Gry, które przestały nas bawić.

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4195
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2834 times
Been thanked: 2748 times

Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Gizmoo »

Pewnie każdy, kto gra już od dobrych kilku lat, przez to przechodził.

Gra, która kiedyś wydawała się świetna, która porywała, nagle nie podnosi temperatury. Wiadomo, wszystko przemija, uczucie czasami też. :lol:

Ale gry to na szczęście nie jest związek, tutaj nie ma poważnych decyzji, czy ludzkich dramatów. Chociaż czasami jakiś sentyment jest. :lol: I choć zwykle mam tak, że gry, w których kiedyś byłem absolutnie zakochany, wytrzymują próbę czasu, to zdarzają się i takie, w których przypadku zadaję sobie pytanie – „jak to kiedyś mogło mi się tak bardzo podobać”?

A piszę te słowa, po grubym rozczarowaniu powrotem do 51 STAN MASTER SET. Uwielbiałem kiedyś tą grę. Mam do niej skompletowane wszystkie dodatki (poza ostatnim). Co zabawne – ani razu nie rozegrałem partii z dodatkami „Moloch” i "Sojusznicy". No i w tym miesiącu pograłem trochę więcej w 51 Stan MS i jestem zaskoczony, bo gra wydała mi się kompletnie nudna. To w gruncie rzeczy pozbawione finezji przerabiane surowców jednych w drugie i ciułanie punktów. Do tego potwornie dotkliwa losowość - gdzie nagle, po dłuższym ograniu, okazuje się, że kto dobiera lepsze karty, pasujące mu do silniczka – wygrywa. Tak bardzo byłem zaskoczony, jak powrót okazał się miałkim doświadczeniem, że aż nie mogłem w to uwierzyć! To przecież kiedyś potwornie mnie bawiło! No ale porównując to do TM, Ark Nova, czy wreszcie do Legends of Void, to 51MS wypada bladziutko. Bardzo bladziutko... Mam plan spróbowania nowych dodatków, ale być może czeka mnie wkrótce smutna decyzja o rozstaniu z tym tytułem.

Nie chcę tutaj oczywiście dyskutować o 51 Stanie i o tym, czy komuś się „podoba, czy nie”, a bardziej chciałem Was zachęcić do opisania swoich przypadków z „gier, które przestały nas bawić”.

Moja lista pewnie byłaby długa, bo sporo gier sprzedałem i już o nich nie pamiętam, ale kilka takich powrotów po latach, było dla mnie zaskakująco bolesnych. A w ciągu ostatniego półrocza, poniższe były najbardziej dla mnie zaskakujące:

LORENZO IL MAGNIFICO – Kiedyś mój absolutny top. Jedna z najbardziej ogrywanych gier w mojej kolekcji. Zdobyłem do niej dodatki, zdobyłem promki, mam więc wypasionego, zbieranego latami, autentycznego „Big Boxa”. No i jakoś gra przestała do mnie przemawiać. Wydaje mi się dosyć nudna, powtarzalna, emocji innych poza częstą frustracją – jakoś nie stwierdziłem. Do tego za każdym razem gdy ją wyciągam – wydaje mi się coraz brzydsza. :lol: Ostatnio nawet nie mam ochoty ją wyciągać na stół! Zastanawiam się, czy kiedyś jeszcze „odkryję ją na nowo”, czy serduszko jeszcze kiedyś szybciej zabije? A może pora wystawić to na sprzedaż?

MONTANA – Również jedna z najczęściej ogrywanych w domu gier. I również niestety nieszczęsny Klemens Franz. :evil: Kupiłem dodatek Longhorns, który przeleżał w pudle rok. Na fali ogrywania starszych gier z kolekcji, Montana wróciła na stół z zamiarem ogrania wszystkich modułów z Longhorns. I jakież było moje zdziwienie, gdy nagle ta "cudowna Montana”, którą zawsze tak bardzo lubiłem, nagle przestała mnie bawić. Żeby nie było niedomówień – to bardzo dobra gra, ale jakoś przestała mnie ekscytować. Kiedyś dostarczała mi emocji, a teraz... Mam wrażenie, że wszystko już w niej widziałem, a decyzje wydają mi się... Oczywiste.

ODKRYCIA: DZIENNIKI LEWISA & CLARKA – Prześliczna gra. I to tyle, co mogę teraz o niej w zasadzie powiedzieć. Kiedyś pasjonował mnie ten kościany draft, lubiłem budowanie silniczka z kart. Obecnie znam duuużo lepszych gier z kościanym draftem, a i same Odkrycia poznałem na tyle, że decyzje są w niej dla mnie zbyt oczywiste. Do tego przeszkadza mi dotkliwa momentami losowość. W grze, która jest bądź, co bądź wyścigiem, każdy losowy element boli dwukrotnie. Wystawiłem już to na sprzedaż, ale nadal nie mogę przeboleć, że już mnie to nie kręcie. A przecież nie tak dawno deklarowałem jeszcze, że to nigdy nie opuści kolekcji!

