W sierpniu tendencja jakby dalej wzrostowa - przynajmniej jeśli chodzi o ilość rozgrywek. W dużej mierze to zasługa Kieleckiego Festiwalu Sabat Fiction, na którym sporo dało się zagrać. I wyszło w sumie 30 rozgrywek w 19 tytułów.
Nowości (jak zwykle w kolejności zbliżonej do alfabetycznej)
18IR Steam over Holland (++) - Dzięki uprzejmości kolegi z forum dane mi było spróbować swych sił w legendarnej serii 18xx. Potem się dowiedziałem, że to takie wprowadzenie i jeszcze wieeeeele przede mną, żeby powiedzieć, że grałem w "osiemnastkę", ale przedsmak był (będzie kontynuacja w grze miesiąca września, ale nie uprzedzajmy faktów). Ogólnie na pewno idealna pozycja do wprowadzenia eurogracza w świat kolejowych giełdówek. I bardzo ładnie rozbudziła apetyt na więcej.
Ciężarówką przez Galaktykę (---) - o jejku. To nie jest zła gra (ogólnie rzecz ujmując). To jest tragiczna gra (ujmując w moich gustach). Nie podoba mi się w niej nic. No może poza świetnie napisaną instrukcją. Ale to trochę za mało. Nienawidzę gier czasu rzeczywistego. Nie cierpię gier, w której rzut kostką mówi mi czy stała mi się krzywda, czy wręcz przeciwnie. Dość, że nie dograliśmy partii do końca i nikt nigdy mnie nie zmusi, by ponownie usiąść do tego tytułu. Tak wiem, skoro wiedziałeś, to po co próbowałeś. No nie wiem po co. Chciałem spróbować... Żałuję...
Expedition: Northwest Passage (++) - gdyby nie motyw zmiany pogody i przesiadki statek -> sanie i sanie -> statek w odpowiednim momencie, byłoby to nudne układanie kafelków na planszy. A tak to mamy grę lekką, ale jednocześnie pozwalającą spokojnie pokminić. Bardzo przyjemna roz(g)rywka i na pewno w kolekcji zostanie.
Ganges (+++) - Nie wiem czemu dotychczas omijałem tę grę szerokim łukiem. Może kostki, które zwykle źle mi się kojarzą. Ale przecież znam mnóstwo gier z kośćmi, które uwielbiam (Marco Polo, Zamki Burgundii, Macao i sporo innych). Do tego Inka i Markus na ogół robią świetne gry. Mimo to gra jakoś długo nie mogła trafić na radar. I już wiem, że to był błąd. Gra podeszła bardzo. Na tyle bardzo, że trafiła na bardzo porządną pozycję na aktualnej łyszliście. Gdybym miał scharakteryzować najkrócej jak się da - przeogromnie przyjemna gra - nie mózgożerna, nie wymagająca, niby zwykła - ale baaardzo przyjemna
Mandala (+) - Sprytna i bardzo szybka dwuosobówka. Do tego całkiem ładnie wydana. Niebanalna. Ogólnie dobra gra. Jednak ociupinkę nie siadła. Na półkę nie trafi, ale raz na jakiś czas chętnie zagram.
Pory roku (--) - drugie z rozczarowań tego miesiąca. Teoretycznie grze nic nie mogę zarzucić poza tym, że jest nudna. Może trafiliśmy nieciekawe karty startowe, ale grało się schematycznie, z oczywistymi wyborami, po prostu meh... Gra raczej drugiej szansy nie dostanie.
Race for the Galaxy (+++) - Brakło mi jednej rundy. A właściwie to gdybym nie chytrował, toby mi jej nie brakło, ale zapomniałem, że to wyścig i nie ma co zwlekać. No i zamiast pierwszy byłem ostatni. Niestety dane mi było zagrać tylko raz, ale widzę potencjał w tej grze i tylko czekam, aż w końcu Portal wypuści przedsprzedaż. Biorąc pod uwagę stosunkowo kompaktowe wymiary może stać się żelazną pozycją na wszelkie wyjazdy.
Res Arcana (+) - Gra jakoś nie urzekła (pomijając sprytne wykonanie). Nie mam jej nic szczególnego do zarzucenia. Niby grało się szybko i przyjemnie, ale ani ja, ani Moja Najlepsza Współgraczka nie odczuwamy potrzeby powtórnego zasiądnięcia do tego tytułu.
