Odkopuję, bo nie ma chyba sensu zakładać nowego tematu.
Otóż wróciłem właśnie z targów Hobby. Była to moja druga wizyta po zeszłorocznej edycji i obawiam się, że kurde ostatnia.
Wiem, że to nie są targi growe sensu stricte i wiem, że target jest inny. Widzę natomiast ogromną, niewykorzystaną okazję, zwłaszcza w roku pańskim kolanowirusowym, gdzie imprezy masowe odwoływane są - hehe - masowo, a ludzi aż nosi, żeby gdzieś się wybrać.
Więc sytuacja jest taka, że na ogromnej hali, gdzie miejsca jest opór, a stoiska rozsuwane są od siebie na ogromne odległości, mamy jeden sklep z grami, jedno wydawnictwo i jedną księgarnię, która ma w ofercie m.in. kilkadziesiąt gier. Do tego dwie stosunkowo duże strefy do wypożyczania i ogrywania gier starych i nowych, a poza tym jedna, kilkustolikowa, strefa poznańskiej klubokawiarni planszówkowej. I nic poza tym. No, może tu i ówdzie pustynne biegacze.
Wystawiło się G3, z wyprzedażą kilku tytułów w cenach niższych niż SCD, ale nadal średnio atrakcyjnych (np. Karczma Pod Pękatym Kuflem za 129zł - na allegro po 107zł + 4 monety, albo roll'n'write za 45zł czy Fasolki za 30zł) i koszem śrutu za 10zł (m.in. Kto Kogo? i kilka karcianek w tym samym rozmiarze). Nie żebym liczył na blowout sale po -70%, ale niestety po odliczeniu biletu wstępu za 20/25zł to wychodzi już cena, nie przymierzając, empikowa. W księgarni i sklepie ceny już mocno zaporowe, typu Sushi Go! za 49,95zł.
Pograć można było już w rzeczy bardzo ciekawe, ale i tak widać było dużo pustych stolików. I w zasadzie po 5 minutach spędzonych na dwukrotnym obejściu wszystkich stoisk (liczyłem na Gönnen Können od G3 - niestety, brak) wyszedłem z pustymi ręcyma. No ok, obszedłem jeszcze targi zwierzęco-psie, które mieściły się w cenie biletu i zobaczyłem z bliska pytona.
Poznań jest miastem zasadniczo mało fascynującym, ale targi akurat mamy prężne i obszarowo słuszne. Fakt, że najważniejsze imprezy w tym roku uciekły jest oczywiście smutny i ponad nasze siły. Nie rozumiem jednak dlaczego firmy, które miały się wystawiać np. na Pyrkonie nie przeniosły się po prostu na najbliższą tematycznie imprezę i nie dorzuciły trochę do pieca. Tu niestety imprezę zdominowały makiety i ich smutni właściciele, a planszówkowo była suszarnia i bezbek. Zmarnowana okazja, nic więcej.