Czy obsługa gry męczy...
-
- Posty: 2515
- Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
- Has thanked: 1015 times
- Been thanked: 492 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
No cóż, wszystko kwestia gustu. Ja nigdy nie siądę do LOTR LCG - kupiłem, zagrałem 2 razy, te rozgrywki to było w kółko wykonywanie tego samego, zasnąłem z nudów, sprzedałem.
Mój największy zawód planszówkowy - a tak uwielbiam świat LOTR..., dałem 3, czy 4/10 na BGG.
Mój największy zawód planszówkowy - a tak uwielbiam świat LOTR..., dałem 3, czy 4/10 na BGG.
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
- ArnhemHorror
- Posty: 498
- Rejestracja: 01 maja 2013, 23:09
- Lokalizacja: NibyLandia
- Has thanked: 325 times
- Been thanked: 153 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Tylko jak to się ma do dyskusji o męczącej obsludze gry?
W życiu jest miejsce na jedynie 3 2 1 LCGi.
-
- Posty: 2515
- Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
- Has thanked: 1015 times
- Been thanked: 492 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Że mnie męczyło to, że w LOTR nic się nie dzieje, a przez to ta niewątpliwie mniejsza niż w AH obsługa sprawiała wrażenie, że całe granie sprowadza się do obsługi gry (ciągniesz w kółko karty i przesuwasz je z miejsca na miejsce i zaznaczasz poziom zagrożenia).
Także jest to czysto subiektywne uczucie - w AH najwyraźniej na tyle się zanurzam w rozgrywce, że nie dostrzegam obsługi, bo jest ona integralną częścią gry i pozwala mi spokojnie pomyśleć nad kolejnym ruchem.
Także jest to czysto subiektywne uczucie - w AH najwyraźniej na tyle się zanurzam w rozgrywce, że nie dostrzegam obsługi, bo jest ona integralną częścią gry i pozwala mi spokojnie pomyśleć nad kolejnym ruchem.
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
- sliff
- Posty: 928
- Rejestracja: 29 maja 2020, 15:27
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 322 times
- Been thanked: 380 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Nie rozumiem zupełnie takiego rozgraniczenia, że jeśli przesuwam kostki i dokładam żetony w swojej rundzie to gram, a jeśli na koniec rundy to jest zbędny upkeep i zło. A jak dla kogoś jakakolwiek ustawianie pionków jest "pracą" to może planszówki nie są dla niego i faktycznie jak już grać to na komputerze - tylko nie w plaszówki bo machanie myszką aby przesuwać wirtualne pionki to już musi być całkowite kuriozum. Ciekawe czy forach krzyżówkowych ludzie narzekają na męczące wpisywanie liter w krateczki.
Odnośnie wspomnianego na początku EH, ten upkeep pomiędzy turami trwa mniej niż minutę, może 1.5 jak jest efekt rozrachunku i dużo się dzieje na planszy. Na 4 graczy ciągniesz kartę, rozpatrujesz akcje i do 3 efektów które jakieś super skompkikowane nie są: postęp omenu - zliczenie do 3 i przesunięcie żetonu, namnożenie bram - 2 żetony bram i 2 żetony z woreczkam, wskazówki - położenie 2 żetonów.
Jeśli jest 16 tur to 15min na 2.5-3h godzinną grę to tak dużo ?
Co do składania i rozkładania, to też jest maks po 5 min (króry dodatkowo można podzieli między współgraczy). A jak gra ma jakiś irytujący elelement przy rozkładaniu, a jest warta grania to dostaje insert i problem znika.
A dla osób które mają argumentujących "nie gram bo mi się niechce rozkładać" - macie tak w życiu że nie macie 2h czasu na film, ale na 3 odcinki serialu po 40min to już czas jest ?
Odnośnie wspomnianego na początku EH, ten upkeep pomiędzy turami trwa mniej niż minutę, może 1.5 jak jest efekt rozrachunku i dużo się dzieje na planszy. Na 4 graczy ciągniesz kartę, rozpatrujesz akcje i do 3 efektów które jakieś super skompkikowane nie są: postęp omenu - zliczenie do 3 i przesunięcie żetonu, namnożenie bram - 2 żetony bram i 2 żetony z woreczkam, wskazówki - położenie 2 żetonów.
Jeśli jest 16 tur to 15min na 2.5-3h godzinną grę to tak dużo ?
Co do składania i rozkładania, to też jest maks po 5 min (króry dodatkowo można podzieli między współgraczy). A jak gra ma jakiś irytujący elelement przy rozkładaniu, a jest warta grania to dostaje insert i problem znika.
A dla osób które mają argumentujących "nie gram bo mi się niechce rozkładać" - macie tak w życiu że nie macie 2h czasu na film, ale na 3 odcinki serialu po 40min to już czas jest ?
- warlock
- Posty: 4636
- Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1027 times
- Been thanked: 1945 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
No, a co robisz często w ramach swoich dwóch akcji w tej grze? "Weź bilet" i "porusz się". Ta decyzja trwa 10 sekund. Masz poczucie, że nic nie zrobiłeś. A potem 1,5 minuty obsługi gry . Właśnie ta proporcja zabija imo jakikolwiek fun, jaki mógłbym mieć z Eldritcha. To jest "Obsługa Gry - The Board Game" . Niestety.sliff pisze: ↑22 lut 2022, 14:35 Odnośnie wspomnianego na początku EH, ten upkeep pomiędzy turami trwa mniej niż minutę, może 1.5 jak jest efekt rozrachunku i dużo się dzieje na planszy. Na 4 graczy ciągniesz kartę, rozpatrujesz akcje i do 3 efektów które jakieś super skompkikowane nie są: postęp omenu - zliczenie do 3 i przesunięcie żetonu, namnożenie bram - 2 żetony bram i 2 żetony z woreczkam, wskazówki - położenie 2 żetonów.
Jeśli jest 16 tur to 15min na 2.5-3h godzinną grę to tak dużo ?
