A gdy Hancza szedł na wojnę, grały jemu surmy zbrojneWe wtorek wracam na wojne.
Grały jemu surmy złote, na zwycięstwo, na ochotę...
A gdy Hancza szedł na wojnę, grały jemu surmy zbrojneWe wtorek wracam na wojne.
Mówimy o większej umowie (aneksja Śląska), w jej skład może wejść szereg innych elementów: ustalenie długości zawieszenia broni, działania na torze polityki, zrezygnowanie z wykrwawienia Saksonii jak również wspomniane subsydia. Gracze nie muszą aż tak szczegółowo negocjować wszystkiego, ale jeżeli druga strona jest niezadowolona to można coś dorzucić, 1-2 karty to jest jak najbardziej sensowna zachęta. Żeby poćwiczyć negocjacje powinniście kiedyś zagrać w John Company - tam się negocjuje o wszystko.Highlander pisze: ↑29 lis 2018, 11:19Jeśli w tej grze należy prowadzić negocjacje w celu przekazania jednej losowo wybranej karty (max dwóch) drugiemu graczowi, to chyba nie jest to gra dla mnie. Czy to naprawdę może wpłynąć na wynik Austrii która co turę dociąga 5 kart?
Owszem, ale jeżeli Prusy i Austria się dogadają, to z kolei Francuz staje w znacznie mniej komfortowej sytuacji. Dlatego nie jest to z góry ustalone, że Francuz musi zbalansować sytuację, bo może zostać postawiony przed faktem dokonanym. I wtedy otwiera się zupełnie inna sytuacja, w której również trzeba będzie zadbać, żeby nie przegiąć w drugą stronę. Krucha równowaga sił to sedno tej gry.Highlander pisze: ↑29 lis 2018, 11:19Podsumowując, Twoja analiza jest logiczna i spójna, ale pod warunkiem że grający Francją chce się wpasować w jej ramy. Ten gracz jako jedyny ma możliwość manewru dużą ilością sił pomiędzy planszami i może w ten sposób zachwiać delikatną równowagę sił.
A właśnie niekoniecznie musi tak być. A co jeśli jednak Austria i Prusy się dogadają? Francuz pewny siebie przenosi się do Flandrii, a tu Maria Teresa zaskakuje Bawarczyka kiedy ten ma opuszczone spodnie.Highlander pisze: ↑29 lis 2018, 11:19W naszej ostatniej grze, gdzie Francja chce szukać rozstrzygnięcia we Flandrii i od samego początku ignoruje Bohemię ("bo tak"), to gracz Prusko-Pragmatyczny przegra i tu i tu. Przecież ewentualne negocjacje Prus z Austrią nie mają sensu, skoro Austria w tej sytuacji powinna zdusić Prusy zanim Francja zdusi Pragsów.
To powinni widzieć wszyscy gracze, po prostu Francuz ma najbardziej dogodną pozycję do zwinięcia się z Bohemii i nie angażowania w konflikt, ale reszta graczy może to zmienić jeżeli jest skora do przełamania sytuacji. Wyścig na dobicie przeciwnika jest po prostu ryzykowny, podczas gdy stworzenie sytuacji alternatywnej może zmienić zupełnie układ sił.Highlander pisze: ↑29 lis 2018, 11:19Zapewne istotą udanej gry w "Maria" jest zrozumienie przez gracza Francją że ścieżka "bicia Pragsów na wyścigi z Austriakami bijącymi Prusaków" nie jest optymalną drogą do finalnego zwycięstwa, tak samo alternatywna ścieżka którą sam zastosowałem Francją w mojej poprzedniej grze (czyli "bicie Austrii na wyścigi z Prusami").
Sądzę, że nie należy na to patrzeć w ten sposób, bo wtedy wyjdzie, że nie warto w nic grać. Proponuję po prostu wymieniać się przemyśleniami i grać w to co się podoba danym osobom, nie ma też sensu namawiać na siłę, bo nie każdemu taka rozgrywka będzie pasować, ale jak jest chęć to nie ma się co zastanawiać tylko grać.Highlander pisze: ↑29 lis 2018, 11:19Pytanie ilu rozgrywek to wymaga aby dany gracz francuski dojrzał do swojej roli. Patrząc na długość rozgrywki zapewne większej ilości niż my realnie jesteśmy w stanie (we wtorki) rozegrać. Nasze analizy forumowe mogą pomóc przyspieszyć ten proces, pytanie czy każdy to przeczyta.
Jeżeli chodzi o tytuły dwuosobowe to jest to realne i takie tytuły są grane (chociażby: HitS, Lincoln, WSDV, Labirynt, Sekigahara i pewnie szereg innych). Natomiast z wieloosobowych może nie być to takie prosteHighlander pisze: ↑29 lis 2018, 11:19Taka myśl końcowa: Jeśli chcemy w końcu dobrze ograć jakiś tytuł w gronie wtorkowiczów, to chyba powinniśmy szukać krótszych czasowo gier, optymalnie takich żeby dwie partie można rozegrać na jednym spotkaniu (max 2.5h/partię).
