowokacji.
Zgadzam się z tym co napisałeś całkowicie. Ja w swojej wypowiedzi odniosłem się tylko do tego pojedynczego wpisu użytkownika Skid_theDrifter, a nie do całego wątku. Jeżeli ktoś wie co to znaczy zapracować na coś własnymi rękoma to powinno mu być łatwiej zrozumieć o co chodziło w tym wpisie, a jeśli ktoś na przykład całe życie miał coś "na zawołanie" to już niekoniecznie. Stąd też moim zdaniem doświadczenie w takiej czy innej materii ma jak najbardziej znaczenie, bo w większy lub mniejszy sposób kształtuje nasz sposób myślenia czy postrzegania otaczającego nas świata (łatwiej jest się nam z kimś chociażby utożsamić jeśli przeżyliśmy coś podobnego niż w przeciwną stronę). Można to odnieść również do grania w gry, bo jeśli grałem w jakiś tytuł to łatwiej mogę się utożsamić lub nie z kogoś odczuciami na temat tej gry, niż gdybym nigdy w nią nie grał.

A co do samego OP, to ja odnoszę wrażenie, że sprowokował ten wątek, aby zobaczyć co ludzie napiszą, żeby móc być może ocenić w jakiś sposób samego siebie (w skrócie czy coś jest ze mną nie tak, że robię tak jak robię, czy może to norma wśród ludzi) i nie chodzi w nim chyba nawet o dyskusję i wyciąganie wniosków, tylko zwykłe wysondowanie od innych tego co mnie interesuje, a reszta do śmieci.
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
Skid_theDrifter
Posty: 581
Rejestracja: 25 mar 2017, 19:53
Has thanked: 26 times
Been thanked: 182 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: Skid_theDrifter »

HoLi pisze:Ja w swojej wypowiedzi odniosłem się tylko do tego pojedynczego wpisu użytkownika Skid_theDrifter, a nie do całego wątku. Jeżeli ktoś wie co to znaczy zapracować na coś własnymi rękoma to powinno mu być łatwiej zrozumieć o co chodziło w tym wpisie, a jeśli ktoś na przykład całe życie miał coś "na zawołanie" to już niekoniecznie. Stąd też moim zdaniem doświadczenie w takiej czy innej materii ma jak najbardziej znaczenie, bo w większy lub mniejszy sposób kształtuje nasz sposób myślenia czy postrzegania otaczającego nas świata (łatwiej jest się nam z kimś chociażby utożsamić jeśli przeżyliśmy coś podobnego niż w przeciwną stronę).
(...)
A co do samego OP, to ja odnoszę wrażenie, że sprowokował ten wątek, aby zobaczyć co ludzie napiszą, żeby móc być może ocenić w jakiś sposób samego siebie (w skrócie czy coś jest ze mną nie tak, że robię tak jak robię, czy może to norma wśród ludzi) i nie chodzi w nim chyba nawet o dyskusję i wyciąganie wniosków, tylko zwykłe wysondowanie od innych tego co mnie interesuje, a reszta do śmieci.
A zatem dwie rzeczy, jak już tak postawiłeś sprawę.

Pierwsza rzecz to sprawa problemowa wątku. Zapytanie początkowe i kolejne doprecyzowania OP wskazują na przekonanie, że "poszliśmy za daleko w hobby jeśli chodzi o zabezpieczanie, co musi świadczyć o jakimś stanie chorobowym środowiska". Teraz, rozmontujmy to trochę. Jakby teza była taka, że "poszliśmy za daleko jeśli chodzi o zabezpieczanie", bez tego drugiego członu o stanie chorobowym, to byś miał grunt pod rozmowę: czy istnieje granica "za daleko", a jeśli tak, to gdzie leży? Ale nie, ponieważ część potencjalnych dyskutantów zostaje odgórnie antagonizowana na płaszczyźnie własnego hobby, taka płaszczyzna rozmowy od razu wylatuje. Podkreślę, mówimy o HOBBY. Z założenia działalność hobbystyczna nie posiada zdrowych ram, bo też i stopień zaangażowania będzie zawsze inny, a jedyną zdrową zasadą jest świadomość, że nie jest ważne jak jesteś zaangażowany - istnieje ktoś bardziej zaangażowany od Ciebie. Ponieważ większość ludzi mierzy zawsze względem siebie, to też i łatwo pojawia się skala: ja należę do grupy normalnej, wszelkie odchyły do grup nienormalnych. Na przykładzie tego tu wątku: "Ja dbam tak, ci co nie dbają wcale to fleje, ci co dbają bardziej są chorzy psychicznie."

