Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: Blue »

Raczej dla swiadomych, poszło tego tyle, ze tych kilkudziesieciu ludzi zobaczy u znajomych ze "fajna gra dla córki o ogrodzie" i wezmie.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 929 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: rattkin »

Powrócę na chwilę do wątku sprzed lat z obserwacją z "dzisiaj". Bardzo zauważalne jest, że w przypadku gier planszowych, sprzedaż nie polega na sprzedaży jednego niechcianego tytułu. Niemal zawsze jest to ogłoszenie z kategorii "wietrzenie półek" - tj. sprzedawane jest naraz kilkanaście, a czasem nawet i kilkadziesiąt gier. Oznacza to, że jako konsumenci, kupujemy gier bardzo dużo różnych, innymi słowy ilość gier na łebka zwiększa się. Nie kupujemy jednej/dwóch gier (najlepszych w swojej dziedzinie), które mają nam posłużyć na długo i "zaspokoić/zapewnić potrzebę planszówki", lecz kupujemy ich wiele. Oczywiście, kupujemy ich wiele, bo jest też wiele do kupienia - nie znam dokładnych liczb, ale w skali roku zdaje się, że sięga to już kilku, jeśli nie kilkunastu tysięcy nowych gier (produktów w ogólności, a więc rozszerzenia, itd.) wchodzących na rynek.

Wnioski z tego można wysnuć dwojakie.

Pozytywny - że hobby intensywnie rozwija się, że jest na fali wznoszącej i że to nie jest bańka, bo nic nie traci napompowanej wartości, a po prostu nieustannie zwiększa się popyt, a za nim podąża podaż. Hurra, huzzah, piątki wokół stołu i ogólna hopsasa.

Negatywny - że może planszówki, jako produkt, paradoksalnie niezbyt dobrze sobie jednak radzą z wypełnieniem tej "potrzeby gry" (którą niejako same wykreowały!), skoro najwidoczniej potrzebujemy ich tak dużo różnych. Alternatywnie: nasz apetyt naszym wrogiem.

Oczywiście, mamy argument z książkami i grami wideo, różnorodność jest dobra, zawsze wyjdzie coś nowego, wartego poznania, itd. Niby zgoda, ale a) są to produkty często jednorazowe (ponowne ich skonsumowanie nie daje istotnej wartości) i b) książki są sukcesywnie cyfryzowane (Kindle, PDF itd.), a gry wideo już istnieją w tej przestrzeni. W tej przestrzeni łatwiej "posiadać" rzeczy i przebierać w nich, bo to nic nie kosztuje. Zresztą, często słychać opowieść o tym, jak to kolejny gracz szuka tego swojego planszowego "świętego Graala", tej jednej gry, która zastąpi wszystkie inne. Skoro tego szukamy, to coś w tym musi być - i nie chodzi tu o zapewnienie sobie różnorodności przecież, tylko chyba o to, że każdej dotychczasowej grze "czegoś jednak brakuje". To raz, a dwa, że nawet pomimo posiadania kolekcji kilkunastu/kilkudziesięciu tytułów, zauwazyłem, ze gracze naturalnie orbitują w stronę tego swojego "tymczasowego Graala", tej "go-to-game", najchętnie i najczęściej wyciąganej (np. często jest to, ku mojej rozpaczy, Terraformacja Marsa). A więc różnorodność doznań i możliwośc wyboru sobie, a dążenie do znalezienia "najlepszej możliwej instancji" sobie.

Innymi słowy (znów) - każda dana gra planszowa, oferuje nam zaledwie pewien wycinek, kawałek tortu/pizzy pod tytułem "rozrywka, o której marzysz, że gra planszową Ci ją zapewni". Przebiegnijcie wzrokiem po swoich Kallaxach. Do każdej gry zawsze jest jakieś "ale", prawda? Coś, co nie pozwala nam się cieszyć tak "prawdziwie", do końca - bo i oczekiwania mamy może coraz większe? A to nie film, czy książka, po skonsumowaniu których można wzruszyć ramionami i powiedzieć "a, i tak było spoko". Gry planszowe są wielokrotnego użytku. Za każdym razem, gdy chcemy w coś zagrać, musimy dokonać wyboru. Za każdym razem ewaluujemy w przyspieszonym tempie, którą grę i dlaczego.

I za każdym razem nam za mało.

Food for thought.
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 416 times
Kontakt:

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: kwiatosz »

Od kilku lat kupuję nie rzeczy głównie z myślą o czymś, co podpasuje mojej obecnej grupie, a przy okazji nie zabije mnie czasem rozgrywki (ostatnia niedziela, Stone Age, trzy godziny przy planszy...). Na przykład teraz kupiłem Quadropolis, bo wydaje się, że w półtorej godziny powinno pójść. Po lekturze Twoich postów zresztą kupiłem.
Drugi czynnik jest taki, że różne gry są dla mnie bardziej stymulujące niż jedna i ta sama. Więc w zasadzie jedyne czego brakuje posiadanym grom, to nieznanej mi treści.
Połączenie tych dwóch wymogów to zabawa w sklep na całe lata ;)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: AnimusAleonis »

Jak to mówią:
"Variety is the spice of life"

Choć ciekawe co rattkin napisał mi bliżej do opinii kwiatosz-a, my osobiście, jak i zgaduje większość, nie kupuje kolejnych planszówek szukając tego 'grala' który zapewni im wszystkie zachcianki, tylko raczej bo mają ochotę spróbować czegoś nowego i ciekawego.

