Czy obsługa gry męczy...
Czy obsługa gry męczy...
Witam. Chciałbym poznać Wasze opinie na temat tzw. obsługi gier czyli wszystkim tym, co nie jest związane z fazą gracza. Gier na liczniku nie mam zbyt wiele ale czasami mam wrażenie, że w danym tytule więcej jest fazy gry niż fazy gracza. Między innymi dlatego sprzedałem EH. Mamy w nim dwie akcje gdzie są one dość proste. Następnie rozpatrzenie spotkań. To jest ok. I potem następuje faza mitów. I tu się zaczyna: rozpatrz potwory, mity, pogłoski, stany, tor omenu, namnóż potwory, bramy itp. Grałem zawsze na 4 badaczy i faza gracza była szybciutka, a potem cała ta obsługa, testy, to ktoś padł, to trzeba było dociągnąć nowego bohatera, to coś nowego... Zmęczyło mnie to. Do gry nic w sumie nie mam, ale widzę po sobie, że jak gra ma tej obsługi za dużo a za mało miejsca na planowanie / kombinowanie, to raczej miejsca za dużo nie zagrzeje. Wolę działać, niż dokładać żetony, przesuwać znaczniki po torach czy rozpatrywać akcje typu zrób to, potem sprawdź tamto, ale jeśli to, to wróć do pkt C i... Meh. Nie wiem jak jest w drugą stronę w tytułach, gdzie jest przegięcie na taktykę i planowanie a gra się sama gra, bo gram tylko solo i obce jest mi pojęcie downtime.
- MaMiKr
- Posty: 210
- Rejestracja: 20 paź 2017, 10:10
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 18 times
- Kontakt:
Re: Czy obsługa gry męczy...
Niestety ja często ogrywam gry z żona, a więc na mnie spada cała obsługa gry. Mogę powiedzieć z doświadczenia iż czym więcej obsługi tym mam mniejszą frajdę z gry, pomijam w ogóle aspekt jak zapomnę o czymś i później mi coś nie pasuje w trakcie kolejnego ruchu. Mogę szczerze przyznać że obsługa gry może męczyć
prowadzę @Cosoplanszowkach i kanał https://www.youtube.com/@cosoplanszowkach/featured
- Ardel12
- Posty: 3569
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1140 times
- Been thanked: 2334 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
W EH tak tego aż nie odczułem jak w AH 3ED. Tam to po prostu ruchy gracza to ułamek obsługi gry. Ledwo zrobiłem ruch, jakąś mini akcję i już mielenie kolejnych faz. Ukończyłem raz w niej każdego Przedwiecznego i grę puściłem dalej.
Dla mnie progiem bólu jest 40% czasu na obsługę. Wszystko ponad od razu skreślam, gdyż przerzucanie kolejnych stosików po prostu zabawne nie jest. Siadam do tytułu by grać, a nie wykonywać biernie kolejne akcje narzucone przez grę.
Dla mnie progiem bólu jest 40% czasu na obsługę. Wszystko ponad od razu skreślam, gdyż przerzucanie kolejnych stosików po prostu zabawne nie jest. Siadam do tytułu by grać, a nie wykonywać biernie kolejne akcje narzucone przez grę.
-
- Posty: 535
- Rejestracja: 01 sty 2019, 17:25
- Lokalizacja: Zagranica
- Has thanked: 233 times
- Been thanked: 447 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Żadna gra mnie tak nie zmęczyła, jak Podróże przez Śródziemie, głównie przez swoją upierdliwosc nieproporcjonalną do przygody i funu z gry.
Wieczne tasowanie pięciu kart w kółko, przesuwanie figurek po mapie jak aplikacja kazała, po czym klikanie w aplikacji jak też wygląda sytuacja na mapie, przesuwanie tych puzzli po stole, bo tu spada a tam wisi w powietrzu, zestawianie wrogów z mapy tylko po to, żeby po 5 sekundach ich postawić w nowym miejscu z nowym sztandarem, żonglowanie żetonami, rozkładanie całego ustrojstwa na - niespodzianka - 20 minutową grę.
Brrr... I żeby to jeszcze dobra gra była... A tak to mam flashbacki nawet po kilku miesiącach.
Wieczne tasowanie pięciu kart w kółko, przesuwanie figurek po mapie jak aplikacja kazała, po czym klikanie w aplikacji jak też wygląda sytuacja na mapie, przesuwanie tych puzzli po stole, bo tu spada a tam wisi w powietrzu, zestawianie wrogów z mapy tylko po to, żeby po 5 sekundach ich postawić w nowym miejscu z nowym sztandarem, żonglowanie żetonami, rozkładanie całego ustrojstwa na - niespodzianka - 20 minutową grę.
