Essen 2018

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
mikeyoski
Posty: 1521
Rejestracja: 08 lut 2015, 00:32
Has thanked: 277 times
Been thanked: 171 times
Kontakt:

Re: Essen 2018

Post autor: mikeyoski »

Ale nie uważasz, że inaczej zabrzmi, jeśli powiesz fanowi Biebera "to czego słuchasz, nie podoba mi się" a inaczej "to czego słuchasz to szrot"? W pierwszym nikogo nie obrażasz, a w drugim już tak
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4776
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 68 times
Been thanked: 1031 times

Re: Essen 2018

Post autor: Trolliszcze »

@warlock
Powinien, oczywiście, że powinien. Po prostu jest fajniej, jak się przy okazji nie sugeruje, że wydawcy z pełną świadomością pchają ten szrot pelikanom w dzioby, żeby się nachapać kasy (i przy okazji że ludzie, którzy to kupują, sami są bezmyślnymi pelikanami). Nie lubisz disco polo, spoko, ja też nie lubię. Ale chyba nie chodzisz po forach i nie uświadamiasz ludziom: "No siemka, niezłego szitu słuchacie" - generalnie trudno oczekiwać, żeby to się spotykało z aprobatą tychże. A założę się, że na tym forum jest sporo fanów szrotu typu Azul (np. ja, ale nie wiem, czy w mniemaniu rattkina jestem dość zaawansowanym graczem, żeby moja opinia miała jakąkolwiek wagę; jeszcze nie zostałem uświadomiony).
Awatar użytkownika
wilczelyko
Posty: 174
Rejestracja: 04 cze 2004, 09:28
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 13 times
Been thanked: 39 times

Re: Essen 2018

Post autor: wilczelyko »

To moje wrażenia po Essen:
Byłem pierwszy raz, z trzema kolegami, autem, od piątku do soboty. O wyjeździe na targi marzyłem od pewnie kilkunastu lat, ale jakoś nigdy się to nie udawało lub było po prostu za drogie, więc upragniony pierwszy raz. Jechałem z wieloma obawami - co robić przez trzy, cztery dni? Czy tłum w ogóle umożliwi zabawę?
Przez całe targi czułem się, jak dziecko w sklepie ze słodyczami - tysiące stoisk, ogromnie ilości gier, absolutnie wszyscy znani wydawcy. Cudo - chodziłem z rozdziawionymi oczyma i permanentnym uśmiechem zachwytu. Kilka wniosków na zaś (bo planuję następne razy):
- Warto jechać grupą 3-4 osobową - łatwiej złapać cały stolik na granie, nie trzeba szukać współgraczy, nie trzeba się martwić, czy wszyscy będą mówić w tym samym języku;
- Nie ma co się nastawiać na hype'owe gry - tłumy oblegają (zagraliśmy może w 1/4 gier z zaplanowanych tytułów do sprawdzenia), ale też nie warto - trzeba po prostu grać, w co akurat wygląda ładnie/ma lubianego autora/po prostu nie jest grą dla dzieci. Zagraliśmy w ten sposób w mnóstwo dobrych gier nie tracąc czasu i nerwów na tłoczenie się do Everdella. Mimo to udało się zagrać np. w Key Forge czy Boldest.
- Nie da się nie kupować (albo szkoda by mi było), ale ceny są znacząco wyższe - standardowa cena to 45 euro za typową grę, która w Polsce kosztuje 150zł. Da się kupić taniej używane tytuły, ale nie widziałem niczego atrakcyjnego. Ludzie są odklejeni - jeżdżą z wózkami po 10-20 gier czasem - kiedy oni w to zagrają??? Oczywiście, piszę to z pewną zazdrością :D
- Tłumy są duże, ale nie psuły nam zabawy, nie było momentu, żebyśmy się nudzili, czy chodzili długo bez grania. Najlepiej jest pod koniec dnia oraz przez pierwsze dwa dni.
- Organizacja jest bardzo dobra - są parkingi (choć warto przyjechać chwilę wcześniej, żeby nie stać w korkach), jest gdzie zjeść, wszystko nieźle opisane. Brakuje pieniędzy w bankomatach, a kart większość stoisk nie obsługuje.
- Nie ma problemu z językiem angielskim - obsługa zawsze znała ten język, nie było też problemu z graniem z Niemcami - zawsze sobie radzili. Folderek targowy jest tylko po niemiecku, dużo materiałów też było w tym języku - ale nie przeszkadzało nam to.
- Fajnie jest, kiedy zasady tłumaczy autor gry - Dice Throne wcisnął nam projektant, już praktycznie na wyjściu - jeden kolega kupił od razu, drugi zrobił preordera na wypasioną drugą edycję:) Trzech z nas kupiło Monster Lands z autografami od autorów:)
- Wyjazd autem jest męczący (jechaliśmy 12 godzin), ale nie wiem, ile by kosztował transport tych gier samolotem:) Na targach można zamówić też DHLa.
Ja chcę jeszcze raz!
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Re: Essen 2018

Post autor: rattkin »

wilczelyko pisze: 30 paź 2018, 17:18 Mimo to udało się zagrać np. w Key Forge czy Boldest.
Jakie są Twoje wrażenia odnośnie jednego i drugiego? Przyglądałem się Boldest, ale nie starczyło mi czasu, żeby spróbować.

I jeszcze - grał ktoś w Monumental?
janusznosacz
Posty: 40
Rejestracja: 02 sie 2018, 15:56

Re: Essen 2018

Post autor: janusznosacz »

Trolliszcze pisze: 30 paź 2018, 15:41 @warlock
Powinien, oczywiście, że powinien. Po prostu jest fajniej, jak się przy okazji nie sugeruje, że wydawcy z pełną świadomością pchają ten szrot pelikanom w dzioby, żeby się nachapać kasy (i przy okazji że ludzie, którzy to kupują, sami są bezmyślnymi pelikanami). Nie lubisz disco polo, spoko, ja też nie lubię. Ale chyba nie chodzisz po forach i nie uświadamiasz ludziom: "No siemka, niezłego szitu słuchacie" - generalnie trudno oczekiwać, żeby to się spotykało z aprobatą tychże. A założę się, że na tym forum jest sporo fanów szrotu typu Azul (np. ja, ale nie wiem, czy w mniemaniu rattkina jestem dość zaawansowanym graczem, żeby moja opinia miała jakąkolwiek wagę; jeszcze nie zostałem uświadomiony).

pewnie jesteś ignorowany przez elitę na tym forum
I twoja opinia nie ma tu znaczenia
Ja nadal nie rozumiem czemu ktoś aż tak się podnieca kawałkami plastiku,tektury i drewna
Awatar użytkownika
wilczelyko
Posty: 174
Rejestracja: 04 cze 2004, 09:28
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 13 times
Been thanked: 39 times

Re: Essen 2018

Post autor: wilczelyko »

rattkin pisze: 30 paź 2018, 17:33
wilczelyko pisze: 30 paź 2018, 17:18 Mimo to udało się zagrać np. w Key Forge czy Boldest.
Jakie są Twoje wrażenia odnośnie jednego i drugiego? Przyglądałem się Boldest, ale nie starczyło mi czasu, żeby spróbować.
Zignoruję trolowanie i g..burzę.

Boldest - to jest dość prosta gra karciana z licytacją w ciemno. Oprócz tej licytacji nie ma za bardzo nic więcej. Miałem już kupować w ciemno, a tu się zwolnił stolik, więc zagraliśmy. Po rozgrywce nie kupiłem. Ładne ilustracje i klimat mangowej postapokalipsy (kojarzy mi się z filmem "Nausicaa - księżniczka Doliny Wiatrów"), ale gra tylko miła.
Key Forge - grali tylko koledzy, ja się przyglądałem. Dość długie, jak na dwuosobową karciankę, wymaga sporo kombinowania, ma nieoczywiste pomysły (jednostki nie atakują bezpośrednio gracza). Trudno ocenić, jak się sprawdzi koncepcja unikalnych talii. Obaj koledzy byli zadowoleni po grze, jeden pewnie by kupił, jakby się dało.
Skid_theDrifter
Posty: 581
Rejestracja: 25 mar 2017, 19:53
Has thanked: 26 times
Been thanked: 182 times

Re: Essen 2018

Post autor: Skid_theDrifter »

