[Warszawa] Klub na Smolnej

... czyli zloty miłośników planszówek! Tu możesz także umawiać się na granie w Twoim mieście.
Awatar użytkownika
_Paulus_
Posty: 315
Rejestracja: 05 wrz 2006, 16:35
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times

Post autor: _Paulus_ »

Powiedzcie mi proszę, jak dokładnie trafić na Smolną?
Będę wspólnie z żoną jechać samochodem od str. Puławskiej.
Musisz dojechac do Aleji Jerozolimskich i nimi jechac w strone Wisly. Na rondzie de Gaula skrecasz w prawo (sic!), zeby nakrecic na Placu Trzech Krzyzy i wrocic na rondo de Gaula by pojechac prosto. Nie wjezdzasz w Nowy Swiat bo nie mozna, tylko tuz przed Nowym Swiatem skrecasz w prawo. To jest wlasnie ulica Smolna.

Na rondzie de Gaula jadac od Centrum nie ma skretu w lewo - stad caly ten cyrk ze skrecaniem na Plan Trzech Krzyzy.

Polecam:
http://www.viamichelin.com
Each man faces death by himself. Alone.
Awatar użytkownika
Don Simon
Moderator
Posty: 5623
Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
Been thanked: 1 time

Post autor: Don Simon »

_Paulus_ pisze: Musisz dojechac do Aleji Jerozolimskich i nimi jechac w strone Wisly. Na rondzie de Gaula skrecasz w prawo (sic!), zeby nakrecic na Placu Trzech Krzyzy i wrocic na rondo de Gaula by pojechac prosto. Nie wjezdzasz w Nowy Swiat bo nie mozna, tylko tuz przed Nowym Swiatem skrecasz w prawo. To jest wlasnie ulica Smolna.

Na rondzie de Gaula jadac od Centrum nie ma skretu w lewo - stad caly ten cyrk ze skrecaniem na Plan Trzech Krzyzy.
Widac, ze kolega nei zna zadnych skrotow :-).

Po pierwsze, mozna skrecic przed Rondem de Gaulla w prawo w Bracka i potem na Pl. Trzech Krzyzy w Nowy Swiat.

Albo rozwiazanie dla prawdziwych mistrzow kierownicy: przejezdzasz Rondo de Gaulla prosto i skrecasz w prawo na parking przed danwym budynkiem gieldy, jedizesz parkingiem i wyjezdzasz na Nowy Swiat tuz przed rondem. Szybciej, lepiej i bardziej elegancko :-).

Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Awatar użytkownika
_Paulus_
Posty: 315
Rejestracja: 05 wrz 2006, 16:35
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times

Post autor: _Paulus_ »

Zna, zna.

Ale jak ktos nie wie jak dojechac na Smolna - to lepiej mu tlumaczyc z uzyciem glownych ulic ;-)

Bedziesz dzisiaj na Smolnej? Bo Monika nie wie czy brac ze soba Twoje wielblady. Dzisiaj przyszla paczka z jej wlasnymi wielbladami i obawiam sie, ze zwierzaki moga byc o siebie nawzajem zazdrosne i moze dojsc do klotni ;-)
Each man faces death by himself. Alone.
Awatar użytkownika
Don Simon
Moderator
Posty: 5623
Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
Been thanked: 1 time

Post autor: Don Simon »

_Paulus_ pisze: Bedziesz dzisiaj na Smolnej? Bo Monika nie wie czy brac ze soba Twoje wielblady. Dzisiaj przyszla paczka z jej wlasnymi wielbladami i obawiam sie, ze zwierzaki moga byc o siebie nawzajem zazdrosne i moze dojsc do klotni ;-)
Hmm, chyba nie bede. Znaczy to jeszcze bedzie ustalane, ale raczej nie przyjde. Wiec moze niech Monika ich nie bierze - mi tam do gry nie spieszno, wiec najwyzej w przyszlym tygodniu jak juz na pewno bede to sobie to odbiore.

Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9425
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 503 times
Been thanked: 1441 times
Kontakt:

Post autor: MichalStajszczak »

Z Puławskiej chyba najprościej będzie na Pl.Unii Lubelskiej wjechać w Al.Szucha i na Pl. Na Rozdrożu skręcić w Al.Ujazdowskie. I dalej już prosto: przez Pl. Trzech Krzyży i Rondo de Gaulle'a do Smolnej
Ostatnio zmieniony 04 maja 2007, 14:43 przez MichalStajszczak, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Lim-Dul
Administrator
Posty: 1711
Rejestracja: 11 gru 2006, 17:12
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Lim-Dul »

tomasz_z pisze:Czy mam brać jakieś gry? czy na początek zdać się na wasze pozycje?
Możesz wziąć, jeżeli masz jakieś ulubione tytuły, w które chciałbyś zagrać z większą liczbą graczy, ale ogólnie gier nie brakuje - NIGDY. =)

Sam zawsze zabieram za dużo. ;-)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: ja_n »

