Tzolkin czy Belfort?
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 06 sty 2009, 22:24
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
Tzolkin czy Belfort?
Wybieram sobie na urodziny kolejną grę, w którą nie będę miała z kim i kiedy grać i nie mogę się zdecydować.
Tzolkina czytałam instrukcję i recenzje i wygląda jak to, co Perpetki kochają najbardziej.
Belforta czytałam tylko recenzję na GF i też mnie ujął.
W związku z tym pytam o odczucia osób, które grały w obie gry - co będzie lepsze dla zdeklarowanej eurodziewczynki, zakochanej bez pamięci w Agricoli, potem długo, długo nic i: Pupile podziemi, Chłopi i ich zwierzyniec, Ora et Labora, RftG, Through the Ages, Stone Age, Loyang, Świat bez końca, Reef Encounter itp. Lubię sobie coś zbudować i patrzeć jak działa, nie przepadam za interakcją negatywną, zwłaszcza, jeśli jest tylko opcjonalna (np. w szachach, gdzie ideą całej gry jest szkodzić przeciwnikowi, nie mam z nią problemu - nie lubię natomiast, jak można grać albo pokojowo, albo wrednie i z zaskoczenia ktoś wrednie dowali - tak, nie wiem, czemu TtA mam na liście ulubionych ).
Będę grać często we dwie osoby, zdaje się i w Tzolkinie, i w Belforcie jest to wariant z jakimiś dodatkowymi neutralnymi ludkami, si?
No i będę się czasem bawić z trzyletnią córką (geeka trzeba wdrażać od najmłodszych lat, na razie najbardziej lubi budować wieże z "sutków" w Cosmic Encounterze), więc zębatki mają tu plus.
Tzolkina czytałam instrukcję i recenzje i wygląda jak to, co Perpetki kochają najbardziej.
Belforta czytałam tylko recenzję na GF i też mnie ujął.
W związku z tym pytam o odczucia osób, które grały w obie gry - co będzie lepsze dla zdeklarowanej eurodziewczynki, zakochanej bez pamięci w Agricoli, potem długo, długo nic i: Pupile podziemi, Chłopi i ich zwierzyniec, Ora et Labora, RftG, Through the Ages, Stone Age, Loyang, Świat bez końca, Reef Encounter itp. Lubię sobie coś zbudować i patrzeć jak działa, nie przepadam za interakcją negatywną, zwłaszcza, jeśli jest tylko opcjonalna (np. w szachach, gdzie ideą całej gry jest szkodzić przeciwnikowi, nie mam z nią problemu - nie lubię natomiast, jak można grać albo pokojowo, albo wrednie i z zaskoczenia ktoś wrednie dowali - tak, nie wiem, czemu TtA mam na liście ulubionych ).
Będę grać często we dwie osoby, zdaje się i w Tzolkinie, i w Belforcie jest to wariant z jakimiś dodatkowymi neutralnymi ludkami, si?
No i będę się czasem bawić z trzyletnią córką (geeka trzeba wdrażać od najmłodszych lat, na razie najbardziej lubi budować wieże z "sutków" w Cosmic Encounterze), więc zębatki mają tu plus.
- KubaP
- Posty: 5831
- Rejestracja: 22 wrz 2010, 15:57
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 137 times
- Been thanked: 405 times
- WRS
- Administrator
- Posty: 2179
- Rejestracja: 09 sty 2009, 09:39
- Lokalizacja: Ropczyce
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 96 times
- Kontakt:
Re: Tzolkin czy Belfort?
Bo obie gry są bardzo dobre!Perpetka pisze:Wybieram sobie na urodziny kolejną grę, w którą nie będę miała z kim i kiedy grać i nie mogę się zdecydować.
Belfort jest - w pewnym sensie - esencją świetnych europomysłów. Wybrane te ciekawe, zgrabnie i niebanalnie połączone. Do tego spore zróżnicowanie wprowadza wybór gildii, czyli akcji dodatkowych. Można wybrać surowcowe, co daje duże przyspieszenie w budowaniu albo interakcyjne, gdzie można sobie wzajemnie szkodzić. A są jeszcze podstawowe...Perpetka pisze:Tzolkina czytałam instrukcję i recenzje i wygląda jak to, co Perpetki kochają najbardziej.
Belforta czytałam tylko recenzję na GF i też mnie ujął.
Belfort jest wyjątkowo taktyczny. Tu i teraz trzeba wycisnąć maksimum z tego co mamy, bo sytuacja za chwilę może się bardzo zmienić - zdobędziemy inne surowce, inne możliwości działania.
Tzolkin ma wyjątkowy mechanizm kół, gdzie trzeba planować raczej długofalowo. Niepoprawne przewidywania nie dadzą nam punktów i gra przepadła.
