John Company (Cole Wehrle)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
-
- Administrator
- Posty: 4670
- Rejestracja: 21 lip 2019, 11:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1215 times
- Been thanked: 1419 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
To jest temat o grze, a nie czyja paczka gdzie w tym momencie się znajduje. Czy dojdzie, etc.
Posty poleciały do: viewtopic.php?t=74853&start=75
Posty poleciały do: viewtopic.php?t=74853&start=75
- Muleq
- Posty: 597
- Rejestracja: 13 cze 2018, 21:44
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 156 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Udało mi się dzisiaj odebrać grę i monety. W obu przypadkach efekt "Łał" gwarantowany . Widziałem gdzieś na Forum wątek o tym czy gry planszowe zasługują na miano dzieł sztuki i w moim odczuciu John Company jak najbardziej łapie się pod tą definicję. Żeby nie było jednak zbyt kolorowo to jedna rzecz, do której bym się przyczepił to wielkość pudełka. Nie chodzi mi nawet o jego nietypowe rozmiary, chociaż to też ma znaczenie zwłaszcza gdy układa się gry na regale ale o sam fakt, że zwyczajnie jest ono zbyt małe żeby pomieścić wszystkie komponenty gry ( nawet oryginalnie zapakowane nie w pełni się zamyka ). Rozumiem cięcie kosztów ale w tym wypadku to już chyba gruba przesada.
Niezależenie od tego mankamentu nie mogę się już doczekać pierwszej gry i wrażeń jakich mi ona dostarczy.
Niezależenie od tego mankamentu nie mogę się już doczekać pierwszej gry i wrażeń jakich mi ona dostarczy.
- Qnnrad
- Posty: 217
- Rejestracja: 02 sie 2012, 22:47
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 185 times
- Been thanked: 184 times
- Kontakt:
Re: John Company (Cole Wehrle)
Mi wyszło spakowanie i się ładnie domyka. Ale tylko w poziomie, wszystko się wysypie i przemiesza jak ustawię w pionie (i marnuje się piękny pionowy brzeg inspirowany książkami).
Jeśli zaś chodzi o grafikę i sztukę - dużo bardziej od oglądania grafik z epoki polecam podziwiać projekt planszy w konteście interface/user experience, a jest co podziwiać.
Cole opowiadał o tym - po angielsku - na BGG tuż przed startem kickstartera nowej edycji - https://boardgamegeek.com/thread/262654 ... ry-2-board
Pasjonująca lektura dla każdego planszowicza, uchylająca rąbka pracy projektanta (i, jak każda opowieść tego typu, pozwalająca zrozumieć czemu w niektóre gry gra się po prostu lepiej, a inne potrafią być męczarnią).
Jeśli zaś chodzi o grafikę i sztukę - dużo bardziej od oglądania grafik z epoki polecam podziwiać projekt planszy w konteście interface/user experience, a jest co podziwiać.
Cole opowiadał o tym - po angielsku - na BGG tuż przed startem kickstartera nowej edycji - https://boardgamegeek.com/thread/262654 ... ry-2-board
Pasjonująca lektura dla każdego planszowicza, uchylająca rąbka pracy projektanta (i, jak każda opowieść tego typu, pozwalająca zrozumieć czemu w niektóre gry gra się po prostu lepiej, a inne potrafią być męczarnią).
-
- Posty: 150
- Rejestracja: 30 paź 2019, 13:10
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 37 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Jeśli pudełko Ci się nie domyka, to znaczy, że źle układasz. Oryginalnie zapakowane się nie domyka, ponieważ nic nie jest włożone na swoje miejsce. Po wypchaniu żetonów z wyprasek i właściwym ułożeniu, wszystko idealnie leży.Muleq pisze: ↑27 lip 2023, 15:36 Udało mi się dzisiaj odebrać grę i monety. W obu przypadkach efekt "Łał" gwarantowany . Widziałem gdzieś na Forum wątek o tym czy gry planszowe zasługują na miano dzieł sztuki i w moim odczuciu John Company jak najbardziej łapie się pod tą definicję. Żeby nie było jednak zbyt kolorowo to jedna rzecz, do której bym się przyczepił to wielkość pudełka. Nie chodzi mi nawet o jego nietypowe rozmiary, chociaż to też ma znaczenie zwłaszcza gdy układa się gry na regale ale o sam fakt, że zwyczajnie jest ono zbyt małe żeby pomieścić wszystkie komponenty gry ( nawet oryginalnie zapakowane nie w pełni się zamyka ). Rozumiem cięcie kosztów ale w tym wypadku to już chyba gruba przesada.
