Ostatnio postanowiłem, że pogram czymś czym jeszcze nie grałem (dalej niezmiennie na 4 pierwszych cyklach + Saga), no i w oko wpadł mi Rohan, którego zdaje się jeszcze nie tknąłem w ogóle, bo zawsze wydawały mi się Meh.. w szczególności pod solo. Więc coś tam wyskrobałem i ruszyłem na podbój questów z Zdrady Sarumana i Cieni Przeszłości.
Ruszyłem z Theoden (S), Eomerem (T) i Imrahilem (L) - słabi na początku, ale za to wysokie zagrożenie na start, co złego może się stać
Miałem gdzieś tam świadomość, że lepiej by wymienić na po prostych silne karty, ale zostawiłem tak ze wzglądu na jakieś tam synergię. Plan - Theoden obniża koszt Zwiadowcy ze śnieżnego potoku/Hodowcy koni z zachodniej bruzdy do 0, którzy poświęcają się grzecznie żeby podpakować Eomera z Guthwinem/Imrahila, którzy sami już mają 10 atk co wystarcza, by zabić większość rzeczy i tym samym przywrócić zwiadowce/hodowce na rękę, by znowu byli gotowi do umierania (fajnie maja w tym Rohanie
). I o ile to samo combo działało bardzo fajnie, to problem był z resztą. Finalnie wyszło jak można się było spodziewać i był to najsłabszy deck który stworzyłem, a jednocześnie którego nie porzuciłem w połowie
Nie liczyłem, ale jak miałem win ratio ~30% z tym to było dobrze
Problem leżył w pozostałej części Rohanu. Wszystko było takie meh, pełno unikatowych postaci, którzy wcale cudownie nie są i tak im dłużej tym grałem, tym więcej Rohanu wywalałem z decku. I finalnie zostali w składzie tylko wspomniani wcześniej zwiadowcy/hodowcy + stara dobra Podróżniczka z Zachodniego gościńca. I było dużo lepiej, chociaż tym samym dużo mniej wykorzystaliśmy zdolności Theodena i pojawiała gdzieś się myśl że nie robi, aż tak dużo jak na pana za 12 zagrożenia.
Największym problem była Sheloba, która właściwie była kontrą na całą tę strategię - wrogów jak na lekarstwo, za to ataków milion. Na psuła dużo krwi, dopiero jak stechowałem pod nią obrońców Rammasu to w ciężkich bólach jakoś poszło.
Myślę, że jakby się zdecydować na albo Eomer + Guthwine i wzmocnić jakoś ekonomię, albo Theoden + Guthwin + dorzucić więcej rzeczy do atk i coś by z tego było... może nic dobrego, ale te z 40% WR chociaż
coś takiego np? + jakiś sideboard wzmacniający atk/willpower w zależności od scenariusza
Natomiast jak podejść do tego całego archetypu Rohanu bazujacego na stronnika pod "zrób cóś i odrzuć na koniec" to już nie mam pojęcia... Nawet w tym nowym gotowym decku wrzucają od razu Lothirel, która z tego co kojarzę dopiero weszła w 8mym cyklu? I daje trochę sensu, więc mniemam, że po prostu na moim etapie kolekcji jeszcze nie był ich czas na solo.
Ale trzeba przyznać, że fajnie było zagrać czymś nowym po takim czasie, przez co kurna zacząłem trochę mięknąć z tą reedycją... Mieszanie języków nie wygląda, aż tak źle, bo scenariuszy i tak nie mieszamy, a kart gracza się nie czyta, więc można by pomieszać, za parę lat sprzedać wersje PL i w ogóle... no ale z drugiej strony, ja tak mało w to gram, że te 4 cykle wystarczą do końca życia..