Everdell (James A. Wilson)

Tutaj można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SA INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
tomuch
Posty: 1888
Rejestracja: 21 gru 2012, 03:17
Lokalizacja: zza winkla
Has thanked: 145 times
Been thanked: 170 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: tomuch »

wc pisze: 20 sty 2020, 22:16
Arachion pisze: 20 sty 2020, 21:43 Brakowało mi notatnika do punktów...
W niektórych sklepach można dostać notatnik do Everdell przy zakupie gry :-)
A skąd wiadomo, które to sklepy? Trzeba pytać u sprzedawcy czy jest to tylko rebel.pl?
kolekcja
rabaty: Planszostrefa 11%, Planszomania 7%, 3trolle 7%, Rebel 5%, Cdp 5%, Aleplanszowki 5%, Mepel 5%
Awatar użytkownika
Nidav
Posty: 704
Rejestracja: 14 sty 2016, 19:33
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 91 times
Been thanked: 338 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Nidav »

Taki notatnik z pewnością by się przydał, chociaż z racji, że to tylko 5 rzeczy do liczenia, to całkiem łatwo zapamiętać i użyć do tego kalkulatora w komórce ;)

Swoją drogą parę kolejnych gier za mną i jak na razie wciąż gra jest świetna, a wręcz zyskuje sporo wraz ze znajomością kart (co chyba nikogo nie dziwi ;)). Wprowadziliśmy też już dwa mini-dodatki - Więcej! Więcej! to bardzo fajne karty - wszystkie wydają się użyteczne i mogą sporo dać. Różnorodność zawsze na plusie. Legendy to też ciekawy element - wszystkie mają dobre bonusy, chociaż wyobrażam sobie, że grając z nimi aż źle jest nie postawić obu kart (a przynajmniej jednej). W ostatniej grze moja dziewczyna nabiła 12 punktów za kartę, która dawała 2 punkty za każde unikatowe stworzenie - ja za to mogłem wziąć wydarzenia, nie spełniając jego wymagań (chociaż wziąłem tylko jedno, bo wypatrywałem królowej całą grę i skończyło się tak, że jednak za 7 jagód kartę postawiłem w Jesieni, bo na złość jedyna królowa która wyszła na Łąkę została szybko zagrana, niestety nie przeze mnie ;)). Krostawca sobie odpuściliśmy - średnio nam się podobają efekty tych 3 kart, więc uznaliśmy, że nie ma sensu ich wprowadzać. Taka nagła zamiana rąk to zbyt dużo przy grze, która jednak zbyt negatywną nie jest. Tak samo karta, przez którą kradnie się lokację produkcyjną innego gracza i zmusza go do odrzucenia dwóch kart. Jakoś nie widzę sensu wprowadzać takie randomowe take that, które może się pojawić, może nie, ale jeśli się pojawi, to będzie tylko słychać zgrzytanie zębami jednego z graczy. Jedynie kartę punktującą za wydarzenia innego gracza mógłbym dorzucić do gry, chociaż i przy niej można za mały koszt sporo zapunktować na sukcesie innego gracza. Niemniej meeple szczurów są przeze mnie grane + chęć posiadania wszystkiego zaspokojona ;)

Raz zagraliśmy w cztery osoby, z parą, dla której na razie najcięższą grą były Zamki Burgundii. I przyznać muszę, że chociaż Everdell nie jest ciężki, to jednak dla nowicjuszy i osoby, które tak dopiero liznęły świat nowoczesnych planszówek i nie mają już jakiejś wiedzy na temat najpopularniejszych mechanik, może to być całkiem dużo do ogarnięcia. Jeszcze przetestuję to w przyszłości na innych graczach, ale jednak nie zaliczałbym jej do gateway+; może gateway++, bo jednak jest sporo więcej do myślenia niż przy takich Szarlatanach (które za grę kolejnego kroku mogą być uważni). Gry ostatecznie nie skończyliśmy, bo się zrobiło późno, a z racji sporego i długiego myślenia zeszło nam do początku Jesieni dla wszystkich graczy ok. 2 godzin z lekkim hakiem. Niemniej zostało postanowione, że trzeba się jeszcze na to spotkać, bo spodobało się bardzo.

Z racji że w zasadzie wszystkie gry - poza wspomnianą powyżej - rozegraliśmy we dwie osoby, to zauważyliśmy, że faktycznie przemiał kart jest nieco niski i zdarzały nam się partie, że nie widzieliśmy nawet pojedynczej kopii niektórych kart. W efekcie poszukałem trochę wariantów fanowskich na BGG i jeśli ktoś też chciałby zwiększyć przemiał, podrzucam tutaj oba pomysły, które wydały mi się sensowne:

Wariant 1 - usunięcie z talii części kart, tak żeby zostały jedynie pojedyncze kopie kart unikatowych i po dwa egzemplarze kart zwykłych. Jedynie Farmy zostają wszystkie. Dodatkowo losuje się 6 wydarzeń zamiast 4.

Tego jeszcze nie próbowałem, ale sama idea tego, żeby karty unikatowe faktycznie były unikatowe, wydaje się sensowne. Nieco martwię się o to, że zaburzy to nieco balans, bo jednak jest to wariant całkiem inwazyjny w kontekście samej mechaniki.

Wariant 2 - tzw. Granica. Na pustej polanie, zawsze kiedy dokłada się kartę lub karty do Łąki, ląduje również jedna karta awersem do góry, tym samym tworzy się tam stos granicy (reprezentuje to mieszkańców doliny, którzy postanawiają ją opuścić, ale może jeszcze graczom uda się sprowadzić ich do swojego miasta). Pierwsza karta u góry jest dostępna dla graczy, tak, jakby była kartą z Łąki, przy czym po zagraniu karty ze stosu nie dokłada się tam kolejnej.