Belfort ma kilka rozwiązań podobnych do Agricoli. Może to zaleta, może wada...Perpetka pisze:W związku z tym pytam o odczucia osób, które grały w obie gry - co będzie lepsze dla zdeklarowanej eurodziewczynki, zakochanej bez pamięci w Agricoli, potem długo, długo nic [...] Lubię sobie coś zbudować i patrzeć jak działa
Zbieranie zasobów w obu grach występuje, ale Belfortowe bardziej do Stone Age podobne...
I tu, i tu mamy "żywienie". W Tzolkinie dosłowne, w Belforcie podatki.
Budynki w Tzolkinie dają raczej jednorazowy impuls i wciąż na nowo musimy się starać o pozycję na kołach.
W Belforcie będzie to bardziej złożone. Dodatkowe (stałe) możliwości, do tego kombo z gnomami i - najważniejsze! - zajęcie miejsca w dzielnicy!
W obu grach walczymy o zasoby i pozycje (na piramidach, w dzielnicach). Belfort ma chyba większe możliwości szkodzenia, przez gildie interaktywne.Perpetka pisze:nie przepadam za interakcją negatywną, zwłaszcza, jeśli jest tylko opcjonalna (np. w szachach, gdzie ideą całej gry jest szkodzić przeciwnikowi, nie mam z nią problemu - nie lubię natomiast, jak można grać albo pokojowo, albo wrednie i z zaskoczenia ktoś wrednie dowali - tak, nie wiem, czemu TtA mam na liście ulubionych ).
O, tu są dość podobne rozwiązania.Perpetka pisze:Będę grać często we dwie osoby, zdaje się i w Tzolkinie, i w Belforcie jest to wariant z jakimiś dodatkowymi neutralnymi ludkami, si?
Jednak w Tzolkinie jest to statyczne. Raz ustawione ludki kręcą się na kołach.
W Belforcie nie tylko blokują coraz to inne gildie - co można fajnie wykorzystać na swoją korzyść i zwiększa sens walki o pierwszeństwo. Do tego jeszcze możemy zabudować lokacje w dzielnicach, co świetnie ogranicza szanse przeciwnika.
Tzolkin we dwójkę, to Tzolkin
Belfort we dwójkę to świetna gra z dodatkową płaszczyzną zarządzania neutralnymi (dwoma!) kolorami. Co ważne, zmieniając kolejność zmieniamy neutralny kolor!
Zębatki są niesamowite...Perpetka pisze:No i będę się czasem bawić z trzyletnią córką (geeka trzeba wdrażać od najmłodszych lat, na razie najbardziej lubi budować wieże z "sutków" w Cosmic Encounterze), więc zębatki mają tu plus.
Ale i Belfort ma sporo drewna do zabawy...
Ja jednak ku Belfortowi bym się skłaniał.
- rastula
- Posty: 10021
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1277 times
- Been thanked: 1307 times
- WRS
- Administrator
- Posty: 2179
- Rejestracja: 09 sty 2009, 09:39
- Lokalizacja: Ropczyce
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 96 times
- Kontakt:
Re: Tzolkin czy Belfort?
To już problem rodzicówrastula pisze:nie wiem czy zębatki wytrzymają zainteresowanie 3-latka
- idha
- Posty: 404
- Rejestracja: 04 sty 2009, 00:17
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 36 times
Re: Tzolkin czy Belfort?
Niestety nie grałam w Belforta na 2 osoby, więc nie wiem czy moja wypowiedź będzie miała taką samą wartość jak świetna analiza WRS, ale... zdecydowanie Tzolkin. Mówi to miłośniczka Agricoli, Le Havre, Brassa i kilku innych raczej cieższych euro (choć od razu zaznaczę, że TtA oraz RftG nie lubię).
Tzolkin to dla mnie świetne euro z dużą liczbą decyzji. To dla mnie również powiew świeżości w gatunku worker placement. Zaznaczę, że byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tych zębatek, myślałam, że będą elementem, który tylko przekombinuje rozgrwkę, a to naprawdę świetne rozwiązanie. Gra jednak nie wybacza błędów i nie ma w niej miejsca na "radosne budowanie" czy też "radosne zbieranie surowców".
Belfort okazał się być dla mnie po prostu kolejną grą. Zagrałam tylko raz i raczej do niej nie usiądę ponownie. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Niestety im dalszy etap rozgrywki, tym znad planszy coraz bardziej wiało nudą. Ponadto muszę przyznać, że losowość w dochodzeniu budynków może być bolesna i mocno ograniczać jednego gracza (a przynajmniej tak mi się zdarzyło w grze 4-osobowej).
