Strona 1 z 1

Tzolkin czy Belfort?

: 30 kwie 2013, 09:53
autor: Perpetka
Wybieram sobie na urodziny kolejną grę, w którą nie będę miała z kim i kiedy grać i nie mogę się zdecydować.

Tzolkina czytałam instrukcję i recenzje i wygląda jak to, co Perpetki kochają najbardziej.
Belforta czytałam tylko recenzję na GF i też mnie ujął.

W związku z tym pytam o odczucia osób, które grały w obie gry - co będzie lepsze dla zdeklarowanej eurodziewczynki, zakochanej bez pamięci w Agricoli, potem długo, długo nic i: Pupile podziemi, Chłopi i ich zwierzyniec, Ora et Labora, RftG, Through the Ages, Stone Age, Loyang, Świat bez końca, Reef Encounter itp. Lubię sobie coś zbudować i patrzeć jak działa, nie przepadam za interakcją negatywną, zwłaszcza, jeśli jest tylko opcjonalna (np. w szachach, gdzie ideą całej gry jest szkodzić przeciwnikowi, nie mam z nią problemu - nie lubię natomiast, jak można grać albo pokojowo, albo wrednie i z zaskoczenia ktoś wrednie dowali - tak, nie wiem, czemu TtA mam na liście ulubionych :) ).

Będę grać często we dwie osoby, zdaje się i w Tzolkinie, i w Belforcie jest to wariant z jakimiś dodatkowymi neutralnymi ludkami, si?

No i będę się czasem bawić z trzyletnią córką (geeka trzeba wdrażać od najmłodszych lat, na razie najbardziej lubi budować wieże z "sutków" w Cosmic Encounterze), więc zębatki mają tu plus.

Re: Tzolkin czy Belfort?

: 30 kwie 2013, 09:57
autor: KubaP
Na dwie osoby chyba jednak Tzolkin. Ale obie gry super, trudny wybór :)

Re: Tzolkin czy Belfort?

: 30 kwie 2013, 10:39
autor: WRS
Perpetka pisze:Wybieram sobie na urodziny kolejną grę, w którą nie będę miała z kim i kiedy grać i nie mogę się zdecydować.
Bo obie gry są bardzo dobre!
Perpetka pisze:Tzolkina czytałam instrukcję i recenzje i wygląda jak to, co Perpetki kochają najbardziej.
Belforta czytałam tylko recenzję na GF i też mnie ujął.
Belfort jest - w pewnym sensie - esencją świetnych europomysłów. Wybrane te ciekawe, zgrabnie i niebanalnie połączone. Do tego spore zróżnicowanie wprowadza wybór gildii, czyli akcji dodatkowych. Można wybrać surowcowe, co daje duże przyspieszenie w budowaniu albo interakcyjne, gdzie można sobie wzajemnie szkodzić. A są jeszcze podstawowe...
Belfort jest wyjątkowo taktyczny. Tu i teraz trzeba wycisnąć maksimum z tego co mamy, bo sytuacja za chwilę może się bardzo zmienić - zdobędziemy inne surowce, inne możliwości działania.
Tzolkin ma wyjątkowy mechanizm kół, gdzie trzeba planować raczej długofalowo. Niepoprawne przewidywania nie dadzą nam punktów i gra przepadła.
Perpetka pisze:W związku z tym pytam o odczucia osób, które grały w obie gry - co będzie lepsze dla zdeklarowanej eurodziewczynki, zakochanej bez pamięci w Agricoli, potem długo, długo nic [...] Lubię sobie coś zbudować i patrzeć jak działa
Belfort ma kilka rozwiązań podobnych do Agricoli. Może to zaleta, może wada...
Zbieranie zasobów w obu grach występuje, ale Belfortowe bardziej do Stone Age podobne...
I tu, i tu mamy "żywienie". W Tzolkinie dosłowne, w Belforcie podatki.
Budynki w Tzolkinie dają raczej jednorazowy impuls i wciąż na nowo musimy się starać o pozycję na kołach.
W Belforcie będzie to bardziej złożone. Dodatkowe (stałe) możliwości, do tego kombo z gnomami i - najważniejsze! - zajęcie miejsca w dzielnicy!
Perpetka pisze:nie przepadam za interakcją negatywną, zwłaszcza, jeśli jest tylko opcjonalna (np. w szachach, gdzie ideą całej gry jest szkodzić przeciwnikowi, nie mam z nią problemu - nie lubię natomiast, jak można grać albo pokojowo, albo wrednie i z zaskoczenia ktoś wrednie dowali - tak, nie wiem, czemu TtA mam na liście ulubionych :) ).
W obu grach walczymy o zasoby i pozycje (na piramidach, w dzielnicach). Belfort ma chyba większe możliwości szkodzenia, przez gildie interaktywne.
Perpetka pisze:Będę grać często we dwie osoby, zdaje się i w Tzolkinie, i w Belforcie jest to wariant z jakimiś dodatkowymi neutralnymi ludkami, si?
O, tu są dość podobne rozwiązania.
Jednak w Tzolkinie jest to statyczne. Raz ustawione ludki kręcą się na kołach.
W Belforcie nie tylko blokują coraz to inne gildie - co można fajnie wykorzystać na swoją korzyść i zwiększa sens walki o pierwszeństwo. Do tego jeszcze możemy zabudować lokacje w dzielnicach, co świetnie ogranicza szanse przeciwnika.
Tzolkin we dwójkę, to Tzolkin ;)
Belfort we dwójkę to świetna gra z dodatkową płaszczyzną zarządzania neutralnymi (dwoma!) kolorami. Co ważne, zmieniając kolejność zmieniamy neutralny kolor!
Perpetka pisze:No i będę się czasem bawić z trzyletnią córką (geeka trzeba wdrażać od najmłodszych lat, na razie najbardziej lubi budować wieże z "sutków" w Cosmic Encounterze), więc zębatki mają tu plus.
Zębatki są niesamowite...
Ale i Belfort ma sporo drewna do zabawy...