Udało mi się zaliczyć spotkanie na Smolnej. Przybyłem krótko po 15.00 i przysiadłem się do przyniesionej przez jaxa karcianki Relikt. Gra o zdobywaniu prawdziwych i fałszywych diamentów w trakcie bliżej nie sprecyzowanych przygód. Niby klimat z serii Indiana Jones, ale tak naprawdę gra ma z klimatem tyle wspólnego co Zaginione Miasta z organizowaniem wielkich ekspedycji badawczych. Sama abstrakcja. Gra po pierwszym niezłym wrażeniu okazała się jednak słabiutka - gra się w sumie sama, cała rozgrywka polega na podkładaniu świń przeciwnikom, niezwykle rzadko można popisać się efektownym manewrem i zrobić coś aby zdobyć jakieś punkty. Zero kontroli nad przebiegiem gry. Podkładając świnię można przypadkiem (jeśli nie pamiętasz kto co brał wcześniej) zrobić komuś przysługę. Kiepsko. Dla porządku - wygrała Monika, byłem drugi. Kolejnych miejsc nie pamiętam niestety.

Następnie zagraliśmy w 4 osoby w Wysokie Napięcie. Sama śmietanka, tak zwani "zawodowcy". Iskierka, Paulus, Gigi, no i ja - w tym gronie nie czułem się zbyt mocny. Jednak poszło mi całkiem nieźle - była to najbardziej zacięta rozgrywka w jakiej brałem udział. Było w niej wszystko co dla tej gry charakterystyczne - szalone licytacje o atrakcyjne elektrownie, podkupywanie i wykupywanie surowców aby zablokować przeciwnika, blokowanie i odcinanie miast na mapie, po prostu miód. Wygrał Paulus zasilając 18 miast i mając 60 elektro w zapasie. Ja byłem drugi, zasilając 18 miast i mając... 59 elektro! Monika i Krzysiek zasilali 17 miast i mieli kilka elektro różnicy w pieniądzach. Rewelacja.

Na końcu zagraliśmy w pięć osób w Die Sieben Siegel - przyłączył się do nas Michał, nicka z forum nie kojarzę niestety. Karcianka kolejny raz się spodobała. W pierwszej rundzie poszło mi fatalnie, zarobiłem 6 punktów i byłem czwarty. Monika wyszła na zero, dwie osoby miały 4 punkty a jedna 10. Od tej pory co rundę powolutku odrabiałem straty by przed ostatnim, piątym rozdaniem mieć 10 punktów, a prowadząca Monika 9. Krzysiek i Paulus mieli po 12, Michał chyba 20. Monika wzięła sabotażystę z 4 karnymi punktami. Nie zdecydowałem się jej przelicytować (graliśmy wariantem, w którym sabotażystę się licytuje). Za to udało mi się wziąć dokładnie to, co zaplanowałem. Monika pozbyła się dwóch z czterech karnych punktów i tym samym wreszcie udało mi się wygrać (jednym punktem).

Dawno nie brałem udziału w równie udanych rozgrywkach. W pełni ukontentowany mogłem spokojnie wrócić do domu.
Awatar użytkownika
gigi
Posty: 823
Rejestracja: 24 lip 2006, 16:19
Lokalizacja: warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: gigi »

ja_n pisze:Uda³o mi siê zaliczyæ spotkanie na Smolnej. Przyby³em k
Nastêpnie zagrali¶my w 4 osoby w Wysokie Napiêcie. Sama ¶mietanka, tak zwani "zawodowcy". Iskierka, Paulus, Gigi, no i ja - w tym gronie nie czu³em siê zbyt mocny. Jednak posz³o mi ca³kiem nie¼le - by³a to najbardziej zaciêta rozgrywka w jakiej bra³em udzia³. By³o w niej wszystko co dla tej gry charakterystyczne - szalone licytacje o atrakcyjne elektrownie, podkupywanie i wykupywanie surowców aby zablokowaæ przeciwnika, blokowanie i odcinanie miast na mapie, po prostu miód. Wygra³ Paulus zasilaj±c 18 miast i maj±c 60 elektro w zapasie. Ja by³em drugi, zasilaj±c 18 miast i maj±c... 59 elektro! Monika i Krzysiek zasilali 17 miast i mieli kilka elektro ró¿nicy w pieni±dzach. Rewelacja.
rozgrywka byla bardzo super :D gralismy na mapie stanow zjednoczonych przez prawie cala gre nikt nie korzystal z elektrowni na odpady w efekcie wegle i oleje (o ile ktos nie wykupil :D )byly bardzo drogie
ogolnie gralem w takie same gry co ja_n ,natomiast pozniej zagralem w
w jakas gre (noestety nie pamietam tytulu :( ) i Stephenson's Rocket :D
tomasz_z
Posty: 44
Rejestracja: 14 lut 2007, 14:02
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: tomasz_z »

A ja po raz kolejny, zaplanowałem wyjazd, umówiłem się... i nie doszło do skutku.
Niestety jak ma się żonę w 7mym miesiącu ciąży, trudno jest zaplanować coś i dotrzymać terminu. A mieliśmy wpaść oboje - wszak się nie pali w pomieszczeniach...

może następnym, innym razem...

jeszcze do Was dołączymy :))
follow the white rabbit...
Awatar użytkownika
ragozd
Posty: 3429
Rejestracja: 09 lut 2005, 14:27
Lokalizacja: W-wa CK Tar-ho-min
Kontakt:

