Niedostępne gry i ich ceny.

[warlock]

Przepraszam, ale czy wszyscy dobrzy samarytanie prowadzą codzienną krucjatę i wysyłają masowe maile do klientów kupujących w najdroższych sklepach internetowych z ostrzeżeniami "tu jest drogo! nie kupuj! można taniej! sklep wyciąga kasę od ciebie, to janusze biznesu"?

Nikomu nic do tego, za ile ktoś wystawia grę. Macie przymus kupowania? Nie macie. Ktoś chce sprzedać Zakazane Gwiazdy za 900 zł? Nic Wam do tego. Mi też nic do tego. Jak widzę taką ofertę na grupie, scrolluję dalej. Jeśli ktoś chce za to zapłacić 900 zł - super. Jeśli ktoś kupi używane Ticket to Ride za 250 zł, to jego problem. Nie róbmy z ludzi małych dzieci, każdy sobie może sprawdzić po ile średnio chodzi dana gra. Sprzedający wystawia za ile chce. Nie musi znać rynku, nie musi wiedzieć, że można to kupić 3x taniej ani że nadchodzi dodruk. Wystawia towar za tyle, za ile chce. Jak znajdzie się chętny, to rewelacja. Jak nie, to towar będzie zalegać przez 20 lat w szafie bo jest absurdalnie drogi.

[sidmeier]

Moim zdaniem, pomimo obowiązującej zasady nie komentowania ofert sprzedażowych, wszelkie przypadki ewidentnego celowania w cudzą naiwność i brak obeznania powinny być piętnowane i tępione.

Amen. Jak dla mnie nie ma nic złego w tym, że pod ogłoszeniem z absurdalną ceną informujemy o możliwości dużo tańszego zakupu w innym miejscu albo o zbliżającym się dodruku. Generalnie facebookową zasadę o niekomentowaniu cen uważam za lekko półśmieszną i sprzyjającą cwaniakom.

Mam nadzieję że zadziała to też w drugą stronę, jak wystawię Starcrafta w stanie bdb za 50zł, to dobre duszyczki skomentują że cena jest absurdalnie niska i poproszą o podniesienie do rozsądnej ceny powiedzmy 250zł.

Zniszczyłeś system!

Quille wygłasza jakieś pseudokomunały na poziomie wiedzy podstawówki z ekonomii. Nie ma co marginalizować bzdur, tylko mówić jasno.

Jest cena, albo to akceptujesz albo nie. A że ktoś ma jakieś uczucia typu cwaniak, cebulak, czy naiwniak, to jego sprawa, sprzedawca to zlewa i ma prawo odpisać jak chce na chamskie odzywki typu: "weź obniż cenę" albo "tam kupię ją taniej". No to leć i kup, wolny wybór. Potem się nie dziw, że sprzedawca nie ma czasu odpisywać na rady poziomu dziecka 5-latka, tylko szuka kupującego, a czy naiwnego, super uświaodmionego, czy kogo tam jeszcze, to już twoje zdolności (abstrakcyjny odbiorco) nazewnictwa i prawo by się czuć, jak chcesz. Ale wyjdź poza WŁASNĄ naiwność choć i otwórz podręcznik ekonomii na stronie popyt podaż i się dowiesz, że zaraz wystawię se Zakazane Gwiazdy za 1 zł na allegro kup teraz albo Star Wars za 2000 zł pokreślone długopisem i czy to ktoś kupi czy nie, to jego i moja sprawa (popytu i podaży) i wszelkie określenia/epitety są tu zupełnie nieważne.

Polecam poczytać książki ekonomiczne. Zakładam partię z hasłem: ekonomia zamiast religii od podstawówki chyba po tym, co czytam, co niektórzy (w mniejszości na szczęście) tu głoszą.

[Quille]

Słabe to jest ukrywanie że dodruk będize, ostatnio był taki koleś co pandemica legacy sprzedawał na fb i ktoś napisał że będzie dodruk a on prosił admina o usunięcie tego komentarza nic nie wnoszącego. To jest słabe. To że cenę sobie walnę z kosmosu, to tylko moja sprawa. je

I dokładnie o tym piszę. O takiej sytuacji, gdy sprzedający chce ten fakt ukryć. I jeszcze się rzuca, jak ktoś mu to wytknie. To jest dla mnie totalne cebulactwo.
A to, że ktoś Dobble za 150 zł wystawi? To ja zrobię "pffff" i scrolluję dalej. Ale ocenić cenę jako śmieszną mi chyba wolno, prawda? (Podkreślam ponownie, nie w komentarzach, bo co mnie to - ocenić w swojej głowie, albo do koleżanki Kryśki "ej, Kryśka, Dobble za 150 zł ktoś wystawił ").

