Gra miesiąca - Listopad 2022

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
buhaj
Posty: 1044
Rejestracja: 27 wrz 2016, 08:01
Lokalizacja: chrzanów
Has thanked: 857 times
Been thanked: 512 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: buhaj »

RUNner pisze: 02 gru 2022, 11:59 @buhaj
A gdzie na tej liście Company of Heroes?? ;)
seki pisze: 01 gru 2022, 19:43 Horrified - kooperacja w tematyce odpędzania potworów z miasteczka. Każdy potwór ma inne wymagania. Zbieramy przedmioty, wykorzystujemy je do pozbycia się potworów i odprowadzamy mieszkańców w bezpieczne miejsce. Mimo podnoszenia poziomu trudności na max wg instrukcji gra jest zbyt prosta i na 3 partie ani razu nie udało mi się przegrać.
A na ile potworów grałeś? Ja przy 4 wygrałem może 1/10 partii. Przy 3 jest za łatwo, a przy 4 moim zdaniem za trudno. Ten przeskok trudności jest największą bolączką Horrified.
Nie udało się zagrać czego bardzo żałuję. W Grudniu na bank :)
Awatar użytkownika
Dr. Nikczemniuk
Posty: 2821
Rejestracja: 19 paź 2016, 13:39
Has thanked: 447 times
Been thanked: 318 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Dr. Nikczemniuk »

W kategori gier z mechaniką postaw ludzia i wykonaj akcję a przy tym mnóstwo móżdżenia zostaje...
KAWERNA 10/10
W kategorii gra rodzinna+ zostaje...
ZAGINIONA WYSPA ARNAK 10/10
Kto nie widzi ciemności, nie będzie szukał światła.
Awatar użytkownika
roadrunner
Posty: 536
Rejestracja: 22 sie 2013, 12:30
Has thanked: 261 times
Been thanked: 274 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: roadrunner »

Mój listopad: 32 rozgrywki w 30 tytułów i 23 dodatki
Spoiler:

Nagroda im. Miesięcznika „Automobilista” dla Stałych Bywalców: Food Chain Magnate, Great Western Trail, Concordia, Ark nova, Anachrony, Pan Am, Endeavor, Carpe diem

Nagroda im. Edvarda Muncha za Pozostawienie Pewnego Takiego Niepokoju: Great Western Trail
GWT to moje ulubione euro. Jedna z trzech gier ocenionych 10/10. Do tej pory raczej nie odmawiałem partyjki. Zacznę. Uczenie (i ogrywanie) początkujących przestało mnie interesować. Siłę, z jaką gra Pfistera przyciąga zamulaczy skrupulatnie generujących downtime – mogę porównać jedynie ze skalą beki z Portalu za tytuł „Władcy Ziemi”. Swoje dodaje parcie otoczenia na Drugą edycję. Ostatnie miesiące dają mi znacznie rzadszą okazję do gry z dodatkiem niż dawniej.

Dyskomfort wymienionymi okolicznościami otworzył drzwi niepokojowi, że gra, którą zawsze kosztuję z apetytem, może mi się kiedyś przejeść (przestraszona emotka). Przemyślenie sprawy sugeruje reagować. Czy większa selektywność sesji GWT przy częstszym namawianiu do „Kolei na północ” wystarczy, aby utrzymać status cymesu Pfistera w moim rankingu bez strat w regularności grania? Zweryfikuję praktyką i czasem :)

Nagroda im. Pamiątek spod szkolnej ławy dla Ukrytego Skarbu: Pan Am
Pod względem przebiegu, była to zupełnie inna rozgrywka od poprzedniej. W zakresie głębi decyzji, poziomu rozkminy, zaciętości, zapewnionych emocji – tak samo wspaniała! Pan Am to ukryty diament planszowych premier ostatnich lat. Dlaczego tak o nim cicho?

Podczas gdy w rozgrywce wrześniowej wszyscy przy stole klepaliśmy długo biedę i w początkowych rundach inwestowaliśmy w akcje Pan Am z ostrożnością, tym razem gra wnet obsypała nas pieniędzmi. Kompania chętnie odkupowała nasze połączenia, a stosunkowo niski koszt akcji utrzymał się przez większość gry.

To jest dla mnie cecha świetnie zaprojektowanej planszówki: robisz z grubsza to samo, ale wrażenia pomiędzy rozgrywkami są ekscytująco różne! Specyfika tej partii przełożyła się na stosunkowo wyższe wyniki niż poprzednio. Warunki były równe dla wszystkich, zatem punktowa „inflacja” nie zwiększyła różnic na mecie. Zacięta końcówka znów przyniosła „bliskie” wyniki: 21, 23, 24. Emocje unosiły się nad planszą jeszcze długo po wylądowaniu ostatniego odrzutowca. To kiedy powtórka?

Nagroda im. Nowego sezonu „Dead to Me” za Powrót Miesiąca: Rokoko, Zamki szalonego króla Ludwika, Libertalia, Azul, Myrmes, Brzdęk

Nagroda im. Tylmana van Gameren za Wystarczająco Tematyczny Powrót Miesiąca: Rokoko
Podczas partyjki Myrmes – o niej za chwilę – przekonałem się, że kierowanie kolonią mrówek przekracza wyobraźnię części eurosucharzystów. Z jakiegoś powodu ludziom łatwiej wczuć się w rolnika w Agricoli, wiedźmina z „Wiedźmina” albo krawca, jak w Rokoko. Apologetom Freuda zostawię analizę przyczyn tego stanu rzeczy, ja zatrzymam się przy płynącym z tej rozgrywki wniosku, że relatywnie płytsze oddanie tematu (jak w Rokoko) przekłada się na płynniejsze przyjęcie zasad w porównaniu z grami, które temat (i klimat) próbują oddać z maksymalną dokładnością.

Może dlatego rynek oferuje mi tak mało klimatycznych, dopracowanych mechanicznie gier (Trickerion, Shakespeare, Godfather, Dominant Species, The Gallerist, Parfum, Alchemicy, Indonesia to chlubne wyjątki), a na planszowych spotkaniach dominują te, które oddają temat raczej powierzchownie, jak Rokoko, Fresco, Ganges, Alhambra i masa innych? W tym sensie należałoby nazwać grę o szyciu tematycznie „wystarczającą”. Przy zapewnieniu miłej odmiany w tematyce, jej rozwiązania mechaniczne pozostają wystarczająco znajome (przystępne?) dla większości eurograczy.

Rokoko lubię, mam i z przyjemnością zagrałem po długiej przerwie. Mam nadzieję, że kolejne spotkanie wypadnie w krótszym odstępie czasu. To zdecydowanie gra, w którą chcę częściej.

Nagroda im. Taiichiego Ono i Shigeo Shingo za Inny Sposób Zarządzania Zasobami: Myrmes
Myrmes to gra inna od innych. Bywa, że gracze po precyzyjnym wyjaśnieniu zasad dopiero pod koniec I rundy (z trzech) łapią orient, co tu, jak tu i po co. Miałem tak samo. Moja pierwsza przygoda w planszowym mrowisku zakończyła się bólem głowy i finiszem daleko za peletonem. Od razu mi się spodobało.

Kilkuwarstwowy worker placement wymaga dalekosiężnego planowania i dokładnego wyliczenia, na co będzie mnie stać za 2 rundy, a co nie. Wymóg wykarmienia mrowiska na koniec każdej rundy dodaje kolejny aspekt planowania. Czacha może zamieścić kolejne opóźnienie zadymić.

Rodzaj wiodącej akcji rundy jest zależny od rzuconych kości – dla każdego tak samo. W pakiecie z króciutką kołdrą i ciągłą potrzebą wykonania więcej niż mam zasobów rodzi to frapujące dylematy – jak tylko ogarnie się zasady :) Jedna z najbardziej unikatowych gier, w jakie grałem, i jakie mam.

Wyróżnienie im. Teściów wpadających na Święta za Powrót Ambiwalentny: Bruxelles 1893
Wiecie, jak jest – teściowie na Gwiazdkę przywożą rzeczy. Najwięcej wnusiom, ale starszyźnie też coś skapnie: tiramisu, pigwóweczka, dżemik, co kto lubi. Jednocześnie zabierają w podróż samych siebie. Po partii w „Brukselkę” – świetnej grze, którą cenię i dawno nie grałem – miałem zbliżone wrażenia.

Propozycja wpadła mi do listopadowego menu z zaskoczenia, przez co mój wpływ na liczbę współgraczy był żaden. Jak zdążyłem się przekonać przy jednym z wcześniejszych posiedzeń z tym tytułem, to nie jest gra dla starych ludzi pięciu osób. Trzy osoby #najlepiej, cztery osoby spoko, pięć – nie spoko. Panowanie nad swoją rozgrywką, szacowanie kosztu stawiania budynków, ocena przewag na licytacji – w maksymalnym składzie wszystkie te czynniki wpływu idą się paść obok krów z Great Western Trail. Z woźnicy stajesz się koniem. To nie jest fajne.

Doceniam inicjatywę, bo była okazja zagrać, przypomnieć sobie rytm gry oraz cechy, za jakie mi podeszła. Natomiast co do smakowitości rywalizacji i wyników, mogliśmy równie dobrze wszyscy rzucić kostką, dodać po „100” i przejść do kolejnej gry ;) Fajnie działających eurasów na 5 sztuk jest mało. W przypadku Bruxelles 1893 powinni tego składu zabronić.

Nagroda im. Wizyty w aquaparku za Świetną Zabawę Miesiąca: Libertalia
Podwójna dawka Libertalii w szerokim składzie podczas weekendowego grania na Gamefest to było coś. Oczywiście mowa o tej oryginalnej, reedycja się nie liczy. Co lepsze, zagraliśmy w 5 i 6 osób. W takim gronie gra rozwija skrzydła jak orła cień.

Wyróżnienie im. Kości, co zostały rzucone za Kościany Powrót Miesiąca: Troyes
Nie jest to mój typ gry, ale spotkanie po dłuższej przerwie dało mi nowe spojrzenie na Troyes. Rześka łamigłówka. Karty zbójów dają graczom alternatywną ścieżkę postępu w grze, której tak brakowało mi w Armii z papieru.

