Nieintencjonalny kingmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Cyel
Posty: 2579
Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
Has thanked: 1229 times
Been thanked: 1435 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: Cyel »

AnimusAleonis pisze: 08 gru 2020, 11:43
Z ciekawości zapytam: czy w sytuacjach gdzie widać już że ktoś na 100% wygra jeszcze przed końcem gry/ostatnią turą/itd, to też kończycię rozgrywkę przed czasem?
https://www.youtube.com/watch?v=RH-67doTLU0

"it's sportsmanship"

(O ile reszta graczy nadal nie walczy np o kolejne miejsca ofc)
Lubię grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w grę. (a nie "tą grę")
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4776
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1031 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: Trolliszcze »

Czytając sobie ten wątek, z rozrzewnieniem wspominam moje partie w Puerto Rico sprzed lat i tę niekłamaną przyjemność siedzenia za graczem, który co chwilę odpala mi nadzorcę, gdy kapitan wciąż jest na stole xD Nie przekonują mnie argumenty, że "trzeba grać tak, żeby się w niekorzystnej sytuacji nie znaleźć" - cały szkopuł tkwi w tym, że ruchów słabego gracza nie sposób przewidzieć, a w takich grach timing akcji jest kluczowy. Rozwiązanie jest jedno (a przynajmniej było tylko jedno, gdy jeszcze grałem w Puerto Rico) - nie grać z takimi graczami.
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: AnimusAleonis »

Cyel pisze: 08 gru 2020, 11:52 https://www.youtube.com/watch?v=RH-67doTLU0

"it's sportsmanship"

(O ile reszta graczy nadal nie walczy np o kolejne miejsca ofc)
:lol: :lol: :lol:

Świetny clip.

Choć sytuacja z szachami nie do końca adekwatna do planszówek z większą ilością graczy, a i też przy tych tylko na dwóch graczy ten przegrywający może starać się o jak najlepszy wynik, tzn nie przegrać o 50 ale o 5 punktów, co w szachach raczej nie jest kwestią.
No ale jakby nie było, tak jak mówiłem, "to each his own"... u nas by to nie przeszło, gramy do końca i tyle.... no chyba że gra jest po prostu tak słaba/nie podchodzi że wszyscy mówią mamy już tego dość :P
Trolliszcze pisze: 08 gru 2020, 12:03 .. cały szkopuł tkwi w tym, że ruchów słabego gracza nie sposób przewidzieć, a w takich grach timing akcji jest kluczowy. Rozwiązanie jest jedno (a przynajmniej było tylko jedno, gdy jeszcze grałem w Puerto Rico - nie grać z takimi graczami.
Prawda.

Albo, jeśli chce/musi się z takim graczem grać to po prostu zaakceptować że teraz taki "chaotyczny" element jest w grze :P
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
roadrunner
Posty: 536
Rejestracja: 22 sie 2013, 12:30
Has thanked: 261 times
Been thanked: 274 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: roadrunner »

MichalStajszczak pisze: 08 gru 2020, 10:33
kisiel365 pisze: 08 gru 2020, 10:07 Rozumiem, że prawidłowym zachowaniem jest to, że gracz który już wie, że nie wygra a ma wpływ na rozgrywkę, powinien walczyć o srebro lub (jeżeli srebro nieosiągalne) o brąz. Czy raczej powinien bić bieżącego lidera? A może starać się być maksymalnie neutralny (nie przeszkadzać, albo przeszkadzać po równo).
To może konkretny przykład "filozoficznego dylematu". W trzyosobowej grze, przed ostatnim ruchem gracza C, sytuacja jest następująca: gracz A prowadzi o 1 punkt przed graczem B, a gracz C nie ma szans żadnego z nich dogonić. I teraz, w zależności od tego, co wybierze gracz C, dwa punkty może zyskać albo gracz A albo gracz B. Czy gracz C powinien w tej sytuacji przyjąć strategię "bić lidera" i dać 2 punkty graczowi B, dając mu w ten sposób zwycięstwo, czy może raczej powinien "uszanować dotychczasowy przebieg zmagań" i dać 2 punkty graczowi A?
No, widzę tu istny dylemat wagonika.

