Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
Brylantino
Posty: 1380
Rejestracja: 19 lut 2013, 22:30
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 191 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Brylantino »

Słodki Jezu... mam nadzieję, że nie bo niecierpię LoW :P Po przeczytaniu instrukcji jeszcze nie sprawia takiego wrażenia mimo wszystko.
Awatar użytkownika
Gambit
Posty: 5229
Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 524 times
Been thanked: 1826 times
Kontakt:

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Gambit »

lukkk pisze: 22 lis 2019, 13:11 Abominacja nie jest przypadkiem takim Lord of Waterdeep tylko w innych szatach?
Taka krążyła opinia, ale poza podobieństwem w dwóch, czy trzech miejscach (nie liczę faktu, że oba do worker placement), to nie.
tedoka
Posty: 55
Rejestracja: 21 sie 2016, 14:14
Has thanked: 5 times
Been thanked: 6 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: tedoka »

Jestem po 3 partiach, dwie pełne oraz jedna z wykorzystaniem wariantu "Igor". Bardzo fajny worker placement, z ciekawym systemem zarządzania surowcami i świetnym klimatem budowanym min. przez karty wydarzeń.

Mimo wszystko IMHO długość gry jest nieadekwatna do móżedżenia i samej frajdy z rozgrywki. Końcowe rundy już nam trochę się ciągnęły. Do tego końcówka przy kiepskich rzutach jest już tak jakby płaska. Akcji jest coraz mniej, skupiamy się w większości na ożywieniu potwora i ewentualnym maksowaniu współczynników. Nie próbowałem strategii na degradację części ciała by zdobyć dodatkowe punkty, a to w sumie mogłoby trochę ożywić końcówkę ;)

Z wariantem, który klimatycznie zwie sie "Igor", grało nam się zdecydowanie ciekawiej. Rozgrywka skróciła sie do 1.5 h wiec to zdecydowanie na plus. Do tego moduły związane z przerzutem kości, wykorzystując butelki oraz możliwość decyzji związanej z serduszkiem na kości, dają więcej możliwości by zapanować nad kośćmi.

Jak dla mnie takie mocne 7/10 ale to na razie po 3 partiach zobaczymy jak będzie dalej. Jednak jak mam sie decydować na rozgrywkę, która trwa prawie 3h to wolałbym chyba wybrać inną bardziej angażującą grę. Z drugiej strony w wariant skrócony zagram zawsze z miłą chęcią :).
MajkelEryk
Posty: 151
Rejestracja: 01 sty 2019, 19:54
Has thanked: 42 times
Been thanked: 16 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: MajkelEryk »

Gambit pisze: 22 lis 2019, 13:30
lukkk pisze: 22 lis 2019, 13:11 Abominacja nie jest przypadkiem takim Lord of Waterdeep tylko w innych szatach?
Taka krążyła opinia, ale poza podobieństwem w dwóch, czy trzech miejscach (nie liczę faktu, że oba do worker placement), to nie.
Szykuje się recenzja :)?
Awatar użytkownika
Nidav
Posty: 704
Rejestracja: 14 sty 2016, 19:33
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 91 times
Been thanked: 338 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Nidav »

Właśnie miałem odkopywać ten temat z cmentarza i pociągnąć za dźwignię, żeby go ożywić, a tu znajduję go na samej górze działu ;)

Udało mi się zagrać dzisiaj na dwie osoby. I przyznam, że gra mi się podoba, ale mam pewne zastrzeżenia. Z racji, że znajomy nie przepada za długimi gramami, a naczytałem się sporo o długości gry w Abominację, postanowiłem wypróbować oficjalny wariant od wydawcy skracający rozgrywkę i zmniejszający losowość kości, czyli Igora.

Co mi się podoba? Temat, temat i TEMAT. A może lepiej klimat, klimat i KLIMAT? Trzeba przyznać, że wszelakie wyrazy zachwytu nad tą grą pod tym kątem są jak najbardziej sensowne. Klimat wylewa się z gry i z racji wykonania (które jest świetne poza cienkimi planszetkami, ale te z drugiej strony w ogóle nie przeszkadzają w trakcie gry) i mechanicznie to wszystko jest ładnie spięte. Nawet rozmawialiśmy ze współgraczem, że we wszystkim jest logiczny sens chociażby na przykładzie Hycla, który daje albo naukę i często utratę człowieczeństwa (zakup psów w celach badawczych) albo wzrost człowieczeństwa (zakup psów, żeby je wypuścić) albo po prostu części odzwierzęce (to to raczej wiadomo ;)). Wszystko ładnie się spina, żadnego braku logiki nie zauważyłem. Jako eurosucharzysta mimo wszystko doceniam klimat tej gry i za to spory plus.

Klimatu też dodają karty wydarzeń i spotkań, chociaż wydarzenia nie aż tak bardzo - po prostu zmiana w mechanice jakiegoś elementu na tę rundę, chociaż wciąż z sensem fabularnym i jakąś wstawką na karcie. Karty spotkań za to dodają klimatu sporo - czytanie co się dzieje, podejmowanie decyzji itp. Świetna sprawa, ale karta karcie nie równa. Mi przykładowo zdarzyła się taka, dzięki której otrzymałem 8 materiałów ludzkich na pierwszym stopniu rozkładu, co było sporym boostem przy budowie części ciała. Kolega za to miał np. dodatkowe 2 reputacji przy utracie 1 człowieczeństwa, a że na tym był nisko, to kiepski był to dodatek. Potrafię sobie wyobrazić, że kogoś nastawionego na strategię coś takiego może wręcz zirytować. Innym razem kolega poszedł na akcję prowadzenia badań w Akademii, bo akurat była świetna karta pod to, co chciał zrobić. Tym samym aktywował kartę spotkania, przez które nie dobrał karty, nie otrzymał wiedzy i zyskał tylko dwa człowieczeństwa. Co prawda jeśli wybrałby drugą opcję, to zyskałby dwie karty ze stosu badań, tracąc jedno człowieczeństwo, ale cóż - plan niezrealizowany i marna nagroda pocieszenia.

Osobiście lubię gry taktyczne, więc mi to nie przeszkadza - coś się dzieje, sytuacja się zmienia, trzeba się dostosować. Jeśli jednak komuś taki element losowy w grze przeszkadza, to może być nieco poirytowany, jeśli karta nie podejdzie. Pewnie na więcej osób się to trochę rozmyje, bo i większe prawdopodobieństwo, że ktoś inny będzie kogoś spotykał, ale jednak. Dla mnie coś raczej na plus, bo buduje klimat - ale nie jest to element, który wszyscy lubią.