Dalej istnieje oczywiście płaszczyzna kontaktowa i pole do dyskusji, ale trzeba się jej podejmować, co zwyczajnie nie zachodziło, a konfrontacyjne nastawienie osiągnęło apogeum w tzw. "punkcie ciotki", albo inaczej "grawitacyjnym punkcie argumentacji", czyli miejscu, do którego rozmowa ostatecznie zmierza. Zakładasz dobrą wolę OP w charakterze "może nie ma takiego doświadczenia, więc nie może się odnieść". Już pomijając argument "niewinnej ignorancji" ze względu na to, że to żadne usprawiedliwienie, zasadne wydaje się pytanie o cel istnienia wątku. Jeśli nie chcę się odnosić do nieznanego, a chcę jedynie odnosić się do zbliżonych stanowisk, czy moim celem jest dyskusja, czy walidacja własnych poglądów i publiczne trzepanie ego i odrzucanie wszystkiego, co sprzeczne z odgórnym założeniem? Istnieją pewne ramy zdrowej dyskusji, i ramy te wymagają, aby rozmów nie traktować jako metody walki na kopie, ale raczej współpracy - bo tylko w ten sposób można dojść do jakichś wniosków. Tego jednak również OP nie zrobił.

Jak więc wygląda spektrum problemowe? Ilość metod ochrony rośnie, obserwacja trafna. Koszulkujemy, laminujemy, dokonujemy wszelkiej maści zmian. Pytanie zasadne brzmi: czy motywacja do rozrostu tego sektora jest zewnętrzna, czy wewnętrzna? W sensie, czy pochodzi od czyjegoś wyobrażenia tego, co jeszcze można ludziom wcisnąć, czy raczej z wewnętrznej potrzeby samych klientów? Z mojej perspektywy to odpowiedź na bardzo ludzkie zachowanie, na dodatek wcale nie takie nowe jeśli pomyśleć o innych rodzajach kolekcjonerskiego hobby. Znaczki mają swoje klasery, monety - pierdyliard kapsuł i innych holderów - a nikt nimi nic nie robi przecież, tylko ogląda. My z kolei gier używamy, naturalne wydaje się zatem to, że jeśli można utrzymać je dłużej w dobrym stanie, to znajdą się osoby chętne do takiego działania. Pomimo kosztów jakie mogą generować gry, większość osób tutaj należy pewnie do klasy średniej, a klasa średnia przeważnie trzyma się pewnych ram wychowania: ram dbałości o posiadane dobra, ram kalkulacji kosztów i ogólnej oszczędności - tych wszelkich zasad, które pozwalają im pozostawać w klasie średniej. Czy jest zatem takie dziwne, że ktoś z klasy średniej jest gotów dołożyć 20-30 złotych do kosztu gry żeby zmniejszyć poziom zużycia, efektywnie zwiększając tym samym czas życia produktu przynajmniej dwukrotnie? Nie mówimy tutaj o koszulkowaniu zwykłej talii kart jaką można kupić w kiosku, ale gier, które wychodzą przeważnie w kilku tysiącach egzemplarzy i które często nie wracają do sprzedaży. A ten ekonomiczny argument to tylko jeden z powodów, dodatkowo istnieją bowiem powody natury higienicznej, jeśli grasz z obcymi, albo powody natury estetycznej, gdzie zwyczajna dbałość znajduje korzenie w upodobaniu do rzeczy nie noszących śladów użytkowania. Tak więc w spektrum problemowym jest co rozważać i nad czym gdybać. Tego jednak OP również się nie podjął, co sprowadza mnie do drugiej części tego posta: intencje.

Drugą rzeczą do rozważania są bowiem właśnie intencje. Gdyby to był pierwszy taki post tego użytkownika, moglibyśmy zagrywać kartę naiwnej ignorancji cały dzień, a ja sam chętnie bym ją przyklepał - ale to nie pierwszy taki wątek. Tylko na przestrzeni ostatniego roku OP miał tu kilkanaście wątków mniej lub bardziej spójnych, a i ja chętnie dawałem im szansę, bo choć przeważnie źle poprowadzone, to miały zadatek na jakieś pole do rozmowy i pewne ciekawe dyskusje tam powstawały - ale nie tym razem, nie w tym wątku, gdzie efektywnie nie ma chęci ze strony OP do jakiegokolwiek dialogu, bo założenie jest jedno, a wszelki odchył udowadnia cieniutką tezę, bo "tak mi się widzi, a inaczej widzieć nie umiem". W takiej sytuacji nie ma co stawać w jego obronie, bo wiąże się to z bronieniem najniższych pobudek do inicjowania rozmów: walidacja miast dialogu, ideowy monolit miast chęci zrozumienia - tu nie ma czego bronić, jest natomiast co wytykać palcem i nazywać po imieniu.
HoLi
Posty: 690
Rejestracja: 11 lut 2014, 21:37
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 75 times
Been thanked: 70 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: HoLi »