Cyel słusznie zwraca uwagę na uznaniowość. Ona nie jest cool, jak właśnie spędziłeś nad czymś 3 godziny. Opcja toblakai jest kusząca, ale zalatuje światem, gdzie rynek pracy oparty jest na sprawiedliwości i hawajskiej dla wszystkich, policja traktuje wszystkich jednakowo, banki nie oszukują ludzi i cała reszta, łącznie z, no nie wiem, podam kompletnie abstrakcyjny przykład, globalną pandemią - jest przewidywalne i planowalne. Fajny świat. Lubiłbym. Żyję w innym i per analogiam - są gry, gdzie zwłaszcza w konfiguracji 3-4 osoby nie przewidzisz wszystkiego, co wszystkosięmożezdarzyć. Bo ci gra wstrętna i "źle zaprojektowana" nie pozwala. Kanban, Indonesia, Trickerion, GWT, FCM, Alhambra, Container, wiele, wiele innych. Same "popsute" gry, w których nie przewidzisz pełnego pakietu zmiennych, choćbyś zszedł, próbując. A w innych (lepszych, tego nie trzeba dodawać) wszystko zależne od gracza. Yyy, no nie.
Zachodzi truizm: fajna gra, gdyby nie inni gracze. Taki urok tej zabawy, że są sytuacje growe, gdzie wszystkiego nie przewidzisz i nie jest to zasługą projektanta-durnia ani przewidującego. Spoiler: tak bywa nie tylko w grach.

Dlatego wolę odnieść się do postu Michała po pierwsze inaczej i realniej, a po drugie w 3 wersjach:
1) Opcja typu Hubert Urbański: gracz C stwierdza, że i tak zajął zaszczytne miejsce pt. "fajnie, że wziąłeś udział" i nie ma możliwości wyprzedzenia nikogo. Stwierdza, że jego akcją jest brak akcji (lub, bo są i takie gry, że jakąś akcję wg zasad zrobić musisz: akcja polegająca na zrobieniu czegokolwiek innego bez efektu w postaci tego, co opisał Michał). Ostatecznie.
2) Opcja typu Mahatma Gandhi: gracz C stwierdza, że nie chce w kingmaking. Proponuje pozostałym zakończenie rozgrywki ze stanem, jaki był przed jego ruchem. Wszyscy się godzą. Miłość i pokój na świecie.
3) Opcja typu Eric Cartman: gracz C stwierdza, że ciężar egzystencjalnego dylematu, przed jakim postawiła go sytuacja, przerasta go i nie może lub nie ma ochoty - dla współgraczy żadna to różnica - go rozwiązywać. Oświadcza wszystkim: "Żegnajcie, drodzy koleżkowie!". I wiecie co, wstaje od stołu, i idzie do domu.
Ostatnio zmieniony 08 gru 2020, 12:22 przez roadrunner, łącznie zmieniany 2 razy.
Mam | Mogę zagrać | Udane transakcje: 100+ na forum, 6 na FB
Hejtowałem Kaskadię przed tym, jak się opamiętaliście. ;)
Sprzedam: dobre gry @Dział Handlu | Kupię: Tokaido: Rozdroża i inne @Kupię
100P |> Moje top
Cyel
Posty: 2579
Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
Has thanked: 1229 times
Been thanked: 1435 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: Cyel »

AnimusAleonis pisze: 08 gru 2020, 12:06

Choć sytuacja z szachami nie do końca adekwatna do planszówek z większą ilością graczy, a i też przy tych tylko na dwóch graczy ten przegrywający może starać się o jak najlepszy wynik, tzn nie przegrać o 50 ale o 5 punktów, co w szachach raczej nie jest kwestią.
To prawda. Np na bitewniakowych turniejach gier jest zbyt mało by zwykły system W-L uszeregował graczy, więc zawsze były rozliczne tie-breakery czy punkty. I w nawet przegranej grze walczyło się do ostatniej tury "żeby urwać jakieś punkty".

I oczywiście w planszówce też to ma miejsce. Chodzi raczej o to, że uznaniowe zwycięstwo "To umówmy się, że Ty, Krzysiu, wygrasz" nie jest żadnym zwycięstwem tak naprawdę. A co się dzieje z innymi składowymi planszówki (punkty, fabuła itp) to już inna sprawa.