Niezależenie od tego mankamentu nie mogę się już doczekać pierwszej gry i wrażeń jakich mi ona dostarczy.
-
- Posty: 2289
- Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
- Has thanked: 1595 times
- Been thanked: 931 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Dodam, że część małych kart powinna iść do woreczków z rzeczami graczy i wtedy się już nie wysypują
- Muleq
- Posty: 597
- Rejestracja: 13 cze 2018, 21:44
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 156 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Ok, ułożyłem zgodnie z zaleceniami, wciąż uważam, że pudełko mogłoby być ciut większe ale rzeczywiście teraz wchodzi wszystko na styk. Biorę się za czytanie instrukcji. Zacząłem od zrobienia sobie kawy .
- Apos
- Posty: 973
- Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
- Lokalizacja: Sosnowiec
- Has thanked: 352 times
- Been thanked: 756 times
- Kontakt:
Re: John Company (Cole Wehrle)
Pogodne sobotnie popołudnie. Lekki wiaterek przyjemnie muska po twarzy, a w tle przygrywa soundtrack z Europa Universalis IV. Gry, której jeden z epizodów został przedstawiony w planszówce John Company Druga Edycja. Czterech graczy reprezentuje głowy szlacheckich rodzin Wschodnioindyjskiej Kompanii Handlowej. Są oni z jednej strony odpowiedzialni za jej kondycję oraz przetrwanie, a z drugiej starają się wykorzystać swoje wpływowe pozycje do zagrabienia dla siebie jak najwięcej. Ostatecznie, tylko jedna rodzina, zapisze się w historii i zdobędzie sławę.
John Company to wyjątkowa gra, gdzie jej część toczy się na planszy, a część nad planszą. Gracze dzierżą urzędy w kompanii, a każdy z nich jest odpowiedzialny za inną gałąź rozwoju. Przewodniczący powołuje urzędy, kierownicy dbają o handel oraz dostęp do statków, wojskowi toczą wojny i bronią podbitych ziem, a gubernatorzy nimi zarządzają. Role te, wpływają i krzyżują się na wiele sposobów. Gracze mają różne interesy i chcą, aby to właśnie ich został zrealizowany. Tu błyszczy jeden z elementów gry - dyskusje, negocjacje oraz obietnice. Gracze nawiązują umowy, handlują i dogadują się między sobą. Zawiązują się również koalicje przeciwko zbyt ambitnym rodzinom. Bardzo przypadło nam to do gustu! Mieliśmy wiele frajdy grając w grę, w której razem płyniemy na jednej łodzi, staramy się ugrać jak najwięcej dla siebie i przeszkodzić innym.
John Company ocieka klimatem. Od nomenklatury, wysokiej jakości wykonania, aż po mechaniki, które są świetnie wplecione w temat gry. To nie jest tylko gra, a doświadczenie, w której gracze odgrywają głowy rodzin.
Nasi gracze podsumowali John Company następująco:
- To najlepszy semi-coop w jaki grałem
- Dużo możliwości i ogromna masa gadania nad plansza
- Przecudowna gra!
Pomimo tego, że wytłumaczenie John Company do łatwych nie należy, to my już nie możemy się doczekać prezentacji gry na naszych spotkaniach oraz kolejnych rozgrywek. Chętnych nie brakuje !
Jest to ogromna gra, posiadająca trzy scenariusze, która zamyka się w niedużym zgrabnym czerwonym pudełku.
Największy minus gry? Nie zakupiliśmy dedykowanych metalowych monet i trzeba to nadrobić!
Kudos dla Galakta, za wydanie na naszym rynku tak nietuzinkowych tytułów jak właśnie John Company Druga Edycja, Pax Pamir czy Pax Renesans.