Tak jak z książkami, mam wiele ulubionych, niektóre które czytałem po kilka razy, ale na pewno nie wyobrażam sobie mieć, czy chcieć, tylko jednej książki, czy nawet tylko 10... i podobnie z planszówkami :D
rattkin pisze: 17 lip 2019, 19:20 .... Niby zgoda, ale a) są to produkty często jednorazowe (ponowne ich skonsumowanie nie daje istotnej wartości) i b) książki są sukcesywnie cyfryzowane (Kindle, PDF itd.), a gry wideo już istnieją w tej przestrzeni. W tej przestrzeni łatwiej "posiadać" rzeczy i przebierać w nich, bo to nic nie kosztuje. ...
Trudno mi się z tym zgodzić. Dobre książki dają nowe doznania za drugim, trzecim, itd czytaniem... podobnie jak dobre planszówki.
I też chyba że chodzi Ci o piractwo niezbyt rozumiem argumentu o cyfryzacji w relacji do przerośniętego konsumpcjonizmu, bo czy w wersji cyfrowej czy nie, tak się kupuje i płaci za te produkty.

Jakby nie było ja się cieszę że hobby te robi się coraz bardziej 'mainstream' i jest więcej tytułów, w coraz lepszej jakości wydawanych :D

A wracając to samego tematu, prosta odpowiedz tytułowego pytania to: w zależności od ceny która się oferuje/żąda :D
Wspominam o tym bo w ostatnim tygodniu się kilkakrotnie spotkałem z sytuacją gdzie osoba sprzedająca używana grę chciała ceny (nawet znacznie) przewyższającą obecne ceny w sklepach całkiem świadomie dodając coś w stylu: "wiem że można kupić taniej no ale nie chcę stracić".
Dla mnie kuriozum. Oczywiście każdy ma prawo wycenić swoje gry jak chce, ale jeśli rzeczywiście chce się sprzedać to winno się jakieś realistyczne ceny oferować.
Więc może być używany tytuł bardzo trudno sprzedać jeśli chce się 'nie stracić a nawet wręcz zarobić.
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 929 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: rattkin »

Kluczowy dla tego rozważania jest fakt, że gry planszowe są masowo wyprzedawane w hurtowych ilościach. Gdyby owo variety being spice of life było tutaj zasadne, to wszystkie gry zostawialibyśmy sobie na półkach. A my raczej rzucamy się na nie, pożeramy, wyciskamy jak cytrynkę, a po tych kilku partiach - porzucamy (sprzedajemy), bo dociera do nas, że w pudełku jest jednak za mało, by nas zatrzymać na dłużej (czyli owo infinite content, wspomniane przez kwiatosza). W książce może być wartościowa informacja, do której się wraca (np. przepis na ciasto) lub mądrość, którą chcemy sobie przypominać. To nie jest równorzędna konkurencja dla gry planszowej, która przecież podporządkowana jest całą sobą - rozrywce.

P.S. Dzisiaj Quadropolis zastąpiłbm Tiny Towns :)
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: AnimusAleonis »

rattkin pisze: 17 lip 2019, 21:19 Kluczowy dla tego rozważania jest fakt, że gry planszowe są masowo wyprzedawane w hurtowych ilościach. Gdyby owo variety being spice of life było tutaj zasadne, to wszystkie gry zostawialibyśmy sobie na półkach.
Nie rozumiem połączania aplikacji 'variety is the spice of life' z trzymaniem absolutnie 'wszystkich gier na półkach'. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