Może tak być, ale patrząc po ostatniej grze Austria może spokojnie wygrać młócąc same Prusy (kontrola Śląska + jedna wygrana bitwa i game over), z kolei jeśli oddadzą Śląsk to sama Bawaria (5 twierdz + ewentualnie dwa zwycięstwa) nie wystarczy do wygrania gry.Wolf pisze: ↑29 lis 2018, 14:14 Owszem, ale jeżeli Prusy i Austria się dogadają, to z kolei Francuz staje w znacznie mniej komfortowej sytuacji. Dlatego nie jest to z góry ustalone, że Francuz musi zbalansować sytuację, bo może zostać postawiony przed faktem dokonanym. I wtedy otwiera się zupełnie inna sytuacja, w której również trzeba będzie zadbać, żeby nie przegiąć w drugą stronę. Krucha równowaga sił to sedno tej gry.
(... )
A właśnie niekoniecznie musi tak być. A co jeśli jednak Austria i Prusy się dogadają? Francuz pewny siebie przenosi się do Flandrii, a tu Maria Teresa zaskakuje Bawarczyka kiedy ten ma opuszczone spodnie.
Hmm... może tutaj tkwi problem. Gry które mi zupełnie nie podeszły mają kluczowy "moduł negocjacyjny" np. Churhill, Pericles albo kompletna porażka czyli Magnaci. Wolę analizować działania wojenne gdy negocjacje już zawiodły Do gier negocjacyjnych trzeba mieć komplet osób które to lubią.Wolf pisze: ↑29 lis 2018, 14:14Sądzę, że nie należy na to patrzeć w ten sposób, bo wtedy wyjdzie, że nie warto w nic grać. Proponuję po prostu wymieniać się przemyśleniami i grać w to co się podoba danym osobom, nie ma też sensu namawiać na siłę, bo nie każdemu taka rozgrywka będzie pasować, ale jak jest chęć to nie ma się co zastanawiać tylko grać.Highlander pisze: ↑29 lis 2018, 11:19Pytanie ilu rozgrywek to wymaga aby dany gracz francuski dojrzał do swojej roli. Patrząc na długość rozgrywki zapewne większej ilości niż my realnie jesteśmy w stanie (we wtorki) rozegrać. Nasze analizy forumowe mogą pomóc przyspieszyć ten proces, pytanie czy każdy to przeczyta.
(...)
Gracze nie muszą aż tak szczegółowo negocjować wszystkiego, ale jeżeli druga strona jest niezadowolona to można coś dorzucić, 1-2 karty to jest jak najbardziej sensowna zachęta. Żeby poćwiczyć negocjacje powinniście kiedyś zagrać w John Company - tam się negocjuje o wszystko.
No powiem Ci że po wstępnym oporze dojrzewam do WSDV. Ale muszę sobie zrobić jakąś podbudowę historyczną.
Nie musisz przed grą. Zrób lepiej po, jak zobaczysz karty. Bo karty w tej grze to konkretne wydarzenia historyczne, tak jak w TS lub LWoT. Nie umniejszam innym graczom ale pojedynek Wolfa z Highlanderem w WSdV, jak już Maciek pozna grę, będzie można transmitować na żywo.No powiem Ci że po wstępnym oporze dojrzewam do WSDV. Ale muszę sobie zrobić jakąś podbudowę historyczną.
k...a foch umniejszasz
Ech ten Janek. Myślę że jednak "za wysokie progi". Przy grach tego kalibru, z małym elementem losowym, nie możesz liczyć na dobry dociąg. Trzeba w nie grać, grać i jeszcze raz grać.
W TS raczej na pewno wygram z każdym z was bo mam 170 partii za sobą. Zainstaluj sobie Maciek na kompie (Steam) i gramy! To kosztuje chyba 50zł. Jedna gra zajmuje mi zwykle 80 minut (limit 45 minut na gracza) no ale dla Ciebie możemy ten czas przedłużyć. Grać w TS na planszy trochę mi szkoda czasu bo trwa 2-3 razy dłużej.Highlander pisze: ↑29 lis 2018, 17:15Ech ten Janek. Myślę że jednak "za wysokie progi". Przy grach tego kalibru, z małym elementem losowym, nie możesz liczyć na dobry dociąg. Trzeba w nie grać, grać i jeszcze raz grać.