Trolliszcze pisze: 30 paź 2018, 15:41 Po prostu jest fajniej, jak się przy okazji nie sugeruje, że wydawcy z pełną świadomością pchają ten szrot pelikanom w dzioby, żeby się nachapać kasy (i przy okazji że ludzie, którzy to kupują, sami są bezmyślnymi pelikanami).
Dosadne słowa, ale czy nie nazbyt sugestywne? Już tak abstrahując od konkretnego przykładu w formie Azul od którego wyszedł ten wątek, ale... No. Tajemnicą nie jest, że ludzie pracujący w branży rozrywki popularnej (dziedzina bez znaczenia) mają większe horyzonty niż ich odbiorcy i wiedzą, co wypuszczają i dla kogo. Są bardziej oczytani/osłuchani/więcej filmów widzieli, więc mają świadomość tego, co ich produkt reprezentuje. Telewizyjny blast from the past: programy i kino ambitne kiedyś puszczano późno w nocy, bo prime time był zarezerwowany na zarobki. Świadomie i celowo karmi się gusta niezbyt rozwinięte, bo to sprzyja zyskom. Jak już o telewizji, to i o reklamie: większość reklam celuje w bycie zrozumiałymi dla 7-latka (nie że są dla dzieci, chodzi o poziom rozwoju intelektualnego). Możemy się przepychać, czy takie znalezienie uniwersalnego appeal to objaw geniuszu zasługujący na poklask i uznanie, czy tylko bardzo dokładna i chłodna kalkulacja. (Niekoniecznie po stronie twórcy, ale producenta lub wydawcy.)
Trolliszcze pisze: 30 paź 2018, 15:41 Nie lubisz disco polo, spoko, ja też nie lubię. Ale chyba nie chodzisz po forach i nie uświadamiasz ludziom: "No siemka, niezłego szitu słuchacie" - generalnie trudno oczekiwać, żeby to się spotykało z aprobatą tychże.
A to akurat problem tego, że mamy forum do gier planszowych. To tak jak mieć jedną grupę dyskusyjną do filmów albo muzyki - będą tarcia pomiędzy upodobaniami wynikające z rozwoju i doświadczenia. Nie doszukiwałbym się tu celowości w chęci obrażenia jednostek za ich upodobanie. Przykład: zdarza mi się czytać pulpę, taka moja "winna przyjemność" ze dwa, może trzy razy do roku. Natomiast nie próbuję nikomu mówić, że ta pulpa zasługuje na to, by ją stawiać na równi z perłami literatury tylko dlatego, że się dobrze sprzedała. Dalej ją lubię - jest miękka, łatwa w odbiorze, sprawnie napisana, a czasem ma i ciekawy twist. Wracając na grunt gier: nie da się cofnąć doświadczenia. Choćbyś się starał każdą grę oceniać tak, jak się jawi - nie da się tego zrobić bez pobrzmiewania nieszczerze. Jednym wyjątkiem może być sytuacja, w której grę charakteryzuje doskonała egzekucja zwalająca z nóg, ale jak często się to trafia? A już nie mówię o takich rzeczach jak wybitnie subiektywne "X nigdy ze mną nie gra w gry, ale jak przyniosłem SZROT to graliśmy 4 godziny. Bawiliśmy się wspaniale". Sam mam takie tytuły, których bym nie ocenił specjalnie wysoko ze względu na to co sobą reprezentują, ale mają przeraźliwie wysoką wartość emocjonalną. Ot, klasyczny przykład problemu kultury niskiej i wysokiej w starciu z subiektywnym odczuciem, tylko na gruncie gier. Nie ma co o to rwać szat, szczególnie w wątku o Essen.
Awatar użytkownika
Lothrain
Posty: 3410
Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 142 times
Been thanked: 300 times

Re: Essen 2018

Post autor: Lothrain »

Przerwę więc tę offtopową dyskusję i słów kilka napiszę o tytułach, które zagrałem.

Mini WWII - szybka gra bitewna/euro od Tajwańczyków parami, albo 1 vs 1. Graliśmy wersję prostą, 4 z 7 rund. Wynik obu par bardzo zbliżony, choć Rosjanie zostali mocno pojechani, ale Brytyjczycy nadrobili. Mechanika oparta na kartach i punktach akcji a la Zimna Wojna, wszystkie karty można także zużywać jako technologie, które dają nam powera na kolejne rundy, albo jako specjalne wydarzenia dające bonusy w rozgrywanej rundzie. Ciekawie rozwiązane przemieszczanie się po planszy blokujące raz czołgi, raz statki. Z racji kart i ich losowego dociągu nie wszystko da się tu zaplanować, ale pierwsza rozgrywka była na tyle wciągająca, że pudełko znalazło się w plecaku.

Majolica - logiczna gra kafelkowa od Tajwańczyków, taki Azul na sterydach; ze wspólnej planszy 4x4 wybieramy w swojej turze zewnętrzny rząd róznokolorowych kafelków (czyli 4, 3 lub w ostateczności 2) i dokładamy na swoją planszetkę. Mamy cztery pola, na których musimy układać wzór 3x2, 2x3, 2x2 i 1x4. Po zapełnieniu pola kafelki możemy częściowo eksportować na kartę punktującą, która jest ponad polem, a reszta przechodzi automatycznie na kolejne pole, gdzie o ile zapełni je właściwym kolorem kafelków znów może zapunktować. Kafelki na planszetce gracza są więc w ciągłym obiegu i jeśli sprytnie będziemy żonglować kolorami możemy w jednej turze odpalić nawet wszystkie cztery pola. Kartę punktującą mamy na początku jedną, ale w swojej turze możemy zamiast rzędu kafelków wziąć tylko jeden z zewnętrznego pasa i jedną z dostępnych sześciu kart. W ten sam sposób można zamieniać karty miejscami nad naszymi polami. Sporo fajnego kminienia, rozgrywka dwuosobowa bardzo przypadła mi do gustu. Niestety w grze czteroosobowej nie było już tak wesoło, ponieważ znacznik pierwszego gracza przechodzi zawsze na nowa osobę, gdy na planszy głównej zostaje 3 lub mniej kafli. Powodowało to sytuację, że niektóre rundy trwały 4 ruchy, czyli każdy gracz po razie, a niektóre 5 lub 6. W przeciągu całej rozgrywki jeden z graczy miał kilka ruchów więcej i dało mu to zwycięstwo. Jest to zapewne wina współgraczy, ale powoduje to też, że nie do końca da się optymalizować, a czasem lepiej wziąć co bądź, byle przeciwnik nie miał dodatkowej tury w rundzie. Jakoś mało elegancko to wyszło. Na dwóch tego problemu nie zaobserwowałem. No i wykonanie bajeczne - lakierowane, niemal świecące kafelki z jakiegoś a la plastiku jeszcze z delikatnym embosem - polskie wydanie, o ile będzie, to nie w takiej jakości.

Scorpius Freighter - trzy rondle, na których rozłożono różne akcje, kupowania technologii i elementów statku, korzystania z techów lub pobierania surowców na statek i na koniec realizacji kontraktów dużych lub małych oraz awansowanie członków swojej załogi. Załoga jest na początku draftowana, więc pewnie da się ją sensownie złożyć - na rondlach mamy stateczki, które po każdym obrocie zyskują jeden z 6 towarów. Gdy choć jeden ze statków się zapełni, gra się kończy. Niestety rozmieszczenie akcji na kołach jest mocno asymetryczne i zdarzyć się może, że albo w żaden sposób (nawet dopłacając złotem) nie jesteśmy w stanie skorzystać z akcji, na której nam zależy, albo na wszystkich kołach mamy dostępną jedną i tę samą akcję. Dwa razy zdarzyło się, że gracz nie mógł zrobić nic i musiał turę pominąć. Duże kontrakty są trudne w realizacji, a dają bonus dopiero po ich całkowitym wypełnieniu. Małe mają gigantyczny rozstrzał punktowy, między 3 a 7, a ponieważ dochodzą losowo, to można na farcie uzyskać z nich świetny wynik. Jak dla mnie jeden wielki mech.

Micropolis - dość prosta i sympatyczna gra rodzinna od Matagotu. W swojej turze wybieramy jeden z dostępnych na tracku kafelków i dokładamy do swojego mrowiska. Zasada ta sama co w Century - pierwszy jest za darmo, kolejne kosztują mrówki, które trzeba zostawić na poprzedzających kaflach. A potem kombinujemy jak dokładać, żeby najlepiej punktować za tunele, sety owoców, liczbę mrówek, królowe, koszary wojska i specjalistów. Jest trochę pomyślunku, fajne wykonanie, ale do pogrania z dzieciakami raczej.

War Chest - gra bitewno-logiczna z bag buildingiem. Graliśmy parami. Początek i środek partii ciekawe i interesujące. Końcówka mocno przeciągnięta i nudnawa, bo większa część jednostek straciła jakąkolwiek mobilność. Dopiero potem autor wyjaśnił, że kafla specjalnego można używać do aktywacji jednostek, którym został już tylko jeden kafel na planszy. Tak czy inaczej gra nas mocno wymęczyła i wynudziła i raczej siadać już do niej nie chcę. Zapewne więcej sensu miałaby rozgrywka, w której nie losujemy, a draftujemy jednostki, dzięki czemu obie armie są w miarę zbalansowane. Ale to wymaga tej jednej partii zapoznawczej. Za długa jak na to, co oferuje.

Treasure Island - dedukcyjne malowanie na planszy i poszukiwanie ukrytego skarbu w wersji jeden przeciwko wszystkim. Całkiem sympatyczna rozgrywka, która jednak męczy wzrok, bo plansza jest zdecydowanie zbyt szczegółowa i kolorowa. Na szczęście druga strona jest bardziej stonowana, choć i tak malowanie zielonym pisakiem po lesie sprawdza się średnio. Grający kapitanem piratów ma według autora 25% szans na zwycięstwo przy 4-osobowej rozgrywce - nas na tyle wyprowadził w pole, że sam zgarnął skarb. Czasem zamiast dedukcji pomoże zwykle szczęście, ale dla rodzinnego pogrania pozycja wydaje się znakomita. Choć dziecko nie powinno raczej siadać na miejscu kapitana.

Passing Through Petra - średnio ciężkie euro, z eleganckim wykonaniem budującym klimat. Gracze jako handlarze z Petry przyjmują przyjeżdżających Siqiem kupców i chcą ich ściągnąć na swoje stragany, coby pohandlować i zarobić. W grze mamy niby tylko cztery akcje, a do każdej podłączony jest osobny rondel z innymi bonusami pozwalającymi dodatkowo pozbywać się towarów. Ale możliwości jest od groma. Fantastyczne jest żonglowanie kafelkami kupców i tworzenie jak najefektywniejszych kombosów, które mogą nam umożliwić nawet trzykrotny obrót na jednym z rondli. Bardzo przypadła mi do gustu grafika i samo wykonanie oraz spora głębia rozgrywki. Elegancka mechanika i duża doza pomyślunku = pudełko w domu.

Ceylon - prawdopodobnie jedna z najlepszych gier targów, średnio ciężkie euro z area control, realizacją kontraktów i wyścigiem jednocześnie. Bardzo zgrabna mechanika zagrywania kart, które dają jedną akcję zagrywającemu i jedną z trzech innych pozostałym graczom. Powoduje to, że cały czas jest się zaangażowanym w grę i kombinuje walcząc o dobre tereny pod plantacje, o udane zbiory i kafle kontraktów dające głównie hajs, bo tego ciągle brakuje. Bardzo taktyczna i ciasna, a jednocześnie szybka rozgrywka. Cud, miód, malina.

