Gra miesiąca - lipiec 2019

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1560 times
Been thanked: 252 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: suibeom »

Wszystkie gry rozegrane na 2 graczy, choć trafiło nam się i na 4 graczy, co zaznaczyłem przy grze.
Swoją przygodę z planszówkami zaczęliśmy kilka miesięcy temu, więc ocena laicka.

DOOM- 2 partie, 6 scenariusz na dwóch graczy i 3 scenariusz na 4. Ocena- uwielbiamy tą grę. Po pierwsze przekonała nas do planszówek, po drugie, świetny system rozgrywki i rywalizacji. Zawsze gramy w tym samym układzie – moja dziewczyna marines, ja najeźdźcy. Wprowadziliśmy jeden home rules, ale i tak udało mi się wygrać tylko 2 razy. Przeciętna partia 2,5 - 3,5 godziny. Partia na 4 graczy trwała ponad 4 godziny, ale ubaw był nieziemski. Duży żal, że nie ma dodatków i nowych scenariuszy.

DZIEŁA MISTRZÓW- 2 partie. Ocena- świetny tytuł do szybkiej i lekkiej zabawy.

ZOMBICIDE CZARNA PLAGA- 5 partii: 3 wygrane, 2 przegrane. Przeciętna partia od 1,5, do 2,5 godziny. Ocena- bardzo nam się ta gra podoba! Przy trzeciej partii, stwierdziliśmy, że coraz łatwiej nam idzie walka z plagą i wygrywanie, więc wprowadziliśmy w kolejnej partii bestie z dodatku abominacji. Rany, ale nas pozamiatały. W 5 partii ostro się broniliśmy, ale i tak okazały się za mocne. I to jest rewelacyjne!

PTAKOSTKI- 1 partia. Ocena- bardzo sympatyczna gra. Na razie raz zagrana, ale będziemy do niej wracać.

SEN- 4 partie, w tym 2 x 4 graczy. Ocena- świetna gra, świetne ilustracje. Bawiliśmy się przy tym wyśmienicie.

AZUL- 4 partie. Ocena- to przede wszystkim gra mojej dziewczyny. Uwielbia ją, więc dość często gramy w nią. Jeśli chodzi o mnie, bardzo spokojna gra, do „łał” jej daleko, ale cieszę się, że ją mamy i mogę w nią grać.

SAGRADA- 2 partie. Ocena- to przede wszystkim gra mojej dziewczyny. Uwielbia ją, więc dość często gramy w nią. Jeśli chodzi o mnie, bardzo spokojna gra, do „łał” jej daleko, ale cieszę się, że ją mamy i mogę w nią grać. Tak wiem, „kopiuj-wklej”, ale nie potrafię lepiej ocenić tej gry.

NEMESIS- 4 partie. Ocena- rany, jakie to wspaniałe!!! Wszystko nam się tu podoba! Jak do tej pory jedno zwycięstwo, a to i tak dopiero po konsultacji na tym forum. Ale nie szkodzi, będziemy często wracać na Nemesisa. Tryb semi-cop, nie ukrywam, że czasami się zastanawiam, dlaczego moja ukochana najczęściej wybiera wariant z polowaniem na mnie.

POSIADŁOŚĆ SZALEŃSTWA 2 ED.- 4 partie. Ocena- baliśmy się tej gry, bo tablet. Niepotrzebnie. Klimat, historia, rozgrywka, tablet, to jest po prostu rewelacyjne!!!

CELESTIA- 2 partie. Ocena- prosta, rewelacyjna gra! Nie wiem dlaczego, ale podróżowanie tymi dwoma stateczkami, jest odprężające i fascynujące.

ROBINSON PRZYGODA NA PRZEKLĘTEJ WYSPIE- 3 partie. Z tą grą mamy duży problem. Kupiliśmy ją, bo przygoda, bo trudno, bo łatwo się umiera i… spełnia te obietnice. A jednak, nie potrafimy na razie wejść w tą przygodę. Pierwsza gra to katastrofa. Mimo, że obejrzałem filmiki instruktażowe, poczytałem tu na forum jak grać, to gdy przyszło co do czego, wszystko mi się poplątało. Za instrukcję tej gry batożyłbym redaktora, nie rozumiem, czy to taki problem zrobić alfabetyczny spis elementów z odnośnikiem do konkretnych stron z opisem i przykładami? Druga i trzecia partia poszły już gładko, ale jak napisałem, bez większych emocji. Ale nadal będziemy próbować.
Awatar użytkownika
cboot
Posty: 323
Rejestracja: 17 lut 2007, 14:28
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 4 times
Been thanked: 18 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: cboot »

Jedyna grana gra miesiąca: Goa
Awatar użytkownika
lotheg
Posty: 795
Rejestracja: 11 paź 2017, 10:25
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 271 times
Been thanked: 276 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: lotheg »

W lipcu zagrałem tylko 12 razy i tylko w 9 gier, ale było parę kobył, więc to tłumaczy sprawę :) Zajęło to około 26 godzin.

Nowości:
Dominion - 8/10 - aż wstyd, że do tej pory nigdy nie grałem w Dominiona. Fajnie sprawdził się jako filler po Trajanie, zasady proste, rozgrywka szybka, trzeba trochę pograć, żeby wyczuć moment przejścia z budowania talii na punktowanie.

Starzy bywalcy:
Wojna o Pierścień - 10/10 - to nadal jedna z dwóch moich dyszek. Za rzadko w to gram, to była pierwsza partia od lutego.
Vinhos - 9/10 - oczywiście wersja z bankiem. Niby czworo doświadczonych graczy, a zeszło bardzo długo i downtime na końcu był straszny, to sprawia, że gra nie ma u mnie dyszki. Poza tym jest kapitalna! Graliśmy ze wszystkimi dodatkami oprócz robala.
Trajan - 9/10 - uwielbiam mankalę w tej grze i nawet jakoś wizualnie mi się podoba...jeszcze chwila i poczuję klimat :D
Inis - 8,5/10 - zagrany z dodatkiem na 5 osób. Możliwość gry w piątkę na plus, nowe karty eposu na plus, wyspy i porty na plus, moduł my chcemy/potrzebujemy króla na plus, pory roku - eee...raczej nie.
Zamki Burgundii - 8,5/10 - klasyczny pojedynek w Zamki na 2 osoby, partia zagrana w 1,5 h, jak zwykle miło spędzony czas.
Nemesis - 8,5/10 - grany 3 razy i każda partia była bardzo fajna, wreszcie też udało się wygrać :) Z racji tego, że lubię klimat Aliena to gra ma szczególne miejsce w moim sercu i dlatego też nie przeszkadza mi losowość.
Władca pierścieni: Konfrontacja - 8/10 - klasyczny dwuosobowy pojedynek. Gra zastąpiła mi Króla i Zabójców.
Hero Realms - 7/10 - fajnie się czasem ponaparzać po partii w Zamki Burgundii :)