MAGIC: THE GATHERING – To był drugi powód założenia tego wątku. Po 51 Stanie, jest to gra, do której chyba najbardziej „straciłem miętę”. Coś tak bardzo się we mnie wypaliło, że aż się... skończyło? Nie mam dziś kompletnie ochoty na granie w medżika. Blisko 30 lat życia mi pyknęło z tą karcianką i teraz nie jestem w stanie wykrzesać sobie krzty entuzjazmu. Ostatnie partie Commandera pokazały mi dokumentnie, że każdy „gra tu w inną grę” i strasznie ciężko jest zebrać ekipę choćby trzech ludków, którzy mają podobne podejście do zabawy. Gram w EDH dla ciekawych sytuacji na stole i epickich momentów. A kompletnie nie bawią mnie gry, które trwają kilka tur, lub obserwowanie, jak ktoś się „brandzluje” przez kilkanaście minut. Niezmiernie trudno jest zebrać graczy, którzy mają choćby zbliżony Power level talii. Co gorsza – zrobiliśmy sobie ostatnio małe PRE. Kumpel kupił boxa i zagraliśmy sealda. W swoich paczkach trafiłem na kilka mythiców, planeswalkera, kilka bomb i od ciula removalu. Talia „złożyła się sama”. Nawet nie musiałem nad nią kombinować. W zasadzie cała moja kreacja ograniczyła się do ucinania kart, bo miałem ich po prostu za dużo. Wygrałem prawie wszystkie potyczki, ale wszystkie „mecze” skończyłem zwycięsko. To "pierwsze miejsce" nie przyniosło mi jednak grama satysfakcji, bo zwyczajnie – nie wydawało mi się ono zasłużone. No i na tle innych karcianek... Medżik wydaje mi się archaiczny. Za długi, za losowy i niepotrzebnie skomplikowany. I to porównując do takiego Mindbuga, tegoż samego autora w końcu, który to Mindbug ma ciekawsze decyzje, trwa krócej i można nauczyć go przeciętnie ogarniętego orangutana. W MTG - Ilość nowych keywordów jest obecnie absurdalna!!! Żeby w to sprawnie grać, mając zaledwie karty z setów wydanych na przestrzeni jednego roku, trzeba przyswoić od groma wiedzy. Nikogo nie chciałoby mi się tej gry uczyć. A skoro ani nie powiększę puli nowych graczy, ani nie wrócę do grania turniejowego, ani nawet nie mam ochoty kupowania nowych kart to... Waham się, czy nie pozbyć się „kolekcji życia”, bo jakoś nie mam kompletnie serca, ani potrzeby by to tego wracać (po raz kolejny zresztą). :cry:
Uncle_Grga
Posty: 584
Rejestracja: 30 lis 2019, 12:07
Has thanked: 92 times
Been thanked: 287 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Uncle_Grga »

Gdzie sprzedajesz te Dzienniki? Kupię sobie drugi egzemplarz.. :wink:

U mnie dwie wskazane nadal cieszą.. pierwsza to właśnie Dzienniki, druga to Lorenzo. Nawiasem mówiąc dzięki za przypomnienie, to już pewnie rok jak była grana ostatni raz. Znaczy najwyższy czas sprawdzić czy nic się u niej nie zmieniło.. :wink:

A poważniej to intencję rozumiem, argumentację też, choć warto uzupełnić, że obydwie wspomniane biegają w różnych ligach. Dzienniki są proste i losowe, i nie obiecują chyba niczego innego. Kochać je można za inne przymioty, nie za te nieobiecane.. Z Lorenzo grubsza sprawa, bo to już mechaniczny cymes. Zatem tu przyczyną może być rzeczywiście znudzenie. Ograles i już, styknie. Bo, tu pełna zgoda, uroda nie pomaga i nie motywuje. Lorenzo może śmiało startować w kategorii najbrzydsza gra świata.. :mrgreen:

W temacie to mi ostatnio trochę podpadły Klany Kaledonii, wspominałem w innym wątku. Nie żebym je wywalał z kolekcji, zresztą nie sprzedaję gier, ale frajdę z grania mam jakby mniejszą. A były Klany swego czasu bardzo wysoko na liście.. powód chyba jak ten wskazany przez Ciebie przy Lorenzo. No przyjadlo się..

