Essen 2019

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
birdm
Posty: 155
Rejestracja: 13 lip 2018, 10:53
Has thanked: 8 times
Been thanked: 27 times

Re: Essen 2019

Post autor: birdm »

Blue pisze: 04 lis 2019, 10:36 To było uproszczenie, dla mnie late game zaczyna się kiedy leci już tylko czysty grind z bardzo powolnym postepem, fabuła Cię już w ogóle nie interesuje
Ok, rozumiem, i zgadzam się. Niemniej taka jest charakterystyka obecnych gier typu h'n's.... Ale to tak jak w grach euro - najpierw przez 80% gry budujesz silnik, żeby ostatnie 2-3 tury nabijać punkty(grindować tak na prawdę). Sam grind, korzystanie z silnika, czy jakbyśmy to nie nazwali jest dobry do momentu aż przestaje dawać fun. I ten balans w grach jest bardzo istotny, czy tych rund grindowych nie ma za dużo lub za mało. W Agricoli jest ciasno i trzeba ciułać punkty od samego początku. W Osadnikach: NI można spokojnie ustawić sobie silnik i 80% punktów zdobyć w ostatniej turze. I tak, grind jest fajny, ale po 2 kolejnych turach znudziłbym się w cholerę, wiec dobrze, że liczba tur jest DOBRZE wyważona. I teraz pytanie jak to wygląda w rzeczonym Sanctum - czy tam grind jest i w dobrej ilości?
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5597
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 779 times
Been thanked: 1217 times
Kontakt:

Re: Essen 2019

Post autor: mat_eyo »

birdm pisze: 04 lis 2019, 11:50 I teraz pytanie jak to wygląda w rzeczonym Sanctum - czy tam grind jest i w dobrej ilości?
To zależy jak szybko przedzierasz się przez kolejne fakty i jak często walczysz. Każda walka to nowe przedmioty, a nosić możesz ich jednocześnie 5. Grę skończyłem wyrzucają 6-7 itemków, bo były bezużyteczne, nie mogłem ich nawet wymienić na miksturki, bo miałem ich już pełno.
kisiel365
Posty: 772
Rejestracja: 10 paź 2016, 18:35
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 228 times
Been thanked: 275 times

Re: Essen 2019

Post autor: kisiel365 »

Ktoś zgarnął/zagrał w Warpgate (rzekomo klimat TI4 w 90 min)?
mam 3trolle-7% (S) errata do 1861/67 (K) 1882, 1817/USA
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 929 times

Re: Essen 2019

Post autor: rattkin »

Tak, ja mam. Nic to z TI4 nie ma wspólnego, ale ktoś gdzieś się uparł żeby to tak reklamować. Gra ponoć bardzo dobra, ale sam jeszcze nie grałem, bo czekam na graczy. Ktoś chce spróbować w Poznaniu?
kisiel365
Posty: 772
Rejestracja: 10 paź 2016, 18:35
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 228 times
Been thanked: 275 times

Re: Essen 2019

Post autor: kisiel365 »

Ma ktoś może zestawienie lub przecieki odnośnie tego, co z nowości Essen 2019 będzie wydane w PL (poza Trismegistus i Tapestry)?
Nabył ktoś nowego Unlocka? Jakieś wrażenia?
mam 3trolle-7% (S) errata do 1861/67 (K) 1882, 1817/USA
Awatar użytkownika
habert
Posty: 1017
Rejestracja: 12 mar 2014, 20:26
Has thanked: 45 times
Been thanked: 7 times

Re: Essen 2019

Post autor: habert »

Tak na szybko: Maracaibo, Black Angel, Sanctum, Azul: Summer Pavilion, Zamki Burgundii nowa edycja, Paladyni Zachodniego Królestwa, Sierra West, Cartographers: A Roll Player Tale, Letter Jam,
Awatar użytkownika
playerator
Posty: 2873
Rejestracja: 01 lis 2015, 21:11
Has thanked: 904 times
Been thanked: 310 times

Re: Essen 2019

Post autor: playerator »

A o Terramara nic nie wiadomo?
tak że = w takim razie, więc
także = też, również
Piszmy po polsku :)
Awatar użytkownika
KubaP
Posty: 5828
Rejestracja: 22 wrz 2010, 15:57
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 137 times
Been thanked: 403 times

Re: Essen 2019

Post autor: KubaP »

playerator pisze: 05 lis 2019, 12:25 A o Terramara nic nie wiadomo?
Quined Games chyba nie ma stałego partnera w PL z tego, co kojarzę.
Awatar użytkownika
paxis
Posty: 15
Rejestracja: 25 sie 2005, 09:31
Lokalizacja: Kilonia
Has thanked: 3 times
Been thanked: 4 times

Re: Essen 2019

Post autor: paxis »

Trochę czasu już minęło po Essen. Tutaj zamieszczam ranking gazety Fair Play. Można sobie zobaczyć, które tytuły są godne uwagi:

Obrazek

Z nich udało mi sie już zagrać w Die Crew, Marco Polo II i Cooper Island
Awatar użytkownika
Dr. Nikczemniuk
Posty: 2821
Rejestracja: 19 paź 2016, 13:39
Has thanked: 447 times
Been thanked: 318 times

Re: Essen 2019

Post autor: Dr. Nikczemniuk »

Carnival of Monster, nie miało tego czasem wydać G3?
Kto nie widzi ciemności, nie będzie szukał światła.
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Essen 2019

Post autor: AnimusAleonis »

paxis pisze: 05 lis 2019, 13:04 Trochę czasu już minęło po Essen. Tutaj zamieszczam ranking gazety Fair Play. ...
To z pośród wszystkich 1000+ nowych tytułów z Essen? Czy jakoś zawęzili pulę do przetestowania?
I czy masz może drugą piętnastkę listy? :D
Ostatnio zmieniony 05 lis 2019, 15:32 przez AnimusAleonis, łącznie zmieniany 1 raz.
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
probbi
Posty: 949
Rejestracja: 28 gru 2016, 15:13
Lokalizacja: Nadarzyn
Has thanked: 48 times
Been thanked: 91 times

Re: Essen 2019

Post autor: probbi »

Miało. I w tym roku wyda
Awatar użytkownika
paxis
Posty: 15
Rejestracja: 25 sie 2005, 09:31
Lokalizacja: Kilonia
Has thanked: 3 times
Been thanked: 4 times

Re: Essen 2019

Post autor: paxis »

AnimusAleonis pisze: 05 lis 2019, 15:31
paxis pisze: 05 lis 2019, 13:04 Trochę czasu już minęło po Essen. Tutaj zamieszczam ranking gazety Fair Play. ...
To z pośród wszystkich 1000+ nowych tytułów z Essen? Czy jakoś zawęzili pulę do przetestowania?
I czy masz może drugą piętnastkę listy? :D
Z tego co jest oficjalnie podane przez Fair Play to mam jeszcze to:

Obrazek

W rankingu biorą tylko osoby które mają abonament gazety i osoby przez nie zaproszone. Dzięki temu w ocenianiu biora osoby znajace się na temacie i ci którzy duzo grają. Czyli ta lista skierowana jest raczej do ekspertów niz dla ludzi sporadycznie grajacych.

