Gra miesiąca - wrzesień 2018
- Neoptolemos
- Posty: 1962
- Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
- Has thanked: 191 times
- Been thanked: 837 times
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
U mnie niższe stany średnie - 39 partii w 17 tytułów. Bardzo dużo powrotów i to takich po kilkunastu miesiącach, albo i kilku latach.
Nowości:
Exit: Stacja Badawcza (+/-) - nowość-nie-nowość, bo czwarty Exit z kolei. Mniej ciekawy niż poprzednie, albo formuła się wyczerpuja, albo nie mieliśmy tego dnia dobrej weny. Cały czas dobra seria, ale tej rozgrywki nie zapamiętam jako najlepszej.
Istanbul: Gra Kościana (+) - przyjemna kościanka "co nie wyrzucę będzie dobrze", przyzwoicie chodzi na 2 osoby, szybka i prosta do ogarnięcia.
...i tyle? Za to powroty dobre i liczne:
Szybcy i Ścigani, Krótka Historia Cywilizacji, Abalone, Raptor, Lewis & Clark, Mare Nostrum, Azul, Maskarada, Red7, Potwory w Tokio, Mamy Szpiega, standardowo Gra o Tron LCG i Dice Masters, a nawet Oto jest pytanie i Dobble.
Gra miesiąca: Dice Masters (również najwięcej partii - 7)
Powrót miesiąca: Lewis & Clark, ale każdy z powrotów był przyjemny
Rozczarowanie miesiąca: ...skończyliśmy Mare Nostrum w 3 rundzie.
Nowości:
Exit: Stacja Badawcza (+/-) - nowość-nie-nowość, bo czwarty Exit z kolei. Mniej ciekawy niż poprzednie, albo formuła się wyczerpuja, albo nie mieliśmy tego dnia dobrej weny. Cały czas dobra seria, ale tej rozgrywki nie zapamiętam jako najlepszej.
Istanbul: Gra Kościana (+) - przyjemna kościanka "co nie wyrzucę będzie dobrze", przyzwoicie chodzi na 2 osoby, szybka i prosta do ogarnięcia.
...i tyle? Za to powroty dobre i liczne:
Szybcy i Ścigani, Krótka Historia Cywilizacji, Abalone, Raptor, Lewis & Clark, Mare Nostrum, Azul, Maskarada, Red7, Potwory w Tokio, Mamy Szpiega, standardowo Gra o Tron LCG i Dice Masters, a nawet Oto jest pytanie i Dobble.
Gra miesiąca: Dice Masters (również najwięcej partii - 7)
Powrót miesiąca: Lewis & Clark, ale każdy z powrotów był przyjemny
Rozczarowanie miesiąca: ...skończyliśmy Mare Nostrum w 3 rundzie.
-
- Posty: 436
- Rejestracja: 06 lis 2017, 18:07
- Lokalizacja: Orzesze
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 85 times
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
Sierpień to 7 partii w 4 tytułów, raptem na początku i koniec miesiąca udało się zagrać z racji urlopu.
Nowość Miesiąca: Mage Wars Akademia – Bardzo pozytywna karcianka z dużą dozą kontroli wydarzeń poprzez księgę zaklęć, dzięki którym mamy szeroki wachlarz możliwości. Po trzech partiach na podstawowych taliach chyba czas na zmiany i edycję księgi Trochę niestety denerwują nieadaptowane zasady typu mniejsze i większe stworzenia, kiedy do dyspozycji mamy tylko „stworzenia”, ale może kiedyś przyjdzie czas na arenę
Spoiler:
- charlie
- Posty: 997
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 48 times
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
Wrzesień niestety taki sobie. Graliśmy właściwie jedynie w proste tytuły z dzieciakami.
Nowości: Dobble 123 - według mnie zupełnie niepotrzebny tytuł. Jest już uproszczona wersja Dobble, po co kolejna?
Powroty: San Juan, Guillotine, Śpiące Królewny, Carcassonne, Metropolia, Can't Stop.
Stałe tytuły: Kingdomino, Seasons, Pan Twardowski, Jaipur, Poprzez Wieki, Red7, Dobble, Serce Smoka.