Ps. Ale żeby Dzienniki sprzedawać? Panie, tak się nie robi.. :wink:

Ps.2. Temat, Temat dobry! Dopiero będzie lista skarg i zażaleń. No i sprzeciwów, i głosów odrębnych! Będzie się działo!
Awatar użytkownika
Snaki
Posty: 80
Rejestracja: 03 kwie 2018, 09:33
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 53 times
Been thanked: 39 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Snaki »

Nemesis kiedyś było grane w opór, wymieniana wsrod ulubionych ale z czasem zacząłem dostrzegać wady i płytkość rozgrywki która wraz z poznawaniem gry była coraz bardziej monotonna, każdy wiedział co trzeba zrobić i jaki ktoś może mieć cel. Po prostu jakoś klimat "opadł" i już tak nie bawi.
Awatar użytkownika
japanczyk
Moderator
Posty: 11793
Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3519 times
Been thanked: 3524 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: japanczyk »

Ja tak mialem z Hero realms

Ogralem te gre do pozygu, mam rozegrane kilkadziesiat partii jesli nie 100+
Dobrze, ze w koncu wyszly nowe dodatki, to uda sie cos odswiezyc, ale juz robilo sie mega nudno, powtarzalnie i de facto startowa reka definiowala w duzej mierze outcome gry
Awatar użytkownika
arian
Posty: 845
Rejestracja: 26 sty 2016, 22:38
Has thanked: 272 times
Been thanked: 599 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: arian »

Ja tak mam z Robinsonem. To była jedna z pierwszych tak dużych gier, które kupiłem. Grałem w nią sporo, ale niestety zawsze solo, bo nie udało mi się nikogo namówić. Ale bawiłem się bardzo dobrze do momentu trafienia na scenariusz Rodzina Robinsonów, którego nigdy nie udało mi się przejść. Zawsze jakieś wydarzenie niszczyło mi przedmioty i uniemożliwiało wygraną. Jakiś czas temu próbowałem wrócić, ale nie czułem już tego klimatu co kiedyś. Teraz na pierwszy plan wychodziła sucha optymalizacja i zauważyłem, że nie zauważam nawet jaką fabułę tworzą dobierane karty. Patrzyłem tylko na ikonki i jakoś cała zabawa wydała mi się bardzo mechaniczna. Mam jakieś dodatkowe scenariusze, kilka małych głupot dokupiłem, gra na pewno zostaje na półce z powodów sentymentalnych, ale już raczej nie skuszę się na HMS Beagle albo Opowieści.

To jest chyba jedyna gra z którą tak mam. Nie liczę C:DMD którym bardzo się zawiodłem, bo to akurat był zachwyt po jednej partii, który opadł przy drugiej i każdej kolejnej.
Uncle_Grga
Posty: 584
Rejestracja: 30 lis 2019, 12:07
Has thanked: 92 times
Been thanked: 287 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Uncle_Grga »

arian pisze: 13 kwie 2023, 17:09

Ja tak mam z Robinsonem. (....) gra na pewno zostaje na półce z powodów sentymentalnych, ale już raczej nie skuszę się na HMS Beagle albo Opowieści.
Lekki offtop, sorki: odpuszczenie Beagle'a to trochę błąd IMO. Jestem fanem RC (still) a kampanię rozegrałem dopiero w zeszłym roku, po wielu partiach podstawki. I bardzo mi się podobało. Jest to inna gra, i inny flow jednak, czuć, że wyszła spod innej ręki (fana). Trzewik robil tylko trzeci scenariusz, i jak sam mówi skopał go i zepsuł wrażenie z całego dodatku. Ja tak nie uważam, i w trójkę też mi się dobrze grało. To na marginesie. Natomiast sam dodatek "wart jest mszy". I fakt, że sam RC Cię już nie bawi (co przyjmuję do wiadomosci), to owo zniechęcenie może pozbawić Cię akurat fajnego refreshu. Nie twierdzę, że na pewno HMS by u Ciebie zażarł, sugeruję jedynie, że warto sprawdzić. Beagle jest mocno fabularny, a wymogi kampanijne trochę odciągają uwagę od mechanicznego optymalizowania ruchów.. inaczej mówiąc Beagle dodaje tego pierwotnego funu do Robinsona. Co może być lekarstwem w sprawie.. ;)
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1707
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 285 times
Been thanked: 909 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: XLR8 »

U mnie głównie gry z serii T, a w szczególności Teotihuacan.
Zawsze mechanika przyciąga, ale finalnie gra sprowadza się do prostej pętli brania jakiejś technologii i eksploatacji jej do końca gry.
gogovsky
Posty: 2353
Rejestracja: 25 sty 2018, 23:48
Has thanked: 491 times
Been thanked: 540 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: gogovsky »

