Rising Sun czy Shogun?

Zastanawiasz się co kupić? Poszukujesz gry dla 2 osób? A może najzabawniejszej gry dla 3-6 osób Reinera Knizia o kosmosie, zaczynającej się na literę Z? Pomożemy!
szurubur
Posty: 78
Rejestracja: 15 paź 2018, 21:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Rising Sun czy Shogun?

Post autor: szurubur »

Mam takie pytanko, ostatnio przymierzam się do zakupu Rising Sun był moim nr jeden ze względu na tematykę ale później natrafiłem na grę Shogun. Jestem ogólnie świeżakiem w tego typu grach i chciałbym spytać co lepiej wybrać? Shogun korci ze względu na fakt, że strasznie przypomina mi pierwszą część Shogun: Total War a dodatkowo jest już grą której coraz mniej w sklepach i kiedyś może "zniknąć" z drugiej strony RS kusi nowością i przepięknym wydaniem. Jak myślicie, co lepiej? Chciałbym również użyć jednej z powyższych gier jako haczyka na znajomych aby ich zainteresować tego typu rozrywką. ;)
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 4620
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1018 times
Been thanked: 1925 times

Re: Rising Sun czy Shogun?

Post autor: warlock »

Kompletnie różne gry pod względem mechaniki.

Ja wolę Szoguna ;).
Awatar użytkownika
Luke555
Posty: 156
Rejestracja: 06 paź 2016, 13:06
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Rising Sun czy Shogun?

Post autor: Luke555 »

Także głos za Szogunem, czytelna plansza, planszetki graczy i karty, ascetyczne kostki, oryginalna wieża bitewna, nieprzekombinowane zasady (co ważne jeśli zaczynasz dopiero przygodę z graniem) dużo chłodnej kalkulacji i fajne napięcie obserwując co zrobią przeciwnicy (najlepiej grać w min 4 osoby). Rising sun to jak dla mnie galimatias na planszy, dziwne zasady i spory przerost formy nad treścią, co ma przełożenie także na cenę.
Awatar użytkownika
Brylantino
Posty: 1378
Rejestracja: 19 lut 2013, 22:30
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 191 times

Re: Rising Sun czy Shogun?

Post autor: Brylantino »

Niby inne gry i inne mechaniki, ale jednak w Shogunie masz dużo większą kontorlę nad tym co się dzieje podczas rozgrywki i nie ma tam durnej i wymuszonej mechaniki sojuszy (która IMO jest najgorszym elementem tej gry). Sama gra jest też lepiej zbalansowana, bo nie posiada lepszy/gorszych frakcji czy kart ulepszeń - wszyscy mają takie same szanse. Jak Rising Suna lubię (bo to dalej fajna gra jest), to jednak jeżeli chodzi o gry strategiczne, to Shogunowi może podeszwy lizać (jeżeli weźmiemy uwagę główne apsekty gier strategicznych, a nie np. oprawę graficzną).
Deathhammer
Posty: 274
Rejestracja: 03 sty 2014, 22:41
Has thanked: 3 times
Been thanked: 16 times

Re: Rising Sun czy Shogun?

Post autor: Deathhammer »

Luke555 pisze: 16 paź 2018, 13:34 Także głos za Szogunem, czytelna plansza, planszetki graczy i karty, ascetyczne kostki, oryginalna wieża bitewna, nieprzekombinowane zasady (co ważne jeśli zaczynasz dopiero przygodę z graniem) dużo chłodnej kalkulacji i fajne napięcie obserwując co zrobią przeciwnicy (najlepiej grać w min 4 osoby). Rising sun to jak dla mnie galimatias na planszy, dziwne zasady i spory przerost formy nad treścią, co ma przełożenie także na cenę.
Możesz podać jakiś przykład "dziwnych zasad" w RS? Ciekawi mnie co masz na myśli. Dla mnie ta gra jest dość elegancka.
Awatar użytkownika
Luke555
Posty: 156
Rejestracja: 06 paź 2016, 13:06
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Rising Sun czy Shogun?