Gra miesiąca: Nemesis
Kanban to najlepszy Vital, a Trajan jest lepszy od Zamków.
Wishlista
Deathhammer
Posty: 274
Rejestracja: 03 sty 2014, 22:41
Has thanked: 3 times
Been thanked: 16 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: Deathhammer »

U mnie lipiec to jeden z najlepszych miesięcy jakie się ostatnio przytrafiły, jeśli chodzi o planszówki. 55 partii w 17 gier, sporo nabiła MONOLITH ARENA, do której wędruje tytuł gry miesiąca. Niby Neuroshima, niby to wszystko już było, ale nowe frakcje są po prostu świetne. Chciałbym, żeby więcej takich remake'ów powstawało ;)

Poza tym warte wspomnienia są:

AEON'S END - 6 partii, z tego co pamiętam... wszystkie przegrane. Dała gra w kość, oj dała! Nie zmienia to faktu, że nadal bardzo przyjemnie mi się w to gra. Emocje związane z losowością tur sprawiają, że zawsze bardzo chętnie wracam do tego tytułu.

INIS - miesiąc bez tej wspaniałej gry jest miesiącem straconym, więc poszło 5 partii. W końcu doczekałem się dodatku, który w sumie nie urwał mi dupy tak jakbym tego chciał, ale i tak jest bardzo przyjemnym odświeżeniem gry. Szersze wrażenia opisałem w odpowiednim wątku.

DOCHODZENIE - nie trawię gier typu "social deduction", ale ta bardzo mi podeszła. Bajecznie proste reguły i konwencja, do zagrania w 20 minut, byle bym nie dostał mordercy, bo po 5 minutach i tak wszyscy wiedzą, że to ja :D

SANTORINI - odświeżyłem sobie tę wspaniale prezentującą się na stole grę logiczną i nadal świetnie daje radę. Karty bogów zapewniają nieskończone wręcz pokłady regrywalności i robią z gry "dobrej+" grę niemal genialną. Poza tym mogę zagrać z każdym, bo próg wejścia praktycznie nie istnieje.

KEYFORGE - nie potrafię się zachwycić najnowszą propozycją Garfielda. Chyba ten graficzny miszmasz wszystkiego i miałkie uniwersum zabierają mi sporo przyjemności z gry. Poza tym utwierdzam się jednak w przekonaniu, że wolę zagrać w planszówkę niż w typową karciankę LCG(tak wiem, że tu nie ma składania talii, ale model gry jest zbliżony). Pokładałem duże nadzieje w gotowych taliach, z którymi nie trzeba się bawić, ale sama gra nie sprawia mi aż tyle radości, żeby kupować te decki. To już chyba wolę wejść w poważniejszą karciankę, poświęcić ten czas na budowanie swojego decku i mieć potem zabawę, widząc rezultaty swoich starań, niż zdać się na algorytm.

LINCOLN - kapitalne danie dwuosobowe. Historia wojny secesyjnej przedstawiona w abstrakcyjny, ale bardzo wiarygodny i interesujący sposób. Bardzo dobry stosunek czasu gry do liczby i wagi podejmowanych decyzji. Ta gra to bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć, powodując lawinę konsekwencji. I za to ją uwielbiam, bo każda moja akcja ma diametralne znaczenie dla przebiegu rozgrywki.

ZAKAZANE GWIAZDY - wspaniały powrót, zawsze się cieszę, gdy mogę w to zagrać. Jak zawsze pełno emocji, epickich manewrów i wyrównanych walk. Zwyciężył Chaos, lecz Eldarzy byli blisko. Na tym forum było powiedziane to już wiele razy, ale naprawdę szkoda, że gra umarła i dodatki nie powstały.

NEXUS OPS - zaskoczenie miesiąca. Stara gra area control, która tylko - i aż tyle - doskonale realizuje założenia tego gatunku. Sprowadzona jest do niezbędnego minimum, oczyszczona z niepotrzebnych ozdobników. Podstawowa ekonomia, kilka rodzajów jednostek ze swoimi zdolnościami, losowa walka(lecz z możliwością zagrania kart, potrafiących namieszać) i punkty przede wszystkim za wygrywanie bitew, ale i realizowanie różnych celów pobocznych. Widać, że to stary design, ale jest to w moim mniemaniu duży plus. Mam wrażenie, że kiedyś gry były bardziej skupione na jednym aspekcie i potrafiły go doskonale uwydatnić. Prościutkie zasady, a klepie się w to naprawdę przyjemnie. Nie przemęcza zbytnio szarych komórek, ale nie jest to też autoplay. Gdyby była dostępna, nie wahałbym się nad zakupem.

TEOTIHUACAN - bardzo dobra gra, którą nie potrafię się jednak zachwycić. Na razie zostawiam jednak jako typowe sałatkopunktowe euro, bo tę rolę pełni dobrze. Sporo dróg do zwycięstwa, ciekawy mechanizm ulepszania robotników, całkiem rozsądny czas rozgrywki. Takie 7,5/10, ale Teotihuacan zaspokaja chwilowo moje potrzeby na tego typu euro, dzięki czemu nie potrzebuję Newtonów, Podwodnych Miast itp. :P

STRAŻNICY XOBOS - niestety zawodzi słaba instrukcja, za dużo upkeepu i zarządzania grą, statyczny początek i trudne do wytłumaczenia reguły. Doceniam innowacyjny koncept sprawnie oddający mechanizm mgły wojny i klimat RTSa, ale coś w tej grze nie siadło. Ja dałbym jeszcze szansę, bo widzę potencjał w szczególności w systemie walki, ale nikomu z ekipy się nie podoba, więc pewnie pójdzie pod młotek.
Awatar użytkownika
Sepiky
Posty: 35
Rejestracja: 07 paź 2017, 22:52
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 17 times
Been thanked: 6 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: Sepiky »

Planszówkowo lipiec był najlepszym miesiącem od dłuższego czasu - 29 partii w 12 gier.

Nowością i grą miesiąca zdecydowanie zostaje Posiadłość Szaleństwa - 6 rozgrywek, z czego 3 wygrane. Niesamowicie klimatyczny, wciągający, a przy tym trochę wymagający tytuł. Gra się tak samo dobrze zarówno w 2, 3 jak i 4 osoby. Cały czas mamy ochotę na więcej, a obniżka na dodatkowe scenariusze na steamie nie mogła pojawić się w lepszym czasie.

Poza tym sporo rozgrywek w mniejsze, bardziej "imprezowe" gry: Splendor (6), Istanbul: Gra kościana (2), Wyspa Kwitnącej Wiśni (2), Sushi Go (2), 7 Cudów Świata (1), Valhalla (1), Gremlins Inc. (1), Ice Cool (1).

Ze stałych bywalców także Keyforge (5) i Zamki Burgundii (1).