- sliff
- Posty: 928
- Rejestracja: 29 maja 2020, 15:27
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 322 times
- Been thanked: 380 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
1. No skoro obsługa gry trwa 15 a cała gra 2,5h to raczej tura gracza nie moze trwać 10sek, tylko tak 2 minuty na gracza.warlock pisze: ↑22 lut 2022, 14:42No, a co robisz często w ramach swoich dwóch akcji w tej grze? "Weź bilet" i "porusz się". Ta decyzja trwa 10 sekund. Masz poczucie, że nic nie zrobiłeś. A potem 1,5 minuty obsługi gry . Właśnie ta proporcja zabija imo jakikolwiek fun, jaki mógłbym mieć z Eldritcha.sliff pisze: ↑22 lut 2022, 14:35 Odnośnie wspomnianego na początku EH, ten upkeep pomiędzy turami trwa mniej niż minutę, może 1.5 jak jest efekt rozrachunku i dużo się dzieje na planszy. Na 4 graczy ciągniesz kartę, rozpatrujesz akcje i do 3 efektów które jakieś super skompkikowane nie są: postęp omenu - zliczenie do 3 i przesunięcie żetonu, namnożenie bram - 2 żetony bram i 2 żetony z woreczkam, wskazówki - położenie 2 żetonów.
Jeśli jest 16 tur to 15min na 2.5-3h godzinną grę to tak dużo ?
2. No ja akurat właśnie nie mam tego poczucia. Cośtam się przybliżę do celu, może się uda pokonać potwora, rozpatrzyć jakieś spotkanie i zdobyć coś fajnego. Nie każdemu gra musi się podobać, ale to nie jest kwestia obslugi. Bo tak patrząc całkowicie z boku to można każdą z gier objechać na zasadzie co oni przy tym stole robią - typ kminił przez 10 minut a potem położył 1 ludzika i wziął 3 czerwone kostki, niepoważni są.
- warlock
- Posty: 4636
- Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1027 times
- Been thanked: 1945 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Grałem dwa razy, dla mnie to wyłącznie kwestia obsługi .Nie każdemu gra musi się podobać, ale to nie jest kwestia obslugi.
-
- Posty: 255
- Rejestracja: 11 sty 2014, 22:31
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 101 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Dla mnie kwintesencja tego tematu jest Le Havre. Wykładanie żetonów surowców przez cały czas z miejsca na miejsce doprowadza mnie do szału. I nie pomaga tu żaden organizer ani insert. Powtarzalność i częstotliwość tego samego ruchu ręka jest bardzo męcząca.
- Trolliszcze
- Posty: 4776
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
- Has thanked: 69 times
- Been thanked: 1031 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Naprawdę? Kurczę, lubię sobie czasem dla funu pograć w EH (mam nawet znajomą, która chce grać tylko w to) i nigdy czasu upkeepu nie mierzyłem, ale minuta...? Może na początku gry. A później? Wchodzi czerwona błyskawica i oprócz standardowego zdarzenia z karty Mitów możesz mieć: potwory na planszy, których efekty trzeba rozpatrzyć; pogłoskę lub nawet dwie; stany, które trzeba rozpatrzyć, czasem jakieś unikalne przedmioty czy artefakty... Dam sobie rękę uciąć, że niejednokrotnie trwa to DUŻO dłużej niż minutę (choć, jak już pisałem, nigdy tego nie mierzyłem).
EDIT: (Swoją drogą nie rozumiem, po co w tego typu grze jeszcze bardziej uwypuklać problem za pomocą efektów takich jak wstrzymanie, zagubienie w czasie i przestrzeni itp. Uważam, że mechaniki, które karzą gracza wyłączeniem z rozgrywki - i to przeważnie za pechowe rzuty kośćmi - są co najmniej... głupie.)
- kaszkiet
- Posty: 2807
- Rejestracja: 03 maja 2013, 13:06
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 308 times
- Been thanked: 525 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Różnica polega na tym, że w pierwszym przypadku podejmujesz decyzje, a w drugim robisz to, co gra nakazuje zrobić.
- sliff
- Posty: 928
- Rejestracja: 29 maja 2020, 15:27
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 322 times
- Been thanked: 380 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Czyli co, jakbyśmy usiedli razem do gry i zająłbym się fazą mitów to zgodziłbyś się że gra jest 10/10 ?
Też nigdy tego nie mierzyłem, przy najbliżej okazji zrobię to. Ale nawet niech rozpatrzenie ostatnich 4 zajeło by dodatkowo 10 minut to nadal jest 25 minut z 2,5-3h gry ~15% czasu. Nadal dość daleko od tezy o więcej fazy gry niż grania.Trolliszcze pisze: ↑22 lut 2022, 15:05Naprawdę? Kurczę, lubię sobie czasem dla funu pograć w EH (mam nawet znajomą, która chce grać tylko w to) i nigdy czasu upkeepu nie mierzyłem, ale minuta...? Może na początku gry. A później? Wchodzi czerwona błyskawica i oprócz standardowego zdarzenia z karty Mitów możesz mieć: potwory na planszy, których efekty trzeba rozpatrzyć; pogłoskę lub nawet dwie; stany, które trzeba rozpatrzyć, czasem jakieś unikalne przedmioty czy artefakty... Dam sobie rękę uciąć, że niejednokrotnie trwa to DUŻO dłużej niż minutę (choć, jak już pisałem, nigdy tego nie mierzyłem).
Mówię tutaj czasie potrzebnym na fizyczne wykonanie akcji, decyzja jest podjęta tylko trzeba poprzestawiać. Tutaj myślę teraformacja może być dobrym przykładem gdzie w trakcie tury wykładasz karty, podnosisz obniżasz poziomy produkcji, płacisz, dokładasz mikroby itd. I sama ta fizyczna manipulacja zasobami fizycznie zauważalnie trwa.