Najwięcej Partii: Seasons.
Powrót i gra miesiąca: San Juan.
Nowości: Dobble 123 - według mnie zupełnie niepotrzebny tytuł. Jest już uproszczona wersja Dobble, po co kolejna?
Powroty: San Juan, Guillotine, Śpiące Królewny, Carcassonne, Metropolia, Can't Stop.
Stałe tytuły: Kingdomino, Seasons, Pan Twardowski, Jaipur, Poprzez Wieki, Red7, Dobble, Serce Smoka.
Najwięcej Partii: Seasons.
Powrót i gra miesiąca: San Juan.
- Lothrain
- Posty: 3410
- Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 142 times
- Been thanked: 300 times
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
Wrzesień był całkiem udanym miesiącem, bo udało się parę razy wyskoczyć do klubów, albo na domówki i poznać, czy może raczej polizać przez szybkę nieco nowych rzeczy. Łącznie skromne 28 partii w 21 tytułów.
Nowości miesiąca:
Brass Birmingham - tylko jedna 4-osobowa partia, ale gra już pokazała pazur i możliwości. Trochę martwi czas rozgrywki, bo wychodzi na to, że zagrać w ten tytuł będę mógł tylko z fanatykami Paraliż jest konkretny, ale pewnie minie wraz z ograniem. Stary Brass trochę się już przejadł, Birmingham zdecydowanie odświeża ten tytuł i czyni bardziej odpornym na utarte schematy. Na pewno z chęcią zasiądę raz jeszcze.
Incorporated - matko, jakie to dobre! I jakie długie... Kolejny tytuł, który wymaga ogrania dla szybkiego grania, w przeciwnym razie po prostu się dłuży. Wyglądem i częściowo mechaniką miejscami przypomina Zimną Wojnę, ale ekonomiczne przepychanki na planszy i różne umiejętności frakcji uczyniły z tego tytułu mała perełkę. Niszowa gra tureckiego debiutanta pokazała, że warto czasem sięgać po nieznane. Z chęcią zagrałbym jeszcze raz, ale może poniżej trzech godzin. A nawet czterech.
Root - hmm... Może gdybym zagrał swoją frakcją na dobrych zasadach, moje odczucia byłyby nieco inne, ale jedna partia wyleczyła mnie z chęci posiadania tego tytułu. Tłumaczenie nowym graczom to koszmar. Rozgrywka w gronie znających Roota byłaby pewnie lepsza, a tak nie mamy wpływu na błędy początkujących, które tutaj przekładają się od razu na rozgrywkę. Trochę wyścig, w który nie zawsze jesteśmy zaangażowani. Frakcje mają różną ilość decyzji do podjęcia - jednymi gra się szybko i sprawnie, inne potrzebują więcej czasu na zastanowienie. Nieco gry ponad stołem, ale prawdę powiedziawszy nieco się wynudziłem.
Sylla - zagraliśmy dziwną rozgrywkę, gdzie większość graczy ciągle oscylowała wokół 0 punktów. A że w grze nie da się spaść poniżej tego pułapu, to jak przyszło żywienie część graczy traciła nawet 12-16 punktów, a inni nic, bo mieli 0. Dziwna to sprawiedliwość. Ciekawe mechanizmy, ale gra tak skopała tyłki, że czym prędzej wolę o jej istnieniu zapomnieć. Nawet mimo wygranej.
Descent - pewnie gdybym miał te 25 lat mniej, to bym się zachwycił. Ale rzucanie kostkami przeciw kolejnym wylatującym z aplikacji potworom jest po prostu nużące. Wolałem już przygodę w Magii i Myszach, gdzie przynajmniej świat był ciekawy i pełen wyobraźni. A tu wszystko generyczne do bólu i emocji tyle, co kot napłakał. Z całego grania najlepsze było towarzystwo i piwo.
It happens... - wątpliwe "dzieło" p. Felda, popierdółka do porzucania kostkami bez większego ładu i składu. Szczęściu można niby pomagać, ale po prawdzie to się nie chce.