Mimo wszystko Abominacja to też nie jest gra, przy której czacha dymi, mózg paruje i potem się ma z nigo papkę. Rozgrywka zdecydowanie jest bardziej taktyczna i nawet jak miałem plan na trzy ruchy do przodu, to kolega zajmował mi miejsce i już plan trzeba przemyśleć. Wypychanie jest fajną mechaniką, ale jednak kto pierwszy ten lepszy - często wypychaliśmy siebie samych, żeby nie płacić drugiemu, przyblokować tę możliwość i skorzystać raz jeszcze z dobrego pola akcji. Najwięcej myślenia dla mnie było przy przeliczaniu materiałów i myśleniu co zbudować - tutaj łatwo się pogubić, bo jest tego sporo; nawet względem lokacji na planszy, które pozwalają zabrać części ciała, bo tych trochę jest. Nie jest to tak hardy poziom, żeby wyciągać kalkulator, ale przesuwanie po planszetce części, żeby dokładnie wyliczyć ile będzie potrzeba do zbudowania drugiej części ciała i ile brakuje i ile punktów w przypadku materiału w tym stopniu rozkładu i... No jest przy tym sporo liczenia i kalkulacji. Niezbyt tragicznej, ale na to jednak trzeba się nastawić.

Na plus jeszcze kwestia postaci - uwielbiam zróżnicowane umiejętności graczy, a te tutaj wyraźnie wpływają na rozgrywkę, chociaż początkowo myślałem, że nie aż tak bardzo. Szkoda tylko, że jest ich 6; nie pogardziłbym większą liczbą, do której przyzwyczaiło mnie większość gier z tą mechaniką.

Sam wariant Igora polecam, bo nam nawet na 2 osoby w skróconej wersji wszystko zajęło ok 2,5 godziny. Co prawda kolega ma częste paraliże decyzyjne i na początku jeszcze sporo tłumaczyłem, tak jednak gra trwa długo - podejrzewam, że teraz zeszlibyśmy do 2 godzin, 1,5 godziny grając z kimś szybko wykonującym ruchy. Nawet mi się zdarzało parę razy zawiesić, bo możliwość dużo - a to rzadko mi się zdarza, więc nawet imponujące ;) Z chęcią spróbuję pełnej wersji, ale może kiedyś na dwie osoby z kimś, kto już w to grał. Ale nie wiem czy wyobrażam sobie do końca całkowicie normalną pełną wersję, czy z wprowadzeniem zmian z wariantu Igora względem...

Kości! Te to dla kogoś, kto nie lubi losowości w euro, mogą być faktycznym utrapieniem. W wersji normalnej przerzucać można tylko dzięki kartom, a te często są zbyt kuszące w normalnym wykorzystaniu, żeby brać je na przerzuty, z których nie ma zazwyczaj efektów (może coś względem jakiejś karty spotkania), bo nawet punkty za ożywienie części ciała przyznawane są na koniec. I nie wiem czy to nie byłoby już przesadnie frustrujące. Mi się udało ożywić moje monstrum w ostatniej turze i to tylko dlatego, że mogłem przerzucać kości za butelki (co wprowadza wariant skrócony, jeśli ktoś by się pytał). Jeśli nie miałbym tej opcji, to szybko z trudem budowane ciało poszłoby w proch pod wpływem prądu. Okej, w wersji normalnej są 4 rundy więcej, ale z drugiej strony zaczyna się od zera. Czyli poczucie raczej podobne, bo akurat przez te 4 tury dałoby się ogarnąć jakieś dwa części ciała, trochę wiedzy i trochę reputacji, które od początku ma się na start w wariancie krótszym. Zatem ciężej zdobyć więcej kart, bo rywalizacja o wiele aspektów jest całkiem znaczna. Może raz spróbuję zagrać wariant pełny całkowicie zgodnie z zasadami i jeśli jednak stwierdzę, że losowość kości jest zbyt przesadzona, to wprowadzę zasady z Igora w tej kwestii albo po prostu będę cały czas grał w wersję krótką.

Względem tego - początkowo obawiałem się, że doświadczenie może być nieco spłycone przez mniejszą liczbę tur. Ale mimo wszystko grało się świetnie i chociaż trwało to i tak długo, to bawiłem się bardzo dobrze cały czas.

W ostatnich rundach zaczęły się pojawiać te same karty, co wcześniej i to w tej samej kolejności (albo bardzo zbliżonej) - nie wiem czy nie wolałbym jednak mieć stosy kart odrzuconych, które będą tasowane po wyczerpaniu. Jakoś ta powtarzalność na końcówce była bez szału i jakoś mi to nie grało z całością.

W ostatecznym rozrachunku gra mi się podoba, chociaż nie porywałbym się na grę w cztery osoby bez skróconego wariantu. Nie wiem nawet czy ze skróconym wariantem bym się porwał, ale jako gra na dwie lub trzy osoby - będzie się zapewne grało. Wykonanie jest świetne, klimat też, taktyczność rozgrywki mi się podoba (ale nie jest dla wszystkich) i nawet losowość mi nie przeszkadza, chociaż w wersji pełnej te kości mogłyby być utrapieniem (do sprawdzenia!). Na ten moment to dla mnie 7.5/10, chociaż istnieje szansa, że gra podskoczy w moich oczach z kolejnymi rozgrywkami. Nie jest objawieniem, ale to solidy worker placement z niespotykanym klimatem (który jednak tworzony jest też przez losowość, więc powtarzam - nie dla wszystkich). Jestem z zakupu zadowolony po pierwszej partii i wyczekuję kolejnych, żeby jeszcze zweryfikować swoje poglądy. Po otwarciu pudełka co prawda spodziewałem się większego efektu WOW przy pierwszej rozgrywce, niemniej wciąż otrzymałem bardzo dobrą grę, w którą z chęcią zagram. Może nawet przy zbadaniu innych strategii - a tych wydaje się być sporo - jeszcze ten efekt WOW wystąpi.
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5599
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 782 times
Been thanked: 1225 times
Kontakt:

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: mat_eyo »

Grę kupiłem w ciemno, dziś przyszła. Pierwsza partia jeszcze przede mną, ale już wiem, że na pewno będę grał z opcją przerzutów za butelki. Zastanawiam się nad wariantem skróconym, ale nie lubię tego rozwiązania w grach, więc chyba zaryzykuję normalną rozgrywkę.

Ktoś pograł więcej i udało mu się zejść z czasem rozgrywki do jakichś dwóch godzin?
Awatar użytkownika
Nidav
Posty: 704
Rejestracja: 14 sty 2016, 19:33
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 91 times
Been thanked: 338 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Nidav »

mat_eyo pisze: 27 lis 2019, 12:32 Pierwsza partia jeszcze przede mną, ale już wiem, że na pewno będę grał z opcją przerzutów za butelki.
W razie czego to w wariancie skróconym też jest zasada, że utrata człowieczeństwa na kościach szarych jest opcjonalna i jeśli gracz się na to zgodzi, to ożywia jedną część. Nawet ten prosty zabieg wydaje się już trochę polepszający losowość kości, bo przynajmniej ma się 2 ścianki na każdej szarej kości, które pozwalają na ożywienie jakiejś części ciała, przy czym w jednym wypadku jest jeszcze kara.

