Niby racja, ale naprawdę trudno znaleźć coś true s-f. Zwróć uwagę, że nawet popularna Terraformacja Marsa to żadne science, o czym mówił nawet autor, ale uważam, że jej popularność bierze się między innymi z tego, iż sprawia wrażenie, że leży gdzieś bliżej realistycznych teorii, niż fantastycznych kosmicznych podbojów i strzelanin. I jako taka z pewnością często odbierana jest jako gra science-fiction.
Dukaj proponował określanie różnego rodzaju projektów paranaukowych definicjami bardziej opisowymi. I tak Gwiezdne Wojny byłyby przygodówką w sztafażu science fiction. Ale nie odkrywał tym nic nowego - nam polonistka opowiadała, że Potop Sienkiewicza to sarmacki western. Tyle że takie określenia są zupełnie niepraktyczne.
I w nawiązaniu do powyższych wypowiedzi - czy można w ogóle mówić o horrorze w postaci planszówki?