13 Clues - maleństwo dedukcyjne. Każdy otrzymuje pięć kolorowych kart z trzech kategorii (osoba - kobieta lub chłop, miejsce - budynek lub teren zielony, narzędzie zbrodni - ręczna lub strzelecka) - dwie zostawia sobie za zasłonką, a trzy (po jednej z każdej kategorii) umieszcza na zewnętrznej zasłonce sąsiedniego gracza. Jedna karta zostaje na stole i można ją podejrzeć tracąc akcję. Celem jest oczywiście odgadnięcie kart na swojej zasłonce. W swojej turze można zadawać pytanie/-a pozostałym graczom o liczbę kart danego rodzaju lub koloru, które widzą pozostali i na oddzielnej karteczce po kolei eliminować możliwości. Proste, nawet niegłupie, do sporadycznego zagrania, ale nic specjalnego.

A Thief's Fortune - od razu zaznaczam, że nie przepadam za karciankami i ta nie jest wyjątkiem. Temat z Baśni 1000 i 1 nocy, trzy rzędy kart (miejsca, postacie, wydarzenia), które draftujemy, zanim wprowadzimy do poczekalni, z której dopiero wejdą na pole gry. Coś tam się zbiera, coś płaci, uruchamia karty i kombosy, walczy z zagrożeniami, bla bla... Długie to, nieintuicyjne, kolorowe jak diabli i pozbawione jakiejkolwiek interakcji. Pas.

Orbis - dość prosta gra kafelkowa polegająca na budowaniu piramidy (wedle zasad Domku na drzewie) z kafli zabieranych ze wspólnej planszy, za które zapłacić trzeba kosteczkami. Te zaś dokładamy na planszę każdorazowo, gdy pobieramy kafelek na wszystkie sąsiednie pola względem kafelka, który dobieramy i oczywiście w jego kolorze. Każdy z kolorów płytek odpowiada za inny rodzaj bonusów: za sąsiedztwo, za stały bonus do zakupu kafli w danym kolorze, za punktowane na koniec gry świątynie, za tereny zielone i co tam jeszcze. Na szczycie piramidy powinien siedzieć jeden z pięciu dostępnych na partię Bogów, który też jakoś tam punktuje. Rozgrywka dość szybka i nawet sympatyczna (choć dobrze wiedzieć przed rozgrywką, które kolory płytek za co odpowiadają), ale widzę spory problem z regrywalnością, bo po pierwszej partii gra nie ma zbyt wielu tajemnic. Szacunek wzbudził autor gry i grafik, który cały dzień siedział i malował na wewnętrznej stronie pudełek prawdziwe arcydzieła - jakieś 20 minut na pudełko.

Azul: Stained Glass of Sintra - bardzo udana kontynuacja Azula, znacznie bardziej angażująca zwoje poprzez unikalny i niepowtarzalny układ witraży na własnej planszy. Dodatkowo możliwość układania płytek tylko pod i na prawo od swojego chłopka-rzemieślnika (czy jak on tam się zwie) daje dodatkowe decyzje. Mimo że niektórzy nazwali Azula szrotem, a i ja sam za pierwszym Azulem nie przepadam, tak ta wersja bije tamtą na głowę i prędzej, czy później na półce zagości.

Futuropia - grałem demo, czyli jedną rund. Faktycznie interakcja sprowadza się do podbierania kafelków pomieszczeń i szczątkowej rywalizacji na rynku budynków energetycznych i żywieniowych. Poza tym całkowity pasjans, przeliczanie i kombinowanie w swojej piaskownicy. Mi się kombinowało sympatycznie, ale pytanie na ile partii by to wystarczyło. Nie wiem, czy jest opcja różnego ustawienia początkowego, bo to zwiększyłoby regrywalność. Wykonanie w stylu Friesego, a więc i toporne grafiki i papierowa kasa. Ale taki styl. Przynajmniej temat oryginalny :)

Forum Trajanum - aj waj... lubię ci ja Felda, ale ten tego. Przekombinowany jest ten tytuł. Rozłożenie gry trwa pewnie tyle, co sama rozgrywka. Tłumaczenie jej nowym to jakiś koszmar. Wzajemnych zależności bez liku. A potem w jednej rundzie wykonujesz kilka akcji i pach - koniec. Jedna demo runda przeszła prawie niezauważenie. Może gdybym zagrał całą rozgrywkę odczucia byłyby inne, ale odniosłem wrażenie, że praktycznie nic nie zrobiłem i już pozamiatane. Niby dobrze, że gra jest szybka, ale przy tej złożoności oczekiwałem jednak solidnego móżdżenia. Losowo odwracane płytki akcji też jakoś nie pomagają. Gra do dalszego sprawdzenia, ale efektu wow nie było.

Newton - są gry złożone eleganckie, a są też przekombinowane. Newton należy niestety do tej drugiej kategorii. Za dużo tu wszystkiego, za bardzo nagmatwane, strasznie mnie ten tytuł zmęczył, choć przypuszczam, że w kolejnych rozgrywkach byłoby już lepiej. Temat całkowicie od czapy, grafiki mocno średnie, za te pieniądze nie warto.

Czas mi się skończył, więc na razie tyle osobistych wrażeń.
Ostatnio zmieniony 31 paź 2018, 10:54 przez Lothrain, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
wilczelyko
Posty: 174
Rejestracja: 04 cze 2004, 09:28
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 13 times
Been thanked: 39 times

Re: Essen 2018

Post autor: wilczelyko »

Lothrain pisze: 30 paź 2018, 19:03 Newton - są gry złożone eleganckie, a są też przekombinowane. Newton należy niestety do tej drugiej kategorii. Za dużo tu wszystkiego, za bardzo nagmatwane, strasznie mnie ten tytuł zmęczył, choć przypuszczam, że w kolejnych rozgrywkach byłoby już lepiej. Temat całkowicie od czapy, grafiki mocno średnie, za te pieniądze nie warto.
Ech, nie dopchałem się - zazdroszczę zagrania
Lothrain pisze: 30 paź 2018, 19:03 War Chest - gra bitewno-logiczna z bag buildingiem. Graliśmy parami. Początek i środek partii ciekawe i interesujące. Końcówka mocno przeciągnięta i nudnawa, bo większa część jednostek straciła jakąkolwiek mobilność. Dopiero potem autor wyjaśnił, że kafla specjalnego można używać do aktywacji jednostek, którym został już tylko jeden kafel na planszy. Tak czy inaczej gra nas mocno wymęczyła i wynudziła i raczej siadać już do niej nie chcę. Zapewne więcej sensu miałaby rozgrywka, w której nie losujemy, a draftujemy jednostki, dzięki czemu obie armie są w miarę zbalansowane. Ale to wymaga tej jednej partii zapoznawczej. Za długa jak na to, co oferuje.
To ja trochę inaczej - nikt nam nie powiedział o tym żetonie i graliśmy tak, że był praktycznie bezużyteczny (tylko do rekrutacji mógł bodaj służyć). Jednak gra się nam bardzo spodobała (kolega kupił) - choć graliśmy jeden na jeden. Szybka, prosta i ładna (te ciężkie żetony!) gra wojenna. Obawiam się tylko, czy te 16 rodzajów jednostek (bodaj) w pudełku nie będzie za mało, żeby zapewnić różnorodność, bo zasady są zwyczajnie bardzo proste.

Z fajnych zapoznanych gier dorzucę (niekoniecznie całkowite nowości, ale graliśmy w nie na Essen):
Monster lands - pięknie wydane, dość ciężkie euro z mnóstwem kostek, którymi zarządzamy (taki dice placement) i uroczym mechanizmem potwora, który jeżeli zostanie zaatakowany, ale nie uda się go zabić, wkurzony najeżdża na nasz zamek i psuje nam kolejne akcje. Kupiliśmy bez wahania.
Ruthless - ciekawa karcianka z pirackim klimatem (tylko ilustracje). Deckbuilding - wydaje się, że trzeba na prawdę świadomie dodawać karty zwiększające prawdopodobieństwo wystąpienia dobrych układów. Z początku wydaje się, że nic ciekawego (układanie zestawów pokerowych), ale zaintrygowała nas.
Magnate. The first city - jeszcze nawet nie jest na Kickstarterze, ma być niedługo. Ekonomia z uroczym założeniem, że kryzys na rynku nieruchomości po prostu musi nadejść i tylko kwestia, kto się nachapie najwięcej zanim to nastąpi. Będziemy wspierać - zapowiada się dobrze.
Master of Galaxy - ciekawe, dość proste 4X w połączeniu z Ticket to Ride:) Choć dziewczyna z obsługi bardzo sobie nie radziła, to gra fajna. Zarządzamy pulą kolorowych kosteczek w worku, z którego je losujemy. Każdy kolor pozwala na różne akcje lub na budowanie połączeń między planetami. Do tego karty (z paskudnymi ilustracjami) dodające interakcji (nawet całkiem bezpośredniej). Nie kupiłem, ale jakoś za mną chodzi.
Wildlands- ograliśmy już w hotelu na dużym zmęczeniu i głupawie. Bawiliśmy się przednio. Każdy z graczy dostaje frakcję (setting fantasy) i rusza do walki o skarby w bliżej nieokreślonych podziemiach. Punkty można zdobywać albo za kryształki, albo za nokautowanie przeciwników (w instrukcji nie ma mowy o zabijaniu:)). Akcje wykonujemy za pomocą kart, których liczebność w talii sprawia, że jedne postacie są bardziej mobilne (więcej kart), inne bardziej bojowe (więcej kart z atakami). Bardzo dużo bezpośredniej interakcji, szybkie tury, ładne wydanie. Czego chcieć więcej?
Auztralia - napalałem się na tę grę - Wallace, świat ze Studium w Szmaragdzie plus pociągi. Jest dobrze, ale spodziewałem się większej głębi, cięższej gry.
U-boot - mnóstwo gadżeciarskich elementów, aplikacja, przez którą można patrzeć przez peryskop, skomplikowane obliczenia i... przez ponad godzinę nie udało się znaleźć żadnego wroga. Może to pech, może już za chwilę byśmy na coś natrafili, ale para poszła w gwizdek. Chcę jeszcze zagrać, zanim kupię.
Raiatea - bardzo dobre euro z wybieraniem akcji w rodzaju Puerto Rico.
Mniej fajne:
Deadwood 1876 - chaotyczna, wieloosobowa (do 9) karcianka imprezowa z uroczym pudełkiem. Po zagraniu nie zdecydowaliśmy się na kupno.
Thieves - pięknie wygląda, ale ma tendencję do nie kończenia się. W gruncie rzeczy tylko turlanie kostkami - duże rozczarowanie.
Downforce - wyścigi. Prosta, miła gra o wyścigach. Raczej nie warto.
Raccoon Tycoon - wtórne euro z licytacją i rynkiem z popytem i podażą. Działa, ale po co?
Nanty Narking - reimplementacja Ankh Morpork. Nic do zarzucenia, oprócz tego, że to ta sama gra, która mi już wcześniej nie przypadła do gustu:)
Tyle pamiętam na ten moment:)
Awatar użytkownika
citmod
Posty: 714
Rejestracja: 11 gru 2014, 15:50
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 103 times
Been thanked: 103 times