Ponadto też niezbyt się zgadzam że planszówki są w tak 'hurtowym' stopniu wyprzedawanie jak sugerujesz. Nawet patrząc na te forum, i na sub-forum sprzedaży, takie "wietrzenia półek" gdzie "sprzedawane jest naraz kilkanaście, a czasem nawet i kilkadziesiąt gier" są raczej rzadsze niż częstsze - większość ofert sprzedażowych to raptem kilka tytułów. A jak już ktoś robi owe "wietrzenie" to rozmach rocznikowy oferowanych tytułów jest duży, tz. osoba czekała długo z zrobieniem jednego dużego "wietrzenia" zamiast cyklicznie robić małe sprzedaże i po prostu 'nazbierało' się.
Jakby nie było sugeruje to raczej po prostu normalną rotację w kolekcjach: kupujemy jeden tytuł, gramy w niego, gramy, nudzi się lub jest coś ciekawszego, sprzedajemy. Tak jak z książkami, filmami, itd itp. Nie widzę nic w tym nagannego czy złego.
rattkin pisze: 17 lip 2019, 21:19 ... A my raczej rzucamy się na nie, pożeramy, wyciskamy jak cytrynkę, a po tych kilku partiach - porzucamy (sprzedajemy), bo dociera do nas, że w pudełku jest jednak za mało, by nas zatrzymać na dłużej (czyli owo infinite content, wspomniane przez kwiatosza). W książce może być wartościowa informacja, do której się wraca (np. przepis na ciasto) lub mądrość, którą chcemy sobie przypominać. To nie jest równorzędna konkurencja dla gry planszowej, która przecież podporządkowana jest całą sobą - rozrywce
Nie to bym próbował Cię odwieść od Twojej bladej i ponurej wizji naszego hobby, ale dużo bezpodstawnych przypuszczeń i generalizacji w tej wypowiedzi.
No bo skąd ta pewność że "wyciskamy jak cytrynkę, a po tych kilku partiach", dlaczego mówisz że po kilku, skąd ta wiedza. Nie mam pojęcia ile razy przeciętna plaszówka jest grana zanim idzie na sprzedaż ale daleki byłbym od stwierdzenia że to na pewno "kilka".
I nawet jeżeli jest to kilka, w co wątpię (no chyba że po prostu się nie lubi gry), to jeśli spełniła swój cel, tz. nasyciła właściciela jej odcieniem przyjemności, to co złego w tym że właściciel, jeśli nie ma miejsca/ochoty/funduszy/itd, sprzedaje ją. Niezbyt rozumiem co w tym nagannego, lub dlaczego sugerujesz że chyba że będę tytuł składował na mojej półce do końca dni to nie lubię tego tytułu, lub nie sprawił mi przyjemności lub nie powinienem był go kupować.
Też pięknie przedstawiasz wartość książek, ale jednak większość jest pisana i czytana dla takich samych powódek jak plaszówki: aby mieć trochę z nich przyjemności.
I tak każdy pewnie ma ileś książek w swojej kolekcji, z lotnych powodów które sugerujesz, albo bo po prostu lubi je czytać powtórnie, ale to nie znaczy że absolutnie każdą książkę którą się kupi się trzyma. U nas zdecydowanie jest większa rotacja książek niż planszówek, i też nie widzę w tym nic złego. Książka mnie zainteresowała, przeczytałem ją, podobała mi się, nie będę jej czytał drugi raz, sprzedaje/oddaje ją. Normalne.
Nie ma jakiejś jednej książki 'grala' po której już następne książki są bez sensu, jest wiele autorów, z wieloma rzeczami do powiedzenia i przekazania, i chyba dobrze że wynaleziono prasę drukarską, i jest coraz więcej książek pisanych/wydawanych, niż nie. Tak samo uważam z planszówkami.
Nawiązując też do tego wyciskania jak cytryna i sprzedawania po kilku partiach, ja czytam bardzo szybko (po angielsku oczywiście :lol:) i przeciętną 300 stronicową powieść czytam w jeden, może dwa dni (jeśli oczywiście mnie wciągnie :P), czy to że przeczytam ją w dzień znaczy że jakoś mniej z niej wyciągnąłem niż osoba która będzie ją miesiąc czytać?

Ale to tylko tak gwoli 'friendly banter' :D

Sprzedawaj Quadropolis i kupuj Tiny Towns! Polecam! :D
Ostatnio zmieniony 17 lip 2019, 22:55 przez AnimusAleonis, łącznie zmieniany 1 raz.
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4776
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1031 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: Trolliszcze »

rattkin pisze: 17 lip 2019, 19:20Przebiegnijcie wzrokiem po swoich Kallaxach. Do każdej gry zawsze jest jakieś "ale", prawda? Coś, co nie pozwala nam się cieszyć tak "prawdziwie", do końca
Bardzo współczuję graczom, którzy tak mają. Ja mam zupełnie odwrotnie: wszystkie moje gry tak bardzo lubię, że czasem nie wiem, na którą się zdecydować, bo przecież czas nie jest z gumy.
I jasne, też czasem sprzedaję (chociaż nie hurtowo), bo gry jako pożywka dla umysłu też się zużywają - jedne wolniej, drugie szybciej. Co nie zmienia faktu, że przeważnie wszystkie te zagrane partie (czasem było ich pięć, a kiedy indziej pięćdziesiąt), dały mi całą furę radochy. A jeśli ktoś patrzy na regał i do każdej gry ma jakieś "ale", to raczej nie gry powinien zmieniać, tylko swój stosunek do rzeczywistości trochę zrewidować (i np. czerpać radość z tego, co ma, zamiast szukać tego, czego nie ma - i przy takim podejściu do życia raczej nie znajdzie).
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: AnimusAleonis »

