Pierwsza gra była wygraną z mojej strony ze względu na rush. Jednakże było w tym dużo szczęścia gdyż dominacje musiały wyjść w miarę szybko i też byłem ostatni graczem (chociaż to ma mniejsze znaczenie, ważne po kim się jest). Także tutaj była prosta sytuacja, wykorzystałem przychylne wiatry policzyłem i pierwszą dominację było łatwo wygrać Drugiej w sumie nie planowałem, ale dzięki znakomitym umiejętnością negocjacyjnym ( ) udało mi się uciec spod noża zabójcy i utrzymałem przewagę. Druga dominacja i pyk, monety na styk i nikt nie mógł zareagować. Dziękuje
W następnej partii o wiele więcej się działo. Początek był dość chaotyczny, ktoś coś zagrał, szybka zmiana frakcji etc. I bah, trzech rosjan i jeden afgańczyk. Myślę, sobie dobra lecimy w opozycję, bo przecież ktoś musi odejść od niedźwiedzia. Niestety.. chłopaki zaczęli mocno inwestować i brnąć w słaby interes. Strategia w cyklu: "Markus 300% !!!". Nie byłem w stanie sam walczyć na trzech, a ich mała gra o tron nie dawała zbytnio efektu. Ja im cały czas mówiłem, robicie źle, a oni tylko "no wiemy, ale co zrobić?". Negocjacje nic nie dały, co chwilę tylko było "ja wiem, że to zła decyzja, ale chcę". I jak wszyscy którzy kiedykolwiek weszli do Afganistanu tak wy "wiemy że to słaba sprawa, jednak za dużo się zainwestowało i wstyd przyznać porażkę". Czyli patrząc na historię: Brytyjczycy, Sowieci, Amerykanie.. a na koniec i tak zostali Talibowie ;D
Jak nic Afganistan
Mój błąd, trzeba było iść w strategię "na misia" i przytulić się do pozostałych niedźwiadków. Albo też olać to i budować potencjał -> karty, fundusze, cylindry.
Potem nastała era brytyjska. I znowu kolejne błędy starych niedźwiadków. Jeden zbudował potencjał, drugi dał pieniądze, a trzeci stwierdził "dzięki, mogę teraz wygrać". Zabrakło mi w sumie mojej kolejki by zmienić kompletnie układ stołu. Nie mogłem zrobić tego wcześniej, gdyż gdy Markus dokładał monety, to Wolf jest wszystkie zbierał i tak oto przez 4 tury byłem bez funduszy. A to już wina pozostałych graczy bo jak mamy zamkniętą ekonomię to trzeba uważać gdzie końcowo trafiają pieniążki. Plus dochodzi jakbym to określił "zamkniętej mocy graczy".
Pax Pamir pod względem "zamkniętej mocy graczy" przypomina mi trochę Diunę i w sumie COINy. Jako, że świat mamy zamknięty to każdy gracz stanowi potencjał w grze, który każdy może wykorzystać. W momencie zbyt mocnego skrócenia gracza lub dopakowania za mocno, zaburzamy równowagę i może dojść do sytuacji, której nie da się zatrzymać bo np. brakuje jednej frakcji albo odpowiedniego gracza. W naszym przypadku było no m.in. zbytnie dopakowanie frakcji rosyjskiej z Markusem na czele, a potem dokarmienie Wolfa (częściowo moim kosztem bo byłem po nim >.<). A sam Wolf w sumie dwa razy chciał się do mnie przyłączyć jako alternatywę, jednak zbyt wiele dobrodziejstw dostał od innych
Gramy dalej, nauczeni porażkami i następnym razem bez "ja wiem, że to jest zła decyzja" xD