Btw, szachy w ogóle kończą się z zasady anty-klimatycznie, bo nie zabiciem króla, tylko poddaniem się turę przed, gdy wiemy, że zabicie króla w następnej turze będzie nieuchronne ;)
Lubię grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w grę. (a nie "tą grę")
toblakai
Posty: 1273
Rejestracja: 19 mar 2014, 13:57
Has thanked: 224 times
Been thanked: 233 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: toblakai »

Trolliszcze pisze: 08 gru 2020, 12:03 Czytając sobie ten wątek, z rozrzewnieniem wspominam moje partie w Puerto Rico sprzed lat i tę niekłamaną przyjemność siedzenia za graczem, który co chwilę odpala mi nadzorcę, gdy kapitan wciąż jest na stole xD Nie przekonują mnie argumenty, że "trzeba grać tak, żeby się w niekorzystnej sytuacji nie znaleźć" - cały szkopuł tkwi w tym, że ruchów słabego gracza nie sposób przewidzieć, a w takich grach timing akcji jest kluczowy. Rozwiązanie jest jedno (a przynajmniej było tylko jedno, gdy jeszcze grałem w Puerto Rico) - nie grać z takimi graczami.
100% zgody z mojej strony. Po prostu dziwi mnie, że ktoś może brać pod uwagę ustalanie gremialnie czy ruch danego gracza to jest taki ruch jaki powinien wykonać i ewentualne korygowanie rozgrywki .

Moje podejście nie jest uniwersalne i związane z tym co mi kiedyś powiedział znajomy - zawodnik rangi międzynarodowej - a nie jakieś korwinizmy. Znajomy powiedział, że dla zawodnika kluczowe jest to aby walkę zakończyć na macie - przegrasz, wygrasz, mniej istotne - i nie pozwolić żeby to sędziowie decydowali kto wygrał. Jak oddasz decyzję w kogoś ręce to już może być różnie.

Oczywiście nie zawsze tak się da, ale przecież nie zawsze się wygrywa - chyba że ktoś gra tak że zawsze musi wygrywać. To już inny i raczej jego problem.
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: AnimusAleonis »

Cyel pisze: 08 gru 2020, 12:18 ... Chodzi raczej o to, że uznaniowe zwycięstwo "To umówmy się, że Ty, Krzysiu, wygrasz" nie jest żadnym zwycięstwem tak naprawdę. ..
Jeśli z góry na samym początku gry jest taka umowa, to tak zgadzam się, że to żadne zwycięstwo... ale jeśli dwie godziny gry nad planszą kończą się sytuacją że od ruchu gracza C zależy czy gracz A czy gracz B będzie miał więcej punktów to już to torchę zasadniczo inny odcień ma.
Bo torchę wydaje się w tym co mówisz że ta sytuacja się bierze tak o znikąd, siadamy do planszy i mówimy "o dziś to Ty wygrywasz", a przecież tak nie jest, gra się ileś tam, i jeśli to tytułowy FCM czy Indonesia to zdecydowanie nie mało, czasu by do takiej a nie innej stytuacji doprowadzić... chyba nie powiesz że każdy przy stole przez dwie godziny grał tak by właśnie "Krzyś" wygrał.

No ale "to each his own" :)
Cyel pisze: 08 gru 2020, 12:18 Btw, szachy w ogóle kończą się z zasady anty-klimatycznie, bo nie zabiciem króla, tylko poddaniem się turę przed, gdy wiemy, że zabicie króla w następnej turze będzie nieuchronne ;)
Tak, kompletna zgoda - i taki też w sumie urok szach, chyba każdy kto do nich siada wie do czego siada - ale tylko jeśli osoba która przegra faktycznie widzi że za x-ruchów przegra. Bo jak nie widzi to z nadzieją i przekonaniem, i pewnie z dozą fun-u, gra dalej... i po co jej to niszczyć :)
Pewnie, jesli byłbym nauczycielem szach to bym tak samo wobec ucznia zrobił jak w tym klipie... no ale tu chyba nikt nie gra w planszówki w sytuacji nauczyciel-uczeń :P
Jak gram, nawet w te szachy czy go czy cokolwiek innego, z np dzieciakami lub osobą "świeżą" no to przecież wiem z kim gram, i nie będę oczekiwał że będzie podejmował decyzje na moim, czy wyższym poziomie, ani karcił czy przerywał partię gdy tego nie zrobi i podejmie mniej niż optymalne, lub wręcz złe, decyzje.
A w pierwszym poście to torchę z takim graczem mamy do czynienia, który nie do końca widzi czy rozumie wszystko co się na planszy dzieje, dlatego że w dany tytuł po prostu nie jest "ograny".
Jak pisałem albo się na to godzimy bo chcemy z akurat tą osobą grać, i poświęcamy te X rozgrywek by się oswoiła, albo jeśli nas to tak kuje że nie damy radę tego zdzierżyć to, jak Trolliszcze napisał, po porstu nie gramy z tą osobą w tą daną grę.
toblakai pisze: 08 gru 2020, 13:00 ... Znajomy powiedział, że dla zawodnika kluczowe jest to aby walkę zakończyć na macie - przegrasz, wygrasz, mniej istotne - i nie pozwolić żeby to sędziowie decydowali kto wygrał. Jak oddasz decyzję w kogoś ręce to już może być różnie.