Nie wiem jednak, czy przy pełnym wariancie nie można zagrać strategią, w której chce się uszkadzać części ciała, żeby pozyskiwać surowce z gorszych źródeł (vide cmentarz) i tworzyć kolejne części ciała, zgarniając przy tym jak najwięcej punktów. Wprowadzenie zmian wyraźnie może wpłynąć na efektywność w zdobywaniu punktów, bo ktoś powoli robiący monstrum i sukcesywnie przygotowujący się do ożywienia potwora, zbierający pod to karty itp. może przegrać z kimś, kto idzie w to i w ostatnich rundach ożywi dzięki sporej liczbie przerzutów. Ale to też ciężko stwierdzić i do sprawdzenia ;)
Awatar użytkownika
Brylantino
Posty: 1380
Rejestracja: 19 lut 2013, 22:30
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 191 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Brylantino »

Jestem po pierwszej, pełnej partii Abominacji i przyznam, że gra wzbudza we mnie dość mieszane uczucia.

Zacznijmy od tego czym się wszyscy zachwycają czyli klimat i oprawa - tutaj faktycznie jest on bardzo wyczuwalny, mechanicznie gra jest powiązana z samym tematem, nie mamy wrażenia abyśmy robili coś, co wydaje się jakoś nie połączone w spójną całość (w większości). Oczywiście za to duży plus i ciężko tutaj dyskutować.

ALE.

(i to będzie długie ale)

Niestety zacznijmy od tego najbardziej uprzykrzającego zabawę elementu - dłużyzny. Nie wiem, jak ta gra była testowana /designowana, ale absolutnie nie widzę powodu, dla którego ta gra miałaby trwać 12 rund. Grę skończyliśmy w 9 (przez ożywienie całego stwora) i jeszcze użyliśmy dwa razy przyspieszaczy gry, czyli tak naprawdę graliśmy 7 rund z 12 i już w tym momencie prawie każdy gracz miał ukończonego potwora. Nie wiem co trzeba robić, aby to przeciągać przez jeszcze kolejnych 5 rund...
Dodam, że zajęło nam to ok 4h... Najgorsze, że za bardzo nie widzę sposobu, aby mocno to przyspieszyć. Może z maks pół godziny się "uczknie" (przy 4 osobach).
Gra niestety się dłuży i nie chodzi o downtime, bo on nie był za bardzo obecny (a graliśmy z mocnym zamulaczem), tylko po prostu jest to wszytko zbyt rozciągnięte w czasie. Niby istnieje ten skrócony wariant, ale nie podoba mi się w nim, że nie zaczynamy od zera, tylko już mamy jakieś części, butelki itp. - chyba spróbuję zagrać na powiedzmy 8 - 9 rund, ale że każdy gracz startuje tak jak w pełnej grze i zobaczymy jak pójdzie.

Kolejną rzeczą, która jest mocno powiązana z długością tego tytułu to przeliczanie - niestety gra została zdesignowana pod 4 różne zasoby (+ joker), których zdobywamy w bardzo dużych ilościach i jeszcze cztery z tej piątki mają cztery stopnie rozkładu... Kiedy więc planujemy zbudowanie czegoś, to nawet nie możemy sobie tego podzielić na sensowne grupki, bo istnieje ryzyko gdzie pomylimy, który zasób w którym stopniu rozkładu się znajdował. Liczenie przez to jest jeszcze trudniejsze i bez zewnętrznych kartek / kalkulatorów jest po prostu mało przyjemne. Tutaj po prostu wychodzi kolejna głupia decyzja designerska, która jest sprzeczna z ogólnym założeniem gry.
To manipulowanie zasobami też do najłatwiejszych nie należy, gdyż tych kosteczek na każdym tym torze może leżeć po kilkanaście i są one dość blisko siebie. Nie wiem, czy tutaj nie lepszym rozwiązaniem byłby żetony, które po jednej stronie mają wartość 1, a po drugiej wartość 3 i gracz mógłby sobie małe stosiki robić podzielone na typ zasobu.

Idąc dalej - same zasoby też najlepiej nie zostały zaprojektowane. Bardzo szybko dochodzi się do momentu, kiedy kości całkowicie przestają być użyteczne i nie ma co z nimi robić. Akcji jest za mało, aby bawić się w sprzedaż tych fragmentów, tym bardziej że i tak tych pieniędzy na nic sensownego nie wymienimy, a akcje mają tak mały koszt, że i bez bawienia się w sprzedaż zwykle stać nas na wszystko co potrzebujemy.
Dla kontrastu elementy odzwierzęce wydają się trochę za mocne - zdobywa się je hurtowo i mogą zastępować krew, która jest najtrudniejszym do utrzymania składnikiem w grze (szybko się psuje, mało akcji ją wytwarza).

Następna rzecz, która niepotrzebnie wydłuża czas zabawy, to karty spotkań. Jak początkowe karty wydarzeń są fajne i urozmaicają grę (blokują dane pola itp.) oraz łatwo te rzeczy wprowadzić do gry (kładziemy żeton), to niestety karty spotkań są całkowicie zbędną rzeczą. Bawimy się nagle w jakiś element fabularny, który dotyczy jednego gracza, on musi podjąć jakiś wybór w ciemno i często efekty tych spotkań są strasznie randomowe i wybijające z rozgrywki.
Najgorsze jednak są te "ukryte" spotkania, które gdzieś się czają na planszy i jeden gracz musi pamiętać, że jak ktoś wejdzie na takie "tajne" pole, to wtedy się to triggeruje... Strasznie durna mechanika, a fun z niej żaden.

Z tym wszystkim jest jeszcze powiązana jedna z większych abominacji (hue hue) tego designu, a mianowicie rozpatrywanie niektórych elementów rozgrywki na zasadzie: kto siedzi bliżej pierwszego gracza... Tutaj wielki minus dla autora, że w grze która ma całą fazę dziejącą się symultanicznie i można w niej zdobyć osiągnięcie dające na koniec gry 10 punktów, wszystko jest zależny nie od starań osoby, tylko od tego gdzie siedzi przy stole... Czy to taki duży problem, aby obaj gracze zdobyli taki bonus, skoro go osiągnęli w tym samym momencie? Nie rozumiem, czemu nagle efekt jest u jednego ignorowany, tylko dlatego że "źle siedzi przy stole".
To również się tyczy niektórych kart spotkań, których efekt otrzymywał gracz siedzący obok gracza decydującego...
Dla mnie jest to najsłabsza część tej mechaniki i powodujące straszne WTF...

