Mam kumpla, z którym często gramy, i który po licznych moich zwycięstwach i swoich porażkach często przy doborze ruchów stosuje argumentację: "i co, że to zły ruch, przynajmniej ty nie wygrasz" (najczęściej i tak wygrywam )dustptb pisze:stwierdza, że teraz będzie grał tylko po to by zaszkodzić danej osobie
Jako, że grywam większość czasu partie 4+ osobowe, to jest to już kultowa kwestia i swoisty "inside joke", który bardziej poprawia humor, niż irytuje. A posiadanie swoistego nemesis w niektórych grach jest nawet klimatyczne
I pozwoliliście na takie coś? "U mnie" z automatu taka osoba byłaby po prostu wykluczona z danej partii, a jej pionki/żetony w miarę możliwości usunięte z planszy (w zależności od tytułu). Następnie zmiana gry, ew. przy poważniejszym fochu łagodna sugestia gdzie znajdują się drzwi.dustptb pisze: A że nie znalazł sojuszników to uznał, że będzie grał w sposób "totalnie losowy, by popsuć pozostałym zabawę".
Trzeba szanować czas swój, oraz innych uczestników zabawy. Jeżeli jest jednostka, która najwidoczniej nie ma humoru na grę, to powinno się jej kulturalnie (acz stanowczo) zasugerować, że być może lepiej by było, aby tego dnia poczytała książkę i wzięła gorącą kąpiel. Niezależnie od tego czy gram z kimś poznanym dwa tygodnie temu, czy w szkole podstawowej, to staram się natychmiastowo ukrócać wszelkie objawy wyraźnego psucia atmosfery ze względu na czyjeś humorki. Dosadna reakcja całej grupy potrafi naprawdę (bez tworzenia zbędnych animozji) postawić do pionu. Przemilczenie sprawy jest najgorszym możliwym rozwiązaniem.dustptb pisze:(a trzeba dodać, że znam tę osobę od kilkunastu lat i nigdy bym się nie spodziewał takiego zachowania).
Aż mi się nie chce wierzyć. Jesteś psychiatrą grającym z klientami? Wśród największych znanych mi "spinaczy" nie potrafiłbym znaleźć kogoś zdolnego (nawet w ekstremalnych warunkach) do umyślnego zniszczenia gry planszowej. A myślałem, że: "zaczynamy od nowa [po godzinie], nie powiedziałeś o dwóch małych kruczkach w zasadach" to poważne problemy i przesada przy stoledustptb pisze:Osoba "poszkodowana" ruchem bodajże w Cosmic Encounter, postanowiła w odwecie uszkodzić grę (bo był to mój egzemplarz) poprzez wylanie na nią napoju (i to nie jest moja interpretacja "wypadku" bo ta osoba zaanonsowała, że to zaraz zrobi)
Wydaje mi się, że spora część z problemów przytoczonych w tym wątku wynika z braku komunikacji i otwartości. W sytuacjach nieprzyjemnych/niekomfortowych powinniśmy głośno i otwarcie mówić o tym, co nam się w czyimś zachowaniu nie podoba. Nawet, jeżeli niesubordynowany gracz nie będzie chciał się ogarnąć, to przedyskutowanie tego przy stole bardzo oczyszcza atmosferę i potrafi znacząco poprawić humor całej reszcie, która zamiast myśleć: "ten to nam wszystko psuje", może olać fochy i skupić się na dokończeniu partii. Ciche przyzwolenie na obrażalstwo będzie utwierdzać obrażalskich w przekonaniu, że ich pretensje do świata są uzasadnione, wyśmianie takiego idiotycznego podejścia może zmusić do jakiejś refleksji i poprawić jakość przyszłych spotkań. Ja sobie absolutnie nie wyobrażam ciągnięcia gry w nerwowej i nieprzyjemnej atmosferze, zdarzyło mi się przerwać grę w 1/3 i zakończyć spotkanie grubo przed czasem, bo połowa ekipy była wyjątkowo nie w sosie i po mojej decyzji: "w takim razie kończymy na dzisiaj" wyraźnie odetchnęła z ulgą. Nic na siłę.