Post autor: ragozd »

ja zaczalem od T&E z Grzeskiem, Bodkiem i jeszcze jednym kolegą. Poszlo mi tragicznie, troche bledow i kiepskie kafelki, ale wnioski wyciagniete :) Potem Mykerinos gdzie dolaczyl do nas Jax - Bodek debiutowal i wygral szalencza z pozoru taktyka "wszyscy w muzeum" Obsadzil 4 z 5 miejsc za 5 pkt , a my w troje przekombinowalismy po prostu. I kolejne ostatnie miejsce :( Odbilem sobie to troche w Stephenson's Rocket z Lim-Dulem, jaxem i Gigi - gra wymaga pewnego ogrania i pomyslu na nia - wygral Lim-Dul o jeden dworzec (i jedna partie), ja bylem drugi. Wrazenia jak z Hermagora - przekombinowana troche, dla zwolennikow nastu sposobow punktowania.
Na koniec w koncu poznalem Bleffa, systematycznie zajmujac przedostatnia pozycje. Ostatnim i pierwszym graczem tez byly zawsze te same osoby - musze chyba popracowac nad blefowaniem;
Awatar użytkownika
Sztefan
Posty: 1690
Rejestracja: 01 wrz 2006, 17:18
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3 times

Post autor: Sztefan »

ragozd pisze:ja zaczalem od T&E z Grzeskiem, Bodkiem i jeszcze jednym kolegą.
:oops: No tak, czytając ten wpis przypomniałem sobie, że Bodek też był chętny na T&E. Sorry, że o tobie zapomnieliśmy, ciesze się, że jednak udało ci się zagrać w Tygrysa...

Caylus

Przymierzałem się do Caylusa już kilka tygodni temu. Wtedy w ostatniej chwili musiałem zmienić plany. Tym razem się udało :) Po dwukrotnym przeczytaniu instrukcji (przed niedoszłą partią z HerrJoJosem) niespecjalnie widziałem jak w to grać. Mnogość możliwości to plus, ale początkowo wyglądało to na "zbyt dużo tego". Aż sobie przygotowałem kartę pomocy. Okazało się, że niepotrzebnie. Nie wiem, czy to Mefiug tak dobrze tłumaczy zasady, czy przeczytanie reguł samemu (nawet jakiś czas temu) daje efekty, a może dobrze zaprojektowana plansza i kafelki (symbole). W każdym razie w przeciwieństwie do na przykłąd PR, czy Goa, tutaj dosyć szybko poczułem grę. Sporo osób narzeka na zbyt długą rozgrywkę, ma to za bardzo męczyć. My graliśmy ok. 2,5 godziny (z tłumaczeniem zasad), a zupełnie tego nie odczułem. Choć wyjątkowo mogłem się wyspać.

Gra strasznie mi się spodobała. Na pewno lepiej grać optymalizując ruchy, ale nawet przy pierwszej poznawczej partii mnogość opcji nie przytłacza, a jest wielką zaletą. czasem trzeba zmienić plany, ale zawsze coś tam może zrobić. Mechanizm pasowania po prostu genialny. Spasujemy później to będziemy płacić drożej za wystawianie robotników (chyba, że do naszych domków, albo mając obstawioną stajnie), ale za to będziemy mieli decydujący wpływ na ruch burmistrza. Sam burmistrz też ciekawa sprawa, można się dogadywać w sprawie jego ruchu. Różne rodzaje królewskiej łaski. Punkt zwycięstwa za użyczenie własnego budynku itd. Widać po prostu, że to bardzo dopracowana gra. Tylko, że to znowu tytuł z gatunku "graj we mnie wiele razy by poznać wszystkie niuanse". To znaczy to w sumie plus, że można tę grę poznawać przez wiele partii, tylko takich gier się robi za dużo :) Może w wakacje ktoś się skusi na granie do rana :)

Lekkie minusy Caylusa: Na 5 osób ani razu nie wykorzystaliśmy bramy. No i momentami trochę trzeba było czekać na swoją turę, a poza swoją kolejką nie ma specjalnie wiele do roboty. Choć szło nam chyba dość sprawnie.

Nowicjusze: Janek (?), Ostry (druga partia, ale po długiej przerwie) i ja ostatecznie walczyliśmy tylko o trzecie miejsce (mi się udało). Eksperci, czyli Beata i Mefiug walczyli o zwycięstwo. Mateusz nie zachował się po dżentelmeńsku :) i wygrał.

Mam nadzieję, że Caylus jeszcze zagości na Smolnej!


T&E

W tym samym składzie zagraliśmy w Tygrysa (Beata z Jankiem grali współnie co nie spodobało się innemu Jankowi (Lim-Dul), który szukał czwartego do Tichu).
Jak zwykle nowicjusze mieli trochę kłopot ze złapaniem zasad (chyba aż tak źle ich nie tłumaczyłem :) Dosyć zacięta partia. Pod koniec gry wydawało mi się, że Ostry nam odjeżdża, a dodatkowo miał już pewny kolejny skarb. Użyłem żetonu katastrofy, aby mu w tym przeszkodzić. Klilka minut później okazało się, że tego jednego punktu zabrakło do wygranej... Beata/Janek-4, Ja-6, Ostry-7, Mefiug-8.

