Przeca was trollowałem czy kiedykolwiek tak nie robiłem? Dla mnie KAŻDA gra to zabawa, ile lat się znamy zawsze jakieś śmieszki przemycam, denerwuje się tylko na organizację i ludzi
Staszek był tak zajęty liczeniem, że nawet słynnego dowcipu /a.k.a. klimatu/ nie wtrancał wszem i wobec, więc cokolwiek chciałem dorzucić z humoru.
Co do gry, to pewnie jakbym grał poprzednio z Wami i już sobie przypomniał zależności byłoby inaczej. Jak sobie przypomniałem to totalnie odpuściłem planszę - vel budynki - bo to już było 3/4 gry i w area control tylko w niebieskich wygrałem (bo pod swoje karty grałem i tylko w sumie pod to grałem). Wcześniej zapomniałem, że budynki/dzielnice są punktowane na koniec gry, a na samym początku nawet nie pamiętałem o punktowaniu za odpowiednie budynki publiczne - taki ASs ze mnie.
To pokazuje, że można różne strategie uskuteczniać- to pisałem wcześniej i się zgadzamy z Anią w tej materii.
Kafelki kościoła też latały, ale w poprzednich grach pamiętam, że jeszcze bardziej - co daje więcej punktów i bonusów. Tutaj dziwie się dziwowaniu Jacka.
Co do wpływu i zamianę "punkty->wpływ" to nawet się zdziwiłem znowu te dziwy), że jest taka opcja, bo w poprzednich moich grach nikt tego nie robił. Każdy pilnował wpływu. W sumie wymieniłem "całe" 5 punktów, więc globalnie nic. (mam też utrwalone z Galernika, że wpływ zero to zero - nie podążasz).
Mechanika tyle, co do odczuć:
nasza gra akurat - może to kwestia 3 osób? - była taka, jakoby, "każdy sobie" w moim systemie wartości - czego absolutnie unikam w grach. Wcześniej Grałem tylko na 2 i 4 osoby, gdzie na 2 widać co robi rywal, a przy 4 już bezwględnie każdy sobie wchodzi w drogę.
Co znowu pokazuje jak gra nie jest liniowa i można tak, siak, owak przy różnej liczbie graczy.
Konkludujac, wszystko fajnie, ale nie tak super fajnie. Przy milionie gier wolę te super fajne jeszcze spróbuję, ale po ostatniej środzie Lizbona ma słabsze notowania u mnie.
miło, że wymieniamy przemyślenia