Sęk w tym że ja go nawet nie bronię i nie taki miałem zamiar. Stwierdziłem tylko, że z mojego punktu widzenia może to być osoba, która być może po prostu nie odniosła się do tamtego twojego wpisu (jakby nie patrzeć trafnie opisującego jedną z przyczyn dbania o przedmioty kolekcjonerskie czy inne), ponieważ sama nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji jak na przykład: zapracować na coś swoimi rękoma. To jest tylko moje zdanie, nie mające też na celu w żaden sposób obrażać OP, które może sam on zweryfikuje i się wypowie lub pozostawi bez odpowiedzi tak jak twój wpis wcześniej.
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
DEATHLOK
Posty: 285
Rejestracja: 09 cze 2017, 14:17

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: DEATHLOK »

Trochę mnie dziwi, że osoba "autora wątku" wzbudza jakieś emocje. Ja generalnie nie śledzę co i gdzie ktoś zakłada, mogę zerknąć/napisać tylko jeżeli coś mnie interesuje . W ogóle uważam, że zamiast autora wątku powinno sie używać określenia osoba rozpoczynająca wątek. Skoro uzewnętrznie pierwszą myśl to ktoś inny już ją wprawia w ruch w często nieprzewidzianym przeze mnie kierunku.

Nie do końca rozumiem czemu od osoby piszącej pierwszy post domagacie się moderacji czy prowadzenia dyskusji. Każdy pisze na forum co i jak chce, najczęściej to samo w kółko wracając często do punktu wyjścia. Czemu ktoś rozpoczynający ma ten bardak nadzorować i pchać w określonym kierunku ?

Odnośnie uwagi, że w każdym hobby ktoś jest mniej lub bardziej zaangażowany od X. To nie ma takiej siły uśredniającej stanowiącej co się mieści w granicach normy ? Masa chyba wyznacza gdzie jest średnia ? A tutaj w tym wątku dla wiekszości osób pedantyczna dbałość o planszówki wydaje się być uzasadniona.
Kontynuacja konta DREADNOUGHT2
bartekb8
Posty: 574
Rejestracja: 10 paź 2011, 11:03
Has thanked: 66 times
Been thanked: 59 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: bartekb8 »

DEATHLOK pisze:Trochę mnie dziwi, że osoba "autora wątku" wzbudza jakieś emocje. Ja generalnie nie śledzę co i gdzie ktoś zakłada, mogę zerknąć/napisać tylko jeżeli coś mnie interesuje . W ogóle uważam, że zamiast autora wątku powinno sie używać określenia osoba rozpoczynająca wątek. Skoro uzewnętrznie pierwszą myśl to ktoś inny już ją wprawia w ruch w często nieprzewidzianym przeze mnie kierunku.

Nie do końca rozumiem czemu od osoby piszącej pierwszy post domagacie się moderacji czy prowadzenia dyskusji. Każdy pisze na forum co i jak chce, najczęściej to samo w kółko wracając często do punktu wyjścia. Czemu ktoś rozpoczynający ma ten bardak nadzorować i pchać w określonym kierunku ?

Odnośnie uwagi, że w każdym hobby ktoś jest mniej lub bardziej zaangażowany od X. To nie ma takiej siły uśredniającej stanowiącej co się mieści w granicach normy ? Masa chyba wyznacza gdzie jest średnia ? A tutaj w tym wątku dla wiekszości osób pedantyczna dbałość o planszówki wydaje się być uzasadniona.
Autor wątku to to samo co osoba rozpoczynająca wątek, tylko zgrabniej ujęte. Nie widzę tu żadnej różnicy w znaczeniu pojęć.

