O kulcie nowości słow kilka

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Rocy7
Posty: 5457
Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
Been thanked: 5 times

O kulcie nowości słow kilka

Post autor: Rocy7 »

Trochę się ostatnio zastanawiam, czy w naszym hobby chodzi o granie w gry planszowe, czy bardziej o ich posiadanie?

Na większej grupie przy każdej premierze jakiejś nowości widzę posty na zasadzie „mam i ja”. Każdy, kto tylko może chwali się, że posiada jakiś gorący tytuł. Coraz mniej widzę przy tym refleksji, opinii czy było warto – raczej skupienie się na tym, że „ja też mam – nie przegapiłem tego”. Jednak czy uleganie tej pogoni za nowościami nie sprawia, że tracimy to, co jest istotną tego hobby – rozrywkę? Znacie to uczucie, jakby gry uciekały wam przez palce, kiedy odpuściliście jakiś tytuł, bo w natłoku zajęć jesteście w stanie zagrać kilka razy miesięcznie, a przecież ciekawych premier w tym miesiącu było co najmniej kilkanaście? Obawiamy się, że stracimy coś ważnego, bo nie ma czasu, by grać / pieniędzy, żeby kupić / miejsca na półce.

Ulegamy presji wydawnictw, które przy niemal każdej wydanej grze piszą, że jest objawieniem, must have. Gra jest towarem, a towar trzeba sprzedać – czyli stworzyć potrzebę jego posiadania. Jak w przypadku każdego produktu, również rynek gier planszowych sztucznie nakręca parcie na kupowanie nowości. Potrzebę tak silną, że nieposiadanie czegoś sprawia, iż czujemy się z tym źle. Żyjemy w czasach, w których nowość jest swego rodzaju fetyszem. Nowe jest niejako uświęcone, uznawane automatycznie za lepsze. Sam dokładam do tego cegiełkę, w końcu nie tylko kupuję gry, ale również piszę o nowościach, czym w pewien sposób niejako nakręcam maszynkę. W momencie, w którym wychodzi nowa gra, czujemy się zmuszeni, by: jak najszybciej w nią zagrać, jak najszybciej pochwalić się, udowodnić innym, że jesteśmy na bieżąco z nowościami, pokazać, że nadążamy za resztą społeczeństwa. Tworzy to swego rodzaju presję.

Jakiś czas temu pojawiło się pojęcie, które dobrze to opisuje – FOMO (Fear of Missing Out), czyli lęk przed pominięciem, ominięciem czegoś istotnego. Stąd być może bierze się tak dużo pytań o to, co kupić (w przypadku, gdy finanse nie pozwalają na kupno każdej właśnie ukazującej się gry) oraz ofert sprzedaży gier w folii (gdy to czas nie pozwala na ich ogranie).

Czy „muszę” oznacza jednak „chcę”?

Zapominamy, że podstawowym celem naszego hobby jest rozgrywka, miłe spędzanie czasu, gdy zaś coś staje się obowiązkiem, przestaje być przyjemnością. Jeśli czujecie, że gdzieś w tej pogoni za nowym straciliście tę frajdę, jaką mieliście z delektowania się grą, uczenia się strategii, cieszenia się z miło spędzonego czasu – zwolnijcie. Prawda jest taka, że wszystkich gier, podobnie jak innych dóbr kultury, książek czy filmów i tak nie dacie rady poznać, zaś im dłużej robisz coś, bo musisz, tym mniej chcesz.

Osobiście jestem typem gracza, o który, lubi poznawać nowe mechaniki i tytuły, szukam swojego „Świętego Graala”. Z jakiegoś powodu najwięcej satysfakcji sprawia mi zawsze uczenie się gry, przez co jestem podatny na nowości. Jednak doświadczenie nauczyło mnie, że nie zawsze da się wynaleźć koło na nowo, zaś sporo gier planszowych jest w rzeczywistości mało innowacyjnych. Mając ograniczony czas, staram się więc mimo wszystko wybierać te tytuły, w przypadku których jest największa szansa na to, że znajdę chętnych do gry. Niestety – często oznacza to, że z wielu pozycji muszę w ostatecznym rozrachunku zrezygnować.