Duzo osób zaczęło wychodzić, a była dopiero 21:30. Zagraliśmy z Ostrym jeszcze raz w Tygrysa, tym razem na dwie osoby. Po początkowej mojej dominacji, Ostry mnie wygryzł i tak się zabezpieczył, że nie bardzo jak miałem go pokonać. Skończyło się tak jak się musiało skończyć - Ja-14, Ostry-18. Ostry mówi "no niewiele ci brakowało", ale to nie tak. By zdobyć 4 punkty musiałbym zebrać 16 kostek... Lub więcej skarbów, a zebrałem połowę (4).
Generalnie była to moja druga partia dwuosobowa w T&E i moim zdaniem w takiej konfiguracji gra się ZDECYDOWANIE gorzej. Jest dużo większa losowość i ogólnie mniejsza przyjemność z gry.

Uff, Caylus, Tygrys, a jeszcze dwa dni wcześniej St. Petersburg i pierwsza partia w Goa. Następnym razem (niestety w moim przypadku dopiero za dwa tygodnie :( pisałbym się na jakieś lekkie gry :)
Awatar użytkownika
dasilwa
Posty: 1128
Rejestracja: 18 maja 2005, 18:33
Lokalizacja: Stolica
Been thanked: 1 time

Post autor: dasilwa »

Sztefan pisze:
Lekkie minusy Caylusa: Na 5 osób ani razu nie wykorzystaliśmy bramy.
Brama jest niewykorzystywana na każdą ilość graczy. Na BGG i bodajże na tym forum też, były już toczone dyskusje na temat bramy.
Awatar użytkownika
Lim-Dul
Administrator
Posty: 1711
Rejestracja: 11 gru 2006, 17:12
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Lim-Dul »

No dobra. Czas na moją relację.

Najpierw zagrałem z jaxem w Twilight Struggle. Chociaż jax bardzo się starał gra zakończyła się przedwcześnie w piątej turze i zająłem drugie miejsce, a jax przedostatnie. ;-)

Tak na serio to grałem głównie po to, by poznać grę i zdecydować się czy ją kupić, bo opinie wydają się być podzielone - wszyscy mówią, że jest świetne, a Pędrak, że taka sobie. ;-) Cóż - chociaż dostałem totalnie w dupsko myślę, że kupię ten tytuł, bo mi się spodobał. Zasady zadziwiająco proste, a mechanika robienia wszystkiego kartami jest, jasne, losowa, ale zupełnie nie pomniejsza zabawy. Mimo przegranej walki o świat świetnie się bawiłem i to do samego końca.

Potem zagrałem w pięć osób w Adel Verpflichtet a.k.a. Hoity Toity - przyniosłem oryginalne wydanie z 1990 roku, nabyte bodajże w 1991. Poza Drunter und Drüber jest to jedyna gra Klausa Teubera, która mi się podoba i w której nie było zbyt losowej, IMHO głupiej mechaniki. No cóż - w grze wcielamy się w angielskich arystokratów zbierających antyki i pokazujących je potem na wystawach. Kto ma najładniejszą kolekcję idzie do przodu, ale w grę wchodzą jeszcze złodzieje, prościutkie tajne licytacje w domu aukcyjnym i ogólnie kupa zabawy. =) Pod koniec gry bardzo odbiłem od reszty graczy i myślałem, że już wygrałem grę. Niestety popełniłem jeden zasadniczy błąd - w ostatniej zwykłej kolejce postanowiłem użyć detektywa i tym samym zakończyć grę, bo bałem się, że z mojej kolekcji zostaną skradzione ważne przedmioty i zostanie ona rozbita na dwie części, na co nie mogłem sobie (tak myślałem) pozwolić na ostatnią punktację. Niestety myliłem się - o ile w przedostatniej kolejce mogłem pójść 3 lub nawet 5 pól do przodu, to przez detektywa poszedłem tylko jedno, a w ostatniej punktacji moja kolekcja była za mała, by pójść nawet o jedno pole do przodu - Monika wyprzedziła mnie przez ten mój głupi błąd (i zbyt dużą pewność siebie ;-) o jedno pole... Grrr...

Jeszcze jako mały przerywnik zagraliśmy raz czy dwa razy w Blefa - zresztą pod koniec spotkania oczywiście też poszło kilka partii już w innym składzie. Chyba każdy bywalec Smolnej zna tę grę, więc nie będę jej opisywał - najważniejsze jest to, że rozdziewiczyłem mój egzemplarz gry. ^^ Aha - najlepsze było zagranie jednego ze współgraczy (nie będę zdradzał kto to był, żeby się nie wstydził ;-). Obstawił bodajże 6 gwiazdek, gdy w kościach były tylko dwie i stracił tym samym na starcie 4 kości (z pięciu =) - to jeszcze nie takie zabawne - zabawne było pytanie "Ej, to jedynki nie liczą się jako gwiazdki?" - LOL!