Z nowości udało mi się wreszcie zagrać w 1 ze zdobyczy z Planszowej Rebelii - Terraformację Marsa. To chyba moja pierwsza styczność (nie licząc Splendoru :P) z konkretnym engine builderem i wypadła bardzo pozytywnie. Myślę, że wraz z czasem będzie coraz lepiej i gra ma szansę na wpadnięcie do mojej topki ;)

Niestety nie udało się przetestować odblokowanej w czerwcu nowej postaci w Gloomhaven
Spoiler:
, ale liczę, że sierpień to naprawi ;)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2019, 19:02 przez Sepiky, łącznie zmieniany 1 raz.
hadlej2
Posty: 38
Rejestracja: 25 sie 2018, 22:12
Has thanked: 1 time

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: hadlej2 »

Lipiec u mnie stał pod znakiem wczasów więc stawialiśmy na gry rodzinne, proste i mobilne (ale z wyjątkami). Do walizki i na stół trafiały:

scythe - przedstawiać nikomu nie trzeba. Nie jest co prawda kompaktowy, ale grany był. Nie na wczasach a z kolegami. Jedna z moich ulubionych pozycji w ogóle. Zwłaszcza jeśli jest komplet dodatków. Fenris wniósł grę na zupełnie inny poziom (moim zdaniem oczywiście).
Lords of hellas - kolejna duża gra. Jeden z moich ulubionych area control. Uwielbiam i rozgrywkę i klimat. Nie radzę sobie tylko z faktem, że grać muszę w egzemplarz kolegi bo dalej czekam na swój mithic plegde 1 wave :(
detektyw - wiadomo co za gra. Kupiłem do grania solo i zdarzyło się w lipcu przy piwku usiąść do sprawy czy dwóch.
kroniki zbrodni - jak kolega wyżej, choć tutaj dołączyła do mnie córka (pewnie smartfon ją przekonał) zrobiliśmy kampanie podstawową i .. d.. nie urywa ale zdecydowanie warto spróbować. Dobry gateway dla 10-12 latków którzy na planszówki patrzą z politowaniem przez szkiełko od smartfona.
Kingdomino - klasyk który chyba nigdy się nie znudzi.
Karak - ulubiona gra mojego syna. nie mogło jej zabraknąć ani na wczasach ani w domu.
Keyforge - byłem nastawiony bardzo sceptycznie więc mocno się nie zawiodłem. Bardzo nie mój typ rozgrywki. Talie niby tanie, ale trzeba mieć szczęście żeby trafić dobrą. Bez tego w zasadzie asystujesz przeciwnikowi... Nie wiem co gorsze "Pay to Win" czy "Pay to win but only if You're lucky with decks"
Osadnicy wykreślane imperium wykreślanki ostatnio są bardzo popularne a zwłaszcza u nas w domu. Mało miejsca, dużo gry. w skrócie Osadnicy w pigułce.
Kości obfitości wykreślanki ciąg dalszy i ... najlepsze zostawione na koniec. Zdecydowany lider lipcowego grania. Przyjął się w naszym domowym ognisku i co najważniejsze wprowadził w planszówki moją żeńską połowę (a to zdawało się nie możliwe).

Jeszcze na 30 sekund przed rozpoczęciem tego postu myślałem, że w przeciwieństwie do większości Waszych wpisów, mój lipiec był zwyczajnie cienki. Dopiero w trakcie pisania i wymieniania kolejnych ogranych tytułów przekonałem się że to nie miesiąc był cienki a głód na granie zwyczajnie za duży.

Gra miesiąca zdecydowanym i niekwestionowanym liderem zostają Kości obfitości !!! Niewielka gra, banalne zasady a mnóstwo głębi, kombinowania i przeszkadzania. Ilość rozegranych partii w samym lipcu to okolice 30-40 (wnioskując po szczuplejących notesikach). Jest to nie tyle gra lipca u nas w domu co poważny kandydat do gry roku.
Fenrisek83
Posty: 817
Rejestracja: 30 maja 2018, 10:35
Has thanked: 121 times
Been thanked: 93 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: Fenrisek83 »

Gra miesiąca:
Nemesis. Wiele partii rozegranych w różnych trybach i na dwóch planszach. Grałem w składach od 2 do 5. Znajomi zachwyceni i tylko to lądowało na stole. Ocena 9 na 10
Golfang
Posty: 1981
Rejestracja: 10 wrz 2018, 21:47
Lokalizacja: Będzin
Has thanked: 228 times
Been thanked: 311 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: Golfang »

U mnie nie wiele się działo w lipcu:

Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie - 2 razy - kampania od nowa w składzie 3 osobowym. Na razie oba scenariusze przegrane :(. Ale mieliśmy tak pechowe losowania kart do testów że aż się to nie mieści w głowach. No ale będziemy kontynuowali. Nie poddajemy się tak łatwo.
Wsiąść do pociągu - 4 razy (1 x Europa, 3 x USA) - Rozgrywki ze starszą córką - mam wrażenie że ona nie chce grać w nic innego :)
Nemesis - rozgrywka SOLO. Zabawę psuło mi ciągłe spoglądanie do zasad. Jednak gra nie rozczarowała mnie w ani jednym procencie. Jestem 100% na TAK! Świetna gra.
Mage Knight UE - pierwsza gra, solo. Jestem na razie mile zaskoczony tą grą - bałem się jej a tutaj na razie nie wydaje się aż tak skomplikowana (kumpel mnie nastraszył)
Via Nebula - jak zwykle dobra, szybka rozgrywka
Sny - nei pamiętam ile razy - grane z dziciakami i dorosłymi na wakacjach. Gra prosta łatwa i przyjmna.
Kragmortha 2 razy. Śmiesznie i dość szybko. Graliśmy bardziej na zasadzie złośliwości niż aby samemu wygrać.
Time Stories - Azyl. Tylko jedno podejście. Niby wszystkim się podobało ale nie chcieli już próbować kolejny raz. Ja żałuję bo fajnie się grało i bardzo jestem ciekaw zakończenia.
Carcassone x2 - jak zwykle na wakacjach! To jest nasza wakacyjna gra typu MUST HAVE. Już od kilku lat zabieramy na wakacje ten tytuł i zawsze się świetnie bawimy.

Warhammer RPG 2 ed. - stworzyliśmy na wakacjach postacie dzieciakom (wiek od 11 do 15) i zagrali jeden scenariusz. Bardzo im się podobało. Chcą więcej w sierpniu na pewno im poprowadzę kolejne scenariusze.
sporo malowania figurek - chciałem jak najwięcej figurek pomalować przed wyjazdem na wakacje. Efektem jest 6 obcych oraz 6 załogantów z Nemesis.

