Essen 2018

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Essen 2018

Post autor: rattkin »

Obrazek

Wątek do spisywania wrażeń z tegorocznego Spiel. Zagrane gry, zakupy, satysfakcje, zawody, niespodzianki, przygody.
Awatar użytkownika
DarkSide
Posty: 3034
Rejestracja: 07 sty 2013, 15:12
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 568 times
Been thanked: 239 times

Re: Essen 2018

Post autor: DarkSide »

To ja rezerwuję sobie miejsce w pierwszym rzędzie 8)
Spoiler:
W idealnym świecie planszówkowym wszystkie eurasy ociekają klimatem, a wszystkie ameri mają przejrzyste zasady i nie potrzebują FAQ

Sprzedam gry
Moje zniżki Planszostrefa -10%, ALEplanszówki -3%
Awatar użytkownika
Curiosity
Administrator
Posty: 8721
Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 2627 times
Been thanked: 2319 times

Re: Essen 2018

Post autor: Curiosity »

https://www.youtube.com/watch?v=PeIB5Bk7QZM
Wideoporadnik Tomka Międzika "jak robić zakupy na Spiel". Bardzo fajnie się to ogląda.
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Re: Essen 2018

Post autor: rattkin »

W tamtym roku dużo marudziłem na targi, w tym roku jakoś chyba mniej (jak na swoje standardy, rzecz jasna). Z jednej strony być może dlatego, że już się oswoiłem z sytuacją i obniżyłem oczekiwania wobec wydawców i samych targów, z drugiej może dlatego, że w tym toku było ogólnie jednak trochę lepiej? Większość gier, które miała być, była. Uff.

---

Luźne obserwacje:
- znów bardzo był mi pomocny https://tabletoptogether.com/tool/ oraz mapy od Alaina Bauma (DukeOfEarl).
- wciąż jestem pod wrażeniem jak sprawnie działa cała organizacja targów. Od dojazdów, przez parkingi, kasy biletowe, kolejki, na koszach kończąc. Przy takiej kupie ludzi (~200k) fakt, że to wszystko nie poszło z dymem, to jednak potwierdzenie świetnej roboty
- ten piękny obrazek jest już jednak przykrywany coraz częstszymi doniesieniami dotyczącymi kradzieży pieniędzy z stoisk - po targach grasują zorganizowane bandy z taserami w plecakach (sic!). Do bycia obrabowanymi przyznały się co najmniej trzy stoiska, a ponoć w tamtym roku było ich także niemało. Niestety, jest to wypadkowa kuriozalnych decyzji wydawców, które generują środowisko tysięcy ludzi w jednym miejscu, napakowanych gotówką po uszy, składujących tę gotówkę w konkretnych miejscach (budki sprzedawców). Płatności kartą wciąż są rzadkością. Uczucie niemożności kupienia gry, na którą nas stać, bo nie mamy akurat wystarczającej ilości gotówki w portfelu - jest bardzo nieprzyjemne. Bankomatów na terenie targów lub w sensownym promieniu brak (czy raczej: jest kilka, ale puściutkie). Słyszę różne argumenty w tej sprawie, ale wszystkie jawią mi się jako nieprzekonywujące, zważywszy na fakt, że wydawcy sprzedają swoją grę po MSRP, a obrabowane wydawnictwa straciły po kilka tysięcy euro utargu. Żal, smutek, nie usprawiedliwia to kradzieży w żaden sposób i bardzo okradzionym współczuję... ale z drugiej strony nie mogę się jednak opędzić od starego powiedzenia: chytry dwa razy traci.
- od trzech lat noszę "domowy" identyfikator BGG, z moim avatarem, krajem pochodzenia, mówionymi językami. Oczywiście, można to odczytać jako przejaw skrajnej pychy i samouwielbienia, ale z roku na rok przekonuję się jak bardzo dobry to był pomysł - ułatwia komunikację, rozwiązuje języki, sprzyja spontanicznym kontaktom (kiedy ktoś faktycznie rozpozna po avatarze - np. w tym roku, między innymi, David Turczi i Saami Lakso), choć generuje także wesołe nieporozumienia, kiedy to ktoś bierze mnie za osobę z obsługi danego stanowiska.
- to, co rysowało mi się rok temu, teraz nabrało wyraźnych kształtów. Żadna to oczywiście rewelacja: te targi to były targi solidnych gier familijnych - gier, do których trudno się przyczepić, ale które nie-początkującego gracza bardzo szybko nudzą, nie oferując dodatkowej głębi. Z jednej strony, to nic złego, z drugiej trochę żal dupę ściska. Coraz częściej myślę sobie, że powoli pora przesuwać koncentrację z Essen w stronę Genconu.
- jak zwykle, spotkać można było wszelkie osobistości: a to Bruno Cathala śmignie bokiem, a to w tłumie wystaje wielka sylwetka Toma Vasela z nieodłącznym kapeluszem, a to Zee Garcia przekminia się gdzieś bokami z wielką torbą, a to Efka i Elaine siedza styrani gdzieś pod ścianą wcinając jabłka, a to charakterystyczna muszka dr Knizii przesunie się przed oczami (Knizia też do liliputów nie należy). Rahdo nie dotarł w tym roku (opiekuje się mamą).
- Gloomhaven wciąż stronk. 2 lata po premierze, a wciąż wysoko na skali pożądania. Ludzi targających te przenośne lodówki z bananem na połowie twarzy (mam!) i udręką na drugiej połowie (jakie to ciężkie, umieram!) było wielu.
- dziwi mnie niezmiernie duża popularność (a co za tym idzie, budżet wydawcy na targach) nieszczęsnego Klaska. Niemała to gra i swoje kosztuje, a jest przecież tylko kolejną wariacją na temat cymbergaja i to jeszcze przy tym cokolwiek toporną. A mimo to mieliśmy mistrzostwa świata w tym roku, a samo stoisko Klaska (i gier pobocznych) budzi respekt. Warto tu też wspomnieć o znów powtórzonej promocji, która (jeśli się nie mylę) brzmiała: "daj sobie wytatuować nazwę naszej gry na czole, a po dwóch dniach dostaniesz od nas grę za free". Januszów z tatuażem, jak można się domyśleć, nie brakowało.
- Horrible Games sprzedawało maty do Dragon Castle - komponent, który w tym pudełku powinien być od początku.
- duże zainteresowanie budził Everdell, który rozchodził się w kilkanaście minut po 10-tej każdego dnia. Wzbudzałem niemałą sensację wioząc dwa pudełka (drugie dla kolegi), ułożone różnymi bokami - dziesiątki razy, nagabywany, tłumaczyłem skwapliwie, że "nie, to nie jest dodatek, dodatek będzie za rok, to tylko inny bok tego samego pudełka".
- w tym roku, jeśli chodzi o same gry/hiciory, było wg mnie najsłabiej od lat. Wiele wiodących wydawnictw nie przywiozło nic wartego uwagi lub też w ogóle nic nowego. Czy to jakiś sygnał?
- nowy mini dodatek do Magic Maze był oznaczony jako wersja "beta". Na moje pytanie, o co chodzi, odpowiedziano, że o opakowanie. Opakowania jeszcze nie mają, ale same karty, składające się na ów dodatek - tak, razem z instrukcją. Po prostu owinięte w folię. Bardzo mi się to spodobało.
- bodaj najfajniejszą częścią targów, była futrzasta "budka" Exploding Kittens przy stoisku Asmodee, która proces zakupu gry, czy też innych drobiazgów zamieniła w przezabawne mini-happeningi tworzone przez osobę skrytą w owej budce. Powodowało to, że właściwie non stop stali wokół niej ludzie. Kreatywność i jajcarskość sięgały zenitu - a to z "paszczy" potwornej budki, oprócz gry wylatywał seler, a to w okienku pojawiał się animowany kot, a to kupujący dostawał balonikowe serdelki lub po nogach miotłą - trudno opisać. Tutaj przykład.
- usłyszałem dość niemiłą obserwację od znajomych, którzy na Spiel pojawiają się okazjonalnie. Otóż po dniu chodzenia po targach, wydali oni opinię, że trudno oprzeć się wrażeniu, że na targi stwarzają obraz graczy gier planszowych, jako osób - ogólnie mówiąc - brzydkich, śmierdzących i niezadbanych. W pierwszej chwili oburzyłem się na tę krzywdzącą generalizację, obiecałem sobie jednak przypatrzeć się temu bliżej następnego dnia. I... no, coś w tym jest :(
- szokujące jest to, jak bardzo inny obrazek Spiel malują niemieckie media. Tam mówi się, co w sumie zrozumiałe, o lokalnych wydawcach i to głównie w kontekście "matki z dzieckiem" i bardziej zabawek, niż gier. Mój niemiecki kolega pokazał mi w piątek artykuł, w którym autor z entuzjazmem opisywał "ogromny hype i zainteresowanie", jakie na targach wzbudza ... gra o łapaniu kupy. Nie, nie regulujcie odbiorników. Gra polega na "przetykaniu" dużego kibla, z którego w pewnym momencie wyskakuje na metr w górę kawałek kupy, który trzeba złapać. Zrobiło mi się słabo, jak to przeczytałem, a jeszcze słabiej, gdy a) zobaczyłem samą grę w akcji i b) uradowanych ludzi, grających w to. Niby co mi do tego, kogo co bawi, ale ... uch.