Post autor: Luke555 »

Deathhammer pisze: 18 paź 2018, 14:35
Luke555 pisze: 16 paź 2018, 13:34 Także głos za Szogunem, czytelna plansza, planszetki graczy i karty, ascetyczne kostki, oryginalna wieża bitewna, nieprzekombinowane zasady (co ważne jeśli zaczynasz dopiero przygodę z graniem) dużo chłodnej kalkulacji i fajne napięcie obserwując co zrobią przeciwnicy (najlepiej grać w min 4 osoby). Rising sun to jak dla mnie galimatias na planszy, dziwne zasady i spory przerost formy nad treścią, co ma przełożenie także na cenę.
Możesz podać jakiś przykład "dziwnych zasad" w RS? Ciekawi mnie co masz na myśli. Dla mnie ta gra jest dość elegancka.
Grałem wiele miesięcy temu, ale z tego co pamiętam to m.in. : powolna rozgrywka (sporo nieintuicyjnych reguł = spory downtime), dziwne zarządzanie akcjami - jeden gracz decyduje co inni robią, sporadyczne bitwy i bardzo niezgrabny system ich rozgrywnia - zero satysfakcji z walk, przypadkowe sojusze - b. słabo sie gra jeśli nieparzysta liczba graczy, słaby balans klanów, zbieranie punktów za sepuku.
Arius
Posty: 1409
Rejestracja: 30 mar 2016, 16:31
Has thanked: 294 times
Been thanked: 159 times

Re: Rising Sun czy Shogun?

Post autor: Arius »

Luke555 pisze: 18 paź 2018, 15:45 Grałem wiele miesięcy temu, ale z tego co pamiętam to m.in. : powolna rozgrywka (sporo nieintuicyjnych reguł = spory downtime), dziwne zarządzanie akcjami - jeden gracz decyduje co inni robią, sporadyczne bitwy i bardzo niezgrabny system ich rozgrywnia - zero satysfakcji z walk, przypadkowe sojusze - b. słabo sie gra jeśli nieparzysta liczba graczy, słaby balans klanów, zbieranie punktów za sepuku.
Ehym. W Puerto Rico również jest ten sam "dziwny" sposób zarządzania akcjami. Jeden wybiera i po kolei wszyscy gracze ją robią. I przyznam, że jeszcze nie spotkałem się, by ktoś za ten aspekt krytykował PR.
Sporadyczne bitwy? W sumie w każdej grze (a grałem ich kilkanaście) bitew też było minimum kilkanaście w każdej grze. Nie określiłbym tego zdaniem sporadyczne. Ale pewnie da się rozegrać grę bez żadnej bitwy, jak się gracze na to zmówią. Owszem.
Sojusze przypadkowe? Zależy od graczy.
Balans słaby? Po jednej grze to oceniłeś?
Zbieranie punktów za sepuku ma być wadą?

Jedynie co mogę powiedzieć, to wszedłeś na taki zakres krytyki, który nie przystoi po jednej grze (ot choćby temat balansu).

Kiedyś rozegrałem jedną grę w 6 osób w 3 godziny. Wychodzi 30 minut na gracza.

Rising Sun ma dużo gry nad stołem. Bardzo dużo. I żeby docenić jego zalety trzeba grać z ludźmi, którzy lubią grę nad stołem. Jeśli się będzie grało z osobami, którzy tego nie czują, to faktycznie wyjdzie bryndza.
Deathhammer
Posty: 274
Rejestracja: 03 sty 2014, 22:41
Has thanked: 3 times
Been thanked: 16 times

Re: Rising Sun czy Shogun?