Więcej na ten temat (i poglądy innych osób) w felietonie http://www.przystole.org/2018/03/13/o-k ... osci-slow/
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2312
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 562 times
Been thanked: 895 times

Re: O kulcie nowości słow kilka

Post autor: Galatolol »

FOMO jest jak najbardziej obecne w planszówkowym świecie, na tym żerują kickstartery, szczególnie ich "exclusivy".
Matiel
Posty: 147
Rejestracja: 13 mar 2018, 13:02
Has thanked: 6 times
Been thanked: 12 times

Re: O kulcie nowości słow kilka

Post autor: Matiel »

Ja "stażu" wielkiego nie mam, ale pamiętam, że jak kupliłem swoją własną "pierwszą" planszówkę: Neuroshimę Hex 2.5 to przez kilka lat nie kupiłem nic więcej, siedziałem pod kamieniem i nic innego mnie nie interesowało z nowości czy nie nowości- miałem świadomość, że nawet na pojedynki w Neuro, po obskoczeniu możliwych znajomych chętnych do grania, coraz trudniej mi znaleźć kogoś do gry, więc wolałem nie patrzeć na te wszystkie pięknie wygladające tytuły. Teraz jak lubą wciagnąłem w granie, wreszcie mogłem trochę poszaleć i nie powiem- gdybym miał większe fundusze pewnie bym się nowinkami zachłysnął i w nich utonął. Mimo unikania całej machiny crowdfundingowej to i tak łapie sie na tym, że codziennie przeglądam kilka ulubionych sklepów, czy przypadkiem nie ma czegoś ciekawego( i nowszego) w dobrej cenie.
promykx
Posty: 248
Rejestracja: 08 gru 2017, 09:47
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 3 times
Been thanked: 17 times

Re: O kulcie nowości słow kilka

Post autor: promykx »

Spora zasługa w gonieniu za nowościami mają wspomniane wcześniej exclusivy, dostępne tylko teraz! Extrasy w przedsprzedaży, dodatkowy kontent w 1 dzień wsparcia i takie tam. Gry też są coraz ładniej wydawane. Na półce wyglądają nie gorzej niż książki :) Nic tylko gonić króliczka.Chciałbym żeby tak nie było bo zdaję sobie sprawę że to trochę chore jest, ale sam jestem "ofiarą" tego wyścigu :)
Liczę na lepsze czasy jak dzieci moje czy mojej siostry trochę podrosną to z nimi ogram trochę tytułów. Nawet jeśli tak się nie stanie to zawsze zostanie sprzedaż na której dużo nie stracę bo ceny gier "używanych_nie_granych" są spoko (dla sprzedającego). Wystarczy kupić nowość, najlepiej jakiś hiy, zagrać parę razy i nawet jak ci się nie podoba to można sprzedać za niewiele więcej niż się za nią dało. Także nawet traktując to jako "wypożyczanie" to wypada korzystnie cenowo.
Ostatnią rzeczą która warto wspomnieć to ceny super nowości z KS po skończeniu kampanii. Na wielu grach można spokojnie zarobić :) nie odprowadzając podatku :)
Awatar użytkownika
seki
Moderator
Posty: 3353
Rejestracja: 04 gru 2016, 12:51
Lokalizacja: Czapury/Poznań
Has thanked: 1113 times
Been thanked: 1270 times

Re: O kulcie nowości słow kilka

Post autor: seki »

Ciekawa refleksja i myślę, że wiele osób może się z nią zgodzić. Ja jestem mocno wkręcony w to hobby: dużo czytam, oglądam, gram ponad 30 partii w miesiącu, sporadycznie coś wspieram i regularnie kupuje gry. Ale nie odczuwam tego problemu co Ty. Nie mam parcia na wszystkie nowości. Jest zaledwie garstka nowości na które czekam. Mam długą wishliste i mimo otwierania co miesiąc 2-4 nowych pudeł ta lista bardziej rośnie niż się kurczy. Kupuję głównie starsze tytuły, sprawdzone, często już na promocji. Moje opinie o tych grach już zwykle nikogo nie interesują. Trudno ale moje hobby nie polega na recenzowaniu a na graniu. Mam na ten moment ok 50 gier we własnej kolekcji ale nie trzymam gier dla kolekcji. Jeśli coś mi nie podpasuje to idzie na sprzedaż, dodatkową motywacją jest, że zysk wraca do budżetu na gry. Myślę, że dobrym sposobem na zachowanie umiaru jest mój rygorystyczny budżet. Wiem ile chce wydać na to hobby rocznie (u mnie ok 1,5-2 tys rocznie i mi to w zupełności wystarcza) i dlatego nie kupuję wszystkiego jak popadnie. Jest w tym miejsce na zakup nowych gier ale siłą rzeczy muszę grać głównie w starsze tytuły. Zwykle wygląda to tak, że w każdym miesiącu otwieram 2-3 nowe gry (niekoniecznie nowości) i gram w nie przeplatając ze starszymi tytułami. Staram się by gry nie leżały zbyt długo na półce, pomaga w tym aplikacja, w której prowadzam każdą partię i wiem kiedy jaki tytuł był na stole.
Turnavine