Re: Essen 2018

Post autor: citmod »

detrytusek pisze: 30 paź 2018, 14:04 Rany jak tu niektórzy dopisują sobie nieistniejące teorie. Nie będę pisał za Rattkina bo sobie doskonale sam da radę ale czemu tu nie można sobie po prostu wyrazić opinii? Lubię gry ciężkie, więc jeśli moim subiektywnym spostrzeżeniem premierę miała mała ich liczba w tym roku to nie mogę sobie na to poutyskiwać? Od razu trzeba sobie dopisać teorię, że skoro chciałbym więcej ciężkich gier kosztem małych tzn, że po primo - jestem lepszy od wszystkich, po drugie primo - reszta graczy to idioci, po trzecie primo - idę na wojnę z każualami ? Ludzie...

Jak najbardziej można, ale można wyrazić swoją opinię w inny sposób. Wytłumaczył Ci to już Trolliszcze i BartP, więc ja sobie daruję.
rattkin pisze: 30 paź 2018, 14:59
citmod pisze: 30 paź 2018, 13:13 Nie wiem dokładnie co masz na myśli mówiąc "szybko nudzą". Jeśli twierdzisz, że już podczas pierwszej partii, to nie mogę się z tym zgodzić. (...) Także podsumowując nie zgodzę się, że te solidne gry familijne szybko się nudzą.
Mam to na myśli właśnie. A nie zgodzić się - Twoje święte prawo :). Dla mnie po prostu jest przepaść między "solidną", a "bardzo dobrą". I te drugie, nawet jeśli tylko familijne - nudzić się nie będą. Grom planszowym dobrze się udaje "mamienie" użytkownika komponentami, ale potem przychodzi chłodne spojrzenie.
No niestety czasami ma się mylne wrażenia o pewnych grach po pierwszej partii. Szczególnie jeśli możliwości decyzyjne w nich są pozornie ograniczone. Jako przykład mogę podać Lost Cities czy też Patchwork, o których nie trudno znaleźć opinie w necie, że ktoś zagrał raz i był zdziwiony jak można się zachwycać tak prostą i losową gierką. W obie gierki mógłbym zagrać z taką osobą o grube hajsy i zobaczylibyśmy jak losowe są te gry, mimo że grałem w każdą max 10 razy. Nie każę nikomu grać w każdą grę X razy zanim wyrazi swoją opinię. Ale jest ogromna różnica między powiedzeniem "zagrałem - nie podeszła" a "szrot".
rattkin pisze: 30 paź 2018, 14:59 Wydaje mi się, że "Replay value" jest często błędnie definiowane. Recenzenci mówią: "no, w grze będą za każdym razem inne rzeczy A i B, więc regrywalność duża". A figę. Regrywalność to dużo bardziej złożony koncept, niż tylko wypadkowa tego, że w jednej grze musimy zebrać 5 wisienek po 10 punktów, a w drugiej 7 owieczek po 15 punktów. Gra, a przede wszystkim gracze, za jej pośrednictwem, mają tworzyć nowe, interesujące sytuacje na stole - wtedy mamy regrywalność. To jest uczucie "chcę zagrać jeszcze raz i zobaczyć co tym razem się ciekawego wydarzy". Jeśli gram w grę po raz pierwszy i już widzę, że nie tylko nic ciekawego nie wydarzy się, nie to że w następnej grze, ale jeszcze w drugiej połowie obecnej, to jej wartość dla mnie dramatycznie spada. Dlatego przykład z TIME Stories do mnie przemawia - po długim okresie i z inną grupą, gra może potoczyć się zupełnie inaczej i wygenerować ciekawe doświadczenie.
Zgadzam się, ale ogarnięci recenzenci widzą różnicę między sensownym replay value, a po prostu zmianą 5 wisienek za 10pkt na 7 owieczek za 15 pkt. Choć i tak jest to dla mnie nieistotne bo tak jak powiedziałem, śmieszy mnie jak czytam czasami komentarze osób które mają w kolekcji kilkaset gier a narzekają na replay value jakiejś gry (np przy okazji Pandemic Legacy). Już widzę jak wszystkie gry trafiają co najmniej kilka razy do roku na stół...
rattkin pisze: 30 paź 2018, 14:59 Odpowiedź jest chyba dość oczywista - to gra z KS. Po pierwsze, część ludzi trochę KS przegapiła (o grze zaczęło być nieco głośniej dopiero po kampanii), po drugie, część ludzi po prostu nic o KS nie wie, po trzecie, gra świetnie się prezentuje na stole, ma świetną ilustrację na pudełku, itd. - to przyciąga zainteresowanie.

Jest też jakiś górny limit pudełek, które wydawnictwo (szczególnie nowe/niedoświadczone) chce/może wziąć ze sobą na targi. Jeśli ich główny kanał dystrybucji to KS, to dystrybuowanie gry "z lady" to dla nich niespecjalnie nęcące zajęcie. Wzięli pewnie trochę dla celów promocyjnych - i już. Oczywiście, post factum, mogli pewnie wziąć więcej i sprzedaliby więcej. Nie wiem. Możesz ich sam zapytać, czemu tego nie zrobili :)
Nie znam się na marketingu, ale widok "Sold out" na targach, działa na mnie raczej negatywnie, niż zachęcająco. Rzadko kiedy chcę tam grać w gry, których nie mogę kupić. Być może na innych działa to inaczej (fear of missing out, itd.).
To, że gra była na KS, nie jest wytłumaczeniem tego, że wydawnictwo nie przywiozło więcej pudełek na targi (chyba że zrozumiałeś, że ja się dziwię popularnością gry, ale nie wiem dlaczego miałbyś tak pomyśleć, bo pytania moje wskazują na zdziwienie brakiem dostępności. Także domniemam, że dobrze mnie zrozumiałeś). Jeżeli z tego powodu nie przywieźli więcej gier, to w takim razie powodem jest to że nie umieli realnie oszacować popytu na swoją grę. Mimo, że zupełnie nie skupiałem uwagi na tej grze, wiedziałem że będzie hitem na targach. Na prawdę nie trzeba być geniuszem, żeby to wywnioskować patrząc na wszechobecny szum wokół tej gry. Nie twierdzę, że powinni przywieźć 50x więcej sztuk (choć pewnie i to by się rozeszło) ale przywiezienie tylu sztuk, że gry się rozchodziły w ciągu kilku minut każdego dnia, jest po prostu nieporozumieniem. Dlatego też ciężko mi uwierzyć, że nie byli w stanie oszacować popytu.
Mówienie o górnym limicie pudełek też mnie nie do końca przekonuje. Nie ma możliwości, żeby przychód ze sprzedaży gier nie zwrócił kosztów transportu i magazynu w Niemczech. Oczywiście zakładając, że popyt na grę będzie nawet na poziomie 1/4 tego jak miało to miejsce (a tak jak powiedziałem uważam, że takie założenie byłoby i tak bardzo zachowawcze).
A tak swoją drogą pytania miały bardziej charakter retoryczny. Nie oczekiwałem, że będziesz w stanie na nie odpowiedzieć. Pisać do wydawnictwa nie planuję, po prostu okazałem swoje zdziwienie bo nie pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją na Spiel.