John Company to wyjątkowa gra, gdzie jej część toczy się na planszy, a część nad planszą. Gracze dzierżą urzędy w kompanii, a każdy z nich jest odpowiedzialny za inną gałąź rozwoju. Przewodniczący powołuje urzędy, kierownicy dbają o handel oraz dostęp do statków, wojskowi toczą wojny i bronią podbitych ziem, a gubernatorzy nimi zarządzają. Role te, wpływają i krzyżują się na wiele sposobów. Gracze mają różne interesy i chcą, aby to właśnie ich został zrealizowany. Tu błyszczy jeden z elementów gry - dyskusje, negocjacje oraz obietnice. Gracze nawiązują umowy, handlują i dogadują się między sobą. Zawiązują się również koalicje przeciwko zbyt ambitnym rodzinom. Bardzo przypadło nam to do gustu! Mieliśmy wiele frajdy grając w grę, w której razem płyniemy na jednej łodzi, staramy się ugrać jak najwięcej dla siebie i przeszkodzić innym.
John Company ocieka klimatem. Od nomenklatury, wysokiej jakości wykonania, aż po mechaniki, które są świetnie wplecione w temat gry. To nie jest tylko gra, a doświadczenie, w której gracze odgrywają głowy rodzin.
Nasi gracze podsumowali John Company następująco:
- To najlepszy semi-coop w jaki grałem
- Dużo możliwości i ogromna masa gadania nad plansza
- Przecudowna gra!
Pomimo tego, że wytłumaczenie John Company do łatwych nie należy, to my już nie możemy się doczekać prezentacji gry na naszych spotkaniach oraz kolejnych rozgrywek. Chętnych nie brakuje !
Jest to ogromna gra, posiadająca trzy scenariusze, która zamyka się w niedużym zgrabnym czerwonym pudełku.
Największy minus gry? Nie zakupiliśmy dedykowanych metalowych monet i trzeba to nadrobić!
Kudos dla Galakta, za wydanie na naszym rynku tak nietuzinkowych tytułów jak właśnie John Company Druga Edycja, Pax Pamir czy Pax Renesans.
-
- Posty: 237
- Rejestracja: 28 mar 2019, 09:31
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 49 times
- Been thanked: 71 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Mam JC2 od dłuższego czasu w wersji angielskiej. potwierdzam, że wykonanie to najwyższa klasa, jest klimat i jest jakość. Po lekturze instrukcji bardzo się nastawiliśmy na epicką rozgrywkę, jednak pierwsza partia okazała się ciężką przeprawą. Gra niestety ma swoje wady:
- jak na grę, której główny ciężar leży w graniu nad stołem, ma stosunkowo skomplikowane zasady do gry na stole. Znacznie to utrudnia grę „nad stołem”, bo często albo trzeba było się upewniać w zakresie zasad „na stole”. A te zasady na stole zbyt często nas zaskakiwały nieprzewidywalnymi rozstrzygnięciami. Dochodziło do sytuacji, że wydawało nam się, że to nie my sterujemy grą, ale ona nami. Brakowało poczucia sprawczości.
- samą grę trudno porównać do innych tytułów i trudno też było odnaleźć nam właściwą strategię czy „tempo” gry. Trudno grę wyczuć i ocenić czy to co się robi to dobre ruchy czy tez nie. Połowa osób przez większość gry nie miała pomysłu na swoją rozgrywkę i grała bardzo zachowawczo. Skończyło się tym, że osoba która nie miała szans na wygraną, chciała zrobić „coś” i namieszać, więc w ostatniej rundzie zgromadziła spore wpływy polityczne i dowaliła podatki, którymi doprowadziła do bankructwa dwóch przodujących graczy. W efekcie niespodziewanie wygrał 4 gracz (miał 6 punktow). Normalnie powiedział bym, że za takie zagranie to czapki z głów, ake nie wctum wypadku. Wygrana wcale nie ucieszyła gracza, bo nie wynikała z jego przemyślanej strategii, tylko z randomowych zmian w punktacji, których nikt nie mógł przewidzieć, nikt na nie nie grał, nikt na nie nie liczył.
- problemem w negocjacjach przy obsadzaniu stanowisk był fakt, że większość z nich dawała niepodzielny zysk i trudno było coś sensownego zaproponować przy obsadzaniu stanowisk. Jest tez cześć stanowisk, które są praktycznie bezużyteczne jeśli chodzi o możliwość generowania dochodu dla rodziny. Inne są op. Teoretycznie powinno to nadać głębię decyzyjną, w praktyce mechanika gry wcale nie pomagała przy negocjacjach, a część decyzji była nieistotna ( nie było czym negocjować, bo gracze nie byli zainteresowani negocjacjami obsadzania niektórych stanowisk)
- u nas też doszło do powstania „małej koalicji” dwóch graczy, którzy obsadzili kluczowe stanowiska i pozostałym trudno było cokolwiek ugrać. Sytuacja taka utrzymywała się przez kilka rund i nie było na nią żadnego sposobu. Generalnie osoby spoza „małej koalicji” nie miały prawie nic do roboty i przez spory czas cała gra odbywała się właściwie ponad ich głowami.