Wczoraj zagraliśmy z tym wariantem i działa całkiem sprawnie. Pozwala zobaczyć paręnaście kart więcej w trakcie całej gry, nie ingerując jakkolwiek w mechanikę czy balans. Z racji niskiej inwazyjności raczej na dwie osoby zawsze będziemy z tym grać, bo zawsze zwiększa to szansę na zobaczenie akurat tej karty, której się potrzebuje + może wprowadzać całkiem fajny element tego, że np. karta, którą chcemy leży na stosie przykryta inną kartą, zatem trzeba postawić obie i mieć nadzieję, że przeciwnik w międzyczasie nie zagra kolejnej, żeby pogrzebać tę jedną jeszcze głębiej.
Awatar użytkownika
japanczyk
Moderator
Posty: 10808
Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3332 times
Been thanked: 3191 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: japanczyk »

Nidav pisze: 24 sty 2020, 14:16 Raz zagraliśmy w cztery osoby, z parą, dla której na razie najcięższą grą były Zamki Burgundii. I przyznać muszę, że chociaż Everdell nie jest ciężki, to jednak dla nowicjuszy i osoby, które tak dopiero liznęły świat nowoczesnych planszówek i nie mają już jakiejś wiedzy na temat najpopularniejszych mechanik, może to być całkiem dużo do ogarnięcia. Jeszcze przetestuję to w przyszłości na innych graczach, ale jednak nie zaliczałbym jej do gateway+; może gateway++, bo jednak jest sporo więcej do myślenia niż przy takich Szarlatanach (które za grę kolejnego kroku mogą być uważni). Gry ostatecznie nie skończyliśmy, bo się zrobiło późno, a z racji sporego i długiego myślenia zeszło nam do początku Jesieni dla wszystkich graczy ok. 2 godzin z lekkim hakiem. Niemniej zostało postanowione, że trzeba się jeszcze na to spotkać, bo spodobało się bardzo.
Ja tylko skomentuje tak - IMHO to jest gateway+ przy dobrym tłumaczeniu. My gralismy z osobami, które z planszówek grały w 7CŚ pojedynek, Sagrade, Zombicide, Dracule i Wiedźmina i wygrala osoba grajaca w to pierwszy raz ze mna i luba, gdzie mamy juz kilka ładnych partii na koncie :)
Awatar użytkownika
Nidav
Posty: 704
Rejestracja: 14 sty 2016, 19:33
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 91 times
Been thanked: 338 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Nidav »

Akurat śmiem narcystycznie twierdzić, że tłumaczyć umiem całkiem dobrze i płynnie + potem wspieram nowych graczy przez całą grę, czasami naprowadzając co mogą zrobić, czasami wyraźnie wskazując dobre ruchy ;) I nawet mimo to nie obyło się bez komentarzy w stylu "eeeeej, ale to jednak jest całkiem trudna gra!" albo "ale tu trzeba dużo myśleć!" itp. Może to kwestia osób, z którymi graliśmy, chociaż myślałem, że skoro Zamki Burgundii siadły im dobrze, to tutaj nie będą mieli większych problemów. Zobaczymy w przyszłych grach z innymi osobami, bo na ten moment prawdopodobnie będzie to najczęściej proponowany przeze mnie tytuł na rozgrywki z graczami casualowymi, którzy grają raczej rzadko i zazwyczaj w typowe gatewaye ;)
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Blue »

Zagrałem, gra dobra, może nawet bardzo, trochę szkoda że nie będę miał raczej okazji bardziej jej poznać, bo po jednej partii to jednak uważam zę coś jeszcze bym z niej wyciagnął.

Graliśmy raz, w 2 osoby z żonką. Jej nie podeszło. Wyniki mieliśmy coś pod 60. Rozgrywka zajęła 2:30 i tu jest główny "pies pogrzebany", gra jest niby prosta, ale analiza tych wszystkich możliwości z kart trochę zajmuje, im dalej w las tym gorzej. Jak na taki czas rozgrywki to daje z siebie za mało, na pewno kolejne partie by były krótsze ale wątpię żeby sporo poniżej 2 h nam się udało zejść, a imho dla takiej ciężkości ta godzinka z delikatnym hakiem to by było max, tylko chyba nam to nie wyjdzie, co nie znaczy że komuś innemu też nie :). Żonka też narzekała na pilnowanie wszystkiego(Mąż i Żona mogą na jednym slocie w mieście siedzieć, tu jak zużyłeś to przykryj beczułką, żeby nie użyć drugi raz do przyzwania stworzonka, a ta postać to jest tak naprawdę poza miastem itp. itd., pomyliłem się też i przygotowałem strategię na zdolności zielonego w jesieni... co musiałem potem porzucić jak sie zorientowałem ;) ) - same te rzeczy, które trzeba pamiętać z karta pewnie już w 3 partii nie stanowi problemu, tylko no... to jest zawsze pilnowanie multum takich rzeczy jak się nie gra w stałym gronie, albo nie gra regularnie. Decku przemieliliśmy 3/4 we 2 osoby, więc nie tak mało.

Skończyliśmy w zasadzie jednocześnie, mimo że np ja bardzo długo siedziałem w wiośnie i lecie, to żona kręciła tę początkową porę roku+mega długo jesień kręciła, a ja po lecie już nie miałem jakoś bardzo dużo opcji, więc w tej rozgrywce ten mechanizm akurat się tak zazębił, że miał jak najbardziej sens mechaniczny.

Najbardziej mnie drażniło, że ta wioska ma mieć 15 kart i koniec, miałem loch(a nawet dwa, nie jednocześnie oczywiście, bo nie można ;)), używałem trashowania z ruin, ale widziałbym jednak bardziej przemielone to miasteczko - z jednej strony fajnie bo to krótka kołderka, z drugiej czułem się tym dziwnie sztucznie ograniczony, akcji jeszcze sporo a ja muszę się przestawić na optymalizowanie jak perfekcyjnie obsadzić 2 wolne pola, żeby mi się pozazębiały do wydarzeń, które chcę podebrać, czy zdolności które chcę odpalić itp.