Quille wygłasza jakieś pseudokomunały na poziomie wiedzy podstawówki z ekonomii. Nie ma co marginalizować bzdur, tylko mówić jasno.

Ja piszę cały czas o jednym konkretnym przypadku, ale do tego to podstawy czytania ze zrozumieniem trzeba ogarniać, więc tyle od ciebie nie wymagam.

[sidmeier]

Słabe to jest ukrywanie że dodruk będize, ostatnio był taki koleś co pandemica legacy sprzedawał na fb i ktoś napisał że będzie dodruk a on prosił admina o usunięcie tego komentarza nic nie wnoszącego. To jest słabe. To że cenę sobie walnę z kosmosu, to tylko moja sprawa. je

I dokładnie o tym piszę. O takiej sytuacji, gdy sprzedający chce ten fakt ukryć. I jeszcze się rzuca, jak ktoś mu to wytknie. To jest dla mnie totalne cebulactwo.
A to, że ktoś Dobble za 150 zł wystawi? To ja zrobię "pffff" i scrolluję dalej. Ale ocenić cenę jako śmieszną mi chyba wolno, prawda? (Podkreślam ponownie, nie w komentarzach, bo co mnie to - ocenić w swojej głowie, albo do koleżanki Kryśki "ej, Kryśka, Dobble za 150 zł ktoś wystawił ").

Quille wygłasza jakieś pseudokomunały na poziomie wiedzy podstawówki z ekonomii. Nie ma co marginalizować bzdur, tylko mówić jasno.

Ja piszę cały czas o jednym konkretnym przypadku, ale do tego to podstawy czytania ze zrozumieniem trzeba ogarniać, więc tyle od ciebie nie wymagam.

Sorry, ale sadzisz bzdury jak 3-latek, więc nie obronisz się "czytanie ze zrozumieniem". Zamiast tracić czas na pisanie takich pseudoporad, zwróć się na forum o radę po książkę podstawowej ekonomii, a nie oburzaj, że ktoś wystawi coś za ile chce. Poprzednicy nie umieli mocniej wyjaśnić tego, to musiałem pomóc. Konkluzję zaprezentowali jednak podobną: ogarnij się, bo nie rozumiesz, jak działa popyt i podaż. Życzę Seasons w cenie 100 zł na kup teraz, przy okazji.

[mikeyoski]

Przepraszam, ale czy wszyscy dobrzy samarytanie prowadzą codzienną krucjatę i wysyłają masowe maile do klientów kupujących w najdroższych sklepach internetowych z ostrzeżeniami "tu jest drogo! nie kupuj! można taniej! sklep wyciąga kasę od ciebie, to janusze biznesu"?

Nikomu nic do tego, za ile ktoś wystawia grę. Macie przymus kupowania? Nie macie. Ktoś chce sprzedać Zakazane Gwiazdy za 900 zł? Nic Wam do tego. Mi też nic do tego. Jak widzę taką ofertę na grupie, scrolluję dalej. Jeśli ktoś chce za to zapłacić 900 zł - super. Jeśli ktoś kupi używane Ticket to Ride za 250 zł, to jego problem. Nie róbmy z ludzi małych dzieci, każdy sobie może sprawdzić po ile średnio chodzi dana gra. Sprzedający wystawia za ile chce. Nie musi znać rynku, nie musi wiedzieć, że można to kupić 3x taniej ani że nadchodzi dodruk. Wystawia towar za tyle, za ile chce. Jak znajdzie się chętny, to rewelacja. Jak nie, to towar będzie zalegać przez 20 lat w szafie bo jest absurdalnie drogi.

Lepiej bym tego nie ujął. Ludzie swój rozum mają

[RUNner]

Jakieś dwa lata temu miałem taką sytuację, że nabyłem ostatnią nową (prawdopodobnie w skali kraju) sztukę Lost Legion. W sklepie zapłaciłem 120zł, po czym wystawiłem ten egzemplarz za 180zł i nabywca się znalazł w ciągu kilku godzin. Wiedziałem też, że dodruk jest pakowany na statki i dodatek będzie w Polsce w ciągu miesiąca. I co w takiej sytuacji?