Co do twojego pytania, to można było wybierac z listy około 500 tytułów, które zostały wybrane przez redakcję Fair Play.
Awatar użytkownika
bogas
Posty: 2789
Rejestracja: 29 paź 2006, 00:17
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Has thanked: 349 times
Been thanked: 628 times

Re: Essen 2019

Post autor: bogas »

paxis pisze: 05 lis 2019, 13:04 Trochę czasu już minęło po Essen. Tutaj zamieszczam ranking gazety Fair Play. Można sobie zobaczyć, które tytuły są godne uwagi:

Obrazek

Z nich udało mi sie już zagrać w Die Crew, Marco Polo II i Cooper Island
I taką listę szanuję. Niestety po toczącej się tu dyskusji wnioskują, że albo eurogracze nie pojechali w tym roku do Essen albo mają ten wątek w d... ;)
Awatar użytkownika
mistrz_yon
Posty: 705
Rejestracja: 26 kwie 2005, 11:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 158 times
Been thanked: 252 times
Kontakt:

Re: Essen 2019

Post autor: mistrz_yon »

No więc byłem w tym roku i bardzo mi się podobało. Ale być może dlatego, że nauczony poprzednim razem (4 lata temu) dużo lepiej się do wyjazdu przygotowałem (czytaj: przez 2 miesiące bardzo intensywnie śledziłem co się planuje, przeglądałem i czytałem instrukcje). Być może podobało mi się, bo miałem 2-letni detoks, może nie od grania, ale od nabywania i śledzenia. Sporo rzeczy było więc dla mnie nowych, mimo że obiektywnie były stare. Założeniem wyjazdu było powstrzymywanie się od kupowania rzeczy zbyt trudnych i skomplikowanych, w które nie mam potem z kim grać. Szukałem więc głównie eurasów, z którymi będę mógł pograć zarówno ze swoim 15-letnim synem (grającym-grającym i ogarniającym np. Brassa czy FCM) oraz z 11-letnią córką, która lubi pograć, ale nie w najcięższe tytuły (w jej wieku młody grał juz np. w Ships).

Moja subiektywna lista:

Azul: Summer Pavillon - IMHO najlepszy dotąd z Azuli, chociaż wcale nie jest to takie oczywiste. Na tle pozostałych, dość skomplikowane reguły. Nie że trudne, ale nie aż tak eleganckiej jak w poprzednich wersjach. Jest za to dużo więcej ciekawych interakcji, możliwości robienia combosów i takiego dociskania tur. Ciekawe, gdzie będzie granica tego co Kiesling z tej serii wykręci.

Nova Luna - Uwe w formie czystej, czyli kolejna mutacja jego mechaniki ruchu dookoła planszy, zbierania cośków i przesuwania się pionkiem dookoła (analogicznie jak w Patchworku - kto ostatni, ten ma następny ruch). Cośkam są kolorowe kwadratowe kafle, które każdy z graczy układa przed sobą. Muszą się stykać bokami. Na każdym są "kontrakty" czyli wymagania z jakimi innymi kolorami dany kafelek musi sąsiadować. Kontrakty to białe kółka, w które wpisane są te wymagania. Jeśli udaje się taki kontrakt zrealizować, ze swojej dostępnej puli drewnianych dysków zakrywa się na kaflu kółko z tym kontraktem. Kto pierwszy pozbędzie się wszystkich dysków - wygrywa. Oczywiście im bardziej "ustawne" kafle (z łatwiejszymi kontraktami), tym więcej "czasu" kosztują. Jeśli się taki weźmie, to przeciwnicy mogą wziąć po kilka innych (ale trudniejszych). Gra się w to rewelacyjnie. Kolejny raz facet wykręcił ze swoich mechanik coś nowego i dalej jest to świeże. Replayability jest kosmiczna wręcz. Jedyne ograniczenie - stosunkowo wysoki downtime, bo rzadko są tutaj wybory oczywiste, a z racji dużej interakcji w zabieraniu kafelków, trudno wcześniej określić, które do nas trafią. U mnie w domu jest to hit.

Garum - świetne euro, mimo że dość abstrakcyjne. Generalnie robi się sos z ryb. Zakład produkcyjny do plansza 4x4 "kadzie". W każdej z nich mieszą się 4 kafelki. Każda z kadzi ma swój numer. Co turę losuje się jeden z nich i wypełnia daną kadź (każdy z graczy wstawia po jednym kaflu). Zasadniczo chodzi w grze o to, żeby układając swoje kafelki zrobić to tak, żeby zmaksymalizować swój kolor w pionie lub poziomie. Po obligatoryjnym ułożeniu kafla, można na boku planszy umieścić robotnika. Na koniec gry policzy się wszystkie pola w jego kolorze, które znajdują sie dokładnie w jego linii. Bo nie napisałem, że kafle składają się z różnych kolorów... Proste, dość szybkie, wcale nieoczywiste i cudownie wykonane. Bardzo nam się podoba. Dodatkowo ma dwustronną planszę oraz alternatywny zestaw zasad.