No nic, poleci na sprzedaż, trochę szkoda :). Aha drzewko po poprzednim właścicielu(jak widać też nie podeszło, pechowy egzemplarz ;) ) miałem odrobinę rozwarstwione(kawałek u góry, zapewne przy montowaniu korony drzewa źle ustawił), podkleiłem te górne miejsca w bocznych kawałkach, teraz powinno być już ok, ale też jestem pewny że jak się nie potraktuje papierem ściernym tych szpar, to się wytrze potem farba w miejscu gdzie się drzewko w siebie wsuwa.
dominGeS
Posty: 167
Rejestracja: 26 gru 2015, 16:43
Lokalizacja: Sadlinki woj.Pomorskie
Has thanked: 102 times
Been thanked: 19 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: dominGeS »

Myśmy pyknęli wczoraj z żonką partię 2os i było nawet fajnie. Dziś gra odpalona z młodszą córcią (8lat) na 3os. bo chciała spróbować i niestety około ''lata'' już się nudziła. Nie bardzo wiedziała jak dalej się rozwijać. Wcale się nie dziwie bo gra choć wygląda bajecznie, to żeby sensownie zagrać należy na bieżąco śledzić dostępność kart na łące i swojej ręce. Czyli pudełkowe 14lat nie jest z czapy wg mnie. Przy pierwszych partiach jest to zdecydowanie poznawanie zależności, korelacji kart ze sobą. Cieszą i dają satysfakcję zrobione kombosy, ale w grze na 3 lub 4 os. przy analizowaniu wszystkich opcji murowany downtime.
Na szczęście mojej Żonce gra podeszła ufffff...., :P więc będę cisnąć kiedy tylko nadarzy się okazja.
profes79
Posty: 420
Rejestracja: 28 gru 2008, 18:16
Has thanked: 34 times
Been thanked: 131 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: profes79 »

Ja mam za sobą pierwszą partię. Mimo teoretycznie kiepskiego startu ( na ręce jeden budynek plus reszta postacie); mimo teoretycznie kiepskiego ułożenia dodatkowych polan z akcjami (kamień można było dostać tylko i wyłącznie z akcji standardowej, która w dodatku była dostępna tylko dla jednego gracza - zanim załapałem, że będzie z tym problem było za późno :P) po załapaniu jak gra funkcjonuje udało mi się pchnąć silniczek do przodu, w czym dobitnie pomogły dwie farmy obsadzone rodziną co w pewnych momentach dawało mi dobrego kopa - do tego stopnia, że często gościli u mnie kopacze bo przeciwnicy też chcieli skorzystać ;)
Ostatecznie skończyło się zwycięstwem 62-55-48 - głównie dlatego, że w ostatniej porze roku miałem już kompletnie rozbudowane miasteczko i mogłem poświęcać karty na wysyłanie wiewiórek w podróż bez powrotu (9 PZ) a na dokładkę podebrałem wydarzenie dające bonusy za położone na nim jagódki (których też miałem w nadmiarze) - 6PZ.

Mimo zarzucanej tu losowości gra się może podobać - ot, po prostu tę losowość trzeba mieć na uwadze planując akcje, zwłaszcza związane z podbieraniem czegoś z łąki. Czasami niestety łąka potrafi też się "zapchać" bo nie ma na niej nic specjalnie interesującego i w zasadzie przemiał następuje dopiero przy zmianie jednej z pór roku.
tedoka
Posty: 54
Rejestracja: 21 sie 2016, 14:14
Has thanked: 5 times
Been thanked: 6 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: tedoka »

profes79 pisze: 27 sty 2020, 06:52 mimo teoretycznie kiepskiego ułożenia dodatkowych polan z akcjami (kamień można było dostać tylko i wyłącznie z akcji standardowej, która w dodatku była dostępna tylko dla jednego gracza - zanim załapałem, że będzie z tym problem było za późno :P)...
Zawsze pozostaje akcja, która pozwala odrzucić dwie karty i dobrać dowolny surowiec.

Co do samej gry, to jest naprawdę świetna. Podoba nam sie prostota i szybkość rozgrywki (u nas po 1 rozgrywce, każda następna zamykała się między 35 min, a 1h na 2 osoby). Mimo prostoty, jak już zostało to wspomniane wcześniej nadal jest dość duże pole do popisu by trochę pogłówkować. Losowość dość duża ale taki urok gry. Z każdej ręki trzeba wyciskać jak najwięcej punktów, do tego jest wystarczająco dużo możliwości na przemiał kart.
Forcemaster
Posty: 105
Rejestracja: 21 cze 2017, 23:37
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 26 times
Been thanked: 60 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Forcemaster »

md8 pisze: 16 sty 2020, 15:09 Chciałam jeszcze dać sugestię co do drzewka. Daje ono niewątpliwie dużo uroku grze, acz nie jest niezbędne. Jeśli ktoś ma miejsce - półkę albo gablotę żeby je postawić, to polecam. Składanie jest dość kłopotliwe i prędzej czy później tektura na brzegach zacznie się rozwarstwiać. Jeśli nie macie gdzie go trzymać miejsce na karty i tak jest na planszy, dodatkowe karty celów można położyć gdzie bądź, a pionki można położyć na koronie drzewa "na płasko" gwoli przypomnienia co się dzieje na początku kolejnej pory roku.
https://boardgamegeek.com/blogpost/7975 ... nd-2d-tree
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Blue »

japanczyk pisze: 24 sty 2020, 14:20 ...
Gotuj się, ależ będę Japanczykował ;D.