Trolliszcze pisze: 17 lip 2019, 22:55 Bardzo współczuję graczom, którzy tak mają. Ja mam zupełnie odwrotnie: wszystkie moje gry tak bardzo lubię, że czasem nie wiem, na którą się zdecydować, bo przecież czas nie jest z gumy.
I jasne, też czasem sprzedaję (chociaż nie hurtowo), bo gry jako pożywka dla umysłu też się zużywają - jedne wolniej, drugie szybciej. Co nie zmienia faktu, że przeważnie wszystkie te zagrane partie (czasem było ich pięć, a kiedy indziej pięćdziesiąt), dały mi całą furę radochy. A jeśli ktoś patrzy na regał i do każdej gry ma jakieś "ale", to raczej nie gry powinien zmieniać, tylko swój stosunek do rzeczywistości trochę zrewidować (np. czerpać radość z tego, co się ma, zamiast szukać tego, czego się nie ma - i przy takim podejściu do życia raczej się nie znajdzie).
Podzielam zdanie... no może prócz tego współczucia, bo taki przerost kolekcji to raczej na życzenie.
Szczególnie trafne spostrzeżenie zużyciu jako "pożywka dla umysłu".
Na naszych półkach są gry które bardzo lubimy i w które chętnie gramy, co nie znaczy ze zawsze mamy ochotę na każdy typ 'pożywki', tak samo jak nie zawsze ma się ochotę nawet na swoje ulubione danie :D
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4776
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1031 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: Trolliszcze »

Nie współczuję kolekcji, nawet tych przerośniętych - niektórych bym pewnie zazdrościł. Zawsze mi się jednak wydawało, że problemem dużej kolekcji jest brak czasu na ogranie tych wszystkich wspaniałych gier, a tu się okazuje, że równie częsty jest problem kojarzony raczej z damską częścią populacji: szafa pełna, a nie mam się w co ubrać. I żeby nie było - gdybym się mocno zastanowił, to pewnie w każdej grze, nawet ulubionej, wskazałbym jakiś mankament. Na szczęście szukaniem mankamentów zajmuję się wyłącznie w ramach akademickich wymian myśli na forum, bo kiedy gram, to o wiele chętniej szukam w grach (i raczej znajduję) dobrej zabawy i z tejże satysfakcji... Cieszę się prawdziwie nawet z partyjki w Qwirkle, w które zagrałem już grubo ponad sto razy.
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 416 times
Kontakt:

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: kwiatosz »

rattkin pisze: 17 lip 2019, 21:19 P.S. Dzisiaj Quadropolis zastąpiłbm Tiny Towns :)
Tiny Towns myślałem, nie pamiętam co mnie zniechęciło. Tak czy siak - Quadropolis 16 funtów, a Tiny Towns 45, to ja poczekam aż stanieje. Bo ogólnie kusi.
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: AnimusAleonis »

Trolliszcze pisze: 17 lip 2019, 23:07 .... I żeby nie było - gdybym się mocno zastanowił, to pewnie w każdej grze, nawet ulubionej, wskazałbym jakiś mankament. Na szczęście szukaniem mankamentów zajmuję się wyłącznie w ramach akademickich wymian myśli na forum, bo kiedy gram, to o wiele chętniej szukam w grach (i raczej znajduję) dobrej zabawy i z tejże satysfakcji... Cieszę się prawdziwie nawet z partyjki w Qwirkle, w które zagrałem już grubo ponad sto razy.
Problem czy paraliż wynikający z nadmiaru wyborów/opcji to w kulturze zachodniej już wszędzie jest... stety niestety.
My staramy się trzymać w kolekcji tytuły które nie mają 'overlap' by go ominąć, no ale oczywiście nie ze wszystkim się to udaje :D
I zgadzam się żadna gra nie jest perfekcyjna, a nawet jeśli jest na początku to z czasem się dostrzega jakieś tam mankamenty, jednak w grach które lubimy, które trzymamy w kolekcji, te mankamenty to element osobowości gry a nie jakieś 'ale' które by nas odwodziło od chęci zagrania.
kwiatosz pisze: 17 lip 2019, 23:11 Tiny Towns myślałem, nie pamiętam co mnie zniechęciło. Tak czy siak - Quadropolis 16 funtów, a Tiny Towns 45, to ja poczekam aż stanieje. Bo ogólnie kusi.
Tiny Towns nie jest dla wszystkich: dzieje się w nim dużo rzeczy często kompletnie poza 'twoją' kontrolą, coś w stylu bycia co raz stawianym przed faktem dokonanym, z czym trzeba sobie radzić i to wielu osobom nie pasuje.
I oh! Jak ja sobie cenię polskie sklepy z planszówkami i polskie ceny :D Te 45 funtów za TT to powiem sporo, też bym poczekał, ale ogólnie polecam.