Bez zmian w moim odbiorze gry, że grafiki kart są ohydne, a mechanizm odpalania akcji budynków jest kulawy z założenia i realizacji. Grało się OK. Być może również dlatego, że od poprzedniej mojej wizyty w Troyes ograłem trochę planszówek, przez co rozgrywka była dla mnie mniej enigmatyczna.

Wyróżnienie im. Kołowrotków z I edycji Barrage za Popsuty Powrót Miesiąca: Zamki szalonego króla Ludwika
Satysfakcję ze spotkania planszowego mam wtedy, gdy gram w dobrą grę, w spoko towarzystwie i przynajmniej na czas trwania rozgrywki fajnie spędzamy czas. Deficyt w ostatnim z tych obszarów sprawi, że moje zadowolenie ze spotkania będzie ograniczone, choćbym grał w coś z mojego top10.

Nagroda im. Pierwszego postu Edyty Górniak na twitterze za Debiut Miesiąca: Wojna o pierścień, Rokoko w wersji Deluxe, Amerigo, Ladies of Troyes, Concordia: mapa Hiszpanii

Nagroda im. „Pana Tadeusza” w kategorii Planszowej Epopei Miesiąca: Wojna o pierścień
Rozgrywka podzielona na dwa dni. Łącznie ponad 3h nad planszą. To nie planszówka. To wydarzenie.

Recenzja jako „wydarzenia” – na inną okazję, tu oceniam planszówki. Stężenie gry w grze okazało się dla mnie wysokie. Masa rzeczy była dla mnie niejasna, część skutecznych zagrań własnych: zaskakująco-imponująca, a strategiczne błędy debiutanta – równie nieuniknione co w Zimnej wojnie. Są to jednak zastrzeżenia do mojego osiągnięcia końcowego, nie do gry. A grało mi się całkiem fajnie.

Wojna o pierścień przypomina mi Zimną wojnę, ponieważ Zimną wojnę mi przypomina. Nie tylko w podstawowej warstwie gry o sumie zerowej, także w mechanice rozgrywki. Zbliżona jest struktura rundy. Te same karty „chodzą” na różne sposoby. Tu i tu mamy tory postępu, oddające postępy obu stron w różnych kategoriach i stanowiące osobne wymiary szachowania się nawzajem.

Gra z pierścień jest od gry z torem DEFCON bardziej konfrontacyjna (obojętne mi) i determinowana kośćmi (wada, w grze tego typu), ale ma wystarczająco wiele elementów, które sprawiały mi satysfakcję. Część kości można wykorzystać na różne sposoby. Zapewnia to dylematy istotne i dalekosiężne. Ponadto spodobał mi się mechanizm delegowania na planszę kolejnych członków Drużyny pierścienia, możliwość zmieniania Przewodników (dwóch daje się rozwinąć na „wersje dopakowane”), a także ukształtowanie planszy. Karty Wydarzeń pozwalają na kilka sposobów kierować swoim rozwojem w grze. Zmniejsza to wpływ kości, a także daje dodatkowe możliwości.

Karty dają też narzędzia wpływu na poczynania rywala. Walka „na pełną moc” (militarną) nie jest jedyną metodą sukcesu w grze. Jeśli przeinwestujesz jakąś dziedzinę i zaniedbasz inną, wystawisz się na atak prosto w miękkie. Przeciwnik tylko czeka na taką okazję.

Będąc „Dobrymi” (jak ja tym razem) trzeba znaleźć rozsądny balans pomiędzy ekspansją armii, mobilizowaniem kolejnych narodów do stanu wojny oraz ponaglaniem Froda z Samem do Mordoru. Zapewnia to kilka poziomów decyzji. Napięcie między graczami utrzymuje się z rundy na rundę. Gra ma swój klimat, figurki nie odrzucają. To też są plusy.

Wyróżnienie im. Zabawy w „Znajdź 10 różnic” w kategorii Grubiej, Bardziej, Drożej: Rokoko Deluxe
Wersja Deluxe robiła wrażenie na renderach z kampanii oraz zdjęciach na BGG. W chwili premiery rozważałem kupić. Szukałem co jakiś czas okazji. Z nimi bywa różnie i tym razem jestem zadowolony, że się nie trafiła. Ilustracje oraz ogólne wrażenia estetyczne przy edycji kickstarterowej tylko trochę ustępują moim zdaniem oryginalnemu wydaniu. Kupiłem swoje z drugiej ręki za 90-100 zł. Dodatek z Festivity Dresses kosztował mnie kolejne 50. Czy inny układ planszy, bardziej „fancy” komponenty i minimalne zmiany w innych aspektach są dla mnie warte dopłacenia 400 zł? Sądzę, że wątpię.

Co do kart, to w tym przypadku grafiki Menzla trafiają do mnie dużo bardziej niż O’Toole’a, a pasteloza planszy Deluxe’a wywołuje oczopląs. Aby przekonać się o tym samemu, bardzo fajnie było zagrać w nową edycję Rokoko. Zostaję przy swojej.

Wyróżnienie im. Corinny zu Sayn-Wittgestein dla Dodatku Miesiąca: Concordia Salsa, mapa Hiszpanii
Długo byłem ciekaw innych od podstawki map Concordii. W minionych miesiącach poznałem kolejno Egipt i Kretę. Hiszpania chyba najbardziej przypominała mi wzorcowo zbalansowaną podstawkę, lecz tym razem gust ustępuje zadowoleniu z kolejnej dopracowanej mapy do wyboru. Tak trzeba robić dodatki.

Wyróżnienie im. Abelarda Gizy w kategorii Dobra Zabawa: Amerigo
W przeciwieństwie do filmów, lubię od czasu do czasu sprawdzić jakiś planszowy staroć. Gdyby było inaczej, nigdy nie poznałbym El Grande, Concordii, Opery, no, masy świetnych gier bym nie poznał. Amerigo nie jest jedną z nich.

Trochę jak z kontami na Insta, wnętrze polecanej planszówki wcale nie musi dorównywać opiniom dryfującym na falach internetu. Amerigo zajmuje miejsce w top500 rankingu BGG, podpisał się na pokrywce znany projektant, co może pójść nie tak? Sporo rzeczy. To słaba gra. Tyle.

Urokiem grania z ludźmi jest fakt, że nawet smętna w przebiegu rozgrywka może dostarczyć frajdy i udanie spędzonego czasu – jeśli towarzystwo przy stole ma odpowiednie podejście. Nikogo z naszej czwórki Amerigo nie ujęło zaprezentowanym poziomem. Nie szkodzi. Wszyscy, razem z właścicielem, wzięliśmy to na luzie. Z dystansem, humorem, co się pośmialiśmy – to nasze. Brzydkie kaczątko Stefana Felda odradzam, za to z pełnym przekonaniem polecam granie z ludźmi.

Wyróżnienie im. Palenia chrustem dla Listopadowych Nowości: Terakotowa armia (#jag), Dobry rok (raczej rok taki sobie), Super mega gra (buuu), Woodcraft (buuum!)

Nagroda im. Fachowego cięcia drewna z narzeczoną i babcią dla Nowości Listopada: Woodcraft
Siadałem do stołu z chłodnym podejściem. Woodcraft jest nowością, co dla mnie od jakichś 2 lat stanowi w planszówce wadę. Rozgrywka okazała się znakomita. To gra w moim stylu – zastosowane mechaniki działają spójnie na jednej planszy, gra zapewnia różne drogi do sukcesu, rozsądny balans, spoko szatę graficzną oraz wyróżniający ficzur. W Woodcraft są nim kości drewna, których wartości możemy kroić na kawałki (jak, yyy, drewno). Z niepotrzebnej już szóstki (bo ktoś wziął i nikczemnie zabrał upatrzony przeze mnie kontrakt) można w ten sposób otrzymać podzielne wartości (np. 2, 3 i 1), które przypasują mi do zlecenia, które akurat mam pod ręką. Wyróżnię też mniej determinujący grę motyw hodowli drzewek, rosnących tura po turze. Podobał mi się, mechanicznie będąc objazdem na utratę możliwości pobrania przydatnego mi surowca z głównych akcji.

Gra bynajmniej nie daje rzeczy za darmo. W czteroosobowej rozgrywce walka o korzystne akcje, bonusy i szybsze do spełnienia kontrakty była zacięta i nieustanna. Dzięki temu należy być skupionym podczas cudzych tur, co generalnie wolę od pasjansa. Zmienna sytuacja na planszy warunkuje, które akcje będą dla mnie opłacalna, gdy tura do mnie wróci.

Na planszowym nieboskłonie z Woodcraft żadna hipernowa, jednak stanowi dla mnie przyjemną łamigłówkę. Zastosowanym rozwiązaniom mechanicznym towarzyszy logika i synergia. Połączenie rondla akcji z rotacją pomocników i kontraktów składa obietnicę regrywalności. Czy dobre wrażenia utrzymają się po większej liczbie rozgrywek, to się okaże. Będę mógł się przekonać, bo #zamówione.

Wyróżnienie im. Krzyża św. Andrzeja (z Great Western Trail) za Ostrzeganie Przed Nadciągającym Niebezpieczeństwem: Super mega fajna gra
Nie trzeba być Philipem Kotlerem, aby skminić, że skoro ktoś nazywa coś „Super Mega Fajnym czymkolwiek”, należy spodziewać się badziewia. Potwierdzone. Znowu.

Nagroda im. Żółtego Mecha ze Scythe’a za Meh Miesiąca: Super mega fajna gra
Kółko i krzyżyk jakby #bardziej. Omijać z daleka.

Wyróżnienie im. Narzeczonej sąsiada dla Przeciętniaka Miesiąca: Terakotowa armia
Lacrimosa ma tor nutek. Woodcraft ma „cięcie” kości. Co ciekawego ma Terakotowa armia? Braki nie są dla mnie czymś ciekawym, ale i tak je wymienię. Brakowało mi większej różnorodności akcji (przestawianie figurek, hello). Co mamy do wyboru z koła, jest co najmniej dwa razy za ubogie. Graliśmy w czwórkę. Gdy w każdej rundzie „zeszły” dwa czy trzy najfajniejsze pola, cała reszta była po równo smętna. W mechanice rozgrywki brakowało mi minimalnego urozmaicenia. Wystarczyłyby asymetryczne umiejki (albo indywidualne cele każdej rundy, albo, no wiesz, cokolwiek), żeby choć trochę nakierować graczy na robienie w grze różnych rzeczy. Nic z tego.

