Tobago (Bruce Allen)
: 27 wrz 2009, 20:28
Tobago jest jedną z gier zapowiadanych na Essen 2009 i znalazła się na niektórych Waszych listach, dlatego pozwalam sobie na kilka słów po pierwszej testowej dwuosobowej partii.
Pomysł na grę jest jakże pociągający, gracze poszukują na karaibskiej wyspie ukrytych skarbów. Wyspa składa się z kilku rodzajów terenu, np. góry, dżungla, dodatkowo są na niej chaty, palmy i posągi. W każdym momencie gry na wyspie są ukryte cztery skarby.
Pierwszy ciekawy pomysł to lokalizowanie skarbu. Gracze dysponują kartami z cząstkowymi informacjami, gdzie skarb się znajduje – można sobie wyobrazić, ze są to skrawki mapy prowadzącej do skarbu. Przykładowo karta może informować, iż "skarb nie znajduje się w dżungli" bądź "skarb znajduje się obok największego jeziora" itp. Gra nie jest jednak dedukcyjna w tym znaczeniu, iż położenie skarbu nie jest zdeterminowane na początku gry. W swojej turze gracz może wykonać jedną z dwóch akcji. pierwsza z nich to wyłożenie wspomnianej karty. Gracz sam decyduje, w której kolumnie (przy którym skarbie) dołożyć kartę, przez co eliminuje możliwe lokacje, aż ostatecznie doprowadza do sytuacji, iż tylko jedno miejsce na planszy spełnia warunki wynikające z wszystkich kart, które gracze wcześniej przy danym skarbie położyli – tam właśnie jest dana skrzynia z kosztownościami. Interesujący jest też podział łupów, wszyscy, którzy dołożyli karty do danego skarbu, a więc przyczynili się do odkrycia, gdzie się znajduje, otrzymują tyle kart skarbu ile położyli kart lokacji. Po zapoznaniu się z nimi (każdy w sekrecie) karty skarbu, które posiadają różne wartości VP są zwracane, tasowane i wykładane po kolei. Gracze w kolejności od tego, który odkrył skarb mogą decydować, czy chcą zatrzymać daną kartę, czy też czekają na kolejne wykładane karty. Oczywiście aby nie było to zbyt proste w talii kart skarbu znajdują się też przeklęte karty, które mogą zakończyć podział łupów, dodatkowo narażając na nieprzyjemności tych, którzy za długo czekali.
Nie chcę tu opisywać całości reguł, a raczej swoje wrażenia. Grałem jak dotąd raz, w dwie osoby. Grało się bardzo przyjemnie, bowiem w grze występuje równowaga między elementem losowym, a możliwością strategicznego (względnie taktycznego – nie rozróżniam dobrze tych pojęć ) wpływu na przebieg partii. Spodziewam się, że partia w trzy lub cztery osoby może być jeszcze ciekawsza. Choć lubię i gry dedukcyjne, to w tej podobał mi się bardzo pomysł, iż to gracze wybierając daną kartę lokacji (a mają ich na ręce 4 lub 6) sami determinują ostateczne miejsce ukrycia skarbu. Wcześniej mogą zaplanować aby swoim jeepem być w tym miejscu i samemu zgarnąć skarb (daje to prawo do dodatkowej karty skarbu na etapie podziału łupów), bądź też utrudnić zdobycie skarbu przeciwnikom. Sam sposób podziału łupów, kiedy posiada się tylko cząstkowe informacje, jest pomimo pewnej losowości, całkiem sympatyczny. Jak zawsze druga lub kolejne rozgrywki mogą zweryfikować moja ocenę, ale na tę chwilę zachęcam was do rzucenia okiem na ten tytuł.
Pomysł na grę jest jakże pociągający, gracze poszukują na karaibskiej wyspie ukrytych skarbów. Wyspa składa się z kilku rodzajów terenu, np. góry, dżungla, dodatkowo są na niej chaty, palmy i posągi. W każdym momencie gry na wyspie są ukryte cztery skarby.
Pierwszy ciekawy pomysł to lokalizowanie skarbu. Gracze dysponują kartami z cząstkowymi informacjami, gdzie skarb się znajduje – można sobie wyobrazić, ze są to skrawki mapy prowadzącej do skarbu. Przykładowo karta może informować, iż "skarb nie znajduje się w dżungli" bądź "skarb znajduje się obok największego jeziora" itp. Gra nie jest jednak dedukcyjna w tym znaczeniu, iż położenie skarbu nie jest zdeterminowane na początku gry. W swojej turze gracz może wykonać jedną z dwóch akcji. pierwsza z nich to wyłożenie wspomnianej karty. Gracz sam decyduje, w której kolumnie (przy którym skarbie) dołożyć kartę, przez co eliminuje możliwe lokacje, aż ostatecznie doprowadza do sytuacji, iż tylko jedno miejsce na planszy spełnia warunki wynikające z wszystkich kart, które gracze wcześniej przy danym skarbie położyli – tam właśnie jest dana skrzynia z kosztownościami. Interesujący jest też podział łupów, wszyscy, którzy dołożyli karty do danego skarbu, a więc przyczynili się do odkrycia, gdzie się znajduje, otrzymują tyle kart skarbu ile położyli kart lokacji. Po zapoznaniu się z nimi (każdy w sekrecie) karty skarbu, które posiadają różne wartości VP są zwracane, tasowane i wykładane po kolei. Gracze w kolejności od tego, który odkrył skarb mogą decydować, czy chcą zatrzymać daną kartę, czy też czekają na kolejne wykładane karty. Oczywiście aby nie było to zbyt proste w talii kart skarbu znajdują się też przeklęte karty, które mogą zakończyć podział łupów, dodatkowo narażając na nieprzyjemności tych, którzy za długo czekali.
Nie chcę tu opisywać całości reguł, a raczej swoje wrażenia. Grałem jak dotąd raz, w dwie osoby. Grało się bardzo przyjemnie, bowiem w grze występuje równowaga między elementem losowym, a możliwością strategicznego (względnie taktycznego – nie rozróżniam dobrze tych pojęć ) wpływu na przebieg partii. Spodziewam się, że partia w trzy lub cztery osoby może być jeszcze ciekawsza. Choć lubię i gry dedukcyjne, to w tej podobał mi się bardzo pomysł, iż to gracze wybierając daną kartę lokacji (a mają ich na ręce 4 lub 6) sami determinują ostateczne miejsce ukrycia skarbu. Wcześniej mogą zaplanować aby swoim jeepem być w tym miejscu i samemu zgarnąć skarb (daje to prawo do dodatkowej karty skarbu na etapie podziału łupów), bądź też utrudnić zdobycie skarbu przeciwnikom. Sam sposób podziału łupów, kiedy posiada się tylko cząstkowe informacje, jest pomimo pewnej losowości, całkiem sympatyczny. Jak zawsze druga lub kolejne rozgrywki mogą zweryfikować moja ocenę, ale na tę chwilę zachęcam was do rzucenia okiem na ten tytuł.