Tak sobie myślę że przyczyną z której najczęściej podejmowana jest decyzja o sprzedaży tytułu z kolekcji jest sama natura plaszówek jako produktu: nie ma jak spróbować przed kupnem.
Tak więc aby spróbować i przekonać się czy leży, trzeba niestety zakupić tytuł.
Oczywiście są wypożyczalnie, czy znajomi, czy konwenty, ale większość osób dla większości tytułów nie ma takich możliwości, i musi się bazować na opisach, recenzjach, czy po prostu przeczuciu. I nie zawsze, nawet jeśli wszystko wskazuje że tytuł powinien podejść... nie podchodzi.
Dlatego też ogólnie cenię sobie planszówkowy rynek wtórny bo wolę kupić używaną grę taniej i wypróbować, i jeśli podejdzie kupić nową/ładną/deluxe wersję, niż strzelać w ciemno z nówkami.
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4776
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1031 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: Trolliszcze »

AnimusAleonis pisze: 18 lip 2019, 00:01Problem czy paraliż wynikający z nadmiaru wyborów/opcji to w kulturze zachodniej już wszędzie jest... stety niestety.
My staramy się trzymać w kolekcji tytuły które nie mają 'overlap' by go ominąć, no ale oczywiście nie ze wszystkim się to udaje :D
Moja kolekcja - choć mniejsza od kolekcji wielu tutejszych forumowiczów - na moje obecne potrzeby jest prawdopodobnie zbyt duża, co wynika m.in. z niechęci do sprzedawania gier (bo z każdą chyba mam jakieś fajne wspomnienia związane, nie licząc może tych najnowszych, które na swoje wspomnienia dopiero czekają). Nie kupuję kompulsywnie, potrafię nie kupić nic miesiącami, ale za to jestem wyznawcą teorii momentów życiowych. W życiu każdego człowieka - czytelnika, gracza, melomana - pojawiają się przeróżne okazje do poszerzenia horyzontów, wyjścia gdzieś dalej i poznania czegoś nowego (i należy te momenty jak najlepiej wykorzystać). Z jednego z takich momentów życiowych (narodziny córki, mniej czasu na hobby) wzięło się w ogóle moje granie. I przeważnie takie momenty sprawiają, że moja kolekcja gwałtownie się powiększa. Ostatnio na przykład córka (teraz już trochę starsza) odkryła u siebie zamiłowanie do gier z rozbudowaną narracją, więc od razu do kolekcji trafiły takie tytuły jak Kroniki zbrodni, Time Stories czy Posiadłość szaleństwa. Wciągnęliśmy też w planszówki parę, którą ciągnie do gier z dużą dawką bezpośredniej interakcji - i już Kemet czeka na ogranie, mimo że z serca jestem zdecydowanie eurograczem. Z drugiej strony, nie należę do osób zamykających się w jakichś konkretnych rodzajach doznań czy wyzwań, więc gry z agresywną interakcją też pewnie polubię.

Ta elastyczność wynika zresztą poniekąd z innego przekonania: gry to akurat ten rodzaj medium, w którym nie tylko się bierze, ale też daje sporo od siebie (co mi pewnie przychodzi łatwiej z uwagi na to, że gram głównie z osobami bliskimi, dużo rzadziej z przygodnymi graczami). Jeśli się traktuje grę jako wspólne uczestnictwo w pewnym doświadczeniu, szczegóły takie jak niedoskonałości mechaniki schodzą na drugi plan. Ponieważ mam analityczny umysł (pewnie najbardziej analityczny z grona najbliższych znajomych), przeważnie te mankamenty dość łatwo dostrzegam, ale rzadko dzieje się tak, żeby one grę dyskwalifikowały. Jeśli inni tego mankamentu nie widzą i po prostu dobrze się bawią, ja też potrafię przymknąć na niego oko. Zdarzało mi się natomiast grać z graczami (przeważnie właśnie na różnych eventach, gdy przy stole siadają obcy sobie ludzie), którzy z tego szukania wad czynią cel sam w sobie. Nie wiem, czy to ci mityczni poszukiwacze złotych graali, dla których gra musi być skrojona idealnie; w każdym razie nigdy nie rozumiałem i chyba nie zrozumiem ich podejścia. Można się z nim też spotkać np. wśród kinomanów: człowiek taki idzie do kina nastawiony na to, by podczas seansu celowo wyłapywać wszelkie głupstwa, nielogiczności i tak dalej. I później po tym seansie - albo po tej grze - słucha się długiej litanii zarzutów. Czy to im sprawia przyjemność, że te mankamenty znaleźli i mogą film, grę skrytykować? To już oni musieliby się wypowiedzieć. Ja natomiast wiem tylko tyle, że takie podejście musi drastycznie wpływać na odbiór medium i rodzaj odczuwanych emocji. Dla mnie kłóci się w ogóle z całą ideą grania jako czerpania przyjemności z uczestnictwa we wspólnej aktywności (bo takie szukanie wad to jednak dość introwertyczna czynność, która na dodatek innym może popsuć zabawę, jeśli jest wyrażana na głos, a to też się zdarza).