Bluff - aż dziwne, że nigdy wcześniej w to nie zagrałem, a choć to też popierdółka do porzucania kostkami, to jakże inna. W każdym drzemie odrobina hazardzisty, mi spodobało się na tyle, że zapoluję na Essen na jakiejś wyprzedaży.
Powrót miesiąca: Scythe tym razem niemal w pełnym składzie i oczywiście z dodatkami. W sześć osób działo się na planszy i Kosa raz jeszcze udowodniła, że jest naprawdę dobrym tytułem, gdzie zwycięstwo wisi na włosku do ostatniej chwili.
Powroty z zaświatów: Yspahan - dawno nie grany tytuł, dodatkowo dziwnie czułem się grając w poważnym gronie, bo zazwyczaj grałem w to z żoną i pokoleniem 60+. A okazuje się, że gra może pokazać większą złośliwość i pastelowe kolory planszy nie są tak idylliczne. Tzolk'in - powrót po dłuższej przerwie i zmęczeniu ligą, ale to wciąż bardzo dobry tytuł, zwłaszcza z dodatkiem.
Filler miesiąca: Winnica - lubię wracać do tego tytułu i porysować po całodziennej harówce Fajne jak człowiek nie ma możliwości odpalać pełnoprawnej gry, a chce się na chwilę oderwać.
Stali bywalcy: Terraformacja Marsa - zagrałem z Preludium i było całkiem dobrze. Zamki Burgundii z kartami szlaków handlowych - sromotne lanie od małżonki nie zmieniło mojego uwielbienia dla tego tytułu. Orleans - trochę przytłacza już ilość budynków z pierdyliarda dodatków, ale niezmiennie miło się w to gra. Marco Polo - mam słabość do tego tytułu i partii nie odmawiam.
Gra miesiąca: Chyba jednak Brass Birmingham, choć mocno się zastanowię, czy dorzucać go do kolekcji. Może żonę uda się przekonać do rozgrywek, skoro jest na planszy piwo.
Rozczarowanie miesiąca trafia do Root, bo i oczekiwania były największe.
Nowości miesiąca:
Brass Birmingham - tylko jedna 4-osobowa partia, ale gra już pokazała pazur i możliwości. Trochę martwi czas rozgrywki, bo wychodzi na to, że zagrać w ten tytuł będę mógł tylko z fanatykami Paraliż jest konkretny, ale pewnie minie wraz z ograniem. Stary Brass trochę się już przejadł, Birmingham zdecydowanie odświeża ten tytuł i czyni bardziej odpornym na utarte schematy. Na pewno z chęcią zasiądę raz jeszcze.
Incorporated - matko, jakie to dobre! I jakie długie... Kolejny tytuł, który wymaga ogrania dla szybkiego grania, w przeciwnym razie po prostu się dłuży. Wyglądem i częściowo mechaniką miejscami przypomina Zimną Wojnę, ale ekonomiczne przepychanki na planszy i różne umiejętności frakcji uczyniły z tego tytułu mała perełkę. Niszowa gra tureckiego debiutanta pokazała, że warto czasem sięgać po nieznane. Z chęcią zagrałbym jeszcze raz, ale może poniżej trzech godzin. A nawet czterech.
Root - hmm... Może gdybym zagrał swoją frakcją na dobrych zasadach, moje odczucia byłyby nieco inne, ale jedna partia wyleczyła mnie z chęci posiadania tego tytułu. Tłumaczenie nowym graczom to koszmar. Rozgrywka w gronie znających Roota byłaby pewnie lepsza, a tak nie mamy wpływu na błędy początkujących, które tutaj przekładają się od razu na rozgrywkę. Trochę wyścig, w który nie zawsze jesteśmy zaangażowani. Frakcje mają różną ilość decyzji do podjęcia - jednymi gra się szybko i sprawnie, inne potrzebują więcej czasu na zastanowienie. Nieco gry ponad stołem, ale prawdę powiedziawszy nieco się wynudziłem.