Brrr... I żeby to jeszcze dobra gra była... A tak to mam flashbacki nawet po kilku miesiącach.
- donmakaron
- Posty: 3523
- Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
- Has thanked: 198 times
- Been thanked: 646 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Jak jest męcząca, to męczy Są takie gdzie jest tego dużo, a jakoś idzie gładko i takie, gdzie bez przesady, a jednak męczy.
Mając truizmy za sobą mogę powiedzieć, że dla mnie granicę (do której jednak podchodzę już kilka razy) wyznacza Arkham Horror LCG. Jako stary wyjadacz LotR LCG nie groźny mi setup, obsługa i upkeep skomplikowanej karcianki, ale w AH miałem wrażenie, że gram pół godziny, a setupuję, rozkładam, czytam, składam, przestawiam i śledzę stany przynajmniej godzinę. O ile doceniam fabułę i to co dzięki temu upkeepowi dostajemy, to jego ilość mnie po prostu odpycha.
Pomogło gdy ktoś inny prowadził grę, ale nadal zajmowało to, jeśli już nie tyle uwagi, to strasznie dużo czasu.
Mając truizmy za sobą mogę powiedzieć, że dla mnie granicę (do której jednak podchodzę już kilka razy) wyznacza Arkham Horror LCG. Jako stary wyjadacz LotR LCG nie groźny mi setup, obsługa i upkeep skomplikowanej karcianki, ale w AH miałem wrażenie, że gram pół godziny, a setupuję, rozkładam, czytam, składam, przestawiam i śledzę stany przynajmniej godzinę. O ile doceniam fabułę i to co dzięki temu upkeepowi dostajemy, to jego ilość mnie po prostu odpycha.
Pomogło gdy ktoś inny prowadził grę, ale nadal zajmowało to, jeśli już nie tyle uwagi, to strasznie dużo czasu.
- hipcio_stg
- Posty: 1812
- Rejestracja: 07 gru 2016, 16:30
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 343 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Niektóre gry bardzo męczą setupem i obsługą. Wtedy zawsze mówię, że w to chętnie to bym pograł... na kompie... Ostatnio tak było z Descentem. Taki sam średniak jak Doom, czy Zombicide. Dzieje się dużo, tylko gry mało.
-
- Posty: 2634
- Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
- Has thanked: 1113 times
- Been thanked: 519 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
to ciekawa opinia, bo ja w grze cenię to, że mogę rozłożyć w 10 minut, złożyć w 5 i zagrać w godzinę-półtorej, gdzie już nie ma obsługi gry, tylko samo granie.donmakaron pisze: ↑21 lut 2022, 23:01 Jak jest męcząca, to męczy Są takie gdzie jest tego dużo, a jakoś idzie gładko i takie, gdzie bez przesady, a jednak męczy.
Mając truizmy za sobą mogę powiedzieć, że dla mnie granicę (do której jednak podchodzę już kilka razy) wyznacza Arkham Horror LCG. Jako stary wyjadacz LotR LCG nie groźny mi setup, obsługa i upkeep skomplikowanej karcianki, ale w AH miałem wrażenie, że gram pół godziny, a setupuję, rozkładam, czytam, składam, przestawiam i śledzę stany przynajmniej godzinę. O ile doceniam fabułę i to co dzięki temu upkeepowi dostajemy, to jego ilość mnie po prostu odpycha.
Pomogło gdy ktoś inny prowadził grę, ale nadal zajmowało to, jeśli już nie tyle uwagi, to strasznie dużo czasu.
Owszem - jest jeszcze deckbuilding. Ale to można robić nie grając. Choćby w tramwaju czy autobusie, w apce czy na stronce, wtedy budować talię.
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
- RUNner
- Posty: 4255
- Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
- Has thanked: 640 times
- Been thanked: 1106 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Mam identyczną sytuację gdy gram w domu z żoną i w 100% się zgadzam, że obsługa zabiera sporo frajdy z gry. Niestety moja żona nie chce się w to angażować, więc całe to "mistrzowanie" spada na mnie. I nie raz zdarzają się wpadki, że coś źle ustawię czy dołożę w złym miejscu lub o czymś zapomnę. Dużo fajniej jak wszyscy gracze się w to angażują, bo wtedy trudniej o pomyłkę, o oszczędnościach czasu nawet nie wspomnę.MaMiKr pisze: ↑21 lut 2022, 22:33 Niestety ja często ogrywam gry z żona, a więc na mnie spada cała obsługa gry. Mogę powiedzieć z doświadczenia iż czym więcej obsługi tym mam mniejszą frajdę z gry, pomijam w ogóle aspekt jak zapomnę o czymś i później mi coś nie pasuje w trakcie kolejnego ruchu. Mogę szczerze przyznać że obsługa gry może męczyć
Pomalowane figurki na wymianę: https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic ... 3#p1148253
Sprzedam: https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Sprzedam: https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Re: Czy obsługa gry męczy...