Santa Maria (++) - Gra wydaje się na pierwszy rzut oka prosta. Ale tylko na pierwszy rzut oka. A potem im dalej w
las kostki tym więcej
drzew dylematów. Najpierw rozbudować, czy brać to co jest, bo zaraz mi zwiną jedyną piątkę... Ale może nie zwiną, bo też się będą najpierw chcieli rozbudować. A ten fajny kafelek dający jednocześnie kasę i konkwistę też jest tylko jeden. Gra dała mi dużo więcej rozrywki, niż można się było po niej spodziewać. I spokojnie trafiła na listę rezerwową (jakbym przypadkiem dostał jakąś premię...)
Snowdonia (++) - dotarła do nas wreszcie wersja z ostatniego KS (virco - jeszcze raz dzięki za organizację), więc jak tu nie wypróbować. I mogę powiedzieć, że nie żałuję ani jednej wydanej na tą grę złotówki. Mechanicznie nieskomplikowana, długa w sam raz, z różnymi strategiami, z których żadna nie wydaje się przegięta. Jedyną wadą jest chyba jedynie rozmiar i waga pudła - zanim weźmie ją człowiek na granie do znajomych dwa razy się zastanowi...
Sushi Go (+/-) - odnotowano z obowiązku kronikarskiego. Nie będzie to moja ulubiona gra fillerkowo / imprezowa, ale jak ktoś będzie bardzo nalegał, nie odmówię. Jedyny komentarz, jaki może się tutaj pojawić, to "nuda, na szczęście krótka..."
Pojawiły się też
powroty, po dłuższej lub krótszej nieobecności
Festiwal lampionów (+/-) - Pożyczone od współpasażerów podczas kilkugodzinnej podróży pociągiem. Potem zagrane wraz z tymi współpasażerami. Jak na grę do pociągu - są całkiem spoko. I widzę dla tej gry grupę docelową. Ja w niej nie jestem, ale rozgrywka nie sprawiła mi przykrości.
Santiago de Cuba (++) - lekka gra, do której zdecydowanie za rzadko wracam. Tym razem wróciła na stół z racji wyjazdu wakacyjnego, który wymusił zabranie gier mniejszych i lżejszych (w różnych znaczeniach tych określeń). Swoją rolę speniła znakomicie. Bawiła, a nie zmęczyła. Chętnie jeszcze do niej wrócę.
Everdell (++) - rzadko mam okazję zagrać, bo czekam na polską wersję i gram jedynie na konwentach. Każda kolejna rozgrywka budzi we mnie ambiwalentne odczucia. Gra całkiem przyjemna, ślicznie wykonana (tylko kto wymyślił to idiotyczne drzewo - to już domek dla ptaków w Na skrzydłach był sensowniejszy), gra się przyjemnie i... cały czas nie do końca mogę się zdecydować, czy powinna trafić na listę zakupową, czy też spokojnie mogę sobie odpuścić.
Patchwork (+++) - co tu dużo mówić, jedna z najlepszych małych, lekkich i szybkich dwuosobówek, jakie znam
Rokoko (++) - pewna nastolatka, która mogłaby być moją córką zlała mnie jak nie wiem co
Ale radość z rozgrywki była przednia.
Poza tym na stole bywały:
Bruges (+++) - Nowość ubiegłego miesiąca. Na tyle się spodobała, że mam już swój egzemplarz. I jest grane.... Mam świadomość, że wielu osobom gra może nie podejść. Nie da się w niej założyć jakiejkolwiek strategii. Trzeba na bieżąco coś kręcić z tego, co gra nam da. Ale nam to jakoś nie przeszkadza i wciąż się przy niej świetnie bawimy, a na stole ląduje bardzo często...
Corsari (++) - Etatowa gra "do plecaka / bagażu podręcznego". Mała, szybka, prosta ale niebanalna...
Viticulture (+++) - gra z mojego ścisłego Top, więc co tu się rozpisywać...
Euphoria - build a better dystopia (++) - mam wreszcie swój egzemplarz. Wykonanie powala. Roz(g)rywka też póki co satysfakcjonująca.
i na koniec jak zwykle:
Tytuł
Gra miesiąca sierpnia bezapelacyjnie trafia do
Bruges - zarówno ze względu na ilość rozgrywek jak i wielkość dostarczonej rozrywki
Nowością miesiąca sierpnia zostaje
Ganges, acz RftG drepcze mu mocno po piętach
Wydarzeniem miesiąca był (z braku konkurencji)
Kielecki Sabat Fiction Fest
Niechlubny i niezwykle rzadko przyznawany tytuł
Kasztana miesiąca otrzymuje
Ciężarówką przez galaktykę. Never more. Never...