Sylla - zagraliśmy dziwną rozgrywkę, gdzie większość graczy ciągle oscylowała wokół 0 punktów. A że w grze nie da się spaść poniżej tego pułapu, to jak przyszło żywienie część graczy traciła nawet 12-16 punktów, a inni nic, bo mieli 0. Dziwna to sprawiedliwość. Ciekawe mechanizmy, ale gra tak skopała tyłki, że czym prędzej wolę o jej istnieniu zapomnieć. Nawet mimo wygranej.
Descent - pewnie gdybym miał te 25 lat mniej, to bym się zachwycił. Ale rzucanie kostkami przeciw kolejnym wylatującym z aplikacji potworom jest po prostu nużące. Wolałem już przygodę w Magii i Myszach, gdzie przynajmniej świat był ciekawy i pełen wyobraźni. A tu wszystko generyczne do bólu i emocji tyle, co kot napłakał. Z całego grania najlepsze było towarzystwo i piwo.
It happens... - wątpliwe "dzieło" p. Felda, popierdółka do porzucania kostkami bez większego ładu i składu. Szczęściu można niby pomagać, ale po prawdzie to się nie chce.
Bluff - aż dziwne, że nigdy wcześniej w to nie zagrałem, a choć to też popierdółka do porzucania kostkami, to jakże inna. W każdym drzemie odrobina hazardzisty, mi spodobało się na tyle, że zapoluję na Essen na jakiejś wyprzedaży.
Powrót miesiąca: Scythe tym razem niemal w pełnym składzie i oczywiście z dodatkami. W sześć osób działo się na planszy i Kosa raz jeszcze udowodniła, że jest naprawdę dobrym tytułem, gdzie zwycięstwo wisi na włosku do ostatniej chwili.
Powroty z zaświatów: Yspahan - dawno nie grany tytuł, dodatkowo dziwnie czułem się grając w poważnym gronie, bo zazwyczaj grałem w to z żoną i pokoleniem 60+. A okazuje się, że gra może pokazać większą złośliwość i pastelowe kolory planszy nie są tak idylliczne. Tzolk'in - powrót po dłuższej przerwie i zmęczeniu ligą, ale to wciąż bardzo dobry tytuł, zwłaszcza z dodatkiem.
Filler miesiąca: Winnica - lubię wracać do tego tytułu i porysować po całodziennej harówce Fajne jak człowiek nie ma możliwości odpalać pełnoprawnej gry, a chce się na chwilę oderwać.
Stali bywalcy: Terraformacja Marsa - zagrałem z Preludium i było całkiem dobrze. Zamki Burgundii z kartami szlaków handlowych - sromotne lanie od małżonki nie zmieniło mojego uwielbienia dla tego tytułu. Orleans - trochę przytłacza już ilość budynków z pierdyliarda dodatków, ale niezmiennie miło się w to gra. Marco Polo - mam słabość do tego tytułu i partii nie odmawiam.
Gra miesiąca: Chyba jednak Brass Birmingham, choć mocno się zastanowię, czy dorzucać go do kolekcji. Może żonę uda się przekonać do rozgrywek, skoro jest na planszy piwo.
Rozczarowanie miesiąca trafia do Root, bo i oczekiwania były największe.
- jax
- Posty: 8128
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 78 times
- Been thanked: 251 times
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
W Sylli startuje się z 10 punktami.
A że kopie tyłki (a raczej stara się) to chyba dobrze? Agricola też kopie
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
- kaimada
- Posty: 1129
- Rejestracja: 06 sty 2007, 13:58
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 27 times
- Been thanked: 126 times
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
Pelne przemyślenia na koniec września na ZnadPlanszy
Najwięcej partii - Great Western Trail
Gra miesiąca - Detektyw
Wojenna gra miesiąca - Semper Fidelis
Wyróżnienie - Czarna Bandera
Najwięcej partii - Great Western Trail
Gra miesiąca - Detektyw
Wojenna gra miesiąca - Semper Fidelis
Wyróżnienie - Czarna Bandera
- Lothrain
- Posty: 3410
- Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 142 times
- Been thanked: 300 times
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
I tak wystartowaliśmy, a potem trzech graczy dobiło w okolice zera. Agricola kopie lżej i sprawiedliwiej
-
- Posty: 2283
- Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
- Has thanked: 1593 times
- Been thanked: 926 times
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
Dopiero wróciłem z urlopu, więc spóźnione podsumowanie:
Nowości
- TIME Stories - w końcu się zirytowałem czekaniem na ekipę i odpaliłem tę grę solo, chociaż wiem, że to kiepski pomysł. Kilka scenariuszy interesujących, piękne grafiki, dość dobrze trzymają klimat, ale główny wątek ze scenariusza na scenariusz wyglądał coraz gorzej. No i finalnie wniosek mam taki, że sama gra przeszkadza w graniu - jakże ciekawiej byłoby, gdyby zrobić z tego jakąś kampanię RPG. A tak, mamy potencjalnie interesującą historię wciśniętą w ramy gry planszowej, co w moim odczuciu nie wychodzi jej na dobre. Duży plus za grafikę i klimat, reszta niestety na minus.
