Wczoraj robiłem drugie podejście do "Misji Volkara" solo. Grałem Wilkorlicą.
Po pierwszej grze wiedziałem, że nie ma co lecieć za głęboko w teren jeżeli nie mamy dość szybkiej opcji na powrót w okolice portalu (np. Pieśń Wiatru, za pomocą której możemy przejść prawie całą mapę). Pierwszą grę właśnie tak skończyłem - podbiłem miasto, a potem nie zdążyłem ubić Volkara, który przeszedł przez portal
Pecha jeszcze miałem takiego, że Volkar w ciągu pierwszego dnia przeszedł przez pół mapy w kierunku portalu, więc już od pierwszej nocy był lekki stres, że się nie wyrobię. FInalnie wyczyściłem większość terenów wiejskich i TYLKO JEDEN teren miejski. Żadne miasto nie zostało nawet odkryte. Powróciłem pod portal gdzieś w okolicach końca drugiej nocy. Ustawiłem się w okolicy mojej twierdzy, zebrałem bonus w postaci dodatkowych kart czynów i na początku trzeciego dnia ruszyłem na Volkara.
Volkar stał obok portalu. Przegrana jest na wyciągnięcie ręki. Wiedziałem, że do portalu w jednym ruchu nie wejdzie, bo wszystkie czary zostały wyciągnięte podczas pierwszego dnia (dlatego Volkar tak szybko przeszedł połowę mapy).
Rzut kością i bam - Volkar dostaje atak z paraliżem. Każdy inny brałbym na klatę, ale tego nie mogę wpuścić. Walka jeszcze się nie zaczęła, a już są komplikacje.
Ostatecznie rozbiłem Volkarowi połowę świty. Walka była bardzo skomplikowana, kombinowania na kilkanaście minut, ale ostatecznie udało się skończyć na 3 ranach, które od razu wyleczyłem odpowiednim czarem. Następnie odwrót pod twierdzę, ładuję kryształy za pomocą kart czynów i jak to tylko możliwe ogłaszam koniec dnia. Następuje ostatnia noc.
Volkar stoi już na portalu. Jedna zła karta i przegrywam.
Z nastaniem nocy od razu chwyciłem kartę taktyki o najniższym numerze i wio na Volkara. Z resztkami kryształów, świeżym wojskiem i sporą ilością kart czynów (twierdza) Volkar nie miał szans. Zwłaszcza, że połowy wojska już nie miał.
Po grze odkryłem z ciekawości kolejną kartę w talii Volkara. Był to ruch. Jakbym zdecydował się na lepszą kartę taktyki lub po prostu ogłosił koniec ostatniego dnia 1 rundę później...
Ogólnie srogo! Myślałem, że nie dam rady rozbić Volkara jak widziałem, że nie spenetruję za bardzo terenów miejskich. Pomogła mi bardzo znajomość talii. Nie leciałem na wariata tylko pamiętałem co jeszcze mam w decku i na ile ran mogę sobie pozwolić, żeby się nie spowolnić za bardzo.
Gwiazdami wieczoru były karty:
* Kontratak - o matko ile to DMG wbijało
* Czar Odnowienie/Odrodzenie - dzięki niemu mogłem sobie pozwolić na zbieranie ran
* Biało-czerwona akcja "Explosive Bolt" (nie pamiętam polskiej nazwy) - źródło kryształów
* Artefakt Nieskończona Sakwa Kryształów (nie pamiętam polskiej nazwy) - źródło kryształów
Po tej grze zauważyłem, że początkowe wybory akcji, czarów i artefaktów bardzo determinują nasz styl gry. To, co wybierzemy przy pierwszym awansie i pierwszej wieży maga jest jednocześnie tym, co najczęściej będziemy mieli na ręce. Ja wybrałem Kontratak i czar leczący. Nie miałem za to za bardzo opcji na szybkie poruszanie się. Wynikiem było wyczyszczenie terenów wiejskich, olanie terenów miejskich i rozwalenie Volkara na 2 podejścia. A byłbym też w stanie wytrzymać 3 ataki.
Następnym razem chyba polecę od razu do miasta i zobaczymy co z tego wyjdzie
Jedno jest pewnie - nie wolno olewać twierdz, bo boost w postaci dodatkowych kart akcji jest bardzo przydatny.