Freshwater Fly - łowimy ryby. Tego jeszcze nie było (chyba). Szacun dla autora za oddanie całościowego doświadczenia: trzeba zarzucić, trzeba mieć branie, trzeba zaciąć, a potem wyciągnąć. Bardzo oryginalna planszetka gracza, z kołowrotkiem (na 6 pól chyba) i miejscem na przynętę. Są trzy rodzaje ryb. Im bardziej wartościowa, tym trudniej wyciągnąć. No, może nie trudniej, ale więcej czasu/akcji trzeba na to poświęcić. Bazowe rybki (zielone) to 1 obrót, średniaki to 2 obroty, a najlepsze - złote - to 3 obroty kołowrotka. Akcje wybiera się na podstawie przypisywania kostek, którymi rzuca się na początku rundy. Ciekawy mechanizm sprawdzania, czy jest branie - losuje się najpierw 1 z 4 kart, jeśli nie wyjdzie (czytaj: nie pokaże się ryba), można zejść w dół rzeki i wtedy pociągnąć dwie karty (z pozostałej trójki), ewentualnie dociągnąć czwartą (wtedy pewniaczek jest). Ale żeby próbować łowić, trzeba mieć na wędce przynętę odpowiedniego koloru - pasującego do drewnianych dysków rozłożonych wzdłuż planszy. Czasami chce się coś złowić, ale nie ma na co, bo np. mucha jest w złym kolorze, albo jest się za bardzo w dole rzeki szansa na wylosowanie jest mała (25%, bo nie można już zejść niżej). Bardzo fajna gra. Początkowo oczywiście kręci samo łowienie ryb, ale po kilku grach zaczyna się już grać na punkty, czyli raczej poszukuje się "zestawów" ryb, albo podbiera się coś, co chcą wyłowić inni gracze (chociażby kradnąc im kostki). Bardzo oryginalne, w sumie proste i nawet dzieciaki ogarną. Piękne wykonanie. Dość szybkie też jest, dobrze chodzi na 2 osoby. W instrukcji jest też kampania na 1 gracza, ale nie próbowałem (jeszcze).

Pewnie jutro dopiszę nowego Ticketa, On the Origin of Species, Foothillsy, Old Masters/Colors of Paris i Fast Sloths (starocie od Emperora pominę, podobnie jak Cat Lady). Na ogranie czekają jeszcze Bruksela, Terramara, La Vina, Zaar, Fire!, Irish Gauge, Pipeline i dodatek do FCMa.
Ostatnio zmieniony 10 lis 2019, 12:38 przez mistrz_yon, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
cohlerc1
Posty: 315
Rejestracja: 11 wrz 2012, 07:30
Lokalizacja: Radzionków
Has thanked: 4 times
Been thanked: 2 times

Re: Essen 2019

Post autor: cohlerc1 »

habert pisze: 05 lis 2019, 09:18 Tak na szybko: Maracaibo, Black Angel, Sanctum, Azul: Summer Pavilion, Zamki Burgundii nowa edycja, Paladyni Zachodniego Królestwa, Sierra West, Cartographers: A Roll Player Tale, Letter Jam,
Wiadomo coś więcej o sierra west? Kto i kiedy wydaje? Leży w koszyku a nie dlugo planuję zamówienie ;)
Awatar użytkownika
sydonia
Posty: 353
Rejestracja: 28 maja 2017, 15:34
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 11 times
Been thanked: 389 times
Kontakt:

Re: Essen 2019

Post autor: sydonia »

cohlerc1 pisze: 07 lis 2019, 14:54
habert pisze: 05 lis 2019, 09:18 Tak na szybko: Maracaibo, Black Angel, Sanctum, Azul: Summer Pavilion, Zamki Burgundii nowa edycja, Paladyni Zachodniego Królestwa, Sierra West, Cartographers: A Roll Player Tale, Letter Jam,
Wiadomo coś więcej o sierra west? Kto i kiedy wydaje? Leży w koszyku a nie dlugo planuję zamówienie ;)
Gry od Board&Dice u nas wydaje Lucrum Games, więc Sierrę West również.
Awatar użytkownika
Blue
Posty: 2323
Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
Has thanked: 196 times
Been thanked: 254 times
Kontakt:

Re: Essen 2019

Post autor: Blue »

Portal wydał Teotituatutitakaman wiec nie tylko Lucrum.
Awatar użytkownika
mistrz_yon
Posty: 705
Rejestracja: 26 kwie 2005, 11:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 158 times
Been thanked: 252 times
Kontakt:

Re: Essen 2019

Post autor: mistrz_yon »

Back to Essen

On the Origin of Species - chyba najpiękniejszą gra, którą w tym roku widziałem. Zachorowałem na nią z powodu tematyki oraz ogólnego wykonania. Płynąc z Darwinem na Beagle'u, przepływamy przez Galapagos, gdzie albo (a) prowadzimy badana naukowe, albo (b) odkrywamy nowego gatunki. Gatunki należą do trzech rodzajów habitatów: wodnego, powietrznego i lądowego. Ułożenie kostki reserachu na kafelku z gatunkiem generuje nam punkty obserwacji dla wybranego habitatu. Jeśli mamy ich wystarczająco dużo - kupujemy za nie zwierzaki z toru ewolucyjnego. Pierwotna pusta mapa Galapagos, wypełnia się kolejnymi organizmami. Wypełnianie jest utrudnione, bo nowy organizm można ułożyć tylko w bezpośrednim sąsiedztwie kafli/organizmów z których prowadzimy obserwację/zabieramy kostki żeby zapłacić. Odkrycie każdego gatunku to punkty dla nas, przesuniecie Beagle do przodu i pozyskanie kart nagród. Kiedy Beagle dopłynie do końca, mamy koniec gry i liczymy punkty.
Na dwie osoby działa bardzo dobrze, gra się wtedy jakieś 20-25 minut. Ogólnie gra ma trochę interakcji i nawet można się nieładnie zachowywać, co w sumie zawsze jest na propsie. Duża regrwalność, bo gatunków jest dużo więcej niz miejsc do ich odkrycia. W podstawce są też bodajże 2 mini-dodatki. Jestem tą grą urzeczony.