- Scythe - razem z Rise of the Fenris. Po super recenzjach kampanii złamałem się i stwierdziłem, że może jednak zagram. Tutaj dla odmiany klimat i grafiki pozostawiają mnie obojętnym, natomiast doceniam sam design gry. Chyba jedna z najbardziej dopracowanych pozycji, w jakie zdarzyło mi się grać. Mechanika idealnie się wpasowuje w tematykę, tłumaczenie zasad jest intuicyjne, wszystko się trzyma kupy i nie ma żadnych elementów "od czapy". Aczkolwiek niestety nie sądzę, aby moja grupa jakoś intensywniej w tę grę pogrywała. Kampanię rozegrałem sam przeciwko automacie, żeby zobaczyć, co w niej jest. Faktycznie, bardzo dobrze zrobiony dodatek, ponownie świetny design. Tylko finalnie niestety znowu pozostała we mnie obojętność na tę grę. Dam jej jeszcze chwilę, ale pewnie skończy się jednak na jej sprzedaniu.
- Kosmiczne Spotkania - zagraliśmy dwa razy, ale zupełnie nie siadło.
- Osadnicy Imperium - dobry design, ale chyba jednak nie mój rodzaj gry.
- Ashes: Rise of the Phoenixborn - miałem nadzieję, że przywróci moją wiarę w karcianki, ale niestety nic z tego. Ma klimat, karty może nawet i ciekawe, ale sama mechanika nie wnosi wiele nowego i nie wciąga wystarczająco, aby ten tytuł zatrzymać.
- Demon Worker - sympatyczny worker placement, ale spodziewałem się chyba czegoś bardziej ciekawego.
- Ethnos - nie wiem, czy nie za lekka. Na razie testowałem sobie solo, zobaczymy jak będzie w grupie.
- Yellow & Yangtze - wygląda obiecująco. Różni się od mojego ulubionego Tygrysa i Eufratu wystarczająco, żeby znaleźć sobie miejsce na półce, ale zobaczymy, jak często będzie się pojawiać na stole, bo jednak konkurencja jest spora.
- X-Wing, 2 ed. - zakupiłem podstawkę i jakieś drobiazgi, żeby sprawdzić, z czym to się je i ogólnie bardzo mi się podoba walka manewrowa. Składanie talii trochę mniej, podobnie jak "kasożerność" produktu. Ale jest przy okazji sporo dobrej zabawy, więc może przecierpię.
Stali bywalcy
- Spirit Island, Troyes, Tyrants of the Underdark, Cardline: Dinozaury, Kowale Losu
Gra miesiąca
X-Wing 2 ed. - dużo frajdy, Gwiezdne Wojny, nieskomplikowane zasady, a jednak rozgrywka może być dość złożona.
Rozczarowanie miesiąca
Chyba na równi Kosmiczne Spotkania i Demon Worker. Dużo hype'u w obu wypadkach, a tu niestety trochę porażka. Jak widać, nawet lepsze gry nie każdemu podejdą.