- Trolliszcze
- Posty: 4776
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
- Has thanked: 69 times
- Been thanked: 1031 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
To zależy także od tego, co gracze rozumieją przez "granie". Dla wielu osób granie sprowadza się do decyzyjności i sprawczości, a np. czytanie tekstu fabularnego się do czynności sprawczych ani decyzyjnych nie zalicza. Jeśli dla takiej osoby granie to, mówiąc kolokwialnie, "kminienie nad planszą", to EH rzeczywiście ma tego grania bardzo niewiele. No i, tak jak pisałem, jest to gra, która sama lubi ten problem potęgować, różnymi efektami tę sprawczość ograniczając jeszcze bardziej (przez stracone tury itp.).
-
- Posty: 2515
- Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
- Has thanked: 1015 times
- Been thanked: 492 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Jeszcze należy wyszczególnić, czy setup i składanie gry jest jej obsługą, czy jednak "czynnościami przed/po grze".
Wg mnie nie jest to obsługa gry, bo nie jest to w jej trakcie.
Co do gier, gdzie jest najlepszy stosunek "granie" vs. "obsługa", to pewnie wygrywają jakieś gry logiczne, szachy czy go - tam ruch trwa ułamek sekundy, ale przygotowania do niego nawet wiele minut .
Wg mnie nie jest to obsługa gry, bo nie jest to w jej trakcie.
Co do gier, gdzie jest najlepszy stosunek "granie" vs. "obsługa", to pewnie wygrywają jakieś gry logiczne, szachy czy go - tam ruch trwa ułamek sekundy, ale przygotowania do niego nawet wiele minut .
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
- sliff
- Posty: 928
- Rejestracja: 29 maja 2020, 15:27
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 322 times
- Been thanked: 380 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
W takim układzie 100% racji. jeśli za "granie" liczymy czas trwania tury to faktycznie w EH to może być to 10-20 sekund na rundę trwającą pod 10 minut. I ten przelicznik jest wyjątkowo marny na tle innych grier, nawet wielu przygodówek.
- E2MD
- Posty: 382
- Rejestracja: 11 kwie 2017, 12:42
- Lokalizacja: 43-518
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 135 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Dorzucę swoje trzy grosze.
Sprzedałem kilka gier z powodu męczącej obsługi gry - z czego podzieliłbym to na trzy kategorie:
a) istnieje cyfrowy odpowiednik w którego mogę zagrać: wspomniana Cywilizacja czy Smallworld (uwielbiam gry)
b) nie istnieje cyfrowy odpowiednik - właśnie AH czy Cerebria (lubię, ale nie na tyle by się męczyć)
c) gra planszowa jest adaptacją cyfrowego odpowiednika i jednak wolę zagrać na konsoli - Kuchenna Gorączka (czyli Overcoocked)
Nie kupiłem kilku gier tylko i wyłącznie z powodu zbyt rozbudowanego setupu - np. ANNO1800 lub kolorystyki - np. Ganges.
Ciekawostka: sprzedałem Królestwo Królików bo nic absolutnie nie widziałem na planszy, a dosłownie dzień później znalazłem informację, że można kupić powiększoną planszę.
Sprzedałem kilka gier z powodu męczącej obsługi gry - z czego podzieliłbym to na trzy kategorie:
a) istnieje cyfrowy odpowiednik w którego mogę zagrać: wspomniana Cywilizacja czy Smallworld (uwielbiam gry)
b) nie istnieje cyfrowy odpowiednik - właśnie AH czy Cerebria (lubię, ale nie na tyle by się męczyć)
c) gra planszowa jest adaptacją cyfrowego odpowiednika i jednak wolę zagrać na konsoli - Kuchenna Gorączka (czyli Overcoocked)
Nie kupiłem kilku gier tylko i wyłącznie z powodu zbyt rozbudowanego setupu - np. ANNO1800 lub kolorystyki - np. Ganges.
Ciekawostka: sprzedałem Królestwo Królików bo nic absolutnie nie widziałem na planszy, a dosłownie dzień później znalazłem informację, że można kupić powiększoną planszę.
Nie przyszedłem tutaj wygrać
Re: Czy obsługa gry męczy...
Czyli z tym EH jednak miałem nosa. A jak sprawa wygląda przy Arcana Machina? Ktoś pisał o Nemesis, że męcząca. Pomijając setup, który jest do strawienia (mnie drażni składanie woreczka intruzów) reszta idzie płynnie. Przesunięcie 1, 2 znaczników, obrażenia od ognia intruzów, ruch potworów, wydarzenie i kolonia. Bardzo szybko to się ogarnia. Zdecydowanie szybciej niż w EH. Zwłaszcza rozrachunek jest mocno upierdliwy jak jest dużo stanów i przedmiotów.
- Nilis
- Posty: 637
- Rejestracja: 26 mar 2020, 13:35
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 243 times
- Been thanked: 355 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
W posiadłości szaleństwa męcząca jest rola osoby gapiącej się w aplikacje i czytającej wszystko co tam się pojawia. Ja ostatnio miałem tę "przyjemność" i umordowalem się bardzo
Osobiście często bardziej wolę pograć z ludźmi w planszówki, niż słuchać, co wydaje im się, że mają do powiedzenia. feniks_ciapek
- Fruczak Gołąbek
- Posty: 918
- Rejestracja: 29 wrz 2009, 00:56
- Lokalizacja: Warmińsko-mazurskie
- Has thanked: 72 times
- Been thanked: 39 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Hej to moja ryba. Układanie planszy to dla mnie męka . Dodatkowo łatwo coś przestawić przypadkiem, a gram w to z dziećmi także ryzyko wzrasta. Ale jest na tablety za 4.99zł i jakaś troszkę brzydsza darmowa wersja.
