Irytuje mnie takie spłycanie.
Każda grę można opisać jako sekwencję: wykonaj akcje, przesuń znacznik tury i to razy 20. Potem policz punkty. Koniec.
Film? Patrz na i odbieraj obrazy. I tak 90 minut. Potem wyłącz tv. Koniec.
Książka? Przeczytaj stronę, przewróc stronę i to razy 300... na koniec usmiechnij się do zakończenia. Koniec, odhaczone...
Jeśli ktoś pomija czytanie Eldritcha, to nie zrozumiał idei przeżywania opowieści. Podobnie jak ci, co to czytają tylko streszczenia/zakończenia książek/filmów.
Od zawsze uważałem że wartością są godziny drogi poświęcone na drogę na szczyt, a nie sekunda związana z jego zdobyciem...
A w temacie?
Mage knight - obietnica wciągającej przygody przeżywanej przy pomocy zaawansowanej, ciekawej mechaniki. W zamian dostaje się dość przyjemną, choć bardzo suchą i zbyt długą (jak na to co oferuje) łamigłówkę. Nie mój kawałek ciasta.
pozdr,
farm