Co do kwestii prowadzenia dyskusji to nie do końca jest tak jak mówisz. Jeśli zakładasz wątek to każdy wychodzi z założenia że jesteś choć minimalnie zainteresowany tym co ludzie piszą, zwłaszcza że wracasz tu i włączasz się do dyskusji. W przeciwnym wypadku po co zakładać temat jeśli nie chce się w nim brać udziału? Żeby zabawiać gawiedź?

Myślę że Skid dość wyczerpująco napisał już wszystko o temacie "nadmiernej dbałości" i nie ma tu już nic więcej do dodania, cała reszta będzie już tylko powtarzaniem się i odbijaniem piłeczki.
Skid_theDrifter
Posty: 581
Rejestracja: 25 mar 2017, 19:53
Has thanked: 26 times
Been thanked: 182 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: Skid_theDrifter »

DEATHLOK pisze:Czemu ktoś rozpoczynający ma ten bardak nadzorować i pchać w określonym kierunku ?
Doskonałe pytanie! Pozwól, że dam Ci prostą odpowiedź: bo tak funkcjonuje rozmowa. To jest co prawda pisana rozmowa, ale dalej rozmowa między ludźmi. Jak więc to tak: zadać pytanie i wyjść z pokoju, albo udawać, że się nie słyszało? Ktoś, kto by tak robił w normalnej międzyludzkiej sytuacji szybko wyrobiłby sobie bardzo niepochlebną reputację. Tutaj nie jest inaczej, więc też i nie ma się czemu dziwić.
DEATHLOK pisze:Odnośnie uwagi, że w każdym hobby ktoś jest mniej lub bardziej zaangażowany od X. To nie ma takiej siły uśredniającej stanowiącej co się mieści w granicach normy ? Masa chyba wyznacza gdzie jest średnia ? A tutaj w tym wątku dla wiekszości osób pedantyczna dbałość o planszówki wydaje się być uzasadniona.
Środek ciężkości masy przeważnie określa akceptowaną normę, tak. Ale w przypadku dyskutowanej niszy, nie chodzi nawet o środek ciężkości wewnątrz niszy, ale i w szerszym podejściu kolekcjonerskim, jak i o pytanie o naturę człowieka. A w takiej sytuacji otwiera się możliwość dyskutowania wszystkich tych drobiazgów które już wspomniałem zarówno ja, jak i wielu innych, a które nadal pozostają bez odpowiedzi.
"Pedantyczność" metod natomiast to dość zabawny dobór słowa o wyraźnie negatywnym charakterze, co jeszcze wyraźniej pokazuje, że nawet jak się silisz na jakiś otwarty ton, Twoje podejście do problemu ulatuje wszystkimi otworami ciała i nie pachnie to pięknie. Ciężko nazwać wsadzenie kart w koszulki pedantyzmem - takie określenie nawet nie znajdowało się nigdy w potencjalnym zakresie, ale może dlatego, że planszówki to nie pierwsze kolekcjonerskie rodeo na tym świecie, a w skali kolekcjonerskich zachowań poziom ekscentryzmu jest wręcz nudny. Co więcej, szukasz w zachowaniu jednostki chorobowej, ale kompletnie olewasz racjonalne, ekonomiczne, obyczajowe i estetyczne argumenty. Chyba że chcesz tym samym powiedzieć, że społeczeństwo jest złe i zepsute a świat zmierza tam skąd przybył - do kloaki. No ale wtedy też nie chodzi o dyskusję, a radosne przytakiwanie, więc sens się dalej rozmywa.
Usunięte

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: Usunięte »

Ciekawe ile różnych tożsamości tej samej osoby prowadzi ze soba rozmowę w tym wątku
HoLi
Posty: 690
Rejestracja: 11 lut 2014, 21:37
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 75 times
Been thanked: 70 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: HoLi »

widze po nowym temacie ze licencjat jeszcze nie napisany...
Mam nieodparte wrażenie, że te jedno zdanie podsumowuje intencje osoby, która założyła ten wątek (niekoniecznie chodzi może o licencjat, ale o zebranie jakichś "danych" potrzebnych do "czegoś", nie wiem, może książki). Zresztą sam o tym wcześniej pisałem, że moim zdaniem w tym wątku nie chodzi o dyskusję jako taką, tylko o wysondowanie potrzebnych informacji. Sam autor tego wątku w moim odczuciu nie tyle co prowadzi dyskusję na dany temat, co zarzuca temat do dyskusji, nieraz tak jakby kierując ją w pożądanym przez siebie kierunku. Odzywa się wtedy kiedy mu to pasuje i komentuje wpisy dla niego coś znaczące, jednocześnie podgrzewając dyskusję żeby nie wygasła (nieraz wtrącając pytania czy wypowiedzi w sumie nie związane zbytnio czy wcale z tematem, a cztery strony tego wątku jakby nie patrzeć się pojawiły, choć na zadane przez niego pytanie odpowiedzi padły już na pierwszej, czy maksymalnie drugiej stronie). A tak ludziska piszą niejednokrotnie naprawdę ciekawe posty, które można śmiało traktować jako ciekawe źródło informacji. Wręcz tego typu wątki określiłbym jako coś w rodzaju ankiety, z tą różnicą, że tutaj niejednokrotnie padają bardziej rozbudowane i pełne treści odpowiedzi niż w typowej ankiecie.