Gizmoo pisze: 13 kwie 2023, 15:13
A co do Magica nie próbowałeś grać (nie znam nazwy formatu) bierzesz kupę kart byle nie landów mogą być nawet commony/uncommony crapy najgorsze każdemu po 7 kart każdą kartę możesz zagrać jako odwrócony land dajacy dowoloną mane?:D Zabicie przeciwnika pegazem 4/4 fly za 7 many bezcenne:D
Snaki pisze: 13 kwie 2023, 16:25 Nemesis kiedyś było grane w opór, wymieniana wsrod ulubionych ale z czasem zacząłem dostrzegać wady i płytkość rozgrywki która wraz z poznawaniem gry była coraz bardziej monotonna, każdy wiedział co trzeba zrobić i jaki ktoś może mieć cel. Po prostu jakoś klimat "opadł" i już tak nie bawi.
just fanowskie cele (milion razy lepsze/ciekawsze/czasem trudniejsze od oryginalnego badziewia) pozdrawiam i życzę setki nowych ciekawych rozgrywek na statku :)
Firma Rebel niech się zajmie wydaniem gry Domek, bo tylko do tego się nadaje.
Awatar użytkownika
Losiek
Posty: 964
Rejestracja: 31 sie 2010, 03:12
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 321 times
Been thanked: 203 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Losiek »

Zdecydowanie "Magia i miecz". Kiedy ponad 30 lat temu grę kupiłem to graliśmy z przyszłą (i obecną) żoną i kumplami do upadłego. Teraz nie ma siły, która mnie do tej gry zaciągnie. Parę lat temu zrobiła to córka, ale wynudziłem się okrutnie. To jest strasznie archaiczna gra, obserwowanie ruchu kontynentów jest bardziej emocjonujące.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3569
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1140 times
Been thanked: 2333 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Ardel12 »

Gra o Tron - zaliczyłem w to wiele partii. 1ED, 1ED z dodatkiem, wersja na 4 graczy, 2ED i w końcu po prostu gra zaczęła mnie męczyć. Ekipa się rozpadła, a granie z ludźmi o różnym poziomie ogrania prowadziło do całkowicie irytujących i nie satysfakjonujących wyników. Granie z wyjadaczami z kolei trwa wieki, a w tym czasie mogę zagrać w wiele innych gier. Ot gra miała swoje lata chwały, ale moim zdaniem obecnie odstaje designem i nie ma do czego wracać.

Osadnicy z Catanu - jest to tytuł, który ograłem stanowczo za wiele razy. Grałem w podstawkę oraz w dodatki jak żeglarze czy rycerze. Miałem nawet jakiś dodatek z połowem ryb. Świetnie mi się grało w początkowym etapie swego planszowego życia. Obecnie zbyt losowe, zbyt podatne na efekt kuli śnieżnej oraz zbyt uzależnione od ekipy. Po latach do gry wróciłem i niestety było jak z grami z Pegasusa. To już nie to samo.

MTG - miałem etap, że grałem jakieś 10 lat. Grałem na oryginałach, grałem na necie oraz na proxach. Grałem w różne typy oraz brałem udział w draftach. Co się dało to sprawdzałem. Niestety im dalej tym power level leciał w górę, w legacy grało się jakimiś koszmarnie combogennymi taliami pozwalającymi na wygraną nawet w pierwszej rundzie(ta talia z przywoływaniem smoków), a z ziomeczkami zaczął się nam zbyt różnicować power lvl talii oryginalnych, gdy jednych było stać na większe zakupy a innych nie(lub mieli inne wydatki na hobby). Kiedyś byłem zaznajomiony z każdym nowym cyklem, teraz od lat tego nie śledzę. Powrócić chciałem. Wyciągnąłem swoje talie, które zakopałem w domu i cóż. Kolega z talią za 5k rozjechał mnie 10x i stwierdziłem oh well, nie ma co :D Za dużo czasu by kosztowało wejście w to ponownie. Dlatego preferuję LCG i to coop. Nie ma problemu, że kogoś stać na uber karty, liczba kart jest maultka w porównaniu do MTG(myślę o AH i MC) a bawić się można świetnie.

To chyba takie największe gry, które niegdyś ogrywane, obecnie nie mają szans na powrót w me łaski.
Awatar użytkownika
Snaki
Posty: 80
Rejestracja: 03 kwie 2018, 09:33
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 53 times
Been thanked: 39 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Snaki »

gogovsky pisze: 13 kwie 2023, 21:05 just fanowskie cele (milion razy lepsze/ciekawsze/czasem trudniejsze od oryginalnego badziewia) pozdrawiam i życzę setki nowych ciekawych rozgrywek na statku :)
Mam rzeczy z tego fanowskiego druku i nie dały rady wyratować nemezisa. Lockdown też nie :(
mineralen
Posty: 989
Rejestracja: 01 gru 2019, 19:07
Has thanked: 584 times
Been thanked: 650 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: mineralen »

Terraformacja Marsa - jedna z gier, które wciągnęły mnie do hobby. Kiedyś 10/10, teraz nie chciałoby mi się w to grać. Na dwóch graczy ciągnie się niemiłosiernie, dużo zależy od dociągu kart - który można usprawnić draftem, ale to znowu czas dodany do rozgrywki. Niestety mimo ogromnego czasu rozgrywki nie daje tej satysfakcji co kiedyś. Nie zastąpiła jej Ekspedycja Ares, która jest grą gorszą od pierwowzoru. Już bardziej szybki i króciutki Race for the Galaxy.