---

Poniżej tytuły, w które grałem i zdjęcia "lootu". Wielu "topowych" produkcji tu nie ma bo albo kupiłem je od razu na targach, by nie tracić czasu i czekają na zagranie albo zamówiłem je już wcześniej i czekam aż dotrą. Wreszcie także dlatego, że duży segment Essen jest gdzieś tam poza moim kręgiem zainteresowań. Ten segment na pewno wypełnią pozostali, więc nie ma straty.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

---

Mage Knight: Ultimate Edition - był zapowiedziany przez Wizkids, ale nie dotarł. Bardzo liczyłem na to, że będzie, ale patrząc po BGG, gdzie mówi się "noo moooże listopad", ostatecznie nie jestem zdziwiony. Ale jednak - szkoda.

Keyforge - tutaj to jest jakiś kosmos. Premiera gry została zapowiedziana na połowę listopada. Wskutek tego na targach można było pograć tylko w demo i tylko w niemiecką wersję. Kupić - nic, nada, null. Jest to dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Gdyby dociągneli chociaż trochę produktu na te targi, to by zamietli całe Essen bez mrugnięcia. Dlaczego nie skorzystano z okazji - rozumem się nie dojdzie. Czy to strach przed puszczeniem czegoś przed rynkiem US (bo będą szczekać?), czy może jakieś problemy techniczne, czy też część innej, skomplikowano-wydumanej-nieskutecznej strategii Organized Play od FFG? Cholera wie.

Discover: Lands Unknown - aj, szkoda nawet gadać. Wydaje mi się, że totalna klapa. Ani to ładne, ani to fajne, ani zaskakujące. Z wcale nie taniego pudełka na odległość po prostu śmierdzi malizną. Ten eksperyment nie przejdzie. Płacenie takiej kwoty za wycinek gry to intrygujący pomysł, ale tutaj FFG przestrzeliło. Szczególnie, że z genialnym 7th Continent nie ma tu co nawet porównywać.

Holding On: Troubled Life of Billy Kerr - tutaj, zanim o samej grze, na wydawnictwo należy zesłać srogie gromy. Są oni bowiem z roku na rok zacietrzewieni w swoim pomyśle "rezerwacji" sesji i mają niezbite przekonanie, że to świetny pomysł dla wszystkich stron. Jak bardzo świetny to pomysł, niech poświadczy zdjęcie (po lewej i po prawej stały także stoły stojące pustkami).

Obrazek

Taktyka "zapisów" na statyczne sloty powoduje, że każdego dnia kilkanaście pierwszych przypadkowych grup graczy zapełni cały harmonogram do końca dnia. I albo przyjdą albo nie przyjdą. I nawet nie wiadomo czy to byli właśnie Ci, którzy najbardziej chcieli zagrać, czy po prostu tamtędy przechodzili. Drogi wydawco - nie idź tą drogą.
Szczęśliwie, wydawca niemieckiej wersji (Asmodee) nie stosował podobnych praktyk i dało się zagrać u niego. A sama gra? Pomysł i temat bardzo ciekawe, dobre, odważne i mądre. Ilustracje - świetne. Szkoda, że całość zaorana potwornie nudną grą w losowe odkrywanie kart i próbowanie szczęścia między wyborem A, a wyborem B. Owszem, nagrodą są karteczki ze wspomnieniami, a patent na "doszczegóławianie rozmytych wspomnień" potrafi utrzymywać zainteresowanie gracza (niebanalna historia). Ale tylko raz. A poza tym, żeby do tego dotrzeć, trzeba się naprzydzielać workerów i żetonów do oporu. Jeśli chodzi o mnie, dziękuję bardzo. TIME Stories mi lukę gier narracyjnych z twistem skutecznie wypełnia. Lepiej sobie zagrać na komputerze w cudowne i przejmujące To The Moon i rozpłakać się ze wzruszenia na końcu, zamiast kopać się z Billym.

Shadows: Amsterdam - Skrzyżowanie Codenames z Mysterium/Tajemnicze Domostwo, w czasie rzeczywistym. Na papierze wyglądało to fajnie, w praktyce okazało się słabiutkie. Liczba kart i heksów na planszy jest stosunkowo niewielka, a przeniesienie rozgrywki w czas rzeczywisty totalnie zabija jej pierwotny sens - przekazywanie śladów poprzez skojarzenia. Gracze uciekają w najprostsze patenty, typu: dominujacy kolor na kartach. Bo to nie wyobraźnia, spryt, czy umiejetność skojarzeń się tu liczą, a tylko czas, czas, czas. Omijać. Nie zastąpi to ani Codenames ani Dixita ani Mysterium - wszystkie te gry z osobna robią dużo lepiej to, co Amsterdam próbuje robić naraz.

Solenia - ładnie ilustrowany familijny euraczyk. Zapamiętajmy tę szufladkę, bo pojawiać się ona tu będzie jeszcze wielokrotnie. Pole gry w ciągłym "ruchu", animujące nam przed oczami dzień przechodzący w noc, przechodzącą w dzień. Kilka pomniejszych decyzji przy zagrywaniu kart i niewielki aspekt przestrzenny, ale na samym końcu to standardowe "zbieranie zasobów by wypełniać cele/budować budynki", czyli taki klasyczny pomysł na eurogrę. Zupełnie nie dla mnie, ale nie mam się do czego przyczepić. Ładne, estetyczne, niezbyt długie, dobry table presence, zdaje się też, że dobra cena. Całkiem udany prezent dla początkujących graczy.

Dice Settlers - jeden z moich pierwotnych kandydatów na najciekawszę grę tych targów. Niestety, po przeczytaniu instrukcji, zapaliły mi się ostrzegawcze światełka. Designer gry trochę mnie uspokojał, ale niepokój pozostał. Była to pierwsza gra, w jaką zagrałem na targach. Niestety, pechowo, trafiłem na jakiegoś kompletnego matoła na stoisku wydawcy (zapewne ochotnik), który swoim wystąpieniem zyskał jednogłośnie nominację na najgorszego "tłumaczyciela zasad" na tegorocznych targach, a którego kandydatury nikt już do końca nie przebił. Widać było, że w grę nie grał, ani nawet instrukcji nie miał wizualnie opanowanej (co jest gdzie i na jakiej stronie), nie mówiąc już o samych zasadch. Gdybym tej instrukcji nie przeczytał wcześniej, to trzeba by w zasadzie wstać od stołu, bo grać się nie dało. Szczęśliwie udało mi się wypełnić luki z pamięci i ratować sytuację dla nie mniej skonfundowanych pozostałych graczy. Większość tego, czego się bałem po lekturze instrukcji, ziściła się, niestety, w trakcie rozgrywki. Całość pogorszyły problemy z wydaniem i usability - za małe torebki, kiepska ikonografia, ilustracyjnie całość taka toporna jakaś, choć nie mogę powiedzieć: brzydka. Po kilku rundach przed nami kilka kafli z mrowiem kosteczek (wszyscy "są" wszędzie), rzucanie 5-6 kostkami i irytacja, gdy nie wypadnie (lub nie da się przerobić wyników) to co chcieliśmy, bo runda zmarnowana. Do tego fatalny pomysł z "oznaczaniem własności" technologii z wspólnego "rynku", który leży gdzieś tam z boku, gwarantując, że w ferworze gry zapomnimy, że dana zdolność "jest nasza". Gra, która miała zadatki na coś naprawdę fajnego, okazała się przeciętniakiem z problemami. Gra, o której się zapomina zaraz po odejściu od stołu. Bardzo szkoda.