Ciekawa opinia. Może Arkham Horror LCG nie jest w takim razie dla Ciebie? Tzn. nie rozumiem przypisywania odczytania historii i fabuły jako setup gry. To jest część gry! Setupem oczywiście w AH LCG jest wybranie odpowiednich kart z kolekcji, porobienie stosów, rozłożenie surowców itd. Ogólnie nie zaliczałbym do tego tworzenia talii i jej ulepszania bo to też jest część gry. Dla mnie np. długi setup jest w Clash of Cultures lub Nemesis, tam robisz dużo czynności które są typowym ustawianiem gry. Trudno nazwać tworzenie decku setupem gry, kiedy możesz zrobić to na pałę losując 30 kart i wtedy zajmuje to 2 minuty, a możesz się zastanawiać nad doborem przez 2 godziny. Czy to gra czy jeszcze setup? Każdy sobie sam musi odpowiedzieć, ale jeżeli takie coś Cię denerwuję to tak jak mówię, może to jednak nie jest gra dla Ciebie.donmakaron pisze: ↑21 lut 2022, 23:01 Jak jest męcząca, to męczy Są takie gdzie jest tego dużo, a jakoś idzie gładko i takie, gdzie bez przesady, a jednak męczy.
Mając truizmy za sobą mogę powiedzieć, że dla mnie granicę (do której jednak podchodzę już kilka razy) wyznacza Arkham Horror LCG. Jako stary wyjadacz LotR LCG nie groźny mi setup, obsługa i upkeep skomplikowanej karcianki, ale w AH miałem wrażenie, że gram pół godziny, a setupuję, rozkładam, czytam, składam, przestawiam i śledzę stany przynajmniej godzinę. O ile doceniam fabułę i to co dzięki temu upkeepowi dostajemy, to jego ilość mnie po prostu odpycha.
Pomogło gdy ktoś inny prowadził grę, ale nadal zajmowało to, jeśli już nie tyle uwagi, to strasznie dużo czasu.
Jednak np. w Arkham Horror LCG odpowiednie zorganizowanie kolekcji potrafi zaoszczędzić masę czasu. U mnie setup kampanii bez odczytywania wątków fabularnych to jakieś 5 minut.
Ogólnie w wielu grach setup gry jest przyśpieszony dzięki insertom, ale niestety ich cena dla mnie w większości to porażka, cena 50% ceny gry to standard.
Co do obsługi gry to mnie najbardziej denerwuje i męczy jak gram z osobami niezaangażowanymi tak jak ja. W sensie komuś tłumaczę grę i ktoś sam za bardzo nie kontroluje siebie, nie potrafi zajrzeć do instrukcji albo karty pomocy podczas swojej tury i to kończy się pytaniem o wszystko. Dodatkowo jak gra jest oparta o budowanie silniczków to wiadomo, że trzeba poprawnie zliczyć wszystkie bonusy, synergie itd. Jak mam to robić za 3-4 graczy to jest to na dłuższą metę baaaaaadzo męczące. Na szczęście nie wszyscy moi współgracze do tego tak podchodzą, a główna grupa planszówkowa z którą gram sama wykazuje dużo inicjatywy więc wtedy rzeczywiście gra się bardzo przyjemnie.
Ogólnie im wszyscy gracze są bardziej zaangażowani tym nawet trudna obsługa nie stanowi problemu. Jeżeli sam obsługuje wszystko od a do z, nikt nie patrzy mi na ręce a jeszcze do tego o wszystko pyta, nawet jak było już 3 razy tłumaczone, to po 30 minutach już jestem zmęczony tym wszystkim.
-
- Posty: 2634
- Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
- Has thanked: 1113 times
- Been thanked: 519 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Cywilizacja Poprzez Wieki jest chyba skrajnym przypadkiem.
Po zagraniu na tablecie odeszła mi ochota grać normalnie.
Po zagraniu na tablecie odeszła mi ochota grać normalnie.
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
- rastula
- Posty: 10023
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1276 times
- Been thanked: 1311 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
inna strona tego samego problemu...
zawsze sobie powtarzam, że gra solo w planszówki to fajna rzecz ...ale potem jak mam grać za 2 ( a czasem obsługa bota to w
nawet więcej niż własna gra zajmuje) to mi się odechciewa niestety ...
zawsze sobie powtarzam, że gra solo w planszówki to fajna rzecz ...ale potem jak mam grać za 2 ( a czasem obsługa bota to w
nawet więcej niż własna gra zajmuje) to mi się odechciewa niestety ...