Star Realms - kiedyś szybka gra na rozluźnienie, teraz powoduje frustrację z powodu czystej losowości. Już lepiej w kości pograć i wygrywa ten, kto ma wyższy wynik rzutu. Mam wrażenie, że nowoczesne deckbuildingi podchodzą do tematu dużo lepiej, często można usprawniać dociąg a najsłabsze karty to nie jest samo guano. W Star Realms możesz zbudować lepszą talię od przeciwnika, ale przeciwnik może wygrać, bo częściej mu się wylosują sojusze. :evil:
Awatar użytkownika
Chudej
Posty: 411
Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 347 times
Been thanked: 328 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Chudej »

W moim przypadku są to w większości gry, z którymi zaczynałem w hobby.

Horror w Arkham 2ed (planszowa) - moja pierwsza własna gra, którą sprzedałem nie wiedząc jeszcze jak bardzo ceny pójdą w górę za dodatki. Klimat uwielbiam, ale mechanika w tej grze oparta w dużym stopniu na ogromnej losowości oraz ilość setupu po pewnym czasie zaczęła przeważać nad zabawą czerpaną z tej gry. Pod koniec jej pobytu w kolekcji zdarzały się partie, gdzie po pół godzinie setupu po 1 rundzie już chciało nam się składać grę z powrotem. Nakładające się na siebie nieszczęścia po prostu obrzydzały nam grę, na szczęście jest jeszcze karcianka, która

Osadnicy Narodziny Imperium - gra kolegi, która początkowo bardzo podobała mi się mechanicznie (przerabianie surowców), ale nierówna asymetria połączona z losowością kart i prostacką negatywną interakcją mi szybko obrzydziły tą grę. A szkoda, bo mam wrażenie, że kolega przez to, że ja nie chcę w to teraz grać trochę się zdystansował od planszówek.

Są jeszcze gry, od których się odbiłem tylko do pewnego stopnia, to znaczy miałem w nie kilka nieprzyjemnych rozgrywek, ale z czasem zachciało mi się w to jeszcze grać, są to np. Terraformacja Marsa, Roll for the Galaxy i Teotihuacan. O ile pierwszych dwóch się pozbyłem, to potem ktoś ze znajomych kupił i jakoś dałem znowu szansę i czasem nawet gra się ok. W przypadku Teo zaś ostatnie gry były dosyć słabe, ale ochota do grania jeszcze nie przeszła.
Awatar użytkownika
Vuk0
Posty: 67
Rejestracja: 28 mar 2021, 12:46
Has thanked: 39 times
Been thanked: 12 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Vuk0 »

Dice Settlers z dodatkiem Western Sea - na samym początku bawiło i to bardzo. Po jakimś czasie niestety coraz bardziej boli losowość na kościach i jakaś taka płytkość.

Clash of Cultures ME - byliśmy zachwyceni mnogością różnych cywilizacji, asymetrią, rozbudowaną planszą technologii. Był czas, że graliśmy codziennie :D Jednak teraz jak gra jest już dobrze ograna zaczyna przeszkadzać nam losowość dobranych celów, wydarzeń i rzutów kośćmi. Mimo to i tak się nie pozbędziemy i co jakiś czas będzie lądowała na stole, chociaż zachwyt już chyba minął.
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1218
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 431 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: kastration »

Tu zakładam, że chodzi o gry, które kiedyś bawiły, ale już nie bawią (czyli wcześniej były wysoko). W zasadzie mam... jedną taką grę i jest to Terraformacja Marsa. Kiedyś bardzo bawiła, mistrzostwa, doszukiwanie się... klimatu, poznawanie synergii między kartami, sensowny czas na większy skład i finalnie 2 miejsce w top 10. Obecnie poza top 30. Niegrywalne solo przy zasadach ciągnięcia 4 kart, jeśli ktoś wyposażył się w dodatki wszelakie (oficjalne i fanowskie), niegrywalne bez draftu, niegrywalne bez podnoszenia wskaźnika o 1 przy grze na 2 osoby, nierzadko zbyt duże różnice punktowe na 2 graczy przy takim rozwodnieniu talii, za dużo roboty z rozdzielaniem dodatków, gdyby ktoś miał inne preferencje co do grania w konkretnych układach, no i pojawiła się Ark Nova, która przesunęła jeszcze TM w dół (przynajmniej ma ciekawy aspekt przestrzennego zarządzania własną planszetką). Najzwyczajniej w świecie przestało bawić.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Awatar użytkownika
sqb1978
Posty: 2627
Rejestracja: 18 gru 2013, 16:54
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 42 times
Been thanked: 144 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: sqb1978 »