Ależ mnie ta gra wnerwiła w tej drugiej partii. Ja tu żonę namawiam na drugą partyjkę, szczęśliwy że się udało, a tu mega festiwal walenia mnie po mordzie losowością. Ledwo uzbierałem te 15 kart, żeby zapełnić miasto, nie udało mi się żadnego celu zdobyć, jakiegokolwiek, przez całą grę mogłem tak naprawdę zdobyć cały jeden za 3pkt(żonka mnie ubiegła), przez resztę wolałem poświęcić ten cały 1 pkt licząc że na jakiejś karcie w końcu wyciągnę korzyść do końca gry. Jak na ręce miałem kartę budynku i stwierdziłem - poczekam, bo nie wiadomo czy w ogóle ta karta stworzenia przyjdzie, no to przyszła, oczywiście po moim ruchu i akurat w momencie jak żonka miała surowce(jasne, mogłem nie zagrywać karty z łąki, prawda, bojąc się że z tego kosmicznego stosu akurat pode mnie pod ten budyenk teraz karta wyjdzie ;) ), jak stwierdziłem - wykładam te budynki, bo w końcu ta karta musi dojść, a chcę ją zgarnąć pod te większe cele, to... jak się domyslacie w ogóle karty nie dochodziły aż do końca gry - zostały w reszcie decku którego nie przejechaliśmy. Tak samo np mój sąd, który liczyłem że mi da sędziego, który mnie jakoś wspomoże, gdzie tam, nawet nie to że żonie doszedł, po prostu nie wyszedł w ogóle. Farmy też się skumulowały pod koniec, ale jakimś cudem ja dwie wyrwałem, tylko cóż to skoro dochodziły tylko żony, a mężowie zostali w reszcie talii :D. Jak w jesieni chciałem coś podziałać, bo na jej starcie byłem w nawet przyzwoitej sytuacji jak idzie o opcje działania(w sensie pola na workerów odkryte, w miarę sensowne możliwości po fazie produkcji) to przychodziły mi same syfne karty z nisko punktowaną produkcją, która się już nie odpali. Festwal walenia po mordzie od początku do końca :P. Jeszcze miałem np dźwig w tym mieście i od wielu tur pod koniec czekałem tylko, żeby go na coś lepiej punktowanego zamienić i... dochodziły same stworzenia, na które dźwigu nie zamienisz, zostałem z nim w mieście. Łąka przez większość czasu byla zapchana szajsem i jak cos z niej zagrywałem to było mniejsze zło, bo cos trzeba bylo robic. Rewelacyja po prostu, wynik 60 do 34, przynajmniej żona szczęśliwa, że jej ładnie pod combo dochodziło :P.

Teraz mi przywaliło, a jeszcze są te mini dodatki, które bardziej rozwadniają talię. Sądzę, że gra jest dla ludzi którym ta losowość przeszkadza do naprawienia - skrócić deck o 1/4, dać jakąś opcję wymiany większej części łąki + ewentualny draft pierwszej ręki i to by pewnie już jako tako wystarczyło, żeby czuć większą kontrolę nad tym jakie opcje mamy i żeby coś pozwalało bardziej planować bez rzutu kością czy karta w ogóle wyjdzie w grze ;).
Awatar użytkownika
japanczyk
Moderator
Posty: 10808
Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3332 times
Been thanked: 3191 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: japanczyk »

Blue pisze: 29 sty 2020, 22:23 Gotuj się, ależ będę Japanczykował ;D.
Śmiechłem xD

Obrazek
Blue pisze: 29 sty 2020, 22:23 dać jakąś opcję wymiany większej części łąki
Tego chyba najbardziej w tej grze brakuje, zeby była jakaś mozliwość zczyszczenia łąki.
Ja bym wprowadził czyszczenie łąki pomiędzy kolejnymi porami roku - wszyscy skoncza daną porę - łąka wylatuje i wchodzi nowa.
Ostatnio zmieniony 30 sty 2020, 09:28 przez japanczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Paskuder
Posty: 725
Rejestracja: 18 gru 2016, 13:22
Lokalizacja: Skawina
Has thanked: 118 times
Been thanked: 141 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Paskuder »

Z tym rozwadnianiem tali to bym nie przesadzał. Więcej więcej to chyba całe 3 budowle i 3 zwierzaki. Legend się nie wtasowuje tylko losuje jeden budynek i jednego zwierza przed partią. Rugwort to całe 3 karty z mega negatywną interakcją które można sobie odpuścić.
crus221 - "Teraz pytanie czy sprzedać nerkę dla gry..."
olsszak - "Swoją drogą po ile nerka teraz?"
crus221 - "Jeden Lords of Hellas lub dwie Kawerny"
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: rattkin »

W tym opisie widać głównie „liczyłem, że coś się wydarzy, ale się nie wydarzyło”. To więcej mówi o podejściu gracza i oczekiwanym stylu rozgrywki niż o samej grze. Niechęć do zmiany w takim kontekście najczęściej nazywamy „sunken cost fallacy”, czyli syndromem utopionych kosztów.

https://time.com/5347133/sunk-cost-fallacy-decisions/ - polecam, może się przydać także i poza grą. W życiu, częściej niż nie, synergii po prostu nie ma...

Punktów z eventów w Everdell nie zbiera się wiele - przeważnie punktuje się jeden event „dolny” (za karty danego koloru) i to wszystko. Górne (wymagające zwykle konkretnych kart) zbiera się raz od wielkiego dzwonu.
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Blue »

rattkin pisze: 30 sty 2020, 10:31 Punktów z eventów w Everdell nie zbiera się wiele - przeważnie punktuje się jeden event „dolny” (za karty danego koloru) i to wszystko. Górne (wymagające zwykle konkretnych kart) zbiera się raz od wielkiego dzwonu.
W pierwszej rozgrywce zebrałem bodaj 2 górne i 2 dolne, a jakbym się postarał to jeszcze na 1 górny lub dolny miałem opcję, ale wolałem inaczej pokierować swoimi losami, a jeszcze miałem karty żeby sobie postawić workera za odrzucone, a tu miałem nonstop biede i z odrzucaniem kart(które przychodziły i tak syfne) i z graniem.

A sunken cost fallacy znam, nie musisz mnie tego uczyć ;). I to nie do końca ma tu przełożenie, bo sunken cost fallacy zakłada, że ty jesteś mega przywiązany do czegoś i np tracisz na tym jeszcze więcej, bo poświęciłeś czas i środki. Ja nie traciłem więcej, po prostu już było wyłożone, nie ograniczało mnie to po wyłożeniu nijak - bo i miałem problem zapełnić całe miasto, gdybym nie chciał czegoś odrzucić "bo już w to włożyłem czas/surowce", mimo że to byłoby opłacalne w danej sytuacji wtedy to utopione koszty miałyby przełożenie, ale nie mają. Nie było też raczej specjalnie sytuacji żebym wykładał daną kartę która może kiedyś przyniesie korzyść, kosztem czegoś co już by mi mogło tę korzyść dać - generalnie wybierałem między słaba opcją, a słabą opcją. Po prostu mi się nie podoba jak to działa w tej grze. Jak nie wystawisz, to ci karta wyjdzie kiedy kitrasz budynek, a jak wystawiłem licząc że coś wyjdzie, to nie wychodzi. W pierwszej rozgrywce i ja i żonka co chwile mieliśmy jakieś małe fajne combo, tutaj ona dostawała coś ciągle pod swoje karty, a ja nic, nie widziałem w tym przypadku mojej winy, bo nie byłem w stanie przewidzieć że akurat ten budynek się jednak zazębi z tym co wyjdzie później, a ten nie, "no brainerów" praktycznie u mnie nie było, za to były jak wychodziła po moim ruchu karta którą bym dostał za darmo, ale żonie się i tak opłacało ją kupić, skoro ją było na nią stać. Nie podobało mi się, a ta partia była ewenementem bo raz za razem dostawałem w mordę i się skumulowały te karty które były pode mnie na samym końcu talii.