Pomiędzy Blefem zagraliśmy w Stephensons Rocket, tak jak obiecałem jaxowi. Potwierdziły się moje przepuszczenia, że za drugim razem gra będzie mniej chaotyczna (przynajmniej dla mnie) i bardziej sensowna. Co ciekawe w tym gronie graczy (Radek, gigi, jax i ja) rozgrywka wyglądała KOMPLETNIE inaczej, niż w zeszłym tygodniu w ArtBemie. Dochodziło do masy fuzji (gra skończyła się z powodu sfuzjowania dwóch ostatnich linii, a nie skończenia się płytek torów), a pod koniec gry na planszy została kupa niewziętych płytek miast. Ostatecznie wygrałem grę prawdopodobnie jednym niepozornym ruchem, jakim było wjechanie przedostatnią linią kolejową na swój dworzec, chociaż trudno powiedzieć jaki wpływ miałoby to na ostateczną punktację, bo ktoś musiałby zawetować mój ruch, stracić akcje przedsiębiorstwa i przez to ważne punkty pod koniec gry, czyli traciłbym nie tylko ja. Od Radka dzieliło mnie zaledwie 5(000) punktów, gigi zajął solidną trzecią pozycję a jax ostatnią - tym razem na serio. ;-) Nadal myślę, że Stephensons Rocket ma duży potencjał, który odkryję dopiero po kolejnych partiach, jeżeli takowe będą - punktacja, a raczej punktacje są skomplikowane i miejscami nieintuicyjne, więc trzeba się przyzwyczaić do tego tytułu, by opanować go w stopniu mistrzowskim.
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Awatar użytkownika
Sztefan
Posty: 1690
Rejestracja: 01 wrz 2006, 17:18
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3 times

Post autor: Sztefan »

Lim-Dul pisze: Potem zagrałem w pięć osób w Adel Verpflichtet a.k.a. Hoity Toity - przyniosłem oryginalne wydanie z 1990 roku, nabyte bodajże w 1991. Poza Drunter und Drüber jest to jedyna gra Klausa Teubera, która mi się podoba i w której nie było zbyt losowej, IMHO głupiej mechaniki.
Tak jak tłumaczyliśmy ci z Ostrym osobiście, tak powtórzę i-netowo: Spróbuj Elasunda :!:
Lim-Dul pisze:Jeszcze jako mały przerywnik zagraliśmy raz czy dwa razy w Blefa -(...) to jeszcze nie takie zabawne - zabawne było pytanie "Ej, to jedynki nie liczą się jako gwiazdki?" - LOL!
Może ktoś kiepsko tłumaczył zasady :wink:
Awatar użytkownika
mefiug
Posty: 398
Rejestracja: 02 mar 2007, 11:07
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: mefiug »

no to ja cos dorzuce od siebie
Jak widac piatek spedzilem w stalym gronie Beata Sztefan Ostry i Janek
Najpiew Caylus
tu dorzuce ze zasady jak wspomnial Sztefan sa zawile po suchym przeczytaniu instrukcji ale wszystko sie wyjasnia po rzucie okiem na plansze i rozegrami pierwszej tury
Co do bramy to zagadzam sie po częsci ze jest ona zbedna, ale ja pare razy zalowalem ze sie tam nie postawilem glownie ze wzgledu na odwleczenie pasowania ale raz a moze nawet dwa razy zostal wolny budynek ktory bardzo by mi pasowal
Zgodze sie również ze jest to jedna z ciezszych gier - glowa mnie po niej boli znacznie bardziej niz po wysokim napieciu gdzie teoretycznie jest wiecej liczenia.
Faktycznie znajomosc gry daje spora przewage co dalo sie zauwazyc, poniewaz razem z Beata budowalismy raczej te budynki ktore jak wiemy z doswiadczenia maja wziecie co dalo rezultat w wyniku

Nastepnie zasiedlismy do E&T byla to moja druga gra i juz udalo mi sie wygrac :] dzieki temu ze zadnej dziedziny nie rozwinalem mocniej ( we wszystkich mialem po 8 punktów oczywiscie dzieki 3 skarbom ale to wystarczylo) po pierwszej partji w E&T myslalem ze juz w niego nie zagram nie dla tego ze nie wygralem wtedy ale zwyczajnie nie poczulem go. Teraz gdy juz zalapalem niuasne rozgrywki sprawiala mi ona duzo wieksza radosc, wiec bede kolejnym graczem ustawiajacym sie w kolejce do grania :]
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Post autor: Geko »

mefiug pisze:po pierwszej partji w E&T myslalem ze juz w niego nie zagram nie dla tego ze nie wygralem wtedy ale zwyczajnie nie poczulem go. Teraz gdy juz zalapalem niuasne rozgrywki sprawiala mi ona duzo wieksza radosc, wiec bede kolejnym graczem ustawiajacym sie w kolejce do grania :]
I słusznie. Trzeba poczuć mechanikę i załapać co dają konkretne zagrania. Wtedy gra nabiera rumieńców i emocji. Często przy pierwszej rozgrywce jeszcze się nie czuje gry - ja sam tak miałem i nie byłem nią zachwycony.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
gigi
Posty: 823
Rejestracja: 24 lip 2006, 16:19
Lokalizacja: warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: gigi »

Geko pisze: Czêsto przy pierwszej rozgrywce jeszcze siê nie czuje gry - ja sam tak mia³em i nie by³em ni± zachwycony.
ja nadal tak mam bo jestem po jednej zrogrywce i na razie jakos mnie nie ciagnie do ponownego zagrania :D
Awatar użytkownika
_Paulus_
Posty: 315
Rejestracja: 05 wrz 2006, 16:35
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times

Post autor: _Paulus_ »

Dopiero teraz znalazlem chwilke, zeby napisac o wrazeniach ze Smolnej w dlugi weekend majowy ;-)

Wiekszosc informacji podali juz inni - gralem w Relikt, Wysokie Napiecie, Die Sieben Siegel i w Hoity Toity.

