Re: (Gliwice) Gliwice Po Ćmoku - piątkowe noce i nie tylko
: 13 paź 2018, 12:18
Wis się w końcu doczekał!
Pierwszy raz w historii ludzkości ktoś inny niż on czy Lir zaproponował Glory!
A byłem to ja, bo podobno za półtora tygodnia jadę na jakieś małe targi czy coś i będę tłumaczył grę garstce osób. Więc dobrze byłoby troszkę znać aktualne zasady, nie?
Oprócz mnie zjawił się Krzysiek (który też z nami jedzie) i... Piotr (o ile dobrze rozszyfrowałem bazgroły Wisa z kartki z wynikami, bo oczywiście sam imienia nie zapamiętałem, sorki).
No więc siedliśmy do tego Glory. Ja po półrocznej przerwie, Krzysiek podobnie, Piotr nie wiem. W każdym razie wszyscy ostatnio graliśmy jak były dwa turnieje.
Wis zarządził, że gramy w turniej typu "pusia" czy jakoś tak. Sądzę, że on tą nazwę sam se wymyślił tak, żeby była trudna i pewnie przy każdej grze wymyśla na nowo, bo sam nie pamięta. W każdym razie jego ulubione "amerykańskie" PvP.
Nowe zasady mówią, że turniej jest po każdej rundzie - to już wiedziałem. Jeszcze nowsze mówią, że rund jest tylko 3 - tego się nie spodziewałem, ale w sumie wyszło całkiem fajnie.
No i zaczęliśmy. Ja ostatni, jeszcze z mniejszą ilością akcji niż K i P (Wis se jakieś śmieszne zasady testowe wprowadził - dodatkowa akcja w zamian za mniejszy przychód...). Jedną z tych pięciu musiałem od razu poświęcić na bycie pierwszym.No ale jakoś to szło. Zostawili mi jakiegoś pomocnika, jakąś wiarę. Generalnie do przeżycia. W pierwszym turnieju wystawiłem się koło najsłabszego NPCa (a co będę kolegów bił?) i pierwszy rzut w grze wyglądał tak:
No brak słów. Za dużo się z Ryu zadaję!
Dla niewtajemniczonych - na czerwonych kostkach nie ma wartości 0...
Jakoś sobie z nim poradziłem, ale tylko po to by zaraz potem mnie pojechał Krzysiek, który zresztą wygrał cały ten turniej.
Druga i trzecia runda poszły jako tako. Piotr zabrał mi pierwszy ruch, na szczęście reszta nie widziała takiej potrzeby. Generalnie poszło mi jak zwykle - za mało pomocników, za mało (czyt: brak) relikwii, za mało zasobów, za mało questów.... wszystkiego kurde za mało! W ostatniej rundzie Piotr wyprowadził wszystkich w pole i zgarnął w pierwszym ruchu wszystkie relikwie. A chyba 5 ich było!
W ostatnim turnieju jedyna moja szansa na jakiekolwiek punkty to była walka z jedynym NPCem o sile 12 (za 10 punktów!).
Pokonałem go jakimś cudem, ale Wis widząc na co się zbiera ustawił się tak, żeby powalczyć zaraz potem z moim ścierwem. I na tym się skończyła moja zabawa :/
Na koniec parę losowych questów, które dały mi do niczego niepotrzebną kasę.
Kolejność: Wis, Piotr, Krzysiek, Ja... typowo. Po prostu nie umiem grać a tą grę.
Zwinęliśmy to szybko i okazało się, że nie ma północy. No to wyciągnęliśmy wszystkie gry jakie Wis w tym roku kupił i w nie zagraliśmy
W Tyrantsów grałem rok temu na Sillyconie i nie byłem do nich zbytnio przekonany.
Tym razem było dużo lepiej. Jednak jak się wie o co chodzi, to gra się fajniej
Znowu co prawda grałem ostatni, ale tutaj wyszło to na plus. Ustawiłem się z dala od reszty by spokojnie się rozprzestrzeniać. Skupiłem się na kartach czyszczących talię i co rundę przynajmniej jedną kartę "promowałem". Szło fajnie. Raz tylko Wis sprzątnął mi sprzed nosa zajebistego smoka - dziad! Na szczęście mi się udało zgarnąć drugiego fajnego - który punktował "promowane" karty (jea!).
W połowie gry zorientowałem się jednak, że cienka talia jest fajna, ale brakuje mi w niej siły militarnej, bo niby mam fajne kombo "postaw szpiega i od razu zdejmij szpiega by postawić 3 jednostki", ale szybko się kończą miejsca gdzie te jednostki można stawiać!
No to skupiłem się od tej pory na zabójcach i innych siłowych rozwiązaniach. Znowu mi siadło ładne combo, które się nawet parę razy odpaliło (cienka talia rulez!). "Zabij dwie jednostki i jeszcze dostań 4 siły". Fajne nie? Wis się przez chwilę cieszył z Total Control w jakimś mieście. Po zagraniu mojego comba mniej się cieszył z tego samego miasta mającego same moje jednostki
Plus bycia ostatnim w tej grze jest jeszcze jeden. W którymś momencie stwierdziłem, że mam dość, postawiłem ostatnią jednostkę i gra się skończyła. Tak o! nikt nie miał czasu na reakcję, zabranie mi terenów czy coś. Po prostu stwierdziłem, że kończymy i skończyliśmy
Punktacja na koniec:
Przyjmując oczywisty fakt, że Wis oszukiwał, jest nieźle co?