Gra miesiąca:
Time Stories! - wybór był ciężki pomiędzy Nemesis, Time Stories a Mage Knightem. Jednak Time Stories mi najbardziej się spodobał ze względu na bliskość RPG, które zawsze kochałem i do dzisiaj tęsknię za tymi grami...
----------------
10% flamberg.com.pl
Awatar użytkownika
cactusse
Posty: 477
Rejestracja: 10 sty 2012, 15:50
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 390 times
Been thanked: 330 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: cactusse »

Nowości
---------

Flamme Rouge - Bardzo przyjemna, elegancka gra, i rzeczywiście tematyka wydaje się być trafnie oddana.
Po pierwszych partiach obawiałem się trochę, iż jest to taki "samograj" gdzie wybór kart nie ma zbytniego znaczenia (bo i tak wszyscy dojadą w podobnym czasie), ale w kolejnej rozgrywce na przekór "groupthinkowi" wyrwałem się jednym kolarzem znacząco do przodu i dojechałem pierwszy z solidną przewagą, więc jest tam więcej kombinowania niż na pierwszy rzut oka widać.

Gizmos - Fajne, fajne, ale nie chwyciło jeszcze za serce.
Podoba mi się, że swój silniczek można rozwijać na różne sposoby, ale końcowa faza gry jest dla mnie za mało "eksplodująca". Brakuje mi typowej dla gier Chudyka eskalacji, kombogenność wydaje być zbyt ograniczona, a efekty kart dość powtarzalne. Czuje delikatny zawód jak czasem w "Dominion", gdzie po przewinięciu pełnej talii kupuje się całą jedną kartę ;-)

Little Town - Całkiem sympatyczna gra.
Zaczyna się niewinnie, banalne zasady, pusta plansza, wiejące nudą ciułanie podstawowych zasobów. Ale dosyć szybko robi się tłoczno, umiejscowienie budynków okazuje się być kluczowe, a wyścig po pozostałe budowle i blokowanie intratnych miejsc bardziej zacięte (dodatkowe napięcie generuje konieczność karmienia pracowników, oraz ograniczona liczba kosteczek - nie ma tu “weź dowolny zamiennik” i można się zabawnie wyłożyć ;-) ).
"Little Town" podoba mi się znacznie bardziej niż jej duchowy poprzednik - "King of Frontier"/"Skylands", bo setup jest błyskawiczny, rozgrywka krótsza, decyzje ciekawsze, brak zależności od losowego dociągu kafelków, no i te cukierkowe grafiki ;-)

Escape Plan - No całkiem mi się podoba, i to wbrew mojemu ogólnemu poglądowi nt. gier Lacerdy (że to suche i nadmiernie pokomplikowane monstra, gdzie balansujące poprawki są tłumaczone "oddaniem tematyki" ;-) ).
Jedna rzecz strasznie przypadła mi do gustu - tematyczne połączenie pieniędzy, gdzie część zdobywamy "na później" a część jest na aktualne wydatki (a przecież wiem, że "na później" to PeZety a "na teraz" to sprytny tiebreaker ;-) ). No ciekawie to autor wymyślił i fajnie się tłumaczy.
Dwie rzeczy mnie natomiast delikatnie zniechęcają - trochę za mało opcji w pierwszej rundzie (szczególnie, gdy jeden z początkowych kafli to sklep lub jest się daleko w kolejności), oraz przesadzone wydanie (straszna szkoda, że gra nie została wydana w "standardowej" wielkości, z planszą o połowę mniejszą i poręczniejszymi kaflami).

Brains Family: Burgen & Drachen - Jeśli ktoś lubi serię Brains (a szczególnie części z ogrodem i mapą) może być delikatnie rozczarowany, bo kafelków mniej, nie trzeba zapchać całej planszy, a początkowe zadania znacznie prostsze - przez co gra przypomina bardziej wyścigową wersję "Karuby".
Ale mimo wszystko gra się całkiem przyjemniej, głównie przez świetny mechanizm balansujący (wygrywający musi połączyć więcej elementów) który znacząco podnosi trudność plansz.

Captains of the Gulf - Wreszcie Spielworxx zrehabilitował się moich oczach.
Początkowo wydawał się być dosyć schematyczny (bo pierwsze zdarzenia wyciągnęły z nas masę pieniędzy potrzebnych na rozwój, więc akcje na rondlu wykonywaliśmy dość podobne), ale w połowie gry już widać było spore różnice w podejściach i zrobiło się ciekawiej.
Nadal brakuje mi w kartach takiej różnorodności efektów jak w "La Granja", ale widać potencjał, szczególnie, że współgracze z większym doświadczeniem chwalili głębie grę, informując o odkrywaniu coraz to nowych trików.

Tytus, Romek i A'Tomek - Pierwsza partia, więc ciężko było właściwie wycenić aukcyjne oferty.
Delikatnym niesmakiem była ostatnia runda, gdzie okazało się, iż nikt nie zwrócił uwagi na liczbę kafelków, przez co praktycznie każdy gracz miał niewykonalne plansze komiksowe i większość pól nie była licytowana. Pomimo tego potknięcia wszyscy byli całkiem zadowoleni z gry, więc jest furtka na przyszłość ;-)
Ciekawie skonstruowany jest system aukcji, gdzie ciężko jest oszczędzić na nadzwyczajną przewagę nad przeciwnikami i praktycznie niemożliwe jest oddanie komuś gry poprzez nierozsądne oferty (tak, jakby Knizia przeczytał wszystkie krytyczne recenzje "Modern Art" i postanowił tamtejszą licytację sprytnie naprawić ;-) ).

In the Name of Odin - No mam mieszane uczucia.
Graliśmy w pięć osób (chyba dwie osoby za dużo) i czuć było zmęczenie materiału już po 30 minutach. Rozgrywka wydawała się być dosyć powolna i statyczna (strasznie długo zbierało się brygadę łupieżczą), ale mógł być to efekt dłuuugiego czekania na swoją turę. Bliżej wygranej byli ci, którzy poszli w łupienie, dalej od wygranej byli fani budowania. Jakkolwiek mechanika nie rzuciła mnie na kolana, to spodobały mi się zdolności wodzów - są całkiem kreatywne i tli się we mnie chęć sprawdzenia kilku na oko przegiętych kombinacji (wygrał gracz, który skracał czas przygotowań do wyprawy za pomocą "nieśmiertelnej" przywódczyni).
Rzeczywiście, twórcy trochę przegięli z wykonaniem i gra mogłaby być spokojnie wydana w znacznie oszczędniejszej formie.