Re: O kulcie nowości słow kilka

Post autor: Turnavine »

Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że w dzisiejszym świecie jesteśmy bombardowani nowymi bodźcami wszelkiej maści. Niezależenie od dziedziny (choć nie każdej oczywiście) wymaga się od nas stałej czujności, bycia na bieżąco. Już nie same doznania, a ich wielość mają główne znaczenie. W tym wszystkim łatwo zagubić zdolność doceniania chwili, świadomość wielości wyborów sprawia, że łatwiej nam np. wydać osąd na temat jakiejś gry po krótkim zapoznaniu się (nie neguję oczywiście wiedzy teoretycznej osób, które są zdolne do wartościowej i wnikliwej oceny) i przejść do kolejnej. To też część mechanizmu, który pozwala nam gładko przejść do kolejnego tytułu bez zachęcania naszej ciekawości do dalszej eksploracji (choć czasem wiadomo, że gra po prostu nam nie przypadnie do gustu). ; )
Wielość doznań sprawia też, że szybciej się nudzimy, szybciej chcemy poznać coś nowego.

Do tego dochodzi fakt upowszechnienia się łechtania zmysłu kolekcjonera jako techniki sprzedażowej. Każdy, nawet osoby teoretycznie nieprzywiązane do przedmiotów chętnie będą posiadały coś "kompletnego" - czasem nic nie znacząca karta lub figurka do gry, które nie będą dostępne później sprawią, że jednak zdecydujemy się na zakup.

Myślę, że jest to związane głównie z upowszechnieniem się naszego hobby - widzę w tym znak czasów, ale nie chciałbym jednoznacznie określić tego jako coś złego. Od nas bowiem zależy jak będziemy budować naszą kolekcję. Ja w swojej posiadałem tytuły, o których myślałem, że uch nie sprzedam. Dzisiaj już ich nie mam, a obecnie przygotowuję kolejny remanent. Mimo wszystko nie lubię zbyt dużej ilości przedmiotów i nawet gry planszowe nie mogą uciec przed tą brzytwą Ockhama. Zapewne gdyby nie Ticket to Ride, które bardzo lubię (i aż cztery dodatki, które do tej gry posiadam) i Cyklady to górka na mojej szafie wyglądałaby mniej okazale.

Mimo to łapię się na poszukiwaniu nowych gier, czytaniu recenzji jednak z 90% Kickstarterów, które przykuły moje oko wsparłem tylko dwa i to w 2016 roku. Z większości ostatecznie rezygnuję mimo, że korci. Staram się patrzeć też czy nie posiadam już gry podobnej mechanicznie lub w "ciężarze" zasad. Nie chcę już kupować nowych rzeczy bo szkoda mi, że inne gry kupione mogłyby leżeć odłogiem. Jednak i tak ostatecznie pozbywam się starszych tytułów na rzecz nowych - nie uciekam z tego szukania nowości, po prostu to co nowe szybciej staje się stare...