rattkin pisze: 30 paź 2018, 14:59 Nie znam się na marketingu, ale widok "Sold out" na targach, działa na mnie raczej negatywnie, niż zachęcająco. Rzadko kiedy chcę tam grać w gry, których nie mogę kupić. Być może na innych działa to inaczej (fear of missing out, itd.).
Na takich targach gdzie wszędzie stoją sterty gier, tabliczka "Sold Out" wzbudza zainteresowanie. Włącza się myślenie, że skoro gra jest wyprzedana to znaczy, że musiało być dużo chętnych na nią. Nawet jeśli u Ciebie wzbudza niechęć do testowania tej gry na targach, bo nie możesz jej kupić, to i tak sprawiło, że zapamiętałeś tą zaistniałą sytuację i grę której dotyczyła. Wrócisz do domu i może zainteresujesz się grą bardziej w stylu "Co w tej grze jest tak świetnego, że się aż wyprzedała?", a nawet jeśli nie, to na pewno jak będziesz miał okazję przetestować na jakimś przyszłym spotkaniu planszówkowym czy u znajomego, to z chęcią spróbujesz bo będziesz pamiętał, że gra się wyprzedała na targach.
rattkin pisze: 30 paź 2018, 14:59 P.S. Apple nie robi zagrywek "sold out" (opinions of the misinformed...), tylko ma niezwykle ciasno zoptymalizowany łańcuch produkcyjno/logistyczny - i często wolą niedoszacować popytu, niż przeszacować i potem magazynować. Idealna sytuacja w takim biznesie to wytwarzanie tylko tego produktu, który klient już kupił. Oczywiście, produkcja i dostarczenie produktu do klienta trwa, więc taki ideał jest raczej nieosiągalny - ale robi się wiele, by się do niego zbliżyć. Oszczędności, oszczędności, oszczędności.
Nie będę się rozpisywał o tym jakie studia pokończyłem czym się zajmuję itp. bo ani temat Apple'a nie ma związku z Essen, ani nie chce mi się teraz wyszukiwać odpowiednich artykułów, ani nie jestem zainteresowany w edukowaniu Ciebie, ani nie ma to tutaj znaczenia bo i tak w internecie wszyscy są specami od wszystkiego. Także niech będzie, że ja jestem "misinformed", a ty żyj dalej w swoim przekonaniu. Domyślam się tylko, że w inne bajki Apple'a jak np "Funkcja nagrywania wideo, była wyłączona w pierwszym iPhonie, bo była niedopracowana" (czy co oni tam wtedy gadali) również wierzysz... No cóż mimo niechęci do produktów tej firmy, zawsze chyliłem czoła przed zdolnościami marketingowymi tej firmy.
rattkin pisze: 30 paź 2018, 14:59 ...
To są gry, co do których nie mam pewności po przeczytaniu instrukcji że są warte mojej uwagi (te, które odsiewam jako wstępnie dobre lub bardzo dobre - kupuję od razu, by nie tracić czasu na granie w nie na targach). Gry, które przez swoją naturę, trudno ocenić "zdalnie". Wreszcie, są to też przeważnie gry lżejsze/krótsze, bo nie jestem w stanie grać nic bardziej zaawansowanego na targach w takich warunkach. A czasem są to też gry do których się siadło z przypadku / okazyjnie bo ktoś inny, nie ja, chciał zagrać. W 90% przypadków wiedziałem do jakiej gry siadam i do większości czytałem instrukcje lub wręcz rozmawiałem o nich uprzednio na ich forach. A skoro gram w większości w gry, których nie jestem pewien, to wynik "większość na minus" jest dla mnie wynikiem spodziewanym: z jakiegoś powodu te gry jednak nie wskoczyły od razu na listę "buy". Ale jednak gram w nie, by mieć pewność, bo o ile swojemu rozeznaniu ufam bardzo, to jednak nie całkowicie. Dzięki temu mam szansę doznać jednak jakichś zaskoczeń pozytywnych, jak w tym roku przy Architektach i Arboretum.

Jestem zdania, że gier trzeba próbować - dużo i różnych. Coś tam jednak wypada mi znać, żeby potem z moich ust padała moja opinia, a nie "czyjaś". Zupełnie nie interesuje mnie recenzja obcej osoby w internecie.
Ja jak najbardziej rozumiem, że można mieć wątpliwości do gry. Sam stosuję podobną strategię na targach. Dlatego też zagrałem np w Reef, Gizmos, czy nowy Century. Są to gry co do których po obejrzeniu recenzji (czyli też wytłumaczenia zasad) byłem lekko zdziwiony zachwytami recenzentów. Z drugiej strony miałem poczucie, że może jeśli zagram to się spodoba.
Nie bardzo przemawia do mnie mówienie, że się jest "przygotowanym" bo się przeczytało instrukcję do jakiejś gry. Recenzja jest tutaj w moich oczach dużo lepsza (oczywiście w połączeniu z ogólnym omówieniem zasad). Widać jak się prezentują elementy, jak się z nimi obchodzi (czy nie są "fiddly"), jak gra wygląda rozłożona (table presence), można lepiej oszacować ile trwa tura, (dobry) recenzent zazwyczaj przystępniej przedstawi zasady, niż są one napisane w instrukcji. Do tego jeśli się zna bardzo dobrze recenzenta (nie mówię tutaj oczywiście o znaniu prywatnie :D ), to jest się w stanie nawet na podstawie jego subiektywnej opinii stwierdzić czy gra się nam spodoba, ale dobry recenzent oprócz swojej subiektywnej opinii przedstawi opinię w miarę obiektywną i dodatkowo pokaże co w danej grze się wyróżnia, jakie mechaniki dominują rozgrywkę itp. Do tego obejrzenie recenzji zajmuje zdecydowanie mniej czasu niż przeczytanie instrukcji. Ja osobiście w życiu nie przeczytałem instrukcji do żadnej gry przed jej zakupem, a mimo ponad 200 gier w kolekcji (sporo więcej kupionych lecz już sprzedanych), opierając się jedynie na wideo recenzjach jednego kanału, żałowałem może 1 czy 2 zakupy.
(Mowa oczywiście cały czas o recenzjach wideo, pisane mnie nie interesują. To już rzeczywiście chyba lepiej przeczytać instrukcję...).
W każdym razie zmierzam do tego, że to co napisałeś o tych kilku grach które wymieniłem, to są właśnie wszystko rzeczy które w bardzo łatwy sposób można było się dowiedzieć poświęcając parę minut na obejrzenie recenzji z ogólnym zarysem zasad. Czyli właśnie rzeczy które bardzo łatwo jest ocenić "zdalnie". Przykładowo małe torebki w dice settlers, kiepska ikonografia, irytacja gdy nie wyrzuci się tego co potrzeba, czy też chociażby 8bitbox, którego obejrzałem może z 4 minuty recenzji i mi wystarczyło aby dojśc do tych wniosków. Dowodem na to jest fakt, że ja właśnie z dokładnie tych powodów przez Ciebie wymienionych nie byłem zainteresowany tymi grami (nie uważam się za geniusza przez to, że doszedłem do taki wniosków "zdalnie". Każdy by doszedł do takich wniosków oglądając recenzję)
rattkin pisze: 30 paź 2018, 14:59 Czy fakt, że innym się podoba, ma wpływać na moją opinię? Bo coś takiego zdajesz się sugerować. Dystansuję się od tego, że coś odniosło sukces. Wiele rzeczy na świecie odnosi sukces (finansowy), ale niekoniecznie jest głaskane przez krytyków - najnormalniejsza rzecz na świecie. Widocznie kieruję się innymi kryteriami. Odbiorca ma prawo zignorować wszystko co mówię, bazując na samym fakcie, że nie podoba mi się gra, która jemu się podoba - to tez najnormalniejsza rzecz na świecie, a ja myślę, o ludziach, którzy czytają to, co piszę, jako o osobach dorosłych, które mają swój rozum. Nie wszystkim musi się podobać to samo, naprawdę. A jeśli uderzamy w wyższe tony i mówimy o "obiektywnym" ocenianiu, to a) nie jestem takim zainteresowany i b) jakby mnie przyciskać do ściany, to bym stwiedził, że, oczywiście "szrot" to gruba przesada i nadużycie (które mi się często zdarzają), a chodziło mi po prostu o to, że gra jest zwyczajnie nieciekawa, powtarzalna i nie dająca (mi) żadnej frajdy. Innymi słowy, tak jak sam napisałeś - "poprawna". Nic więcej.
Bardzo upraszczasz to co powiedziałem, pomijając istotny fragment mojej wypowiedzi. Napisałem "jak można mówić o grze która na całym świecie odniosła taki sukces i przez masę doświadczonych graczy jest uznawana za świetną grę, że jest ona szrotem?". Oczywiście każdy ma prawo do swojej opinii i może się komuś nie podobać coś co podoba się większości. Problem w tym tylko taki, że stwierdzając że coś jest "szrotem" kiedy "fachowcy" i do tego masa zwykłych ludzi dostrzega w tym czymś coś ciekawego/pięknego/dobrego/whatever pokazujesz, że nie jesteś w stanie ocenić czegoś subiektywnie i obiektywnie a tylko subiektywnie. Możesz pisać, że nie o obiektywizm Tobie chodzi, ale wtedy Twoje zdanie jest zupełnie bez znaczenia dla kogokolwiek, a przynajmniej takie powinno być, bo wtedy zachodzi właśnie taka sytuacja o której pisałeś, że czyta się opinię obcej osoby w internecie i nawet znając trochę czyjś gust, ciężko po takiej opinii odnieść tego do siebie (wyjątkiem jest wyżej wspomniane bardzo dobra znajomość jakiegoś recenzenta). Poza tym nie próbuj się teraz kreować na takiego co to nie jest zainteresowany obiektywną oceną gry, bo jednak z tego co pamiętam jak przelatywałem wzrokiem przez jakieś twoje "recenzje" (w cudzysłowie, nie w celu "umniejszenia" ich wartości, tylko po prostu chyba sam ich tak do końca nie nazywasz) w niektórych wątkach to potrafiłeś jednak obiektywnie o nich napisać. Poza tym nie muszę Ci pisać, że stwierdzenie, że coś "jest szrotem" a wyrażenie swojej opinii "dla mnie gra jest słaba/nie podeszła mi/wolę inne gry" itp. ma zupełnie inny wydźwięk.
Ja np. po obejrzeniu jakiegoś filmu jestem w stanie powiedzieć, że mi się nie podobał, albo że się przy nim wynudziłem. Ale praktycznie zawsze jestem mimo wszystko w stanie docenić, że film sam w sobie jest dobry albo pewne jego elementy są dobre (jeśli oczywiście tak jest). Mimo że każda osoba może odebrać dany film różnie to jednak grę aktorską, scenariusz, muzykę, reżyserię i wiele innych aspektów można ocenić na sucho (choć nie każdy musi to potrafić). Dlatego też za szrot można uznać monopol (gra ma fundamentalne błędy popełnione na etapie designerskim) czy muzykę disco polo [(odnoszę się do komentarza warlocka) kompozycja z punktu widzenia muzyki praktycznie tutaj nie istnieje, osoby odpowiedzialne za wokal albo nie potrafią zupełnie śpiewać albo ledwo co i przeciętny youtuber z coverami ma lepszy głos itp]. Idąc dalej tokiem muzyki, to tak jakby ktoś powiedział że luciano pavarotti nie umiał śpiewać (żeby nie było nie jestem jakimś fanem tylko podałem pierwszy operowy głos jaki mi przyszedł do głowy :D ). No taka osoba by się po prostu ośmieszyła. Natomiast powiedzenie, że się nie przepada za jego głosem jest jak najbardziej normalne i ma zupełnie inny wydźwięk. Już nie mówiąc o tym jakby ktoś powiedział "on ma beznadziejny głos, ale tępa masa ludzi kupuje jego płyty, więc wydaje kolejne"...
rattkin pisze: 30 paź 2018, 14:59 Cóż. Mogę Ci - na ten przykład - zdradzić, że jak jestem u kogoś "w gościach", to interesuje mnie co ma na półce z książkami i czy w ogóle taką półkę posiada.
Jakoś mnie to nie dziwi... Kolejna grupa ludzi wśród której są osoby (Ty jesteś najwyraźniej jedną z nich) które uważają że to co robią jest w jakimś stopniu elitarne i uważają się za lepsze od osób nieczytających czy też czytające "nie to co jest dobre". Jak pięknie cały obrazek składa się w całość.
rattkin pisze: 30 paź 2018, 14:59 Pozostałe zaczepki i ataki pominę. Uznaję, że to było już dawno za progiem internetowego nakręcenia, kiedy to rozum opuszcza pisz(cz)ącego. Dziękuję pozostałym za głosy rozsądku!
Nie chce mi się jeszcze raz czytać całej mojej poprzedniej wypowiedzi, ale nie wydaje mi się, żebym Cię jakoś atakował personalnie albo obrażał. Pozwoliłem sobie jedynie na podobną "analizę" Ciebie, jak to ty pozwalasz sobie wielokrotnie wobec innych użytkowników forum, czy też wobec planszówkowiczów jako ogółu. Także nie wiem dlaczego nie podjąłeś tematu twojego wywyższania się nad innymi, co twoja wypowiedź o książkach tylko potwierdza. Mogę Ci tylko powiedzieć, że wszystko co napisałem, pisałem na chłodno i nie jestem ani poddenerwowany ani za żadnym progiem internetowego nakręcenia się, Skonfrontowałem Cię jedynie z faktem że uważasz się za część jakiejś nieistniejącej elity grającej w lepsze gry niż przeciętny człowiek, czy nawet użytkownik tego forum. Domyślam się jedynie, że mogło wreszcie do Ciebie dotrzeć, że jednak takiego grona osób nie ma i że jest to bolesne objawienie.