Awkward Guests - Wariacja "Cluedo", tylko bez łażenia i rzucania. Zamordowany został patron posesji podczas przyjęcia, jeden z gości jest mordercą. Wskazówki są rozbite na karty, zwykle eliminujące różne opcje np. "na ciele denata nie znaleziono śladu śrutu" (czemu policja nie informuje od razu o nożu wbitym w serce, tego nie wiadomo ;-) ), ich kombinacja doprowadzi nas do mordercy, motywu i narzędzia. Gracze mogą wymieniać się kartami w dziwny sposób, który wymaga dobrej pamięci, by uniknąć zwrotów.
To co wynosi tą grę ponad poziom zwykłego "Cluedo" to mapa posesji z zaznaczonymi przejściami i umiejscowieniem różnych przedmiotów. Niektóre wskazówki są typu "służba informuje, że nikt nie przechodził przez Garaż", lub "Lady Makbet twierdzi, że była z jedną osobą w Salonie", co pozwala nam czasem w miarę sprytny sposób wyeliminować więcej opcji.
Niestety, większość gry cierpieliśmy na brak ciekawych wskazówek (ale była to najłatwiejsza sprawa), a mimo siedzenia na krytycznych na oko dowodach przełom jakimś cudem nastąpił u wszystkim w zbliżonym momencie (w finale, na siedmiu uczestników jeden miał pewność, pięciu miało 50/50 w ostatniej kategorii, a jeden nie wiedział o co chodzi ;-) ).
Sympatyczna gra, ale cudem detektywistycznej kategorii raczej nie jest.

Night Clan - Gra wydaje się słabo działać na dwie osoby.
Każdy gracz ma identyczny zestaw kart dających punkty na koniec gry. Karty dokłada się do lokacji, część zakryte, część odkryte. Możemy też dołożyć trolla, powodującego, że karty w tej lokacji nie punktują, oraz jemiołę, która neutralizuje trolla (obie karty dokłada się zakryte, więc niby jakiś blef jest). Oczywiście ja dołożyłem trolla tam gdzie przeciwnik miał najwięcej karty, przeciwnik zrobił to samo, obaj zneutralizowaliśmy co trzeba jemiołą i wyniki mieliśmy identyczne... ;-)

Proving Grounds - "FUSE" solo w szatach fantasy. Napięcie jest, szczególnie jeśli skorzystać z oficjalnej aplikacji, która gra klimatyczną nutę i można się trochę spocić przy nerwowych przerzutach.
Niestety, w wersji podstawowej można opracować "strategię" rzucania, która dosyć bezpiecznie i bezstresowo doprowadzi nas do wygranej, co trochę psuje zabawę.
Kudos dla wydawcy, który po odkryciu błędu w kartach w mig dodrukował poprawione talię i wysyła je bez żadnych ale do zainteresowanych (paczuszkę dostałem już po 3-4 dniach od zawiadomienia supportu !).

Salem 1692 - Uroczy wariant "Mafii"/"Wilkołaków", który wydaje się niestety słabo działać, przez losową możliwość "zarażenia" się errr... wiedźmiarstwem ;-) . Wystartowaliśmy ze składem 4 mieszkańców i 2 wiedźmy, już w drugiej rundzie było 1 mieszkaniec i 3 wiedźmy, pomimo tego, iż wśród ofiar było 1/1 dla każdego zespołu.

Tortuga 1667 - Kolejna urocza gra od Facade Games, z kolejną na oko zepsutą mechaniką.
Możesz być sprytnym anglikiem, który przejmie władzę na okręcie, wykopie buntowników na Tortugę, zniszczy szalupę ratunkową, by po całym zamieszaniu stracić zdolność do obsługi dział bądź przenoszenia pakunków w ładowni.
Zabawnym tematycznym kuriozum są pirackie statki, pod uniwersalną banderą za to ze znacjonalizowanymi ładowniami ;-)

Samarkand: Routes to Riches - Takie "Chicago Express" w wersji lite i bardzo spartańskim wydaniu, z którego usunięto nudne aukcje i zostawiono przepychanie po mapie.
Grało się całkiem przyjemnie, jest trochę napięcia, gdy ktoś dołączy się do naszej rodziny/kompanii i zacznie pędzić cenne wielbłądy w niestosownym kierunku. Dodatkowe plusy to czas gry (mniej niż godzina w pięć osób) i znacznie mniejsza waga sojuszy (w "Chicago Express" samotne pchanie kompanii było mało konkurencyjne w stosunku do kompanii kilku graczy, tutaj szczęśliwie tego nie ma).
Z minusów, losowy dociąg miejsc do których musimy dotrzeć może być dosyć bolesny (da się karty wymieniać, ale rzadko z tego korzystaliśmy).

Shipwreck Arcana - Dosyć nietypowy pomysł. Na stole leży kilka kart z warunkami typu "umieść tu kafelek, jeżeli jest parzysty", gracz dostaje dwa kafelki z wartościami pomiędzy 1 a 7, jeden umieszcza zgodnie z warunkiem karty, a jego partnerzy muszą zgadnąć wartość drugiego.
Niby nie powinno działać, a jednak działa i to aż za dobrze - perfekcyjną dedukcją można dosyć dokładnie określić drugi kafelek gracza i głównym problemem gry jest, że wydaje się miejscami za prosta ;-)
Fajnie się grało, ale szybko zaczyna brakować wyzwania (zobaczymy, czy dodatek to naprawi).

Treasure Hunter - Całkiem przyjemna pozycja jak na hit wyprzedaży.
Co zabawne, gra była oskarżana prawie przez wszystkich o straszliwą losowość, pomimo, że to draft podobny do "7 Cudów". Niestety, muszę się z tym po części zgodzić - graliśmy w piątkę więc większość kart była w użyciu, i jakkolwiek "walka" o najwyższą wartość była zacięta i ciekawa, to nagrodę za najsłabszą wartość prawie zawsze zdobywała osoba, która dostała jedynkę w startowym rozdaniu.

Underwater Cities - Bardzo dobra gra dla mnie.
Jest tu to co lubię w "Terraformacji Marsa", maksymalne wyciskanie naszych zasobów (by inwestycje zdążyły się zwrócić) oraz dużo desperackiego kiwania się nad odrzucaniem kart (bo przecież wszystkie pasują). A do tego mocne i dość unikalne karty specjalne oraz wbrew pozorom dużo interakcji (to blokowanie krytycznych pól i wyścig do projektów końcowych potrafi nieźle podnieść ciśnienie).
Grane w gronie 2-3 osób, wszystkie partie jak dotąd nie trwały dłużej niż dwie godziny.


Powroty
---------

La Granja - Nadal świetna gra, w której połowa zabawy (przynajmniej dla mnie) tkwi w próbie uzyskania wygranej, przy jak najdziwniejszej kombinacji startowych pomocników ;-)

Manila - Bardzo lubię tą grę, bo generuje dużo emocji i ma zabawną ekonomię (czasem kończy się z mniejszą ilością pieniędzy niż miało się na początku ;-) ), ale tym razem wyszła pewna słabość. Niskie rzutu spowodowały, że gra przedłużyła się znacząco i zmęczyła praktycznie wszystkich. Brakuje niestety mechanizmu, który pchałby rozgrywkę do przodu.