Architects of the West Kingdom - pierwsze z zaskoczeń. Z daleka "ładnie ilustrowany familijny euraczyk" - ot, klasyczny workerplacement, z dziesiątkiem pól akcji na planszy, zbieraniem zasobów, budowaniem budynków i pomijalnym tematem. Tu z kolei, dla kontrastu, rewelacyjnie wyjaśniona gra, a tłumaczył ją sam autor. Szybko się okazało, na czym polega twist - otóż większość pól jest "nieblokowalnych" - każdy może na nie wejść, a im więcej swoich workerów posiada na polu w momencie wysyłania kolejnego, tym wydajniejsza jest dana akcja. Wisienką na torcie, jest możliwość "aresztowania" grupek workerów pozostałych graczy i wysyłanie ich do więzienia za brzęczące dukaty, jednoczesnie osłabiając moc akcji, "przy której" stali. Gra euro z negatywną interakcją, której nie czuć jako typowy "take that"! Prosta do wyjaśnienia, czytelna, estetyczna (o ironio, ilustrator ten sam co w Dice Settlers!), szybka jak piorun. Wspinanie się po kilku torach (katedra, cnota), budowanie budynków z efektami, zatrudnianie pomocników z efektami, nawet same planszetki postaci oferują wariant asymetryczny (z nim nie grałem i trochę się go boję, bo w grach tego typu, zwykle się nie sprawdza - ale witam go z otwartymi ramionami). Jeśli ktoś zna moją niechęć do eurosucharów, wie, że moja rekomendacja dla tego rodzaju gry, to coś osobliwego. Naprawdę mi się podoba. A na deser - pudełko niewielkich rozmiarów. I jak tu nie miłować?

Archmage - chciałem bardzo zagrać, ale jakoś nie udało mi się dopchać, mimo kilku prób. Wyglądało to z jednej strony interesująco, a z drugiej czułem trochę nawymyślanie na siłę. Aspekt eksploracyjny/przestrzenny na planszy wydawał się mało ciekawy, a cała ta planszetka z rozetką kolorów służy głównie po to by po prostu "zagrywać karty" - temat oczywiście też ginie po minucie. Pierwsze wrażenia dość mieszane (zbyt wiele srok za jeden ogon), ale wciąż chciałbym w to zagrać, by wyrobić sobie właściwą opinię.

Dicium - Kiedy pudełko próbuje Ci sprzedac kilka gier w jednej, to można być pewnym, że żadna nie jest dobra. Tak jest i tutaj. Dicium to po prostu mechanizm oparty na kolorowych kościach - a wokół niego cztery nijakie gry o różnych charakterach (mini 4x, wyścig, walka, dungeon crawler). Na co to, po co to komu, jak można w każdej z tych kategorii mieć o niebo lepszą grę.

Endeavor: Age of Sail - rozczarowanie. Nie grałem w pierwowzór. Dałem się kupić ładną planszą główną. Nieciekawe, suche, przeliczalne wykonywanie tych samych akcji, płaskie area-control, zbieranie punktów i podbijanie pozycji na kilku torach - wszystko jakieś takie bardzo ograniczone i stunelowane ("teraz masz robić to i to, bo tak będzie najlepiej"). Gra, w której temat bardzo próbuje wysłać na zewnatrz sygnał, że ta gra jest czymś więcej, niż jest naprawdę. Nie jest to zła gra, ale wg mnie nie oferuje niczego nowego/ciekawego. Dobrze, że zagrałem, bo chciałem kupować.

Planet - sympatyczny "gimmick" z dużym, trójwymiarowym wielościanem (dodecahedron chyba). Prościuteńka jak w mordę strzelił gra w zbieranie płytek z różnymi terenami i mocowanie ich (na magnesik) na naszej planecie. Co rundę punktowanie na większości: a to jezior dotykających lasów, a to pustyń nie dotykających lodowców, itd. Manipulowanie "planetą" jest fajne, ale waga gry (super lekka) chyba nie usprawiedliwia obecności tego komponentu. W połowie gry gracz "kapuje się", że właściwie to wszystko już mu dotyka wszystkiego i dalsze punktowanie jest cokolwiek przypadkowe. Można tym sterować, jasne, ale wielkiej frajdy w tym nie ma. Tylko dla bardzo bardzo początkujących, a i to raczej bez entuzjazmu.

Scarabya - przestrzenny Patchwork od Cathali. Temat jakiś taki mało wdzięczny (robale?). Gra w grodzenie grupek po 4 na planszy z upierdliwościami (plastikowe górki) i korzystając z losowej kolejności kolejnych pentomino. Jest troszkę kombinowania, jest sprytnie rozwiązany system zaznaczania punktacji w trakcie gry, ale czy z tego wychodzi sumarycznie dobra gra - niespecjalnie jestem przekonany. Taki krótki (10-15 min) fillerek, może się podobać, ale szybko się znudzi.

Arraial - fajny, lekki, familijny tytuł, zakonspirowany najzwyklejszy tetrisik. Tutaj pod postacią ulicznej portugalskiej imprezy. Bardzo mi się podoba lekka i zdystansowana do siebie oprawa graficzna i komiczny pomysł transformacji "ludzi na imprezie" upchanych jako klocki pomiędzy domami. Prosta rozgrywka w obracanie tetromino i układanie w swoim "kominie". Równie proste punktowanie (jest nawet bonus za wypełnioną linię!). Domyślam się jednak, że nie każdemu podejdzie ten "swawolny" feeling ilustracji - to może trochę grze przeszkadzać w uzyskaniu popularności. Ale grało się w to bardzo miło, choć - oczywiście - gracz zaawansowany nie ma tu czego szukać.

8bit Box - uch. To samo co przy Dicium. Just stay away. Granie na retro-nostalgii, to za mało by komuś wmówić, że gra w "zaprogramuj prosty wybór i zobacz, jaki losowy rezultat w danej minigierce uzyskasz" może się podobać. Nie, nie, po prostu nie. Ten mechanizm nie może, nie powinien, nie ma prawa się przyjąć.

Blue Lagoon - area control i zbieranie punkcików od Knizii. Bardzo nijakie. Z jednej strony doceniam pomysłowość organizacji dwóch rund, gdzie jedna stanowi podkładkę pod drugą, mimo, że obydwie grane sa niemal identycznie. Z drugiej jednak, to bardzo abstrakcyjna, sucha gra, pozbawiona emocji i napięcia. Dużo drewienek i żetoników, ładnie wygląda, ale czegoś brakuje. Trochę za bardzo podobna do Through The Desert (który też jakoś niespecjalnie lubię).

Princess Jing - kiszka i to jeszcze overproduced. Trudno to nazwać nawet grą, za dużo przestrzeni do nadużyć, za duże rozmycie "ludzkiego czynnika". Pięknie zrobiona kiszka. Ani trochę nawet nie zagraża "Shadows in Kyoto" czy innym grom z "hidden movement".

Underwater Cities - nie dało się dopchać. Też miałem kupić, ale trochę mnie powstrzymała dość wątpliwa jakość komponentów. Nie przepadam za grami Suchego, Pulsar był dla mnie wybitnie nieciekawy - zlepek dobrze dobranych mechanik dobrej gry nie czyni sam z siebie. Tutaj trudno było się opędzić od wrażenia, że to taki duchowy spadkobierca Terraformacji Marsa (pasjans w budowanko). Może jeszcze kupię, a na pewno zagram przy okazji, ale wielkich oczekiwań nie mam. Przeraża też długość gry (40-50 min na gracza) - wiadomo, eurosilniczek musi sobie trochę popracować, bo inaczej gracze będą zawiedzeni.

Ice Cool 2 - jakżeż nie lubić kontynuacji/uzupełnienia najlepszej z dexterity games? Trochę ulepszeń na kartach z punktami (zadania, przenoszenie ryb), a po połączeniu dwóch pudeł, zabawa w wyścig. Lubię i kropka, niech sobie kto mówi, co chce. Brain Games robi konkurs na najlepszy trick shot - nagrodą główną jest wycieczka na Antarktykę - myślę, że mogę powalczyć :)

Reef - znów "ładnie ilustrowany familijny euraczyk" - prosta podmorska zabawa w pozyskiwanie komponentów i realizowanie układów, zmuszająca do patrzenia na swoje dzieło "z góry", spłaszczając 3D do 2D, bo to taki właśnie "rzut" honorują zasady gry. Barwne (może nawet zbyt), duże plastikowe elementy, które jednym się podobają, a innym za bardzo kojarzą z zabawkami/klockami. Zerowa interakcja. Taki tam konkurent dla Splendora i podobnego miotu. Graczom początkującym powinno się podobać.