[Quille]

Sidmeier, to nie czytaj, nie ma obowiązku

Jakieś dwa lata temu miałem taką sytuację, że nabyłem ostatnią nową (prawdopodobnie w skali kraju) sztukę Lost Legion. W sklepie zapłaciłem 120zł, po czym wystawiłem ten egzemplarz za 180zł i nabywca się znalazł w ciągu kilku godzin. Wiedziałem też, że dodruk jest pakowany na statki i dodatek będzie w Polsce w ciągu miesiąca. I co w takiej sytuacji?

W tej sytuacji na moje oko zarobiłeś 60 zł. Ale ja tam nie wiem, trzeba by jakiegoś znawcę typu Sidmeier zapytać

[LordMongo]

Ale w którym miejscu widzisz tutaj nieuczciwość? Ustalenie wysokiej ceny przecież tym nie jest. Osoba dorosła powinna sobie zadać trochę trudu, żeby pogooglować, skorzystać z porównywarek, poczytać o danej grze przed zakupem, a nawet napisać maila do wydawcy z zapytaniem o dodruk. To naprawdę nic nie kosztuje, a brak takich działań to zwykłe lenistwo. Taka osoba to faktycznie idealny cel dla "Forumowego Rekina Biznesu", ale nie zrobiła dosłownie nic żeby temu zapobiec.

Gdzie widzę nieuczciwość? A czym Twoim zdaniem kierowali się Ci wszyscy "handlarze", którzy na wieść o wznowieniu MK puścili swoje egzemplarze w obieg? Miłością bliźniego i chęcią umożliwienia kolegom po planszy zapoznania się z tym klasycznym już tytułem? Czy może chęcią szybkiego zarobku na frajerach, do których wiadomość o dodruku nie zdążyła dotrzeć?

Dlaczego problemem w Twoich oczach jest "lenistwo" naciągniętego, a nie szemrane intencje naciągacza?
Zresztą dlaczego od razu lenistwo? Czy nie wydaje się naturalną koleją rzeczy, że początkujący nie będzie miał na starcie rozległej wiedzy na temat: co?, gdzie? i za ile? To wszystko przychodzi z czasem. Napisałeś, że tacy ludzie stanowią "idealny cel" i to jest niezwykle trafne sformułowanie. Praktyki sprzedażowe o jakich tu dyskutujemy skierowane są do wąsko określonego targetu. Nie ma się zatem co czarować, że intencją kierującą stojących za nimi sprzedawców jest inna niż żerowanie na niewiedzy swojej "ofiary" (i nie zgodzę się z tym, aby tę niewiedzę jednoznacznie określać jako winę poszkodowanego - niech pamięta krowa, że cielęciem była).
Postawienie sprawy w ten sposób wyjaśnia zarazem dlaczego autorzy podobnych ofert często reagują agresją na wytknięcie im niezasadności zaproponowanej ceny. Wyobraźmy sobie, że taki delikwent przyczai się w dziale sprzedażowym i czeka.... czeka... czeka... Nagle jest! Piękny okaz młodego jelenia. Początkowo kluczy nieśmiało, ale podchodzi coraz bliżej i bliżej. Nasz myśliwiec ma go już na muszce, jeszcze troszeczkę... Aż tu nagle, sprawdziwszy info na wyszukiwarce x, nasz jeleń zmienia się w sokoła i odlatuje w siną dal. A nasz łowca? Cóż, nie pozostaje mu nic innego jak cisnąć dubeltówką o ziemię i rzucić kilka ku...ew na pożegnanie.

Od nas graczy będzie zależało jak będziemy postrzegani jako grupa. Czy pozwolimy na to, żeby paru naciągaczy popsuło opinię całemu środowisku?
Właśnie przyszło mi do głowy, że przecież był/jest (?) na forum prężnie działający spekulant, któremu spora grupa powiedziała stanowcze nie! Czyżby zatem podwójne standardy moralne?

[Michał M]

Sidemeier, to nie czytaj, nie ma obowiązku

A Ty nie kupuj po zawyżonych cenach, też nie ma obowiązku.