Modern Art - Jak zwykle wygrali początkujący. Nigdy chyba nie zrozumiem tego nietypowego zjawiska ;-)

Mombasa - Jej, jaka to jest jednak fajna gra ! Szczególnie, że wygrałem i zrobiłem życiowy rekord (196 punktów) ;-)
Wszystko za sprawą mini-dodatku "Cooked Books". Ponieważ mój eksperyment z graniem na sprzedaż kart za pieniądze (kto wie, może da się tak wygrać ?) został zablokowany, przerzuciłem się całkowicie na księgowych.
Jeeeżu, jak różnica ! Pływałem w pieniądzach, skończyłem tor kałamarza na dwie rundy przed końcem gry, żyć a nie umierać ;-)
Czemu "Cooked Books" nie jest integralną częścią gry, tego nigdy nie zrozumiem...

Notre Dame - W pamięci miałem wrażenie, że gra jest "taka se", więc wygrzebałem ją bez większego entuzjazmu. Pierwszą rundę rozegraliśmy źle, postanowiliśmy więc zagrać od początku, pomimo, iż czas spotkania dobiegał końca. Ku naszemu zaskoczeniu trzyosobową partię zakończyliśmy w mniej niż 30 minut bawiąc się przy bardzo dobrze. No całkiem udany, elegancki Feld.

Oltre Mare - Stara niemiecka gra, ofiara mathadlu.
Lubię ją głównie przez całkiem eleganckie wykorzystanie tych samych kart do różnych celów. Kartę daje nam akcję, robi za towary zbierane podobnie jak w "Bohnanza", potrafi działać negatywnie w formie piratów i wyznacza nasze możliwości na następną rundę.
Wygrał kolega, który poszedł w dość nietypową strategię maksymalizowania ilości akcji oraz kart, nieprzejmowania się zbytnio zestawami towarów i całkowitego ignorowania piratów.


Komputer
---------

Innowacje - z powodów organizacyjnych postanowiłem spróbować urwać kilka partii online przez BGA.
Whoa, partie wyszły całkiem odmiennie niż pamiętam z grania w fizyczną kopię. Raz, że bardzo taktycznie walczyliśmy o przewagę w symbolach i tradycyjnego chaosu było tam bardzo mało, a dwa, że partie były dosyć jednostronne i wygrane za pomocą intensywnego wykorzystania pojedynczych kart. W jednej partii 4-5 Dominacji wyciśnięte zostało z "Puszek", w kolejnej podobna ilość zdobyta została dzięki "Budowie Kanałów" (tak, to ta bezużyteczna karta z drugiej ery ;-) ).

Dodatkowo postanowiłem do poduszki spróbować swoich sił z botami w różne tytuły...

Tigris & Euphrates - Jej, jakie to jest dobre, a jak wredne zagrania można tam wykonać.

Kingdom Builder - Jej, to definitywnie nie jest gra całkowicie losowa i pozbawiona decyzji. Tu trzeba dobrze ocenić planszę, zgarniać dodatkowe akcji i minimalizować sprytnym ustawieniem dociągnięcie kiepskiej karty.

Cywilizacja : Poprzez Wieki - Dawno temu dostawałem w tą grę straszne baty, i nigdy nie wiedziałem jakim cudem można przejść na biblioteki.
Po pograniu w nową komputerową wersję, dalej nie rozumiem tego triku ;-) , ale zaczynam doceniać mnogość balansujących poprawek z nowej edycji, zaczynam łapać co znaczy granie pod specyficzny cud lub wybranego lidera i doceniam odbijanie się na wojnach.
Doskonała gra (i boty są świetnie zaimplementowane).

Small World - Dawniej sądziłem, że jest to typowe bash-the-lider, gdzie kiepska w negocjacjach osoba kończy ostatnia.
Po kilkunastu partiach z botami zmieniam zdanie - jeeeżu, ale to sprytna gra. Teraz rozumiem jedną z mniej popularnych recenzji na BGG, która wychwalała "Small World" pod względem strategicznym i polecała rozgrywki w dwie-trzy osoby. Nagle zacząłem doceniać zdolności, które dawniej wydawały mi się dosyć kiepskie (Trolle, Stout, Spirit), a gdy pierwszy raz zarobiłem 20 monet w jednej turze, to prawie przybiłem piątkę z ekranem (prawie, bo zaraz potem bot zarobił 17 ;-) ) .
Strasznie sympatyczna gra i oddaje jej honor za lata pogardy ;-) .
Awatar użytkownika
nimsarn
Posty: 306
Rejestracja: 04 lis 2005, 16:54
Lokalizacja: Z buszu! W centrum Zielonej Góry
Has thanked: 501 times
Been thanked: 174 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: nimsarn »

Ogórki...

Nowości:
Exodus: Proxima Centauri (revised ed.) (+/-) - uległem namowom i obietnicom syna i córki, proszę nie zrozumcie mnie źle gra jest w porządku, ale w sercu mi nie gra. Edycja trąci już trochę myszką i po raz pierwszy zobaczyłem sterylną pustkę czającą się za tematem. Ma co prawda fajne momenty (rakiety balistyczne, etap głosowania nad prawami i jednoczesne planowanie ruchów flot) ale co z tego skoro jej nie czuję;
Rubik's Race (---) - nie lubię, mam uczulenie na mechanikę czasu rzeczywistego i w tym wypadku prawie dostałem wysypki;
Rummikub (--) - jak wyżej - unikał będę jak ognia.

Stli bywalcy:
Marco Polo (++) - gra w ciąż wywołuje uśmiech na mojej twarzy - taki trochę zmęczony;
Rotunda (+++) - jeżeli gra sprawia mi przyjemność nawet wówczas gdy przegrywam, to znaczy że jest moja ;)
Domek na słonecznej (++) - takie domowe, przyjemne i familijne;
Inside (++) - podręczny zapychacz czasu;
Wyroczni delficka (++) - jakoś co jakiś czas wypływa na stół i miło pożera czas;
Apacze i Komancze (+++) - Stare i wciąż jare.