Wczoraj trafiłem na zapowiedź gry, która w pewnym sensie jest kwintesencją omawianego tutaj tematu:
https://thundergryph.com/tang-garden/

Gra o tworzeniu czegoś na co się dobrze patrzy. ; ) Z plastikowymi modelami, które swobodnie mogłyby być kolorowymi tekturami.
kmd7
Posty: 1017
Rejestracja: 09 lip 2007, 15:25
Lokalizacja: okolice Bydgoszczy
Has thanked: 39 times
Been thanked: 30 times

Re: O kulcie nowości słow kilka

Post autor: kmd7 »

Mógłbym podpisać się pod poprzednikiem, z małym zastrzeżeniem. Jeszcze nie potrafię pozbyć się gier z kolekcji, ale zapewne niedługo już mnie to czeka, przestrzeń przeznaczona na pudełka nie jest z gumy. Po okresie zachłyśnięcia się wspieraczkami, całkowicie je odpuściłem. Nie wykluczam jednak, że kiedyś skorzystam. I paradoksalnie, wesprę raczej lokalizację jakiegoś uznanego hitu, niż autorską produkcję. Ale... patrząc na los Mage Wars, kostek do Odlotowego Wyścigu (wsparłem) czy dodatków do Najeźdźców z Północy (wsparłem podstawkę i cieszę się niezmiernie, że odpuściłem dodatki) to mógłby nie być dobry pomysł ;).
Jeśli chodzi o nowości, to śledzę, ale niekoniecznie kupuję. Raczej mieszam zakupy - to kupię nowość, to z kolei, zachęcony jakąś ciekawą recenzją czy opisem, kupię starszy tytuł. I tak w jednym miesiącu na półkę trafia Projekt Gaja i Bruxelles 1893, podparte Lorenzo il Magnifico. Powoli skłaniam się ku temu, by zdobywać starsze, uznane tytuły, niż kupować nowości. A nowości kupować, gdy oprą się próbie czasu i staną się starszymi, uznanymi tytułami :).
Awatar użytkownika
hipcio_stg
Posty: 1801
Rejestracja: 07 gru 2016, 16:30
Has thanked: 77 times
Been thanked: 334 times

Re: O kulcie nowości słow kilka

Post autor: hipcio_stg »

Mnie nowości w ogóle nie interesują. Z zeszłego Essen zaskoczyły tylko Klany Kaledonii. Szczęśliwie wsparłem i na jesień dostanę swój egzemplarz. Jest tyle świetnych, sprawdzonych gier, że wolę kupić pewniaka niż ładować kasę w "wodotryski". Kolekcja ok 30 gier, praktycznie wszystko grane od kilku lat. Gdybym szukał tylko nowości to nie zgrałbym w Zamki Burgundii, które skutecznie odcinają mnie od potrzeby zakupów. Rozegrane jakieś 200 partii i nadal nie mam potrzeby kupna nowej gry, bo są zamki w które zawsze chętnie zagram.
Awatar użytkownika
olocop
Posty: 324
Rejestracja: 22 wrz 2011, 13:43
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 42 times
Been thanked: 140 times

Re: O kulcie nowości słow kilka

Post autor: olocop »

Mnie ostatnio też nic nowego nie porywa. Na wiele tytułów patrzę, ale po zastanowieniu stwierdzam, że w sumie nie ma tam nic specjalnego. A jeśli już gra wygląda na ciekawą, to zazwyczaj jest osadzona w klimacie, który mi nie podchodzi lub jest za długa (Terraformacja marsa). Mam ostatnio uczucie wypalenia w pogoni za kolejnymi tytułami. Przez ostatni rok nie kupiłem nic nowego, a sprzedałem kilka tytułów, które półkowały u mnie przez lata, jak Robinsona, czy Zimną wojnę. Te 30 gier, które mam w kolekcji, sprawiają mi frajdę. Czy potrzeba mi nowych? Niekoniecznie. Na ten rok myślałem o ewentualnym zakupie trzech gier, ale nowa Cywilizacja od FFG zbiera jednak średnie opinie, nowy Eclipse ma wciąż paskudne rasy, które mnie z miejsca odrzucają, a Klany Kaledonii po prześledzeniu tematu mi nie podeszły. Zaglądam do wątku zapowiedzi wydawniczych po Polsku i właściwie na nic co jest planowane w tym roku nie mam ochoty. Czas umierać ;)
"Wojna? Kataklizm? Po co? Diabły te przysłały Europie coś, co się nazywa: Mah-jong. Mah-jong jest to taka chińska gra, w którą umiał grać dobrze jeden stuletni mandaryn, ale się wreszcie powiesił" Kornel Makuszyński, "Wycinanki",1925
ODPOWIEDZ