W catanie jak raz grałem, też miałem tak, że w teorii obstawiałem pola blisko wartości oczekiwanej(od tego zacząłem swoje ruchy) na 2 kościach i ... przez prawie całą grę nie wypadały, przez co nie miałem czym handlować, bo nie było produkcji. Drugi raz nie zagrałem :P. W osadnikach NI w pierwszej partii dostałem taki syf, że nic z tym nie mogłem zrobić - ja robiłem kilka ruchów gdzie po prostu nie miałem lepszej opcji, a kumple sobie strzelali jeszcze kolejne kolejki jedna za drugą, drugi raz zagrałem i było ok, ale tylko ok. Dla przykładu w Troyes była analogiczna sytuacja jak w osadnikach( ja szybko pasowałem, kumple jeszcze robili ruch za ruchem), tyle tylko, że tam widziałem że to ja to schrzaniłem i gra mi się mega podobała mimo sromotnej wtopy(zreszta podobnie było w porach roku, dostałem wycisk ponad 100 pkt vs moje 0 i odszedłem od stołu z odczuciami że gra jest świetna, a ja klasowo zrąbałem sprawę, a nie że mi karty nie podeszły), po prostu wolę gdy gdzie tej losowości jest mniej i mogę być co najwyżej zły na siebie, a nie na mechanikę i dociąg.

A z gierek z budowaniem silniczka zdecydowanie wolę Gizmos czy nawet Splendor, oba losowe, ale w zwiazku z tym jak to tam działa(tylko wspólny rynek + możliwość "rezerwacji"+generalnie karty się dużo prościej i częściej combią niż w Everdell, więc nie ma aż takiego ciśnienia żeby to super zoptymalizować w każdym ruchu mało jest sytuacji kiedy kompletnie nic nie chcesz z rynku, zwykle masz kilka w miarę sensownych opcji, a w gizmosie jak nawet miałbyś zblokowany rynek, to jest opcja przeszukania talii, która jest praktycznie równoprawna z braniem z rynku, bo nadal odpali archiwizację, czy zakup), dużo mniej mnie boli, choć tez sie potrafi zdarzyć super niekorzystna partia.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: rattkin »

Blue pisze: 30 sty 2020, 10:35 W pierwszej rozgrywce zebrałem bodaj 2 górne i 2 dolne, a jakbym się postarał to jeszcze na 1 górny lub dolny miałem opcję
Być może w grze na dwie osoby to się trochę spłaszcza, nie grałem wiele w takim układzie. A może po prostu miałeś szczęście. Ale tak czy siak, punkty z eventów to nie jest coś, za czym warto gonić, to się zdobywa przypadkiem - i stanowi jakiś tam niewielki procent ogólnego wyniku.
Blue pisze: 30 sty 2020, 10:35 A sunken cost fallacy znam, nie musisz mnie tego uczyć ;).
Każdy w internecie może tak powiedzieć. Pytanie jest: czy pamiętasz o tym w trakcie gry? Mówisz, że tak, ale Twój opis wskazuje, że nie. Utopiony koszt w tym wypadku to owo "liczenie" na to, że pojawi się brakujący element układanki, do którego Ty masz pierwszą część. Czyli: masz kartę na ręce (lub, co gorsza, wybudowaną) i "czekasz na coś", zamiast ją poświęcić i odfiksować się od tego "oczekiwanego comba".

Oczywiście, to tylko generalizowanie i być może nie aplikuje się aż tak znowu bardzo do Twojej gry - ostatecznie posiłkuję się tylko skróconym opisem. Być może po prostu Twoja druga gra, to była ta najgorsza gra, gdzie wszystko skleiło się zupełnie "pod górkę". Ale nie ma się co złościć o to na grę karcianą.
Po prostu mi się nie podoba jak to działa w tej grze.
Ale jak działa - co właściwie? Losowość dociągu z talii? Toć w tej grze nie ma niczego specjalnego w tej kwestii. Sparowane karty to jest coś, co się może wydarzyć (i wtedy fajnie), a nie coś, czego należy oczekiwać. One dają korzyści same z siebie, a darmowe wyłożenie to zaledwie wisienka na torcie. Podobnie jest np. w 7W: Duel.
W catanie jak raz grałem, też miałem tak, że w teorii obstawiałem pola blisko wartości oczekiwanej(od tego zacząłem swoje ruchy) na 2 kościach i ... przez prawie całą grę nie wypadały, przez co nie miałem czym handlować, bo nie było produkcji. Drugi raz nie zagrałem :P. W osadnikach NI w pierwszej partii dostałem taki syf, że nic z tym nie mogłem zrobić - ja robiłem kilka ruchów gdzie po prostu nie miałem lepszej opcji, a kumple sobie strzelali jeszcze kolejne kolejki jedna za drugą, drugi raz zagrałem i było ok, ale tylko ok.
Catan najmądrzejszą grą nie jest, ale dla kontrastu, w Everdell surowce pozyskujesz (głównie) z planszy, więc dociąg nie blokuje. W Imperial Settlers pierwsza tura to i tak zagrywanie kontraktów, a dociąg wszak jest dodatkowo łagodzony mini-draftem.
po prostu wolę gdy gdzie tej losowości jest mniej i mogę być co najwyżej zły na siebie, a nie na mechanikę i dociąg.
Owszem, można i tak. Ostatecznie lubisz to, co lubisz, nie to, co Ci ktoś powie w internecie, że masz lubić. Ale granie w takie gry i nauczenie się jak w nie grać dobrze tym co przychodzi, a nie "w oczekiwaniu na comba", czyni z Ciebie ogólnie lepszego gracza - we wszystko. W grach karcianych na wysokim poziomie (jakieś tam turnieje MtG, czy jakiś LCG, dajmy na to), zwycięski gracz gra tą samą talią kilkanaście pojedynków. Statystycznie jest bardzo mało prawdopodobne, że mu zawsze wszystko podejdzie w takiej kolejności jak by chciał, czy nawet wręcz, że mu wszystko podejdzie. A jednak wygrywa. Coś w tym musi być, prawda?
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Blue »