Powroty:
X-wing (+) - miłe zaskoczenie, czasami niektóre gry po odgrzaniu nabierają nowego smaku - jak bigos :P

Gra miesiąca (ta z którą identyfikuję ten miesiąc):
Exodus: Proxima Centauri za to że wciąż budzi uśmiech twarzy syna - pewnie dla tego że ogrywa tatę :)
cactusse pisze: 17 sie 2019, 15:35 n the Name of Odin - No mam mieszane uczucia.
Graliśmy w pięć osób (chyba dwie osoby za dużo) i czuć było zmęczenie materiału już po 30 minutach. Rozgrywka wydawała się być dosyć powolna i statyczna (strasznie długo zbierało się brygadę łupieżczą), ale mógł być to efekt dłuuugiego czekania na swoją turę. Bliżej wygranej byli ci, którzy poszli w łupienie, dalej od wygranej byli fani budowania. Jakkolwiek mechanika nie rzuciła mnie na kolana, to spodobały mi się zdolności wodzów - są całkiem kreatywne i tli się we mnie chęć sprawdzenia kilku na oko przegiętych kombinacji (wygrał gracz, który skracał czas przygotowań do wyprawy za pomocą "nieśmiertelnej" przywódczyni).
Rzeczywiście, twórcy trochę przegięli z wykonaniem i gra mogłaby być spokojnie wydana w znacznie oszczędniejszej formie.
Lubię tą grę, ale głównie za temat i szatę graficzną. Faktycznie największą jej bolączką jest oczekiwanie na swoją turę. Choć na moim stole ta gra pokazała również jak dużym utrudnieniem potrafi być bariera językowa dla graczy i mylne identyfikowanie figurek z mechaniką dude on the map. Dodatkowo Odkrycia Lewisa i Clarka zostawiły w moim sercu tak mało miejsca dla drugiej podobnej w temacie i zasadach gry, że trochę (ale tyko trochę) żałuję jej zakupu.
Awatar użytkownika
Koziełło
Posty: 905
Rejestracja: 13 cze 2018, 13:11
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 234 times
Been thanked: 315 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: Koziełło »

Wakacje i inne zajęcia trochę przesunęły w czasie podsumowanie lipca. A tu jakby coś drgnęło i pojawiła się tendencja wzrostowa ;) Oby tak dalej :lol:
Nowości lipca (w kolejności alfabetycznej)
Altiplano (++) - Po Orleans, który jakoś do mnie zupełnie nie trafił bardzo trudno mi było się zabrać za ten tytuł. Aż w końcu przez przypadek (z nadmiaru czasu?) zerknąłem na pełną rozgrywkę na pewnym obcojęzycznym kanale i uświadomiłem sobie, że tu nie ma tego, co w Orleans mi najbardziej doskwierało. Tzn. pojawił się discard (jak kto woli skrzyneczka). I gra, która w sumie nie oferuje nic odkrywczego okazała się całkiem przyjemną. Daje możliwość potworzenia mini-silniczków, pokombinowania, nie ma w niej za grosz negatywnej interakcji, co ceni sobie Moja Najlepsza Współgraczka (no chyba, że "zabrałeś mi tą łódkę - jak mogłeś!?"). Grało się lekko, łatwo i przyjemnie. W kolekcji zostanie na pewno.
Bruges (++) - gdy jest możliwość poznania kolejnej gry Mistrza Stefana Koziełło nie przejdzie obok tej możliwości obojętnie. A możliwości zagrania w Brugię za wiele nie ma, bo gra jakby mało obecna na naszym rynku. Ogólnie Feld z gatunku tych lżejszych, z zasadami do ogarnięcia w kilka minut. Co nie znaczy, że w grze brak niełatwych decyzji ;) Gra się szybko i bez przestojów. Punkty też jak to u Felda prawie za otwarcie pudełka, acz tym razem w wyraźnie mniejszej ilości. Nie jest to już rzeka punktów, a taki sobie strumyczek. Płyną stale, ale powoli ;) Łyżką dziegciu jest nieco nadmierna losowość, a przez to przechylenie rozgrywki ze strategii w taktykę. Trzeba grać tym, co gra da. Ogólnie tak gdzieś pośrodku mojego prywatnego rankingu Feldogier.
Euphoria - build a better dystopia (++) - Jak każda chyba gra Stonemaier Games jest przede wszystkim... ładna. I prosta. I bardzo dobrze wykonana. I bardzo przyjemnie się w nią gra. Nie jest to może Viticulture, ale sprawiła mi sporo przyjemności z rozgrywki. Na tyle sporo, że zawitała w kolekcji na stałe.
Filary Ziemi (++) - Jakiś czas temu byłem bardzo mile zaskoczony Światem bez końca, więc gdy pojawiła się możliwość okazyjnego nabycia pierwszej części trylogii zdecydowałem się bez większego deliberowania. Muszę przyznać, że gra chyba nieco słabsza od drugiej części, ale dalej bardzo przyjemna. Nawet jeśli nie zna się twórczości Folleta :oops:
Kanban (++) - Jako, że o grze Lacerdy po pierwszej rozgrywce da się napisac jedynie, że w miarę się ogarnęło zasady, więc nie będę się kusił o większe komentarze. Gra niewątpliwie angażuje szare komórki w 100% i nie pozwala na chwilę rozluźnienia. Po partii człowiek czuje się jak po ciężkiej wytężonej pracy. Ale kto mówi, że to źle?
Little Town (+) - Całkiem niegłupia, mała i szybka gierka, która wywołuje u mnie nieodparte skojarzenia z Agricolą - najważniejsze to by mieć czym nakarmić ludków. I bogiem a prawdą większość gry człowiek skupie się na zdobywaniu karmy (nie mylić z Gangesem), a przy okazji uda mu się coś jeszcze zrobić. Niewątpliwym plusem jest szybkość i płynność rozgrywki, ale... jakoś nie zachwyciła i w sumie nie do końca wiem czemu.
Norenberc (++) - Jeden z rekordzistów jeśli chodzi o przebywanie na półce wstydu. Gra trafiła do mnie po którymś MatHandlu i tak sobie leżała i czekała i leżała i czekała... W końcu podczas rozglądania się za jakąś lżejszą nowością wpadła gdzieś w kąt mojego oka. I wzbudziła całkiem pozytywne odczucia. Rozgrywka jest szybka i płynna, działa głównie na zasadzie kup tanio, żeby później sprzedać drogo i odkupić tanio :lol: Do tego całkiem porządne wykonanie (chyba największe meple jakimi dane było mi grać). Troszkę mi przeszkadza, że w trakcie gry trudno jest szybko oszacować wyniki poszczególnych graczy (punkty liczymy dopiero na koniec), ale jeśli gramy bez dużej spiny w kierunku wygranej to aż tak nie boli.
Nusfjord (+) - Uwe Rosenberg był pierwszym twórcą gier, którego gry nauczyłem się zauważać za samo nazwisko na okładce. I podobnie jak u Felda staram się nie przepuszczać okazji zagrania w kolejną nowość autora. Tylko, że w przypadku Mistrza Uwe coraz bardziej dociera do mnie refren "Ale to już było...." i niestety tak jest w mojej skromnej opinii z Nusfjordem. Kolejna wariacja na temat Agricoli / Kawerny / Pól Arle.... Pomysł na nietypowe żniwa (znaczy połowy) i nieco inny podział plonów rybek jakoś wiele do rozgrywki nie wniósł. Podobnie jak emisja akcji. Pewnie, gdyby pojawił się po polsku nabyłbym - ot tak, w celach kolekcjonerskich, ale grać kolejnych partii nie muszę.
Ostatnia wola (++) - Twist z wydawaniem punktów pieniędzy zamiast ich zdobywania mnie kupił. Nie wiem co prawda na ile partii, bo gra wydaje się lekko powtarzalna, ale pierwsze rozgrywki były całkiem przyjemne i szybkie. Co prawda Moja Najlepsza Współgraczka ograła mnie bez dwóch zdań, ale nie od dziś wiadomo, która płeć lepiej wydaje gotówkę....
Rialto (++) - Drugi lekki Feld w tym miesiącu. Pozyskany z ostatniego MatHandlu i jakoś bez kolejki wprosił się na stół. W sumie mógłbym przekopiować to co napisałem troszkę wyżej na temat Brugii i tu równie dobrze by pasowało z trzema różnicami: Po pierwsze w Rialto jakby mniej boli losowość - wybieramy z jawnych setów kart i zawsze coś pod strategię idzie dopasować. Po drugie standardowo jak u Felda znów ma znaczenie kto jest pierwszym graczem (w Brugii niekoniecznie). I po trzecie - Rialto (podobnie jak większość gier "większościowych") chyba gorzej się skaluje na dwie osoby, a w takim składzie gram najczęściej.