No i nie udało mi się dotrzeć na Zgrany Wawer
Nowości
- TIME Stories - w końcu się zirytowałem czekaniem na ekipę i odpaliłem tę grę solo, chociaż wiem, że to kiepski pomysł. Kilka scenariuszy interesujących, piękne grafiki, dość dobrze trzymają klimat, ale główny wątek ze scenariusza na scenariusz wyglądał coraz gorzej. No i finalnie wniosek mam taki, że sama gra przeszkadza w graniu - jakże ciekawiej byłoby, gdyby zrobić z tego jakąś kampanię RPG. A tak, mamy potencjalnie interesującą historię wciśniętą w ramy gry planszowej, co w moim odczuciu nie wychodzi jej na dobre. Duży plus za grafikę i klimat, reszta niestety na minus.
- Scythe - razem z Rise of the Fenris. Po super recenzjach kampanii złamałem się i stwierdziłem, że może jednak zagram. Tutaj dla odmiany klimat i grafiki pozostawiają mnie obojętnym, natomiast doceniam sam design gry. Chyba jedna z najbardziej dopracowanych pozycji, w jakie zdarzyło mi się grać. Mechanika idealnie się wpasowuje w tematykę, tłumaczenie zasad jest intuicyjne, wszystko się trzyma kupy i nie ma żadnych elementów "od czapy". Aczkolwiek niestety nie sądzę, aby moja grupa jakoś intensywniej w tę grę pogrywała. Kampanię rozegrałem sam przeciwko automacie, żeby zobaczyć, co w niej jest. Faktycznie, bardzo dobrze zrobiony dodatek, ponownie świetny design. Tylko finalnie niestety znowu pozostała we mnie obojętność na tę grę. Dam jej jeszcze chwilę, ale pewnie skończy się jednak na jej sprzedaniu.
- Kosmiczne Spotkania - zagraliśmy dwa razy, ale zupełnie nie siadło.
- Osadnicy Imperium - dobry design, ale chyba jednak nie mój rodzaj gry.
- Ashes: Rise of the Phoenixborn - miałem nadzieję, że przywróci moją wiarę w karcianki, ale niestety nic z tego. Ma klimat, karty może nawet i ciekawe, ale sama mechanika nie wnosi wiele nowego i nie wciąga wystarczająco, aby ten tytuł zatrzymać.
- Demon Worker - sympatyczny worker placement, ale spodziewałem się chyba czegoś bardziej ciekawego.
- Ethnos - nie wiem, czy nie za lekka. Na razie testowałem sobie solo, zobaczymy jak będzie w grupie.
- Yellow & Yangtze - wygląda obiecująco. Różni się od mojego ulubionego Tygrysa i Eufratu wystarczająco, żeby znaleźć sobie miejsce na półce, ale zobaczymy, jak często będzie się pojawiać na stole, bo jednak konkurencja jest spora.
- X-Wing, 2 ed. - zakupiłem podstawkę i jakieś drobiazgi, żeby sprawdzić, z czym to się je i ogólnie bardzo mi się podoba walka manewrowa. Składanie talii trochę mniej, podobnie jak "kasożerność" produktu. Ale jest przy okazji sporo dobrej zabawy, więc może przecierpię.
Stali bywalcy
- Spirit Island, Troyes, Tyrants of the Underdark, Cardline: Dinozaury, Kowale Losu
Gra miesiąca
X-Wing 2 ed. - dużo frajdy, Gwiezdne Wojny, nieskomplikowane zasady, a jednak rozgrywka może być dość złożona.
Rozczarowanie miesiąca
Chyba na równi Kosmiczne Spotkania i Demon Worker. Dużo hype'u w obu wypadkach, a tu niestety trochę porażka. Jak widać, nawet lepsze gry nie każdemu podejdą.
No i nie udało mi się dotrzeć na Zgrany Wawer
-
- Posty: 1017
- Rejestracja: 09 lip 2007, 15:25
- Lokalizacja: okolice Bydgoszczy
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 30 times
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
W wrześniu ilościowo wygrali Tajniacy Duet, kilkanaście partii w odpowiednim towarzystwie i nastawieniu skutkowało salwami śmiechu i zaciekłym tłumaczeniu po partii "co autor miał na myśli" . Do tej pory tytuł oceniałem jako "niezły" obecnie awansował na "dobre, chcę więcej"
Z nowości trafił do mnie Pan Lodowego Ogrodu, w który chciałem już dawno zagrać. I dostałem to, czego się spodziewałem. Partię trzyosobową oceniam jako lepszą, niż dwie dwuosobowe. Tytuł warty zagrania.