Sam balans rozgrywki też pozostawia wiele do życzenia - kolega dostał chirurga na start, który pozwala w każdej rundzie zignorować dowolny jeden zasób przy produkcji części ciała (umiejętność działająca przez całą grę i bardzo przydatna). Moja postać natomiast mogła zdobyć 1 reputacji, jeżeli ktoś ją wypchnął z jednego pola na planszy... Ta sytuacja się w ogóle nie zdarzyła w naszej rozgrywce, więc mój bohater równie dobrze mógłby nie mieć tej umiejętności i wyszłoby na to samo. Dodatkowo nawet jakby jakimś cudem to się odpaliło, to still 1 reputacji to tak niewiele w tej grze, że stawianie tego na równi z możliwością pomniejszania kosztu czegoś, co robimy w każdej rundzie to jakieś nieporozumienie.

Na koniec to oczywiście losowość, która w grze jest spora i tak naprawdę jeżeli byśmy nawet stawali na głowie, to przy złych rzutach nic nie zrobimy w tej grze. Jest to oczywiście problem gier z kośćmi, ale tutaj tych elementów jej kontroli IMO jest za mało.

Podsumowując: gra nie jest zła. Mimo wszystko, bawiłem się całkiem dobrze i zagrałbym ponownie. Bardziej jednak wybrałbym jakiś customowy wariant, gdzie gra trwa krócej o jakieś 4 rundy, jednak nie zaczyna się z ułatwieniami, tylko całość przebiega normalnie.
Awatar użytkownika
Brylantino
Posty: 1380
Rejestracja: 19 lut 2013, 22:30
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 191 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Brylantino »

Wczoraj zagrałem po raz drugi, tylko tym razem w skrócony wariant, lecz opracowany na kolanie samemu, a nie wykorzystujący ten "oficjalny".

Grało się dużo lepiej, jeżeli chodzi o czas trwania - gra się skończyła, podliczyliśmy punkty, ktoś tam wygrał, było ok :) Współgracze przyznali, że jakby gra trwała dłużej, to faktycznie ciężko byłoby robić jeszcze cokolwiek, bo monstra były pokończone, zostało tylko totalne ożywienie.

Ogólne zmiany: 8 rundy (skip 1, 2, 11 i 12), jedynie karty wydarzeń w decku (wszystkie spotkania wywalone), wyrzucone karty z kościoła od przyspieszania gry i na tym koniec. Reszta przebiega jak w normalnej grze. Wprowadziłbym jeszcze do tego jedną zmienną, ale o tym później.

Teraz dlaczego nie wykorzystaliśmy "oficjalnego wariantu"? IMO autor poszedł po prostu o parę kroków za daleko w "ułatwianiu" gry i trochę to zabija jej sens. Przejdę teraz przez listę zmian z "Igora" i napiszę, co mi się w tych zmianach osobiście nie podoba.

1. Usunięcie 2 z 3 kart przyspieszania gry - skoro i tak ją skracamy tak mocno, to po co zostawiać jakąkolwiek (tym bardziej, że w wydarzeniach jest jeszcze możliwość przyspieszenia gry).
2. Złożenie mniejszego decku z kart wydarzeń i spotkań - spotkania strasznie wydłużają grę i nie wprowadzają nic ciekawego poza niepotrzebnym elementem fabularnym i jeszcze potęgują losowość i tak już losowej gry. Nikt za tym nie płakał.
3. Danie każdemu graczowi po dwie naładowane butelki lejdejskie - totalnie bez sensu... po dwóch grach widzę, że mało kto na koniec gry ma więcej niż 2 butelki, więc skończyłoby się to tym, że akcja na rynku straciłaby sens i nikt nigdy nie musiałby się starać o ten zasób. Możliwość ich używania od pierwszej tury też wydaje mi się dziwne, jak ktoś się o to nie chciał postarać.
4. Danie każdemu graczowi oskórowanej nogi i ręki bez skóry - znowu bez sensu... gra o tworzeniu potwora, gdzie już jego 1/7 mamy na starcie, tym bardziej że 8 rund jest całkowicie wystarczającą ilością aby stworzyć potwora.
5. Ignorowanie symbolu gilotyny i triggerowanie egzekucji jak omija się skipnięte rundy - TO ma duży sens! Szkoda, że nie zagraliśmy tak, gdyż niestety pole egzekucji prawie w tej grze nie istnieje. Na dwie gry możliwość odbioru zwłok z tego pola pojawiła się RAZ, stąd zrobienie stałej, która odpala się 4 razy w ciągu 8 rund jest fajnym pomysłem i na pewno dodam taką zmienną, do tej prostszej naszej listy.
6. Nerf lodu (wytrzymuje 1 rundę zamiast 2) - całkowicie zbędne... tym bardziej kiedy rynek stał się zbyteczny, bo nikt już nie musi w tym wariancie kupować butelek lejdejskich. Szkoda marnować akcji na zakup czegoś takiego i ten nerf jeszcze bardziej zabija sens rynku.
7. Zwiększenie liczby ładowanych butelek przez profesora z 3 na 4 - też niepotrzebne... nie dość że nie jest łatwo o tym pamiętać (bo przecież nie oznaczymy tego na planszy), to jeszcze po co komuś tyle butelek... Na dwie gry póki co nikt do takiej liczby nie dobił, gdyż po prostu nie potrzebował - 2 maks 3 są w zupełności wystarczające.
8. Rozładowywanie butelek jako re-roll - to może mieć sens i z chęcią bym dodał to do "autorskiego wariantu". Wtedy faktycznie posiadanie ich większej ilości nabiera sensu.
9. Tracenie człowieczeństwa jako ożywienie - trochę zatraca to sens lepszych kości z wiedzy, bo wtedy mają obie po 2 symbole ożywienia, a jak jeszcze dodamy możliwość re-rollu z butelek to IMO robi się trochę już zbyt "prosto".
10. Ostatnie ożywianie głowy - ciężko ocenić, bo rozumiem że chodzi o zmienioną punktację, choć biorąc pod uwagę że głowa jest najtrudniejsza do wykonania itp. to nie wiem czy taka zmiana jest w ogóle konieczna
11. Inna punktacja na koniec gry - zwykła mi nie przeszkadza, więc nie widzę powodu aby ją zmieniać.

Oczywiście przypominam, że jest to całkowicie subiektywna opinia i to były powody, dla których z współgraczami nie korzytamy z Igora.