- Emil_1
- Posty: 1424
- Rejestracja: 31 maja 2016, 13:34
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 50 times
- Been thanked: 176 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Miałem taki przypadek - kupiłem grę, którą się strasznie podniecałem (zanim rozegraliśmy). Po jednej partii gra sprzedana. Ruch swoimi badaczami zajmował minutę, natomiast ustawianie nowych potworów, przygotowanie, przemieszczanie, atakowanie to był dramat.
Miłego dnia! :)
- Emil_1
- Posty: 1424
- Rejestracja: 31 maja 2016, 13:34
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 50 times
- Been thanked: 176 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Ja właśnie ze względu na obsługę Cywilizacji Poprzez wieki gry się pozbyłem. Za bardzo mnie męczyła obsługa na koniec rozgrywki.
- donmakaron
- Posty: 3523
- Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
- Has thanked: 198 times
- Been thanked: 646 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Xoltro pisze: ↑22 lut 2022, 08:46 Ciekawa opinia. Może Arkham Horror LCG nie jest w takim razie dla Ciebie? Tzn. nie rozumiem przypisywania odczytania historii i fabuły jako setup gry. To jest część gry! Setupem oczywiście w AH LCG jest wybranie odpowiednich kart z kolekcji, porobienie stosów, rozłożenie surowców itd. Ogólnie nie zaliczałbym do tego tworzenia talii i jej ulepszania bo to też jest część gry. Dla mnie np. długi setup jest w Clash of Cultures lub Nemesis, tam robisz dużo czynności które są typowym ustawianiem gry. Trudno nazwać tworzenie decku setupem gry, kiedy możesz zrobić to na pałę losując 30 kart i wtedy zajmuje to 2 minuty, a możesz się zastanawiać nad doborem przez 2 godziny. Czy to gra czy jeszcze setup? Każdy sobie sam musi odpowiedzieć, ale jeżeli takie coś Cię denerwuję to tak jak mówię, może to jednak nie jest gra dla Ciebie.
[...]
Jeśli rozmawiamy o "wszystkim tym, co nie jest związane z fazą gracza" to AH LCG ma tego niemożliwie wiele. Trzeba deck sobie złożyć (choć w LCG nie jest to jakiś problem, to tu zajmuje sporo czasu i uwagi, chociażby dlatego, że trzeba zaplanować rozwój postaci), jak gramy w kilka osób to się dogadać przed tym jeszcze co kto robi i jakie bierze karty. Potem składamy scenariusz z kilku mini talii, czytamy rozkładamy, ustawiamy, dobieramy ręce, muliganujemy i tu dopiero zaczyna się zasadnicza rozgrywka, w której gracze z wykorzystaniem kart i zasad gry próbują osiągnąć cel. W trakcie rozgrywki należy śledzić dwa wątki scenariusza, miotać potworami, prowadzić dość rozbudowany upkeep. Jak już się osiągnie cel (lub przegra), kończy się zasadnicza część rozgrywki. Trzeba jeszcze poczytać, porozwijać postaci, pomyśleć czy decki na pewno działają.Miszon pisze: ↑22 lut 2022, 02:05 to ciekawa opinia, bo ja w grze cenię to, że mogę rozłożyć w 10 minut, złożyć w 5 i zagrać w godzinę-półtorej, gdzie już nie ma obsługi gry, tylko samo granie.
Owszem - jest jeszcze deckbuilding. Ale to można robić nie grając. Choćby w tramwaju czy autobusie, w apce czy na stronce, wtedy budować talię.
Oczywiście można większość z tych rzeczy uznać za rozgrywkę, AH wymyka się nieco definicji typowego LCG, ale w porównaniu do innych karcianek, robimy w niej mnóstwo, mnóstwo rzeczy, które nie są graniem w karty
Jasnym chyba jest, że nie jest to gra w 100% dla mnie. Ale żeby nie było - choć bardzo mnie męczy, to niezwykle mi się podoba.
No bo come on - siadacie do gry, rozkładacie ją 5-10 minut, czytacie w kolejne 5, gracie, po czym składacie w następne 5. To już jest 15-20 minut, których nie rozegraliście ani jednej tury, a nie wliczacie w to czasu spędzonego na uporządkowanie kolekcji, żeby wszystko tak szybko się odbywało, godzin spędzonych na budowaniu talii. To wszystko jest obsługa gry.
Gra z niezajmującą obsługą nie będzie wymagała insertów, sortowania kolekcji, składania talii z uwzględnieniem interakcji z taliami innych graczy, rozbudowanego setupu, masy rzeczy do śledzenia w trakcie rozgrywki, sprzątania, rozwijania swojej talii między grami, czytania stron fabuły i polowania na kolejne dodatki. Nie ma w tym nic złego, takie są LCG, ale nie można powiedzieć, że w AH nie ma tego dużo, że to prosta i łatwa do prowadzenia gra, w której większość czasu prowadzimy tury gracza, a cała reszta zajmuje ledwo chwilę.