Oczywiście nie zawsze tak się da, ale przecież nie zawsze się wygrywa - chyba że ktoś gra tak że zawsze musi wygrywać. To już inny i raczej jego problem.
Świetnie ujęte i kompletna zgoda :)
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9456
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 506 times
Been thanked: 1445 times
Kontakt:

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: MichalStajszczak »

tomb pisze: 07 gru 2020, 21:57 Były też przypadki, gdy taka osoba w swoim ruchu mogła wywołać koniec gry, mimo że była pewna, iż nie wygra partii. Wtedy czasem wykonywało się ruch na przeczekanie, żeby decyzję o zakończeniu gry podjęli gracze walczący o zwycięstwo.
Jeżeli ktoś powoduje koniec gry wiedząc, że w tym momencie nie wygrywa ale gdy gra potrwa dłużej, to jednak jakieś szanse na zwycięstwo ma, kończenie gry jest bez sensu. Ale jak ktoś jest w takiej sytuacji, że już wygrać na pewno nie może i ma do wyboru albo grę szybko skończyć albo męczyć się jeszcze przez pół godziny z takim samym (dla siebie) rezultatem, to szybsze zakończenie rozgrywki można uznać za decyzję subiektywnie racjonalną.
Arius
Posty: 1418
Rejestracja: 30 mar 2016, 16:31
Has thanked: 300 times
Been thanked: 160 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: Arius »

toblakai pisze: 08 gru 2020, 11:35 Bez znaczenia - gracz A powinien grać lepiej żeby nie wystawiać się na taką sytuację.
Nie, to ma znaczenie.
A dlaczego gracz B może grać gorzej i wystawiać się na takie ryzyko licząc na słabe korzystne zagranie gracza C?
Z zasady fajnie jakby wygrał ten, który zagrał lepiej, niż ten kto zagrał gorzej, ale mu się ktoś podłożył.
Jeśli gra z założenia zakłada, że każdy gra na siebie i stwarza równe szanse wszystkim, a potem jeden gracz daje drugiemu bonus to zaburza to pierwotne równe szanse.
Ale tak czasem bywa. Życie.
toblakai
Posty: 1273
Rejestracja: 19 mar 2014, 13:57
Has thanked: 224 times
Been thanked: 233 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: toblakai »

To zdanie tyczy się w takim samym stopniu gracza A jak i B.
Awatar użytkownika
tomb
Posty: 4133
Rejestracja: 22 lut 2012, 10:31
Has thanked: 312 times
Been thanked: 345 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: tomb »

Wydaje mi się, że naprawdę wiele zależy od rodzaju gry.
Spoiler:
W ogóle to, o czym tu w większości piszemy, to nie jest prawdziwy kingmaking, a raczej nieeleganckie i nieświadome granie, zwłaszcza końcówek. Bo jak słusznie zauważono, w zasadzie każda gra jest obarczona takim ryzykiem, ale często niewidoczna - bo czy ktoś ogarnia w połowie Zamków Burgundii, że jakiś ruch właśnie zadecydował o końcowym wyniku?
"Jak kto ma swój rozum, ten głupi nie jest [...] Głupie są te, co cudzy rozum mają."
Awatar użytkownika
kaszkiet
Posty: 2808
Rejestracja: 03 maja 2013, 13:06
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 309 times
Been thanked: 525 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: kaszkiet »