Reasumując: tak, każda gra pewnie jakieś wady ma, tylko dlaczego miałoby to wpływać na "nieprawdziwość" radości płynącej z samego grania? To może być prawdą tylko w przypadku osób, dla których mechanika gry nie jest narzędziem służącym do osiągnięcia zewnętrznego celu, ale celem samym w sobie. No dobrze, a jeśli nawet na ten idealnie skrojony tytuł kiedyś natrafię, to co z nim zrobię? Postawię na ołtarzyku? Myślę, że gdyby zebrać grupę graczy myślących właśnie w taki sposób, to nigdy nie udałoby im się znaleźć gry, która pozwalałaby im wszystkim jednocześnie cieszyć się "prawdziwie". Smutna to dość perspektywa.

PS. Ja też nie wiem, jak od tematu wątku dotarliśmy aż tutaj...
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: AnimusAleonis »

Trolliszcze pisze: 18 lip 2019, 09:53 Reasumując: tak, każda gra pewnie jakieś wady ma, tylko dlaczego miałoby to wpływać na "nieprawdziwość" radości płynącej z samego grania? To może być prawdą tylko w przypadku osób, dla których mechanika gry nie jest narzędziem służącym do osiągnięcia zewnętrznego celu, ale celem samym w sobie. No dobrze, a jeśli nawet na ten idealnie skrojony tytuł kiedyś natrafię, to co z nim zrobię? Postawię na ołtarzyku? Myślę, że gdyby zebrać grupę graczy myślących właśnie w taki sposób, to nigdy nie udałoby im się znaleźć gry, która pozwalałaby im wszystkim jednocześnie cieszyć się "prawdziwie". Smutna to dość perspektywa.
Kompletnie się zgadzam i odyma rękami się podpisuje :D
Gry jak Karaluszek czy ONUW są dalekie od perfekcji ale uwielbiamy w nie grać... i tak też staramy się układać kolekcję.

A tak z ciekawości ile tytułów liczy Twoja kolekcja? U nas jest trochę poniżej 20, i nie liczę tu 'nówek' które dopiero co dostaliśmy i jeszcze nie rozegraliśmy na tyle partii by zdecydować czy nam się podoba na tyle by do kolekcji dołączyć czy nie (których jest tak koło 3 w danym czasie), ani 'drobnicy' typu Lato z Komarami itp (których pewnie jest z 5-10... ale te to a jednym pudełku małym leżą i jakby ich nie było :lol: ). I tak jak czytałem co piszesz pod kątem czasu na granie to nawet może trzeba by trochę zmniejszyć.... tylko teraz pytanie co :P

A dyskusja chyba doszła tu, prócz reanimacji intrygującym wpisem rattkin-a, bo na to jak łatwo się sprzedaje używane gry w dużej mierze wpływa dlaczego się ich wyzbywamy z kolekcji.
Ja, oczywiście bazując jedynie na naszych doświadczeniach, tu widzę dwa 'typy':
1. Nowe tytuły które kupiliśmy aby 'spróbować które średnio podeszły - i które zazwyczaj okazują się być średnimi po prostu
2. Tytuły które się nam podobają ale już się 'zużyły w grupie, lub wyszedł tytuł który dla nas jest lepszym zamiennikiem

Myślę że drugi typ łatwo sprzedać - w rozsądnej cenie oczywiście - a pierwszy trudno bardzo nie zależnie od ceny.
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
yaro_
Posty: 271
Rejestracja: 31 gru 2018, 09:44
Lokalizacja: Radzionków
Has thanked: 64 times
Been thanked: 107 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: yaro_ »

Ja odczuwam straszną irytację jak na półce mam grę, która mi nie podeszła, albo co gorsza - na którą się 'obraziłem'. Tak miałem z Projekt Gają, po prostu zapomniałem pewnych zasad awansowania na torze technologii i nie potrafiłem znaleźć w instrukcji na szybko konkretnych informacji w tym temacie. A czarę goryczy przechylił fakt, że pudełko nie jest w standardowym kwadracie :twisted: ( lubię mieć równiutko na półce :) )
Staram się utrzymywać kolekcję na niskim poziomie i pozbywać się gier, które nie grają się dobrze w mojej grupie. Natomiast nigdy nie miałem problemu z odsprzedażą za satysfakcjonującą mnie kwotę. Jasne, są tytuły z wyprzedaży (np. VGW), których bym się pozbył, ale wiem że musiałbym to wystawić za grosze, więc już niech sobie leży, najwyżej siostrzeńcy kiedyś dostaną od wujka :)
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4776
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1031 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: Trolliszcze »

AnimusAleonis pisze: 18 lip 2019, 10:46A tak z ciekawości ile tytułów liczy Twoja kolekcja?
Według BGG 133 gry, nie licząc dodatków - przy czym znaczna część to gry dla dzieci, a także popierdółki typu 6. bierze (te akurat dość regularnie do mnie trafiają, a nawet nie sprzedaję, bo lecieć do paczkomatu za 15 złotych średnio mi się opłaca; przynajmniej zajmują mało miejsca). Jak tak patrzę po regale, to konkretnych gier tworzących rdzeń kolekcji mam plus minus jakieś 50 sztuk. Na szczęście gramy na tyle regularnie, że każda gra wjeżdża w ciągu roku na stół - oczywiście te starsze już rzadziej, raz, dwa, może trzy razy; chętniej sięgamy po nowsze tytuły.
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: AnimusAleonis »