rattkin pisze: 30 sty 2020, 12:01Mówisz, że tak, ale Twój opis wskazuje, że nie. Utopiony koszt w tym wypadku to owo "liczenie" na to, że pojawi się brakujący element układanki, do którego Ty masz pierwszą część. Czyli: masz kartę na ręce (lub, co gorsza, wybudowaną) i "czekasz na coś", zamiast ją poświęcić i odfiksować się od tego "oczekiwanego comba".
Nie wiem czy czytałeś to przed editem, ale jak jest tam opisane - to czekanie nie implikuje żadnych działań które miałbyby zwiększyć koszty/powodować działanie na niekorzyść. Karta jest już zagrana, nic z nią nie zrobisz, zagrana była jako alternatywa dla karty równie słabej w danej sytuacji, wywalać z miasta nie będę, bo miałem w ogóle problem zebrać pełne miasto, więc nic by to wywalenie nie dało, nawet nie było takiej okazji. A na koniec w jesieni i na rynku i na mojej ręce dochodziły same karty produkcyjne, do tego stworzenia(co mnie jeszcze bardziej wkurzało, bo miałem dźwig w mieście) więc defakto z mojej perspektywy tylko drogie punkty zwycięstwa, bo na zazębienie było za późno.
Być może po prostu Twoja druga gra, to była ta najgorsza gra, gdzie wszystko skleiło się zupełnie "pod górkę".
Mam świadomość, że tak było, obstawiam że teraz przez 20 partii by się nie powtórzył taki niefart, bo kumulacja większości moich ruchów które miały spremiować z 1/3-1/4 decku która została+wychodzenie kart "pode mnie"(i często w praktyce no-brainerów dla mnie czy żonki) na rynek akurat zawsze po moim a nie po przeciwnika ruchu, raczej nie powinna mieć miejsca raz do razu.
Ale jak działa - co właściwie? Losowość dociągu z talii? Toć w tej grze nie ma niczego specjalnego w tej kwestii. Sparowane karty to jest coś, co się może wydarzyć (i wtedy fajnie), a nie coś, czego należy oczekiwać. One dają korzyści same z siebie, a darmowe wyłożenie to zaledwie wisienka na torcie. Podobnie jest np. w 7W: Duel.
Jest. Bo w tej partii to nie jest kwesti li tylko sklejenia się dwóch kart w combo. Po drugie te karty się kleją dużo gorzej w comba niż w przytoczonym splendorze, czy gizmosie. Po trzecie to jest gra gdzie wyjątkowo to zazębienie potrafi być "drogie", a produkcja która startuje tylko 2 razy, a talii się nawet całej nie przemieli przez całą grę. 7 W duel jest imho dużo mniej podatne na losowość kart, choćby przez sam fakt, że część karty jest odkryta i wiesz że w danym ruchu udostępnisz do nich ścieżkę przeciwnikowi, łatwiej też się spodziewać co jest w kartach "Zakrytych" i przy okazji odwlekać moment ujawnienia ich, drenując inną ścieżkę etc.

Catan najmądrzejszą grą nie jest, ale dla kontrastu, w Everdell surowce pozyskujesz (głównie) z planszy, więc dociąg nie blokuje. W Imperial Settlers pierwsza tura to i tak zagrywanie kontraktów, a dociąg wszak jest dodatkowo łagodzony mini-draftem.
Tylko, że w catanie losowość była w kościach, w everdell jest w łączeniu comb z wielkiego decku, więc to że everdell nie zblokuje pozyskiwania surowców, nie znaczy że nie przeniesie problemu na inny grunt. I tak jest kompensowane w settlersach mini draftem, ot znów - pierwsza partia była pechowa, druga już była ok.
W grach karcianych na wysokim poziomie (jakieś tam turnieje MtG, czy jakiś LCG, dajmy na to), zwycięski gracz gra tą samą talią kilkanaście pojedynków. Statystycznie jest bardzo mało prawdopodobne, że mu zawsze wszystko podejdzie w takiej kolejności jak by chciał, czy nawet wręcz, że mu wszystko podejdzie. A jednak wygrywa. Coś w tym musi być, prawda?
Oczywiście, natomiast w grach deckbuildingowych i turniejowych działa to zupełnie inaczej. Tam masz dużo większą swobodę tworzenia swojej talii niż w everdell, możesz skonstrułować taką która zadziała tylko dobrze jak się wyłoży mało prawdopodobne combo, ale równie dobrze możesz zbudować w miarę równą talię, przy tworzeniu nie masz pojedynczych egzemplarzy kart(które może podebrać przeciwnik), tylko cały zestaw podobnie działających(W deckbuildingu), albo na etapie tworzenia talii Ci ich po prostu nie podbierze. Mam za sobą pewnie z 500 partii w podstawkę dominiona, większosć wygranych, mam za sobą setki partii w Tichu, większość wygranych. Umiejętność szycia z tego co jest, a nawet wychodzenia z sytuacji w teorii będąc na straconej pozycji nie jest mi obca, ale nie widzę(może to krótkowzroczność), jak się przez to przebić w Everdell jeżeli los Ci nie sprzyja. Uważam, że tam wskoczenie minicomb daje naprawdę dużo, a nie jesteś w stanie sobie tego zagwarantować, tak samo jak na początku podejdą jednej osobie niebieskie karty które premiują całą grę, a drugiej nie, to ciężko to skontrować, szczególnie jak się jedno skumuluje z drugim. Zresztą w wielu takich karciankach jakie opisujesz grasz też kilka rozdań z rzędu, a ruchy z poprzedniego nie mają bezpośredniego przełożenia na kolejne rozdanie, w przypadku everdell tak ofc nie jest, chyba że grałbyś turniejowo kilka partii. Tylko ta gra się do tego nie nadaje.