A jeśli nie kupujesz, to jest się czym oburzać?

[Quille]

Tym, że ktoś na bezczelnego szuka jelenia? No w sumie wychodzi na to, że nie ma co się oburzać, skoro jest to działanie powszechnie akceptowane, a wręcz podziwiane, co widać po większości postów w tym wątku.

[wirusman]

Ja juz podchodzę do tego tematu inaczej, poprostu takiego "białego Kruka" nie kupuje i niech sprzedawca go wystawia za ile chce. Co innego że to też jest kpina, biały kruk dobre to jest. Po co płacić tyle za starą grę, jak co wcale wychodzą inne tytuły i w większości lepsze.

[sidmeier]

Sidemeier, to nie czytaj, nie ma obowiązku

A Ty nie kupuj po zawyżonych cenach, też nie ma obowiązku.

A jeśli nie kupujesz, to jest się czym oburzać?

Brawo, o takie zgaszenie jej mi chodziło. Bo prezentuje lekko żenuę.

Brawo też dla sprzedawców MK. Cierpliwość się opłaca i tyle. Lepiej być cierpliwym i nie reagować na to, że ktoś chce sprzedać za tanio albo za drogo. Ale to już wymaga kultury.

Szkoda się produkować. Wolny rynek ponad socjalizm. Dobrze, że każdy może sobie wpisać co chce w cenie.

[sidmeier]

Tym, że ktoś na bezczelnego szuka jelenia? No w sumie wychodzi na to, że nie ma co się oburzać, skoro jest to działanie powszechnie akceptowane, a wręcz podziwiane, co widać po większości postów w tym wątku.

Tak, wszyscy oprócz ciebie akceptują normalność - masz powód do sprzeciwu ha ha. Bardziej pogrążyć się nie można było niż tym. Chyba stracę nieco czasu i wyślę kilka pozycji ekonomicznych w pw, dla dobra ogółu i dyskutantów na przyszłość.

[Mixthoor]

Może przemawia przeze mnie irytacja ale to co się dzieję z cenami takich gier jak Kemet, dodatek do Kemeta TA-Seti,dodatki do Cyklad...

Olej Januszy Biznesu. Dodatki do Cyklad można zamówić np. w Niemczech dużo taniej niż Ekserci Marketingu sprzedają na allegro lub innych polskich serwisach. Ostatnio zorganizowałem zamówienie zbiorowe w jednym ze sklepów zza Odry i Nysy Łużyckiej. Spójrz: http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 55&t=54538. Za Tytanów Bogowie Sprzedaży liczą sobie od 200 PLN wzwyż (+ koszt przesyłki), tu masz o min. 40 PLN taniej. Po świętach Wielkiej Nocy zorganizuję kolejne zamówienie, gdzie będziesz mógł skusić się na KEMET i dodatek do tej gry. Naturalnie taniej, niż na polskiej ziemii.

A jeśli popyt będzie tak duży, to sam zawrę pakt z Januszem Skcesu i będę sprzedawał na alledrogo z 5 PLN rabatem, buhahahhaha (złowieszczy śmiech)...

[wirusman]

Jeszcze jedno, ja jedynie będę bronił wszystkich kupujących. Jak sprzedawca chce ich oszukać. W szczególności jeśli chodzi o dodruk. A on w pierwszych słowach pisze "że dodruk nigdy nie będzie, to ostatnia szansa na kupienie tego dodatku"

[RUNner]

Ale w którym miejscu widzisz tutaj nieuczciwość? Ustalenie wysokiej ceny przecież tym nie jest. Osoba dorosła powinna sobie zadać trochę trudu, żeby pogooglować, skorzystać z porównywarek, poczytać o danej grze przed zakupem, a nawet napisać maila do wydawcy z zapytaniem o dodruk. To naprawdę nic nie kosztuje, a brak takich działań to zwykłe lenistwo. Taka osoba to faktycznie idealny cel dla "Forumowego Rekina Biznesu", ale nie zrobiła dosłownie nic żeby temu zapobiec.

Gdzie widzę nieuczciwość? A czym Twoim zdaniem kierowali się Ci wszyscy "handlarze", którzy na wieść o wznowieniu MK puścili swoje egzemplarze w obieg? Miłością bliźniego i chęcią umożliwienia kolegom po planszy zapoznania się z tym klasycznym już tytułem? Czy może chęcią szybkiego zarobku na frajerach, do których wiadomość o dodruku nie zdążyła dotrzeć?