W Tyrantsów chętnie jeszcze zagram.
Pierwszy raz w historii ludzkości ktoś inny niż on czy Lir zaproponował Glory!
A byłem to ja, bo podobno za półtora tygodnia jadę na jakieś małe targi czy coś i będę tłumaczył grę garstce osób. Więc dobrze byłoby troszkę znać aktualne zasady, nie?
Oprócz mnie zjawił się Krzysiek (który też z nami jedzie) i... Piotr (o ile dobrze rozszyfrowałem bazgroły Wisa z kartki z wynikami, bo oczywiście sam imienia nie zapamiętałem, sorki).
No więc siedliśmy do tego Glory. Ja po półrocznej przerwie, Krzysiek podobnie, Piotr nie wiem. W każdym razie wszyscy ostatnio graliśmy jak były dwa turnieje.
Wis zarządził, że gramy w turniej typu "pusia" czy jakoś tak. Sądzę, że on tą nazwę sam se wymyślił tak, żeby była trudna i pewnie przy każdej grze wymyśla na nowo, bo sam nie pamięta. W każdym razie jego ulubione "amerykańskie" PvP.
Nowe zasady mówią, że turniej jest po każdej rundzie - to już wiedziałem. Jeszcze nowsze mówią, że rund jest tylko 3 - tego się nie spodziewałem, ale w sumie wyszło całkiem fajnie.
No i zaczęliśmy. Ja ostatni, jeszcze z mniejszą ilością akcji niż K i P (Wis se jakieś śmieszne zasady testowe wprowadził - dodatkowa akcja w zamian za mniejszy przychód...). Jedną z tych pięciu musiałem od razu poświęcić na bycie pierwszym.No ale jakoś to szło. Zostawili mi jakiegoś pomocnika, jakąś wiarę. Generalnie do przeżycia. W pierwszym turnieju wystawiłem się koło najsłabszego NPCa (a co będę kolegów bił?) i pierwszy rzut w grze wyglądał tak:
No brak słów. Za dużo się z Ryu zadaję!
Dla niewtajemniczonych - na czerwonych kostkach nie ma wartości 0...
Jakoś sobie z nim poradziłem, ale tylko po to by zaraz potem mnie pojechał Krzysiek, który zresztą wygrał cały ten turniej.
Druga i trzecia runda poszły jako tako. Piotr zabrał mi pierwszy ruch, na szczęście reszta nie widziała takiej potrzeby. Generalnie poszło mi jak zwykle - za mało pomocników, za mało (czyt: brak) relikwii, za mało zasobów, za mało questów.... wszystkiego kurde za mało! W ostatniej rundzie Piotr wyprowadził wszystkich w pole i zgarnął w pierwszym ruchu wszystkie relikwie. A chyba 5 ich było!
W ostatnim turnieju jedyna moja szansa na jakiekolwiek punkty to była walka z jedynym NPCem o sile 12 (za 10 punktów!).
Pokonałem go jakimś cudem, ale Wis widząc na co się zbiera ustawił się tak, żeby powalczyć zaraz potem z moim ścierwem. I na tym się skończyła moja zabawa :/
Na koniec parę losowych questów, które dały mi do niczego niepotrzebną kasę.
Kolejność: Wis, Piotr, Krzysiek, Ja... typowo. Po prostu nie umiem grać a tą grę.
Zwinęliśmy to szybko i okazało się, że nie ma północy. No to wyciągnęliśmy wszystkie gry jakie Wis w tym roku kupił i w nie zagraliśmy
W Tyrantsów grałem rok temu na Sillyconie i nie byłem do nich zbytnio przekonany.
Tym razem było dużo lepiej. Jednak jak się wie o co chodzi, to gra się fajniej
Znowu co prawda grałem ostatni, ale tutaj wyszło to na plus. Ustawiłem się z dala od reszty by spokojnie się rozprzestrzeniać. Skupiłem się na kartach czyszczących talię i co rundę przynajmniej jedną kartę "promowałem". Szło fajnie. Raz tylko Wis sprzątnął mi sprzed nosa zajebistego smoka - dziad! Na szczęście mi się udało zgarnąć drugiego fajnego - który punktował "promowane" karty (jea!).
W połowie gry zorientowałem się jednak, że cienka talia jest fajna, ale brakuje mi w niej siły militarnej, bo niby mam fajne kombo "postaw szpiega i od razu zdejmij szpiega by postawić 3 jednostki", ale szybko się kończą miejsca gdzie te jednostki można stawiać!
No to skupiłem się od tej pory na zabójcach i innych siłowych rozwiązaniach. Znowu mi siadło ładne combo, które się nawet parę razy odpaliło (cienka talia rulez!). "Zabij dwie jednostki i jeszcze dostań 4 siły". Fajne nie? Wis się przez chwilę cieszył z Total Control w jakimś mieście. Po zagraniu mojego comba mniej się cieszył z tego samego miasta mającego same moje jednostki
Plus bycia ostatnim w tej grze jest jeszcze jeden. W którymś momencie stwierdziłem, że mam dość, postawiłem ostatnią jednostkę i gra się skończyła. Tak o! nikt nie miał czasu na reakcję, zabranie mi terenów czy coś. Po prostu stwierdziłem, że kończymy i skończyliśmy
Punktacja na koniec:
Przyjmując oczywisty fakt, że Wis oszukiwał, jest nieźle co?
W Tyrantsów chętnie jeszcze zagram.