EDIT: No i wielu grach mieli się cały czas tę samą talię, tutaj nie jesteś w stanie przemielić talii z gry, gdyby ona przelatywała choć 1 raz w ciągu gry, albo miałbyś możliwość łatwej wymiany całego zblokowanego rynku(w ostatniej grze to nawet choćby za zgodą/przy udziale wszystkich graczy to by przeszło), to sytuacja byłaby zgoła inna niż jest.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: rattkin »

Blue pisze: 30 sty 2020, 12:18 Nie wiem czy czytałeś to przed editem, ale jak jest tam opisane - to czekanie nie implikuje żadnych działań które miałbyby zwiększyć koszty/powodować działanie na niekorzyść. Karta jest już zagrana, nic z nią nie zrobisz, zagrana była jako alternatywa dla karty równie słabej w danej sytuacji, wywalać z miasta nie będę, bo miałem w ogóle problem zebrać pełne miasto, więc nic by to wywalenie nie dało, nawet nie było takiej okazji. A na koniec w jesieni i na rynku i na mojej ręce dochodziły same karty produkcyjne, do tego stworzenia(co mnie jeszcze bardziej wkurzało, bo miałem dźwig w mieście) więc defakto z mojej perspektywy tylko drogie punkty zwycięstwa, bo na zazębienie było za późno.
Można było nie zagrywać (stracona akcja, cios w tempo), nie tracić zasobów (to samo), poświęcić kartę na coś innego (pole podróży pod koniec gry np.), itd.

Oczywiście, cudów nie ma, a Everdell też nie aspiruje do miana gry wybitnie turniejowej - sam pisałem parę stron wcześniej, że to taki familijny filler. Czasem, rzeczywiście się nie da nic zrobić. Ale bardzo często się da. A mówię tak dlatego, bo kilka lat temu też się upierałem, że w grę X czy Z, w danym momencie zagrałem najlepiej jak się dało, a potem pojawiały się osoby, które były mi w stanie wskazać subtelności, których nie byłem świadom, a które owocowały ostatecznie lepszym wynikiem. Nie śmiem twierdzić, że gdybyś wszystkie takowe zastosował (i by faktycznie były), to byś tą grę wygrał, ale może różnica punktowa byłaby znacznie mniej wyraźna, kto wie.

Jak ktoś bardzo chce, to można łatwo dodać mulligan, czyli jeśli startowa ręka (po spojrzeniu na łąkę) wygląda blado, to wtasować i pociągnąć jeszcze raz. Czyszczenie łąki to, jak na taką grę, zbyt destrukcyjna akcja (psuje innym), a dodatkowo trudno oszacować jej koszt (1 worker + odrzucenie wszystkich kart z ręki? tylko 1 worker?). Chyba, żeby dodać po prostu taki społeczny kontrakt, że jeśli ktoś uważa, że łąka ssie, to pyta wszystkich pozostałych, czy zgadzają się wymienić - i wymieniać tylko wtedy, gdy wszyscy wyrażą zgodę. W przeciwnym wypadku otwiera to zbyt szeroko drzwi do przesadnie (znów, jak na taką grę) negatywnej interakcji. Ale to chyba zbyt prosta gra na takie cuda - chyba lepiej faktycznie uznać, że lepiej zagrać w coś innego :)
Oczywiście, natomiast w grach deckbuildingowych i turniejowych działa to zupełnie inaczej (...).
Wszystko prawda, ale nie ma to znaczenia, bo i przeciwnik i ogólna metagra są na dużo wyższym poziomie - więc wszystko się wyrównuje. Przeciwnik też będzie miał zoptymalizowaną talię, itd. itp. - nie grasz przeciwko ścianie. Tym bardziej wygrana będzie funkcją umiejętności, a nie kart/dociągu.
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Blue »

rattkin pisze: 30 sty 2020, 15:17 Można było nie zagrywać (stracona akcja, cios w tempo), nie tracić zasobów (to samo), poświęcić kartę na coś innego (pole podróży pod koniec gry np.), itd.
Jasne, pewnie się to dało zagrać lepiej. Ale nadal to by było oczekiwanie z zasobami na coś co nie nastąpiło(w sensie wiem z perspektywy czasu że mi sie i tak nie podobało to co przychodziło na rynek i co dostałem na rękę). Możesz stwierdzić że moje założenia rozgrywki były błędne, możesz mieć rację, choć nadal z wiedzą o tym co było na stole i na startowej ręce, nie widzę opcji o specjalnie większym potencjale, może przy założeniu że wszystko się nie uda, bo zostanie podebrane przez żonę/nie wyjdzie faktycznie bym zagrał inaczej. Tylko kurcze to jest gra o trzepaniu comb, co w mojej głowie jest zorientowane na to że na coś się nastawiasz(na podstawie pierwotnej ręki i rynku) i starasz się to egzekwowac przez grę(tu możesz upatrywać utopionego kapitału faktycznie), choć tutaj strategie nie wydają się tak jasne/ukierunkowane jak w splendorze, czy w gizmosie, to nadal chcesz żeby się pozazębiało. W pierwszej rozgrywce jak na dłoni widziałem co chcę robić, teraz za to widziałem co powinna robić żona, bo sam jej nawet podpowiedziałem jak mnie ma uwalić, bo to był no-brainer, którego się nijak nie opłacało nie robić ;).