- w samym punktowaniu zbyt wiele zależy od tego, jakie karty premiowe uda się pozyskać ze stołu po podliczaniu wydatków przy przechodzeniu na emeryturę. A te pojawiają się bardzo nierówno.
- nie podeszła nam mechanika polityki w tej grze. O ile pozostałe mechaniki w miarę się zazębiały i były oparte o podobne zasady obejmujące w miarę spójny system wyznaczania sukcesu w oparciu o rzucanie kośćmi, to polityka była jakby osobną grą w grze, takim przylepkiem wyraźnie odstającym od logiki pozostałych mechanik.
- podobnie z mechaniką słonia, której chyba do końca nie ogarnęliśmy do ostatniej rundy: raz przestawiasz słonia raz nie, raz go dajesz na granicę raz na środek regionu, raz przesuwasz go zgodnie z odkrytą kartą raz w inny sposób. Ten element gry na pewno przydałoby sie uprościć. Generalnie celem jest po prostu zmodyfikowanie sytuacji na planszy, by postawić graczom nowe zadania. Cel ten można osiągnąć prostszymi sposobami.
Podsumowując: gra jest niezwykle klimatyczna, wydana w najwyższej jakości, ale nadmierne skomplikowanie zasad nie pozwala uznać jej za genialną. Intuicja podpowiada mi, że wielu osobom ta gra nie podejdzie.
- jak na grę, której główny ciężar leży w graniu nad stołem, ma stosunkowo skomplikowane zasady do gry na stole. Znacznie to utrudnia grę „nad stołem”, bo często albo trzeba było się upewniać w zakresie zasad „na stole”. A te zasady na stole zbyt często nas zaskakiwały nieprzewidywalnymi rozstrzygnięciami. Dochodziło do sytuacji, że wydawało nam się, że to nie my sterujemy grą, ale ona nami. Brakowało poczucia sprawczości.
- samą grę trudno porównać do innych tytułów i trudno też było odnaleźć nam właściwą strategię czy „tempo” gry. Trudno grę wyczuć i ocenić czy to co się robi to dobre ruchy czy tez nie. Połowa osób przez większość gry nie miała pomysłu na swoją rozgrywkę i grała bardzo zachowawczo. Skończyło się tym, że osoba która nie miała szans na wygraną, chciała zrobić „coś” i namieszać, więc w ostatniej rundzie zgromadziła spore wpływy polityczne i dowaliła podatki, którymi doprowadziła do bankructwa dwóch przodujących graczy. W efekcie niespodziewanie wygrał 4 gracz (miał 6 punktow). Normalnie powiedział bym, że za takie zagranie to czapki z głów, ake nie wctum wypadku. Wygrana wcale nie ucieszyła gracza, bo nie wynikała z jego przemyślanej strategii, tylko z randomowych zmian w punktacji, których nikt nie mógł przewidzieć, nikt na nie nie grał, nikt na nie nie liczył.
- problemem w negocjacjach przy obsadzaniu stanowisk był fakt, że większość z nich dawała niepodzielny zysk i trudno było coś sensownego zaproponować przy obsadzaniu stanowisk. Jest tez cześć stanowisk, które są praktycznie bezużyteczne jeśli chodzi o możliwość generowania dochodu dla rodziny. Inne są op. Teoretycznie powinno to nadać głębię decyzyjną, w praktyce mechanika gry wcale nie pomagała przy negocjacjach, a część decyzji była nieistotna ( nie było czym negocjować, bo gracze nie byli zainteresowani negocjacjami obsadzania niektórych stanowisk)
- u nas też doszło do powstania „małej koalicji” dwóch graczy, którzy obsadzili kluczowe stanowiska i pozostałym trudno było cokolwiek ugrać. Sytuacja taka utrzymywała się przez kilka rund i nie było na nią żadnego sposobu. Generalnie osoby spoza „małej koalicji” nie miały prawie nic do roboty i przez spory czas cała gra odbywała się właściwie ponad ich głowami.