- Evokenx
- Posty: 275
- Rejestracja: 10 lip 2020, 16:14
- Lokalizacja: Śląsk
- Has thanked: 525 times
- Been thanked: 52 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Dla mnie trochę dziwne jest to wasze "narzekanie" na obsługę gry
Nie wiem, może to kwestia tego że ja wyrosłem na grach elektronicznych, a planszówkami bardziej zainteresowałem się dopiero 4 lata temu. To też do gier planszowych przeniosłem się właśnie żeby między innymi odetchnąć trochę od tej elektroniki i całkowicie świadomy byłem że wszystko "ja" będę obsługiwał a nie AI Ja lubię po prostu posiedzieć przy planszówce, poprzestawiać żetoniki, potasowac karty itd. Dla mnie obsługa gry jest naturalna i też w sumie przyjemna chociaż wiadomo najlepsze jest główne mięso rozgrywki ^^
Co do EH to dla mnie jedna z najlepszych gier, obsługi gry wcale nie ma aż tak dużo więcej w porównaniu do "czystego grania" Choć w sumie ja sobie pomogłem dosłownie paroma home rulsami żeby było więcej decyzyjności Dla mnie jedynym utrapieniem jest setup tej gry bo jest mnóstwo stosikow kart do przetasowania
W każdym razie choć rozumiem problem obsługi gry to dla mnie on jest wpisany w przyjemność grania w gry planszowe. Gdyby mi to przeszkadzało to raczej zostałbym przy grach elektronicznych, dlatego trochę dziwi mnie tak wiele głosów przeciw obsłudze gry
Nie wiem, może to kwestia tego że ja wyrosłem na grach elektronicznych, a planszówkami bardziej zainteresowałem się dopiero 4 lata temu. To też do gier planszowych przeniosłem się właśnie żeby między innymi odetchnąć trochę od tej elektroniki i całkowicie świadomy byłem że wszystko "ja" będę obsługiwał a nie AI Ja lubię po prostu posiedzieć przy planszówce, poprzestawiać żetoniki, potasowac karty itd. Dla mnie obsługa gry jest naturalna i też w sumie przyjemna chociaż wiadomo najlepsze jest główne mięso rozgrywki ^^
Co do EH to dla mnie jedna z najlepszych gier, obsługi gry wcale nie ma aż tak dużo więcej w porównaniu do "czystego grania" Choć w sumie ja sobie pomogłem dosłownie paroma home rulsami żeby było więcej decyzyjności Dla mnie jedynym utrapieniem jest setup tej gry bo jest mnóstwo stosikow kart do przetasowania
W każdym razie choć rozumiem problem obsługi gry to dla mnie on jest wpisany w przyjemność grania w gry planszowe. Gdyby mi to przeszkadzało to raczej zostałbym przy grach elektronicznych, dlatego trochę dziwi mnie tak wiele głosów przeciw obsłudze gry
Re: Czy obsługa gry męczy...
Męczy mnie ogarnianie zasad, pewnie też dlatego że gram głównie solo bądź z 9-latką. Muszę sam walczyć z instrukcjami itp. Stosunkowo do znakomitej większości osób na forum gram od stosunkowo niedawna. Większość mojego życia to PC i Xbox jeżeli chodzi o gry.
Odbiłem się już od kilku gier które może inni uznali by za banalne. Jeżeli mam walczyć z instrukcją to się podaję.
Przekładanie kart, sprzętu i wszelakiego ruchy na planszy są jednym z głównych elementów gry, mi sprawiają frajdę.
Gdy grałem w TE Mechs mnóstwo frajdy dawało mi przezbrajanie mechów. Karty uwielbiam. Mam kilka gier z tematyk których jeszcze nie tykałem i nie mogę się doczekać.
Wczoraj odpaliłem Zombie teenz i miałem świetny zaskok. Moja 9 latka, ogarnęła zasady, wytłumaczyła ojcu i kolejne 4h Nas nie było. Gra prosta, ale to nie ja musiałem rozkminiać. Super rzecz.
Edit. Kiedyś już o tym wspominałem. Kiepska instrukcja potrafi rozłożyć świetną grę.
Odbiłem się już od kilku gier które może inni uznali by za banalne. Jeżeli mam walczyć z instrukcją to się podaję.
Przekładanie kart, sprzętu i wszelakiego ruchy na planszy są jednym z głównych elementów gry, mi sprawiają frajdę.
Gdy grałem w TE Mechs mnóstwo frajdy dawało mi przezbrajanie mechów. Karty uwielbiam. Mam kilka gier z tematyk których jeszcze nie tykałem i nie mogę się doczekać.
Wczoraj odpaliłem Zombie teenz i miałem świetny zaskok. Moja 9 latka, ogarnęła zasady, wytłumaczyła ojcu i kolejne 4h Nas nie było. Gra prosta, ale to nie ja musiałem rozkminiać. Super rzecz.
Edit. Kiedyś już o tym wspominałem. Kiepska instrukcja potrafi rozłożyć świetną grę.
-
- Posty: 698
- Rejestracja: 28 wrz 2018, 09:49
- Lokalizacja: Rzeszów
- Has thanked: 462 times
- Been thanked: 390 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Na pytanie zadane na początku - tak, męczy mnie obsługa gry, jeśli nie wykonuję swojej akcji tylko akcję gry i to trwa - najbardziej odczuwalne dla mnie to było właśnie w Arkham Horror 3 edycja, gdzie nasze akcje zajmują nieporównywalnie mniej czasu niż akcja losowania, dokładania, przesuwania potworów - no masakra.
Tak samo po początkowym zachwycie automami po prostu je znielubiłem (wyjątek Projekt Gaja, kapitalna automa). Nie lubię zbytniej obsługi gry poza swoją turą a to niestety wymaga przy automach.
Tak samo męczy mnie, jak gra daje tysionpińcet zależności przeciwników, myliony statusów, rzucania kostkami sprawdzając te wszystkie karty/statusy. Niby gra złożona, a czuję się jakbym miał pracować, mniej czasami znaczy lepiej.