Jeżeli ktoś chce nie mieć tak "ułatwianej gry", ale grać krócej, to może zastosować nasz wariant (dodane elementy z Igora).
1. Położenie symbolu policji na rundzie 2, 6, 9 i 12 (triggerują one egzekucje na placu - normalne symbole egzekucji są ignorowane i gracze nie rozgrywają tych rund).
2. Zrobienie decku tylko z wydarzeń (jak ktoś chce może dodać spotkania, ale my po prostu ich nie lubimy).
3. Wyrzucenie z kart Św. Rocha "Pomoc Kapitanowi Waltonowi" (3 egzemplarze).
4. Możliwość rozładownia dodatkowej butelki przy pociąganiu za dźwignię, aby przerzucić dowolne kości.
Gloggie
Posty: 30
Rejestracja: 12 paź 2017, 14:28
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 1 time
Been thanked: 16 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Gloggie »

Brylantino pisze: 28 lis 2019, 09:53 Wczoraj zagrałem po raz drugi, tylko tym razem w skrócony wariant [...] opracowany na kolanie samemu [...] nie wykorzystaliśmy "oficjalnego wariantu" [...]
To dość odważne stwierdzenie, że po dwóch rozgrywkach jesteś w stanie lepiej skrócić grę, niż autor i wydawnictwo. Generalnie Igor ma na celu przyśpieszenie rozgrywki i zmniejszenie losowości (frustracji) na rzutach. Najlepiej bez efektów ubocznych, jak np. zmniejszenie ilości sensowych taktyk.

1. Balans. Jest bardzo duża szansa, że w pojedynczej grze zobaczylibyśmy wszystkie trzy karty i ktoś mógłby ich użyć. Z 8 rund może się zrobić 5-6. A tak mamy 7-8.

2. Zapewne balans. Spotkania nie są wyłącznie fabularne i całkowicie losowe. Jestem po paru rozgrywkach i znam tylko kilka wydarzeń, ale zauważyłem, że spotykanym efektem jest kara dla pierwszych / pomoc najsłabszym. Możliwe też, że osłabiają (wprowadzają szansę na karę) szczególnie mocne akcje. No i możliwe, że zwiększają wagę bycia pierwszym graczem.

3, 4. Przyśpieszenie rozgrywki. Od pierwszej rundy możesz coś ożywiać i masz przerzut zwiększający szansę na sukces.

6. Balans. W wariancie Prometeusz (zaproponowany przez autora, zapewne wygładzony przez wydawnictwo do Igora) zasoby pierwszej świeżości są bardzo cenne.

7, 8. Zmniejszenie losowości. Przerzuty za butelki bardzo się przydają. No i nie nazwałbym rynku bezużytecznym. Jedną wizytą możesz opróżnić magazyn, kupić lód i butelki. Nie potrzebujesz wiedzy i reputacji aby zarabiać. Pozwala to wybrać różne strategie gry.

9. Zmniejszenie losowości i przyśpieszenie gry. Niebieskie kości nadal są lepsze.

10, 11. Balans. Prawdopodobnie taktyka budowanie / niszczenie uszkodzeniami dawała by lepszy wynik niż np. normalne ożywianie.
Awatar użytkownika
Brylantino
Posty: 1380
Rejestracja: 19 lut 2013, 22:30
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 191 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Brylantino »

Ewidentnie balans w tej grze kuleje i nie trzeba 100 rozgrywek, aby to zobaczyć - wystarczy sobie popatrzeć właśnie na same spotkania, karty łotrów, czy przede wszystkim na startowe postacie.

A nie stwierdzam, że mój wariant jest lepiej zbalansowany - po prostu nie podoba mi się idea, w której nie zaczynamy w grze od 0 (skoro normalnie tak się dzieje).

1. Z tego samego powodu usunęliśmy je i u siebie.
2. Nie przejrzałem wszystkich, ale akurat z balansem niektóre te wydarzenia nie mają nic wspólnego - gdyż efekt potrafi się odnosić do osoby "siedzącej po lewej itp." i czasami trafiały na wygrywającego gracza dając mu darmowe zasoby (dla mnie mega słabe).
3, 4. Dziwny sposób na przyspieszanie rozgrywki, skoro bez problemu i w 6 - 7 rund zbudujesz na starych zasadach całego potwora.
6. Balans? Ciekawe, że osłabia przedmiot którego nie masz nawet kiedy zdobyć jak chcesz faktycznie ukończyć potwora, bo musisz poświęcić 1 z 3-4 akcji. Ta sama akcja pozwoli Ci zdobyć nawet z 10 materiałów pierwszego poziomu, stąd dalej nie widzę sensu aby lód był osłabiany.
7, 8. Z tego powodu też odwracanie butelek będziemy wykorzystywać.
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5599
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 782 times
Been thanked: 1225 times
Kontakt:

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: mat_eyo »

Wczoraj zagrałem pierwszy raz. 3 osoby, standardowe zasady jedynie z dodaną możliwością przerzutu za butelki. Partia skończyła się po jedenastej rundzie, ale poszła jedna karta przyśpieszająca, więc zagraliśmy 10 rund. Bez tłumaczenia trwało to lekko ponad dwie godziny, obstawiałbym, że około 2:20.

Jak na taką długość, a przecież my graliśmy relatywnie szybko, gra jest prosta. Decyzje są, ale niezbyt trudne. Cztery pionki, czyli cztery akcje, to niedużo do zaplanowania, więc z reguły ma się ułożony plan na rundę zaraz po jej przygotowaniu. Jeśli ktoś podbierze nam pole, to korekty w planie robimy szybko, innych opcji nie ma przecież tak wiele. Skąd więc tak długi czas rozgrywki? Gra nie jest bowiem skomplikowana na poziomie decyzyjności, a obsługi. Przed każdą rundą czyścimy całą planszę, więc musimy przyswoić 8 nowych kart, co zwłaszcza w przypadku zalanych tekstem kart Badań i Człowieczeństwa chwilę zajmuje. Co gorsza, w trakcie rundy dochodzą nowe egzemplarze tych kart. Tworzenie części ciała jest również średnio czytelne. Banalne jeśli chodzi o zasady, ale pokręcone obłsugowo. Każda część ciała ma koszt w trzech surowcach, z czego każdy może znajdować się na jednym z czterech poziomów. Pardon, nie każdy, bo oczywiście musimy mieć wyjątek. Planując więc najważniejszy aspekt gry musimy wziąć pod uwagę całą masę zmiennych. Nie przekłada się to na trudność w kombinowaniu, bo materiały do budowy zdobywamy w hurtowych liczbach. Całość jest po prostu zaciemniona, bo musimy pilnować rodzaju materiałów, kar punktowych za stopień ich rozkładu i za materiały odzwierzęce. Co gorsza wszystkie te wartości różnią się w zależności od części ciała i tego, czy tworzymy ją od zera czy oblekamy skórą.