Old Masters / Colors of Paris - dość interesujący eurasek o malowaniu. Gra skończy się, gdy ktoś namaluje dwa obrazy. Malowanie obrazu to odłożenie odpowiedniej liczby kostek w odpowiednim kolorze. Bazowo dostępne są jedynie kolory podstawowe (czerwony, żółty, niebieski). Kolory uzupełniające (zielony, pomarańczowy, fioletowy) miesza się z kolorów podstawowych. Zasadniczo więc jest to worker placement: weź kolor podstawowy, umieszaj kolor uzupełniający, weź obraz, maluj obraz, popraw swoje skille (więcej się wtedy bierze kostek, więcej miesza, szybciej maluje). Ciekawostką w grze jest obrotowa plansza oraz mechanika pozostawiania jednego z workerów na planszy. Przy rozmieszczaniu trzeba więc brać pod uwagę nie tylko to, co chce się zrobić w tej turze, ale co "podjedzie" na następną turę. "Obrazy" to zestawy kwadratów w różnych kolorach. Oczywiście im bardziej podstawowe kolory, tym mniej się punktów za taki obraz dostaje. Można też dołączyć do swojej pracowni jednego z malarzy epoki. Taki pomocnik daje pasywną umiejętność, unikalną dla każdego gracza. Nie powiem, gra się sympatycznie. Tematyka dość oryginalna, a mechanika moim zdaniem ciekawsza niż w promowanym na Essen - Atelier (od AEG).

Fast Sloths - na każdą kolejną grę Zielonego czekam, więc Leniwce były pewniakiem. Ku mojego zaskoczeniu, gra jest duża, czyli wielkości standardowych elektrowni z 2F. Nie wiem dlaczego, ale wyobrażałem sobie tę grę jako mniejszą. Jako że plansze są składane na pół, to na stole ląduje coś stosunkowo dużej wielkości. Sama gra to pick-up-and-deliver, z tym że dostarcza się samego siebie. Bo zasadniczo jest się leniwcem i trzeba podłączać się pod różne zwierzęta, żeby podwoziły nas pod kolejne drzewa (z których zbiera się liście). Każde ze zwierząt ma swoją unikalną umiejętności: krokodyl nie wejdzie na teren, który nie graniczy z wodą; słoń na koniec swojego ruchu rzuci was trąbą na kilka pól do przodu; osioł nie przejdzie przez wodę (czyli zawsze będzie na wyspie), etc. W swoim ruchu zbiera się karty zwierząt (ułożone rosnąco), a potem się zwierzaki odpala - tylko jednego w jednej turze (ale można zagrać kilka kart). No i się jedzie i zbiera te liście. Jako że karty zwierząt są ułożone rosnąco, to gra regularnie przyspiesza.
Duża regrywalność, bo kart zwierząt jest sporo, a gra się tylko kilkoma gatunkami. Pocieszna ta gra w sumie jest i naprawdę zmienna. Z drugiej strony nie jest nadmiernie losowa, bo zwierzakami można zarządzić.

Ticket to Ride: Japan/Italy - kolejna udana (moim zdaniem) dodatkowa mapa. Nie grałem (jeszcze) we Włochy, więc nie będę się wypowiadać. Grałem kilka razy w Japonię i ta gra jest tak bardzo inna od wszystkich innych TTRów, że szok. Gra się przy użyciu 20 (sic!) wagoników. Dodatkowo w grze używane są dostępne dla wszystkich shikanseny. Szkielet kolei dużych prędkości przechodzi przez całą Japonię. Buduje się tam jak na klasyczny szarych trasach, ale w danym połączeniu wstawia się 1 wagonik shikansena, a pozostałe swoje. Po połączeniu decyduje się, czy chce się klasyczne punkty, czy te punkty odkłada się na osobnym tracku budowniczych szybkiej kolei. Ma to o tyle znacznie, że na koniec gry dostaje się bonus/karę za miejsce na tracku shikansena. Co ciekawe, wszystkie wybudowane szybkie koleje stają się publiczne, czyli można się do nich "podłączać" i traktować jako swoją sieć.
Sposób grania jest tu radykalnie inny od pozostałych Ticketów, bo zwyczajnie trzeba oszczędzać wagoniki. Wykonanie: jak zwykle w DOW. Jestem fanem serii, co pewnie waży na ocenie, ale ta Japonia wyszła im świetnie.

Jeśli to kogoś interesuje, to kolejne wrażenia wkrótce.
Ostatnio zmieniony 10 lis 2019, 12:35 przez mistrz_yon, łącznie zmieniany 1 raz.
kisiel365
Posty: 772
Rejestracja: 10 paź 2016, 18:35
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 228 times
Been thanked: 275 times

Re: Essen 2019

Post autor: kisiel365 »

mistrz_yon pisze: 07 lis 2019, 19:52 Old Masters / Colors of Paris - dość interesujący eurasek o malowaniu. (...)
Czyżby wariacja nt. starego dobrego Fresco?
mistrz_yon pisze: 07 lis 2019, 19:52 Jeśli to kogoś interesuje, to kolejne wrażenia wkrótce.
Jak najbardziej.

Ja ze swojej strony dodam rozegrane dzisiaj w 4 os. Electropolis. Wykonany w wysokiej jakości, przyjemny thinky filler, czyli można rozgrzać porządnie mózg przed głównym daniem. Zasady dość proste. Począwszy od ostatniego gracza poprzedniej rundy zajmujemy miejsce na torze kolejności, która również określa ile dobieramy kafelków (2-6). Kto bierze najmniej kafelków, wybiera je pierwszy, a także pierwszy bierze kartę rozwoju, która definiuje gdzie na planszetce 5x5 możemy je ulokować oraz jaki bonus dostaniemy (górna i dolna część pojedynczej karty). Kafelki losowo wyciągnięte z worka ułożone są w kółko (jak w Patchwork) i dobieramy n sąsiadujących ze sobą. Pozostałe zamykają okrąg.
Spoiler:
Kafelki są różnych typów:
- paliwo (nuklearne, gaz, węgiel), potrzebne aby na koniec gry zasilić nasze elektrownie
- elektrownie (atomowe, gazowe, węglowe i eko, eko nie potrzebują paliwa ale dają mało punktów)
- inne (zwiększające popularność miasta, redukujące zanieczyszczenia sąsiadującyh elektrowni, składowiska odpadów atomowych, które można budować tylko w narożnikach)
Spoiler:
Elektrownie (poza eko) potrzebują danego typu paliwa, gazowe i węglowe powodują zanieczyszczenia, a atomowe ponadto potrzebują mieć gdzie składować odpady. Kafelki paliwowe układamy z boku, a pozostałe budujemy od środka macierzy 5x5 koło sąsiadujących budynków w ćwiartce/połówce, na którą pozwala karta rozwoju. Karty rozwoju wychodzą losowo wpierw A, potem B i C. Bonusy z kart są albo natychmiastowe albo sprawdzane pod koniec gry: od +1 popularności, poprzez zapełnienie narożników, po punkty za każdy budynek danego rodzaju.
Spoiler:
Gramy 8 rund. Na koniec gry zasilone elektrownie dają nam punkty, a sumaryczne zanieczyszczenie jeżeli przeważa popularność miasta daje ujemne (kwadrat różnicy). I są jeszcze 3 cele ogólne (dla wszystkich) które np. dają -3 zamiast -1 punktu za niewypełnione pole lub gradację punktów w zależności od tego kto ma najczystsze miasto.