A odpowiadając na pytanie o Machinę Arcana w odniesieniu do gier 'Arkham' - Machina jest kapitalna, tura 'gry' jest super szybka, nawet się nie oglądnę jak znowu mam akcję swoich bohaterów - i dzięki temu wiem, że gra zostanie u mnie na stałe.
Tak samo po początkowym zachwycie automami po prostu je znielubiłem (wyjątek Projekt Gaja, kapitalna automa). Nie lubię zbytniej obsługi gry poza swoją turą a to niestety wymaga przy automach.
Tak samo męczy mnie, jak gra daje tysionpińcet zależności przeciwników, myliony statusów, rzucania kostkami sprawdzając te wszystkie karty/statusy. Niby gra złożona, a czuję się jakbym miał pracować, mniej czasami znaczy lepiej.
A odpowiadając na pytanie o Machinę Arcana w odniesieniu do gier 'Arkham' - Machina jest kapitalna, tura 'gry' jest super szybka, nawet się nie oglądnę jak znowu mam akcję swoich bohaterów - i dzięki temu wiem, że gra zostanie u mnie na stałe.
Re: Czy obsługa gry męczy...
Mnie często uciążliwa obsługa w trakcie gry odrzuca od gry. Ale podzieliłbym obsługę gry na przynajmniej dwie kategorie. A do tego jeszcze oddzieliłbym to od przygotowania do gry.
Po pierwsze obsługa polegająca na manipulowaniu elementami. Postaw znacznik, przenieś znacznik, znajdź kartę, wymień kartę na inną spośród 1200 w kolekcji, porusz 17 potworów i znajdź 10 kolejnych kafelków, żeby rozłożyć na nich 6 kolejnych potworów. I w zasadzie nie wiem już sam do którego pudełka sięgnąć, bo figurki są w dwóch, karty w trzecim, a kafelki w czwartym, piątym i szóstym. Niektóre gry cierpią na to w ramach rozbudowy kolekcji o kolejne dodatki i niestety czasami potrafi to boleć. Ale bywa tez tak, że dobra organizacja gry potrafi rozwiązać sporo z tych problemów. Np. Posiadłość Szaleństwa obsługuje mi się wygodnie, bo przygotowałem sobie idealny dla mnie insert, a do tego wiem, że gra wykorzystuje zawsze kafelki z podstawki i jednego z dodatków. Podobnie jest w Imperium atakuje. Ale już figurki i karty trzeba mieć dobrze posegregowane, żeby się nie denerwować.
Poroblem z szukaniem "kafelków" i "kart" miałem za to w 7th Continent. Ciągłe wyszukiwanie kolejnych elementów mapy, wymienianie ich na inne, wyszukiwanie stanów, wyszukiwanie kart jedzenia i całej reszty i chowanie tego na odpowiednie miejsce, żeby nie utonąć w bałaganie męczył mnie niemal fizycznie. W Szczękach Lwa irytowało mnie samo przesuwanie żetonów na planszetce żywiołów, bo był to kolejny element dołożony do i tak wielu - odświeżanie talii potworów, przesuwanie potworów, odświeżanie talii modyfikatorów, sprawdzanie położenia znaczników stanów na kazdym potworze i bohaterze i odrzucenie tych, które powinny zostać w danej turze odrzucone.
Drugi rodzaj obsługi, to wszystkie te polecenia, za którymi trzeba podążyć, żeby rozgrywka mogła się toczyć dalej. I tutaj faktycznie przyznaję, że Arkham Horror LCG, którego uwielbiam, ma z tym czasami spore problemy. Chodzi mi głównie o skomplikowane zależności, za którymi trzeba podążać. W miarę ogrania w róznych grach pewnie można się do tego przyzwyczaić, W Nemesis jest to obsługa poleceń gry, które rozrzucone w wielu miejscach instrukcji trzeba przez cały czas kontrolować. W niektórych grach zdolności niektórych przeciwników aktywują innych przeciwników, przez co zaczyna się robić skomplikowanie i trzeba uważać, żeby się nie zgubić. Czasami dociągnięcie jakiegoś wydarzenia uruchamia inne wydarzenia. Sprawia to, że dochodzi do sytuacji, gdy prosta i oczywista tura gracza zaczyna być dominowana przez turę/fazę "Gry", która staje się skomplikowana i męcząca. Ale mam wrażenie, że ten rodziaj obsługi jest charakterystyczny przede wszystkim dla gier solo, które muszą symulować przeciwnika.
Wydaje mi się, że problem pojawia się właśnie na styku ciężkości i zaangażowania w obie te fazy. Bo w momencie gdy faza gracza to dwie proste akcje, gdzie jedna to zawsze będzie ruch, a druga często jest bardzo ograniczona, powstaje wrażenie, że ja tu mam takie łatwe, nieznaczące nic decyzje do podjęcia, a za chwilę będę robił rzeczy, które mają ogromny wpływ na stan rozgrywki, wydarzyć się może dużo, a w dodatku zmęczy mnie, jako gracza, bardziej niż moja tura, bo z jednej strony łatwo się pomylić, a z drugiej strony czynności do wykonania jest mnóstwo i jeszcze obejmują w dużej mierze problem obsługi elementów gry. Pojawia się irytacja, bo ja tu oczekuję np. fajnej przygody, nie chcę, żeby przykryła ją mechanika, i w swojej fazie gry faktycznie to dostaję, ale za chwilę wchodzi ta cała mechanika i klimat gdzieś pryska, bo muszę sobie robić za komputer. Albo chciałbym pomyśleć nad swoimi decyzjami, a gra mi przeszkadza i musze się skupić na tym, co i tak sie dzieje niezależnie ode mnie.