Skończyłoby się tak jak niedoszła zdalna rozgrywka z Hańczą w Twilight Struggle, której tenże mi odmawia poznawszy naszą różnicę w ilości rozegranych partii Pewnie by to wyglądało jak walka Lewis - Gołota
Ale temat Śląska pozostaje nierozstrzygnięty, po prostu będzie drugie starcie. Poza tym skoro już ustaliliśmy, że chodzi o wzajemne kontrolowanie się przez graczy, to należy wziąć pod uwagę, że Francja powinna zareagować inaczej. Co za tym idzie nie należy wyciągać wniosków, że wyglądałoby to tak samo. Do tego jeszcze bym uwzględnił, że nie chodzi tylko o wygranie gry poprzez wyczerpanie puli punktów, ale również liczy się punktacja zimowa jeżeli gra nie skończy się przed czasem.Highlander pisze: ↑29 lis 2018, 15:40Może tak być, ale patrząc po ostatniej grze Austria może spokojnie wygrać młócąc same Prusy (kontrola Śląska + jedna wygrana bitwa i game over), z kolei jeśli oddadzą Śląsk to sama Bawaria (5 twierdz + ewentualnie dwa zwycięstwa) nie wystarczy do wygrania gry.
Jak najbardziej polecam. Tak jak pisał Jan, na bazie kart można łatwo zrobić szybki research i wgłębić się w rys historyczny. Aż mi narobiliście smaka, bo dawno nie grałem...
Ja doceniam i mogę zweryfikować jak wam idzie.
Ale za to powinno się dać dość łatwo zastosować handicap w postaci zmiany sytuacji na torach (socjalizmu bym nie ruszał, bo może zdestabilizować rozgrywkę, ale myślę że zmiany na prestiżu i torze waluty spokojnie można zastosować jako wyrównywacz szans).
A właśnie, grałeś w Labirynt? Co sądzisz o tym tytule? Zachowali w nim magię zasadniczego silnika Twilight Struggle? Ja grałem tylko 2 albo 3 razy (wiadomo - napór nowych gier uniemożliwia ogrywanie), więc trudno mi to ocenić.
Działanie na wpływy nie jest dynamiczne, ale często nasze partie przypominają pojedynek bokserski. Ostra wymiana ciosów i chwilowy klincz.Brakuje tu silnych ruchów które nadają grze dynamikę i zapewniają emocje. Temat jest oczywiście ogromnie ciekawy ale to takie żmudne dłubanie na planszy jak dla mnie.
Jako że piąteczek to wrzucam filmik obrazujący podchody posiadaczy gier wojennych do nielicznych graczy, o którym opowiadałem na spotkaniu
To trochę skopali, bo przecież można tę kosteczkę potraktować jako magazyn, a tabory wirtualnie jeżdżą między magazynem a armią. I klimatyczniejszy jest rajd huzarami, bo oni wtedy nękają te tabory wirtualne a nie napadają na uzbrojony magazyn. Dopiero przejście armii wroga likwiduje magazyn, kosteczka jest zdejmowana i wszystko ładnie trybi na tym poziomie abstrakcji.
No i zmobilizowałeś mnie do dalszego studiowania tematu. Książka którą przytoczyłeś nie ma najlepszych opinii (np. tutaj: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=17594) i bazuje głównie na niewielu rosyjskich źródłach, ale akurat informacje które wybrałeś są sensowne i są chyba brane od Tempelhofa. Trzeba pamiętać że to są opisy logistyki najbardziej uporządkowanej i zdyscyplinowanej armii w ówczesnej Europie. Z tego co wyczytałem to rosyjskim żołnierzom czasem wydawano samą mąkę, aby sobie sami wypiekali chlebki lub nawet suchary w dziurach w ziemiOdi pisze: ↑01 gru 2018, 21:37 Byłem dziś w bibliotece poszukać czegoś o wojnach fryderycjańskich. Zbyt wiele nie znalazłem, ale to, co znalazłem, kilka spraw może nam rozjaśnić.
seria HB, Przezdziecki, Kunnersdorf: (...)
W grze magazynów żywności nie ma, dla przejrzystości rolę taką pełnią tabory. Oczywiście skala gry to miesiące, więc trudno traktować tabory z Marii jako przeniesiony 1:1 system zaopatrzenia wojsk. Jest to z pewnością system uproszczony, ale oddający ducha epoki.
Na tym portalu o wojnie siedmioletniej jest genialny i szczegółowy opis kampanii Prus w Saxonii (1756) więc bardzo blisko wojny o sukcesję i na terenie który mamy na mapieOdi pisze: ↑02 gru 2018, 23:49 Tak samo w Marii: manewry wojsk, choć wyglądają na skalę strategiczną, w pewnym sensie bliższe sa skali operacyjnej lub nawet taktycznej. I to jest dla mnie jak najbardziej ok.
Można uznać nawet, że tabory pełnia rolę twierdz. Z któregoś punktu te linie zaopatrzeniowe należało wytyczać. Duża liczba twierdz/magazynów mogłaby zanadto komplikować sytuacje na mapie, utrudniać odcinanie od zaopatrzenia. A tutaj mamy informację, że zaopatrzenie było ważne? Mamy. Najbardziej kontrowersyjna jest ta część z uniemożliwianiem odwrotu przez tabory. I tu oczywiście możemy dyskutować, ale tez przyznać trzeba, że mechanicznie broni się to całkiem dobrze.