Cywilizacja Poprzez Wieki - odkąd trafiłem wersję cyfrową, odechciało mi się przekładać te kosteczki na stole. Znacząco się również skrócił czas gry, co chyba najbardziej sobie cenię.

ZImna Wojna - podobnie jak wyżej, wersja cyfrowa i brak konieczności obsługi gry + dużo krótszy czas rozgrywki spowodowały, że przestałem grać w wersję stołową. A gra jest zacna, a w zasadzie była dopóki nie poznałem Labirynt - Wojna z terrorem. Tu jest dopiero głębia.

Horror w Arkham LCG - gra z mega klimatem, pamiętam jak początkowo jarałem się tym, jak dociągnięte karty układają się w czasami mega spójną historię. Jednak po kilkunastu rozgrywkach zaczęła mnie męczyć losowością i koniecznością zaczynania od nowa tej samej fabuły. Co ciekawe zupełnie nie mam tego problemu przy Władcy Pierścieni LCG, którą uważam za jedną z lepszych gier solo w jakie grałem.

Kanban, Pola Arle, Gallerist - ilość komponentów + sałatka punktowa. Nie wiem jakoś przestały do mnie przemawiać gry z sałatką punktową, gdzie dostaje się je za cokolwiek. Ciężko obrać jakiś styl gry, nawet po poznaniu wielu możliwych dróg. Dużo bardziej wolę gry z dobrze zarysowanym, ale nie mocno rozproszonym punktowaniem: Brass, Arnak, Zamki Burgundii, Barrage, Mombassa (jak widać musi być też możliwość negatywnej interakcji).

Zakazane Gwiazdy - mimo że gra jest genialna, to stosunek funu do czasu rozgrywki jest dramatycznie niski. Zawsze dobrze się bawiłem i zawsze załowałem, że to tyle trwało. Powoli do tego grona dołącza TI4, chociaż tam funu mam sporo więcej, bo ciekawi mnie również to co grają inni po drugiej stronie planszy. Generalnie mogę nawet dobre kilka godzin spędzić przy jednej grze pod warunkiem, że jestem zaangażowany w grę również w turach innych graczy (np. Wojna o Pierścień, Mare Nostrum).

Nemo's War, Dawn of the Zeds - dawałem szansę tym grom solo, ale jednak gry, które są determinowane przez rzuty kośćmi i nie dające praktycznie żadnych alternatyw decyzyjnych nie są dla mnie. Dużo chętniej zagram solo w taki Eldritch Horror czy przegenialne Deep Madness.

Clash of Cultures - chyba miałem zbyt wysokie oczekiwania, początkowy zapał opadł i jednak ta gra nie umywa się do Civki Sida Meiera.
Losowość sytuacyjna dociągu kart celów i wydarzeń ją zabija. A po ograniu rozwój jest bardziej liniowy niż by się mogło wydawać.

Runebound, Rycerze Pustkowi, Fallout - nadal szukam swoje Graal'a wśród gier przygodowych z rozwojem na planszetce gracza. Każda z wymienionych świetnie wyglądała, ale ostatecznie była nudna i liniowa. Na ten moment wśród tego typu gier króluje u mnie sandbox Firefly i zaniedługo sprawdzę Zewnętrzne Rubieże.
Awatar użytkownika
Partizant
Posty: 36
Rejestracja: 16 paź 2020, 16:36
Lokalizacja: Bytom
Has thanked: 21 times
Been thanked: 14 times
Kontakt:

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Partizant »

Elekt - pomimo zachwytu nad prostymi zasadami, małą ilością zajmowanego miejsca na stole oraz sporymi możliwościami kombinowania w pewnym momencie przestał bawić. Z jednej strony być może to kwestia IP (bardzo ciężko było znaleźć chętnych do grania, świat w grze bardziej zniechęcał niż zachęcał pomimo genialnych ilustracji) a z drugiej strony po dobrym poznaniu gry zaczęła doskwierać losowość. Przy dwóch ogranych osobach, dociągnięcie dobrej karty często powodowało efekt kuli i ciężko było nadrobić straty. Niestety gra poszła pod młotek.
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 373
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 62 times
Been thanked: 172 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Poochacz »