Ja jednak ku Belfortowi bym się skłaniał.

Re: Tzolkin czy Belfort?

: 30 kwie 2013, 11:10
autor: rastula
nie wiem czy zębatki wytrzymają zainteresowanie 3-latka :)

Re: Tzolkin czy Belfort?

: 30 kwie 2013, 11:12
autor: WRS
rastula pisze:nie wiem czy zębatki wytrzymają zainteresowanie 3-latka :)
To już problem rodziców :P

Re: Tzolkin czy Belfort?

: 30 kwie 2013, 12:06
autor: cezaras
byłoby to "nakręcanie popytu" :):):)

Re: Tzolkin czy Belfort?

: 06 maja 2013, 15:05
autor: idha
Niestety nie grałam w Belforta na 2 osoby, więc nie wiem czy moja wypowiedź będzie miała taką samą wartość jak świetna analiza WRS, ale... zdecydowanie Tzolkin. Mówi to miłośniczka Agricoli, Le Havre, Brassa i kilku innych raczej cieższych euro (choć od razu zaznaczę, że TtA oraz RftG nie lubię).

Tzolkin to dla mnie świetne euro z dużą liczbą decyzji. To dla mnie również powiew świeżości w gatunku worker placement. Zaznaczę, że byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tych zębatek, myślałam, że będą elementem, który tylko przekombinuje rozgrwkę, a to naprawdę świetne rozwiązanie. Gra jednak nie wybacza błędów i nie ma w niej miejsca na "radosne budowanie" czy też "radosne zbieranie surowców".

Belfort okazał się być dla mnie po prostu kolejną grą. Zagrałam tylko raz i raczej do niej nie usiądę ponownie. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Niestety im dalszy etap rozgrywki, tym znad planszy coraz bardziej wiało nudą. Ponadto muszę przyznać, że losowość w dochodzeniu budynków może być bolesna i mocno ograniczać jednego gracza (a przynajmniej tak mi się zdarzyło w grze 4-osobowej).

Niemniej muszę również przyznać, że jestem na etapie swoistego zmęczenia grami planszowymi i ostatnio nie zachwycają mnie gry po prostu dobre - muszą mieć w sobie to "coś". Może stąd negatywny odbiór Belforta.

Re: Tzolkin czy Belfort?

: 06 maja 2013, 15:08
autor: DJCrovley
ja wypowiem się na krótko:
Tzolki'na mam i lubię, wariant z mniejszą ilością graczy jedynie blokuje pewna pulę pól na zębatkach, nie zaburza to rozgrywki.
Co do Belforta to po partii 4 osobowej już nigdy nie usiądę do tej gry. jak dla mnie bardzo losowa i słaba. Od połowy gry przestałem w jakikolwiek sposób myśleć nad rozgrywką i sprawdzać co robią inni gracze, robiąc swój ruch w 5 sekund, skończyłem na 2 miejscu.
Moim zdaniem wariant z jedną gildią z surowcami i losowość dochodzenia kart z budynkami jest niegrywalny (być może inne warianty są lepsze, ale nie zamierzam tego sprawdzać jest wiele innych gier).

Re: Tzolkin czy Belfort?

: 06 maja 2013, 15:35
autor: FortArt
Grałem w obie. Dobre gry, ale zdecydowany głos na Tzolk'ina. Zwłaszcza jeśli autorka lubi Agricolę, Orę i Loyang. Belfort to gra na przewagi, nie na rozwój swojego gospodarstwa.

Re: Tzolkin czy Belfort?

: 28 maja 2013, 16:31
autor: Perpetka
Ja wiedziałam, że to się tak skończy, że kupię obie.

Po dwóch partiach w Tzolkina i jednej w Belforta jestem zdecydowanie przekonana, że bliższy jest mi Tzolkin, ale Belfort też jest fajny :)

Re: Tzolkin czy Belfort?

: 28 maja 2013, 19:41
autor: WRS
Perpetka pisze:bliższy jest mi Tzolkin, ale Belfort też jest fajny :)
Cieszę się, że Belfort się spodobał.
Mam wrażenie, że Belfort zyskuje z każdą partią. Możliwych zależności i sposobów wykorzystania aktualnej konfiguracji budynków i gildii pojawia się coraz więcej.