I mam nadzieję, że nie uznałeś mojej rady abyś omijał Essen i grał w swoim pseudo elitarnym gronie w domu, za uszczypliwość? Po prostu jest to szczera rada od serca. Ja nie jeżdżę na konwenty wegetarian po czym nie wchodzę na ich fora i piszę, że ich najnowsze bezglutenowe, bez cukrowe, bez laktozowe i bezcośtam warzywa to wymiociny...

Edit1:
warlock pisze: 30 paź 2018, 15:20
ak można mówić o grze która na całym świecie odniosła taki sukces i przez masę doświadczonych graczy jest uznawana za świetną grę, że jest ona szrotem?
Dokładnie tak samo, jak o hitach italo disco lub naszym rodzimym disco polo, które zapełnia areny, dominuje na weselach i jest uwielbiane przez miliony. Justin Bieber też odniósł sukces, sprzedał pewnie setki tysięcy/miliony płyt/singli, przez masę pism branżowych jest uznawany za genialnego artystę. A ja jako fan oldschoolowego hard rocka, rocka progresywnego czy muzyki filmowej słysząc taką muzykę mam ochotę obciąć sobie uszy. Czy inni mają prawo kochać taką muzykę? Oczywiście. Czy ja mam prawo uważać ją za "szrot"? Mam. Przy czym wielokrotnie brałem udział w dyskusjach, w których mówiono mi, że nie mogę "obiektywnie" oceniać żadnej muzyki, bo coś może być lekkie, skoczne, wpadające w ucho, idealne na imprezy i to wystarczy. I że "moja muzyka" nie jest lepsza. Obiektywnie pewnych rzeczy zmierzyć się nie da, ale kurczę, każdy chyba powinien patrzeć na rzeczywistość przez pryzmat swojego gustu, a nie gustu innych?
Patrz ostatnia część.

Edit2 : Najpewniej ustawiłem swój nowy rekord najdłuższego postu na forum. Patrząc na zegarek, przypominam sobie dlaczego ich unikam. :D
Awatar użytkownika
wilczelyko
Posty: 174
Rejestracja: 04 cze 2004, 09:28
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 13 times
Been thanked: 39 times

Re: Essen 2018

Post autor: wilczelyko »

Ej, no, dajcie się pocieszyć targami, co? Przenieście ping-ponga argumentów na prywatne wiadomości, dobra?
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Re: Essen 2018

Post autor: rattkin »

citmod pisze: 30 paź 2018, 20:53 Mówienie o górnym limicie pudełek też mnie nie do końca przekonuje. Nie ma możliwości, żeby przychód ze sprzedaży gier nie zwrócił kosztów transportu i magazynu w Niemczech.
Stoisko jednak nie jest z gumy.
citmod pisze: 30 paź 2018, 20:53 Poza tym nie próbuj się teraz kreować na takiego co to nie jest zainteresowany obiektywną oceną gry, bo jednak z tego co pamiętam jak przelatywałem wzrokiem przez jakieś twoje "recenzje" (w cudzysłowie, nie w celu "umniejszenia" ich wartości, tylko po prostu chyba sam ich tak do końca nie nazywasz) w niektórych wątkach to potrafiłeś jednak obiektywnie o nich napisać.
To nastawienie zmieniło się u mnie i dojrzało z czasem.
citmod pisze: 30 paź 2018, 20:53 które uważają że to co robią jest w jakimś stopniu elitarne i uważają się za lepsze od osób nieczytających
Nie uważam się za lepszą osobę od osób nieczytających. Uważam się za osobę bardziej od nich oczytaną.
citmod pisze: 30 paź 2018, 20:53 Nie chce mi się jeszcze raz czytać całej mojej poprzedniej wypowiedzi, ale nie wydaje mi się, żebym Cię jakoś atakował personalnie albo obrażał.
citmod pisze: 30 paź 2018, 20:53
rattkin pisze: 29 paź 2018, 12:29 Wydaje mi się raczej, że takie gry utwierdzają odbiorców w tym, że planszówki to zabawa "dla dzieci". Chciałbym się mylić.
Tak mogą myśleć tylko osoby które zawyżają status tego co same robią i myślą, że to co robi ktoś inny jest gorsze - czyli de facto idioci
Serdecznie doceniam, że tyleż uwagi, serca i czasu poświecasz na "analizowanie mnie". Powtórzę jednak tylko to, co zawsze powtarzam - bardzo, bardzo wątpię, by ktokolwiek był taką analizą zainteresowany, szczególnie, że wątek nie nazywa się "rattkin 2018". Ustaliłeś już, że najprawdopodobniej należę do elity grającej w lepsze gry - jakoś będę musiał żyć z takim oskarżeniem, dam radę. Czepiłeś się jak rzep psiego ogona - o niefortunne sformułowanie, za które już zdążyłem przeprosić. Dajże już spokój i uszanuj prośby pozostałych o nie spamowanie. Bolą Cię moje oceny gier, czy też ich werbalizacja - przyjąłem do wiadomości. Jeśli jeszcze coś Ci leży na wątrobie, napisz do mnie prywatnie.

Przyjemnej partii Azula (starego lub nowego) życzę.
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5593
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 772 times
Been thanked: 1205 times
Kontakt:

Re: Essen 2018

Post autor: mat_eyo »

Lothrain pisze: 30 paź 2018, 19:03 Mini WWII - szybka gra bitewna/euro od Tajwańczyków parami, albo 1 vs 1. Graliśmy wersję prostą, 4 z 7 rund. Wynik obu par bardzo zbliżony, choć Rosjanie zostali mocno pojechani, ale Brytyjczycy nadrobili. Mechanika oparta na kartach i punktach akcji a la Zimna Wojna, wszystkie karty można także zużywać jako technologie, które dają nam powera na kolejne rundy. Ciekawie rozwiązane przemieszczanie się po planszy blokujące raz czołgi, raz statki. Z racji kart i ich losowego dociągu nie wszystko da się tu zaplanować, ale pierwsza rozgrywka była na tyle wciągająca, że pudełko znalazło się w plecaku.
Oj jak dobrze to czytać, bo to jest tytuł, o którym dużo nie wiedziałem, ale intrygował mnie i ostatecznie skusiłem się z obawy przed wyprzedaniem (w Planszostrefie już się skończyła jak miałem w koszyku, na szczęście pojawiła się jeszcze na chwilę).


Lothrain pisze: 30 paź 2018, 19:03 Forum Trajanum - aj waj... lubię ci ja Felda, ale ten tego. Przekombinowany jest ten tytuł. Rozłożenie gry trwa pewnie tyle, co sama rozgrywka. Tłumaczenie jej nowym to jakiś koszmar. Wzajemnych zależności bez liku. A potem w jednej rundzie wykonujesz kilka akcji i pach - koniec. Jedna demo runda przeszła prawie niezauważenie. Może gdybym zagrał całą rozgrywkę odczucia byłyby inne, ale odniosłem wrażenie, że praktycznie nic nie zrobiłem i już pozamiatane. Niby dobrze, że gra jest szybka, ale przy tej złożoności oczekiwałem jednak solidnego móżdżenia. Losowo odwracane płytki akcji też jakoś nie pomagają. Gra do dalszego sprawdzenia, ale efektu wow nie było.
Tym razem z bólem, ale po pełnej partii miałbyś identyczne odczucia. Niby wzajemnych zależności jest sporo, przez co grę faktycznie tłumaczy się, jakby była ze trzy razy cięższa, a niestety specjalnej głębi w tym wszystkim nie ma.
dawta
Posty: 55
Rejestracja: 28 lip 2013, 23:09
Has thanked: 4 times

Re: Essen 2018

Post autor: dawta »

A my bylismy 4 raz na Essen i były to dla nas najlepsze do tej pory targi.