The River - kolejny "ładnie ilustrowany familijny euraczyk". Duże rozczarowanie od Days of Wonder, które do tej pory raczyło bardzo dobrymi tytułami. W tym roku mocno przyhamowali i puścili zupełnie nijakiego workerplacementa dla początkujących. Klasyczne "rezerwowanie" budynków, kupowanie ulepszeń, zbieranie zasobów i budowanie. Drobny aspekt przestrzenny w organizowaniu swojej planszetki, przy dokładaniu ulepszeń. To byłaby fajna gra 5-10 lat temu, wypuszczanie takiego przeciętniaka dzisiaj uważam za nieporozumienie. Mam wrażenie, że początkujący gracze znajdą w tym segmencie ciekawsze gry dla siebie.

Naga Raja - dziwny wynalazek Cathali. Coś tu ciekawego jest, jest aspekt przestrzenny, są karty zagrywane na dwa sposoby, czterościenne kości w formie "pałeczek", jest aukcja. Całość jednak gra się topornie i sprowadza do silnego "take that", zaś budowanie tuneli na swojej planszetce jest mało ciekawe (zwykle snuje się po jednej ze ścianek). Efekty próbują być ciekawe, ale za łatwo wygrać po prostu wygrywając licytacje. Nie wiem w jakim stadium jest ta gra (komponenty sugerują, że finalnym), ale w tym zastanym - sukcesu jej nie wróżę, choć będzie jej łatwo zauroczyć wielu.

Arboretum - drugie z zaskoczeń. Nie grałem w to wcześniej. Myślałem, że to kolejna nudna karcianeczka z dupy, o drzewkach i roślinkach. Nic bardziej mylnego. Ależ byłem zdziwiony po rozgrywce. Jak na tak niewielką grę, przestrzeń decyzyjna, interakcja i blef, są tutaj na fenomenalnym poziomie. Obawiam się, że z kolejnymi rozgrywkami mogą się wyłonić jakieś dominujące taktyki, ale i tak - jestem pod dużym wrażeniem! Uwaga, wystrzegać się wersji deluxe - choć w drewnianym pudełeczku, wygląda doprawdy paskudnie (sic!).

Rolling Ranch - ładnie ilustrowany roll'n'write od ThunderGryph games. Przyjemny przez te 5-10 minut grania, ale ani specjalnie trudny, ani intrygujący. Dość łatwo zrobić wszystko lub prawie wszystko, co się zamierzyło. Sympatyczny, ale pozostaje w cieniu Welcome To (i prawdopodobnie: Railroad Ink).

Architectura - piękne kolorowe pudełko #1, o grze nie warto nic mówić. Unikać.

The Forgotten City - piękne kolorowe pudełko #2, a w środku zestaw rozłączonych mechanik, w dodatku, mam wrażenie, niezbyt jeszcze dotartych i dopracowanych. Ma trochę znamiona mini gry ileśtam-X, jak się uprzeć, ale całość się ze sobą raczej gryzie, niż dobrze współgra. Szkoda, zapowiadało się conajmniej intrygująco.

Mr Jack Pocket - dodatek w przyszłym roku, dojdzie w nim Mycroft i parę modułów.

Food Chain Magnate - dodatek zawiera 5 modułów, nad niektórymi jeszcze trwają pracę. Kimchi (każdy chce jeść), kawa (klienci wstępują na nią po drodze), roboty drogowe (blokowanie przejazdów, tworzenie przejazdów), jakieś nowe kafelki miasta i ostatniego zapomniałem :) Tytułowy "Ketchup" jest jeszcze w nieokreślonym stadium. Wszystko to wyglądało i brzmiało bardzo dobrze.

---

Uzupełnię na przestrzeni kolejnych dni/tygodni:

Cryptid - jeszcze nie grałem. Mój wstępny kandydat na numero uno tych targów. Czas pokaże, czy się srodze przejechałem, czy miałem nosa.

UPDATE: nieskromnie pogłaszczę swe ego: miałem nosa. Oj, jakie to jest dobre. Abstrakcyjne do bólu, komponentów trochę za mało w pudełku, a mimo to gra jest fantastyczna. Nie jest z gatunku tych, które można trzepać w nieskończoność i brak jej może jakichś takich większych momentów ekscytacji (albo znasz wszystkie ślady i strzelasz w pewniaka albo nie), ale chylę czoła przed tym, że ktoś miał umiejętności i odwagę zrobić coś innego, nowego i tak udanego. Wymaga specyficznych umiejętności - spotkałem się z graczami, którzy w ogóle nie mogli poczaić co się dzieje.

Hand of Fate - jeszcze nie grałem. Po lekturze instrukcji, raczej pozostaję niewzruszony, ale przemawia do mnie charakterystyczna estetyka oraz zaaplikowanie mechanik Star Realms/Ascension do dungeon crawlera. Poza tym mam dużą słabość do gry wideo.

UPDATE: ładne, miłe, ale bez polotu. Chodzenie po kartach jest psu na budę (lepiej stać na starcie i olać eksplorację), a walka nijaka i nieciekawa. Reszta - jak to w deckbuildingowych grach - jest przyjemność z odpalenia ładnej sekwencji. Zagram jeszcze raz-dwa razy i jak nie pojawi się tam jakaś iskiera, leci na sprzedaż.

Realm of Sand - jeszcze nie grałem. Kolejna patchworkowo-splendorowa gra. Nic wielkiego, ale mam nadzieję, że będzie conajmniej poprawne.

UPDATE: nudy, niestety. Brak ekscytacji, upierdliwa obsługa, planowanie z wątpliwą satysfakcją. Miało być lepsze od Patchworka, a chyba jednak wolę Patchworka.

War Chest - jeszcze nie grałem. Zaawansowana Onitama z bag buildingiem. Duże nadzieje pokładam w tym tytule.

UPDATE: Na razie nie jestem zawiedziony. Trudno się dobrze owinąć wokół tej gry i zrozumieć jak w to grać dobrze. Jest tu rozgrywka, która balansuje niebezpiecznie na granicy "to jest dobre, złożone i skomplikowane - na tyle, że nie rozumiem jeszcze" i "oj, chyba trochę chaotycznie i bez kontroli". Pierwsze kilka gier mi się podobało, a po każdej czułem się trochę mądrzejszy i miałem pomysły na dalsze rozgrywki. Sytuacja na planszy czasem się ślimaczy, a czasem zmienia pojedynczymi zrywami, dużo gry polega na robieniu śmiałych ruchów, w nadziei, że przeciwnik nie będzie w stanie odpowiedzieć w tej turze. Wydaje mi się, że trochę bardziej płaskie, niż myślałem, ale cały czas jednak wracam myślami do tej gry - intrygujące. Razi trochę dość kiepskiej jakości plansza oraz znaczniki kontroli.

Treasure Island - jeszcze nie grałem. Podoba mi się pomysł, ale obstawiam, że nie ma tu zbyt dobrej gry. Cichy konkurent Cryptida, ale wydaje mi się, że mu nie sprosta. Za dużo obsługi gry, za mało gry.

Cerebria: Card Game - jeszcze nie grałem. Zwykła Cerebria mi się nie podoba, karciankę sobie kupiłem tak eksperymentalnie. Nie spodziewam się cudów.

UPDATE: I cudów nie było. Krótka, w miarę sprytna, działająca giereczka, dużo take that, zbierania zasobów, zestawów, odpalanie kilku efektów. Można trochę to take that hamować przez zagranie pasującej karty. Dość przypadkowe.
Ostatnio zmieniony 19 lis 2018, 23:02 przez rattkin, łącznie zmieniany 3 razy.
Skid_theDrifter
Posty: 581
Rejestracja: 25 mar 2017, 19:53
Has thanked: 26 times
Been thanked: 182 times

Re: Essen 2018

Post autor: Skid_theDrifter »

Nauczony doświadczeniem wiem, że w gastronomii lokale reklamujące "duże porcje, smacznie, zdrowo i tanio" zawsze kłamią w co najmniej jednym aspekcie. A tu Rattkin wysmażył duży post, ciekawie, ze zdrowym dystansem (albo malkontenctwem, zależy po której stronie "szklanki w połowie pustej/pełnej" się stoi) i jeszcze za friko, ba, nawet mi pewnie portfel od tego odetchnie.

