pavel pisze: ↑22 kwie 2019, 16:31Jak można pisać, żeby recenzent nie recenzował @troliszcze. Ty masz wybór czy takowego recenzenta oglądać,słuchać czy też nie.
Nigdzie nic takiego nie piszę. Ba, zachęcam do komentowania wszystkich, od tych początkujących aż po najbardziej doświadczonych.
Rozgraniczam tylko, co jest recenzją, a co nią nie jest.
Nie jest recenzentem ktoś, kto pisze:
"Graliśmy ostatnio w
Dominiona. Kto wymyślił tę mechanikę dodawania do talii kart z punktami? Kompletnie nam to rozwaliło grę, od pewnego momenty ciągle połowa kart na ręce to te punktujące, gra nam się ślimaczyła i nie mogliśmy zdobywać więcej punktów ani zakończyć wreszcie tej nudnej partii. W efekcie prawie godzinę graliśmy w coś, co powinno trwać maksymalnie pół. Słabo, znam gry, które robią to lepiej."
Recenzent napisałby:
"Vaccarino zastosował w
Dominionie mechanikę zdobywania punktów poprzez kupowanie do talii kart z PZ. Dzięki temu rozwiązaniu istotne znaczenie zyskuje umiejętność kontroli tempa gry - jedną z najważniejszych decyzji staje się ta, kiedy z etapu budowy silnika przejść do etapu jego eksploatacji. Niestety, rozwiązanie to sprawia, że w mniej ogranym towarzystwie może dochodzić do przestojów - nieoptymalne talie zapchane kartami, które same w sobie nie poprawiają ekonomii gracza (a wręcz ją upośledzają) z każdą turą tracą na wydajności, przez co zdobycie wymaganej liczby kart z PZ z czasem staje się coraz trudniejsze."
Ta pierwsza wypowiedź nie jest recenzją - jest wyłącznie nacechowanym własnymi doświadczeniami i emocjami opisem partii określonej grupy ludzi. Wartość informacyjna takiej opinii jest dla mnie zerowa (choć znajdą się ludzie, dla których istotniejsze jest to, kto te słowa wypowiada, niż co to za słowa).
Ta druga wypowiedź informacji przekazuje znacznie więcej, a jednocześnie odżegnuje się od jakiegokolwiek wartościowania - nigdzie przecież nie jest tam napisane, czy to dobrze, czy źle, że Vaccarino taką mechanikę zastosował. Nieprzypadkowo - dobry recenzent zdaje sobie sprawę, że ta sama mechanika może się równie sprawdzić w różnych grupach ludzi, więc wartościowanie jest tu absolutnie zbędne. Napisałem o tym, bo @Gambit nie po raz pierwszy odwołuje się do tej mitycznej obiektywności, dowodząc, że ona nie istnieje, że jego recenzje są w 100% subiektywne i tak dalej. Po pierwsze, podejrzewam, że źródło problemu może tu tkwić w niezrozumieniu, czym jest ta obiektywność. Po drugie, jak już wspomniałem wcześniej, wartościowanie, że to jest fajne, a to nie, nie ma praktycznie żadnej wartości informacyjnej. To dokładnie tak samo, jak bym ja napisał, że najładniejszy jest kolor niebieski. Dla kogo? Z jakiego powodu? Dlaczego jest lepszy od innych? Pisanie, że coś jest dobre lub złe, nie jest recenzją. Recenzją jest wyłącznie solidne uargumentowanie swojego stanowiska. Jeśli przeprowadzam tę argumentację nieuprzedzony, z dobrą znajomością gry, nie popełniając błędów merytorycznych, to moja recenzja jest obiektywna - niezależnie od subiektywnej oceny, czy gra mi się ostatecznie podobała, czy nie. Ale tak jak w przykładzie drugim powyżej: dla ogranego gracza większe znaczenie będzie miała zawsze analiza gry, niż jej ocena końcowa (na którą już rzutują: gust, przyzwyczajenia, humor danego dnia i wiele innych rzeczy).
Niestety, wielu polskich recenzentów bardziej się skupia właśnie na tej ocenie, niż na analizie samej gry. Chociażby u Gambita, te różne rodzaje punktacji: czy mi się podobało, czy bym kupił, czy by zostało w kolekcji czy co tam jeszcze... Z punktu widzenia recenzji, to są rzeczy generalnie bez większego znaczenia. Mają one natomiast znaczenie dla widzów Gambita. Dlaczego? Niespodzianka - bo większość ludzi woli usłyszeć opinię recenzenta, którego z jakiegoś powodu lubią, niż dobrą recenzję. Komu by się chciało słuchać o mechanikach, o jakichś porównaniach do innych gier, o rozbieraniu na czynniki pierwsze? POWIEDZ MI TYLKO, CZY JEST FAJNA! (Niech tylko nikt z widzów nie poczuje się urażony - to oczywiście tylko pewne uogólnienia, są i tacy, którzy wymagają czegoś więcej).