EDIT:
Czemu ktoś rozpoczynający ma ten bardak nadzorować i pchać w określonym kierunku ?
To zadam Ci takie proste pytania.
1. Po co zakładałeś ten temat?
2. Czy chodziło Ci o coś w stylu: tak o dla zabawy walnę pytaniem i niech się dzieje co chcę, czy po co innego ?
Tutaj nie chodzi o pchanie dyskusji w określonym kierunku, tylko jej prowadzenie (skoro się ją zaczęło). Bo wygląda na to, że główny zarzut jest taki, że jako osoba zakładająca wątek nie przywiązujesz większej uwagi do tego co się w tym wątku dzieje (albo przywiązujesz do tego co Ciebie interesuje), a dodatkowo zbaczasz na inne tematy, jednocześnie nie odnosząc się do wypowiedzi "na temat"(jednocześnie wchodząc w dyskusję w odpowiedzi nie "na temat"). Wygląda to trochę tak, jakbyś po prostu zarzucił tematem na rozpoczęcie rozmowy, a dalej to niech sobie ta dyskusja "pływa".
Ostatnio zmieniony 06 lut 2018, 22:05 przez HoLi, łącznie zmieniany 2 razy.
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
buhaj
Posty: 1044
Rejestracja: 27 wrz 2016, 08:01
Lokalizacja: chrzanów
Has thanked: 857 times
Been thanked: 512 times

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: buhaj »

Jestem pod sporym wrażeniem tej dyskusji. Jakości budowania wypowiedzi, sposobów argumentacji. Jeśli tak dobrze gracie w gry jak prowadzicie rozmowę to chciałbym kiedyś z Wami zagrać.
DEATHLOK
Posty: 285
Rejestracja: 09 cze 2017, 14:17

Re: Nadmierna dbałość o przedmioty kolekcjonerskie a psychik

Post autor: DEATHLOK »

Skid_theDrifter pisze:
DEATHLOK pisze:Odnośnie uwagi, że w każdym hobby ktoś jest mniej lub bardziej zaangażowany od X. To nie ma takiej siły uśredniającej stanowiącej co się mieści w granicach normy ? Masa chyba wyznacza gdzie jest średnia ? A tutaj w tym wątku dla wiekszości osób pedantyczna dbałość o planszówki wydaje się być uzasadniona.
Środek ciężkości masy przeważnie określa akceptowaną normę, tak. Ale w przypadku dyskutowanej niszy, nie chodzi nawet o środek ciężkości wewnątrz niszy, ale i w szerszym podejściu kolekcjonerskim, jak i o pytanie o naturę człowieka.
Dokładnie o tym piszę - przesuneliście/przesunęła się granica. Coś co kiedyś było ekstremalne staje się teraz "dbałością". Myślę, że będzie to dalej postępować.
To co mnie tak zniechęciło do komiksów - przestały one służyć do czytania a zaczęły słuźyć do... przechowywania w plastikowych protektorach i prezentowania na półce. Udało się polskich klientów przekonać, że komiksy to forma "inwestycji" i z grami już się robi podobnie. O tym jest mój pierwszy post, że to hobby zmienia się na gorsze pod tym względem.
HoLi pisze:Wygląda to trochę tak, jakbyś po prostu zarzucił tematem na rozpoczęcie rozmowy, a dalej to niech sobie ta dyskusja "pływa".
Po 12 latach ślęczenia na forach mogę się podpisać pod tym, że wątki o otwartym charakterze (opisowym) właśnie na tym polegają.
Ostatnio zmieniony 07 lut 2018, 14:20 przez DEATHLOK, łącznie zmieniany 1 raz.
Kontynuacja konta DREADNOUGHT2
ODPOWIEDZ