Tak że wszyscy robimy to samo, przepychamy się o te same najfajniejsze akcje, walczymy o te same bonusy w mauzoleum. W efekcie gra zobojętniała mi po dwóch rundach, bo na niektóre układy zdarzeń, zanim tura zrobi kółko, gracz ma wpływ żaden. Lipa. Na koniec gry Armia z teraktory zostawiła we mnie wrażenie, że jej projekt skończono gdzieś w 2/3 z wnioskiem: macie figurki, kolorową planszę, a kreatywność mechaniczną kończymy na reedycji Tetrisa. Piona, ludzie kupią.

Jak mają wymagania niższe ode mnie, to kupią. Temat i podstawowy zamysł dostawiania różniących się funkcjami figurek wiozły potencjał. Cała reszta w moim odczuciu go zmarnowała. Prywatne cele, asymetryczny start, dostępność większej liczby akcji itp. zmieniłyby przeciętną grę w grę fajną. Szkoda, że autorom wystarczyło to, co jest. Mnie – nie.

Nagroda im. Smerfa Marudy za zrzędzenie przy stole: Brzdęk w kosmosie, Zamki szalonego króla Ludwika
Wyższe natężenie grania niż w minionych miesiącach zwiększyło prawdopodobieństwo napotkania marud przy stole. A może to pogoda? Prawdopodobieństwo ziściło się.

Fajnie, że nie lubisz jakiejś gry. Albo, że nie idzie. To są bardzo ważne wieści dla mnie, innych, dla świata. Tylko może przestań być aspołeczny i zachowaj swoje smęty komuś, kogo to obchodzi na zakończenie gry. Skoro kumacja graczy jest, jaka jest, wydawcy powinni chyba umieszczać odpowiedni napis na pudełkach. Gderliwa postawa jednej osoby z subtelnością smogu zatruwa przyjemność z grania wszystkim przy stole.

Nagroda im. Kamili Sukiennik za Zakup Miesiąca: Jamajka, Moje skarby, Cellulose KS, puzzle :P
Jaka inflacja, taki Black Week. Poziom planszowych „okazji” tej jesieni sprawił, że bliżej niż PrOmOCji było tu do jakiejś wyprzedaży z wysypiska śmieci. Tym razem trudno mi winić wydawców, każdy orze jak może. Sprawiłem tak przedświąteczną niespodziankę portfelowi, odkładając pewne wydatki na inne (pozor, suchar) okazje.

Jak się okazało, nawet w morzu śmieci można znaleźć delfina (do selfie). Co prawda kosztowało mnie to 5 minut googlania dłużej niż zwykle, ale udało się. Ku zaskoczeniu memu, najciekawsze mi kąski miały sklep Rebela i 3Trolle. Kupuję tam rzadko, a tu zaskoczenie. Brawo wy! Tak się zdobywa klienta. Uprzejmość szanownych japanczyka oraz sillue pozwoliła mi przytulić perełkę od Genius Games w atrakcyjnej cenie (i wersji KS), Jamajkę z dodatkiem za 12X zł i polski Whatnot Cabinet za 45. Do tego wyhaczyłem z Trolli 1000-elementowe puzzle z dziełami mistrzów renesansu w cenie tabliczki czekolady oraz liczbie wystarczającej dla Mamy i kilku dziewczyn na zapas.

Wyróżnienie im. Skrótu omijającego korki za Odkrycie Miesiąca: Kuchenna gorączka
Kupiłem miesiąc temu [LINK] na olx. Czego nie było w opisie, karty po otwarciu powitały mnie fabryczną folią. We wnętrzu pudełka grasowała ogólna nieskazitelność. Całkiem miła niespodzianka, że planszówka z rynku wtórnego okazuje się w lepszym stanie niż wynika z opisu. Dziękuję za obsługę, rzekłby Rudy z Brazz3rs.

Nagroda im. Nowowydanej-gry-kościanej, która mi się spodobała za Wydarzenie Miesiąca: Libertalia
Cool było sobie przypomnieć na żywo, w licznym gronie, jak znakomitą jest grą. Dwukrotnie!

Nagroda im. Zwycięskiej porażki z Argentyną dla Rozgrywki Miesiąca: Pan Am
Jak opisałem przy Nagrodzie dla Ukrytego Skarbu, pojedynek w przestworzach zakończyliśmy z ogromną satysfakcją. Dodam dwie kolejne, wielkie zalety tego tytułu: jego czasochłonność i ciężkość. Pan Am nie przeżuje jak Weather Machine, Pan Am nie zajmie Ci 4 godzin jak Dominant Species. Pełna akcji rozgrywka zajmie maksymalnie półtorej godziny, a wymagające wybory zostawią w ekipie wystarczająco sił na rozegranie podobnie (lub bardziej) złożonego tytułu – zamiast przygnieść jak kowadło firmy ACME.

Świetna, świetna giereczka. No to powtórka! Kiedy?
Ostatnio zmieniony 02 gru 2022, 17:56 przez roadrunner, łącznie zmieniany 3 razy.
Mam | Mogę zagrać | Udane transakcje: 100+ na forum, 6 na FB
Hejtowałem Kaskadię przed tym, jak się opamiętaliście. ;)
Sprzedam: dobre gry @Dział Handlu | Kupię: Tokaido: Rozdroża i inne @Kupię
100P |> Moje top
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Gizmoo »

Przepraszam za offtopic, ale małe sprostowanie musi tutaj nastąpić w sprawie Night Parade:
seki pisze: 01 gru 2022, 19:43 Jest duży dysbalans między startowymi kartami.
Jeżeli gracie z frakcjami z KS-owych dodatków, to tak. Podstawka jest bardzo ładnie zbalansowana i jeżeli nic do niej nie dorzucacie, to działa jak złoto. KS-owe dodatki niestety były robione na szybko, co przyznał zresztą sam twórca.
seki pisze: 01 gru 2022, 19:43 Można zaplanować plany na kilka ruchów do przodu a po turach innych graczy nie mieć na planszy żadnego piona i nie ma przed tym żadnej obrony.
Nie wiem jak graliście, ale u mnie, na około 10 rozegranych, partii nie było ani jednej takiej sytuacji w grze na czterech graczy. Kart z usuwaniem meepli przeciwnikom jest bardzo mało (w podstawce) i zazwyczaj wygrywa się przewagi przez dostawianie swoich pionów. Nie było też takich sytuacji, by jeden gracz obrywał od wszystkich. Wiadomo - zawsze klepie się lidera i to jest jasne. Trzeba by się wybitnie na kimś znęcać, żeby gracz stracił nagle wszystkie meeple. A jeżeli doszło do takiej sytuacji, to oznacza jedynie, że grał źle. Bo najgorsze co można w tej grze zrobić, to się rozejść i postawić po jednym meeplu na każdym obszarze. Serio nie widziałem takiej sytuacji w moich rozgrywkach. Natomiast faktem jest, że na trzech graczy kontrola nad grą jest większa.

Podejrzewam, że dodaliście od razu do pierwszej gry wszystkie elementy z dodatków i stąd tak marne wrażenia z gry. :wink: Polecam wrócić do "gołej" podstawki. (zresztą jest zalecenie w instrukcji, by grać z maksymalnie jednym dodatkowym modułem).

P.S. Żółwie mają obronę przed usuwaniem i są karty w dodatku, które na to pozwalają. :wink:
Awatar użytkownika
Reku_
Posty: 326
Rejestracja: 04 paź 2020, 12:23
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 42 times
Been thanked: 85 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Reku_ »

Gizmoo pisze: 30 lis 2022, 22:25
KEEP THE HEROES OUT
Spoiler:
Eeeej no weź tak nie mów, ja się tak cieszyłem że wsparłem polską wersję. Zobaczymy, może u nas się lepiej przyjmie
Awatar użytkownika
Reku_
Posty: 326
Rejestracja: 04 paź 2020, 12:23
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 42 times
Been thanked: 85 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Reku_ »

W listopadzie zagranych 10 tytułów i 2 partii.
Opiszę tylko nowości, bo reszta wszystkim doskonale znana raczej (nowości większości też pewnie dobrze znane, ale dla mnie warte wspomnienia).

Sonar (+) kupiony siostrzeńcom na gwiazdkę ubiegłego roku. Jak zobaczyłem ze wciąż zafoliowana to się wkurzyłem. Za duże te dzieci mają teraz w du... Otworzyłem i zagraliśmy dwie partie. Zadziwiająco mi się ten koncept spodobał. Oczywiście jest to prosta zabawa, nawet nie za bardzo gra. Ale dla starszych dzieciaków super na rozwijanie przewidywania i planowania.

Flamecraft (+) kupiony też raczej nie zmyślą o mnie. Jest racje w tych wszystkich komentarzach, że to proste. Może nawet i za proste. Ale przy dopasowaniu do odpowiedniego grona jest całkiem spoko. Samo obcowanie z tą grą sprawia przyjemność. Szczególnie, że zaszalałem i kupiłem drewniane zasoby. Na razie zostaje to w kolekcji. Mogę się jednak domyślić, że jeśli byłaby grana często to przez prostotę dość szybko się znudzi.

Pionierzy (+) Co nie zdarza mi się często gra zagrana zaraz po zakupie. Już dłuuugi czas kaczki nie mogę jej wyprzedać w promocjach za 9,99 zł. Jedna rozgrywka testowa odpalona. Trwała z 6 minut. Prościutkie. Trochę kombinowania. Taki Urbanista wersja 1vs1. Dobre do zabrania w podróż i na takie okazje będzie pewnie zabierane.