Ad rem:

- Patrząc na wyliczankę i posiłkując się Richardem, pytanie: powiedziałbyś, że mamy rok "worker placement", czy to tylko wrażenie?

- Jakiś czas temu sobie powiedziałem, że nie potrzebuję Arboretum w moim życiu. Argh. Czy to prawda, że cardback/pudełko ma literówkę w tytule?

- Widzę jakieś promo do Hanamikoji, dokładnie to ta "2" na froncie - bo zakładem, pod spodem świąteczne. To jakaś świeżynka z targów? Wcześniej jej nie widziałem, ale może nie patrzyłem dość uważnie...

- "Śmierdzi malizną" - to dość ostre słowa, ale odnoszą się one do gry (Discover) w jaki sposób: stosunek ceny do zawartości czy propozycji merytorycznej pod kątem rozgrywki? Zaskakuje też "ani ładne" - znaczy co, ten styl graficzny prezentowany dotychczas nie jest do końca reprezentatywny dla gry w całokształcie, jest jedynie stosowany wyrywkowo? Czy gra jest estetycznie niespójna? Może za bardzo cisnę temat - ale wiedz, że bynajmniej nie z chęci rumakowania w obronie tytułu, jeno ze zwyczajnej ciekawości.

- Gencon > Essen? Już tak oficjalnie?

Ponieważ kilka tytułów które mnie interesują jeszcze przed Tobą, będę wyglądał przyszłych postów. Przyjmij zwyczajowe "dziękuję" w zamian za obszerną relację i narażanie portfela na pierwszej linii konsumenckiej.

Mam nadzieję, że tych postów z pierwszej linii będzie więcej, zachęconych Rattkinem. Polemika, wyzwiska, rozbieżności opinii (ale głównie jednak wyzwiska) - you know, the good stuff. Przyklejam się do tego wątku jak wikol do sosny.
Turnavine

Re: Essen 2018

Post autor: Turnavine »

Z może trochę mniej ciekawej perspektywy, ale wybraliśmy się do Essen jako zwykli turyści - jeden dzień, piątek. Moje trzecie, znajomych drugie, dla jednej osoby pierwsze. Po pierwsze liczyłem na trochę mniejsze tłumy, ale to mrzonka. Organizacja naprawdę fest choć by zagrać w jakiś upatrzony, a popularny tytuł należy swoje czasem wystać.
Osobiście zawiodłem się faktem, że sporo dem gier okazało się tylko plakatem "już wkrótce", "na KS", "mamy prototyp, ale nie ogrywamy". Jako, że nie chcę kupować rzeczy, które mogę łatwo dostać później w Polsce (lub sprowadzić) moje zainteresowanie padło na gry azjatyckie i tytuły, które później byłoby ciężko dostać (w tym roku było dość spore stanowisko gier z Indonezji). Warto sprawdzać ceny bo czasem są niższe niż zapowiadane, niestety czasem wciąż sprawiają, że ostatecznie nie kupuję tak jak np. Shibuya, która jest bardzo ciekawą grą logiczną, ale komponenty można wykonać (zakupić) samemu za mniej niż te żądane 19 euro.
W tym roku znów sprzedałem jeden tytuł i zakupiłem kilka innych - ale małych gier (min. Narabi - poniekąd trochę do pracy, a także kieszonkową wersję Claim, gra typu trick taking dla dwóch osób, chyba wygrywa u mnie w kategorii gra podróżna dla dwóch osób - pancerne opakowanie, rozmiar i treść idealnie się łączą w tym celu).
The River wydawał nam się też tytułem mocno przeciętnym (kafelki z bonusami wydają się podstawą), nowy TtR to trochę śmiech na sali (zagraliśmy w czasie czekania na zagranie w The River właśnie), ewidentne odcinanie kuponów od serii (choć może jako jedyny ticket w kolekcji, filler daje radę).
Z gier typu "usiedliśmy przypadkiem i kupiliśmy" wygrały Dragons Bruna Faiduttiego, prosta gra, do sześciu osób, set collection z ciekawym systemem karmienia smoków (prócz skarbów, na których możemy lądować by je zająć, musimy zbierać jedzenie, kto ma go najmniej nie może brać udziału w ostatecznej punktacji).
Trochę tęsknie spojrzałem na stanowisko Game Brewing bo Essen pick-up dla Gugong (potwornie źle dobrana nazwa po tym jak bardzo nietypowo inny wydawca zastrzegł nazwę Forbidden City) było popularne, a ja nawet nie otrzymałem maila w sprawie mojej paczki.

Kolejki do dużego sklepu z przecenionymi grami w hali pierwszej były karykaturalnie długie. Przy ścianach hal trafiają się naprawdę ciekawe rzeczy i nie trzeba tyle stać - jeśli na coś polujemy (na zewnątrz też jest spory targ). Ja nie lubię rozszerzać za bardzo swojej kolekcji, więc się na nic ostatecznie nie zdecydowałem.

Znajomi mieli jeszcze wpaść na drugi dzień, ale ostatecznie zwiedziliśmy do końca Kolonię, w której mieliśmy nocleg (zaległości z zeszłego roku). Wydaje mi się, że na jakiś czas zebrałem już doświadczenia co i jak w związku z tymi targami i przez jakiś czas się tam nie wybiorę ponownie. Gdybym mógł zagrać w trochę prototypów, na które się nastawiałem może bym miał inne zdanie, ale tak - myślę, że na razie poobserwuję z zewnątrz.
Awatar użytkownika
ArnhemHorror
Posty: 496
Rejestracja: 01 maja 2013, 23:09
Lokalizacja: NibyLandia
Has thanked: 324 times
Been thanked: 152 times

Re: Essen 2018

Post autor: ArnhemHorror »

rattkin pisze: 29 paź 2018, 03:53 Keyforge - tutaj to jest jakiś kosmos. Premiera gry została zapowiedziana na połowę listopada. Wskutek tego na targach można było pograć tylko w demo i tylko w niemiecką wersję. (...)
Łącznie dostępne były 4 talie w języku angielskim, co jest śmieszną liczbą, ale można było zagrać również po angielsku.
W życiu jest miejsce na jedynie 3 2 1 LCGi.
Awatar użytkownika
detrytusek
Posty: 7329
Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 457 times
Been thanked: 1102 times

Re: Essen 2018

Post autor: detrytusek »

Zrobiłem przeklik po filmikach z live-ów i mam wrażenie, że 90% to były malutkie, familijne gierki - dla mnie kompletnie nieinteresujące. Także oglądanie 5h relacji zajmowało mi może 15 minut. Wszystko przebił Kanban drivers edition, którego nawet nie otwarli bo faktycznie nie było po co - tak mało zmian jest wprowadzonych w porównaniu do pierwowzoru.
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."

Do sprzedania:

Wątek sprzedażowy
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Re: Essen 2018

Post autor: rattkin »