W każdym razie to wyglądało tak - down time, bo mam sam syf, decyduję się na jakieś mniejsze zło, po moim ruchu albo dalej jest dla mnie syf, albo pojawia się jakas opcja, pyk nie ma jej, bo żonie też pasuje, no i znów przychodzi syf, cała partia brodzenia w guanie tych stworzonek ;).
A mówię tak dlatego, bo kilka lat temu też się upierałem, że w grę X czy Z, w danym momencie zagrałem najlepiej jak się dało
Niech będzie - jest na to spora szansa, że nie zagrałem najlepiej jak się dało, zagrałem w moich oczach jedną z porównywalnych opcji, możliwe że niektóre były odrobinę lepsze, a znając przebieg całej gry byłbyby mocno lepsze. Tak czy owak mając te 2 partie na koncie jestem pewien jednego - po prostu czasem widzisz jak na dłoni co ci się fajnie zazębi, co jest ewidentnie lepszą opcją w danym czasie. Założenie mam też takie - chciałbym zacząć albo z jakąś przyzwoitą produkcją odpaloną(bo się da), albo z jakąś niebieską kartą na początku(tak mi się udało w pierwszej partii - historyk mniam), albo z budynkami pod postaci, ew dobry brąz, który prowadzi mnie w dobrym kierunku też nie jest zły, ale jako półśrodek, a nie strategia sama w sobie. To są jak dla mnie 3 w miarę sensowne nastawienia na pierwszą rundę. Tu zacząłem z czymś produkcyjnym i budynkami pod postaci, które nie weszły, można uznać że moja wina, ale też na wiele więcej nie pozwalał rynek, niebieska była, nie zdążyłem zwinąć, potem długo nie było nic sensownego.

Nie śmiem twierdzić, że gdybyś wszystkie takowe zastosował (i by faktycznie były), to byś tą grę wygrał, ale może różnica punktowa byłaby znacznie mniej wyraźna, kto wie.
Jasne.
Chyba, żeby dodać po prostu taki społeczny kontrakt, że jeśli ktoś uważa, że łąka ssie, to pyta wszystkich pozostałych, czy zgadzają się wymienić - i wymieniać tylko wtedy, gdy wszyscy wyrażą zgodę. W przeciwnym wypadku otwiera to zbyt szeroko drzwi do przesadnie (znów, jak na taką grę) negatywnej interakcji. Ale to chyba zbyt prosta gra na takie cuda - chyba lepiej faktycznie uznać, że lepiej zagrać w coś innego :)
Akurat wczoraj by z dużym prawdopodobieństwem zadziałało, bo żonę też wkurzała ta zblokowana łąka.
Paskuder
Posty: 725
Rejestracja: 18 gru 2016, 13:22
Lokalizacja: Skawina
Has thanked: 118 times
Been thanked: 141 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Paskuder »

Mnie się wydaje że to wszystko czysto akademickie rozważania bo na tak wczesnym etapie ogrywania gry może się okazać że karty uważane za szajs są mocne tylko mało doświadczony gracz jeszcze nie odkrył jak ich użyć...
crus221 - "Teraz pytanie czy sprzedać nerkę dla gry..."
olsszak - "Swoją drogą po ile nerka teraz?"
crus221 - "Jeden Lords of Hellas lub dwie Kawerny"
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Blue »

Może, tyle że jak dla mnie w tej grze nie ma ukrytych zawiłości łączenia i zagrywania w odpowiednim momencie jak w porach roku, raczej widac po kartach od razu co z tego mozna wycisnac.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: rattkin »

Poza tym, gra jest na rynku już półtora roku. Gdyby coś niesamowitego miało zostać dostrzeżone, dawno by to się już stało.
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Blue »

Żeby nie było - da się wycisnąć fajne combo, tylko raczej nie widzę takich opcji za wiele, a żeby weszło, to trzeba mieć nieziemskie szczęście... Przykład jaki mi się nasunął podczas partii - na produkcji wioślarz(2 drewna za każdą farmę) + 3 farmy(każda daje 1 jagódkę) + snycerz(3 pkt za 3 odrzucone drewna) + doktor(3 pkt za 3 odrzucone jagody) + jakaś produkcja pozwalająca odpalić snycerza podwójnie(albo po prostu drugi snycerz). To wrzuca za jednym odpaleniem 9 punktów zwycięstwa, jedna z kart celów odpala produkcję ponownie, więc przy idealnym zestawieniu można by było na samym tym jednym zestawieniu ugrać ponad 30 punktów(2 pełne odpalenia produkcji z karty celu i jesieni, 1 pełne składane podczas zagrywania tych kart jakby dochodziły w idealnej kolejności, 1 niepełne wiosną). Jak jeszcze przy okazji tych farm uda sie wcisnac 3 zestawy mąż+żona(ktore nas beda kosztowały w idealnej sytuacji ledwo 6 jagódek(z czego jeszcze część mogli dac mężowie), bo mężowie za free z farm) itp... tylko ze w praktyce to bedzie teoria, szansa ze takie cos wyjdzie nawet jak sie takie comba widzi jest znikoma.

Przy okazji te moje wcześniejsze wywody mogą iść do piachu, bo... grałem źle ;). Odpalałem produkcję tylko podczas produkcji, a przy zagraniu karty do miasta już nie. Trzeba chyba więcej pokory na przyszłość, i tak nadal z takimi zasadami ugraliśmy 54 i coś ok 60 pkt w pierwszej partii, a żona miała bodaj 64 w drugiej ;), chyba że jeszcze gdzieś był babol :D. Największe przeprosiny dla rattkina, bo możliwe ze cały ten nasz wywód jest do piachu :D.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2020, 08:57 przez Blue, łącznie zmieniany 7 razy.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: rattkin »

Czyli miałeś więcej racji z tym "Japanczykowaniem", niż myślałeś - bo on też grał źle :)
Blue pisze: 30 sty 2020, 23:24 Odpalałem produkcję tylko podczas produkcji, a przy dobieraniu karty już nie.
Przy zagrywaniu.
Ostatnio zmieniony 30 sty 2020, 23:34 przez rattkin, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: Blue »

:lol: :lol: :lol:
Prawda.

Tak przy zagrywaniu, czeski błąd, bo kawałek wczesniej juz o zagrywaniu pisałem. Poprawione.
bargaw
Posty: 12
Rejestracja: 03 gru 2019, 15:13

Re: Everdell (James A. Wilson)

Post autor: bargaw »

Hej. Powiedzcie mi coś o tych dodatkach Legendy i Więcej więcej. Warto je mieć ? Macie zdjęcia tych kart? Na czym polega gra z legendami? Właśnie zastanawiam się czy je kupić , mimo ze w zasadzie uważam podstawkę za grę kompletną .
ODPOWIEDZ