Hansa Teutonica (+++) Jedna partia, wszyscy się uczyliśmy, ale już wiem, że bardzo mi się to podoba. Uwielbiam gry proste w swojej mechanice, ale jednak mające w sobie jakąś głębie. Czekam na kolejne partie.
Awatar użytkownika
ArnhemHorror
Posty: 498
Rejestracja: 01 maja 2013, 23:09
Lokalizacja: NibyLandia
Has thanked: 325 times
Been thanked: 153 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: ArnhemHorror »

roadrunner pisze: 02 gru 2022, 17:25 (…) mogę porównać jedynie ze skalą beki z Portalu za tytuł „Władcy Ziemi”.
To nie Portal... Freudowska pomyłka? ;)
Ostatnio zmieniony 07 gru 2022, 13:24 przez ArnhemHorror, łącznie zmieniany 1 raz.
W życiu jest miejsce na jedynie 3 2 1 LCGi.
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1675
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 279 times
Been thanked: 876 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: XLR8 »

U nas mocny miesiąc i 42 partie w duże gry.
Grą miesiąca zostaje Tzolkin z dodatkiem.
Bardzo dobry powrót. Klasyczne euro, które zamiast prowadzić za rączkę ciągle kopie po mordzie.

Warto wspomnieć: Hallertau (świetny powrót i najzwyczajniej bardzo przyjemna gra) i Black Rose Wars (podchodziłem jak pies do jeża do tego KSowego molocha ale dała nam mnóstwo frajdy).
Ostatnio zmieniony 03 gru 2022, 12:09 przez XLR8, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 404
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 590 times
Been thanked: 385 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: kuleczka91 »

U mnie w listopadzie skromnie było z rozgrywkami :)

Najwięcej razy rozegrałam sobie w nowe rzuć na tacę tj. Clever 4Ever. Zagrałam z siostrą i mamą na pliku do wydruku z bgg na kolory kości z jedynki. Na swoją kopię gry jeszcze oczekuję, ale blokuje mi ją wysyłka mapki Nilu do Barrage ;). W wolnym czasie sobie przetłumaczyłam instrukcję, bo byłam ciekawa jaka jest nowa odsłona gry. Jak mam być szczera to dla mnie 4ka to lekkie rozczarowanie, poziom gry bym oceniła na ten sam co "Duże sumy". Jednak nadal kocham 3kę za to, że jest najbardziej rozwinięta i ma różne dziwne mikro zasady, a mi to pasuje. Ogólnie posiadam w domu wszystkie części więc głupio by było nie mieć następcy. Jak patrzę po wadze na bgg to 3 i 4ka mają taką samą, ale ja mam wrażenie, że 4ka jest dużo lżejszą grą. W samej grze nastąpiły zmiany w polach, moje ulubione to żółte i szare, czasem zielone pomocne w zdobyciu bonusów. Jeszcze nie odkryłam jakiejś swojej zwycięskiej drogi, ale może z większą ilością rozgrywek się to zmieni. W każdym razie no może i się lekko rozczarowałam, ale nie na tyle żeby jej nie chcieć w kolekcji. Zawsze to powiew świeżości w serii. Ocena: 7/10.
* Swoją drogą ostatnio zupełnie przypadkiem zobaczyłam na sklepach planszówkowych, że G3 w końcu zdecydowało się wydać 3kę w Polsce pod nazwą "Kości zostały rzucone". Szkoda, że tak późno się na to zdecydowali, ale dzięki temu więcej osób będzie mogło zapoznać się w mojej ocenie z najlepszą częścią tej serii :)

Powróciliśmy do Sagrady, kocham tę grę. Zawsze chętnie do niej usiądę. Nadal się zastanawiam kiedy w domu wreszcie znajdziemy czas na poznanie dodatków do tej gry. Prędzej w Polsce wyjdzie 3 dodatek niż my poznamy 2 poprzednie :lol:. Ocena: 8/10.

Udało mi się namówić też mamę na 2 rozgrywki we Wsiąść do pociągu: Amsterdam. W sumie to zaproponowałam ten tytuł do zagrania do beki, bo to szybka rozgrywka, a my mieliśmy w coś zagrać w czasie 15 minut. Jak przed zakupem mówiłam mamie, że tego nie warto kupować, bo to więcej rozkładania niż samej gry to mi nie wierzyła. Dopiero jak kupiliśmy i zagrała to doszła do tego samego wniosku, więc teraz zawsze w żartach jej przypominam o tej części, a mama się zawsze denerwuje, że mam jej dać święty spokój z tą grą :mrgreen:. Ogólnie grałam w Londyn, Amsterdam i dla mnie te mini pociągi to strata kasy i czasu. Ocena: 3/10.

W listopadzie udało się też zaliczyć dwie rozgrywki w Dinosaur Island Rawr 'n Write. Ogólnie bardzo mi się spodobała ta gra i przebiła się na liście ulubionych wykreślanek do top3. Zrzuciła Kartografów na 4 pozycję. Mega przyjemne kombinowanie, super że gra poza instrukcją, nazwą pól z akcjami i nazwą budynków/specjalistów jest niezależna językowo. Szkoda, że póki co nikt się nie kwapi żeby wydać to w Polsce. Naprawdę zacny r&w. Ocena: 8/10.

Kaskadia - zawsze miło spędzony czas, mama również uwielbia w to grać, bo gra ma klarowne zasady i jest przyjemną grą. Jedynie pod mamę wybieram łatwiejsze cele do spełniania, bo wolę zagrać w spokoju niż co chwilę słuchać pytań czy dobrze rozumie kartę ;). W grudniu już dojechały nowe karty celów, nie mogę się doczekać, aż sobie z nimi zagramy. Ocena: 8/10.

Na bga pograliśmy w różne gierki, między innymi przetestowaliśmy sobie jak tam śmiga Carnegie, ale wszyscy (ja, siostra i mój) stwierdziliśmy zgodnie, że jednak wolimy rozgrywkę na żywo, bo wszystko lepiej widać na stole, scrollowanie strony co chwilę jest męczące. Niby szybciej komputer obsługuje pewne rzeczy za nas, ale dłużej trwa ruch, bo zanim ktoś dobrze zobaczy, przemyśli. Dobre do zagrania na odległość, ale jednak rozgrywki na żywo wygrywają.
Ocena rozgrywki online: 7/10. Samej gry ogólnie: 8/10. Na dzień dzisiejszy brakuje mi do kupna takiej gry, która by była perełką wśród nowych gier jaką jest Carnegie :).

No i czas na odkrycie roku (dla nas): W końcu wygrzebałam z półki wstydu grę Pory Roku. Jaka ta gra jest świetna i wredna. Bardzo nam wszystkim przypasowała i to w nią młócimy co chwilę czy to na żywo czy przez bga. Dawno się nie uśmiałam przy stole przy zwykłej grze, która nie jest imprezówką. Najbardziej podoba mi się to, że im więcej w ten tytuł graliśmy tym więcej ciekawych kombosów odkrywaliśmy. Już każdy z nas ma swoje ulubione karty w grze. Po drodze udało mi się dorwać w fajnej cenie nowe dodatki do tej gry także mamy już komplet. Szkoda, że nigdzie nie idzie dorwać już kart promo do niej. Pamiętam swego czasu jak próbowałam w to zagrać na bga ze swoim i mi się ta gra kompletnie nie podobała, bo jej nie rozumiałam (w sumie to na dzień dzisiejszy nawet nie wiem czego nie rozumiałam, chyba za głupia na nią wtedy byłam :P ). Na pewno ta gra jest dla nas o wiele lepsza niż ten śmieszny Bór od Portalu. W Porach roku faktycznie czuję negatywną interakcję i czasami to już się człowiek śmiał z samych zagrywek współgraczy, że to mistrze zła (szczególnie siostra :twisted: ). Gra naprawdę się nie zestarzała mechanicznie przez te 10 lat. Śmiem twierdzić, że jest lepsza niż nie jedna gra, która w dzisiejszych czasach wychodzi. Ocena: 9/10.

Pod koniec miesiąca udało się zgadać ze znajomymi na granie. Zaliczyliśmy kilka gier:
- Canvas (spoko filer, lubię pokombinować, zakochałam się w tych ślicznych grafikach na kartach) Ocena: 7/10;
- Bitoku (opornie nam szło, dla mnie to była druga rozgrywka, ale wciąż się czułam tam zagubiona. Pół gry i tak graliśmy źle, bo zapomnieliśmy, że jak ktoś chce skorzystać z akcji Kniei to musi dać przynajmniej kość o takiej samej wartości jak wcześniej tam postawione. Dopiero w połowie gry się połapaliśmy, no, ale trudno. Myślę, że do trzeciej rozgrywki byłabym już mądrzejsza w tej grze xD. W sumie udało mi się wygrać tą rozgrywkę, ale prawdziwa gra by się zaczęła dopiero od kolejnej wspólnej gry gdzie każdy już by był obcykany co gdzie i z czym. Strasznie długo nam zeszła ta rozgrywka, bo chyba ze 4 godziny, bo czasem wracaliśmy do instrukcji. Samą grę chyba bym oceniła na dzień dzisiejszy na 7/10.
- Pory roku (uczyliśmy znajomych zasad gry, koleżance mimo wszystko chyba jednak gra nie przypasowała do gustu, kolega fajnie ogarnął sobie silniczek w grze, że aż nas zaskoczył). Jak wcześniej ocena 9/10.
- Na dobitkę zagraliśmy w Dolinę Kupców 1 i 2 (mega słaba była ta rozgrywka, koleżanka w sumie w ogóle nie korzystała ze zdolności kart, kupowała tylko karty pod to, żeby budować dalej stragan, kolega coś tam próbował z nami korzystać z kart, ale widząc, że żona to w sumie bardziej śpi niż gra też zaczął budować stragan żeby zakończyć grę. Osobiście to ta gra wypadła najsłabiej z całych rozgrywek, no ale wszystko zależy od tego z kim się gra, ta gra nie ma sensu jak się nie korzysta ze zdolności kart, zero zabawy tylko tępe budowanie bazaru, a szkoda). Ocena rozgrywki 2/10. Samej gry: 6/10.