Skid_theDrifter pisze: 29 paź 2018, 08:16 - Patrząc na wyliczankę i posiłkując się Richardem, pytanie: powiedziałbyś, że mamy rok "worker placement", czy to tylko wrażenie?
Nie, raczej nie. Jeśli już, to raczej rok "gier detektywistycznych".
Skid_theDrifter pisze: 29 paź 2018, 08:16 - Jakiś czas temu sobie powiedziałem, że nie potrzebuję Arboretum w moim życiu. Argh. Czy to prawda, że cardback/pudełko ma literówkę w tytule?
Tak miał tylko pierwszy rzut, bodaj z Genconu. Kopie z Essen są wydrukowane poprawnie.
Skid_theDrifter pisze: 29 paź 2018, 08:16 - Widzę jakieś promo do Hanamikoji, dokładnie to ta "2" na froncie - bo zakładem, pod spodem świąteczne. To jakaś świeżynka z targów? Wcześniej jej nie widziałem, ale może nie patrzyłem dość uważnie...
Dwie promki świąteczne, dwie muzyczno-halloweenowe. Wydaje mi się, że pierwsze dwie były dostępne rok temu.
Skid_theDrifter pisze: 29 paź 2018, 08:16 - "Śmierdzi malizną" - to dość ostre słowa, ale odnoszą się one do gry (Discover) w jaki sposób: stosunek ceny do zawartości czy propozycji merytorycznej pod kątem rozgrywki? Zaskakuje też "ani ładne" - znaczy co, ten styl graficzny prezentowany dotychczas nie jest do końca reprezentatywny dla gry w całokształcie, jest jedynie stosowany wyrywkowo? Czy gra jest estetycznie niespójna? Może za bardzo cisnę temat - ale wiedz, że bynajmniej nie z chęci rumakowania w obronie tytułu, jeno ze zwyczajnej ciekawości.
Pod każdym względem. W pudełku za (chyba) 50 EUR jest doprawdy niewiele, a to co widziałem, po prostu wydawało się mdłe i nieciekawe. Gra nie jest brzydka. Rysunki postaci są bardzo ładne, a pozostałe elementy "poprawne", w takim generycznym standardzie FFG. Małe karty, małe obrazki. Kafelki terenu z niewieloma szczegółami, a wszystko maciupeńkie. Estetyka także jest w porządku - zresztą, to można wyrobić sobie opinię nawet patrząc na obrazki na BGG. Historię trudno mi oceniać, po tym co widziałem na demie, zresztą to nie byłoby fair (domyślam się w jakim kierunku to story idzie, podpowiem - cliche), ale czuć znów ten "poziom FFG", czyli lepszy od większości tego, co można zastać w planszówkach, ale wciąż doskonale mdły. Chodzenie po heksach, "encountery" z żetonami, robienie jedzenia. Jeśli miałbym szukać skojarzenia z czymś, to byłby to Runebound (nudne heksy, odkrywanie żetonów, dociśnięty łokciem "scenariusz") zmiksowany z Robinsonem Crusoe Lite (zbieractwo, potrzeba jedzenia, ognisko) - skojarzenie cokolwiek niesprawiedliwe, bo gra jest jednak bardziej rozbudowana, ale jednak. Zbieranie zasobów jest bardzo uproszczone (odwróć żeton). Walka to tradycyjne, głupkowate "rzuć dwiema kostkami", kto ma więcej niż X, wygrywa. Wszystko opakowane losowymi efektami z kart - wrogów, zagrożeń, nocy. Gra jest bardzo mechaniczna - ruszam się tu, robię to, wychodzi mi to, odejmuję to i tamto. Jak jeden gracz zginie - to kaplica. Czeka, ziewając, na resztę (co to za pomysł w 2018, dżizuz...) Zupełnie nie czułem klimatu tajemnicy, czy odkrywania.

Zdaję sobie sprawę, że mówię głównie ogólniki, ale trudno mi właśnie powiedzieć coś bardziej precyzyjnego, bo gra jest taka nijaka. Może przesadzam, może gra jest ok. Chyba trzeba w to zagrać samemu i ocenić, czy to jest godna rozrywka w takiej cenie. Po prostu niczym to nie zaskakuje na plus. Trudno uwierzyć, że to ta gra zapoczątkowała koncept unique games, z którego skorzystał Keyforge - a nie odwrotnie. Wszystko bowiem wskazywałoby na tę drugą opcję - że Discover powstał na kolanie, żeby trochę odbić sobie wydatki poniesione na utworzenie linii produkcyjnej. Może to by się wszystko jakoś tam wybroniło gdyby wyszło wcześniej, ale, no - niestety - mamy 7th Continent, który w bazowym pudle za nie tak znowu dużo więcej oferuje dużo, dużo więcej, a i graficznie jest - moim zdaniem - dużo dojrzalsze. Fakt, że zagrałem w tę grę (oraz w TIME Stories) przed Discover bardzo mocno wpływa na moje postrzeganie Discover. Jeśli ktoś nie ma podobnych doświadczeń, może to odebrać inaczej.
Skid_theDrifter pisze: 29 paź 2018, 08:16 - Gencon > Essen? Już tak oficjalnie?
Nie, nie, to zbyt daleko idący wniosek. A i ja nie feruję takich wyroków, bo na Genconie jeszcze nie byłem, muszę dotrzeć i porównać. Po prostu wydaje mi się, że na Essen muszę się męczyć i wyławiać to co mnie interesuje (plus dochodzą upierdliwości związane z językiem, część gier tylko po niemiecku, itd.), podczas gdy na Genconie mam właśnie dokładnie to i tylko to, skompresowane w pigułce. Per saldo, "jakość" spędzonego czasu może tam wyszłaby dla mnie korzystniej.
wilecki pisze: 29 paź 2018, 10:01
rattkin pisze: 29 paź 2018, 03:53 Keyforge - tutaj to jest jakiś kosmos. Premiera gry została zapowiedziana na połowę listopada. Wskutek tego na targach można było pograć tylko w demo i tylko w niemiecką wersję. (...)
Łącznie dostępne były 4 talie w języku angielskim, co jest śmieszną liczbą, ale można było zagrać również po angielsku.
Ech, gdy ja pytałem w czwartek, powiedziano mi, że angielskiego niet. Cóż, trudno, dobrze wiedzieć. Za 2 tyg premiera, więc szybko się przekonam, tak, czy siak.
detrytusek pisze: 29 paź 2018, 10:20 mam wrażenie, że 90% to były malutkie, familijne gierki - dla mnie kompletnie nieinteresujące.
Może nie 90%, ale bardzo duża część, tak. Z drugiej strony, trudno się dziwić, wydawcy odpowiadają potrzebom rynku. Jeśli zainteresowanie budzi ładnie opakowany szrot pokroju Azul, to po co się silić i męczyć, można walnąć kolejny szrot z tą samą nazwą i innymi landrynkami, a i tak zejdzie jak ciepłe bułeczki. Już się z tym pogodziłem i nie trzęsę szabelką - nie ma żadnego sensu bycie wojownikiem o "dobre gry", kiedy tych gier najwyraźniej lud nie chce.
Awatar użytkownika
detrytusek
Posty: 7329
Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 457 times
Been thanked: 1102 times

Re: Essen 2018

Post autor: detrytusek »

rattkin pisze: 29 paź 2018, 11:23
detrytusek pisze: 29 paź 2018, 10:20 mam wrażenie, że 90% to były malutkie, familijne gierki - dla mnie kompletnie nieinteresujące.
Może nie 90%, ale bardzo duża część, tak. Z drugiej strony, trudno się dziwić, wydawcy odpowiadają potrzebom rynku. Jeśli zainteresowanie budzi ładnie opakowany szrot pokroju Azul, to po co się silić i męczyć, można walnąć kolejny szrot z tą samą nazwą i innymi landrynkami, a i tak zejdzie jak ciepłe bułeczki. Już się z tym pogodziłem i nie trzęsę szabelką - nie ma żadnego sensu bycie wojownikiem o "dobre gry", kiedy tych gier najwyraźniej lud nie chce.
Uuu przy tym co ja widziałem to Azul to jest waga ciężka. Podczas przekliku trafiłem np na takie arcydzieło.
2 graczy, pomiędzy nimi stół z 3 daniami, każdy ma kilka kart, które zagrywa w ciemno i tak. Jedna karta przesuwa danie w Twoją stronę o 1, druga o 2, trzecia blokuje akcje przeciwnika, chyba była jeszcze jakaś ale nie pamiętam. Wygrywa gracz, który zakosi 2 dania do siebie. I naprawdę to wszystko. Wyglądało jakby ktoś to wymyślił na 5 minut przed wejściem przed kamery. Takich projektów było znacznie więcej...
Ja też dawno przestałem machać szabelką odkąd zobaczyłem top sprzedażowe np Rebela ale mam wrażenie, że z roku na rok jest coraz bardziej płytko.
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."

Do sprzedania:

Wątek sprzedażowy
Turnavine

Re: Essen 2018

Post autor: Turnavine »

Jednocześnie skoro takie gry znajdują odbiorców (rodziny, ogólnie gracze "niedzielni") to z czasem część z nich może się zainteresować innymi, bardziej wymagającymi tytułami. Grono odbiorców raczej się poszerza niż traci na jakości w tej samej liczbie. Podobna tendencja jest też na rynkach azjatyckich.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 928 times

Re: Essen 2018

Post autor: rattkin »

Turnavine pisze: 29 paź 2018, 12:25 Jednocześnie skoro takie gry znajdują odbiorców (rodziny, ogólnie gracze "niedzielni") to z czasem część z nich może się zainteresować innymi, bardziej wymagającymi tytułami.
Wydaje mi się raczej, że takie gry utwierdzają odbiorców w tym, że planszówki to zabawa "dla dzieci". Chciałbym się mylić.
Awatar użytkownika
BartP
Administrator
Posty: 4714
Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 381 times
Been thanked: 883 times

Re: Essen 2018

Post autor: BartP »

A niech sobie utwierdzają. Jak jest rynek na lekkie tytuły, to niech pełno osób gra i ma dobrą zabawę. Fani bardziej wymagających gier zawsze znajdą coś dla siebie. A że trzeba będzie więcej szukać, no cóż, bywa. Polecam śledzić odpowiednie geeklisty na BGG, tam gorliwi fani wyłuskają dla was co ciekawsze kąski.
Awatar użytkownika
detrytusek
Posty: 7329
Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 457 times
Been thanked: 1102 times

Re: Essen 2018

Post autor: detrytusek »

BartP pisze: 29 paź 2018, 12:39 A niech sobie utwierdzają. Jak jest rynek na lekkie tytuły, to niech pełno osób gra i ma dobrą zabawę. Fani bardziej wymagających gier zawsze znajdą coś dla siebie. A że trzeba będzie więcej szukać, no cóż, bywa. Polecam śledzić odpowiednie geeklisty na BGG, tam gorliwi fani wyłuskają dla was co ciekawsze kąski.
No właśnie z tym "zawsze coś dla siebie" ja mam coraz trudniej. W tym roku jeden tytuł do którego i tak nie mam 100% przekonania. Kilka jest w zawieszeniu dopóki nie będzie więcej informacji, o samej grze.
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."