- warlock
- Posty: 4821
- Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1142 times
- Been thanked: 2168 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Eldritch Horror ma chyba najgorszy stosunek tego co robi gracz do tego ile trzeba włożyć energii w obsługę gry ze wszystkich planszówek, jakie poznałem. Nie jestem w stanie czerpać z tej gry żadnej przyjemności.
Dla kontrastu, faza produkcji/obsługi gry w takiej Cywilizacji Poprzez Wieki również jest masakryczna, ALE jest to przynajmniej rekompensowane tym, że tura gracza jest w niej bardzo rozbudowana i mamy poczucie dużej sprawczości. Najgorsze gry to takie, w których akcji jest tyle co kot napłakał, a faza obsługi gry to 80% tego co robimy (Eldritch jest sztandarowym przykładem takiego designu).
Dla kontrastu, faza produkcji/obsługi gry w takiej Cywilizacji Poprzez Wieki również jest masakryczna, ALE jest to przynajmniej rekompensowane tym, że tura gracza jest w niej bardzo rozbudowana i mamy poczucie dużej sprawczości. Najgorsze gry to takie, w których akcji jest tyle co kot napłakał, a faza obsługi gry to 80% tego co robimy (Eldritch jest sztandarowym przykładem takiego designu).
- Chudej
- Posty: 411
- Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
- Lokalizacja: Białystok
- Has thanked: 347 times
- Been thanked: 328 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Oczywiście potrafi zmęczyć i zwykle osoba obsługująca grę na tym trochę cierpi, mniej lub bardziej w zależności od gry.
Aż chce się trochę zderaliować temat i wspomnieć o elektronicznych adaptacjach (BGA, oficjalne implementacje itp.), bo te eliminują w zupełności cały ten problem, ale znowu generują zupełnie inne odczucia z rozgrywki, przynajmniej u mnie. Pomijam tu już kwestię "namacalności" i ewentualnej przewagi fizycznych komponentów, bo ogólna wygoda, którą daje możliwość kompletnego skupienia się na gameplayu i możliwość cofania ruchów często sprawia, że kwestionuję na ile chce mi się jeszcze kiedykolwiek zagrać w planszową wersję gry w porównaniu do elektronicznej wersji. Większość ameritrashów w ogóle bym ogrywał w takiej tylko postaci, zwłaszcza, że klimat na którym się często opierają takie gry można wzmocnić za pomocą warstwy audiowizualnej.
Aż chce się trochę zderaliować temat i wspomnieć o elektronicznych adaptacjach (BGA, oficjalne implementacje itp.), bo te eliminują w zupełności cały ten problem, ale znowu generują zupełnie inne odczucia z rozgrywki, przynajmniej u mnie. Pomijam tu już kwestię "namacalności" i ewentualnej przewagi fizycznych komponentów, bo ogólna wygoda, którą daje możliwość kompletnego skupienia się na gameplayu i możliwość cofania ruchów często sprawia, że kwestionuję na ile chce mi się jeszcze kiedykolwiek zagrać w planszową wersję gry w porównaniu do elektronicznej wersji. Większość ameritrashów w ogóle bym ogrywał w takiej tylko postaci, zwłaszcza, że klimat na którym się często opierają takie gry można wzmocnić za pomocą warstwy audiowizualnej.
- ave.crux
- Posty: 1729
- Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
- Lokalizacja: Piekary Śląskie
- Has thanked: 807 times
- Been thanked: 1247 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Obsługa wokół tego samego tytułu może męczyć oraz nie. Moim zdaniem wszystko zależy od tego w jaki sposób przygotowaliśmy rozgrywkę i czy mamy jakieś usprawniacze w postaci insertów, kubeczków, trzymaczy na karty.
Możemy rozłożyć sobie wszystko idealnie, po kolei wg faz i będzie to leciało taśmowo, nie będzie wtedy żadnych problemów np.: faza wydarzeń w Nemesis, gdzie kolejno będziemy dociągać następne karty ze stosów. Jeżeli będą fajnie poukładane to szybko przez to przejdziemy, bezboleśnie, jak będzie chaos i jeden stos z jednej strony planszy, drugi z drugiej to możliwe, że będzie to bardzo męczące.
