Trolliszcze pisze: ↑07 cze 2019, 15:48
Różnorodność efektów bywa też iluzoryczna. Ja przykładowo nie widzę ich w
Terraformacji - praktycznie wszystkie karty (mówię tu o podstawce) są jakimś wariantem podniesienia/obniżenia jakiegoś współczynnika/współczynników. Suwaczek w lewo, suwaczek w prawo. To samo z wieloma niebieskimi kartami - na tej kładę zwierze co turę za 1 pkt, na tej co turę za 1/2 punktu. TM raczej nie posłużyłaby dla mnie jako przykład gry z wieloma zróżnicowanymi efektami kart. Lepszy przykład to np.
Macao Felda - tam jest całe mnóstwo kart, które robią coś unikalnego - i często nie robi tego żadna inna karta w grze.
Skoro już Rebel odkopał wątek, to pozwolę sobie odnieść się do powyższego. W TM zachodzi jedna rzecz, której próżno szukać w NS, tj. te wszystkie współczynniki nie funkcjonują w grze same dla siebie, żeby generować coś unikalnego na skalę gry, ale aby wchodzić ze sobą w interakcję - coś obniżę, by coś podwyższyć, ale po spełnieniu takiego czy innego warunku lub właśnie po to, by móc zagrać wprowadzić do gry kolejną kartę. Część kart da się zagrać tylko w określonych okolicznościach, kolejna część już/jeszcze nie jest użyteczna, trzeba także dopasować swoje plany do tego, co trafiło się na rękę i/lub z jaką startową korporacją się zaczyna. Zgoda, że to nie jest różnorodność efektów kart, ale w TM różnorodność bierze się z zależności na poszczególnych kartach i z kolejności, w jakiej się pojawiają.
Na Skrzydłach jest raczej liniowe - więcej ptaków, więcej pokarmu, więcej jajek, bo żeby wygrywać trzeba mieć w zasadzie wszystkiego więcej. TM inaczej definiuje owe większości, bo tylko część z tego, co po drodze zbierasz, będzie potrzebna na koniec. No i NS jest tak okropnie pasjansowate, że, choć raz po raz ląduje na stole, każdy sobie swoje buduje i nawet wyścig na przewagi nie jest tym, co w jakikolwiek sposób powodowałoby wzrost zainteresowania poczynaniami innych graczy. Tak samo ukryte cele - zamiast przerzucać talię w poszukiwaniu jednego na dziewięć ptaków, lepiej odłożyć pokarm i "osiedlić" ptaka za 5-6 punktów. Pomysł całkiem fajny, ale te wszystkie elementy wchodzą ze sobą w synergię jak dla mnie trochę zbyt płytko. I także nazbyt losowo. Właśnie w TM można tę losowość jakość ujarzmić; ba, ja wolę grać w nią nawet bez draftu, bo dla mnie to stanowi wyzwanie i próbę ugrania czegoś z tego, co dostałem (plus jakaś startowa korporacja inna od pozostałych).
Od gry bynajmniej nie odstraszam, chociaż mnie osobiście urzekła bardziej wykonaniem aniżeli mechanizmami w niej zawartymi. Karmnik także fajny, tylko niezbyt proporcjonalny i na mniejszym stole staje się trochę nieporęczny. Tym niemniej, dla bardzo casualowego grania może być to tytuł niemalże idealny, bo i zasady są dość intuicyjne, i walor estetyczny (nawet edukacyjny) jest świetnie wyeksponowany, co - jak potwierdzali koledzy wyżej - może być skutecznym wabikiem na płeć przeciwną. Mowa oczywiście o żonach, nie o przypadkowych koleżankach do grania.