No chyba tajmnicą nie będzie, że na grę miesiąca wybieram: Pory roku ;)
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3353
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1033 times
Been thanked: 2010 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Ardel12 »

japanczyk pisze: 01 gru 2022, 00:20 Nie kazdemu podchodzi, ale tutaj na prawde nie trzeba ogrania tylko zrozumienie na czym polega ta gra. Wiedzma blefuje mocno i inwestuje w Favor zeby moc korzystac z podwojnego odpalania zdolnosci postaci - to jej daje niesamowite boosty. Lowca za to stara sie temu rpzeciwdzialac jak najszybciej wypelniajac wszystkich wiesniakow zeby mial mozliwosc spalenia kogos na stosie i zeby dobrze przy tym wytypowal.
To taka gra w kotka i myszke i pytanie komu pierwszemu powinie sie noga.
Gra nie jest losowa, bo masz deck construction i wiesz jakie karty masz w talii i z czym sie beda kombic i kiedy je zagrac. Losowy jest dociag kart, ale nie trafilem na parie gdzie nie byloby mozliwosci sie odkuc po poczatkowej zlej rece. Nie masz tutaj mozliwosci rushu bo po obu stronach sa mechanizmy, ktore sprawia ze spadniesz z rowerka jesli bedziesz cos takiego probowal robic - przynajmniej ja mam takie wrazenia po kilkunastu rozgrywkach
No to w sumie opisałeś jak graliśmy i jak to jest jedyna opcja, bo rush odpada, to nuuuda :)
Co do grania w kotka i myszkę to się nie mogę do końca zgodzić, bo jednak Łowca mieli deck z ukrytymi tożsamościami, więc może kontrować wiedźmę i czekać na jej przewinieńcie. Wiedźma tej opcji nie ma, musi kombinować. Łowca z kolei ze swoim spalaniem ma sens dla mnie wyłącznie, gdy jest pewny, bo jednak usunięcie wszystkich jego żetonów z kart wsioków to dla mnie wygląda jak samobój.
Jaki deck contruction xD podstawka ma po 50 kart na postać czyli używamy wszystkich. Dopiero dokupując dodatki otwiera się ta opcja, więc na początku to jesteśmy skazani na to co twórcy nam przygotowali.

Standardowo, kto pogra więcej, ten więcej zobaczy jak w wielu innych grach, ale czy warto w to inwestować swój czas to się ocenia na początku. Nikt mnie jeszcze nie przekonał bym kontynuuował ogrywanie danego tytułu, który po tych 2-3 partiach nie siadł. Jak słyszę teksty, że potrzeba 5-10 partii to mówię LOL i idę pograć w inny tytuł.
Awatar użytkownika
japanczyk
Moderator
Posty: 10924
Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3357 times
Been thanked: 3217 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: japanczyk »

Nie no, nie ma sensu grac 5-10 partii, ale trzeba bylo zagrac po obu stronach barykady zeby rozsądnie ocenić
Zagranie po tej samej stronie sprawia, że dalej robisz to samo, a nie wiesz jakie karty ma np. Wiedzma ktore by pozwalały ci reagować na zagrania Lowcy, którego czesc decku juz poznałeś

Btw jak niby Lowca mieli deck z tożsamościami? U mnie w grach zazwyczaj udalo sie max 2 osoby ujawnić, bo zgromadzenie 9 clues, później zamiana tego na evidence (ktore wiedzma potrafi usuwac) nie jest łatwym zadaniem
Plus jak sobie tak usuniesz dwa razy to przy tym wszystkim wiedzma jest juz coraz bliżej zwycięstwa, a ty zdjąłeś sobie zetpnyz ktore mogłyby posłużyć ci do spalenia jej
ckbucu
Posty: 356
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 395 times
Been thanked: 551 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: ckbucu »

japanczyk pisze: 03 gru 2022, 10:01 zgromadzenie 9 clues, później zamiana tego na evidence
O ile pamiętam, to nie potrzebujesz 9 clues, żeby dostać evidence (wystarczą 3), ani tych clues nie zamieniasz (pozostają na kartach villagerów).
feniks_ciapek
Posty: 2290
Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
Has thanked: 1596 times
Been thanked: 931 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: feniks_ciapek »

W tym miesiącu niewiele nowości, większość czasu spędziłem rodzinnie przy Azulu i Guild of Merchant Explorers. Aczkolwiek ilość stanowczo przeszła w jakość, o czym poniżej.

Nowości

Circadians: Chaos Order (+++) - Rewelacyjna area control z elementami aukcji i rozbudowy własnej frakcji. Gdyby nie brak eksploracji, to można by powiedzieć, że świetne 4x, ale nie powiem, że mi czegokolwiek w tej grze brakuje. Jest ciasno, jest konflikt od pierwszej rundy, są asymetryczne frakcje i jeśli tylko gracze są ogarnięci, to każdy ma szansę na zwycięstwo do końca. Życzę wszystkim, aby polskie wydanie było tak dobre, jak oryginał i zachęcam, bo naprawdę warto.

Undaunted: Reinforcements (++) - Pisałem sporo w wątku o grze. Dodatek rozbudowuje elegancki system, który trochę zaczyna się chwiać pod ciężarem wprowadzonych elementów i gra robi się wolniejsza i bardziej losowa. Tryb solo jest znośny, choć jego obsługa i rozkładanie jest uciążliwe. Tym niemniej jest to cały czas stare dobre Undaunted. Bonusem jest to, że wszystko mieści się w jednym pudełku, nawet zakoszulkowane małe karty (bo oczywiście kolory rewersów różnią się zauważalnie).

Legends of Galzyr (+) - O ile Dawn of Peacemakers był dość ambitnym eksperymentem, który podnosił ważkie tematy, to Legends of Galzyr jest raczej lekkim przygodowym sandboxem osadzonym w tym samym świecie. Nigdy nie siadać do tej gry w więcej niż 2 osoby, bo się wynudzicie na śmierć. Sprawdzałem tylko tryb kooperacyjny, ale na pierwszy rzut oka tylko on tak naprawdę nadaje się do grania, bo współzawodnictwo jest narażone na frustrację spowodowane losowością i niewielkim - ale zawsze - efektem kuli śnieżnej.

Cartographers Map Pack 6 Hornhelm: Wasteland Market (+) - To chyba już ostatni zestaw map do Kartografów, jaki kiedykolwiek kupię. Obawiam się, że trochę mnie już ta gra zmęczyła, a kolejne dodatki zaczynają wpadać do kategorii “udziwnienia” i nie czynią rozgrywki specjalnie interesującą. Kupowanie kart z losowej puli może coś pomóc, a może nic nie dać - trochę jak losowy dobór umiejętności na początku gry. Same mapy są ok, ale rewelacji nie ma.

Agents of SMERSH (+/-) - Nie wiem, czego się spodziewałem po tej grze, ale na pewno nie było to warte wydanych na nią pieniędzy. “Ciężar” podobny do Legends of Galzyr, podobna powtarzalność schemat ruch-zdarzenie-test umiejętności, tyle że w scenerii filmów akcji z Jamesem Bondem. Jedyna różnica to to, że w Agentach jest konkretny cel każdej rozgrywki (boss i jego poplecznik), natomiast Legends to absolutny sandbox z lekko zmieniającym się światem. Finalnie ciążę nawet bardziej ku minusowi właśnie ze względu na cenę, która ma się nijak do zawartości. Cóż, padłem ofiarą nostalgii innych.

Gra miesiąca

Bez wątpienia Circadians: Chaos Order. Jeszcze raz dziękuję Tachyon za rekomendację.

Kasztan miesiąca

Agents of SMERSH. Wiedziałem, że to będzie lekkie, ale łudziłem się, że będzie lepiej, zwłaszcza za te cebuliony.

Rozczarowanie miesiąca

Partia w D.E.I. na sześć osób na Zgranym Wawrze. Nie siadać do tej gry w więcej, niż 4. Za duże, za długie, całkowicie niezbalansowane jak na tę liczbę osób. Koniecznie też trzeba uważnie doczytać zasady frakcji z dodatków, ponieważ zaczynają one być poważnie udziwnione.

Stali bywalcy

Guild of Merchant Explorers (++), Azul z Kryształową Mozaiką (++).

Wydarzenie miesiąca


Zgrany Wawer, gdzie przez przypadek poznałem świetną ekipę ludzi lubiących bardzo podobne gry, co i ja, dzięki czemu partia Circadians: Chaos Order była dla mnie wydarzeniem miesiąca nie tylko planszówkowym, a porażkowa partia w D.E.I. nie stała się katastrofą.
wajwa
Posty: 2223
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 252 times
Been thanked: 396 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: wajwa »

Sporo grania w listopadzie.

Stali bywalcy:

Ark Nova - podobno pomidorówka :wink: , wcale nie moja ulubiona zupa , wolę fasolową :wink: , ale skoro dobra , no to mogę jeść codziennie 8)

Zaginiona Wyspa Arnak - swego czasu szybki fajny tytuł , który często lądował na stole , dokupiłem dodatek , którego zawartość mnie zachwyciła , no i po kilku partiach z dodatkiem ... przestałem w to grać ... Tak jak super są te wszystkie postacie ze swoimi zdolnościami , dodatkowe karty etc. , tak czas rozgrywki wydłużył nam się strasznie. Postąpiłem niepopularnie i sprzedałem dodatek :oops: W efekcie gra wróciła na stół , znów wiem , że jak chcę coś pyknąć w godzinkę z haczykiem to mogę wyciągać na stół Arnaka ...

Kawerna - dawno nie grany jeden z najlepszych tytułów Uwego , zawsze jak zagram , obiecuję sobie , że muszę częściej , bo to świetna giera , póki co w efekcie zacząłem grać po sieci 8)

Brass Birmingham - ogólnie wolę starego Brassa od nowego , ale jeżeli chodzi o granie na 2 osoby to jest to tytuł wybitny , świetna dwuosobowa partia , po której chcę po prostu więcej. W Brassie czy to starym czy to nowym nigdy nie zagrałem dwóch tych samych partii i zawsze mam wrażenie (zwłaszcza w nowym Brassie) , że wciąż wiele jest jeszcze do odkrycia

Atiwa - nowy Uwe to niestety nie ten sam kaliber co Agri , LH czy Kawerna , ale na tę chwilę jest to gra , która często ląduje u mnie na stole. Służy głównie do rozgrywek dwuosobowych , bo raz , że się to szybko rozkłada i składa , a dwa jest po prostu przyjemne. Jak żona proponuje gry Uwego no to już nie mam pytań i nie protestuję ;-) , szkoda że tak wcześniej nie miała , no ale to też pokazuje różnicę , do wspomnianych na wstępie tytułów Atiwie jest mocno daleko ...

