Dziś udało nam się rozegrać 2 gry w Maximum Apokalipse! Pierwsza misja tym razem się powiodła choć ledwo. Przejde od razu do relacji z drugiej misji.
Oceleni zdobyli informacje o niebepieczeństwie zagrożenia wybuchem w elektrowni atomowej. Naszym zadaniem było zlokalizowanie danych technicznych obiektu i spróbowanie powstrzymać katastrofe w całym regionie a następnie ewakuować się.
Marta wybrała Łowczynie a ja Rewolwerowca.
Dojechaliśmy vanem na przedmieścia i od razu zostaliśmy zaatakowani. Na szczęscie rewolwerowiec zawsze nosi przy sobie naładowanego colta a łowczyni, ZAWSZE ma coś użytecznego pod ręką. Po krótkiej wymianie ognia położyłem swojego przeciwnika a Marta ustrzeliła z łuku swojego. Złapałem zatrucie ale narazie nie było czym się martwić. Marta poszła na zwiad i dzięki jej umiejętnością zdołaliśmy uniknąć obozu bandytów, ale musieliśmy nadłożyć drogi, nasz cel znajdował się daleko a my dość powoli się do niego zbliżaliśmy. Przeszukaliśmy pobliskie zgliszcza i market, udało się znalść trochę kul do broni a Marta zaczęła szykować pułapki ;D Wpadł mi 6cio strzałowy rewolwer i poczułem się gotowy na każde spotkanie. Zatrucie zaczęło stawać się uciążliwe, a żywność którą znaleźliśmy tylko na króktką chwilę zaspokajała nasze potrzeby dodatkowo powoli zaczęły się piętrzyć tokeny przeciwników na lokacjach które mijaliśmy. W końca Marta poszła na szpery do szpitala za antidotum i wpadła w pułapkę zastawioną przez mutki! Naszczęście była gotowa i zastawiona pułpka na niedźwiedzie zdziałała cuda z 3metrowym mutantem z pałką! Ja w tym czasie parłem powoli naprzód i nie mogłem jej pomóc! W następnej turze Marte zaatakował jeszcze szczur! Ale i ja miałem niemały problem, bez przewodnika i jego zwiadu zboczyłem z drogi i wpakowałem się wprost na przeszukującego region łupieżce.. Na wstępie złupił mnie z karty a ja oddałem mu ołowiem. Dodatkowo zakończyłem ruch w takim miejscu że odrazu do łupieżcy doskoczył jeszcze żołnierz z ukrycia "zestrzeliwując" mi kapelusz z głowy (wybór albo trace 1 sprzęt założny albo dostaje 4 obrażen) i razem z ciagle żyjącym łupieżcą zasypali mnie gradem kul. Marta natomiast załatwiła sprawę bardziej profesjonalnie, mutka dobiła celnym strzałem z łuku a szczura pozbawiła łba maczetą, widząc jaka jest sytuacja, przeszukała szybko szpital i przygotwała ogniste strzały i była już gotowa mi pomóc! Jednak gdy przyszedł mój ruch i ja byłem gotów, ostrzełałem żółnierza i jednym celnym strzałem między oczy wykończyłem łupieżce, użyłem specjalnej zdolności przywódczej udzielając Marcie jednej dodatkowej akcji, którą ta wykorzystała, wymierzyła w niebo i puściła strzałe ze świstem, daleki strzał prosto w łeb niespodziewającemu się żołnierzowi i tak mnie więcej dotarliśmy do punktu gdzie zdobyliśmy potrzebne dane. Wyskoczył na nas mocny przeciwnik w którego jak tylko się pojawil instynktownie opróżniłem oba bębenki moich rewolwerów!
Zdążył mnie walnąć, ale Marta stała w pogotowiu z ognistymi strzałami. Gdy znów przyszła moja kolej, korzystając z okazji i zamieszenia kiedy łowca wypuszczał ostatnią z przygotowanych ognistych strzał, przeładowałem oba rewolwery, i korzystając z zdolności (dodatkowe 2 akcje ;D), władowałem w grubasa znów dwa magazynki posyłając go przez okno z 3 piętra biblioteki podziurawionego jak sito wprost na gruzy na ulicy. Bardziej martwy już nie mógł być.
Krótką chwile zajęlo nam przygotowanie się na następną potyczkę a ja odzyksłem kapelusz, znalazłem kanister z benzyną a Marta znalazła motor
Byliśmy gotowi na finał. Wkroczyłem do elektrowni samemu. Marta w tym czasie szykowała już motor do jazdy. Byliśmy gotowi na ostatni etap
W elektrowni nie udało się powstrzymać katastrofy a jedynie ją opóźnić ku narzekaniu Marty że mamy mało czasu i duużo wrógów przed sobą!
Ruszyłem przodem zgarniając po kolei przeciwników, leciały zdolności specjalne i wzmocnienia a trupy walały się gęsto, co wyskoczyło dostało łomot. Marta ruszyła motorem i wyprzedziła mnie w jednej akcji o kilka pól śćiągając na siebie kilka mutków ale dotarła do vana szybciej przede mną, ubiła jednego z mutantów a drugiego osłabiła, i w tym momencie wpadłem ja i ostatnimi nabojami dobiłem resztę, i zatankowałem vana dosłownie w ostatniej chwili! Odjechaliśmy ku zachodzącemu słońcu a na choryzoncie pojawił się błysk jak nowy dzień a potem wielki grzyb atomowy aż do nieba ;D Rewolwerowiec dostał takie bęcki że przez tydzień chyba mu odpuszczę kolejne przygody, dużo lepiej poszło Marcie, chociaż ona częściej działała jako support a ja przyjmowałem na klate sporą część obrażeń. Mimo wszystko poszło całkiem dobrze i bardzo nam się spodobała ta misja. Pozdrawiam