Najbardziej męczącym tytułem do obsługi był dla mnie Mage Knight i te rozpadające się stosy przeciwników, czy ciągłe podawanie kart czarów/akcji specjalnych, bo jakiś gracz chciał sprawdzić czy jest coś interesującego. Odkąd dokupiłem różnokolorowe worki na żetony wrogów i 2 trzymacze na karty, obsługa jest o niebo lepsza. Nie trzeba co chwilę podnosić kart ze stołu, każdy gracz łapie podstawkę na karty i sobie bez problemu przegląda, do tego wrogowie wyciągani z wora niwelują tasowanie ich i problemy z ich składowaniem na stole.
Reasumując. Im większymi leniami jesteśmy przy przygotowaniu gry, tym obsługa może bardziej męczyć. Trzeba jednakowoż przejść przez bolączki obsługi aby pomyśleć jakie gadżety dokupić po to, by wszystko było bardziej przyjemne.
Możemy rozłożyć sobie wszystko idealnie, po kolei wg faz i będzie to leciało taśmowo, nie będzie wtedy żadnych problemów np.: faza wydarzeń w Nemesis, gdzie kolejno będziemy dociągać następne karty ze stosów. Jeżeli będą fajnie poukładane to szybko przez to przejdziemy, bezboleśnie, jak będzie chaos i jeden stos z jednej strony planszy, drugi z drugiej to możliwe, że będzie to bardzo męczące.
Najbardziej męczącym tytułem do obsługi był dla mnie Mage Knight i te rozpadające się stosy przeciwników, czy ciągłe podawanie kart czarów/akcji specjalnych, bo jakiś gracz chciał sprawdzić czy jest coś interesującego. Odkąd dokupiłem różnokolorowe worki na żetony wrogów i 2 trzymacze na karty, obsługa jest o niebo lepsza. Nie trzeba co chwilę podnosić kart ze stołu, każdy gracz łapie podstawkę na karty i sobie bez problemu przegląda, do tego wrogowie wyciągani z wora niwelują tasowanie ich i problemy z ich składowaniem na stole.
Reasumując. Im większymi leniami jesteśmy przy przygotowaniu gry, tym obsługa może bardziej męczyć. Trzeba jednakowoż przejść przez bolączki obsługi aby pomyśleć jakie gadżety dokupić po to, by wszystko było bardziej przyjemne.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
- donmakaron
- Posty: 3523
- Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
- Has thanked: 198 times
- Been thanked: 646 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Zacząłem sobie porównywać w głowie czym się różni AH LCG od LotR LCG i wyszło mi, że mogę jeszcze precyzyjniej wyznaczyć tę granicę. Zwykłe scenariusze LotR LCG, nawet połączone w ciągiem cyklu mnie nie męczą. Za to Saga wypruła mnie strasznie. Fajne rozwiązania z brzemionami, z przenoszeniem kart między scenariuszami, z nowymi mechanikami i dodawaniem kart do swoich talii, ale jakoś było tego już za dużo. Może kwestia również trochę gry na 4 osoby, ale jak pisałem - granie w standardowe cykle mnie w ogóle nie męczy, a po Sadze miałem ochotę rzucić Władcę w kąt i nigdy więcej na niego nie patrzeć.donmakaron pisze: ↑21 lut 2022, 23:01 [...] dla mnie granicę (do której jednak podchodzę już kilka razy) wyznacza Arkham Horror LCG.
-
- Posty: 2634
- Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
- Has thanked: 1113 times
- Been thanked: 519 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Hmm... ale dla mnie to już nie jest obsługa gry, to jest już sama gra. Dokładanie żetonów wskazówek na lokację i doomu nie trwa długo, czytanie scenariusza jest integralną częścią gry, ciągnięcie kart też. Serio, ja tam nie czuję jakiejś dużej obsługi, wszystko jest "w trakcie".W trakcie rozgrywki należy śledzić dwa wątki scenariusza, miotać potworami, prowadzić dość rozbudowany upkeep
To jest 5, max. 10 minut.składamy scenariusz z kilku mini talii, czytamy rozkładamy, ustawiamy, dobieramy ręce, muliganujemy
A składanie talii i budowanie postaci? Nad tym można myśleć godzinami, czy dniami. Ale czy to jest już w trakcie gry? Czy myślenie o grze, to już gra? To pytanie zostawmy filozofom .
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
- kwiatosz
- Posty: 7883
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 420 times
- Kontakt:
Re: Czy obsługa gry męczy...
Mnie zaskakująco męczy obsługa Gutenberga. Prawdopodobnie przez kontrast, bo wyłożenie akcji i wybranie rzeczy są błyskawiczne, ale zebranie tego co zostało, rozłożenie kropelek, do tego rozkładanie zadań do dobierania z nagród, jakoś mnie to męczy i zajmuje sumarycznie więcej niż gra. Ogólnie strasznie dużo wachlowania nie posuwającego fabuły do przodu. Autentycznie odechciewa mi się przez to grać.