Mam wrażenie, że równie dużym problemem jest tutaj nastawienie graczy "dobrych" przy stole, którzy od gier z interakcją chcieliby takich samych rezultatów jak w europasjansach.
Decyzje innych graczy można próbować przewidywać, ale to że są inne od przewidywań, nie oznacza od razu, że są losowe, a tym bardziej, że gra jest losowa.
W FCM nie ma tak, że np. trzech graczy będzie grało optymalnie, jednocześnie przewidując jak "optymalnie" zagra przeciwnik, bo nierzadko w takich sytuacjach zejście z tej przewidywanej ścieżki daje lepsze rezultaty. Do pewnego stopnia jest to gra blefu, zaskakiwania przeciwnika, w której nie ma jednej słusznej drogi, jakiej należałoby "oczekiwać" od współgraczy.
I tak, jeśli ktoś nie kuma zupełnie o co chodzi, może napędzić mnóstwo klientów jakiemuś przeciwnikowi, ale też nie przesadzajmy z tym wymaganiem megarównania poziomów czy kodeksem braku wpływu na grę gracza przegrywającego.
toblakai
Posty: 1273
Rejestracja: 19 mar 2014, 13:57
Has thanked: 224 times
Been thanked: 233 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: toblakai »

tomb pisze: 08 gru 2020, 14:21Dość często dochodziło do sytuacji, gdy gracz A żadnym swoim ruchem nie wygrywał, ale doprowadzał do czyjegoś zwycięstwa od razu lub umożliwiał takowe któremuś z rywali w ich ruchu. Wtedy decydowaliśmy się na wybór najlepszego ruchu dla gracza A.
Przepraszam, że tak odwracam kota ogonem i może nawet stwarzam wrażenie jak bym się czepiał ciebie konkretnie - nie mam takiego zamiaru. Czy gdyby zaistniała sytuacja - końcówka gry - że lider wykonał ruch, który jest 'głupi' i powoduje utratę pierwszeństwa to też mu wskażecie inny, lepszy? W sumie jak już grał te ~2h to faktycznie ugrał i mu się zwycięstwo należy ;)

Przykład przejaskrawiony, ale pokazuje, że to tylko kwestia często percepcji i nastawienia. Czasami po prostu tak wyjdzie rozgrywka, że nie ma jednego lśniącego zwycięzcy, który swoją błyskotliwością przyćmił oponentów. Każdy może sobie wprowadzać swoje lokalne zasady, ale nie łączmy tego z jakąś 'etykietą gracza'.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3360
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1041 times
Been thanked: 2023 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: Ardel12 »

Ja tam bardzo nie lubię, gdy noobek w dany tytuł rzutuje kto wygra partię. U mnie koronnym przykładem był GoT, gdzie w 2 partiach kto miał ziemię koło nooba ten wygrywał. Łatwe przejęcie. Małe straty albo wręcz pakt do grobowej deski, o co w GoT nie chodzi. Nie tylko psuło to zakończenie, ale odbijało się w trakcie samej partii.

A co do przykładu z graczem C decydującym o tym kto ugra pierwsze miejsce. To tutaj należałoby rozbić na kilka przypadków:
1. Najprostrzy, decyduje kto wygra, ale nic mu to nie zmienia. Wciąż będzie piastował to samo miejsce --> taką sytuację miałem w Spartakusie. Kolego mógł zdecydować kto wygra, ale po prostu spasował pozostawiając rozstrzygnięcie tym graczom.

2. Danie zwycięstwa osobie A lub B, ale tym samym polepszenie swojej sytuacji. Tutaj bez skrupółów powinien dać zwycięstwo tym ruchem, który poprawia mu sytuacje na koniec partii.

3. Gracz C ma możliwość dania komuś zwycięstwa lub wykonania ruchu, który przedłuża partię - tutaj skłaniałbym się do ruchu wydłużającego partię, jeśli faktycznie dalsza gra ma sens i będzie miała wpływ na wyłonienie zwyciężcy.

Pewnie sytuacje można mnożyć, ale te wydają mi się najczęstsze/bazowe.

A co do sytuacji gdzie gracz przez nieuwagę oddaje zwycięstwo, to zgarniam je dla siebie(jeśli mogę), cieszę się z jego porażki i jeszcze wytykam mu, że mógł wygrać, ale jest lamą :D
Awatar użytkownika
tomb
Posty: 4133
Rejestracja: 22 lut 2012, 10:31
Has thanked: 312 times
Been thanked: 345 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: tomb »

Tak, to kwestia nastawienia i podejścia do rozgrywki. Wspólne rozgrywanie końcówek to zabawa sama w sobie, na zasadzie łamigłówki. Oczywiście nie zawsze tak graliśmy - bo nie zawsze wszyscy zorientowali się w sytuacji. Czasem też ktoś mówił wprost - "Nie graj tak, bo on wygra" (i wtedy była narada, albo odpowiedź "No i co z tego? Gram po swojemu", zależnie od humoru czy czegoś). Ale generalnie inicjatywa należała do rozgrywającego ruch.