Relikt nie za bardzo mi sie spodobal. Bylem jednym z ostatnich - ale nie dlatego gra mi sie nie spodobala. Strasznie nieintuicyjna rozgrywka i do tego jak to juz ja_n napisal - granie przeciwko innym, a nie na wlasny rachunek. A to z tego powodu, ze w grze wiekszosc punktow jest "ujemna". Jesli zbierze sie dwa razy taka sama karte z punktami ujemnymi - staja sie one punktami dodatnimi (czyli dwie "-5" daja "+5"). Wygrala Monika zbierajac spokojnie karty, a ja_n ktory byl typowany przez wszystkich na lidera (glownie z powodu olbrzymiej ilosci kart jaka zebral) dostal za duzo nieparzystych minusow. Raczej nie bede chcial zagrac w to jeszcze raz.

Pozniej przyszla pora na Wysokie Napiecie i to byla jedna z najlepszych rozgrywek w jakich mialem przyjemnosc brac udzial. Super blokowanie, wykupowanie surowcow, specjalne wstrzymywanie rozbudowy by byc pierwszym w nastepnej kolejce itd. itp. Ja np. bedac liderem (z powodu posiadania najdrozszej elektrowni - avatarka ja_na ;-) ) specjalnie wstrzymalem sie raz z rozbudowa, aby pozniej miec lepsza pozycje przy zakupie surowcow dzieki mniejszej ilosci domkow w sieci. Gigi na kolejke przed koncem wydawalo sie, ze popelnil karygodny blad - otoz opalil niepotrzebnie wszystkie swoje domki i bylo wiadome, ze jesli nie zmieni elektrowni to nie kupi surowcow (w kolejce do zakupow przed nim byl ja_n i ja) i w ostatniej kolejce stracilby szanse na zwyciestwo. Gigi wymienil elektrownie (tracac przez to troche gotowki) i ocalil sie przed perspektywa opalenia tylko 11 domkow i spadnieciem do drugiej ligi ;-) Przy liczeniu Elektro na koniec gry (opalilem tyle samo co ja_n - czyli 18 domkow), ze zrezygnowaniem rzucilem swoje 60 Elektro na stol, sadzac ze ja_n ma o wiele wiecej. Okazalo sie ku mojemu zdumieniu, ze mial o jeden mniej i w ten sposob zakonczyla sie najbardziej zacieta rozgrywka.

Sieben Siegel to bardzo przyjemna karcianka. Rozbudowane planowanie - plus koniecznosc liczenia lew i schodzacych kart w pieciu kolorach. Dla mnie - starego brydzysty - bylo to odswiezenie prawie zapomnianej juz umiejetnosci - czyli liczenia schodzacych kart. Wprawdzie tutaj liczy sie, az do 15 i to w pieciu kolorach, ale i tak zabawa jest przednia. I to nie tylko dla takich maniakow brydza jak ja ;-) W samej grze chodzi o dokladne zaplanowanie ile lew sie wezmie w czasie rozgrywki. A potem tak prowadzic rozgrywke by wziac dokladnie tyle ile sie zadeklarowalo (ani jednej wiecej i ani jednej mniej) i to jeszcze w odpowiednich kolorach! Wszystko dodatkowo utrudnia sabotazysta.

Na koniec Hoity Toity i bardzo przyjemna zabawa w angielskich lordow zbierajacych dziela sztuki. Zostalem jedynym "madrym angielskim lordem" gdy tylko ja zaprotestowalem, gdy Lim-Dul tlumaczac zasady powiedzial:
- Wcielamy sie w role glupich angielskich lordow ;-)

Na poczatku gra wydawala sie skomplikowana (moze tez dlatego, ze napisow po niemiecku to ja nie panimaju), a okazala sie przyjemna i bardzo prosta produkcja. Dodatkowo mozna ja uznac za niezalezna jezykowo bo napisy na kartach sluza tylko i wylacznie jako dodatkowa informacja - bo i tak sa ilustracje, ktore tlumaczenia nie wymagaja.

Bardzo smieszny klimat utrzymywali sami gracze, rzucajac teksty w stylu:
- Alez milordzie! Tak nie wypada! (gdy ktos zagrywal zlodzieja)
czy tez:
- Piekna kolekcje milord zebral. Bardzo ladne eskponaty.