Dlaczego problemem w Twoich oczach jest "lenistwo" naciągniętego, a nie szemrane intencje naciągacza?

A dlaczego Ty tak bardzo demonizujesz tego naciągacza? Przecież pod pistoletem nikogo nie zmusza do kupna?

Od nas graczy będzie zależało jak będziemy postrzegani jako grupa. Czy pozwolimy na to, żeby paru naciągaczy popsuło opinię całemu środowisku?

Uważam, że bardziej naszemu środowisku szkodzi brak tolerancji na cudzą (i krytyczną) opinię odnośnie naszej ulubionej gry niż spekulacja cenowa na bazarku.

Właśnie przyszło mi do głowy, że przecież był/jest (?) na forum prężnie działający spekulant, któremu spora grupa powiedziała stanowcze nie! Czyżby zatem podwójne standardy moralne?

Masz na myśli tego gościa co handlował nie swoim towarem?

[RUNner]

Tym, że ktoś na bezczelnego szuka jelenia? No w sumie wychodzi na to, że nie ma co się oburzać, skoro jest to działanie powszechnie akceptowane, a wręcz podziwiane, co widać po większości postów w tym wątku.

Nie przesadzaj z tym podziwem Takie są prawa handlu, podawane w temacie niejednokrotnie. Kto posiada informację, ten zarabia na tych co nie wiedzą. Póki nie dotyczy to spraw ważnych, mnie to nie bulwersuje.

[esztfke]

Tym, że ktoś na bezczelnego szuka jelenia? No w sumie wychodzi na to, że nie ma co się oburzać, skoro jest to działanie powszechnie akceptowane, a wręcz podziwiane, co widać po większości postów w tym wątku.

Niestety, ale jest to kolejny wątek, który potwierdza, że jest to powszechnie akceptowalne. Też mi to wisi za ile kto sprzedaje swoje gry, ale przykład - próba sprzedaży gry 5 minut po ogłoszeniu dodruku i obruszanie się na komentarze innych o tym, że
ten dodruk będzie, to dla mnie doskonały przykład cebulactwa.

[LordMongo]

A dlaczego Ty tak bardzo demonizujesz tego naciągacza? Przecież pod pistoletem nikogo nie zmusza do kupna?

Czy to, że jest, jak sam go określiłeś - naciągaczem - nie stanowi wystarczającego powodu?

Uważam, że bardziej naszemu środowisku szkodzi brak tolerancji na cudzą (i krytyczną) opinię odnośnie naszej ulubionej gry niż spekulacja cenowa na bazarku.

Istnienie zjawiska spekulacji na rynku hobbystycznym jest czymś poniekąd naturalnym i stanowi część jego kolorytu. Sytuacja, do której się odnoszę (wyprzedawanie MK na wieść o nowym wydaniu), ma niewiele wspólnego za spekulacją, a bliższa jest pospolitemu (i na dodatek niezwykle prymitywnemu w formie) oszustwu.

Masz na myśli tego gościa co handlował nie swoim towarem?

Możliwe, nie śledziłem tematu aż z takim zacięciem. O ile jednak się nie mylę kupujący prędzej czy później otrzymywali gry?

[BartP]

Jakie oszustwa? Ludzie. Chyba że o czymś nie wiem. Ja się nie spotkałem z agresją ze strony sprzedających, rzucaniem kurwami, pisaniem, że dodruku nie będzie i innymi takimi, o jakich wspominacie. Pokażcie proszę palcem, bo na razie wygląda mi to na bujną wyobraźnię.

Zdarzyło mi się sprzedać gry drożej, niż kupiłem. Widzę, że gra chodzi po 200 zł. Ktoś wystawia, ktoś kupuje. Mam celowo sprzedawać za mniej, by ktoś się cieszył? Nie no, wystawię również za 200 zł. Tak było z Bożym Igrzyskiem, swego czasu z Cywilizacją (potem doczekała się trzeciej edycji, więc w porę sprzedałem).