Nie wiem czy można do takich zaliczyć grę w której całej kampanii się nie przeszło ale taki Gloomhaven może przestać bawić po 50 scenariuszach więc chyba tak :) Zatem bawić przestał nas Tainted Grail. Do 7 rozdziału gra była świetna. Ani za łatwo, ani za trudno, udało się znaleźć równowagę między eksploracją a postępem rozdziału. Ale gdy przeszliśmy ścigani przez pół mapy odpalając po drodze 4 menhiry tylko po to żeby okazało się że musimy wrócić w dwa przeciwległe końce mapy bo PRAWDOPODOBNIE znajdziemy tam statusy potrzebne do postępu i ponownie odpalić kilka menhirów to stwierdziliśmy że mamy dość. Backtracking to moim zdaniem killer tej gry.
Awatar użytkownika
Curiosity
Administrator
Posty: 8918
Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 2817 times
Been thanked: 2500 times
Kontakt:

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Curiosity »

Nie przychodzi mi zbyt wiele tytułów do głowy, ale na pewno na tej liście będą dwie gry: Colt Express i Survive.
Do tej pierwszej ostatecznie zniechęciła mnie nadmierna losowość i tym samym trudność z zaplanowaniem sobie czegoś na dłużej. Ma się tylko ogólny plan, ale drogi do niego prowadzące zbyt szybko się zmieniają.

W Survive nawet nie boli mnie losowość, co duża podatność na kingmaking. Sam kiedyś (dawno, dawno temu) uczestniczyłem w takiej rozgrywce (i dobrze się bawiłem), gdy na maksymalną liczbę graczy, każdy (absolutnie każdy) podtapiał zielonego. Już nawet nie wiem kto rzucił takie hasło i dlaczego wszyscy to podłapali, ale to była masakra. Fajniejsze niż sama rozgrywka było patrzenie jak jeden z graczy przegrywa wszystko co się da i odpada z gry. Podejrzewam, że wszyscy byliśmy pod wpływem alkoholu i wydawało się to wówczas zabawne.

No cóż, gra nie chroni przed tego typu zagraniami i z biegiem czasu zaczęło mi to przeszkadzać.
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4195
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2834 times
Been thanked: 2748 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Gizmoo »

Curiosity pisze: 18 kwie 2023, 13:46 każdy (absolutnie każdy) podtapiał zielonego.
Ja po jednej partii, w której byłem "tym zielonym", grę sprzedałem. A powód był prosty - Wygrałem pierwszą partię, to w drugiej padło hasło: "Wszyscy topimy Kubę". Jedna z najsmutniejszych partii w moim życiu. :lol:
Awatar użytkownika
Harun
Posty: 1116
Rejestracja: 21 sie 2006, 16:48
Lokalizacja: okolice Poznania
Has thanked: 671 times
Been thanked: 565 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Harun »

Gizmoo pisze: 18 kwie 2023, 14:09
Curiosity pisze: 18 kwie 2023, 13:46
ad Survive - Nie żebym chciał Was zachęcić do polubienia gry, ale wydaje mi się, że w zasadzie każdą grę z interakcją można tak rozegrać. U mnie w rodzinie gramy lubiane Survive aby wygrać, tak samo, jak i inne gry. Ale jest taka gra Medina, którą bardzo lubię, w którą zawsze wygrywałem. Pewnego razu więc syn z teściową zagrali przeciwko mnie i wygrali (to znaczy jedno z nich, ale było im obojętnie które). Byłem z nich bardzo dumny i grę nadal niezwykle lubię. Kiedy mnie już pokonali, dalsze partie są już o zwycięstwo.

ad Colt - Specyfika tej gry polega na tym, że wbrew temu, co wielu pisze, w mojej ocenie tę grę można grać zarówno dla radochy na tzw pałę, albo poważnie (i tu losowość jest niewielka). Najgorzej jak wśród graczy są obie grupy. My w rodzinie gramy raz tak, raz inaczej, w zależności od składu. Ostatnia partia w Wielkanoc, z moimi rodzicami, teściową, żoną i dziećmi, z dodatkiem Pociąg pancerny, była dla totalnej zabawy i była przednia. Drużyna kobiet (z naszą niewidzialną pomocą) wygrała i miała wielką radość. Było bardzo miło. Ale w składzie bez dwóch pań seniorek, gralibyśmy na noże i też byłoby super.
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 913
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 316 times
Been thanked: 342 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: KOSHI »

Nemesis. Po 15 partiach nic już nie oferowała. Do tego setup i obsługa taka sobie. Klimat był, ale podany w ciężko strawnej formie. Po zagraniu w dodatek z rasą odpuściłem. Tylko więcej zamieszania wprowadził. Lockdown nawet nie testowałem i opyliłem bo mi się nie chciało z tym szarpać.
Awatar użytkownika
bajbaj
Posty: 1165
Rejestracja: 11 sie 2019, 11:39
Has thanked: 935 times
Been thanked: 677 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: bajbaj »