W moim przypadku jest tak, że im trudniejsza i bardziej wymagająca jest faza gracza, im więcej decyzji mogę w niej podjąć lub im większa jest ich waga, tym więcej jestem w stanie wybaczyć skomplikowanemu etapowi obsługi fazy "Gry". W Arkham Horror LCG dochodzi do tego fakt, że ta obsługa gry jest rozrzucona na wszystkie fazy, czyli i fazę badaczy i fazę mitów. Bo z jednej strony w fazie badaczy wykonujemy swoje akcje rozpatrując zdolności lokacji, talii tajemnic i aktów, i nowo pojawiające się akty i tajemnice, czyli sprawdzając przez cały czas wymagania gry. A w drugiej, w fazie gry również mamy możliwość wpływania na grę, poprzez odpalanie zdolności z kart, przeznaczanie kart do testów umiejętności, zarządzanie obrażeniami i przerażaniem, itp. Sama faza wrogów w grze jest za to prosta i szybka. Za to ten element, który faktycznie w Arkham Horror może odrzucić, to ogromna liczba zależności i konieczność ogarnięcia tego wszystkiego na stole.
Przyznam, że zdarzyło się mi porzucić za pierwszym razem cykl Przerwany krąg właśnie z tego powodu. To, co działo się na stole w grze dwuosobowej, w trwającym już wyjątkowo długo scenariuszu stało się na tyle nieznośnie, że w grze zdarzało nam się popełniać coraz więcej błędów. Karty zagrożeniach w obszarach gracza blokujące wykonanie pewnych czynności, osłabienia, które się tam pojawiły, walka wrogów zależna od karty aktu i wytrzymałość zależna od innych jeszcze kart, a jeszcze przez inne modyfikowana, w zależności od liczby innych wrogów... Do tego zdolności lokacji odpalane w zależności od powodzenia akcji badania i kombujące się ze zdolnościami wrogów w lokacjach i dołączonych do nich kart. Przerosło mnie to, chociaż zasady tej gry znam bardzo dobrze, łącznie ze szczegółowym przebiegiem tury i etapami rozpatrywania testów. To była specyficzna rozgrywka, gdzie dopuściliśmy do nagromadzenia pewnych niekorzystnych elementów komplikujących mechanikę, ale jednak gra na to pozwoliła. A nad wszystkim panować musiałem sam i prowadzić przez to wszystko drugiego gracza.
Zwykle jednak w HwA LCG nie przeszkadza mi zupełnie obsługa gry. Znam ją na tyle, że nie mam problemów z zapamiętaniem jak coś działa i jak wpłynie na inne elementy, a z kolei trzy dowolne akcje, rosnący "silniczek", i mnogość decyzji w turze gracza, wynikająca z kart na ręce, w talii, stosie kart odrzuconych, lokacji, które mamy w grze, sprawiają, że czuję, że mam tam do zrobienia sporo. Nawet w fazie mitów. Aktywacja potworów jest bardzo prosta, ruch i atak. W tym czasie często mam możliwość zareagować nawet poza swoją turą (np. zdolności reakcji, zarządzanie obrażeniami, szybkie karty), porządkowanie gry też. Faza mitów sama w sobie też zwykle nie spowalnia gry i daje poczucie niepewności i przygody. Zaś samo odczytywanie historii, czy to z księgi kampanii, czy z kart lokacji, to dla mnie integralny element przygody i w ogóle nie traktuję tego jako obsługi gry. Ta gra to dla mnie opowieść, a fabuła cyklu stanowi ramy małych fabułek, którymi będą moje rozgrywki i to co się w trakcie nich wydarzy.
Nie traktuję też budowania talii gracza, jako obsługi gry, chociaż rozumiem, że może to być element odrzucający wielu graczy. Jeśli budowa talii byłaby obsługą, to za taką trzeba też uznać draft kart w 7 cudów, albo wybór akcji i obmyślanie strategii w dowolnym euro. Tutaj to jest wyrzucone przed rozgrywkę, ale mimo wszystko to jest tworzenie planu gry, gdzie to od gracza zależy 100 procent tego, co się wydarzy (czyli co się znajdzie w jego talii). Z drugiej strony jest możliwość skrócenia tej obsługi do minimum, poprzez zagranie sugerowanymi kartami (w instrukcji jest lista dla każdego badacza w grze), albo skorzystanie z gotowych talii. Tak czy inaczej rozwój/wybór bohatera w dungeon crawlerze, to nie jest dla mnie, nawet włączając już setup, obsługa gry, tylko aktywne działanie gracza.
No a samo przygotowanie, jak to przygotowanie - dużo zależy od organizacji i od tego, czy robimy to sami, czy w kilka osób. Z jednej strony może zniechęcić do rozłożenia gry, z drugej może być niezauważalne, jak ktoś robi to za nas albo gry nie składamy i do rozłożonej siadamy kolejny raz, bo mamy takie możliwości. Przez to trudno to trochę oceniać.
Po pierwsze obsługa polegająca na manipulowaniu elementami. Postaw znacznik, przenieś znacznik, znajdź kartę, wymień kartę na inną spośród 1200 w kolekcji, porusz 17 potworów i znajdź 10 kolejnych kafelków, żeby rozłożyć na nich 6 kolejnych potworów. I w zasadzie nie wiem już sam do którego pudełka sięgnąć, bo figurki są w dwóch, karty w trzecim, a kafelki w czwartym, piątym i szóstym. Niektóre gry cierpią na to w ramach rozbudowy kolekcji o kolejne dodatki i niestety czasami potrafi to boleć. Ale bywa tez tak, że dobra organizacja gry potrafi rozwiązać sporo z tych problemów. Np. Posiadłość Szaleństwa obsługuje mi się wygodnie, bo przygotowałem sobie idealny dla mnie insert, a do tego wiem, że gra wykorzystuje zawsze kafelki z podstawki i jednego z dodatków. Podobnie jest w Imperium atakuje. Ale już figurki i karty trzeba mieć dobrze posegregowane, żeby się nie denerwować.