- w samym punktowaniu zbyt wiele zależy od tego, jakie karty premiowe uda się pozyskać ze stołu po podliczaniu wydatków przy przechodzeniu na emeryturę. A te pojawiają się bardzo nierówno.
- nie podeszła nam mechanika polityki w tej grze. O ile pozostałe mechaniki w miarę się zazębiały i były oparte o podobne zasady obejmujące w miarę spójny system wyznaczania sukcesu w oparciu o rzucanie kośćmi, to polityka była jakby osobną grą w grze, takim przylepkiem wyraźnie odstającym od logiki pozostałych mechanik.
- podobnie z mechaniką słonia, której chyba do końca nie ogarnęliśmy do ostatniej rundy: raz przestawiasz słonia raz nie, raz go dajesz na granicę raz na środek regionu, raz przesuwasz go zgodnie z odkrytą kartą raz w inny sposób. Ten element gry na pewno przydałoby sie uprościć. Generalnie celem jest po prostu zmodyfikowanie sytuacji na planszy, by postawić graczom nowe zadania. Cel ten można osiągnąć prostszymi sposobami.
Podsumowując: gra jest niezwykle klimatyczna, wydana w najwyższej jakości, ale nadmierne skomplikowanie zasad nie pozwala uznać jej za genialną. Intuicja podpowiada mi, że wielu osobom ta gra nie podejdzie.
...słaba ta gra, nawet nie ma premii za przejście przez start...
Re: John Company (Cole Wehrle)
Spoiler:
Na szczęście my graliśmy ze znajomym, który grał wcześniej i się świetnie przygotował przez co immersja była ogromna. Gdy ktoś nie widział wyjścia z jakiejś sytuacji, lub nie potrafił zrozumieć konsekwencji swoich poczynań, nasz GM od razu wszystko tłumaczył.
- Robin Wood
- Posty: 78
- Rejestracja: 06 lis 2021, 17:10
- Has thanked: 16 times
- Been thanked: 10 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Jak ten tytuł działa na dwie osoby (jest w ogóle taka opcja)? Pax Pamir i rozwiązanie - Wakhan zdecydowanie nie przypadło nam do gustu, dla mnie kompletnie inne wrażenia z gry 2 + bot, a 3 lub 4 graczy.
- Nilis
- Posty: 637
- Rejestracja: 26 mar 2020, 13:35
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 243 times
- Been thanked: 355 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
75,9% głosujących użytkowników BGG NIE rekomenduje tej gry na 2 osoby. Widzę że 2 osoby to najgorsza możliwa ilość graczy do tej gry.Robin Wood pisze: ↑01 sie 2023, 10:39 Jak ten tytuł działa na dwie osoby (jest w ogóle taka opcja)? Pax Pamir i rozwiązanie - Wakhan zdecydowanie nie przypadło nam do gustu, dla mnie kompletnie inne wrażenia z gry 2 + bot, a 3 lub 4 graczy.
Osobiście często bardziej wolę pograć z ludźmi w planszówki, niż słuchać, co wydaje im się, że mają do powiedzenia. feniks_ciapek
Re: John Company (Cole Wehrle)
zawsze można grać we dwójke: 2 vs 2.
Ewentualnie dodać homerule, przy wyłonieniu zwycięzcy bierze się pod uwagę niższy wynik z rodzin/firm pod kontrolą gracza.
Nie jestem pewien, bodajże w Dominant Species. Ten zabieg był oficjalnie w instrukcji gry.
Ewentualnie dodać homerule, przy wyłonieniu zwycięzcy bierze się pod uwagę niższy wynik z rodzin/firm pod kontrolą gracza.
Nie jestem pewien, bodajże w Dominant Species. Ten zabieg był oficjalnie w instrukcji gry.