Z ogolnych uwag - duże zaskoczenie ze sporo fajnych wydawnictw wymienionych w poprzednich postach nic nie przywiozło nowego albo godnego uwagi (dodałbym do wcześniej wymienionych Whats Your Game - wyprzedających swoje przeboje sprzed 2-3 lat).

Najlepsza hala tych targow nr4 - spędzaliśmy tam większość czasu.

Chodzimy bez specjalnego planu i napinki, że musimy w coś koniecznie zagrać. Dzięki czemu udaje się trafić na ciekawe pozycje nieznanych nam wcześniej autorów badz wydawnictw. Nie skupiamy sie wylacznie na nowosciach, ale tez nie gardzimy starszymi tytulami.

Zwykle gramy po kilka rund - tak żeby poczuć grę i zrozumieć zasady więc mogę się podzielić conajwyżej pierwszymi wrażeniami a nie jakąś dogłębną analizą. Jak ktos bedzie zainteresowany jakimis szczegolami - pytajcie.

Dark Souls (wersja karciana) - przyjemny deck building, kooporecyjna, z dobrze oddanym klimatem odradzania się po śmiertelnych starciach z bosami

Quick, Quick, Quick - azjatycka produkcja - gra czasu rzeczywistego - wszyscy na raz dociagaja kafelki zeby je ulozyc w jak najlepszy sposob. Nie moj target. Dodatkowo osoba tlumaczaca z wydawnictwa mowila z takim akcentem ze byly problemy komunikacyjne.

Towers of Sun - prototyp gry logicznej przygotowywanej do KS. Sliczne elementy i karty. Niestety z malo intuicyjnymi zasadami. Wszyscy grajacy po paru ruchach zrezygnowali z dalszej rozgrywki bez zalu.

Astro Dive - male pudelko kryjace w sobie wyscig rakiet w kosmosie. Proste zasady. Malo emocji przy samej grze.

Reef - przyjemna cieszaca oko gra logiczna - z prawie zerowa interakcja miedzy graczami. Azula nie pobije.

Fist of Dragonestones - nowosc od Bruno Faidutti (Cytadela) - licytacyjna - mnie nie zachwycila, ale pewnie swoich fanow znajdzie

Calimala - przyjemne Euro, ale bez zadnych rewolucji. Podobalo mi sie wykonanie.

Aeons End - jest juz w prawdzie polska edycja ale jakos nie bylo okazji zagrac i chcielismy sprobowac - faktycznie mocna gra

Altiplano - na zakoncznie pierwszego dnia targow - lubimy Orlean, duchowy nastepca w ogole nam nie siadlo

Western Legend - sanbox na dzikim zachodzie - przeboj KS, przyjemna gra. Nie nadaje sie dla osob ktore skupiaja sie za bardzo na kalkulowaniu lub osob ktore sie zle czuja w grach gdzie dla dobrej zabawy potrzebna jest dawka negatywnej interakcji. Swietny pomysl z specjalna talia kart, ktora sluzy i do gry w pokera, i do rozliczenia pojednkow a rownoczenie pozwala na zagrywanie\modyfikowanie akcji. Taka mocno uproszczona wersja tej gry w pewnym sensie moglby zostac uznany Deadwood. Kolega zakupil po przetestowaniu bez wahania.

Micropolis - nowosc od Bruno Cathala&Charles Chevallier - dla mnie po prostu klon Kingdomino. Gorszy od pierwowzoru.

Scorpius Freighter - lubimy gry z akcja w kosmocie - w tej niestety zabraklo elementu interakcji pomiedzy graczami. Ciekawy pomysl z rozbudowa modularna statku i trzema kolami roznych akcji o ktore rywalizujemy. Ale to troche za malo w morzu innych dostepnych gier.

Papua - poprawne Euro, niestety niczym nie wyrozniajace sie.

GnomeLand - szybka gra dziejaca sie na planszetkach - gdzie gracze z kart buduja swoja osade. Bez fajerwerkow.

Monstrite - nowa gra od Riccardo Remo Appino & Pierluca Zizzi (Signorie, Hyperborea - lubie gry tego autora) - graficznie nie moj klimat, odpalamy akcje zeby hodowac potwory, ktore na koniec rundy wystawiamy do walk (dwie gry w jednej) - gdyby to bylo ladniejsze to kto wie, moze by nawet trafilo do kolekcji

Xi'an - fajnie wykonana gierka Euro z figurkami terakotowej armi. Przyjemna rozgrywka. Wyszlismy z zakupionym pudelkiem.

Tyle na dzisiaj. Jutro moze uda dopisac sie o reszcie gier.
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4090
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2601 times
Been thanked: 2533 times

Re: Essen 2018

Post autor: Gizmoo »

Dzięki wszystkim za relację!

Bardzo mnie to cieszy:
Lothrain pisze: 30 paź 2018, 19:03 Passing Through Petra - średnio ciężkie euro, z eleganckim wykonaniem budującym klimat. (...) Elegancka mechanika i duża doza pomyślunku = pudełko w domu.
Lothrain pisze: 30 paź 2018, 19:03 Ceylon - prawdopodobnie jedna z najlepszych gier targów, Bardzo taktyczna i ciasna, a jednocześnie szybka rozgrywka. Cud, miód, malina.
To już mniej:
Lothrain pisze: 30 paź 2018, 19:03 A Thief's Fortune - (...) Długie to, nieintuicyjne, kolorowe jak diabli i pozbawione jakiejkolwiek interakcji. Pas.
A to wcale:
Lothrain pisze: 30 paź 2018, 19:03 Newton - są gry złożone eleganckie, a są też przekombinowane. Newton należy niestety do tej drugiej kategorii. Za dużo tu wszystkiego, za bardzo nagmatwane, strasznie mnie ten tytuł zmęczył,
Strasznie liczyłem na Newtona. Dla mnie to była najbardziej wyczekiwana gra targów. Jeżeli jest zagmatwana i nieintuicyjna - to na pewno nie przypadnie mi do gustu. Widziałem na razie recenzje Tomka V. i nie wyglądało tak źle poza ikonografią, no ale wiadomo - trzeba zagrać.
wilczelyko pisze: 30 paź 2018, 20:05 Wildlands- Bardzo dużo bezpośredniej interakcji, szybkie tury, ładne
wydanie. Czego chcieć więcej?
Bardzo mnie to cieszy. Liczyłem po cichu, że Wildlands będzie czarnym koniem targów.
wilczelyko pisze: 30 paź 2018, 20:05 Monster lands - pięknie wydane, dość ciężkie euro z mnóstwem kostek, którymi zarządzamy (taki dice placement) Kupiliśmy bez wahania.
Grałem w zeszłym roku i byłem zachwycony. Dzisiaj dotarła do mnie przesyłka z KS-a. Niestety zamiast wersji deluxe - przysłali zwykłą, więc będę reklamował. :(

Czekam jeszcze na opinie o Crisis at Steamfall i o nowym Uve. Znajomi mówili, że Reykholt jest bardzo solidny, ale zachwytów nie było. A ktoś grał może w Manitobę?
Awatar użytkownika
citmod
Posty: 714
Rejestracja: 11 gru 2014, 15:50
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 103 times
Been thanked: 103 times

Re: Essen 2018

Post autor: citmod »

wilczelyko pisze: 30 paź 2018, 21:23 Ej, no, dajcie się pocieszyć targami, co? Przenieście ping-ponga argumentów na prywatne wiadomości, dobra?
Ten wątek poświęcony jest targom, a nie tylko grom prezentowanych na nich. Rattkin od lat przedstawia jakiś kuriozalny obraz targów który nijak ma się do rzeczywistości i może sprawić, że jakaś osoba z tego powodu zrezygnuje z odwiedzenia Spiel. Stąd póki będę miał ochotę to będę prostował takie bzdury, chyba że jakiś admin uzna inaczej, ale nie widzę ku temu powodu. Tak jak napisałem wątek jest o targach jako całości a nie tylko o grach na nich prezentowanych. Jednak specjalnie dla Ciebie, abyś mógł sobie poczytać o grach:

Nowy Azul: dużo bardziej intuicyjny niż zwykły Azul. Szczególnie punktacja jest teraz dużo bardziej intuicyjna i tłumaczenie jej nowym graczom było dużo łatwiejsze, niż miało to miejsce podczas tłumaczenia zwykłego Azul (tutaj zawsze pojawiało się najwięcej pytań). Co do wyglądu to osobiście chyba jednak wolę są kafelki z podstawowego Azul. W nowej wersji za bardzo przypominają mi cukierki "Halls". Nie mniej jednak jeśli chodzi o użyteczność użyteczność plansz graczy to pod tym kątem również bardziej intuicyjna wydaje mi się być nowa wersja. No i jeszcze wieża do której wrzuca się zużyte kafelki, łatwo z niej przesypać kafelki z powrotem do woreczka. Jeżeli dobrze pamiętam to w podstawce, wrzucało się je chyba do wieczka pudełka, co było mniej praktyczne.

