Tak sobie jeszcze myślę odnośnie tych wszystkich amatorskich recenzetów i pokazywaczy czy nawet unboxingowców i współpracy z wydawnictwem.
Zakładając że wydawca przekaże jakiemuś Bolkowi swoją grę o wartości 200pln to co zyskuje w zamian? Zacznijmy że realnie dla wydawcy taka gra to nie 200 pln a powiedzmy te 100-120pln. Przekazuje taką gre recenzentowi. On w dobrej gestii zanim ją oceni to "informuje" że takie coś ma i ogrywa. Taka informacja o grze X i teraz trzymajcie się mocno (jeżeli wierzyć statystyką FB) to z mojego marnego konta na FB trafia do ok
40 000 różnych odbiorców. W pierwszej kolejności do grup ściśle związanych z planszówkami. Następnie najczęściej unboxing ok 300-500 osób, później recenzja kolejne 500 odsłon i w między czasie jakiś wpis z fotkami na profilu żeby był jakiś ruch czyli kolejne 20-50k (jak jest hit tytuł). Podając nawet tak amatorski kanał jak mój (naprawdę amatorski) potrafię kogoś zachęcić/zniechęcić do zakupu danej pozycji. Nie wspomne już o naszych gigantach co mają zasięgi że ho ho ho.....
Więc w mojej ocenie
nawet jeżeli ktoś wyleje pomyje na danym tytule to i tak jest dla wydawnictwa mega reklama która trafia do wielkiego grona odbiorców. Owszem jeżeli to się powieli u wielu recenzentów że gra jest do bani to trochę lipa dla wydawcy ale dobrze wiemy że jest proporcja 70pozytywne/30negatywne (dane z czapy ale tak to widze). Więc danie takiego recenzenckiego egzemparza to jest super korzyść dla wydawnictwa i zwraca się z wielką nawiązką nawet jak ktoś to jedynie opisze własnymi słowami.
Zobaczcie na profil Boardgamerka. Inni się z niej śmieją żę spamuje że nie ogrywa a ja ja mega doceniam ile reklamy robi dla wydawnictw. Ładne zdjęcia, wpisy wszędzie gdzie się da z hasztagami no mega robota reklamowa.
Dlatego realnie dziwię się że taka np. Galakta odmawia gier takim bykom jak Planszówki Online (mi z resztą też
). Toż to sama strata dla nich.