Piontek,
03.11.2017 r.
Tym razem było interesująco, epicko i wesoło. Zebraliśmy się w siódemkę w naszej strażackiej salce klubowej w Radlinie. Na spotkaniu oprócz mnie pojawili się: Adam, Bzyk, Marek, Mirek, Sylwek i Kuba, który już dawno z nami nie grał. Helou studencie
Podział na stoliki zarysował się od razu, raczej bez jakichś większych problemów. Lekkie zawahanie zamarkował Marek, ale w końcu przyłączył się do mnie, Adama i Bzyka, gdzie rozpoczęliśmy interesująco, a skończyliśmy na wesoło. Bardzo wesoło! Przy drugim stoliku do rozgrywki epickiej zasiedli Kuba, Sylwek i Mirek.
Co takiego interesującego rozłożyliśmy najpierw na naszym stole? Nie, to nie była żadna tegoroczna nowość z Essen. To była stara karcianka, którą wreszcie sobie wydrukowałem w wersji print & play przygotowanej i udostępnionej przez niejakiego tikitavy'ego na BGG. O jaki tytuł chodzi? Ano o stare, ale po piątkowej rozgrywce okazało się, że jeszcze bardzo jare
San Juan z
dodatkowymi budynkami. Bardzo fajna 4-osobowa rozgrywka, którą wygrał Bzyk. Po wcześniejszej, czwartkowej partii 2-osobowej byłem trochę zmartwiony, ale przy czterech osobach gra nabrała rumieńców i grało się bardzo fajnie. Na tyle fajnie, że prawie wszyscy, którzy grali, byli tą niepozorną talią kart bardzo zainteresowani. Dlatego było interesująco
A dlaczego później było bardzo wesoło? Bo zagraliśmy w
Blood Bowl: Team Manager - The Card Game. Karcianka o footbolu amerykańskim w klimacie wczesnopóźnego Warhammera, do której Bzyk już od dłuższego czasu mnie namawiał
Gdy do takiej nawalanki usiądzie trzech starszych facetów i Bzyk, który jest weteranem footbolu amerykańskiego w klimacie wczesnopóźnego Warhammera, to przy takim stole musi być wesoło. Nawet bardzo wesoło!!!
Heh, czego to ludzie jeszcze nie wymyślą. Ja w tej grze nie dopatrzyłem się ani krzty footbolu amerykańskiego w klimacie wczesnopóźnego Warhammera. No, może trochę Warhammera, ale bardziej tego wczesnego niż późnego
Jak wcześniej napisałem partyjka była bardzo wesoła i gra całkiem sprawnie działała, ale taka naparzanka, w której co chwilę trzeba lać przeciwników w pysk, to raczej nie dla mnie. A ten gwizdek to już wymiatał. Zresztą footbol amerykański w klimacie wczesnopóźnego Warhammera nigdy nie był moją główną pasją. Raczej taką poboczną tylko
Wygrałem, ale chyba tylko dlatego, że ja zbierałem punkty, a Bzyk jako weteran footbolu amerykańskiego w klimacie wczesnopóźnego Warhamerra pakował się, szykując siły do ostatniego z czterech sezonów, którego niestety z braku czasu nie rozegraliśmy.
Czy Mirek znowu zdradził?
Takie pytanie trzeba by zadać przy drugim stoliku nad planszą epickiego dzieła Martina Wallace’a, jakim niewątpliwie jest
Boże Igrzysko. W połączeniu z dodatkowymi figurkami i różnymi elementami, które Mirek pieczołowicie wykonał i przygotował, każda rozgrywka w tę grę u nas w klubie, to niesamowicie klimatyczne i epickie wydarzenie… Nie wiem czy Mirek tym razem zdradził, ale wygrał. I podobno nie poszedł w kolegia - cokolwiek to znaczy
Taaak, tym razem było interesująco, epicko i wesoło...
Pozdroofka
GROLOGIA:
GRALERIA:
GROLEKCJA * GROTEKA * GRADKI * GROPOZYCJE
Jesteśmy już też na
FACEBOOKU