Poroblem z szukaniem "kafelków" i "kart" miałem za to w 7th Continent. Ciągłe wyszukiwanie kolejnych elementów mapy, wymienianie ich na inne, wyszukiwanie stanów, wyszukiwanie kart jedzenia i całej reszty i chowanie tego na odpowiednie miejsce, żeby nie utonąć w bałaganie męczył mnie niemal fizycznie. W Szczękach Lwa irytowało mnie samo przesuwanie żetonów na planszetce żywiołów, bo był to kolejny element dołożony do i tak wielu - odświeżanie talii potworów, przesuwanie potworów, odświeżanie talii modyfikatorów, sprawdzanie położenia znaczników stanów na kazdym potworze i bohaterze i odrzucenie tych, które powinny zostać w danej turze odrzucone.
Drugi rodzaj obsługi, to wszystkie te polecenia, za którymi trzeba podążyć, żeby rozgrywka mogła się toczyć dalej. I tutaj faktycznie przyznaję, że Arkham Horror LCG, którego uwielbiam, ma z tym czasami spore problemy. Chodzi mi głównie o skomplikowane zależności, za którymi trzeba podążać. W miarę ogrania w róznych grach pewnie można się do tego przyzwyczaić, W Nemesis jest to obsługa poleceń gry, które rozrzucone w wielu miejscach instrukcji trzeba przez cały czas kontrolować. W niektórych grach zdolności niektórych przeciwników aktywują innych przeciwników, przez co zaczyna się robić skomplikowanie i trzeba uważać, żeby się nie zgubić. Czasami dociągnięcie jakiegoś wydarzenia uruchamia inne wydarzenia. Sprawia to, że dochodzi do sytuacji, gdy prosta i oczywista tura gracza zaczyna być dominowana przez turę/fazę "Gry", która staje się skomplikowana i męcząca. Ale mam wrażenie, że ten rodziaj obsługi jest charakterystyczny przede wszystkim dla gier solo, które muszą symulować przeciwnika.
Wydaje mi się, że problem pojawia się właśnie na styku ciężkości i zaangażowania w obie te fazy. Bo w momencie gdy faza gracza to dwie proste akcje, gdzie jedna to zawsze będzie ruch, a druga często jest bardzo ograniczona, powstaje wrażenie, że ja tu mam takie łatwe, nieznaczące nic decyzje do podjęcia, a za chwilę będę robił rzeczy, które mają ogromny wpływ na stan rozgrywki, wydarzyć się może dużo, a w dodatku zmęczy mnie, jako gracza, bardziej niż moja tura, bo z jednej strony łatwo się pomylić, a z drugiej strony czynności do wykonania jest mnóstwo i jeszcze obejmują w dużej mierze problem obsługi elementów gry. Pojawia się irytacja, bo ja tu oczekuję np. fajnej przygody, nie chcę, żeby przykryła ją mechanika, i w swojej fazie gry faktycznie to dostaję, ale za chwilę wchodzi ta cała mechanika i klimat gdzieś pryska, bo muszę sobie robić za komputer. Albo chciałbym pomyśleć nad swoimi decyzjami, a gra mi przeszkadza i musze się skupić na tym, co i tak sie dzieje niezależnie ode mnie.
W moim przypadku jest tak, że im trudniejsza i bardziej wymagająca jest faza gracza, im więcej decyzji mogę w niej podjąć lub im większa jest ich waga, tym więcej jestem w stanie wybaczyć skomplikowanemu etapowi obsługi fazy "Gry". W Arkham Horror LCG dochodzi do tego fakt, że ta obsługa gry jest rozrzucona na wszystkie fazy, czyli i fazę badaczy i fazę mitów. Bo z jednej strony w fazie badaczy wykonujemy swoje akcje rozpatrując zdolności lokacji, talii tajemnic i aktów, i nowo pojawiające się akty i tajemnice, czyli sprawdzając przez cały czas wymagania gry. A w drugiej, w fazie gry również mamy możliwość wpływania na grę, poprzez odpalanie zdolności z kart, przeznaczanie kart do testów umiejętności, zarządzanie obrażeniami i przerażaniem, itp. Sama faza wrogów w grze jest za to prosta i szybka. Za to ten element, który faktycznie w Arkham Horror może odrzucić, to ogromna liczba zależności i konieczność ogarnięcia tego wszystkiego na stole.
Przyznam, że zdarzyło się mi porzucić za pierwszym razem cykl Przerwany krąg właśnie z tego powodu. To, co działo się na stole w grze dwuosobowej, w trwającym już wyjątkowo długo scenariuszu stało się na tyle nieznośnie, że w grze zdarzało nam się popełniać coraz więcej błędów. Karty zagrożeniach w obszarach gracza blokujące wykonanie pewnych czynności, osłabienia, które się tam pojawiły, walka wrogów zależna od karty aktu i wytrzymałość zależna od innych jeszcze kart, a jeszcze przez inne modyfikowana, w zależności od liczby innych wrogów... Do tego zdolności lokacji odpalane w zależności od powodzenia akcji badania i kombujące się ze zdolnościami wrogów w lokacjach i dołączonych do nich kart. Przerosło mnie to, chociaż zasady tej gry znam bardzo dobrze, łącznie ze szczegółowym przebiegiem tury i etapami rozpatrywania testów. To była specyficzna rozgrywka, gdzie dopuściliśmy do nagromadzenia pewnych niekorzystnych elementów komplikujących mechanikę, ale jednak gra na to pozwoliła. A nad wszystkim panować musiałem sam i prowadzić przez to wszystko drugiego gracza.