Pierwsza decyzja w rundzie czyli "licytacja" kolejność vs ilość kafelków pali zwoje i mocno wymaga przewidywania, co pozostali gracze będą chcieli zrobić (w moim odczuciu jest 3x bardziej istotna niż w takim Five Tribes). Co z tego, że weźmiesz 6 kafelków jak zostanie Ci ostatnia karta, która każe Ci budować w sektorze, w którym masz 2 wolne miejsca albo ktoś zwinie Ci bonus, który dobrze Ci zapunktuje, bo jemu potrzeba budować akurat w tym sektorze? Jest losowość w dociągu kafelków i ich rozmieszczeniu, jest bardzo silna interakcja. Grało się dobrze, pomimo że zająłem ostatnie miejsce. Dla mojego mózgu to było za dużo, żeby przewidzieć i przeanalizować wszystkie sensowne kombinacje w rundzie i świadomie podjąć decyzję już przy wyborze kolejności, przez co robiła się z tego gra bardziej taktyczna niż strategiczna. Były zwiechy decyzyjne, ale nieduże. Ikonografia czytelna. Myślę, że na 2-3 os. byłoby lepiej.
mam 3trolle-7% (S) errata do 1861/67 (K) 1882, 1817/USA
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Essen 2019

Post autor: AnimusAleonis »

mistrz_yon pisze: 07 lis 2019, 19:52 Jeśli to kogoś interesuje, to kolejne wrażenia wkrótce.
Zdecydowane i rozbrzmiewające tak :D
Szczególnie Bruksela i Irish Gauge. A w Obscurio może miałeś okazję zagrać?
W ogóle świetne opisy, dzięki serdeczne za poświęcenie czasu :)
mistrz_yon pisze: 07 lis 2019, 00:18 ...
Nova Luna - Uwe w formie czystej... Replayability jest kosmiczna wręcz. Jedyne ograniczenie - stosunkowo wysoki downtime, bo rzadko są tutaj wybory oczywiste, a z racji dużej interakcji w zabieraniu kafelków, trudno wcześniej określić, które do nas trafią. U mnie w domu jest to hit.
No i zamówione... po opisie Koziełło i teraz Twoim nie było innego wyjścia :D :P
mistrz_yon pisze: 07 lis 2019, 19:52 Fast Sloths - na każdą kolejną grę Zielonego czekam, więc Leniwce były pewniakiem. Ku mojego zaskoczeniu, gra jest duża, czyli wielkości standardowych elektrowni z 2F. ...
Pytanie może dziwne, ale jak się prezentują Sloths wizualnie na stole? Mieliśmy już robić pre-order przed Essen ale jak zobaczyłem zdjęcia planszy i kart to zrezygnowałem bo wyglądało to jak amatorski p'n'p a cena na pre-order mała nie była.
Też sobie wyobrażałem Sloths jako mała, dość lekką grą w którą można z młodszymi zagrać, ale, nawet wizualny aspekt na bok, czytałem że nie jest ona aż tak lekka i że jest w niej dużo miejsca/możliwość do negatywnej interakcji... jakie Twoje odczucie po rozgrywkach?
paxis pisze: 05 lis 2019, 15:44 ...
Co do twojego pytania, to można było wybierac z listy około 500 tytułów, które zostały wybrane przez redakcję Fair Play.
Dzięki serdecznie za info.
No właśnie parę tytułów mi brakowało w tej pierwszej liście, i tu są :)

Ciekawe by było zobaczyć ile w tym roku było według nich tytułów które miały 3,5+ gwiazdek, i ile w zeszłych latach... dało by to pewną metrykę tego czy Essen w tym roku był "lepszy", czy "gorszy" (a może i taki sam) jak poprzednimi latami.
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
Lothrain
Posty: 3410
Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 142 times
Been thanked: 300 times

Re: Essen 2019

Post autor: Lothrain »

Patrz, a byłem przekonany, że pisałem o Brukseli...

Bruxelles 1897 - młodsza siostra dużej Brukselki, moja opinia jest o tyle nieatrakcyjna, że w dużą grę nie grałem i porównać nie umiem. Z drugiej strony karciana wersja podobała mi się na tyle, że kupiłem, więc jednak wrażenie zrobiła. Tematem jest Wystawa Światowa w Brukseli (ogólnie w tym roku sporo tych Wystaw Światowych, bo była i londyńska i paryska w innych tytułach) - w zależności od ilości graczy przygotowujemy tableau z 16 lub 12 kart w czterech kolumnach. Pod każdą kolumną leży jedna karta bonusowa (trzy przesuwają nas na jednym z 3 torów punktacji, jeden pozwoli zabrać swoją kartę z więzienia - wyjaśnienia za chwilę), za którą zapunktujemy, jeśli wygramy większościówkę w danej kolumnie na koniec rundy. Pobieranie kart z tableau kosztuje kasę - ale to my kładąc nasza kartę z ręki decydujemy ile zapłacimy - możemy wziąć kartę tanio, ale nie wygramy większościówki, albo zapłacimy więcej i bijemy się o bonus na koniec rundy. Na kartach są materiały budowlane i budynki, za które możemy je budować (na koniec gry jeden z torów punktuje za zestawy budynków), dzieła sztuki, które możemy kupować, aby potem je sprzedać lub wystawić (za wystawę dostaniemy mniej kasy, ale karta nam nie spada, poza tym inicjujący wystawę zostaje pierwszym graczem w kolejnej turze), są tam też "pomocnicy", z których bonusu możemy skorzystać jednokrotnie i wyrzucić kartę, bądź ich zachować i korzystać z nich co turę, ale na koniec trzeba będzie naszych misiów opłacić i są jeszcze karty pieniędzy. Poza tym, że bijemy się o większości w kolumnach, dodatkowo zapunktują też ( w wysokości zależnej od pozycji na drugim torze) wszystkie cztery karty leżące obok siebie i tworzące wzorek z narożników kart. Ponad tableau mamy trzy darmowe akcje, gdzie musimy jedynie zostawić jedną (a kolejni gracze dwie, trzy itd.) z naszych kart, ale za nie nie płacimy - jest tam pozyskiwanie kasy, kart w ciemno z jednego z czterech decków (tzn. materiały budowlane, budowle, pomocnicy i dzieła sztuki), albo uruchamianie naszych zakupionych wcześniej "pomocników" (tym więcej, im dalej posuniemy się na trzecim torze). Jest też karta więzienia, do którego spadać będą każdorazowo karty tego gracza, który użył ich najwięcej do darmowych akcji. I to właściwie wszystko, gramy cztery rundy zbieramy to, co chcemy zapunktować na koniec, z tym że karty bonusowe punktujące za konkretne rzeczy też trzeba w ostatniej rundzie wygrać większościówką, bo z każdej skorzysta tylko jeden gracz. Szybkie, miło łechcące komórki, sporo interakcji i walki o karty, kolumny i bonusy. Feeling podobno podobny do starszej siostry, więc jeśli ktoś posiada doradzałbym jednak zagrać przed zakupem, natomiast dla mnie super tytuł, zwłaszcza, że w kompaktowym wydaniu.

