detrytusek pisze: ↑11 maja 2018, 12:57
Ave Jupiter pisze: ↑11 maja 2018, 12:49
eee tu się mylisz. Nie rozumiesz, że planszówki i klocki LEGO (czy nasze COBI) celują w pewien segment czasu i jest on ograniczony. Idąc Twoim tokiem myślenia, to gdybyś był dajmy na to większościowym właścicielem Polsatu, to czy byś kupował 20% akcji TVN? To jest wręcz samobój. I też możesz pwoiedzieć, że masz przychód, ale robisz konkurencję wewnątrz jednego segmentu, proponuję poczytać na temat zarządzania. Co innego gdybyś przejął TVN i wchłonął go ze wszystkimi aktywami. Tak jak to się dawno temu stało z RTL7.
Acha...no to weź mi wytłumacz czemu np Ford kupił 50% Volvo? Przykłady mogę mnożyć...
jeżeli Ford kupił 50% Volvo, to przeczytaj to teraz ze zrozumieniem i zobaczysz, że mają w ten sposób pakiet "okołowiększościowy", a więc taki który pozwala im współdecydować o produkcji aut, które nie będą konkurencją w określonych segmentach. Akurat użyłeś najgorszego z możliwy kontrprzykładów. Bo produkcja aut to silnie zróżnicowany przemysł. Masz tam auta kompaktowe, SUV-y, dostawcze, etc. W dodatku produkcja aut odznacza się pewną "ideologią". Bo Szwed widząc znaczek Volvo nie będzie zastanawiał się kto i ile ma akcji w koncernie tylko prędzej wybierze Volvo niż Forda. Więc mamy też i czynnik regionalny. Tak jak Czesi, którzy choć wiedzą, że Skoda należy do VW, to i tak częściej kupią Skodę, która w cudzysłowie jest dedykowana na rynek czeski. W dodatku masz segmenty powiedzmy aut ekologicznych - hybryd, wodorowych. Głupcy twierdzą, że to auta dla "ekooszołomów". Takie polskie cebulactwo, a technologia ma to do siebie że z czasem tanieje, a potem okazuje się że kiedy u nas w PL nie inwestuje się w nowoczesne rozwiązania, to jesteśmy 20 lat za przysłowiowymi murzynami. Wracając do Volvo i Twego Forda, to produkujesz np. hybrydy i wodorowe Volvo, a tradycyjne benzyniaki Forda. Wtedy mimo, że masz dwie różne marki, to te marki "nie znoszą się" w jednym segmencie, a "uzupełniają się segmentowo". Większość tutaj rozumie o czym mówię, tak samo jest z grami planszowymi i LEGO. Myślałem, że LEGO nigdy nie produkowało planszówek, okazało się że jednak, ale był to klasyczny niewypał, właśnie z tego powodu (bynajmniej w moim odczuciu własnie z tego powodu), który próbuję Ci wytłumaczyć na przykładzie Volvo i Forda. To są niuanse, to po prostu trzeba czuć. Jeszcze inaczej sprawa wygląda, gdy prowadzisz małą rodzinna firmę i wtedy możesz sobie pozwolić na jednoczesną sprzedaż i klocków i planszówek, bo rynek rozrywki z Twojego punktu widzenia w tym wypadku jako malutkiego gracza jest potężny. Natomiast gdy jesteś potentatem na miarę Hasbro, Lego, etc. to nie możesz sobie pozwolić na stratę nawet pół procenta rynku, bo będzie to oznaczać straty rzędu grubych milionów. Dla Ciebie jako małego gracza sprzedaż 1000 paczek klocków w ciągu roku będzie oznaczać sukces, dla kogoś takiego jak LEGO z kolei sprzedaż 1000 pudełek gier oznacza straty. To są koszty korporacyjne, związane wtedy z obsługą tych 1000 paczek planszówek. Gdzie wynagrodzenie miesięczne dyrektora działu planszówek będzie wyższe niż wartość tych 1000 pudełek. A jeżeli się okaże z kolei, że będziesz jako LEGO spprzedawać 1000 planszówek dziennie i to tylko w takiej np. Polsce, to jestem pewien, że sprzedaż klocków spadnie. A więc tego z czym w pierwszej kolejności kojarzy się marka. Mamy wtedy kryzys wizerunkowy marki. W dodatku planszówki z czasem mogą sprzedawać się gorzej, a odbudować sprzedaż klocków będzie Ci niezwykle trudno. Bo w międzyczasie koszty korporacyjne zeżrą Cię, tym bardziej koszty w Danii, której bliżej do socjalizmu niż jako takiego kapitalizmu... Potwierdza się w tym wypadku stare porzekadło, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".