Zwykle jednak w HwA LCG nie przeszkadza mi zupełnie obsługa gry. Znam ją na tyle, że nie mam problemów z zapamiętaniem jak coś działa i jak wpłynie na inne elementy, a z kolei trzy dowolne akcje, rosnący "silniczek", i mnogość decyzji w turze gracza, wynikająca z kart na ręce, w talii, stosie kart odrzuconych, lokacji, które mamy w grze, sprawiają, że czuję, że mam tam do zrobienia sporo. Nawet w fazie mitów. Aktywacja potworów jest bardzo prosta, ruch i atak. W tym czasie często mam możliwość zareagować nawet poza swoją turą (np. zdolności reakcji, zarządzanie obrażeniami, szybkie karty), porządkowanie gry też. Faza mitów sama w sobie też zwykle nie spowalnia gry i daje poczucie niepewności i przygody. Zaś samo odczytywanie historii, czy to z księgi kampanii, czy z kart lokacji, to dla mnie integralny element przygody i w ogóle nie traktuję tego jako obsługi gry. Ta gra to dla mnie opowieść, a fabuła cyklu stanowi ramy małych fabułek, którymi będą moje rozgrywki i to co się w trakcie nich wydarzy.
Nie traktuję też budowania talii gracza, jako obsługi gry, chociaż rozumiem, że może to być element odrzucający wielu graczy. Jeśli budowa talii byłaby obsługą, to za taką trzeba też uznać draft kart w 7 cudów, albo wybór akcji i obmyślanie strategii w dowolnym euro. Tutaj to jest wyrzucone przed rozgrywkę, ale mimo wszystko to jest tworzenie planu gry, gdzie to od gracza zależy 100 procent tego, co się wydarzy (czyli co się znajdzie w jego talii). Z drugiej strony jest możliwość skrócenia tej obsługi do minimum, poprzez zagranie sugerowanymi kartami (w instrukcji jest lista dla każdego badacza w grze), albo skorzystanie z gotowych talii. Tak czy inaczej rozwój/wybór bohatera w dungeon crawlerze, to nie jest dla mnie, nawet włączając już setup, obsługa gry, tylko aktywne działanie gracza.
No a samo przygotowanie, jak to przygotowanie - dużo zależy od organizacji i od tego, czy robimy to sami, czy w kilka osób. Z jednej strony może zniechęcić do rozłożenia gry, z drugej może być niezauważalne, jak ktoś robi to za nas albo gry nie składamy i do rozłożonej siadamy kolejny raz, bo mamy takie możliwości. Przez to trudno to trochę oceniać.
Re: Czy obsługa gry męczy...
Nie. Film mozna obejrzec 25 minut, zapisac gdzie sie skonczylo i wrocic do niego za 2 dni. Z rozkladaniem planszowek czy trzymaniem ich rozlozonych jest duzo gorzej.
Ale faktycznie brak sily na rozkladanie to objaw w jakims stopniu znuzenia planszowkami. Jak sie wiecej dzieje w zyciu czy czlowiek sie starzeje to juz brakuje czasu na takie rzeczy i bardziej chodzi o czas i wygode. Co Bardzo Wazne nie chodzi tu tylko o nasze upodobania czy nasza sytuacje ale wspolgraczy. U mnie pamietam jakos tak sie to zaczelo, ze pokazywalem wspolgraczom jakas gre i jako pierwsze zaczelo padac pytanie - a ile to bedzie trwalo? To bylo znamienne.
- BOLLO
- Posty: 5217
- Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
- Lokalizacja: Bielawa
- Has thanked: 1075 times
- Been thanked: 1683 times
- Kontakt:
Re: Czy obsługa gry męczy...
No to moze z innej beczki. Obsluga moze podczas gry nie jest wcale upierdliwe ale przygotowanie gry do rozgrywki juz tak. A mowa o Xwing. To jest moja jedna z najlpeszych gier w jakie gralem. Cala zabawa dla mnie juz sie zaczyna kiedy skladam eskadre. Teoche czuje sie jak przy skladaniu decku do MTG przed turniejem. To owszem moze kogos meczyc ale mi oczywiscie sprawia radosc. Co w takim razie jest upjerdliwe? Ano cala reszta:
-znajdz pilotow
-znajdz karty ulepszen
-uszykuj modele
-uszykuj podstawki wraz z rurkami
-przygotuj diale do odpowiednich modeli
-przygotuj tekturki na podstawki do odpowiednich modeli
-posegreguj znaczniki manewrow
-potasuj i przygotuj talie uszkodzen
-rozdaj zetony
-umiesc pancerze na karty
-rozdaj kosci
-umiesc meteory lub inne znaczniki na planszy
-umiesc modele na planszy
-przeczytaj jakie karty i pilotow ma twoj przeciwnik
-wytlumacz przeciwnikowi jakie ty masz karty i umiejetnosci
-podaj dlon przeciwnikowi
Teraz mozesz zaczac grac....ile? Ile chcecie chociaz my ustalamy 60min.
Gra jest mega ale przygotowanie jest czasochlonne szczegulnie jak ktos ma sporo modeli i setki kart
-znajdz pilotow
-znajdz karty ulepszen
-uszykuj modele
-uszykuj podstawki wraz z rurkami
-przygotuj diale do odpowiednich modeli
-przygotuj tekturki na podstawki do odpowiednich modeli
-posegreguj znaczniki manewrow
-potasuj i przygotuj talie uszkodzen
-rozdaj zetony
-umiesc pancerze na karty
-rozdaj kosci
-umiesc meteory lub inne znaczniki na planszy
-umiesc modele na planszy
-przeczytaj jakie karty i pilotow ma twoj przeciwnik
-wytlumacz przeciwnikowi jakie ty masz karty i umiejetnosci
-podaj dlon przeciwnikowi
Teraz mozesz zaczac grac....ile? Ile chcecie chociaz my ustalamy 60min.
Gra jest mega ale przygotowanie jest czasochlonne szczegulnie jak ktos ma sporo modeli i setki kart
-
- Posty: 436
- Rejestracja: 06 lis 2017, 18:07
- Lokalizacja: Orzesze
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 85 times
Re: Czy obsługa gry męczy...
Męczyło mnie strasznie ciągle tasowanie i niewygodne korzystanie z kart w grze Wielka Pętla. Męczyło i irytowało zarazem, grę wymieniłem po czterech partiach, bo na dodatek była cholernie nudna.