NIkt nikogo nie zmusza do czytania reszty.
rattkin pisze: 30 paź 2018, 21:26
citmod pisze: 30 paź 2018, 20:53 Nie chce mi się jeszcze raz czytać całej mojej poprzedniej wypowiedzi, ale nie wydaje mi się, żebym Cię jakoś atakował personalnie albo obrażał.
citmod pisze: 30 paź 2018, 20:53
rattkin pisze: 29 paź 2018, 12:29 Wydaje mi się raczej, że takie gry utwierdzają odbiorców w tym, że planszówki to zabawa "dla dzieci". Chciałbym się mylić.
Tak mogą myśleć tylko osoby które zawyżają status tego co same robią i myślą, że to co robi ktoś inny jest gorsze - czyli de facto idioci
Przecież ta wypowiedź dotyczyła osób niegrających które myślą, że planszówki to zabawa "dla dzieci" i ich miałem na myśli, a ty do tych osób się nie zaliczasz. A jednak wygodnie uciąłeś mój cytat przed tym jak wskazuje że chodzi o osoby które potencjalnie można wciągnąć w hobby... A to że czujesz się częścią grupy która myśli że jest czymś lepszym bo robi to czy tamto, to już nie moja wina.
rattkin pisze: 30 paź 2018, 21:26 Czepiłeś się jak rzep psiego ogona - o niefortunne sformułowanie, za które już zdążyłem przeprosić. Dajże już spokój i uszanuj prośby pozostałych o nie spamowanie. Bolą Cię moje oceny gier, czy też ich werbalizacja - przyjąłem do wiadomości. Jeśli jeszcze coś Ci leży na wątrobie, napisz do mnie prywatnie.
Nie czepiłem się, niefortunnego sformułowania, bo nie chodzi tu wcale tylko o słowo "szrot". Chodzi o twój pseudo-elitaryzm który myślisz, że prezentujesz i błędne teorie które przedstawiasz pokroju tego, że to co jest prezentowane na Spiel sprawia, że ludzie myślą, że gry są "dla dzieci". Niestety ale według mnie problemem nie jest, że ludzie myślą, że gry są "dla dzieci" tylko to, że myślą, że gry są "dla nerdów" i właśnie takie pseudo-elitarne podejście ludzi w tym utwierdza i może zniechęcić do odwiedzenia Spiel.
Widzę jednak, że dalsza "dyskusja" nie ma tutaj sensu, bo zamiast spróbować odeprzeć zarzuty, unikasz i zasłaniasz się wypowiedzią jednego użytkownika któremu coś nie pasuje bo posty nie dotyczą wyłącznie nowych gier z Essen, a jak widać nie tylko ja uznałem twoją wypowiedź za nieodpowiednią. Z drugiej strony nie dziwię się bo jak odeprzeć zarzuty poparte twoimi własnymi wypowiedziami...

Z tego co tutaj ktoś pisał lubisz Kingdomino, życzę więc przyjemnej partii w to arcydzieło nowoczesnego game designu.
Awatar użytkownika
Curiosity
Administrator
Posty: 8721
Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 2627 times
Been thanked: 2319 times

Re: Essen 2018

Post autor: Curiosity »

@citmod - skoro masz taki ból pewnej części ciała co do rattkina, to dodaj go sobie może na czarną listę. Nie będziesz widział jego wpisów, nie będziesz sam się denerwował, a i przy okazji nie będziesz zaśmiecał wątku osobistymi wycieczkami.
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Awatar użytkownika
raj
Administrator
Posty: 5145
Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 265 times
Been thanked: 861 times
Kontakt:

Re: Essen 2018

Post autor: raj »

Panowie, dyskusja dyskusją, ale trochę uspokójcie emocje. To nie jest wyścig o złote kalesony i nie musicie narzucać swoim oponentom swoich racji bo są wasze więc lepsze. Każdy może mieć własne zdanie i własną opinię. Prosiłbym więc o spokojna dyskusję, bez wycieczek osobistych, agresywności i arogancji.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."

Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Awatar użytkownika
detrytusek
Posty: 7329
Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 457 times
Been thanked: 1102 times

Re: Essen 2018

Post autor: detrytusek »

@citmod
Zamiast pisać kilometry to radzę się wczytać w odpowiedzi, których tak się domagasz bo już padły.

Odnośnie Newton-a to polecam ten filmik. Wg mnie bardzo dobrze pokazuje, że gra jest taka sobie.
https://boardgamegeek.com/video/185687/ ... ugh-review. Nawet nie trzeba oglądać całego bo po kilkunastu minutach gry nic już nie zaskoczy.
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."

Do sprzedania:

Wątek sprzedażowy
Awatar użytkownika
Dr. Nikczemniuk
Posty: 2821
Rejestracja: 19 paź 2016, 13:39
Has thanked: 447 times
Been thanked: 318 times

Re: Essen 2018

Post autor: Dr. Nikczemniuk »

detrytusek pisze: 31 paź 2018, 08:33 @citmod
Zamiast pisać kilometry to radzę się wczytać w odpowiedzi, których tak się domagasz bo już padły.

Odnośnie Newton-a to polecam ten filmik. Wg mnie bardzo dobrze pokazuje, że gra jest taka sobie.
https://boardgamegeek.com/video/185687/ ... ugh-review. Nawet nie trzeba oglądać całego bo po kilkunastu minutach gry nic już nie zaskoczy.
Newton, kolejny klon Marco Polo?
Kto nie widzi ciemności, nie będzie szukał światła.
Awatar użytkownika
Ink
Administrator
Posty: 2811
Rejestracja: 17 gru 2007, 09:53
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 100 times
Been thanked: 154 times
Kontakt:

Re: Essen 2018

Post autor: Ink »

RAJ poprosił przed chwilą o stosowne zachowanie. Jeżeli nie będziecie w stanie dostosować się do tej prośby i utrzymać dyskusji w spokoju i bez wycieczek osobistych, będziemy zmuszeni usuwać wpisy bez względu na to, ile poza tym zawierają merytorycznej wartości. A byłoby szkoda.
Games Fanatic -/- Gradanie -/- Za dużo gier
O ile wyraźnie nie zaznaczono inaczej, powyższa wypowiedź nie jest stanowiskiem moderacji lub administracji forum.
Wosho
Posty: 1433
Rejestracja: 01 gru 2011, 13:15
Has thanked: 175 times
Been thanked: 140 times

Re: Essen 2018

Post autor: Wosho »

Awatar użytkownika
Andy
Posty: 5129
Rejestracja: 24 kwie 2005, 18:32
Lokalizacja: Piastów
Has thanked: 77 times
Been thanked: 192 times

Re: Essen 2018

Post autor: Andy »

mat_eyo pisze: 30 paź 2018, 21:27
Lothrain pisze: 30 paź 2018, 19:03 Mini WWII - szybka gra bitewna/euro od Tajwańczyków parami, albo 1 vs 1. Graliśmy wersję prostą, 4 z 7 rund. Wynik obu par bardzo zbliżony, choć Rosjanie zostali mocno pojechani, ale Brytyjczycy nadrobili. Mechanika oparta na kartach i punktach akcji a la Zimna Wojna, wszystkie karty można także zużywać jako technologie, które dają nam powera na kolejne rundy. Ciekawie rozwiązane przemieszczanie się po planszy blokujące raz czołgi, raz statki. Z racji kart i ich losowego dociągu nie wszystko da się tu zaplanować, ale pierwsza rozgrywka była na tyle wciągająca, że pudełko znalazło się w plecaku.
Oj jak dobrze to czytać, bo to jest tytuł, o którym dużo nie wiedziałem, ale intrygował mnie i ostatecznie skusiłem się z obawy przed wyprzedaniem (w Planszostrefie już się skończyła jak miałem w koszyku, na szczęście pojawiła się jeszcze na chwilę).
Ja też się cieszę, bo zdecydowałem się na zakup wyłącznie pod wpływem lektury instrukcji, a zwykle czekam na opinie graczy. Coś mi się od razu w tej grze spodobało, może fakt, że autorzy ewidentnie lubią Quartermaster Generala? :)

I przepraszam, że Ci podebrałem pudełko u Adama. Pytałem czy przywiezie grę z Essen i uznałem, że to mój egzemplarz ;)
Gdy wszystko inne zawiedzie, rozważ skorzystanie z instrukcji.
Awatar użytkownika
detrytusek
Posty: 7329
Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 457 times
Been thanked: 1102 times

Re: Essen 2018

Post autor: detrytusek »

Dr. Nikczemniuk pisze: 31 paź 2018, 08:45 Newton, kolejny klon Marco Polo?
Klon to za dużo powiedziane ale też mamy mapkę po której podróżujemy. Cała jej funkcja polega na odwiedzeniu jak największej ilości uniwersytetów, żeby zapunktować na koniec także meh. Największą jej atrakcją jest możliwość odwiedzenia Krakau.
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."

Do sprzedania:

Wątek sprzedażowy
Awatar użytkownika
Lothrain
Posty: 3410
Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 142 times
Been thanked: 300 times

Re: Essen 2018

Post autor: Lothrain »

detrytusek pisze: 31 paź 2018, 09:45 Klon to za dużo powiedziane ale też mamy mapkę po której podróżujemy. Cała jej funkcja polega na odwiedzeniu jak największej ilości uniwersytetów, żeby zapunktować na koniec także meh. Największą jej atrakcją jest możliwość odwiedzenia Krakau.
No, troszkę tu umniejszasz tej planszy, bo są na niej dodatkowe bonusy, jest do odblokowania główny bonus z karty i co najważniejsze podróżowanie do konkretnych miejsc umożliwia wkładanie książek na konkretne regały w naszej bibliotece. Tak więc zależności jest tu znacznie więcej, a nie tylko bieganie po końcowe punktowanie z kosteczek podróży.
Andy pisze: 31 paź 2018, 09:40 I przepraszam, że Ci podebrałem pudełko u Adama. Pytałem czy przywiezie grę z Essen i uznałem, że to mój egzemplarz ;)
Adam miał na stosiku trochę tych pudełek, więc niejeden egzemplarz zdążył się rozejść ;)
ODPOWIEDZ