Maracaibo - w końcu zagrałem i rzeczywiście jest tu mikst tego, co u Pfistera już widzieliśmy + kilka nowych rozwiązań. Jakoś już przy lekturze instrukcji wydawało mi się, że walka z Państwami i przesuwanie się na torach wpływów ze względu na ich dość duży mnożnik może być kluczowe. Dlatego przez całą rozgrywkę nie odpuszczałem walki. Oczywiście przesuwanie nie jest łatwe, ale odpowiednio dobierane karty dały mi szansę zaistnieć, a nawet wygrać na koniec na dwóch torach, co przy rozgrywce na 4 graczy nie jest znowu takie proste. Byli gracze, którzy posuwali się wolniej i budowali mocny silnik z wielu kart, u mnie aż tak dużo tego nie było, natomiast parłem i leciałem do przodu przynajmniej przez trzy tury konsekwentnie przesuwając się na torach, ale na tyle szybko, żeby ich karciane silniczki nie zdążyły się rozkręcić. I nie zdążyły :) Kilka rozwiązań mi się nie podobało. Karta, którą dwóch graczy wystawiło już w pierwszej rundzie, mówiła, że mogą odbierać punkty każdorazowo każdemu graczowi, którego przeskoczą na torze podróży. To spowodowało, że dla dwóch pozostałych graczy ten tor przestał być z miejsca atrakcyjny. Na moje nieszczęście na początku wybrałem jeden z celów, który kazał mi na tym torze osiągnąć konkretne miejsce, więc chcąc nie chcąc musiałem się przemieszczać i oddawać punkty radośnie mnie przeskakującym rywalom. Gdyby nie ta konieczność, zapewne cały ten tor musiałbym olać, bo bonusy nie niwelowałyby strat. Szkoda, że takie karty potrafią dla innego gracza wyciąć cały fragment mechaniki. Ikonografia jest taka sobie, plansza z tymi walającymi się po morzu żetonami celów też jakaś zapchana, setup tych wszystkich kosteczek z lekka upierdliwy, ale w sumie nie odbiegający za bardzo od GWT, czy Mombasy. Karty dochodzą na rękę losowo, ale można je także kupować z rynku, choć kruchość kasy radzi korzystać z tego w wyjątkowych okolicznościach. Założyłem, że nie będę na nie wydawał pieniędzy i mieliłem rękę z decku w ciemno. Przez całą rozgrywkę miałem tylko jedną kartę z możliwością postawienia robotnika, trochę mało. Z drugiej strony i tak z niej nie skorzystałem. Grało się miło i przyjemnie, jednak Mombasę i GWT cenię wyżej.

Throne of Allegoria - są gry, które od samego początku nie są przeznaczone dla ciebie. Wiesz, a i tak grasz. Licytacja w ciemno, to coś czego nie trawię, więc moja opinia jest mocno subiektywna. Zasady gry są niby proste, ale skumałem je gdzieś w połowie rozgrywki. Licytujemy na 7 torach za pomocą sześciu kafli. Dwa z nich maja wartość 0 i służą tylko do blefowania, dwa mają siłę 1, jeden siłę 2, a ostatni specjalny kafel ma siłę 2 lub 1 w zależności od nas, przy czym jeśli wybierzemy niższą wartość możemy skorzystać z bonusu. W przypadku remisu na danym torze pierwszeństwo ma gracz, który wstawił się wcześniej. Nie będę opisywał wszystkich akcji, bo to możecie sobie sprawdzić, ale trochę ponarzekam. Akcja walki gdzie dwóch graczy spotykających się na tym samym polu rzuca radośnie kostką i dodaje siłę swoich meepli to rozwiązanie sprzed ćwierćwiecza. Inna sprawa, że wśród eurograczy w ogóle nie walczyliśmy, bo wszyscy uznali losowość tej akcji za zbyt ryzykowną, żeby się nią interesować. Rund mamy bodajże 6 i w każdej możemy teoretycznie wziąć jedną kartę bonusową. Niezrealizowane karty dają nam ujemne punkty. Karty dobieramy 1 z 3 lub 1 z 2 i musimy coś zachować. W Dreamscape przy niezbyt udanym dociągu można odrzucić wszystkie karty, tutaj musisz wziąć tą jedną, choćby pasowała, jak świni kamizela. I znów może się zdarzyć, że dobrałem kartę, którą właściwie mam już zrealizowaną, albo wielką kupę, której zrobić nie mam nawet szans. Karty, które umożliwiają przesuwanie na 5 torach naszej planszetki są dostępne z niewielkiego rynku (choć jak wyjdzie nie pasująca nam kupa, to zostanie jedynie czekać na kolejną rundę), ale możemy je też dobierać wykupując jedną akcję specjalną... ale dobieramy znów w ciemno. Dodatkowo wspaniała negatywna interakcja, która pozwala pójść swoim szpiegiem do obozu jednego z rywali (a że najczęściej nie opłaca się iść jednym, to od razu idzie dwóch lub trzech) i w kolejnej rundzie zabrać rywalowi za każdego szpiega jeden poziom na dowolnym torze i dać sobie. Jupiii... Podobna elegancja, jak w Terraformacji Marsa z usuwaniem ciężko zdobytych roślinek. Nie, nie i jeszcze raz nie. Chyba, że usiądę do tego tytułu, żeby się poprzekomarzać z kumplami, bo jednak zwycięstwo jest tu wynikiem nie tyle taktyki (bo o strategii nie może być mowy), ile delikatnego szczęścia zarówno w licytacji, jak i doborze kart. Zagrać można, ale czysto rozrywkowo.