To wszystko jeszcze bym przeżył, bo upierdliwość trochę utrudniała grę, ale nadal to proste kombinowanie było przyjemne. Od razy skojarzyło mi się z Lords of Waterdeep i widzę sporo podobieństw. Fajne było balansowanie na torach, sprawdzanie, ile jeszcze człowieczeństwa mogę poświęcić itd. Nie podobało mi się za to związanie pozyskiwania/ulepszania robotników z progresem na jednym z torów, co czyni go priorytetem na początku gry i sprawia, że nie można go odpuścić. Absurdalne, że w grze WORKER PLACEMENT mogę mieć mniej workerów niż inni tylko dlatego, że wybrałem inną strategię.

Nadal mamy obraz gry średniej, takiego klasycznego meh/10, w którą zagrałbym od czasu do czasu, bo temat nietypowy. Niestety Abominacja ma wady, które całkowicie ją dla mnie przekreślają. Są nimi losowość i negatywna interakcja. Zacznę od tej drugiej. W worker placement wpisana jest dosyć mocna interakcja, polegająca na zajmowaniu sobie pól akcji. Tutaj dodatkowo mamy różnoraki wyścig - po cele i po jak najszybsze ożywienie całej kreatury. Niestety ktoś pomyślał, że super będzie dorzucić bezpośrednią, negatywną interakcję na zasadzie take that. Przykład, karta "anuluj zagraną kartę człowieczeństwa i dostań 2 reputacji". Dobranie karty człowieczeństwa kosztuje akcję, zagranie często też, bo trzeba udać się na konkretne pole akcji i zamiast rozpatrzenia jego efektu, zagrać taką kartę. Dwie akcje z 10 rund, w które rozegraliśmy. Powiedzmy, że odblokowałem czwarty pionek w połowie gry, daje mi to 35 akcji w całej rozgrywce. I nagle ktoś mnie ograbił z dwóch z nich, bo tak, nawet dostał do tego nagrodę!. Podobnie "zabawna" jest karta usuwająca kości podczas rzutów (do nich jeszcze wrócimy) albo pozwalająca usunąć zebrane materiały. Przecież to nie przystoi porządnym eurasom...

Ok, ale to wszystko karty, które najpierw trzeba dobrać z planszy. Leżą tam widoczne, więc można się przygotować na uderzenie, a ktoś też musiał wydać akcję, żeby taką kartę podnieść. Jestem w stanie to zrozumieć, choć na pewno mi się nie podoba. Natomiast ostatni zarzut jest gwoździem do trumny. Poziom losowości to jedyna, prawdziwa abominacja w tej grze. Karty zwłok w 2 dwóch akcjach? Losowe. Nawet nie ma na planszy zaznaczonego, jakiej świeżości materiały możemy tam znaleźć, trzeba to pamiętać z instrukcji (wspominałem już o upierdliwości obsługi?). Absolutnie najważniejsza czynność w grze? Oparta o rzut kostkami, bez dostatecznych narzędzi do mitygowania losowości. Jest dla mnie nieakceptowalne, że w tak istotnym elemencie rozgrywki komuś może się po prostu pofarcić. Kurcze, przecież tam siedzi masa punktów i możliwość zakończenia całej rozgrywki! A pamiętajmy, że grałem w wariancie przerzutów za butelki. Bez niego najpewniej bym nie dokończył rozgrywki... Macie już dość? Przykro mi, ale to jeszcze nie wszystko. Została jeszcze talia wydarzeń i spotkań. Te pierwsze byłyby w większości do przełknięcia, gdyby tylko reszta gry była lepsza, bo z reguły wyłączają w danej rundzie pewne pola akcji. To nic fajnego, zwłaszcza jeśli w moim planie dane pole było istotne, ale do przeżycia. Jednak wydarzenia? O mamo... To są bzdury na zasadzie teraz stracisz część zasobów, bo tak. Albo w drugą stronę, zostaniesz pierwszym graczem czy dostaniesz gratis karty, po które ktoś inny musi się normalnie pofatygować. Dlaczego? Bo tak. Nie ma w tym ładu ani składu. Gdyby był jeszcze w nich jakiś schemat, np. zawsze dotykają gracza z najniższym/najwyższym człowieczeństwem czy reputacją, wtedy jeszcze mógłbym przymknąć oko, choć to nadal upiorna mechanika w grach euro. Jednak w takiej postaci jak tutaj, zabija mi resztkę frajdy, jaką miałem z gry.

Że klimat? Nie zauważyłem, serio. Fakt, że w szpitalu są świeższe zwłoki niż w kostnicy, to jeszcze nie klimat. Bzdurne opowiastki i próba przewidzenia, pod jakim wyborem kryje się jaka konsekwencja, to też nie klimat. Za to znalazłem sporo zdecydowanie nieklimatycznych rozwiązań. Po morderstwie dostajemy sporo świeżych materiałów, ale wystarczą co najwyżej na jedną kończynę. Ostatnio jak sprawdzałem, to statystyczny człowiek składał się jednak z dwóch nóg, dwóch rąk, głowy i korpusu...

Najkrótsza recenzja? Nie widzę elementu, w którym Lords of Waterdeep nie byłoby co najmniej dwa razy lepsze.
Ostatnio zmieniony 16 gru 2019, 15:42 przez mat_eyo, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ChlastBatem
Posty: 1648
Rejestracja: 14 kwie 2014, 15:35
Lokalizacja: Gdynia/Gdańsk
Has thanked: 12 times
Been thanked: 28 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: ChlastBatem »

Podchodziłem do gry z wielkim entuzjazmem. Podobała mi się tematyka jak i wykonanie, a gdy usłyszałem, że to euro - to już prawie skakałem z radości. Z ciekawostek dodam tylko, że to nie jest pierwsza gra o Frankensteinie.

Obrazek

Już na początku gry odgadłem, że autorem musiał być jakiś amerykaniec, no i się nie myliłem. Gra bardzo typowa jak na tamten rynek. Niezbalansowane umiejętności, dużo tekstu na kartach, fabularne elementy (na siłę), oszczędności w testach gry, chamska interakcja, losowość itp. Zawsze podchodzę z małą rezerwą do gier zaprojektowanych przez ludzi z USA, ale to nie znaczy, że wszystkie są złe.