Chocolate Factory - moje odkrycie z zeszłego miesiąca , siadła mocno ta giera u mnie w domu , nie ukrywam lubię takie tytuły , prosta sprawa wybierasz dwie karty , dostajesz węgiel w fazie dochodu i możesz produkować słodycze w swojej fabryczce , żeby to opchnąć i zarobić jak najwięcej kasy 8) Nie wiem kiedy mi minie , na razie gra się nie nudzi.

Nowości:

Weather Machine - no nie sposób nie pochylić się nad tym głośnym ostatnio tytułem. Monumentalne pudło , plansza jak obrazek , przepiękne graficzki , przepiękne wydanie. A sama gra ?
Pierwszy kontakt z grą przytłacza , masa ikonek , obrazków ... Jednak mechanika nie jest jakaś skomplikowana , tyle , że zanim się do tego dojdzie trzeba się przedrzeć ;-) przez szatę graficzną ;-)
Już na tym poziomie niektórym mogą wywalić bezpieczniki :lol: Ja z grami tego autora nie zawsze miałem po drodze , Kanban , Vinhos to dla mnie ciut za wysoki kaliber móżdżenia , zwyczajnie tytuły , które mnie lekko męczą ;-) Przy WM mam wrażenie , że może być lepiej , no ale to trzeba jeszcze pograć i taki bynajmniej mam plan 8)

Zombicide - powiedzieć "zagrałem" to by było za dużo. Siedziałem przy stole. Gra która utwierdziła mnie w przekonaniu , że nie stanowię targetu dla wydawców takich tytułów , muszę mieć swoją kuwetę do ogarnięcia , inaczej nie ma zabawy. Kooperacja nie jest dla mnie , ja najlepiej współpracuję sam ze sobą :lol:

Prototypy:

Train Rush - tytuł roboczy , ale tak już chyba zostanie - projekt , któremu bardzo kibicuję i co już wspomniałem nie raz , zawsze jak do tego siadam , to choć wciąż zachodzą zmiany , bawię się przy tym lepiej (choć to prototyp) niż przy niejednej wydanej już grze. Chciałbym by ziściło się wydanie tego projektu , bo nigdy za wiele tytułów "dla graczy" z miodną mechaniką , gdzie jest i miejsce na licytację i na worker placement i na area control. Zobaczymy jak się to wszystko rozwinie ...
Always look on the bright side of life
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3353
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1033 times
Been thanked: 2010 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Ardel12 »

japanczyk pisze: 03 gru 2022, 10:01 Nie no, nie ma sensu grac 5-10 partii, ale trzeba bylo zagrac po obu stronach barykady zeby rozsądnie ocenić
Zagranie po tej samej stronie sprawia, że dalej robisz to samo, a nie wiesz jakie karty ma np. Wiedzma ktore by pozwalały ci reagować na zagrania Lowcy, którego czesc decku juz poznałeś

Btw jak niby Lowca mieli deck z tożsamościami? U mnie w grach zazwyczaj udalo sie max 2 osoby ujawnić, bo zgromadzenie 9 clues, później zamiana tego na evidence (ktore wiedzma potrafi usuwac) nie jest łatwym zadaniem
Plus jak sobie tak usuniesz dwa razy to przy tym wszystkim wiedzma jest juz coraz bliżej zwycięstwa, a ty zdjąłeś sobie zetpnyz ktore mogłyby posłużyć ci do spalenia jej
Zgadzam się, ze do pełnej oceny powinienem zagrać wiedźmą, ale tu są wrażenia z grania Łowcą, a nie pełnoprawna recenzja :D Z tym reagowaniem to moim zdaniem tak sobie, bo jej enchanty po prostu niszczymy za akcje, a cała reszta to zależy od tego co dociągniemy na rękę. Co z tego, ze wiedźma zacznie sypać swoimi żetonami na jedną postać, jak ja mogę nie mieć niczego na ręce co z tym coś może zrobić. Zostaje dociąg kart albo złoty strzał z kuszy w morde podejrzanemu :D

Im dalej w grze tym szybciej mielenie decku tożsamości idzie. Jak pójdę na postać, która ma 3 tropy/stopki to dostaję 1 buta. Żetony stóp nie spadają. Do tego dochodzą karty, które potrafią wrzucić dodatkowe buty, więc nie wiem gdzie jest problem by mielić tą talię i skracać tym samym opcje Wiedźmie(jak buty dostajemy wręcz przy okazji robienia innych akcji). Najlepsze, że dociągniętej karty Wiedźmie nie pokazujemy, więc w mojej partii tylko uśmiechałem się spod wąsa, jak Wiedźma chciała zwrócić moją uwagę na postać, którą od 3 tur trzymam jako niewinną :D

I finalnie powtórzę, żetonów Łowca nie usuwa, więc w niczym to nie przeszkadza by zarobić buty i spalić kogoś na stosie.

Pacz zasady:https://s3.amazonaws.com/geekdo-files.c ... b8f8341909
Str 16(w pdf 18) -> Actions -> Visiting Villager -> pkt.2 Gain Evidence Token :
If the visited villager has at least 3 Clues assigned to it, you
gain exactly 1 Evidence from the supply to your collection.
Important: The Clues remain on the villager.
Awatar użytkownika
japanczyk
Moderator
Posty: 10924
Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3357 times
Been thanked: 3217 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: japanczyk »

Tak, racja - chwile juz nie grałem :)
Awatar użytkownika
Munchhausen
Posty: 728
Rejestracja: 01 sty 2013, 22:29
Lokalizacja: Poznań/ Wągrowiec
Has thanked: 146 times
Been thanked: 129 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Munchhausen »

kuleczka91 pisze: 03 gru 2022, 00:11 No i czas na odkrycie roku (dla nas): W końcu wygrzebałam z półki wstydu grę Pory Roku. Jaka ta gra jest świetna i wredna. Bardzo nam wszystkim przypasowała i to w nią młócimy co chwilę czy to na żywo czy przez bga. Dawno się nie uśmiałam przy stole przy zwykłej grze, która nie jest imprezówką. Najbardziej podoba mi się to, że im więcej w ten tytuł graliśmy tym więcej ciekawych kombosów odkrywaliśmy. Już każdy z nas ma swoje ulubione karty w grze. Po drodze udało mi się dorwać w fajnej cenie nowe dodatki do tej gry także mamy już komplet. Szkoda, że nigdzie nie idzie dorwać już kart promo do niej. Pamiętam swego czasu jak próbowałam w to zagrać na bga ze swoim i mi się ta gra kompletnie nie podobała, bo jej nie rozumiałam (w sumie to na dzień dzisiejszy nawet nie wiem czego nie rozumiałam, chyba za głupia na nią wtedy byłam :P ). Na pewno ta gra jest dla nas o wiele lepsza niż ten śmieszny Bór od Portalu. W Porach roku faktycznie czuję negatywną interakcję i czasami to już się człowiek śmiał z samych zagrywek współgraczy, że to mistrze zła (szczególnie siostra :twisted: ). Gra naprawdę się nie zestarzała mechanicznie przez te 10 lat. Śmiem twierdzić, że jest lepsza niż nie jedna gra, która w dzisiejszych czasach wychodzi. Ocena: 9/10.
Dobra rada: jeśli męczy Was ciągłe aktualizowanie toru kryształów, zainwestujcie w akrylowe kryształki, najlepiej w dwóch odcieniach/rozmiarach. Nie dość, że znacznie usprawniają proces liczenia punktów i przekazywania sobie kryształów, to jeszcze ładnie prezentują się na stole. A tak przy okazji, to potwierdzam - gra mimo upływu lat jest nadal fantastyczna mechanicznie. Jedynie ta trzecia akcja bonusowa z doborem dwóch kart zamiast jednej jest bezużyteczna i w ciągu kilku tysięcy partii na BGA, tylko raz widziałem, by ktoś jej użył :)
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 404
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 590 times
Been thanked: 385 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: kuleczka91 »

Munchhausen pisze: 03 gru 2022, 13:59 Dobra rada: jeśli męczy Was ciągłe aktualizowanie toru kryształów, zainwestujcie w akrylowe kryształki, najlepiej w dwóch odcieniach/rozmiarach. Nie dość, że znacznie usprawniają proces liczenia punktów i przekazywania sobie kryształów, to jeszcze ładnie prezentują się na stole. A tak przy okazji, to potwierdzam - gra mimo upływu lat jest nadal fantastyczna mechanicznie. Jedynie ta trzecia akcja bonusowa z doborem dwóch kart zamiast jednej jest bezużyteczna i w ciągu kilku tysięcy partii na BGA, tylko raz widziałem, by ktoś jej użył :)
W tej kwestii bardziej rozważałam używanie liczników życia, bo znacznie wygodniejsze :) Fakt, kryształki by były bardziej klimatyczne do tej gry :)
Awatar użytkownika
KurikDeVolay
Posty: 991
Rejestracja: 25 paź 2018, 11:45
Lokalizacja: Milicz/Krotoszyn
Has thanked: 993 times
Been thanked: 433 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: KurikDeVolay »