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Re: Czy obsługa gry męczy...
Mnie męczy już setup chyba wiekszości gier. Często gramy w MtG tylko dlatego, że nic nie trzeba rozkładać i przygotowywać a potem składać. Sam pytałemm na tym forum jak gracze SOLO znajduja motywacje żeby to rozkladac i samemu prowadzić - nie doczekałem się odpowiedzi, która by dla mnie była przekonywująca. Może te osoby nie sa tak przyzwyczajone, że w grach komputer za nie wszystko "obsługuje".
U dwóch znajomych natomiast obserwuje duże problemy ze składaniem planszówek, jeden zbiera garściami i wrzuca do pudełka byle jak najszybciej (figurki razem z kartami) a drugi zupełnie odwrotnie ze zrezygnowaniem na twarzy powoli segreguje i pakuje w worki (jeżeli jest właścicielem gry). Także zwłaszcza u tego drugiego na koniec jest UFF i "mozna włączyć konsole", wiec raczej bez sensu.
Także podsumowując tak przygotowanie gry i segregacja męczy i to się raczej nasila z czasem/wiekiem niż słabnie.
U dwóch znajomych natomiast obserwuje duże problemy ze składaniem planszówek, jeden zbiera garściami i wrzuca do pudełka byle jak najszybciej (figurki razem z kartami) a drugi zupełnie odwrotnie ze zrezygnowaniem na twarzy powoli segreguje i pakuje w worki (jeżeli jest właścicielem gry). Także zwłaszcza u tego drugiego na koniec jest UFF i "mozna włączyć konsole", wiec raczej bez sensu.
Także podsumowując tak przygotowanie gry i segregacja męczy i to się raczej nasila z czasem/wiekiem niż słabnie.
Re: Czy obsługa gry męczy...
Halloween pisze: ↑22 lut 2022, 12:58 Mnie męczy już setup chyba wiekszości gier. Często gramy w MtG tylko dlatego, że nic nie trzeba rozkładać i przygotowywać a potem składać. Sam pytałemm na tym forum jak gracze SOLO znajduja motywacje żeby to rozkladac i samemu prowadzić - nie doczekałem się odpowiedzi, która by dla mnie była przekonywująca. Może te osoby nie sa tak przyzwyczajone, że w grach komputer za nie wszystko "obsługuje".
U dwóch znajomych natomiast obserwuje duże problemy ze składaniem planszówek, jeden zbiera garściami i wrzuca do pudełka byle jak najszybciej (figurki razem z kartami) a drugi zupełnie odwrotnie ze zrezygnowaniem na twarzy powoli segreguje i pakuje w worki (jeżeli jest właścicielem gry). Także zwłaszcza u tego drugiego na koniec jest UFF i "mozna włączyć konsole", wiec raczej bez sensu.
Także podsumowując tak przygotowanie gry i segregacja męczy i to się raczej nasila z czasem/wiekiem niż słabnie.
Kierując się taką logiką to ja uważam, że należy sobie zadać pytanie po co w ogóle sięgać po gry planszowe? Cała idea to spotykanie się ze współgraczami, namacalne obcowanie z przedmiotami służącymi do gry itd. Jeżeli ktoś tego nie czuje i wysuwa argumenty, że na kompie jest szybciej, lepiej i sprawniej to pytanie jest takie- po co grać w ogóle w gry planszowe, nawet zdigitalizowane. Nie oszukujmy się większość gier komputerowych jest lepiej przemyślana i ma więcej do zaoferowania, jeżeli nei czujemy feelingu planszówkowego. Po co grać w cywilizacje poprzez wieki na kompie skoro można grać w zwykłą cywilizację, która jest grą bardziej skomplikowaną i mającą więcej do zaproponowania niż planszowy odpowiednik. Po co grać w tainted grail, gloomhaven skoro można pograć w divinity original sin. Po co grać w jakieś karcianki z deckbuildingiem typu Horror w Arkham albo Legendary Encounters skoro można pograć w slay the spire.Chudej pisze: ↑22 lut 2022, 10:30 Oczywiście potrafi zmęczyć i zwykle osoba obsługująca grę na tym trochę cierpi, mniej lub bardziej w zależności od gry.
Aż chce się trochę zderaliować temat i wspomnieć o elektronicznych adaptacjach (BGA, oficjalne implementacje itp.), bo te eliminują w zupełności cały ten problem, ale znowu generują zupełnie inne odczucia z rozgrywki, przynajmniej u mnie. Pomijam tu już kwestię "namacalności" i ewentualnej przewagi fizycznych komponentów, bo ogólna wygoda, którą daje możliwość kompletnego skupienia się na gameplayu i możliwość cofania ruchów często sprawia, że kwestionuję na ile chce mi się jeszcze kiedykolwiek zagrać w planszową wersję gry w porównaniu do elektronicznej wersji. Większość ameritrashów w ogóle bym ogrywał w takiej tylko postaci, zwłaszcza, że klimat na którym się często opierają takie gry można wzmocnić za pomocą warstwy audiowizualnej.