Graliśmy póki co tylko w składzie 4 osobowym, ale szczerze to wątpię abyśmy do tego jeszcze podchodzili w mniejszym składzie. Każdy na koniec gry nie dowierzał, co tutaj autor nawyczyniał, byliśmy zwyczajni w szoku. Najbardziej chyba zawiedziony był właściciel gry, :wink:

To co teraz czytam i to co wyczynia się z tą grą to jakaś granda. Te wszystkie warianty to nic innego jak naprawianie gry, która została wypuszczona w stanie nieodpowiednim, niedotestowanym, zbyt losowym. Może za rok w 69 wariancie gra uzyska finalną, zbalansowaną postać. :wink:

Co nam przeszkadzało? Opiszę w żołnierskich słowach, aby nie przedłużać.
- cały system ożywiania jest skrajnie losowy, a przecież przynosi tyle punktów. Karty zmniejszające losowość wymagają niełatwego pozyskanie oraz jest limit w postaci 3 kart.
- karty z interakcją, niedorzeczne i pasujące jak pięść do nosa. Często krzywdzą tylko jednego gracza, prymitywne take that, anulowanie komuś akcji etc.
- czas rozgrywki... partia 4 osobowa, ponad 4h. Wszystkie wciśnięte na siłę mechaniczne bajery tylko niepotrzebnie wydłużają rozgrywkę oraz zwiększają losowość np.: ukryte spotkanie ściągnięte z Martwej Zimy, które i tak dotyczą jednego gracza, a szkoda. Miałem poczucie, że coś jest nie tak. Ktoś chciał urozmaicić zwykły worker placement, ale moim zdaniem za dużo.
- irytujący problem z ilością kosteczek do surowców. Cały czas brakowało nam kosteczek... czy nawet tego autor nie mógł policzyć?
- cieniutkie plansze gracza.
- mała liczba kart czyli podczas jednej gry karty były mielone, przez co powtarzała się treść. Dodatkowo występuje mikroskopijna czcionka na kartach. Osobiście nie mam problemu z wzrokiem i nie noszę okularów, ale i tak nie czułem komfortu podczas czytania.
- ogromny problem z asymetrycznością. Zdecydowanie występują lepsze i gorsze umiejętności postaci.
- w połowie gry jeden surowiec okazał się bezużyteczny - kości.
- najgorsze było też to, że pod koniec gry nie było co robić poza bezmyślnym ożywianiem. Mało tego, na końcu okazało się, że każdy miał na maksymalnym albo prawie maksymalnym poziomie 3 główne statystki (człowieczeństwo, reputacja i wiedza). To raczej nie zachęca do eksplorowania tej gry, skoro już za pierwszym razem można tak łatwo wszystko zdobyć, od tak.

Niestety nisko oceniam tę grę. Pomimo mojego wielkiego entuzjazmu nie mogę tego tytułu polecić.
Awatar użytkownika
REBEL.pl
Posty: 1468
Rejestracja: 29 paź 2008, 11:52
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 199 times
Been thanked: 740 times
Kontakt:

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: REBEL.pl »

-------------------------------------
AKTUALNOŚCI:
-------------------------------------

Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina
ObrazekObrazekObrazekObrazek


Spieszymy donieść, że do naszej gry Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina pojawił się właśnie przetłumaczony na język polski, dodatkowy wariant rozgrywki - IGOR. Dostępny jest do pobrania na stronie naszego sklepu detalicznego, albo w TYM miejscu. Koniecznie dajcie znać jak Wam się podoba!
wydawnictwo Rebel
Nadchodzące premiery | Aktualności wydawnicze | Kontakt | Dystrybucja: hurt.rebel.pl
Awatar użytkownika
kaimada
Posty: 1130
Rejestracja: 06 sty 2007, 13:58
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 27 times
Been thanked: 126 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: kaimada »

Abominacja - jak jest każdy widzi.

Mechanicznie niby bardzo dobra gra, w którą gra się naprawdę przyjemnie... ale!

Ale 1) Jak można nie policzyć liczby potrzebnych do gry kosteczek surowców!?
Ale 2) Jak można tak źle wyskalować grę? Na cztery osoby przy zamknięciu szpitala/uniwersytetu wybór miejsc pod koniec tury jest iluzoryczny.
Ale 3) Jak można tak źle zaprojektować umiejętności indywidualne? Od przepotężnych do pomijalnych...?
Ale 4) Jak można zrobić te wszystkie błędy, które dopiero naprawia wariant Igora? Czyli długość rozgrywki, losowość ożywiania i pojawiania się wisielców.

Te 4 ale zbijają ocenę, która mogła być wybitna, a jest tylko dobra... bez załatania gry Igorem byłaby nawet niższa.

Pełna recenzja Abominacji na ZnadPlanszy.
Awatar użytkownika
Dr. Nikczemniuk
Posty: 2821
Rejestracja: 19 paź 2016, 13:39
Has thanked: 447 times
Been thanked: 318 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Dr. Nikczemniuk »

A to już nie testuje się gier przed ich wydaniem tylko robią to potem klienci...? :wink:
Kto nie widzi ciemności, nie będzie szukał światła.
probbi
Posty: 950
Rejestracja: 28 gru 2016, 15:13
Lokalizacja: Nadarzyn
Has thanked: 48 times
Been thanked: 91 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: probbi »

Tapestry chyba wydano podobnie?
Awatar użytkownika
kaimada
Posty: 1130
Rejestracja: 06 sty 2007, 13:58
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 27 times
Been thanked: 126 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: kaimada »

Dr. Nikczemniuk pisze: 17 gru 2019, 13:37 A to już nie testuje się gier przed ich wydaniem tylko robią to potem klienci...? :wink:
Jest to po prostu słabe i trzeba o tym rzeczywiście mówić.

Co nie zmienia faktu, że ten wariant Igora istnieje i działa... lepiej niż standardowa gra, ale nadal z problemami.
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4104
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2631 times
Been thanked: 2546 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Gizmoo »

Dr. Nikczemniuk pisze: 17 gru 2019, 13:37 A to już nie testuje się gier
Może na tym polega tytułowa Abominacja? :lol:

Za WSJP jedna z definicji brzmi:
Abominacja - stan psychiczny wywołany czymś dla nas bardzo nieprzyjemnym pod względem fizycznym, emocjonalnym lub moralnym, objawiający się trudną do pokonania niechęcią do kontaktu z tym
Ja mam na przykład niechęć do kontaktu z niedorobionymi planszówkami. Kilka razy spróbowałem i nie polecam. Może podobny absmak mieli testerzy? :lol:
Awatar użytkownika
hrachubi
Posty: 397
Rejestracja: 17 sty 2013, 20:07
Lokalizacja: Pruszków
Has thanked: 54 times
Been thanked: 10 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: hrachubi »

Pod koniec marca pojawiły sie oficjalne zasady do gry solo.
Do pobrania na BGG i TU
Awatar użytkownika
Dianne
Posty: 168
Rejestracja: 15 kwie 2020, 08:49
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 61 times
Been thanked: 87 times

Re: Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina

Post autor: Dianne »