Post autor: Deathhammer »

No cóż, ja grałem w RS 9 razy i mogę odnieść się do powyższych zarzutów w następujący sposób:

- system wyboru akcji: ja uważam, że jest świetny, bo dzięki niemu downtime jest właśnie eliminowany! Dzięki temu, że większość akcji angażuje każdego gracza przy stole, ma się wrażenie ciągłego uczestnictwa w rozgrywce. Poza tym dodaje on wielu decyzji i sporego rozmachu - to JA decyduję, co będziemy w tej turze robić, ale muszę mieć na względzie nie tylko profity uzyskiwane przeze mnie, ale także przez przeciwników i sojusznika(a to, że najczęściej chwilowego, to inna sprawa o której też trzeba pamiętać)
- sporadyczne bitwy: no nie wiem. Przecież gra wynagradza za wygrywanie bitew w RÓŻNYCH prowincjach, automatycznie więc zachęca do ekspansji, co naturalnie powoduje konflikty. Oczywiście niejednokrotnie gracze dzielą się prowincjami, dogadują się co do tego, co kto bierze etc. ale moim zdaniem konflikt jest nieunikniony
- moim zdaniem bitwy są bardzo satysfakcjonujące, z tego względu na jak wiele sposobów mogą zostać rozegrane. Nie są też oczywiste, a zasada dot. reparacji wojennych pozwala uzyskać duże profity nawet z przegranej bitwy. Moim zdaniem faza wojenna jest najbardziej ekscytującą częścią tej gry, bo ma niesamowicie strategiczny charakter(konieczność rozplanowania potencjalnie kilku bitew po sobie i określenia, co tak naprawdę mamy na celu w każdej z nich osiągnąć)
- sojusze są przypadkowe w pierwszych rozgrywkach, to prawda, ponieważ gracze nie do końca wiedzą jeszcze z czym to się wszystko je. Uważam, że sojusze latem i jesienią powinny być zawierane na podstawie sytuacji na planszy i tego, kto jest w danym momencie liderem. Aspekt ten mocno też zyskuje, gdy ekipa jest skłonna do gry nad stołem, przekupywania etc. Zgadzam się, że sojusze wiosną(pierwsza runda) mogą być nieco niemrawe i zawierane poniekąd z konieczności. Sprowadzają się też do metagry ze względu na mocno statyczny setup - z natury opłacalne jest też zawieranie sojuszu z Koi(jest on pierwszym graczem) i Lotosem(ma pełną dowolność co do wyboru rozkazów)
- skalowalność: osoba grająca samotnie może czuć się pokrzywdzona(zwłaszcza w pierwszej rundzie), z mojego doświadczenia wynika jednak że jak najbardziej może odnosić sukcesy i wygrywać! Sojusz wcale nie jest tak naprawdę oczywisty i zawsze dobry - trzeba uważać, żeby za bardzo nie pomóc drugiej osobie(w końcu wygrywa tylko jedna...), rozkaz zdrady kosztuje cenny honor, łatwo możemy też zostać "wyrolowani" pod koniec rundy, gdy nasz sojusznik grzecznie przemieszcza swoje wojska do prowincji, które obiecał wcześniej odpuścić - a jako że między sojusznikami nie odbywa się bitwa, nic nie możemy z tym fantem zrobić.
- co do balansu klanów, uważam że został zachowany, ACZKOLWIEK nie bardzo podoba mi się fakt, że klan Bonsai jest dość mocno zależny - albo inaczej, gra się nim prościej - gdy pojawi się bóg pozwalający kupować karty
- punkty za seppuku: to już mechanizm znany z wcześniejszej gry autora(Blood Rage), uważam że w obu z nich jest zgodny z tematyką, w końcu śmierć w bitwie i trafienie do Valhalli wiąże się z chwałą, tak samo tutaj podyktowane jest to mechanizmem honoru

Rozpisałem się, ale mam nadzieję, że da to jakiś ogląd na to, z czym mniej więcej je się Rising Sun. W Szoguna niestety nie grałem, więc nie jestem w stanie porównać tych gier.
ODPOWIEDZ