To ja dorzucę coś z włoskiej szkoły:
- Newton - trochę rozkładania, trochę tłumaczenia, ale przyjemna rozgrywka w formie wieloosobowego pasjansa. Nie ma szkodzenia sobie nawzajem, ewentualnie uprzedzenie kogoś w drodze po bonus. Dobra o tyle, że zajmie wam kilka rozgrywek aby się przekonać, że warto mieć jakiś pomysł na grę, że nie da się robić wszystkiego i wszędzie (o ile oczywiście będzie się wam chciało zagrać w nią kilka razy - zakładam, że tak
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
). Przyjemna, kolorowa, nikt nikomu raczej planów nie pokrzyżuje.
- Lorenzo Il Magnifico - tu już mamy większą walkę o "zasoby", bo karty zabieramy dla siebie, ale później musimy jeszcze je aktywować, także przy pomocy odpowiedniej akcji. Zdecydowanie mniej pasjansowany niż Newton, chociaż też w większości koncentrujemy się na swoich działaniach, natomiast dużo większe znaczenie ma zapewnienie sobie dostępu do dużej ilości zasobów, zwłaszcza że czasem kostki potrafią wskazać niskie wyniki i trzeba się jakoś ratować. Spora regrywalność.
- Marco Polo - chyba najlżejsza, ale i mieniąca się największą paletą barw (dosłownie). Tu niby też sobie w drogę nie wchodzimy, ale trzeba sporo pokombinować, żeby wyjść na swoje. Każde pole akcji w rundzie można za darmo zająć tylko raz (tzn. kto pierwszy ją wykona), kolejni gracze muszą już za to zapłacić. Jest spory nacisk na realizowanie kontraktów, ale po to się właśnie zbiera zasoby, więc nie jest to żadna strategia wygrywająca tylko nieodzowny element gry. Podróżowanie jest przyjemne a do tego każdy zaczyna z postacią o innych umiejętnościach. Moim zdaniem to najlepszy tytuł rodzinny+, gdzie najpierw można pograć bez zdolności specjalnych, zaznajomić z mechaniką, by później dorzucić do gry postaci i wtedy zabawa zaczyna się niejako od nowa.
- Tzolkin - najcięższy, ale niekoniecznie pod względem zasad. W turze wykonujesz jedną z dwóch akcji - albo kładziesz pracownika (jednego lub kilku) na koło i opłacasz jego koszt, albo zdejmujesz z koła i wykonujesz związane z nimi akcje. Niewiele w teorii, za to w praktyce opcji multum i jeszcze trochę. Jest kilka obszarów punktowania, na które dobrze jest mieć oko. Gracze nie wchodzą sobie w drogę bardzo mocno, ale na pewno się ze sobą ścigają - kto szybciej wzniesie budynek czy monument, kto będzie wyżej na torze świątyń.
Musicie sami zdecydować co lubicie. Patrząc na kolekcję Twoją vs. Twojej lepszej połowy... sam się spotykałem z sytuacjami, w których moi współgracze opierali się głównie na party games czy prostych rzeczach typu Kolejka lub Azul. W końcu przychodzi taki moment, że muszą spróbować czegoś innego i wydaje mi się, że któraś z powyższych propozycji może im przypaść do gustu.
- jeśli chcą stosunkowo proste zasady z odrobiną rywalizacji, choć nie będącą żadnym wielkim konfliktem - Marco Polo
- jeśli nie przeszkadza im ikonologia (w sumie trochę na poziomie Zamków Burgundii), ale też wolą sobie sami dłubać na swojej planszy - Newton
- jeśli chcą nieustannie zmagać się z niedoborem zasobów, walczyć o kolejność wykonywania akcji i zmieniać swoje plany z tury na turę - Lorenzo
- jeśli lubią zbierać dużo zasobów i kombinować, jak je najlepiej wykorzystać i jak być o szybszym o krok od swoich rywali - Tzolkin