Zagrałem też w końcu w Agricolę z Torfowiskiem, na razie bez kart pomocników. Bardzo, bardzo przyjemny dodatek, na pewno zagram jeszcze.
Ostatnią nowością jest Santa Maria. I o dziwo, jest to tytuł, do którego najchętniej siadałem we wrześniu. Głównie dlatego, że dla mnie to przede wszystkim świetna łamigłówka solo. A to dlatego, że drugiej połówce spodobała się średnio. No i rozgrywka trwa krótko, w sam raz na zakończenie męczącego dnia. Co prawda podejrzewam, że jak już zacznę wykręcać raz za razem maksymalne ilości punktów, to się znudzi. Ale jednak we wrześniu zostaje moją grą miesiąca.
Przez pewien czas myślałem, że zostanie nią Arkham Horror LCG, ale uczciwie muszę przyznać, że potrzebuję więcej niż 3 partie (co łącznie daje mi 5 rozgrywek, na dodatek w pewnym odstępie czasowym). Mam jednak wrażenie, że zostanie ona grą miesiąca w jakimś kolejnym miesiącu.
Z nowości trafił do mnie Pan Lodowego Ogrodu, w który chciałem już dawno zagrać. I dostałem to, czego się spodziewałem. Partię trzyosobową oceniam jako lepszą, niż dwie dwuosobowe. Tytuł warty zagrania.
Zagrałem też w końcu w Agricolę z Torfowiskiem, na razie bez kart pomocników. Bardzo, bardzo przyjemny dodatek, na pewno zagram jeszcze.
Ostatnią nowością jest Santa Maria. I o dziwo, jest to tytuł, do którego najchętniej siadałem we wrześniu. Głównie dlatego, że dla mnie to przede wszystkim świetna łamigłówka solo. A to dlatego, że drugiej połówce spodobała się średnio. No i rozgrywka trwa krótko, w sam raz na zakończenie męczącego dnia. Co prawda podejrzewam, że jak już zacznę wykręcać raz za razem maksymalne ilości punktów, to się znudzi. Ale jednak we wrześniu zostaje moją grą miesiąca.
Przez pewien czas myślałem, że zostanie nią Arkham Horror LCG, ale uczciwie muszę przyznać, że potrzebuję więcej niż 3 partie (co łącznie daje mi 5 rozgrywek, na dodatek w pewnym odstępie czasowym). Mam jednak wrażenie, że zostanie ona grą miesiąca w jakimś kolejnym miesiącu.
Spoiler:
- 7koliberek9
- Posty: 283
- Rejestracja: 03 lip 2011, 14:23
- Lokalizacja: Mazowieckie
- Has thanked: 32 times
- Been thanked: 12 times
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
32 partie w 4 tytuły
Nowości: Rajas of the Ganges
Powrót: brak
Najwięcej partii: Rajas of the Ganges (18)
Gra miesiąca: oczywiście Rajas of the Ganges, było kilka frustrujących partii w których kości nie chciały współpracować ani trochę ale gra bardzo nam się spodobała, czuć wyścig
Nowości: Rajas of the Ganges
Powrót: brak
Najwięcej partii: Rajas of the Ganges (18)
Gra miesiąca: oczywiście Rajas of the Ganges, było kilka frustrujących partii w których kości nie chciały współpracować ani trochę ale gra bardzo nam się spodobała, czuć wyścig
Re: Gra miesiąca - wrzesień 2018
We wrześniu rozegrane 38 partii w 15 gier:
The Resistance: Avalon (8) - stały bywalec, w odpowiednim towarzystwie zawsze dobry
Arctic Scavengers: Base Game+HQ+Recon (6) - Nowość - ciekway deckbuilder z klimatem. Zaintrygowany tą recenzją postanowiłem sprawdzić. Udało się za 80 zł kupić na olx.
