Gra Winsome'a, czyli standardowo mniejszy klon 1830. Trochę drobnego chromu, pozornie najciekawszy to brak wartości par i kapitalizacja firmy po wartości rynkowej w momencie kupna szóstego udziału (czyli jeśli ktoś sprzeda w międzyczasie, to kapitalizacja będzie niższa). Obecnych jest tylko pięć spółek (ważne).
Są też prywatne.
Strasznie niezbalansowane prywatne:
P1 - 20/5, sprzedawalne w żółtej fazie
P2 - 40/10, sprzedawalne w żółtej fazie
P3 - 70/15
P4 - 100/0, niesprzedawalne
P5 - 120/20, sprzedawalne w żółtej fazie
P6 - 150/25
Generalnie konsensus w trakcie gry był taki, że ten, kto kończy z jedną spółką, nie ma szans na zwycięstwo. A z czego to, kto tak kończy wynika? Z aukcji. Dlatego przerywaliśmy przedwcześnie partię (gdy tylko było pewne, że ktoś już nie wygra albo na pewno wygra), by zacząć kolejną.
Meta się zmieniała z aukcji na aukcję, wraz z coraz lepszym rozumieniem, co tak naprwdę chce się osiągnąć. W pierwszej grze P5 poszło za 160, w drugiej za 225, w trzeciej Gracz1 żałował, że nie spasował już przy 170. Po pierwszej partii było mocne poczucie, że firmy sprzedawalne w żółtej fazie są tymi, o które należy się bić. Po drugiej partii, że właściwie to dałoby się pogonić mocniej pociągi, wywołać w OR1 zieloną fazę, sprzedać kupione stosunkowo tanio P6 i na tym się wybić. Do tego P4 jest tragiczne, najpewniej pocałunkiem śmierci. Co z kolei sprawia, że jest walka o P3, bo posiadanie P3 daje gwarancję uniknięcia P4 (najlepszy dochód gdyby wszyscy chcieli pasować).
Było poczucie, że gdzieś tam istnieje jeden poprawny układ prywatnych, przy którym gra działa, i próbowanie znalezienia go było nawet fajną łamigłówką. Żeby myśleć o drugiej firmie w SR2, trzeba wygenerować w OR1 (za pomocą prywatnych sprzedawalnych w żółtej fazie i dochodów z prywatnych) 39$ + N, gdzie N to suma nadpłat za prywatne. Równanie się komplikuje, gdy uwzględnimy wcześniejszą zieloną fazę (jak to opisałem w poprzednim akapicie). A gdy jeszcze weźmiemy poprawkę na priorytet, kluczową sprawę, bo firm jest za mało dla wszystkich, liczba parametrów do uwzględnienia staje się znacząca, a znalezienie punktu przegięcia jeszcze trudniejsze.
Czwarta aukcja też oczywiście skończyła się sytuacją, gdzie ktoś miałby pod górkę. Ale rozwiązanie być może już nie było daleko:
Ogólnie gry nie polecam do grania, bo jest popsuta, o ile się nie znajdzie tego jednego hipotetycznego optimum, gdzie po aukcji każdy gracz ma szansę na wygraną. A nawet wtedy dużo do roboty nie ma. Dla mnie 5 firm to zawsze za mało w 18xx. 1834 unaocznia także patologiczność sprzedaży prywatnych w żółtej fazie. Normalnie jeśli chce się to jak najszybciej zrobić, trzeba "zaciąnąć dług", kupując niepotrzebne pociągi, by tylko odblokować tę możliwość. A jak już jest coś sprzedawalnego w żółtej fazie, to z obostrzeniami typu za nie więcej niż face value. Ale jako pozycja do nauki czy demonstracji aukcji jest świetna, nawet jeśli tej wiedzy się nie przeniesie jeden do jednego do innej gry. I teraz paradoks: jakby 1834 miało 6 spółek, to byśmy rozegrali w pełni jedną partię, uznali że nic specjalnego i poszli do domu. A tak, przez to że gra jest zepsuta, spędziliśmy wieczór na mocnym analizowaniu i emocji było dość dużo, nawet jeśli nie brały się bezpośrednio z rozgrywkiGracz1 pisze:Jeśli ja miałem na otwarcie w SR3 drugiej firmy, to licytacja drugiej i trzeciej poszła za nisko - wygrywający P3 nie może mieć z tych dwóch firm wystarczająco kasy. Jeśli ja nie miałem, to wyciągnięcie kurka poprzez wzięcie P4 ustawiało Gracza2 na dobrej pozycji, mógł swobodnie licytować P5 do limitu otwarcia firmy, a jeśli byś go przebił, to wziąć bez problemu P6 za fejsa. Jeśli ja bym wziął, to bym na pewno nie otworzył.
Byliśmy już blisko optimum licytacji, tylko trzeba jeszcze liczby dobrać tak, aby otwarcie drugiej firmy nie było możliwe dla nikogo tak do 4 - 5 SRa.
Licząc również to, że posiadacz taniego P6 jest w stanie otworzyć dwie firmy dwa SRy z rzędu.
Wtedy dopiero normalna gra mogłaby się zacząć, w której wypłaty byłyby kluczem do tempa.
Jeszcze jedna ważna zmiana: jest mniej pociągów (standardowy rozkład Winsome'a, czyli po 1 mniej aż do 6T), trójki rdzewieją na piątkach, a czwórki na szóstkach. Brzmi grubo, ale przy tylu spółkach dobicie do szóstek jest bardzo ciężkie i generalnie trzeba by poświęcić firmę na wstrzymywanie, najpewniej zabijajac się. P4 daje za darmo permanentny pociąg dowolnej firmie w momencie kupna pierwszego 6T. Co albo nigdy nie nastąpi, albo i tak gra już będzie de facto rozstrzygnięta. Dlatego P4 jest takie okropne.
I teraz pomyśleć, że w innych grach aukcja jest równie istotna, tylko tam tego po prostu nie widać, bo każdy może kontynuować rozgrywkę Dobra, może nie "równie", bo tu była to kwestia "życia i śmierci", ale znacznie bardziej istotna, niż może się wydawać.