Trolliszcze pisze: 19 lip 2019, 08:52 ... te akurat dość regularnie do mnie trafiają, a nawet nie sprzedaję, bo lecieć do paczkomatu za 15 złotych średnio mi się opłaca; przynajmniej zajmują mało miejsca...
Mamy podobnie, i tak nawiązując to tematu wątku, to myślę że jest pewna pula gier/tytułów które są 'nie do sprzedania' po zakupie.
Ponieważ takie tytuły dość szybko dotykają mocne obniżki w sklepach i też ze względu na samą wysokości (lub raczej niskość :P) ceny samodzielnie te tytuły nie pójdą z przyczyn czysto logistycznych: koszt przesyłki, fatyga pakowania, chodzenia itd itp. I właśnie to ta drobnica, fillery i tym podobne gry. Dla przykładu takie Lato z Komarami bo akurat leży przed oczami, w empiku z darmową dostawą chyba kosztuje koło 20, to nasz egzemplarz by oferta była w ogóle atrakcyjna dla kupującego musiałbym wystawiać za jakieś 15 z przesyłką, czyli nawet jeśli listem poleconym czy coś to faktycznie za grę by zostało z 8-10 po kosztach poczty, plus pakowanie, plus fatyga stania na poczcie... a niech leży sobie na półce :lol:

Pewnie, czasami może ktoś dokupi przy okazji zakupu większego tytułu, ale my takich tytułów nawet nie wystawiamy tylko raczej oddajemy, lub dorzucamy jako taka niespodzianka jeśli ktoś kupi od nas większą grę.

I bardzo mnie cieszy co czytam o Twojej kolekcji... znaczy że jest u nas miejsce do rozbudowy... dziś będzie narada z piękniejszą połówką :twisted:
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 416 times
Kontakt:

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: kwiatosz »

Z kolekcja trzeba ostroznie, jak mi sie przestaly miescic gry w kamienicy to przeprowadzilem sie do domku, jak przestaly mi sie miescic w domku, to przeprowadzilem sie do Londynu. I tu tez powoli przestaja sie miescic...
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4776
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1031 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: Trolliszcze »

kwiatosz pisze: 19 lip 2019, 10:39 Z kolekcja trzeba ostroznie, jak mi sie przestaly miescic gry w kamienicy to przeprowadzilem sie do domku, jak przestaly mi sie miescic w domku, to przeprowadzilem sie do Londynu. I tu tez powoli przestaja sie miescic...
Działka na księżycu? :D
Awatar użytkownika
rastula
Posty: 10021
Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 1277 times
Been thanked: 1307 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: rastula »

ja dziś wywiozłem do domu rodziców narty , buty i dwa wielkie pudła modeli 1:72 do sklejania , więc na chwilę sytuacja opanowana - ale faktycznie moje gry w tej chwili rozeszły się po 4 pokojach w 3 punktach miasta :mrgreen: .
c08mk
Posty: 2463
Rejestracja: 02 sie 2013, 16:24
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 100 times
Been thanked: 286 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: c08mk »

Rozwiązanie jest jedno. Kickstarter na pomieszczenie do trzymania gier.
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: AnimusAleonis »

Trolliszcze pisze: 19 lip 2019, 10:45
kwiatosz pisze: 19 lip 2019, 10:39 Z kolekcja trzeba ostroznie, jak mi sie przestaly miescic gry w kamienicy to przeprowadzilem sie do domku, jak przestaly mi sie miescic w domku, to przeprowadzilem sie do Londynu. I tu tez powoli przestaja sie miescic...
Działka na księżycu? :D
https://www.moonestates.com

Polecam :lol:
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Halloween
Posty: 1494
Rejestracja: 18 lis 2018, 13:02
Has thanked: 56 times
Been thanked: 86 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: Halloween »

Gry sprzedaje sie duzo ciezej niz w przeszlosci.
Choc chyba wszystko uzywane duzo ciezej sprzedac niz w poczatkach allegro oprocz aktualnie modnych rzeczy-nowosci. Ksiazki czesto rozdaje sie za darmo.
arqueek
Posty: 143
Rejestracja: 13 maja 2015, 09:31
Has thanked: 6 times
Been thanked: 4 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: arqueek »

Halloween pisze: 20 lip 2019, 12:38 Ksiazki czesto rozdaje sie za darmo.
Oj to fakt. Co roku sprzedaje całe stosy książek mojej mamy. I tak jak jeszcze parę lat temu schodziła cała kolekcja, a zostawały pojedyncze tytuły, tak dziś tendencja się odwróciła. Od dwóch lat książki zalegają w szafie. Najpewniej skończą w miejskiej bibliotece, o ile ta je w ogóle przyjmie ;)
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: AnimusAleonis »