[Muad'Dib]

Szkoda, że masła nie nakupowałem na zapas 1,5 roku temu

[sirafin]

Jeśli ktoś z premedytacją i celowo zataja informację o dodruku i ewidentnie robi wszystko, żeby potencjalny klient się o tym nie dowiedział, to dla mnie nie różni się zbytnio od "przedsiębiorczego" sprzedawcy w sklepie komputerowym, który wciska laikowi niepotrzebne oprogramowanie, ani od mechanika, który znajduje kilka dodatkowych "ważnych" rzeczy do wymiany w aucie, ani od domokrążcy, który sprzedaje starszej pani zestaw tytanowych garnków. Nie ma mowy o oszustwie, to tylko wyrachowanie. Nikomu nie grożą pistoletem. Po prostu manipulują lub świadomie wykorzystują niewiedzę kupującego (oj tam, oj tam). Jedni odczytują zwrot "uczciwe" jako "legalne", a inni jako "etyczne", więc raczej nie da się tu dogadać.

[toblakai]

Jeśli ktoś z premedytacją i celowo zataja informację o dodruku i ewidentnie robi wszystko, żeby potencjalny klient się o tym nie dowiedział, to dla mnie nie różni się zbytnio od "przedsiębiorczego" sprzedawcy w sklepie komputerowym, który wciska laikowi niepotrzebne oprogramowanie, ani od mechanika, który znajduje kilka dodatkowych "ważnych" rzeczy do wymiany w aucie, ani od domokrążcy, który sprzedaje starszej pani zestaw tytanowych garnków. Nie ma mowy o oszustwie, to tylko wyrachowanie. Nikomu nie grożą pistoletem. Po prostu manipulują lub świadomie wykorzystują niewiedzę kupującego (oj tam, oj tam). Jedni odczytują zwrot "uczciwe" jako "legalne", a inni jako "etyczne", więc raczej nie da się tu dogadać.

Jakich szpiegowskich metod używają ci sprzedawcy, aby zataić tę ogólnie dostępną informację o dodruku?

Wszystkich oszukanych chciałbym tylko poinformować, że cena podana przez sprzedawcę jest ceną ofertową. Jak kogoś sam fakt istnienia oferty zamienia w oszukanego to ja się wypisuję.

[Vester]

Dyskusja jest tak naiwna, że szkoda gadać. Zamknijmy też Wall Street, bo bazuje na tej samej zasadzie: kto ma dobre źródła informacji, ten zyskuje, a kto jest zielony, ten traci. Albo inaczej: naklejacie na słupie ogłoszenie-wydzierankę 'Wynajmę mieszkanie'. Po chwili ktoś do niego podchodzi i dopisuje flamastrem 'na tym osiedlu leją w mordę'. I co robicie? Cieszycie się?

Idąc dalej tym tropem, każdy sprzedawca twarogu ze Strzałkowa na bazarze powinien informować klientów, że u sąsiada kupią to samo 10 groszy taniej. Za to u niego jest tańszy jogurt. Nie informują? A to świnie.

A już na koniec, kto jest bardziej stratny finansowo: przygodny kupiec przepłacający 200 PLN za grę czy gracz-hobbista, który śledzi wszystkie newsy planszowe każdego dnia, marnując na to 30 minut dziennie, czyli 15h miesięcznie. Czyli dwa dni robocze. Kto tu naprawdę stracił 200 PLN?

[yNidhogg]

Jeśli ktoś z premedytacją i celowo zataja informację o dodruku i ewidentnie robi wszystko, żeby potencjalny klient się o tym nie dowiedział, to dla mnie nie różni się zbytnio od "przedsiębiorczego" sprzedawcy w sklepie komputerowym, który wciska laikowi niepotrzebne oprogramowanie, ani od mechanika, który znajduje kilka dodatkowych "ważnych" rzeczy do wymiany w aucie, ani od domokrążcy, który sprzedaje starszej pani zestaw tytanowych garnków. Nie ma mowy o oszustwie, to tylko wyrachowanie. Nikomu nie grożą pistoletem. Po prostu manipulują lub świadomie wykorzystują niewiedzę kupującego (oj tam, oj tam). Jedni odczytują zwrot "uczciwe" jako "legalne", a inni jako "etyczne", więc raczej nie da się tu dogadać.

Wiesz co łączy te przykłady? W każdym z nich istnieje bezpośrednia presja sprzedawcy ("naciągactwo pospolite") w stosunku do klienta. Przy wystawieniu oferty sprzedaży nie ma innej presji niż ta, którą kupujący sam sobie kreuje.