Do sprzedania:

Wątek sprzedażowy
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4089
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2601 times
Been thanked: 2533 times

Re: Essen 2018

Post autor: Gizmoo »

Wielkie dzięki Rattkin za relację! Mnie w tym roku niestety zabrakło na targach. No cóż. Żałuję bardzo, ale w przyszłym roku obiecuję sobie, że nie dopuszczę do organizacji na ostatnią chwilę i nieprzyjemnych rozczarowań. :lol:

Zmartwiły mnie Twoje słowa o The River i Dice Settlers, bo byłem ciekawy co z tych pomysłów wyjdzie. Podejrzewałem po lekturze instrukcji, że DS to "gra z problemami" dlatego też jej nie wsparłem.

Odniosę się do kilku spraw:
rattkin pisze: 29 paź 2018, 03:53 targi stwarzają obraz graczy gier planszowych, jako osób - ogólnie mówiąc - brzydkich, śmierdzących i niezadbanych. W pierwszej chwili oburzyłem się na tę krzywdzącą generalizację, obiecałem sobie jednak przypatrzeć się temu bliżej następnego dnia. I... no, coś w tym jest :(
Jakoś w Essen nie miałem tego wrażenia, choć niestety - jeżeli "niezadbaniem" określimy brak sprawności fizycznej i nadwagę, to niestety z tym pełna zgoda. Zastanawiam się jednak, czy to nie ogólny trend i "choroba cywilizacyjna", a nie jakaś domena planszówkowiczów. Na każdym większym spędzie będzie to widoczne. I moim zdaniem ta "krzywdząca generalizacja" zdecydowanie bardziej widoczna jest na Pyrkonie niż na Spiel.
rattkin pisze: 29 paź 2018, 03:53 Coraz częściej myślę sobie, że powoli pora przesuwać koncentrację z Essen w stronę Genconu.
Gencon bardziej jednak koncentruje się na ameri. Essen nadal jest królestwem euro.
rattkin pisze: 29 paź 2018, 03:53 Rahdo nie dotarł w tym roku (opiekuje się mamą).
To musi być coś bardzo poważnego, bo on stara się być na każdych targach. Mam nadzieję, że wszystko będzie u niego dobrze i zobaczymy się na kolejnym Essen.
rattkin pisze: 29 paź 2018, 03:53 Taktyka "zapisów" na statyczne sloty powoduje, że każdego dnia kilkanaście pierwszych przypadkowych grup graczy zapełni cały harmonogram do końca dnia. I albo przyjdą albo nie przyjdą.
Jak za pierwszym razem uznałem, że zapisy to fajna sprawa (bo my docieraliśmy o czasie, a i hal targowych było mniej), tak za drugim razem miałem to samo wrażenie - stoły świecą pustkami, bo zapisani się nie pojawili. Targi są ogromne i często gęsto nie da się dotrzeć na czas, a przejście z jednego końca hal na drugi - to często co najmniej 20 minut. W tych warunkach zapisy to masakra.
rattkin pisze: 29 paź 2018, 03:53 Lepiej sobie zagrać na komputerze w cudowne i przejmujące To The Moon i rozpłakać się ze wzruszenia na końcu,
Damn! Chyba jestem jedyną osobą na świecie, którą To the Moon wynudziło przeokrutnie i pozostawiło obojętnym od początku do końca. Tyle się nasłuchałem, że to "genialna, wzruszająca gra". I w moim przypadku wzruszająca była - wzruszyłem na koniec ramionami. :lol:
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4776
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 68 times
Been thanked: 1031 times

Re: Essen 2018

Post autor: Trolliszcze »

BartP pisze: 29 paź 2018, 12:39 A niech sobie utwierdzają. Jak jest rynek na lekkie tytuły, to niech pełno osób gra i ma dobrą zabawę. Fani bardziej wymagających gier zawsze znajdą coś dla siebie. A że trzeba będzie więcej szukać, no cóż, bywa. Polecam śledzić odpowiednie geeklisty na BGG, tam gorliwi fani wyłuskają dla was co ciekawsze kąski.
To samo chciałem napisać. Jakiś taki przykry elitaryzm wystawia tu swój paskudny łeb. "Hurr durr, każuale zagarnęły nam Essen, a to MY wiemy, czym jest prawdziwe hobby." Kurczę, panowie, trochę więcej dystansu. Od grania w ciężkie/innowacyjne tytułu ani nie jesteście ładniejsi, ani mądrzejsi... A w planszówkach chodzi o dobrą zabawę, niech się ludzie bawią przy popierdółkach, skoro im to sprawia przyjemność. Zmiany na Essen są obrazem tego, że gry planszowe trafiły pod strzechy i nie są już dziś wyłącznie dla pryszczatych geeków, których jarają trzydziestostronicowe instrukcje. To akurat pozytyw, jak by na to nie patrzeć. A gier dobrych nadal wychodzi IMO mnóstwo, może to Wy staliście się bardziej wybredni i ciut stetryczali?
windziarz44
Posty: 827
Rejestracja: 17 lip 2012, 12:49
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 32 times
Been thanked: 60 times

Re: Essen 2018

Post autor: windziarz44 »

dla mnie najfajnieszym spostrzeżeniem z Essen jest to, że wydawcy w końcu zaczęli pakować gry w mniejsze pudełka. Pewnie to efekt uboczny kosztów wysyłki produktów z Chin i kwestii ich magazynowania. Jednak fakt, że w podręcznym plecaczku udało mi się przewieźć z 10 gier, napawa mnie ogromną radością
Awatar użytkownika
elbruus
Posty: 258
Rejestracja: 18 sty 2015, 10:39
Has thanked: 140 times
Been thanked: 42 times

Re: Essen 2018

Post autor: elbruus »

Czy ktoś miał okazję zagrać w demo Alubari? Jak mocno różni się to od Snowdonii?
Awatar użytkownika
Namurenai
Posty: 559
Rejestracja: 03 sty 2017, 12:17
Lokalizacja: Warszawa (Mokotów)
Has thanked: 375 times
Been thanked: 209 times

Re: Essen 2018

Post autor: Namurenai »

Naprawdę się przyjemnie czytało Twoje wrażenia rattkin, dziękować.

Pomimo wielu uwag, ja wciąż mam nadzieję, że Dice Settlers mi podejdzie - pierwsza partia da więc znać czy to take it czy jednak leave it.