Tak samo z podpowiedziami dla zwycięzcy - czasem bywają, czasem nie.

Gdybyśmy grali na poważnie, turniejowo itp. to żadnych wspólnych końcówek ani podpowiedzi by nie było. Ale piszę tu o rozgrywkach towarzyskich - nie o zwycięstwo chodzi.
"Jak kto ma swój rozum, ten głupi nie jest [...] Głupie są te, co cudzy rozum mają."
Awatar użytkownika
TuReK
Posty: 1480
Rejestracja: 07 cze 2004, 13:57
Lokalizacja: Opole (d. Mecatol Rex)
Has thanked: 50 times
Been thanked: 74 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: TuReK »

W przypadku kingmakingu jest jedno jedyne słuszne kryterium

Z E M S T A

uwalasz tego co ci wcześniej więcej nabruździł. Następnym razem dwa razy pomyśli zanim ci zaszkodzi :mrgreen:
Z pustego i Saruman nie naleje
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: AnimusAleonis »

kaszkiet pisze: 08 gru 2020, 14:28 Decyzje innych graczy można próbować przewidywać, ale to że są inne od przewidywań, nie oznacza od razu, że są losowe, a tym bardziej, że gra jest losowa.
.... ale też nie przesadzajmy z tym wymaganiem megarównania poziomów czy kodeksem braku wpływu na grę gracza przegrywającego.
Trudno się nie zgodzić.

Powiem więcej jeśli ktoś oczekuje, a w sumie mogę zrozumieć taką chęć, od rozgrywek właśnie taki brak wpływu na grę czy wynik ze strony drugiego słabszego/przegrywającego/mniej roztargionego/majacego słabszy dzień/itd gracza to jedynym rozwiązaniem jest skosztować jakiegoś tytułu solo.... a jest parę bardzo zacnych które wymagają nie mniejszej, a często większej, rozkminy niż wiele euro czy nawet Splottery, i na pewno nie będzie nieporządanej interakcji czy wpływu ze strony "słabszych" współgraczy.
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9456
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 506 times
Been thanked: 1445 times
Kontakt:

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: MichalStajszczak »

Z dyskusją w tym wątku skojarzył mi się pewien wątek sprzed 8 lat.
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1679
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 279 times
Been thanked: 878 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: XLR8 »

My na szczęście w grupie nie mamy żadnego problemu z kingmakingiem jeśli jest podparty dobrymi argumentami. Np niedawna partia Kemeta gdzie jeden z graczy miał drugie miejsce i podłożył się komuś żeby ten zakończył grę na 1 miejscu detronizując mnie i powodując, że przegrałem tiebreaker o 2 miejsce z podkładającym się. Nawet uznaliśmy to za dobre zagranie :)

Problemem jest dla nas moment gdy gramy 4h w Indonesię i ktoś robi kompletnie idiotyczny ruch dający komuś wygraną jak w ostatniej partii. Kolega zarobił na statkach 30 rupii więcej poprzez ekspansję ale nie zrozumiał, że gracz sprzedający gumę zarobi na tym 300~ rupii (była to ostatnia runda więc wynik trzeba pomnożyć przez 2). Końcówka więc była totalnym zawodem dla wszystkich. Nawet gracz, który wygrał tylko wzdychnął wymownie i stwierdził, że to nie wygrana jaką chciał. Oczywiście trzeba się z tym liczyć w tego typu grach, ale inwestycja czasu i energii jest ogromna, więc takie babole bolą tym bardziej.
Ostatnio zmieniony 08 gru 2020, 17:31 przez XLR8, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: AnimusAleonis »

XLR8 pisze: 08 gru 2020, 17:16 Problemem jest dla nas moment gry gramy 4h w Indonesię i ktoś robi kompletnie idiotyczny ruch dający komuś wygraną jak w ostatniej partii. ...
Errare humanum est.. co poradzisz jak nic nie poradzisz :P

I nie mogę powiedzieć że to wina gry, choć Indonesia jest też dość specyficzna... jest to chyba mój najmniej ulubiony Splotter bo końcówka to dla mnie czysty excel i kto lepiej w głowie excel przeliczy ten lapiej zagra.
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1679
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 279 times
Been thanked: 878 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: XLR8 »