Ja np. gram wyłącznie solo jak jestem na coś super zajarany i wiem, że kolejny raz z różnych powodów nie siądę do gry przez następne 2tygodnie to wtedy mam rozwiązanie albo ni grać albo zagrać sobie samemu. Mimo to pomimo pierwotnej zajawki typu o super znowu gram, to po kilku ruchach to znika i jednak stwierdzam, że samemu to nie to samo i chowam zabawki z powrotem .
- ArnhemHorror
- Posty: 509
- Rejestracja: 01 maja 2013, 23:09
- Lokalizacja: NibyLandia
- Has thanked: 347 times
- Been thanked: 167 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Ja się akurat zgadzam z Donmakaron, że obsługa AH LCG jest dużo bardziej upierdliwa niż w LOTR LCG. I nie chodzi mi na pewno tutaj o składanie talii. Ba, w LOTR LCG jest tego akurat znacznie więcej i zupełnie mi to nie przeszkadza, bo budowanie talii pod konkretny scenariusz jest znaczącą częścią gry. W LOTR mieszam kilka talii scenariusza (najczęściej 3-4), czytam kilka linijek setupu i gotowe - można grać. A w trakcie gry informacji do śledzenia nie jest wiele, ot zdarzy się od czasu jakaś lokacja, czy wróg, zmieniająca globalnie stan gry, ale jest to dla mnie jak najbardziej do ogarnięcia i nie psuje mi to przyjemności z gry.Miszon pisze: ↑22 lut 2022, 12:13Hmm... ale dla mnie to już nie jest obsługa gry, to jest już sama gra. Dokładanie żetonów wskazówek na lokację i doomu nie trwa długo, czytanie scenariusza jest integralną częścią gry, ciągnięcie kart też. Serio, ja tam nie czuję jakiejś dużej obsługi, wszystko jest "w trakcie".W trakcie rozgrywki należy śledzić dwa wątki scenariusza, miotać potworami, prowadzić dość rozbudowany upkeepTo jest 5, max. 10 minut.składamy scenariusz z kilku mini talii, czytamy rozkładamy, ustawiamy, dobieramy ręce, muliganujemy
A składanie talii i budowanie postaci? Nad tym można myśleć godzinami, czy dniami. Ale czy to jest już w trakcie gry? Czy myślenie o grze, to już gra? To pytanie zostawmy filozofom .
W AH jest tego wszystkiego dużo, dużo więcej. Począwszy od setupu, gdzie musimy najpierw zebrać sporo małych tali (niektóre zawierają 2-3 karty!), przeszukać je, żeby odłożyć jakieś karty, sprawdzając w międzyczasie log kampanii, bo to często dużo zmienia w setupie. I do tego jeszcze przygotowanie mapy... No weź tu się człowieku nie pomyl, bo inaczej zepsujesz rozgrywkę. A jeśli o nią chodzi, to ilość informacji jakie trzeba non-stop śledzić potrafi przytłoczyć: agenda, akt, lokacje i ich połączenia (zwłaszcza jeśli nie używa się żadnych znaczników pomiędzy lokacjami), wrogowie i algorytmy ich poruszania się, zmieniający się stan gry wpływający na rozkład worka chaosu... Tego jest czasami zbyt wiele. Możliwe, że nie powinienem się do tego wszystkiego odnosić jako obsługi gry, ale sama gra nie pomaga zbytnio w ogarnięciu tych informacji na stole. Dodając do tego często mało spektakularny rozwój talii pomiędzy scenariuszami, to stosunek gry w grze do mojego zmęczenia nią zaczyna często obierać niepożądane proporcje. A radość z wygranej po uzmysłowieniu sobie, że coś zagraliśmy źle, pryska momentalnie.
To powiedziawszy, mogę tylko dodać, że uwielbiam zarówno LOTR LCG, jak i AH LCG, ale do tej drugiej chyba już nigdy nie usiądę do rozgrywki solo, a na pewno nie do beztroskiej gry ze szklaneczką whiskey, jak w przypadku LOTRa. W więcej osób już tak, bo co kilka głów do ogarnięcia gry, to nie jedna.
Ostatnio zmieniony 22 lut 2022, 14:17 przez ArnhemHorror, łącznie zmieniany 1 raz.
W życiu jest miejsce na jedynie 3 2 1 LCGi.