Poza tym jak zwykle na stole gościły:
BlackOut HongKong, Macao, Marco Polo, Newton, Viticulture

Trafiły się też dwa duże powroty, czyli Caylus i Lorenzo Il Magnifico.

No i Award Ceremony w poszczególnych kategoriach:

Nowością miesiąca zostaje (mimo zauważonych minusów): Bruges
Powrót miesiąca należy do Lorenzo Il Magnifico
Tytuł gry miesiąca trafia ex aequo do Macao (za ilość rozegranych partii) i Viticulture (za nieustający fun z rozgrywki)

I w ramach dyscypliny dodatkowej: wydarzenie miesiąca: Imieninowe popołudnie w klubie planszówkowym Octopus we Lwowie, gdzie dane mi było zagrać w Bruges, Nusfjorda i Euphorię :D
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 1965
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 191 times
Been thanked: 839 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: Neoptolemos »

Koziełło pisze: 22 sie 2019, 13:42 Altiplano (++) - Po Orleans, który jakoś do mnie zupełnie nie trafił bardzo trudno mi było się zabrać za ten tytuł. Aż w końcu przez przypadek (z nadmiaru czasu?) zerknąłem na pełną rozgrywkę na pewnym obcojęzycznym kanale i uświadomiłem sobie, że tu nie ma tego, co w Orleans mi najbardziej doskwierało. Tzn. pojawił się discard (jak kto woli skrzyneczka). I gra, która w sumie nie oferuje nic odkrywczego okazała się całkiem przyjemną. Daje możliwość potworzenia mini-silniczków, pokombinowania, nie ma w niej za grosz negatywnej interakcji, co ceni sobie Moja Najlepsza Współgraczka (no chyba, że "zabrałeś mi tą łódkę - jak mogłeś!?"). Grało się lekko, łatwo i przyjemnie. W kolekcji zostanie na pewno.
Co masz na myśli przez skrzyneczkę w Altiplano? Orlean uwielbiam, a do Altiplano nie chcę podchodzić, bo podobno ma jeszcze mniej interakcji (której i w Orleania nie ma wybitnie wiele).
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Fojtu
Posty: 3379
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 557 times
Been thanked: 1263 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: Fojtu »

Neoptolemos pisze: 22 sie 2019, 14:05
Koziełło pisze: 22 sie 2019, 13:42 Altiplano (++) - Po Orleans, który jakoś do mnie zupełnie nie trafił bardzo trudno mi było się zabrać za ten tytuł. Aż w końcu przez przypadek (z nadmiaru czasu?) zerknąłem na pełną rozgrywkę na pewnym obcojęzycznym kanale i uświadomiłem sobie, że tu nie ma tego, co w Orleans mi najbardziej doskwierało. Tzn. pojawił się discard (jak kto woli skrzyneczka). I gra, która w sumie nie oferuje nic odkrywczego okazała się całkiem przyjemną. Daje możliwość potworzenia mini-silniczków, pokombinowania, nie ma w niej za grosz negatywnej interakcji, co ceni sobie Moja Najlepsza Współgraczka (no chyba, że "zabrałeś mi tą łódkę - jak mogłeś!?"). Grało się lekko, łatwo i przyjemnie. W kolekcji zostanie na pewno.
Co masz na myśli przez skrzyneczkę w Altiplano? Orlean uwielbiam, a do Altiplano nie chcę podchodzić, bo podobno ma jeszcze mniej interakcji (której i w Orleania nie ma wybitnie wiele).
W Altiplano zagrane żetony wracają do skrzyneczki (discard) zamiast do worka i dopiero jak w worku się skończą żetony to wrzucamy rzeczy ze skrzyneczki do worka. Efektywnie jest to deckbuilder a nie bagbuilder.
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 1965
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 191 times
Been thanked: 839 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: Neoptolemos »

Dzięki. To mi w ogóle nie przeszkadza w Orleanie, wręcz przeciwnie, więc zostaję przy nim ;)
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Awatar użytkownika
Tomzaq
Posty: 1725
Rejestracja: 09 maja 2014, 18:27
Lokalizacja: Silesia Superior
Has thanked: 112 times
Been thanked: 85 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: Tomzaq »

Koziełło pisze:
I po trzecie - Rialto (podobnie jak większość gier "większościowych") chyba gorzej się skaluje na dwie osoby, a w takim składzie gram najczęściej.
A, bo w Rialto w dwie osoby trzeba grać z opcją Gracza Neutralnego, który do gry jest wręcz fenomenalnie wkomponowany. I wtedy Rialto jest najlepszą grą na świecie 8) . Dla mnie oczywiście :D
Who is John Galt?
Posiadam
Awatar użytkownika
charlie
Posty: 999
Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 59 times
Been thanked: 49 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2019

Post autor: charlie »

Lipiec uratowany przez tygodniowy wyjazd ze zgraną ekipą - za dnia granie z dzieciakami, a codziennie wieczorem kilka partyjek w dorosłym 5-6 osobowym gronie. Ogółem 80 partii w 29 tytułów, w tym 5 nowości:

Nowości: Chatka z Piernika, Owocowy wyścig, Zero, Lisek Urwisek, Figle w Oceanie.
Powroty: Blueprints, Świat bez Końca, Thurn und Taxis, Finca, Cytadela, Biblios, Zaginione Miasta, For Sale, Mr Jack Pocket, Spiskowcy, Domek, Serce Smoka, Find mig.
Stałe tytuły: Górą i Dołem, Wsiąść do Pociągu, Taluva, Santorini, Dochodzenie, Port Royal, Żółw i Zając, Pędzące żółwie, Paszczaki, Pan Twardowski, Mistakos.
Najwięcej Partii: Zaginione Miasta.
Powrót miesiąca: Świat bez Końca.
Chwiler miesiąca: Dochodzenie.
Nowość miesiąca: Lisek Urwisek.
Gra miesiąca: Chatka z Piernika.
ODPOWIEDZ