AnimusAleonis pisze: 08 gru 2020, 17:22
XLR8 pisze: 08 gru 2020, 17:16 Problemem jest dla nas moment gry gramy 4h w Indonesię i ktoś robi kompletnie idiotyczny ruch dający komuś wygraną jak w ostatniej partii. ...
Errare humanum est.. co poradzisz jak nic nie poradzisz :P

I nie mogę powiedzieć że to wina gry, choć Indonesia jest też dość specyficzna... jest to chyba mój najmniej ulubiony Splotter bo końcówka to dla mnie czysty excel i kto lepiej w głowie excel przeliczy ten lapiej zagra.
Grałeś może w TGZ? Myślałem właśnie o tej grze jako Splotterze pozbawionym tych mankamentów co FCM i Indonesia.
Awatar użytkownika
sqb1978
Posty: 2621
Rejestracja: 18 gru 2013, 16:54
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 41 times
Been thanked: 139 times

Re: Nieintencjonalny kingmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: sqb1978 »

Ciekawa sytuacja w pierwszym poście. U nas nigdy taki problem nie wystąpił, co jest aż dziwne. Ale wydaje mi się, że to głównie przez to, że nie bardzo patrzymy na pozycje poza wygranym. Na koniec jest wygrany i przegrani, a nie jakieś tam miejsca ;) to rozwiązuje dylematy. Niemniej nawet jeśli niecelowo, to uważam, że taka zagrywka była racjonalna. Skoro patrzycie na miejsca, to zapewnienie sobie 2 miejsca bez zwracania uwagi na to kto jest na 1 jest wg mnie ok.
Pewnym rozwiązaniem dla tego typu sytuacji - jeśli chcecie ich unikać - byłoby granie w gry, gdzie punkty nie są liczone na bieżąco lecz na koniec.
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: AnimusAleonis »

XLR8 pisze: 08 gru 2020, 17:32 Grałeś może w TGZ? Myślałem właśnie o tej grze jako Splotterze pozbawionym tych mankamentów co FCM i Indonesia.
TGZ mamy, gramy i bardzo lubimy :D

Mechanicznie jest mu bliżej do FCM, lub w sumie na odwrót, i ogólnie grę zdecydowanie polecam, i jestem jednym z tych którzy uważają że gra się świetnie skaluje.
Ale czy TGZ jest pozbawiony mankamentów o których piszesz? ….. hmmm…. no jest, w tym sensie że rozgrywki nie trwają po 4 godziny :lol: .… ale w TGZ tak samo ktoś może zrobić, jak pisałeś, “idiotyczny ruch” i pomóc innemu wygrać, choćby tym że skutecznie sobie w kolano, a nawet obydwa, strzeli... ale od tego w Splotterach, które delikatnie mówiąc mało wybaczają - patrz Antiquity :lol: - raczej się nie ochronisz :P

Najlepiej to spróbować i ocenić samemu, na tej stronie co wcześniej podawałem moża też w TGZ zagrać. Osobiście bardzo polecam :)
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1679
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 279 times
Been thanked: 878 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: XLR8 »

AnimusAleonis pisze: 08 gru 2020, 17:57
XLR8 pisze: 08 gru 2020, 17:32 Grałeś może w TGZ? Myślałem właśnie o tej grze jako Splotterze pozbawionym tych mankamentów co FCM i Indonesia.
TGZ mamy, gramy i bardzo lubimy :D

Mechanicznie jest mu bliżej do FCM, lub w sumie na odwrót, i ogólnie grę zdecydowanie polecam, i jestem jednym z tych którzy uważają że gra się świetnie skaluje.
Ale czy TGZ jest pozbawiony mankamentów o których piszesz? ….. hmmm…. no jest, w tym sensie że rozgrywki nie trwają po 4 godziny :lol: .… ale w TGZ tak samo ktoś może zrobić, jak pisałeś, “idiotyczny ruch” i pomóc innemu wygrać, choćby tym że skutecznie sobie w kolano, a nawet obydwa, strzeli... ale od tego w Splotterach, które delikatnie mówiąc mało wybaczają - patrz Antiquity :lol: - raczej się nie ochronisz :P

Najlepiej to spróbować i ocenić samemu, na tej stronie co wcześniej podawałem moża też w TGZ zagrać. Osobiście bardzo polecam :)
Chyba spotkałem się ze sporym niezrozumieniem.
My nie mamy problemu z kimś przypadkowo podkładającym się komuś tylko z mechaniką/systemem gry, który w nieodpowiednich rękach potrafi kompletnie zrujnować balans i przez to całą partię. W grach Splottera jest to najbardziej ewidentne.