Gizmoo pisze: 18 kwie 2023, 14:09
Curiosity pisze: 18 kwie 2023, 13:46 każdy (absolutnie każdy) podtapiał zielonego.
Ja po jednej partii, w której byłem "tym zielonym", grę sprzedałem. A powód był prosty - Wygrałem pierwszą partię, to w drugiej padło hasło: "Wszyscy topimy Kubę". Jedna z najsmutniejszych partii w moim życiu. :lol:
Kuba, przeżyłem to samo, ale miałem inne podejście. Moim celem było, co zadeklarowałem, zdobycie więcej niż iluś-tam punktów, czyli nie przebicie dotychczasowego minimum. To dodatkowo podkręciło grę. To już nie była gra przeciwko mnie, tylko przeciwko pewnemu siebie mnie :D Topili mnie wszyscy i zawsze :lol: Finalnie uzyskałem jeden punkt więcej niż dotychczasowe minimum, co uznałem za wygraną :mrgreen: Pomimo mojej sromotnej porażki, to reszta ekipy czuła, że nie wygrała gry, ponieważ nie zgnębili mnie tak bardzo jak na to zasługiwałem!
Awatar użytkownika
wrojka
Posty: 536
Rejestracja: 10 cze 2018, 00:00
Lokalizacja: Gdańsk Wrzeszcz
Has thanked: 259 times
Been thanked: 266 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: wrojka »

Nareszcie wątek, który idealnie nadaje się na zrzucenie balastu z serca.

Gloomhaven - Byłem zauroczony podczas pierwszego ogrywania, ale im więcej grałem w Spirit Island, tym bardziej nie mogłem wrócić do systemu GH.
Za duża powtarzalność optymalnych tur i rotacji kart. Rzadko kiedy czułem potrzebę adaptacji do sytuacji. Brak prawdziwych combosów. Doceniam wspaniały world building, ale walka jest po prostu nudna. Do tego właśnie prowadzi rozpoczynanie scenariusza z wszystkimi kartami na ręce. Podobną rzecz mógłbym zarzucić TMB, ale tam walka jest dużo bardziej nieprzewidywalna i w sporej mierze opiera się 'o te proste ataki' wzmacniane jakimiś kośćmi umiejętności a całość często wymaga balansowania jakimś zasobem czy kumulowaniem go (Wściekłość Tantruma, tarcze Picketa, piosenki Stanzy).
Bardzo mocno wyczekuję Tidal Blades 2, które dosłownie bierze wszystko z GH, ale system walki modyfikuje o dobieraną rękę kart z których w turze zagrywamy jedną na siatkę 3x3 i aktywujemy wiersz/kolumnę z wcześniejszymi kartami. Taki prosty zabieg a genialnie wprowadza składanie combosów przez 2-3 tury, pasywnych kart które chcemy utrzymać na siatce jak najdłużej, ranami które zapychają nam pola, czy przeciwników którzy mogą ingerować w naszą siatkowość. GH było przełomem w dungeon crawlingu, ale po każdym przełomie wychodzą kolejne produkty które doszlifowują koncept.
Awatar użytkownika
Goldberg
Posty: 1515
Rejestracja: 29 maja 2013, 13:22
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 83 times
Been thanked: 177 times

Re: Gry, które przestały nas bawić.

Post autor: Goldberg »

Hmmm chyba większość gier z kategorii "nostalgia" z dziecinstwa, ale nie tylko
Talizman - o ezu....teraz to do tego usiade chyba tylko za kare, i do wszystkich talizmanopodobnych gier
Wampir/Fury of... - to samo, zagrywałem sie w wydanie ze sfery potem przyszło ffg i te 20 lat temu ogrywalismy to do porzygu w czasie studiów, juz nieeee
A z nowszych?
Zombicide (każde) ; na początku było fajnie, ale potem.....chyba za duzo grania i stwierdziłem ze szkoda marnowac na to czasu
Massive Darkness II ; o to było dziwne, 4 partie i gra poszła na sell, no, nie, jakies takie flashbaki z talizmana/zombicide - sam nie wiem, ale szybko poszło, a jarałem sie strasznie :)
Star Realms - chyba było za duzo grane :)
A w "kirche" co ja mam? Cztery gołe ściany i tak pusto jakby się miał interes za chwilę zlikwidować! Pastor gada jakieś rzeczy o piekle nieprzyjemne, a czy ja idę do kościoła żeby się denerwować?; Moryc "Ziemia Obiecana"
ODPOWIEDZ