Dr. Nikczemniuk pisze: ↑25 lip 2019, 18:20
To jest ta sama praktyka handlowa którą czasem widzę na allegro np. Regularna cena danego towaru to 100zł, ale jakiś sprzedawca ładuje ten sam towar w cenie 250zł, oczywiście w nadziei że jakiś frajer da się złapać.
Te bajeczki o tym że dostaniesz grę wcześniej, że masz dodatkowo jakąś kartę czy inną pierdułę to zwykłe mydlenie oczu a wiadomo że chodzi o kasę, i to soczystą kasę.
Jak gra kosztuje np. 100zł i na tej grze/cenie zarabia sklep i wydawca, to co powiedzieć o tej samej cenie ale podniesionej do 150zł w sklepiku Portalu? Złoty interes prawda? Tylko jak to wygląda z moralnego punktu widzenia?
Wrzucamy towar do naszego sklepiku i golimy frajerów, a za miesiąc wrzucamy ochłap na rynek ogólnopolski.
Nie sądzę aby taka polityka Portalu również odpowiadała innym sklepom bo Portal rynek "elegancko" zmniejsza z klienteli
Ekhm... Jako magister ekonomii nie mogę się nie wypowiedzieć
To tak - po pierwsze żyjemy w kapitalizmie. Firmy nie egzystują po to, żeby jak najtaniej sprzedawać towar. Co więcej, firmy egzystują po to, żeby zarabiać. A dany produkt czy usługa warte są tyle, ile ktoś jest w stanie za nie zapłacić. Nie mniej, nie więcej, a i przy tym widełki są bardzo duże
Kapitalizm sam w sobie już narzuca ograniczenia , przy czym podstawowym, zapewne wszystkim dobrze znanym, jest krzywa popytu i podaży. Już nie wchodząc w dywagacje na jej temat, bo odmian w zależności od koncepcji czy modelu ekonomicznego, jest bardzo dużo (tu wtrącenie, że należy pamiętać, iż ekonomia to nauka społeczna, a nie ścisła), niemniej wniosek płynie z niej taki, że przedsiębiorstwa nierentowne nie mają racji bytu na rynku. A zawyżanie cen do tego prowadzi. Przy czym kontekst sklepu ma znaczenie - jeśli ktoś wystawia grę po znacznie większej cenie, to zazwyczaj wypływa to z czegoś innego, niż podejścia "może się jakiś frajer natnie". Może stać za tym przykładowo fakt, że planszówki dla danego sklepu są mało rentowne, nie są ich głównym źródłem zysku i mogą trzymać je na magazynie, czekając na "frajera". Równie dobrze mogą nie orientować się w faktycznych cenach i sprzedawać po SCD, chociaż w tym przykładzie znowu chodzi o to, że planszówki to mały procent ich sprzedaży.
Po drugiej - firma firmie nierówna. Małe przedsiębiorstwa inaczej obliczają koszty niż duże sklepy, vide muve, Empik itp. W efekcie inaczej mogą obliczać ceny, obniżki, promocje, programy lojalnościowe i tak dalej i tak dalej. Nikt do interesu dopłacać nie ma zamiaru, więc w zależności od konkretnych umów oraz sytuacji, ceny dla poszczególnych sklepów kształtują się inaczej.
Po trzecie, nawiązując do programów lojalnościowych - wiele firm ma różną politykę sprzedaży. Bo tych istnieje wiele i w zależności od uznania czy możliwości, różne sklepy stosują różne odmiany. Niektóre (aleplanszowki.pl przykładowo) wolę stawiać na stałą klientelę, w efekcie mają program lojalnościowy, ale z racji tego ceny są w granicach bycia konkurencyjnymi. Inne sklepy (tu przykład shopa-gracza) programów lojalnościowych nie mają, ale za to są w stanie zaoferować bardziej konkurencyjne ceny - tu aż ciśnie się porównanie do naszego rządu, czyli polityka "tu komuś dam, ale w efekcie ktoś będzie musiał dać więcej pieniędzy"
Po czwarte, co też się wiąże pośrednio z programami lojalnościowymi - niektóre przedsiębiorstwa stawiają na wyrabianie sobie marki i przywiązanie do siebie klienta. W efekcie mogą wystawiać rzeczy za wyższą cenę, niż najniższa rynkowa, bo lojalny klient wciąż kupi u nich. Czy to z przywiązania czy z racji odpowiedniej zniżki lojalnościowowej.
I teraz do meritum, spinając te cztery punkty - Portal egzystuje w czasach kapitalizmu i na moje oko całkiem dobrze sobie radzi, będąc przedsiębiorstwem dochodowym. Jest jedną z wiodących firm rynku polskiego, w efekcie mogą pozwolić sobie na odpowiednią politykę sprzedażową, którą z pewnością głęboko przeanalizowali i uznali, że taki model najbardziej im odpowiada. Co ważne, mają też wyrobioną markę. To wiąże się z lojalnością klientów, którzy często kupią rzeczy u nich nie tylko dlatego, że są mamieni dodatkowymi rzeczami, ale dlatego, że chcą wesprzeć jedno ze swoich ulubionych wydawnictw. I nie ma w tym nic złego - to są pieniądze innych ludzi, więc niech z nimi robią na co mają ochotę. Poza tym sprzedaż gier nie jest głównym źródłem dochodu Portalu, więc mogą sobie tym bardziej na to pozwolić.
A jeśli komuś polityka sprzedażowa Portalu nie odpowiada, to nie musi brać w niej udziału. Wystarczy nie kupować ich gier lub przygotować się na to, że po premierze w sklepie Portalu należy doliczyć miesiąc do pojawienia się w sklepie. I tyle - psioczenie na nich nic nie zmieni, a co najwyżej zszarga nerwy tym, co psioczą. Niemniej wciąż nie ma żadnego powodu, żeby ludzi, którzy biorą udział w portalowych przedsprzedażowych, nie znając kontekstu ani danej osoby, nazywać frajerami.