Wczoraj dotarła do nas Abominacja i jesteśmy własnie w trakcie zapoznawania się z grą. Wczoraj szukaliśmy koszulek na karty, bo przed zakupem nie umiałam znaleźć rozmiarów kart. Dla potomnych:
Karty w Abominacji: 40 x duże karty wymiar 57,5x89 mm i 100 x małe karty wymiar 43x65 (poprawka: 41x63 mm). Niby są sprzedawane jako standard USA i mini USA, ale jak wczoraj szukałam to okazało się, że nawet pod tą nomenklaturą potrafią się znaleźć różniące się lekko wymiary koszulek. Te konkretne przyjdą dopiero jutro, zupdate'uje posta jak będę wiedzieć czy na 100% pasują ;) [update] Ok, teraz zobaczyłam, że na stronie rebela podpięty jest rozmiar koszulek, musiałam to jakoś przegapić, ale grę zamawialiśmy na szybko. Z większymi kartami dobrze pomierzyliśmy 57,5x89 jest bardzo dobre, ewentualnie mogłoby być 88 na wysokość. Natomiast z mniejszymi przestrzeliliśmy i są o 2mm za wysokie i 2mm za szerokie, na stronie rebela podany jest dobry wymiar 41x63 Mini American ;) I pierwszy raz zamówiliśmy koszulki premium i o jeżu jakie one są cudownie grubsze i przyjemniejsze w dotyku

Po włożeniu kart w koszulki i ogarnięciu woreczków strunowych na żetony + paru "zdobycznych" pudełeczek z mieszkania zawartość pudełka wygląda tak:
Spoiler:
Wszystko wchodzi na styk. Po włożeniu małych kart w koszulki premium ich stos pogrubił się tak na oko 3-4 razy ;) Plus jest taki, ze teraz nic nie ma prawa się przesunąć i w pudełku nie robi się bałagan nawet bez organizera ;)

Co do samej gry - wow. Ja jestem zachwycona tym jak gra wygląda. Ilustracje są bardzo w moim stylu, nawiązania do książki M. Shelley też robią wrażenie. Łącznie z różniącymi się cytatami na każdej z planszetek graczy. A skoro już o planszetkach mowa - naczytałam się o tym jakie to są cienkie i słabe. Po planszetkach do Terraformacji Marsa byliśmy przygotowani na coś znacznie gorszego. I... zaskok. Z perspektywy planszetek do TM, Abominacja jest wyposażona w kawałek solidnej tektury :P No i wskaźniki, których składanie nastręczyło nam trochę trudności, bo zabrałam się do tego na hopsiup zamiast spojrzeć do instrukcji i... no przekonaliśmy się, że jak już raz złoży się ze sobą bolce wskaźników to potem ciężko je rozdzielić. Także polecam być na 100% pewnym, że dobrze się składa wskaźnik ;)

Dobrze także zaopatrzyć się zawczasu w woreczki strunowe albo inne pojemniczki na żetony, bo jest ich sporo, a w pudełku nie ma organizera ani niczego co pomogłoby w ich sensownym ułożeniu. A wygrzebywanie ich za każdym razem z pudełka... No ja takiej zabawy nie lubię. Szkoda, że nie pomyślano, ze poza pionkami żetony też trzeba jakoś przechowywać.

Kolejny mankament jest taki, że po złożeniu planszetek graczy gra zaczęła wchodzić nam do pudełka naprawdę na styk.

A z plusów? Abominacja ma szansę zostać moim ulubionym tytułem. Grafiki z częściami ciała przypominają mi mój pierwszy rok studiów i długie godziny w prosektorium ;) Zdjęcie tych grafik wrzuciłam na swoje prywatne konto na instagramie i sporo osób niezwiązanych z planszówkami napisało do mnie, że wyglądają super i są jak małe dzieła sztuki. Zdaje się więc, że zamysł artystyczny gry sprzedaje się nawet poza kontekstem planszówki. Tematyka jest bardzo moja, mechanika zdaje się również będzie moja, ale o tym przekonam się za chwilę, bo partner właśnie skończył czytać instrukcję, więc skoro już oboje mniej więcej znamy zasady, to idziemy rozkładać grę i pora powołać do życia jakiegoś potwora ;)
Awatar użytkownika
Evokenx
Posty: 275
Rejestracja: 10 lip 2020, 16:14
Lokalizacja: Śląsk
Has thanked: 525 times
Been thanked: 52 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: Evokenx »

Tak ładnie się rozpisalas o grze. Miałem nadzieję na jakieś pierwsze wrażenia z aktualnej rozrywki. Ale podejrzewam że po pierwszej grze chyba przeszedł ci zachwyt :)
Awatar użytkownika
sirwei
Posty: 1654
Rejestracja: 26 gru 2012, 18:29
Has thanked: 1 time
Been thanked: 3 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: sirwei »

Hmm. Poczytałem te wszystkie opinie i zastanawia mnie że nikt nie wspomniał o możliwości zastosowania dwóch wariantów jednocześnie : "brak możliwości wypychania pionków graczy z zajętych pól" oraz "wygrywa gracz który pierwszy ukończy monstrum/zdobyte punkty mogą dać zwycięstwo tylko gdy kapitan dotrze na ostatnie pole"
Jak sądzicie jak wpłynęłoby to na rozgrywkę w pełnym składzie?
Nobody`s perfect, everybody frytki.

Moja kolekcja
profes79
Posty: 426
Rejestracja: 28 gru 2008, 18:16
Has thanked: 35 times
Been thanked: 135 times

Re: Abomination: The Heir of Frankenstein / Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina (Dan Blanchett)

Post autor: profes79 »

sirwei pisze: 27 gru 2020, 14:18 Hmm. Poczytałem te wszystkie opinie i zastanawia mnie że nikt nie wspomniał o możliwości zastosowania dwóch wariantów jednocześnie : "brak możliwości wypychania pionków graczy z zajętych pól" oraz "wygrywa gracz który pierwszy ukończy monstrum/zdobyte punkty mogą dać zwycięstwo tylko gdy kapitan dotrze na ostatnie pole"
Jak sądzicie jak wpłynęłoby to na rozgrywkę w pełnym składzie?
Nie wiem jak punkt drugi, ale punkt pierwszy położyłby rozgrywkę zwłaszcza w momentach, kiedy jakieś pole jest premiowane w wyniku wydarzenia, albo co gorsza coś jest zablokowane. Przy czterech graczach i tak non stop były przepychanki; i tak non stop były problemy gdzie położyć asystenta bo co ciekawsze pola pozajmowane a łapówki już wręczyć się nie da; zablokowanie tego spowodowałoby naprawdę potężną przewagę pierwszego gracza w niektórych sytuacjach. A już jak się trafiło kombo z wydarzeń i kart graczy, że zamknięte były doki i szpital równocześnie to w ogóle byłą czarna rozpacz.

Edit: grałem wczoraj pierwszy raz na czterech graczy i generalnie mimo pozytywnego odbioru gry, to strasznie się ona dłużyła.
ODPOWIEDZ