Ktoś wcześniej podał też, że dobrym przykładem tego zjawiska są gry 4X/area control gdzie słaby i pasywny sąsiad potrafi komuś dać dobry start i mocny snowball.
Awatar użytkownika
AnimusAleonis
Posty: 1775
Rejestracja: 17 paź 2018, 17:03
Been thanked: 251 times

Re: Nieintencjonalny kingsmaking na przykładzie FCM i Indonesia

Post autor: AnimusAleonis »

XLR8 pisze: 08 gru 2020, 22:11 Chyba spotkałem się ze sporym niezrozumieniem.
My nie mamy problemu z kimś przypadkowo podkładającym się komuś tylko z mechaniką/systemem gry, który w nieodpowiednich rękach potrafi kompletnie zrujnować balans i przez to całą partię. W grach Splottera jest to najbardziej ewidentne.

Ktoś wcześniej podał też, że dobrym przykładem tego zjawiska są gry 4X/area control gdzie słaby i pasywny sąsiad potrafi komuś dać dobry start i mocny snowball.
Znaczy ja Cię zrozumiałem.. po prostu nie podzielam podejścia/rozumowania :P

Przytoczony wcześniej był bodajże przykład GoT, i to że jeśli jest "zielony" w rozgrywce to osoba która jest obok ma przewagę bo "zielony", nie znając gry, po porstu słabo gra i łatwo to wykożystać na swoją korzyść przez całą rozgrywkę. Czy jest to wina mechaniki gry? No raczej nie.

Tak samo w Splotterach, które oczywiście są znane z raczej braku wyrozumiałości do błędów w strategii/planowaniu/egzekucji, ale jak gra osoba która nie jest ograna i popełnia błędy to raczej jest oczywiste że wpłynie to na wynik gry... ale znowu czy to wina mechaniki gry że współgracz dopiero się uczy i po prostu słabo gra? Czy to mechanika "kompletnie ruinuje balans" czy raczej to ruchy i decyzje współgracza który nie do końca wie co robi go rujnują?

Bo to trochę tak jakby rankowany profesjonalista bridża po partii z kompletnymi laikami mówił że to mechanika bridga kompletnie psuje balans i zepsuła mu ostanią rozgrywkę :lol:

W przykłądzie z bridżem, jak i w waszej ostatniej grze FCM czy Indonesia, to nie mechaniki gier ruinowały balans rozgrywki tylko decyzje i/lub niedoświadczenie współgraczy.

Rozwiązanie problemu samo się nasuwa, i było nie raz już w tym wątku przytaczane: albo nie grać w daną grę, albo się podszkolić albo zmienić współgraczy na takich którzy spełniają oczekiwania poziomu/decyzji/stylu gry/itd itp.

Ja nie jestem w stanie wymienić gry która by była odporna na, czy rozgrywka nie pozbawiona balansu przy obecności gracza który w mniejszym czy większym stopniu "gra na oślep", nieważne z jakiego powodu czy to niewiedzy, czy braku koncentracji czy po prostu kaprysu.

Trochę to przypomina dyskusje rodem o tym jak to mechanika danej co-op jest "zepsuta" bo "pozwaliła" na to że w rozgrywce był alpha-player i przez niego rozgrywka była mało przyjemna.... no można obwiniać mechanikę ale raczej nie w niej problem leży.... ;)

Wydaje mi się że po prostu Splottery i inne gry, które mało wybaczają nie leżą w waszym guście i tyle.
Nie ma co się tu doszukiwać drugiego dna czy wad mechanik... trudno by każda gra przypadała do gustu, i nie ma co się męczyć przy grach które nie przypadają.
Na BGG jest kilka wątków/list z "unforgiving games"... Splottery są na każdej z nich :P
Expat który przeprowadził się do Polski rok temu, uczy się polskiego od trochę ponad roku - z góry przepraszam za jakiekolwiek gafy ortograficzne i gramatyczne i proszę o wyrozumiałość :D
ODPOWIEDZ