;-)

Wygrala Monika pokonujac rzutem na tasme samotnego lidera Lim-Dula.
Each man faces death by himself. Alone.
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: ja_n »

_Paulus_ pisze:Pozniej przyszla pora na Wysokie Napiecie i to byla jedna z najlepszych rozgrywek w jakich mialem przyjemnosc brac udzial. Super blokowanie, wykupowanie surowcow, specjalne wstrzymywanie rozbudowy by byc pierwszym w nastepnej kolejce itd. itp. Ja np. bedac liderem (z powodu posiadania najdrozszej elektrowni - avatarka ja_na ;-) ) specjalnie wstrzymalem sie raz z rozbudowa, aby pozniej miec lepsza pozycje przy zakupie surowcow dzieki mniejszej ilosci domkow w sieci. Gigi na kolejke przed koncem wydawalo sie, ze popelnil karygodny blad - otoz opalil niepotrzebnie wszystkie swoje domki i bylo wiadome, ze jesli nie zmieni elektrowni to nie kupi surowcow (w kolejce do zakupow przed nim byl ja_n i ja) i w ostatniej kolejce stracilby szanse na zwyciestwo.
Wstrzymywanie rozbudowy, to tak powszechnie stosowana taktyka, że nawet o tym nie wspominałem. A może warto - na samym początku udało mi się odciąć pozostałych graczy na "cywilizowanej" połowie planszy, gdzie się dusili mając po 4-6 domków (zależnie od gracza). Siódmy domek był daleko - trzeba było przeskoczyć moje tereny. Dla mnie siódmy domek był blisko, ale nie chciałem go stawiać - zarabiałem co rundę więcej niż przeciwnicy i wcale mi się nie spieszyło tego zmieniać. W zasadzie po takim początku powinienem mieć grę w kieszeni, ale tak się jednak nie stało - w grze środkowej i końcówce pokpiłem nieco rozbudowę sieci - niepotrzebnie rzuciłem się na najtańsze dla mnie miasta i pozwoliłem żeby mi zajęli te nieco droższe, ale takie których i tak będę później potrzebował.

Co do szans na zwycięstwo, to dosyć wcześnie wiedziałem, że tylko Paulus i ja je mamy - tylko my dysponowaliśmy elektrowniami na 18 domków (dość długo tylko ja miałem taką moc i myślałem że wygram dzięki temu). Pozostali gracze musieliby kupić nową silną elektrownię w końcówce i to nie pozwoliłoby im na wystarczająco szybką rozbudowę, a nawet jeśli, to nie mieliby odpowiedniego zapasu gotówki żeby się liczyć. Cały czas jestem pod wielkim wrażeniem tej rozgrywki, a dodatkowo portal http://www.swiatgierplanszowych.pl donosi :wink: , że w październiku zostanie wydana nowa talia elektrowni do WN i zabawa rozpocznie się od nowa :D
Awatar użytkownika
gigi
Posty: 823
Rejestracja: 24 lip 2006, 16:19
Lokalizacja: warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: gigi »

_Paulus_ pisze:
. Gigi na kolejke przed koncem wydawalo sie, ze popelnil karygodny blad - otoz opalil niepotrzebnie wszystkie swoje domki i bylo wiadome, ze jesli nie zmieni elektrowni to nie kupi surowcow (w kolejce do zakupow przed nim byl ja_n i ja) i w ostatniej kolejce stracilby szanse na zwyciestwo. Gigi wymienil elektrownie (tracac przez to troche gotowki) i ocalil sie przed perspektywa opalenia tylko 11 domkow i spadnieciem do drugiej ligi ;-)
moim najwiekszym bledem bylo nie kupienie elektrowni ktora opalala 6 domkow na odpady kiedy mialem taka moziwosc
gra byla wysmienita bo wszyscy gracze byli zaawansowani i wiedzieli jak grac i co sie oplaca kupowac

trzeba bedzie kiedys powtorzyc rozgrywke w takim samym skladzie
ale juz na mapie Niemiec :D albo Kanady lub Uk jak mi sie
bedzie chcialo wydrukowac :D
Forever
Posty: 83
Rejestracja: 04 maja 2007, 11:25

Post autor: Forever »

Witam wszystkich

W ostatni piątek miałem przyjemność po raz pierwszy zawitać na Smolną i przyznam szczerze że byłem pod wielkim wrażeniem. Mnóstwo ludzi (graliśmy w dwóch salach na chyba 20 stołach) mnóstwo najróżniejszych gier i bardzo przyjacielska atmosfera to jest to co tygryski lubią najbardziej. W związku z tym że nie lubię przychodzić z pustymi rękami zabrałem na pierwszą wizytę Shoguna (http://www.planszowki.gildia.pl/gry/shogun_queen) i był to chyba dobry pomysł gdyż szybko znalazło się pięciu graczy którzy po krótkim objaśnieniu prze zemnie zasad zabrali się do gry. Ja w tym czasie zagrałem w „tygrys i Eufrat” było to moje pierwsze spotkanie z tą grą i przyznam że bardzo mi się spodobała (dla porządku powiem że zająłem drugie miejsce). Następną grą było „Ryzyko” przyznam że grałem w wersję komputerową i uważałem że znam zasady co nie okazało się do końca prawdą ;-) ale na szczęście bardzo fartowny dobór kart pozwolił mi wygrać mimo początkowych błędów.
W między czasie podglądałem inne rozgrywki i mam nadzieję że dane mi będzie popróbować innych gier gdyż kilka z nich zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie

