Bohater tego miesiąca: Hero Realms – Żona zakochała się w tej grze. Graliśmy sami i w cztery osoby i zawsze byliśmy zadowoleni. Gra ekstra sprawdza się też do pubu. Udało się przy piwku zagrać ze 4 partie w ogródku, czekając aż przyniosą jedzonko Bardzo polecam na szybkie, przyjemne i niezobowiązujące granie.
Bohater każdego miesiąca: Marco Polo – czyli po staremu co najmniej kilka rozgrywek w miesiącu musi być. Graliśmy też z nowym dodatkiem (Secret Paths), który wprowadza nowy mechanizm. Dodatek nie urywa, jest spoko ale raczej tylko dla takich fanatyków tej gry jak my
Najlepiej skrojony kostium: Projekt Gaja – jak już wszystkie mini wyjątki weszły w krew to ta gra jest cudowna. Wszystko gra, buczy, na każdym kroku czuje się „Ta gra jest dopieszczona w każdym calu”. Obok MP to jest chyba mój nowy TOP.
Worek pozostałych: Jest tu i powrót Agricoli, kolejne partie w Bruxelles 1893 (gicior) oraz Great Western Trails (czuję lekki zawód), szybka partia w Kolejkę (także w barze), do tego Tiny Epic Galaxies, rekordowy wynik w Troyes i szybki łomot w Jaipur.
I to co prawda już zahacza o czerwiec ale chciałem się jeszcze odnieść do tego co mat_eyo napisał:
Miałem przyjemność wpaść do jednego z klubów bitewniakowych w Warszawie i na miejscu rozegrać sobie partyjkę wprowadzającą z żoną pod okiem jednej osoby z obsługi. Na początku z zasadami idzie opornie, ale tutaj nie ma niczego trudniejszego niż znajdziemy w średnio zaawansowanej grze planszowej.Warhammer Underworlds: Shadespire - (+) Ogromne, pozytywne zaskoczenie! "Bitewniak" chowający w sobie sporo euroelementów. Gramy na punkty, które w głównej mierze czerpiemy z celów, a nie zabijania figurek przeciwnika. Na całą grę mamy tylko dwanaście akcji. Człowiek siada i kombinuje jak tu wycisnąć z tego jak najwięcej punktów. Bardzo prosta budowa talii przed grą, przyjazna mniej doświadczonym graczom. Oczywiście przydałoby się trochę więcej opcji na okiełznanie losu podczas walki i wyznaczania inicjatywy, a w podstawce mamy tylko dwie frakcje, co do domowego grania może szybko stać się niewystarczające, jednak minusy te bledną przy zaletach.
Sama gra jest natomiast cacy a nawet więcej niż cacy. Najlepsze jest, że można wyeliminować całą drużynę przeciwnika a i tak przegrać. Żona bardziej grała na zadania i szybko zebrała pulę punktów, jakiej nie dałem rady nadrobić, mimo iż moja przetrzebiona banda zmiotła wszystkie niebieskie figurki z pola walki. Nie pomogły fuksowne trafienia krytyczne i obrony krytyczne na kostkach. Kiepsko grałem talią zadań i przez całą grę zrealizowałem chyba tylko 2.
Także uważam, że nie wolno wręcz wstydzić się tej gry bo to „prawie bitewniak”. Absolutnie należy chociaż przytulić się do czyjegoś egzemplarza i zobaczyć na własne oczy jak fajnie się w to gra.