Dreamscape - po kilku rozgrywkach przemyślenia są takie, że we czwórkę lepiej nie siadać. Downtime jest zbyt duży. Chyba że gramy wśród ogranych graczy i wykonujemy ruchy symultanicznie, to jest najpierw zbieramy okruchy z planszy, a potem każdy buduje sobie układy u siebie. We dwoje bardzo przyjemnie i wciąż wymagająco. Zagrałem tez kilka partii solo i choć na początku Mr. Nightmare zamiatał mnie okrutnie, to po trzech porażkach przyszły trzy sukcesy i jestem gotowy spróbować się z nim na wyższym poziomie. Partia jednoosobowa z setupem to jednak godzinka czasu.
Awatar użytkownika
mistrz_yon
Posty: 705
Rejestracja: 26 kwie 2005, 11:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 158 times
Been thanked: 252 times
Kontakt:

Re: Essen 2019

Post autor: mistrz_yon »

AnimusAleonis pisze: 08 lis 2019, 10:04 Szczególnie Bruksela i Irish Gauge. A w Obscurio może miałeś okazję zagrać?
Jeszcze nie. Brukselę miałem już nawet dwa razy rozłożoną, ale finalnie nie zagrałem (rodzina!).
Mam plany z obiema tymi grami na ten weekend, ale zobaczymy jak będzie.
Obscurio - niestety nie.
AnimusAleonis pisze: 08 lis 2019, 10:04 Pytanie może dziwne, ale jak się prezentują Sloths wizualnie na stole? Mieliśmy już robić pre-order przed Essen ale jak zobaczyłem zdjęcia planszy i kart to zrezygnowałem bo wyglądało to jak amatorski p'n'p a cena na pre-order mała nie była.
Też sobie wyobrażałem Sloths jako mała, dość lekką grą w którą można z młodszymi zagrać, ale, nawet wizualny aspekt na bok, czytałem że nie jest ona aż tak lekka i że jest w niej dużo miejsca/możliwość do negatywnej interakcji... jakie Twoje odczucie po rozgrywkach?
Wizualnie ona nie jest oczywista, tak to ujmę. Rysunki zwierzaków są takie prześmiewcze lekko, trochę jak w Verflixxt jakby. Jest to jednak efekt kreski i przyjętej konwencji takiego mrugania okiem. Trochę mi przypomina Flussfiebera pod tym względem - mimo że masz zabawne obrazki, to jednak wcale nie takie zabawne będą zagrania i to gdzie popłyniesz. Ta gra (Leniwca) jest ogólnie taka "wyluzowana", nawet na poziomie instrukcji: "jeśli chcesz zagrać w grę, to musisz przezwyciężyć swoją leniwą naturę i ją rozłożyć". To się po jakimś czasie podłapuje i kiedy zacznie się grać, to może być szok.
Bo tutaj trzeba dobrze pomyśleć. Po pierwsze, trzeba sobie rozplanować dokąd się pojedzie i gdzie będzie przesiadka. Oraz gdzie dojedziemy następnym zwierzakiem. A kart nie ma w nieskończoność i są limity. To bazowo. A przecież są też inni gracze. Podkradanie zwierząt jest na porządku dziennym, chociażby dlatego że też się chce gdzieś dostać. No i pamiętajmy, że są jeszcze gracze, którzy grają mniej po to żeby wygrać, a bardziej po to, żeby podkurzyć innych (tutaj Jacek Gmoch zwykł robić "hehe"). Więc negatywna interakcja jak najbardziej istnieje i ma się dobrze, co - dla dzieciaków, które zobaczą jednorożca z tęczą - będzie problemem. Jeden-dwa niewłaściwe ruchy i można stracić impet i postać sobie, usiłując się jakoś znowu rozpędzić.

Myśląc jeszcze o wizualnym aspekcie tej gry powiedziałbym, że ona jest za duża. Kreski na heksach są naprawdę grube - moim zdaniem zbyt grube. I właśnie z tej proporcji (grubość kreski do wielkości planszy) wynikają szacunki wielkości, które ustawiają (w głowie) tę grę mniej więcej o połowę mniejszą. Jedna z zasad dizajnu Dietera Ramsa mówi, że dobry dizajn jest uczciwy (good design is honest). Na tegorocznym Essen sporo było gier, które właśnie tak podeszły do sprawy - mniejsze pudełka, wypakowane rzeczami (La Vinia, Bruksela, Zaar, Terramara nawet - mimo wtórności projektu Menzla). On the Origin of Species powinna być moim zdaniem większa - jakość ilustracji i opracowania graficznego (karty, kafle, plansza) jest taka, że zwyczajnie żal, że nie można nacieszyć tym oczu. Ale Leniwce śmiało mogłyby być mniejsze, tak samo jak Valley of the Kings powinno być połową tego, czym jest obecnie (literalnie pół pudełka jest puste w tej nowej wersji). Z drugiej strony cały czas mam w pamięci nadmiernie zmniejszoną (moim zdaniem) polską edycje Czerwonego Listopada...
Awatar użytkownika
mistrz_yon
Posty: 705
Rejestracja: 26 kwie 2005, 11:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 158 times
Been thanked: 252 times
Kontakt:

Re: Essen 2019

Post autor: mistrz_yon »

errorr pisze: 25 paź 2019, 00:35 Foothills mam i grywamy od jakiegoś już czasu. Bardzo ciekawa mechanika wyboru akcji i obracania kart w celu odblokowania innych akcji. Niby proste, ale wybory często już wcele nie takie łatwe, do tego pilnowanie odpowiedniej kolejności, no i wyczucie dobrego momentu kiedy odkładamy karty do punktowania rezygnując do końca gry z ich akcji. Przyjemne główkowanie i interakcja wyścigu. Czuć klimat Snowdonii, nawet mechaniki w pewnym stopniu podobne bardzo, jednak odczucia zupełnie inne, choć ani to lżejsze ani cieższe od starszej siostry. Mnie się podoba, choć chyba jednak wygrywa Snowdonia, która nawet na 2 osoby jest świetna, a z dodatkami to już w ogóle.
Pozostając w tym uniwersum, czy ktoś może próbował Alubari? Wygląda na bardziej rozbudowany scenariusz Snowdonii, czy może to coś więcej?
Nie grałem w Snowdonie, a na Foothills się nakręciłem po obejrzeniu recenzji w Dice Towers. Po pierwszej grze jestem zaskoczony trudnością wyborów. Bardzo szybko sklinczowaliśmy, tzn. zrobiliśmy co było do zrobienia z bazowego ułożenia kart, a potem nikt nie chciał umożliwić przeciwnikowi budowy linii. Trochę to trwało, zanim się odetkało. Podobała nam się złożoność tego, rozumiana jako stopień uwikłania poszczególnych decyzji w okoliczności. Świetna jest ta mechanika odwracania kart, szczególnie że do całej gry dodaje też element premiowania pewnej sekwencyjności.

Czyli że Snowdonia lepsza? Wahałem się na mocno nad tym dużym wydaniem Snowdonii, zwłaszcza że kilka osób z tym pudłem widziałem na targach. Wybrałem Foothills, bo uznałem że raczej będziemy grać na 2 osoby tylko (i zachwyciła mnie mechanika z kartami).
Alubari miałem na liście, szczególnie że kocham harbatę i tematycznie bardzo mi leżała. Wstyd się przyznać, ale skreśliłem ją z powodów estetycznych - nie byłbym w stanie wysiedzieć przy tym przy stole. Długo myślałem, że oglądam jakiś szkic projektu graficznego... No niestety, aspekt wizualny się dla mnie liczy (wiem, nie powinien, ale jednak) i ta gra odpadła.
Awatar użytkownika
mistrz_yon
Posty: 705
Rejestracja: 26 kwie 2005, 11:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 158 times
Been thanked: 252 times
Kontakt:

Re: Essen 2019

Post autor: mistrz_yon »

W ramach projektu Spam z Essen, kolejne wynurzenia:

Irish Gauge - niech nikogo nie zmyli pędząca lokomotywa na pudełku. Kupujemy UDZIAŁY w różnych liniach kolejowych (jest ich 5). Jeśli mamy udziały, mamy prawo: (a) rozbudowywać taką linię, (b) pobierać z tytułu właścicielstwa dywidendę. Wysokość dywidendy uzależniona jest od tego, do jakich miast dociera dana linia i jakie kolory miejskich atrakcji (są trzy, jest to element zmienny bo można na to wpływać) płacą w danej turze. Łączna kwota dywidendy dzielona jest przez liczbę wyemitowanych akcji i wypłacana per udział. To jest cudownie proste (instrukcja to 1 kartka) i szybkie. Na końcu liczy się kasa oraz wartość zakupionych udziałów.
Ta gra ma tyle wspólnego z koleją, co piłka nożna z piłką do metalu. To jest czystej wody gra ekonomiczna, a konkretnie gra aukcyjna i akcyjna. Świetne wprowadzenie w mechanikę udziałów, wypłaty dywidendy, struktury własności i ryzyka (łatwo można szacować prawdopodobieństwo wylosowania czegoś). A przy tym jest to rzecz niesamowicie szybka. Graliśmy niecałą godzinę, a kolejne razy będą moim zdaniem oscylować w granicach 30-45 minut. Ta gra zachwyca także wizualnie, głównie prostotą rozwiązań, strukturą użytego papieru i odcieniem zieleni. Świetna sprawa!

Terramara - już się temat tutaj pojawiał, więc tylko krótko. Potwierdzam kilka bardzo ciekawych mechanik: odwracanie elementów planszy (oraz jej modułowość, co pozwala na posiadania kilku wersji tejże), blokowanie poszczególnych pól (ogromny potencjał, szczególnie pod koniec gry), osłabienie pozycji militarnej po skorzystaniu z niej. Do samodzielnej eksploracji są wszelkiego rodzaju kombosy na artefaktach i unikalnych skillach postaci. Uciążliwa jest instrukcja, która niby mówi wszystko, a potem nie da się grać - sugeruję rozegranie pierwszej tury dla zapoznania się z mechanikami i potem powtórzenie gry. Obowiązkowe jest też moim zdaniem (dla osoby tłumaczącej) przejrzenie WSZYSTKICH kart artefaktów i nauczenie się czytania ich opisów. Nie są one oczywiste - tak to ujmę - a sprawdzanie tego ciągle w trakcie gry jest mega uciążliwe.

Maiko - gra, na którą nakręciłem się wizualnie (genialna kreska i bardzo spójna stylistyka). Powiedzmy sobie szczerze, to jest klasyczne memo. Prawie. Prawie, bo każdy ma zbierać tylko swój kolor (w grze są 4 kolory), a za zebrane cudze kolory dostaje się punkty ujemne. Prawie, bo zebranie odpowiednich setów swoich przedmiotów daje bonusy, które można sobie aktywować (chociażby odrzucenie ze swojej planszy niewłaściwych kafli, czy podejrzenia kafli). Bardzo szybko przestaje to być memo, a staje się bardzo brzydką grą w zabieranie cudzych kafli i discardowanie ich (przeciwnik nie będzie mieć kompletu).
Szybkie, złośliwe i prześliczne (!!!). Warto docenić też planszę, która zlewa się z kafelkami i wcale nie jest tak łatwo, jak się Wam wydaje. Moim zdaniem świetny tytuł do grania z dzieciakami (pamięć ejdetyczna rządzi), ale jest baaardzo uzależniające też na poziomie dorosłym. Musiałem wprowadzić limit na tę grę, żeby się nie znudziła za szybko, bo ciągle wszyscy chcą w to grać.
ODPOWIEDZ