Halloween pisze: 20 lip 2019, 12:38 Ksiazki czesto rozdaje sie za darmo.
Ja to zawsze rozdaje książki, te których oczywiście nie chcę drugi raz czytać, nawet nie próbuje sprzedawać. Wychodzę z założenia że jeśli je przeczytałem do dostałem 'my money's worth' i można je podać dalej.
Ale tak się zastanawiając chyba to też zaczyna dotyczyć filmów (DVD) i muzyki (CD), chyba że jest to jakaś pozycja niszowa i/lub rzadka, to raczej też nie ma sensu wysilać się by sprzedawać. Efekt cyfryzacji chyba...
Tak jak filmów na DVD nie kupuje (no bo po co jak można z itunes czy netflix 'kupic' zazwyczaj taniej i jeszcze bez potrzeby ruszania się z miejsca :P) to płyty i winyle kupuję i będę kupował, słucham głównie klasyki i jazzu i uważam że muzyka po prostu lepiej brzmi na tych nośnikach niż w wersji cyfrowej (no i też wiele pozycji, live-ów itp, nie jest dostępnych w wersji cyfrowej). I takie pozycje wiem że sprzedam, bo i sam kupuję używane, często nie ma wyboru, ale jakichś płyt bardziej mainstream-owych, które zdarza mi się kupić, to wiem że nie sprzedam... więcej zachodu i fatygi niż zysku. Takie czasy.
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
kelvar
Posty: 327
Rejestracja: 04 lut 2017, 18:11
Has thanked: 16 times
Been thanked: 24 times

Re: Czy łatwo sprzedaje się gry używane?

Post autor: kelvar »

arqueek pisze: 20 lip 2019, 12:53
Halloween pisze: 20 lip 2019, 12:38 Ksiazki czesto rozdaje sie za darmo.
Oj to fakt. Co roku sprzedaje całe stosy książek mojej mamy. I tak jak jeszcze parę lat temu schodziła cała kolekcja, a zostawały pojedyncze tytuły, tak dziś tendencja się odwróciła. Od dwóch lat książki zalegają w szafie. Najpewniej skończą w miejskiej bibliotece, o ile ta je w ogóle przyjmie ;)
Zazwyczaj nie przyjmują :P
Sam zbieram dużo książek (acz dużo - znaczy z tematyki lub pozycji, które mi służą do pracy, dotyczą moich pasji albo z gatunków które czytam... czyli w skrócie - to co nie będzie tylko zalegało na półkach, a przynajmniej będzie miało szansę na niezaleganie bo w pewnym momencie i tak nie ma czasu na wszystko:)). Przy bibliotece niedaleko mnie jest punkt "uwalniania książek" (w innych miastach też spotkałem taki punkt i tam nawet biblioteka wystawiała swoje książki do kasacji). Można tam zostawić zbędne tytuły. Fajna inicjatywa... sam tam podrzucam stare pozycje, które mnie nie interesują już :).

A książki używane jeśli kupuję to własnie "kolekcje" (tutaj ciężko... bo to co mnie interesuje jest drugie, a mogę mieć to z biblioteki zazwyczaj :P), albo książki "branżowe" (te są trudno dostępne zazwyczaj i często nie ma opcji kolejnego druku - bo się średnio opłaca:P, ewentualnie używki są tańsze... jak z grami :D).

A ostatnio przekonałem się, że faktycznie puki jest promocja gry to schodzi momentalnie (...i to duże tytuły - jak Batman czy Nemesis). A inne - niszowe - leżą. Widać po ogłoszeniach.
Acz w sprzedaży używanych gier jest ten "problem" (to nie jest problem tak naprawdę... przynajmniej dla mnie:)), że nasz świat jest pełny promocji. Wiele hitów (Smallword, Colt Express, Sabotażysta, Kakao, Takenoko... itd. itp. - niby prostych, ale fun jest!) zdarza się w mega promocjach - więc ktoś chce sprzedać grę, której cenę widzie za 120 zł po 90 zł, ale w markecie nagle pojawia się za 60 zł :D. A sprzedaż (jeszcze z wysyłką) robi się coraz mniej opłacalna.
Sam mam "ukrytą półkę" z nowymi grami kupowanymi za małe pieniądze, które są przeznaczone na prezenty (taka "cebula"... ale jakbym miał kupować później 2x drożej - to może rozsądek? :D).

A fakt... zawsze podkreślam - jeśli mam kupić grę 10-20 zł taniej niż w sklepie, nie mając pewności co do stanu... cóż... chyba jednak wolę nową, pachnącą, zafoliowaną :P

A co ciekawe w temacie sprzedaży - często pytam wprost - "chcę to, to i to w pakiecie... czy mogę liczyć na zniżkę, darmową wysyłkę?". Ktoś pozbywa się 3-4 gier, ja mam taniej. Z ofertami na niektóre rzeczy pisze tak samo czy dzwonię robię tak samo... Z tym, że najważniejsza jest przy sprzedaży/kupnie kultura, której często brakuje...

Polecam filmy promocyjne olx`a (a co gdyby...?). Naprawdę wydają się niemal prawdą :P
ODPOWIEDZ