Phate pisze: ↑13 paź 2019, 11:22Sam już nie wiem co o tym sądzić a nie daje mi to spokoju bo to przecież MARVEL
Dokładnie tak samo myślałem, ale gdy zobaczyłem, że gra jest dostępna w Tabletop Simulator to postanowiłem ją przetestować, zanim zainwestuję w nią fundusze. Zagrałem już wszystkimi postaciami i muszę przyznać, że wcale nie czuje się tutaj tego klimatu Marvela. Grafiki kart są świetne, efekty dobrze dopasowane (wszystko wydaje się być dobrze przemyślane), ale czegoś brakuje.
Ta prostota, o której mówili poprzednicy jest troszkę wkurzająca. Gra tak jakby usilnie pozwala ci łatwo wygrać, wystarczy, że się trochę postarasz. Co prawda grałem tylko przeciwko Rhino, a to pewnie najłatwiejszy przeciwnik, ale wcale nie miało znaczenia ile zadaje ci obrażeń czy jak rośnie "poziom zagrożenia" jego spisku, bo za każdym razem byłem w stanie wyleczyć się na maksa wszystkimi postaciami i zredukować jego zagrożenie do zera...
Nie grałem w Horror ani Władcę Pierścieni, więc niestety nie mogę porównać, ale wydaje się, że ten system nie pasuje do tej konkretnej gry.
Po pierwsze: Rhino jako złoczyńca ma scenariusz polegający na tym, że próbuje przebić się (przez ścianę?) do składu Vibranium, by go wykraść. Co dokładnie oznacza poziom zagrożenia? To, jak bardzo już zniszczył ścianę?? A gdy bohaterowie redukują to zagrożenie to znaczy, że odbudowują tę ścianę?
Coś tu nie pykło autorom.
Też nie pasuje mi to, że masz zwykłego przeciwnika Spider-Mana, który sam na sam z człowiekiem-pająkiem ma tylko 14 HP i zagrywa jedną kartę na turę (przez co praktycznie nic nie robi i jest bardzo przewidywalny), a już przy 3 graczach (np. Spider Man + Black Panther + Iron Man) jest w stanie sam stawić opór takiemu zaspołowi i ma 42 HP oraz zagrywa 3 karty w turze, co czyni go bardzo nieprzewidywalnym (i losowym). Jest to bardzo dziwne i anty-klimatyczne, dlatego uważam, że nie pasuje do gry o superbohaterach.
Mechanika, która jest bardzo fajna na papierze, czyli zmiana między hero i alter-ego, też się nie sprawdza tematycznie (bo mechanicznie jest to cudo) - Rhino przebija się do składu Vibranium, a Spider Man raz się z nim bije, potem ucieka, żeby popracować nad nowym sprzętem, a potem znów wraca (kiedy tylko chce) i ucieka (kiedy tylko chce, bo akurat musi zregenerować siły), a Rhino nie ma na to żadnej odpowiedzi? Gra pasowałaby raczej do klimatu złoczyńcy kontra bohater, bo ma się wrażenie, że to gracze knują jakiś niecny plan przeciw temu "złemu", żeby potem w jednej turze zmieść go na proch.
Nie wiem jak to jest w innych w.w. LCG, ale koszty kart też się tutaj nie sprawdzają - praktycznie nic nie znaczą, bo co turę zagrywasz wszystkie karty z ręki, a potem dociągasz na nowo do "max hand size" (zwykle 6). Jeśli nie jesteś w stanie zagrać silnej i drogiej karty, to zapłać nią za inne i w ten sposób wprowadzisz do gry 2-3 słabsze karty, ale i tak będziesz do przodu - zero stresu praktycznie...
TLDR: gra jest dobra jako taka łamigłówka w zarządzanie zasobami (zasoby w znaczeniu: karty na ręku albo żetony na kartach w grze), ale nie poczujesz się przy niej jak bohater Marvela.
MsbS pisze: ↑13 paź 2019, 15:42
Dla mnie ten 'okrojony deckbuilding' to wielki plus. W LoTRa grałem trochę, choć konieczność budowania talii i ogarnięcia wielkiej bazy kart mnie przerosła (zbyt absorbująca) i sprzedałem dużą kolekcję, a nie zagrałem w żaden dodatek.
O ile lubię Sentinels za zbudowane i gotowe do gry talie, to przez wielką liczbę modyfikatorów i następstw wolę grać w nich na komórce. Tutaj wygląda, że będzie grywalne z krótkim setupem i bez wielkiej roboty administracyjnej z panowaniem nad wszystkimi efektami.
No właśnie, budowanie talii. W tej grze bardzo to przeszkadza. Jeśli się nie mylę, to talia każdego bohatera składa się tylko z 15 kart tego bohatera, reszta (25-35 kart) to jakieś commony. To psuje klimat. W Sentinelsach każdy deck miał swój niepowtarzalny charakter, a tutaj tego brakuje. Iron Man przez pierwsze kilka tur w grze nie robi nic, tylko się "stroi", tzn. szuka kart swojej zbroi i po kolei je zagrywa. Gdy jest już gotowy, to jest nie do zatrzymania, ale jest to bardzo monotonne. Podobnie ma Black Panther, ale jego moc alter-ego pozwala przyspieszyć proces wyszukiwania. Pozostali bohaterowie mają po prostu dużo mocnych eventów, np. Spider Man może w jednej turze zagrać dwie karty za 8 dmg każda; Captain Marvel dwie karty po 5dmg + draw i ew. aktywować dwie inne każda po 10 dmg. She Hulk podobnie. Nie do końca wiadomo co się dzieje, bo w momencie jak jesteś gotowy do walki (zdążyłeś się rozbudować), to gra się kończy bo zagrywasz takie mocne efekty naraz, że złoczyńca nie jest w stanie nic zrobić. Czuję, że balans w tej grze jest jakiś dziwaczny i praktycznie każda rozgrywka polega na tym samym (w szczególności w przypadku Black Panther i Iron Mana, którzy bez swoich upgradów prawie nic nie robią znaczącego). I nie chodzi mi o to, że ta gra jest źle zaprojektowana - tylko o to, że praktycznie od początku do końca wiesz jak się skończy, bo przez całą grę głaskasz przeciwnika (strzały po 1-2 dmg, obniżanie zagrożenia przy pomocy akcji thwart), żeby przypadkiem za mocno się nie rozpędził (a w międzyczasie budujesz swoje "tableau"), a potem kończysz grę kilkoma strzałami w sumie za 30 dmg i już. Ja z takiego zakończenia wcale nie jestem zadowolony, ale może komuś coś takiego pasuje?