Teraz wchodzę ja, cały na biało. Nie wiem co tu zaszło, ale wpadła nam ponadprzeciętna ilość rozgrywek. Moim marzeniem byłoby utrzymanie tego, ale strach pomyśleć, żeby nie zapeszyć. Mimo przepracowania i przemęczenia uderzającego w górne zakresy skali udało się całkiem dobrze przemielić część kolekcji.
Zona - Dawno nie graliśmy w przygodówki. Nie było większej styczności ze stalkerem. Ale co tu się zadziało! Gra, która na każdym kroku bije poniżej pasa. Przez pierwsze rundy mój fart w rzutach uwłaczał godności i upadlał mnie znacznie, ale nie poddałem się. Powolutku, krok po kroku eksploracja Zony wciągała nas coraz bardziej i bardziej... Fakt, mogłoby być ciut łatwiej, reputacja mogłaby nie być taka binarna, czy część zasad mogłaby być napisana lepiej. Ale to detale w porównaniu z tym, jakie gra oferuje doznania. Jestem wniebowzięty i czekam na następny spacer po czerwonym lesie!
Drako: Smok i Krasnoludy - Kupiłem z myślą o małej, a tu się okazuje że dorwaliśmy bardzo dobry tytuł pojedynkowy na kwadrans. Będzie grane.
Escape Tales: Awakening - Zagraliśmy. Dwa wieczory. Spodziewałem się czegoś ciekawego, ale gra sama w sobie niczego mi nie urwała. Fabularnie szału nie było. Zagadki z jednej strony z pomysłem, ale kilka nie całkiem mi sensem zagrało. Opinia żony zbliżona. Jednostrzałowiec na wylot.
Kaskadia - Wow! Jak to mi weszło! To jest nasz typ gier. Lepienie chatek z kupy i patyków. Dostajemy kafelek początkowy, a potem dzieje się nasza magia, bo zawsze da się coś ugrać i nawet w niesprzyjających warunkach ukręcić jakieś punkty które pozwolą nam powalczyć o pierwsze miejsce. Dwupłaszczyznowość kombinowania bardzo mi się spodobała. Po pierwszych rozgrywkach bez żadnego sentymentu przeznaczyliśmy na odstrzał Sagradę. Nie ma sensu jej trzymać. Kaskadia robi wszystko lepiej.
Scrabble - Partyjka dla relaksu. Nigdy nie odmówię. Pozycja warta odnotowania, bo po raz pierwszy od bardzo dawna żonie udało się wygrać. Nigdy nie daję fory, więc tym bardziej szczere wyrazy uznania!
Brass Birmingham - Jeeeest! Mamy to! Goooool! A nie, to nie to... Na początku była moja furia, bo instrukcji nie ma w necie i nie mogłem sobie jej do owsianki w pracy przeczytać. Potem okazało się, że na BGG jest jej kompresja więc mi ciut przeszło (dzięki @WRS !). Po lekturze pomyślałem, że to nie jest gra dla nas. Zero pomysłu jak w to zagrać! Nie lubię mieć wszystkich możliwości na starcie, AP wchodzi nam za mocno i się zniechęcamy. Przed pierwszą grą - niepewność. Po pierwszej grze - zmieszanie. I tak zmieszani ale nie wstrząśnięci, poszliśmy spać. W nocy przyszły wizje! Pomysły, plany, ambitne przedsięwzięcia. Lepsza małżowina stwierdziła że miała to samo. Pierwszy raz tak dobitnie prześledziłem dostępne fakulce do gry, doprecyzowałem niepewności i zagraliśmy... O matulu, jak to zażarło! Aktualnie największą wadą tej gry jest to, że mamy służbowe zobowiązania i musimy sypiać. To ten promil planszówek o których się myśli ciągle.


Stały dotychczasowy zestaw czterolatkowy - Kotki psotki, dragomina, krecioły, una junior były grane, odnotowano, no to wio!
Domino - Gram z tym małym bobkiem jak równy z równym i jedyne co może nas powstrzymać, to różowy kafelek domino z podwóją Skye z psiego patrolu, bo małej żal go wykładać. Poza tym - stworzyliśmy wytrawnego gracza!
Karak - Aderyn to moja zmora. Córa w połączeniu z łotrzycą to piorunujący duet. Wg moich statystyk prowadzonych przez instytut danych z D... Mała podejmuje walkę w każdym przypadku i we wczesnym etapie gry 90% wygrywa przez remis. Jako że chłopak może grać chłopakiem, ale nie Victorusem bo za dobrze mi nim idzie... Sami wiecie jak jest. Mała ciśnie srogo!
Awatar użytkownika
Sirius_Black
Posty: 134
Rejestracja: 17 sty 2016, 13:29
Has thanked: 219 times
Been thanked: 142 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Sirius_Black »

W listopadzie zaliczyłem 22 partie w 15 tytułów. Był potencjał żeby listopad był rekordowym miesiącem pod względem liczy rozgrywek, ale pod koniec miesiąca tempo trochę spadło i skończyło się na ilości partii, która mieści się w mojej średniej. Miesiąc oceniam jednak na plus, bo przewinęło się sporo ciężkich tytułów.

Nowości:
Carnegie - dwie partie trzyosobowe i jedna czteroosobowa, gra mocno siadła w mojej grupie i myślę, że będzie regularnie pojawiać się na stole, na trzy osoby interakcja była ograniczona i na mapie było dosyć spokojnie, na cztery - na mapie sporo się działo, było trochę blokowania, co z kolei wymusiło granie na rozwój droższych - różowych technologii, na plus czas gry i mały downtime, bo często akcje można wykonywać praktycznie równolegle,
Łąka - przyjemny filler, ze względu na tematykę, ciężar i grupę docelową może kojarzyć się z Na Skrzydłach i jak dla mnie wygrywa w tym porównaniu,
Le havre - wstyd nie znać takiego klasyka, więc któregoś wieczoru usiadłem do testowej partii solo, z wrażeniami wstrzymam się do rozgrywki wieloosobowej,
1830 i 1882 -w listopadzie udało mi się zagrać dwa razy online w 1830 i raz na żywo w 1882, więc tylko krótko-zbiorczo odniosę się do mojego początku przygody z tą rodziną gier - długo odwlekałem sięgnięcie do 18stek i to był błąd, zasad w porównaniu do ciężkich euro nie ma wcale tak dużo, a gry oferują masę interakcji i emocji,

Pozostałe:
Spór o bór ,Tyrants of the Underdark, Projekt Gaja, Bolidy, Lorenzo, Nova Luna, Sagrada , Ticket to Ride,Trickerion , Concordia -

Nowość miesiąca:
Cernegie był murowanym faworytem do zwycięstwa, ale pech chciał, że w tym miesiącu udało mi się poznać 18stki, więc wyróżnienie wędruje zbiorczo do tej grupy gier.
Gra miesiąca:
Zasłużone zwycięstwo Trickeriona.
alex_dp88
Posty: 85
Rejestracja: 15 paź 2021, 19:08
Lokalizacja: Racibórz
Has thanked: 70 times
Been thanked: 81 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: alex_dp88 »

W listopadzie udało się zagrać 26 razy w 15 tytułów.

NOWOŚCI

Poszukiwanie Planety X (5) - na dzień dzisiejszy moja ulubiona gra dedukcyjna. Przyjemna, nienachalna interakcja i swoisty wyścig sprawiają sporo frajdy. Świetnie wykorzystana aplikacja, ułatwiająca obsługę.
Pod Wrogim Niebem (3) - średniaczek, ale nostalgia działa tu bardzo mocno, bo Alien Invaders. Dużo tu turlania kostkami i losowości, ale doceniam wrzucenie do pudełka trybu kampanii urozmaicającego rozgrywkę.
Łąka (2) - wygląda przepięknie, gra się przyjemnie, pomimo sporej losowości. Może sama partia trwa o 30 minut za długo, ale nie odmówię zagrania.

POWROTY
Tichu (3)
Marvel Champions (3) - rozpoczęcie kampanii Red Skulla, Hawkeye i Spider-Woman to całkiem fajni herosi
Terraformacja Marsa (1)
Diuna: Imperium (1)
Zamki Burgundii (1)
The Godfather: Imperium Corleone (1)
Viticulture: Essential Edition + Toskania (1)
Szarlatani z Pasikurowic (1)
Dice Throne: Season One (1)
List Miłosny (1) - tak jak się spodziewałem, im więcej osób przy stole tym lepiej
Red7 (1)
Star Realms (1)
Probe9
Posty: 2455
Rejestracja: 24 sie 2018, 10:48
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 153 times
Been thanked: 649 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Probe9 »

17 rozgrywek w 5 gier. Słaba ilość ale za to same dobre gry :)

Nowości:

Churchill - 7.5/10, 2 rozgrywki - Ocena tylko po to żeby była bo to była tylko jedna partia multi i jedna solo. Jeden z moich ulubionych twórców - Mark Herman, gra mocno osadzona w historii 2 WŚ i do tego w sposób nieoczywisty. Zamiast klasycznie skupiać się na przerzucaniu czołgów po Europie bawimy się w dyplomacje i przechodzimy przez wszystkie najważniejsze konferencje. Co tu by mogło pójść nie tak, prawda ? No mogło - współgracze, którym taki typ gry średnio podchodzi. Wolą zdecydowanie bardziej bezpośrednie formy nacisku w grach planszowych :) W związku z tym, niestety gra poszła na handel bo tryb solo w tego typu grze jakoś mnie nie przekonuje. Po tej jednej grze, ja miałem wrażenia raczej pozytywne. Gra jest raczej mało/średnio skomplikowana, jest trochę fajnych decyzji do podjęcia. Jest też sporo gry nad stołem, czego akurat nie przepadam ale to raczej kwestia osobistych preferencji, więc nie traktuje tego jako wadę. Ewentualne wątpliwości może budzić stosunek długości gry do ciężaru podejmowanych decyzji, bo pełna kampania może potrwać 5-6 godzin.

A Song of Ice & Fire: Tabletop Miniatures Game - 8.5/10, 8 rozgrywek - To drugi z trzech bitewniaków, które zamierzałem przetestować w najbliższym czasie. Pomimo, że poprzednio ogrywany Fallout: Wasteland Warfare przypadł mi do gustu to ASOIAF jest imo jeszcze lepszy :) (chociaż ten zwyczajnie bardzo inny). Łatwe zasady, fajne zasady budowania armii (świetne pomysły z planszą taktyczna i stronnikami oraz wyborem dowódcy, który ma wpływ na zawartość talii). Gra jest dość szybka, walka odbywa się bardzo przyjemnie i dość intuicyjnie. Za wadę można uznać to, że warto mieć jednak sporą powierzchnię do gry, grałem na 40 punktów na 183CM X 122CM i wydawało się optymalnie. Odniosłem wrażenie, że przy mniejszej powierzchni trudniej wyciągnąć z gry maksa w kontekście manewru, w szczególności jeżeli mamy w naszych armiach kawalerię. No ale ogólnie gra mega podeszła, a w rezultacie pozbyłem się jednej nerki i mam już prawie kompletne armie Nocnej Straży i Baratheonów,wszystko co wyszło dla rodu Martell no i trochę jednostek neutralnych :) Kolejny w kolejce czeka Marvel: Crisis Protocol, ale nie wydaje mi się, żeby zdetronizował ASOIAF...