Ribbit (5) - Pędzące żółwie. Stare ale jare.
King of Tokyo (4) - Nowość - Na dobicie w sam raz.
Dixit: Odyssey (2) - stały bywalec.
One Night Revolution (2) - Nowość - ponad dwa lata czekało na pierwszą partię. Myślę, że jeszcze nie raz się zagra.
Pędzące Ślimaki (2) - na dobicie
Zombicide: Black Plague (2) - poprawna gierka na "planszówkowe" wieczory
Aeon's End (1) - Nowość - jedna rozpoznawcza partia, do głębszego obadania w kolejnych miesiącach
Bluff Jubiläumsausgabe (1) - ciekawa "blefowa" gierka kościana, do ogrania raz na jakiś czas
Inis (1) - Nowość - niestety ekipie nie siadło, chętnie dałbym kolejną szansę, ale może być z tym ciężko
Pandemic (1) - stały bywalec, nigdy nie odmówię partyjki
Slavika (1) - mam słabość do tej gierki, od czasu do czasu zagram
Survive: Escape from Atlantis! (1) - wredna gierka, bardzo dobra na rodzinne spotkania
Thunderstone (1) - Nowość - byłem ciekawy jak to działa, zaspokoiłem swoją ciekawość i wymieniłem na Aeon's End.
Nowość miesiąca - Arctic Scavengers - bardzo klimatyczny i ciekawie rozwiązany deckbuilder, do sprawdzenie pozostały dodatki HQ i Recon.
Najwięcej partii - Avalon
Stali bywalcy - Avalon, Dixit, Pandemic, Survive
Niespodzianka miesiąca: One Night Revolution - Żałuję, że kazałem tej grze 2 lata czekać, bardzo interesująca gra z ukrytymi postaciami (jest szansa, że zdetronizuje Avalona)
Gra miesiąca - Arctic Scavengers
Rozczarowanie miesiąca - brak
The Resistance: Avalon (8) - stały bywalec, w odpowiednim towarzystwie zawsze dobry
Arctic Scavengers: Base Game+HQ+Recon (6) - Nowość - ciekway deckbuilder z klimatem. Zaintrygowany tą recenzją postanowiłem sprawdzić. Udało się za 80 zł kupić na olx.
Ribbit (5) - Pędzące żółwie. Stare ale jare.
King of Tokyo (4) - Nowość - Na dobicie w sam raz.
Dixit: Odyssey (2) - stały bywalec.
One Night Revolution (2) - Nowość - ponad dwa lata czekało na pierwszą partię. Myślę, że jeszcze nie raz się zagra.
Pędzące Ślimaki (2) - na dobicie
Zombicide: Black Plague (2) - poprawna gierka na "planszówkowe" wieczory
Aeon's End (1) - Nowość - jedna rozpoznawcza partia, do głębszego obadania w kolejnych miesiącach
Bluff Jubiläumsausgabe (1) - ciekawa "blefowa" gierka kościana, do ogrania raz na jakiś czas
Inis (1) - Nowość - niestety ekipie nie siadło, chętnie dałbym kolejną szansę, ale może być z tym ciężko
Pandemic (1) - stały bywalec, nigdy nie odmówię partyjki
Slavika (1) - mam słabość do tej gierki, od czasu do czasu zagram
Survive: Escape from Atlantis! (1) - wredna gierka, bardzo dobra na rodzinne spotkania
Thunderstone (1) - Nowość - byłem ciekawy jak to działa, zaspokoiłem swoją ciekawość i wymieniłem na Aeon's End.
Nowość miesiąca - Arctic Scavengers - bardzo klimatyczny i ciekawie rozwiązany deckbuilder, do sprawdzenie pozostały dodatki HQ i Recon.
Najwięcej partii - Avalon
Stali bywalcy - Avalon, Dixit, Pandemic, Survive
Niespodzianka miesiąca: One Night Revolution - Żałuję, że kazałem tej grze 2 lata czekać, bardzo interesująca gra z ukrytymi postaciami (jest szansa, że zdetronizuje Avalona)
Gra miesiąca - Arctic Scavengers
Rozczarowanie miesiąca - brak