Pozdrawiam i mam nadzieję do zobaczenia

Forever
Awatar użytkownika
Bogoria
Posty: 105
Rejestracja: 23 sty 2005, 14:37
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 32 times
Been thanked: 6 times

Post autor: Bogoria »

Moja wizyta na Smolnej była bardzo krótka, ale udało się pokazać (nie zagrać) Jengę :wink: i zagrać w dwie gry: Die Sieben Siegel oraz Hoity Toity. O ile ten pierwszy tytuł jakoś mnie nie porwał (chyba nie jestem targetem dla tego typu gier), o tyle druga z wymienionych bardzo przypadła mi do gustu. O samej rozgrywce była już mowa wyżej, dodam tylko, że graczom udało się stworzyć świetną atmosferę i dzięki temu rozgrywka obfitowała w masę zabawnych tekstów, o czym wspominał zarówno Lim-Dul jak i Paulus. Mam nadzieję, że uda nam się to powtórzyć :D
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 78 times
Been thanked: 251 times

Post autor: jax »

Widze, ze wyjatkowo duzo rozbudowanych relacji ze Smolnej sie pojawilo , wiec... ja tez napisze. :)

Gralem w:
Relikt - karcianka o zdobywaniu skarbow nie jest taka zla jak to pisza moi przedmowcy - po prostu w 5 osob wymyka sie nieco spod kontroli. Rozgrywki w mniejsza ilosc osob sa satysfakcjonujace.

Twilight Struggle - glowne danie dnia dla mnie. W 2h udalo mi sie rozsmarowac Lim-Dula (automatyczne zwyciestwo dokladnie w polowie gry). Na usprawiedliwienie: Lim-Dyl byl debiutantem i 'blysnal' kilkoma zagraniami (uwaga - docenia je tylko znajacy TS): 'w ramach Destalinizacji przesuwam wplywy do Szwecji, bo jest blizej linii frontu' czy namietnym odbijaniem Jugoslawii, bo stracil tam kontrole i skoro cos tam robie to akurat ona musi byc wazna (a mi chodzilo tylko o przygotowanie Dominacji w Europie). :lol: Niezla podpuche natomiast zafundowal mi w zwiazku z wojna pakistansko-indyjska. Brawo.
Oglaszam, ze TS wciaz nie mam dosc.

Mykerinos - 3 'doswiadczonych' (ragozd, grzechu i ja) nie dalo rady debiutantowi (Bodek) przez nowatorska i wydawaloby sie samobojcza taktyke Bodka. Nie oszczedzajac ludzikow jak reszta, stwierdzil on w pewnym momencie ze nie ma szans w walce o dzialki, wiec kilkoma Mr Brownami wstawial swoich ludkow do muzeum dominujac je kompletnie (zdobyl cztery 5-ki i wiele 2/3-ek). Mial tym samym jeszcze mniej ludkow na wykopaliska, wiec reszta graczy sie tym nie przejmowala. Na koncu faktycznie Bodek mial zdecydowanie najmniej zdobytych parcel, ale dominacja w muzeum zrobila swoje -> wygral zasluzenie. Ja do pewnego czasu czulem co sie swieci wiec swoim Brownem wstawialem co jakis czas ludka do muzeum i udalo mi sie zdobyc pare miejsc, ktore ostatecznie zapewnily mi 2-gie miejsce. Mialem tez komplet patronow i brakowalo mi jednego patrona do drugiego kompletu. Gdyby udalo mi sie skompletowac drugi zestaw (5pkt.) udaloby sie przeskoczyc Bodka.
Mykerinos potwierdzil klase - zupelnie niespodziewanie wylonila sie nowa, radykalna i zwycieska (co najwazniejsze) strategia.

Stephenson's Rocket - nie okazala sie tak strasznie trudna i skomplikowana jak to wynikalo z wczesniejszych przeciekow, ale faktycznie nie jest to gra banalna, trzeba miec doswiadczenie i ogranie zeby wiedziec co robic. Lim-Dul gral chyba z najwieksza pewnoscia i wiedza co robic i wygral. Gra nie olsnila ale tez nie odrzucila. Jest ok. Na pewno do powtorki w celu jakiejs sensownej oceny.

Blef - 3 partie - Andrzej von Breslau udowodnil ze nie jest to gra oparta tylko na szczesciu wygrywajac 3 razy. W ostatniej partii udalo mi sie nawiazac z nim walke i ostatni rzut to byla tylko kostka przeciw kostce - przegralem.
Awatar użytkownika
Pancho
Posty: 2687
Rejestracja: 18 cze 2004, 08:40
Lokalizacja: W-wa
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Pancho »

jax pisze:Mykerinos potwierdzil klase - zupelnie niespodziewanie wylonila sie nowa, radykalna i zwycieska (co najwazniejsze) strategia.
Fakt, ciekawa strategia.
zuch6
Posty: 1
Rejestracja: 07 maja 2007, 12:49

Post autor: zuch6 »

witam witam na forum :)
ODPOWIEDZ