Navajo Wars - 7/10, 2 rozgrywki. Gdybym pierwszy raz zagrał w tę grę z rok, może półtora roku temu to pewnie byłbym zachwycony. Ale od tego czasu zagrałem już w kilka gier solo, które charakteryzowały się mocnym oskryptowaniem rozgrywki, czy też może bardziej - dużą sekwencyjnością. No i muszę przyznać, że coraz bardziej mnie to męczy. Oczywiście, gra zgrabnie posługując się mechanikami opowiada wświetny sposób fascynującą historię, ale jednak nieco męczy, że po każdej podjętej decyzji (raczej o lekkim/średnim stopniu) muszę z chartem w ręku przechodzić przez kolejne punkty z sekwencji gry - można się poczuć jakby się odpalało łódź podwodną :) Może gdybym miał więcej czasu na granie to by mi tak nie przeszkadzało, bo gra jest przyjemna. No ale go nie mam, więc wolę coś bardziej syntetycznego. Tak czy siak - przynajmniej raz należy w tę grę zagrać i przekonać się czy to gra dla mnie. Integracja mechanik z tematyką gry - super.

Inne:

Pax Pamir, 2 edycja - 9/10, 2 rozgrywki. Obie gry w najlepszym osobowo składzie - czyli 4 osobowym. Grałem kilka razy solo i raz na 2 osoby i było spoko, ale to jednak nie to. A przy 4 osobach z tej gry robi się potwór. No i trzeba zauważyć, że potwór o stosunkowo niskim progu wejścia. Świetna gra, elegancko zaprojektowana, dostarczająca mnóstwa emocji. Może dokuczać czasem zbyt dyża dynamika i to, że od jednej mojej tury do kolejnej wszystko się może zmienić na planszy, ale należy to traktować jako feature a nie bug ;)

1830 - 10/10, 3 rozgrywki. Nie ma miesiąca bez 18xx ;) Tym razem udało się zagrać w moją ulubioną odsłonę, szkoda, że online ale liczę, że wkrótce uda się też coś zagrać na żywo. Genialna gra, nie ma co więcej się rozpisywać bo nie będę się powtarzał co miesiąc ;)
Rabaty: Rebel = 10%, 3trolle = 7%, planszomania = 10%, planszostrefa = 11%.

Moje gry
Awatar użytkownika
Chudej
Posty: 399
Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 339 times
Been thanked: 309 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Chudej »

Zabieram się do pisania tego posta po raz 4, po pierwsze ze względu na dużą różnorodność partii w tym miesiącu, z czego nie pamiętam połowy i wymaga to ode mnie lekkiej zmiany formatu posta, a drugi powód, to że wywaliło mi prąd podczas poprzedniej próby i straciłem to co napisałem :(
Spoiler:
Nowości miesiąca:

Caverna: The Cave Farmers - miałem w końcu okazję zagrać po lekturze wielu postów porównujących Kawernę z Agricolą i spodobało mi się, nawet bardzo. Graliśmy w 4 osoby jakieś 3-4h i nikt nie był jakoś specjalnie tym wymęczony. Pod tym względem gra mi trochę przypomina Mage Knighta, którego lubię sobie odpalić czasem z żoną i spokojnie popykać bez większej interakcji. Taki growy odpowiednik relaksującej kąpieli ;) Jedynie na minus upierdliwy setup, chyba brak różnorodności początkowych warunków (coś jak kart jak w Agricoli) i brak praktycznie jakiejkolwiek przydatnej ikonografii (jak to u Uwe wszystko tekstem).

John Company: Second Edition - wypowiadałem się już szczegółowo w wątku dedykowanemu grze, bardzo ciekawa gierka, trochę takie Spirit Island z ukrytymi zdrajcami i zmiennymi rolami :P Partia zajęła nam bardzo długo (8h), ale wcale mnie to nie zniechęciło. Możliwe, że będę miał okazję zagrać na żywo za jakiś czas to i napiszę coś więcej.

Stały bywalec miesiąca:

Arkham Horror: The Card Game
- kolejny miesiąc jak Arkham pobiło u nas Aeon's End. Skończyliśmy Dunwich, a przedtem jeszcze kupiliśmy Carcosę, którą obecnie ogrywamy. Obecnie gramy teamem Zoey & Pete i doszliśmy do wniosku, że jednak wolimy mieć dedykowanego poszukiwacza w teamie, żona gra Petem i jest sfrustrowana koniecznością odrzucania kart żeby badać wielokrotnie przy pomocy Diuka, ja zaś mam postać nastawioną praktycznie na samą walkę, a obecnie uzbierało mi się 4 traumy psychicznej, co daje mi całe 2 mózgi na początku rozgrywki i wymaga to od nas trochę fikołków i czasem restartowania scenariuszy :? Mimo to, gra jest świetna i jestem bardzo zadowolony z przeniesienia kart do segregatorów, co ogromnie usprawniło proces budowania talii.

Powrót miesiąca:

Food Chain Magnate - miałem okazję zagrać 2 partie w różnych składach. W 3-osoby z kolegami, z którymi grałem wcześniej tylko wariant bez milestone'ów (nie polecam kompletnie tego, strata czasu, która daje mylne, gorsze pierwsze wrażenie o grze) i w swojej regularnej 4-osobowej ekipie, gdzie wszyscy grali co najmniej raz w pełną grę. Obie partie były ciekawe, ale druga trochę mi dała po łbie, bo po raz kolejny zepsułem ustawienie pierwszej restauracji, co mnie potem pchnęło w stronę obniżania cen, co przez chwilę działało, ale zarabiałem na tym orzeszki, ale ostatecznie nie podziałało, bo nie miałem żadnego długofalowego planu. Partia była bardzo zacięta, wszyscy gracze byli równie zaangażowani i czułem, że uświadczyłem takiej "prawdziwej" partii w FCM, jednak przeliczanie wszystkiego co rundę okazało się bardzo męczące i w pewnym momencie oddałem resztę ekipy ten "przywilej", zwłaszcza, że to oni później zarabiali więcej. Chciałbym grać więcej, żeby wnioski wyciągnięte z porażek dłużej zostawały w mojej głowie, ale póki co, za tą kłopotliwą księgowość gra troszkę straciła w moich oczach.
Awatar użytkownika
Dr. Nikczemniuk
Posty: 2821
Rejestracja: 19 paź 2016, 13:39
Has thanked: 447 times
Been thanked: 318 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: Dr. Nikczemniuk »

Chudej pisze: 07 gru 2022, 11:57 Caverna: The Cave Farmers - brak praktycznie jakiejkolwiek przydatnej ikonografii (jak to u Uwe wszystko tekstem).
Ej no tak nie dokońca, a właściwie to stanowcze veto! Przecież opis żetonów usprawnień to pikuś w porównaniu z tym ile tekstu nadziergane potrafią mieć karty z Agricoli :D
Kto nie widzi ciemności, nie będzie szukał światła.
Awatar użytkownika
emoprzemoc
Posty: 85
Rejestracja: 19 sty 2020, 20:53
Lokalizacja: Katowice LGT
Has thanked: 728 times
Been thanked: 208 times

Re: Gra miesiąca - Listopad 2022

Post autor: emoprzemoc »

Listopad zleciał mi strasznie szybko, więc tym bardziej pozytywnie zaskoczony jestem tym, że udało mi się zagrać 73 razy. Dodatkowo dzięki wzięciu paru dni urlopu udało mi się grać w gry przez 9 dni z rzędu, co w zwykłych warunkach jest raczej niewykonalne. Inna sprawa, że potem przez kolejnych 5 dni nie zagrałem ani razu. Tytułów było 21/22, z czego nowościami były 3, no, może 3,5 (nietestowany wcześniej pakiet map do Kartografów). Sporo graliśmy z moją mamą, mieliśmy też niezły grańskowy weekend z W., no i trochę się też pograło przez BGA.

Topka miesiąca:
1. Spirit Island.
Spoiler:
2. Viticulture + Toskania.
Spoiler:
3. Łąka.
Spoiler:
4. Na grzyby.
Spoiler:
5. My Shelfie.
Spoiler:
Inne nowości:
Spoiler:
Wielkie powroty - część przedsprzedażowa:
Pod koniec października podjęliśmy decyzję, że naprawdę trzeba coś zrobić z tymi nadmiarowymi grami w kolekcji, dać im ostatnią partię czy dwie i wystawić na sprzedaż. W listopadzie udało się trochę takich pożegnalnych partii uskutecznić.
Spoiler:
Wielkie powroty - część standardowa:
Spoiler:
Stali bywalcy:
Spoiler:
Honorowe wzmianki:
Spoiler:
Oczekiwania grudniowe:
Zagrać w możliwie najwięcej gier, które w tym roku na stół jeszcze nie wyszły - jest kilka takich pozycji, częściowo są to też pozycje do potencjalnej sprzedaży. Od tygodni próbuję namówić żonę na zagranie w Tawantinsuyu, które jest najdłużej półkującą pozycją na półce wstydu i ciągle zostaję spuszczany w kanał, więc grze w ostatnich dniach stuknął już rok bez debiutu. Może w końcu się uda, bo gra wydaje się nieco prostsza niż obszerność pomocy gracza sugeruje, choć poutykane mikrozasady nie zachęcają. Chciałbym też ruszyć inne pozycje, które od tygodni lub miesięcy czekają, i PRZESTAĆ KUPOWAĆ KOLEJNE. Hex i Kaskadia nadal w stałym repertuarze, może Łąka, ale już z dodatkiem. No i mam spore oczekiwania co do grania w trójkę, w tym miesiącu wyjątkowo 1,5 weekendu (bo ostatnie 0,5 to już styczeń będzie przecież) - może jakiś moduł do Bonfire dołączymy, zostanę znowu zgnojony w Borze, bankowo wpadnie znowu Praga, odroczona partia w Cooper Island i się zobaczy, co jeszcze. Na pewno trochę pogramy z mamą, która sprawiła sobie na własność którąś wersję Dobble (...a wariację na temat tej gry kupiliśmy jej w prezencie urodzinowym, który mamy jej wręczyć w najbliższy weekend, no świetnie :/), jakieś świąteczne granie z teściową też będzie.
ODPOWIEDZ