Niemniej muszę również przyznać, że jestem na etapie swoistego zmęczenia grami planszowymi i ostatnio nie zachwycają mnie gry po prostu dobre - muszą mieć w sobie to "coś". Może stąd negatywny odbiór Belforta.
Tzolkin to dla mnie świetne euro z dużą liczbą decyzji. To dla mnie również powiew świeżości w gatunku worker placement. Zaznaczę, że byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tych zębatek, myślałam, że będą elementem, który tylko przekombinuje rozgrwkę, a to naprawdę świetne rozwiązanie. Gra jednak nie wybacza błędów i nie ma w niej miejsca na "radosne budowanie" czy też "radosne zbieranie surowców".
Belfort okazał się być dla mnie po prostu kolejną grą. Zagrałam tylko raz i raczej do niej nie usiądę ponownie. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Niestety im dalszy etap rozgrywki, tym znad planszy coraz bardziej wiało nudą. Ponadto muszę przyznać, że losowość w dochodzeniu budynków może być bolesna i mocno ograniczać jednego gracza (a przynajmniej tak mi się zdarzyło w grze 4-osobowej).
Niemniej muszę również przyznać, że jestem na etapie swoistego zmęczenia grami planszowymi i ostatnio nie zachwycają mnie gry po prostu dobre - muszą mieć w sobie to "coś". Może stąd negatywny odbiór Belforta.
Re: Tzolkin czy Belfort?
ja wypowiem się na krótko:
Tzolki'na mam i lubię, wariant z mniejszą ilością graczy jedynie blokuje pewna pulę pól na zębatkach, nie zaburza to rozgrywki.
Co do Belforta to po partii 4 osobowej już nigdy nie usiądę do tej gry. jak dla mnie bardzo losowa i słaba. Od połowy gry przestałem w jakikolwiek sposób myśleć nad rozgrywką i sprawdzać co robią inni gracze, robiąc swój ruch w 5 sekund, skończyłem na 2 miejscu.
Moim zdaniem wariant z jedną gildią z surowcami i losowość dochodzenia kart z budynkami jest niegrywalny (być może inne warianty są lepsze, ale nie zamierzam tego sprawdzać jest wiele innych gier).
Tzolki'na mam i lubię, wariant z mniejszą ilością graczy jedynie blokuje pewna pulę pól na zębatkach, nie zaburza to rozgrywki.
Co do Belforta to po partii 4 osobowej już nigdy nie usiądę do tej gry. jak dla mnie bardzo losowa i słaba. Od połowy gry przestałem w jakikolwiek sposób myśleć nad rozgrywką i sprawdzać co robią inni gracze, robiąc swój ruch w 5 sekund, skończyłem na 2 miejscu.
Moim zdaniem wariant z jedną gildią z surowcami i losowość dochodzenia kart z budynkami jest niegrywalny (być może inne warianty są lepsze, ale nie zamierzam tego sprawdzać jest wiele innych gier).
'..You the mothers who sent their sons from far away countries, wipe away your tears. Your sons are now lying in our bosom and are in peace. Having lost their lives on this land they have become our sons as well.'
—Atatürk 1934
Kolekcja
—Atatürk 1934
Kolekcja
- FortArt
- Posty: 2334
- Rejestracja: 28 lis 2010, 21:20
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 45 times
- Been thanked: 23 times
- Kontakt:
Re: Tzolkin czy Belfort?
Grałem w obie. Dobre gry, ale zdecydowany głos na Tzolk'ina. Zwłaszcza jeśli autorka lubi Agricolę, Orę i Loyang. Belfort to gra na przewagi, nie na rozwój swojego gospodarstwa.
Tak, to prawda, że w planszówkach najważniejszy jest klimat - klimat planszy, pionków, żetonów, kart i kostek.
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 06 sty 2009, 22:24
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
Re: Tzolkin czy Belfort?
Ja wiedziałam, że to się tak skończy, że kupię obie.
Po dwóch partiach w Tzolkina i jednej w Belforta jestem zdecydowanie przekonana, że bliższy jest mi Tzolkin, ale Belfort też jest fajny
Po dwóch partiach w Tzolkina i jednej w Belforta jestem zdecydowanie przekonana, że bliższy jest mi Tzolkin, ale Belfort też jest fajny
- WRS
- Administrator
- Posty: 2179
- Rejestracja: 09 sty 2009, 09:39
- Lokalizacja: Ropczyce
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 96 times
- Kontakt:
Re: Tzolkin czy Belfort?
Cieszę się, że Belfort się spodobał.Perpetka pisze:bliższy jest mi Tzolkin, ale Belfort też jest fajny
Mam wrażenie, że Belfort zyskuje z każdą partią. Możliwych zależności i sposobów wykorzystania aktualnej konfiguracji budynków i gildii pojawia się coraz więcej.