A co do samych targów, to pewnie w przyszłym roku w końcu nie wytrzymam i też się przejadę - zbyt dużo się tam dzieje, żeby przejść obojętnie obok takiego wydarzenia ;)
windziarz44 pisze: 29 paź 2018, 13:35 dla mnie najfajnieszym spostrzeżeniem z Essen jest to, że wydawcy w końcu zaczęli pakować gry w mniejsze pudełka. Pewnie to efekt uboczny kosztów wysyłki produktów z Chin i kwestii ich magazynowania. Jednak fakt, że w podręcznym plecaczku udało mi się przewieźć z 10 gier, napawa mnie ogromną radością
Super ciekawe spostrzeżenie :D
Awatar użytkownika
Brylantino
Posty: 1377
Rejestracja: 19 lut 2013, 22:30
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 190 times

Re: Essen 2018

Post autor: Brylantino »

Nikt nie trafił na Teotihuacan?
Awatar użytkownika
Odi
Administrator
Posty: 6428
Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 553 times
Been thanked: 924 times

Re: Essen 2018

Post autor: Odi »

Dzięki wszystkim za spostrzeżenia, w szczególności rattkinowi za najobszerniejszego posta :)
Awatar użytkownika
Lothrain
Posty: 3410
Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 142 times
Been thanked: 300 times

Re: Essen 2018

Post autor: Lothrain »

E tam, od razu nikt.
Teotihuacan faktycznie był jedną z najlepszych gier na tegorocznych targach. Patrzę z punktu widzenia eurogracza, który omijał elfy, figurki i takie tam... Bardzo elegancka mechanika. Przy całej swojej złożoności jest prosta do wytłumaczenia, ale ogrom możliwości daje pole do popisu. Graliśmy dwa razy i na razie wydaje się, że bez budowania piramidy za wiele się nie ugra. Jest blokowanie przeciwników, jest wyścig na torach świątyń, jest sporo kombinatoryki przy poruszaniu się swoimi 3-4 meeplami. Mam z nią tylko delikatny kłopot w kwestii skromnego wyrównania strat dla czwartego gracza na starcie. Wszyscy w pierwszym ruchu chcą zgarnąć bonusy, które będą przynosiły korzyści w dalszej części gry, tym bardziej, że każdy gracz, który dostawi się na wybrany przez Ciebie wcześniej bonus daje Ci trzy punkty. W pierwszej kategorii jest zazwyczaj jedna umiejętność ciut lepsza od innych i pierwszy gracz się na nią rzuca, drugi też i daje pierwszemu 3 pkt., trzeci, o ile może, robi dokładnie to samo dając rywalom kolejne 3 pkt. Czwarty gracz nie ma dość kakao na wzięcie tej akcji, a kiedy w końcu ją zrobi (bo i tak jest to opłacalne) to pozostali znowu punktują i de facto od startu jest w plecy 9 punktów w stosunku do pierwszego gracza. Dziwne to, bo na starcie ma śmieszne dwa kakao więcej. Z drugiej strony wygrałem partię grając jako czwarty, ale początek nie wyglądał wesoło. Jednym z elementów, który może zagrać lub nie, jest budowanie schodów piramidy. Kafelki (są cztery widoczne) mogą się tak ułożyć, że nic sensownego nie da się zrobić i żaden z graczy dla marnych 4 punktów nie będzie chciał odkryć kolejnego kafelka przeciwnikom, który może się okazać złotą kurą. I właściwie przestajemy się nimi interesować. U nas był to ostry wyścig w budowaniu piramidy i poszukiwanie kafelków z kolorami, aby wznosić się na torach świątyń. Wydaje się też, że zbieranie kompletów masek wymaga niewspółmiernie dużo zachodu w stosunku do uzyskanych punktów. Tak czy inaczej rozgrywka była mega satysfakcjonująca, ilość decyzji do podjęcia spora, regrywalność ze względu na randomowy układ akcji i wszystkich bonusowych kafelków jest gigantyczna i jeśli tylko ma się ekipę do trudnego euro, to brałbym i się nie wahał.
Cryptid - jeszcze nie grałem. Mój wstępny kandydat na numero uno tych targów. Czas pokaże, czy się srodze przejechałem, czy miałem nosa.
Nie chcę Cię rattkin martwić, ale choć sam pomysł jest w tej grze dobry, to realizacja już słaba. Chyba że zamiast głowy ma się komputer. Wydaje się, że brakuje w niej zasłonek dla graczy i listy wszystkich możliwych warunków dostępnych w grze, które mógłbyś eliminować. Żeby Twoja dedukcja dokądś prowadziła i była uporządkowana. Wydedukowanie tego ogromu zależności tylko poprzez analizę planszy jest niezmiernie trudne. A jeśli trafimy na ludzi, którzy zamiast zabawy, chcą koniecznie wygrać to mamy AP na poziomie gigantycznym, bo szybkie przetworzenie informacji z planszy w głowie przy komplecie graczy jest moim zdaniem nierealne. Chyba że przed grą zapoznajemy wszystkich graczy z możliwymi warunkami (sam nie wiem ile ich jest, ale sporo) i liczymy, ze część spamiętają. To wszystko powoduje, że nowicjusz z ogranym graczem nie ma tu czego szukać.
Ostatnio zmieniony 29 paź 2018, 15:51 przez Lothrain, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
siepu
Posty: 1166
Rejestracja: 14 gru 2007, 22:10
Lokalizacja: Olecko / Warszawa
Has thanked: 245 times
Been thanked: 263 times

Re: Essen 2018

Post autor: siepu »

Ja akurat o regrywalność się boję - pomimo zmienności pól w grze jednak robimy cały czas to samo a ilość źródeł punktów jest mocno ograniczona (piramida, dekoracje, domki - reszta to raczej dodatki). Bardzo by się przydały zmienne, losowane na początku technologie, ale to pewnie dopiero dodatek. Polecam zagrać, mnie gra nie zachwyciła ale też nie jestem idealnym targetem - wolę grać z ludźmi a nie optymalizować na X ruchów do przodu. Najbardziej mi sie kojarzy z Altiplano.
Awatar użytkownika
Lothrain
Posty: 3410
Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 142 times
Been thanked: 300 times

Re: Essen 2018

Post autor: Lothrain »

siepu pisze: 29 paź 2018, 15:50 Ja akurat o regrywalność się boję - pomimo zmienności pól w grze jednak robimy cały czas to samo a ilość źródeł punktów jest mocno ograniczona (piramida, dekoracje, domki - reszta to raczej dodatki). Bardzo by się przydały zmienne, losowane na początku technologie, ale to pewnie dopiero dodatek. Polecam zagrać, mnie gra nie zachwyciła ale też nie jestem idealnym targetem - wolę grać z ludźmi a nie optymalizować na X ruchów do przodu. Najbardziej mi sie kojarzy z Altiplano.
Ale w grze są technologie. I to losowane, inne dla każdej rozgrywki. Potrafią zupełnie inaczej wyznaczyć Twoją taktykę na grę. Obok piramidy, dekoracji (które, jak pisałem mogą w ogóle nie być w centrum zainteresowania) i domków, gros punktów dostaje się jednak z umiejętnego wspinania na świątyniach, gdzie na szczycie są pokaźne bonusy. Do tego dochodzi element strategiczny, kiedy postarzyć swoją kostkę i jak przy okazji upupić rywali, zwłaszcza w wariancie sudden death. Znacznie jej jednak bliżej do Tzolkina w kwestii optymalizowania ruchów do przodu i moim zdaniem widać tu rękę tego samego autora. Ale gra jest jednak inna. Choć fakt - wciąż chodzimy w kółeczko ;)
Awatar użytkownika
siepu
Posty: 1166
Rejestracja: 14 gru 2007, 22:10
Lokalizacja: Olecko / Warszawa
Has thanked: 245 times
Been thanked: 263 times

Re: Essen 2018

Post autor: siepu »

Lothrain pisze: 29 paź 2018, 15:55
siepu pisze: 29 paź 2018, 15:50 Ja akurat o regrywalność się boję - pomimo zmienności pól w grze jednak robimy cały czas to samo a ilość źródeł punktów jest mocno ograniczona (piramida, dekoracje, domki - reszta to raczej dodatki). Bardzo by się przydały zmienne, losowane na początku technologie, ale to pewnie dopiero dodatek. Polecam zagrać, mnie gra nie zachwyciła ale też nie jestem idealnym targetem - wolę grać z ludźmi a nie optymalizować na X ruchów do przodu. Najbardziej mi sie kojarzy z Altiplano.
Ale w grze są technologie. I to losowane, inne dla każdej rozgrywki. Potrafią zupełnie inaczej wyznaczyć Twoją taktykę na grę. Obok piramidy, dekoracji (które, jak pisałem mogą w ogóle nie być w centrum zainteresowania) i domków, gros punktów dostaje się jednak z umiejętnego wspinania na świątyniach, gdzie na szczycie są pokaźne bonusy. Do tego dochodzi element strategiczny, kiedy postarzyć swoją kostkę i jak przy okazji upupić rywali, zwłaszcza w wariancie sudden death. Znacznie jej jednak bliżej do Tzolkina w kwestii optymalizowania ruchów do przodu i moim zdaniem widać tu rękę tego samego autora. Ale gra jest jednak inna.
Grałem w prototyp parę miesięcy temu gdzie technologie były te same - i była tam ta, która bardzo mocno punktuje za dekoracje :) W takim razie zwracam honor i przepraszam.
ODPOWIEDZ