Zachęcam do poznania skali ocen BGG
- Chudej
- Posty: 399
- Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
- Lokalizacja: Białystok
- Has thanked: 339 times
- Been thanked: 309 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Myślę, że David Lynch najbardziej trafnie się wypowiedział odnośnie John Company i tego typu gier na solo lub 2 osoby:
Grałem 2 razy, ciężko mi się nie zgodzić z większością obserwacji Lukicia i właśnie dlatego jest to gra niszowa, bo nie każdy jest w stanie tyle przełknąć dla gry. Dla porównania post wyżej ze zdjęciami (bardzo ładnymi) brzmi dla mnie jak reklama Nawet jeśli, to i tak kibicuję Galakcie, bo szanuję, że wydają takie niszowe gry i liczę, że ewentualny sukces w jakiś sposób wspomoże wydanie Zapomnianej Ery do Arkham w nowym formacie xD
Moim zdaniem JC2 to jest coś jakby bardzo specyficzna gra imprezowa dla entuzjastów historii, przekombinowanych gier i Cole'a Wehrle. Typowy szary gracz (z którym chyba tutaj się muszę identyfikować) będzie raczej siedział przy stole i przytakiwał bardziej ogarniętym osobom przez większość gry w pierwszych kilku partiach, o ile nie będzie obejmował jednego z ważniejszych stanowisk (a i to będzie bardzo podatny na podejmowanie decyzji za niego przez innych graczy). Do tego potrzeba tu jeszcze co najmniej 3 innych osób o podobnym profilu oraz masy czasu. Powodzenia ze znalezieniem tego, wiem że są tacy co znajdą i im zazdroszczę, ale dla mnie jest to bardzo trudne i jednak wolę ograć 2 inne gry w tym samym czasie co JC2. Po zagraniu w Stationfall (które jest moim zdaniem bardzo podobną grą mimo wszystko tylko bardziej 'accessible' i dającą więcej frajdy) osobiście nie wiem, czy mam ochotę jeszcze kiedykolwiek inwestować w JC2 swój czas. Mega ciekawy (po)twór, ale rozgrywka brzmiała dużo lepiej na papierze.
-
- Posty: 150
- Rejestracja: 30 paź 2019, 13:10
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 37 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Miałem ostatnio szansę zagrać w Johna Companego w 5 osób, 4 świeżaki i 1 osoba ogarniająca dobrze zasady. Scenariusz 1710.
Po przeczytaniu kilkukrotnym zasad nadal wydawało mi się, że nic nie rozumiem, ale zbawienna okazała się osoba znająca zasady.
Chwila tłumaczenia, potem w ciągu 1 rundy jeszcze przypominała niektóre zasady, zależności, ale od 2 rundy już każdy w 90% ogarniał i szło to bardzo sprawnie. Oczywiście wydarzenia w indiach to inna para kaloszy, to głównie ogarniała osoba umiejąca grać.
Po pierwszej rozgrywce spore zaskoczenie na plus, sporo losowości, bardzo dużo negocjacji nad stołem, która była bardzo emocjonująca i gracze wczuwali się w sytuację w grze.
Po przeczytaniu kilkukrotnym zasad nadal wydawało mi się, że nic nie rozumiem, ale zbawienna okazała się osoba znająca zasady.
Chwila tłumaczenia, potem w ciągu 1 rundy jeszcze przypominała niektóre zasady, zależności, ale od 2 rundy już każdy w 90% ogarniał i szło to bardzo sprawnie. Oczywiście wydarzenia w indiach to inna para kaloszy, to głównie ogarniała osoba umiejąca grać.
Po pierwszej rozgrywce spore zaskoczenie na plus, sporo losowości, bardzo dużo negocjacji nad stołem, która była bardzo emocjonująca i gracze wczuwali się w sytuację w grze.
- Nilis
- Posty: 637
- Rejestracja: 26 mar 2020, 13:35
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 243 times
- Been thanked: 355 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Spoiler:
Osobiście często bardziej wolę pograć z ludźmi w planszówki, niż słuchać, co wydaje im się, że mają do powiedzenia. feniks_ciapek
-
- Posty: 150
- Rejestracja: 30 paź 2019, 13:10
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 37 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
No pozostali gracze ogarniają planszówki w stylu Wiesiek/ Brass/ Diuna Imperium/ Woodcraft/ On Mars itp, czyli w większości na stole lądują gry średniozaawansowane (czaaasem coś cięższego).
W Johnnym po prostu większość akcji jest prosta, tylko jest ich sporo. A osoba doświadczona po prostu ogarnia Indie i rozgrywka płynnie idzie.
W Johnnym po prostu większość akcji jest prosta, tylko jest ich sporo. A osoba doświadczona po prostu ogarnia Indie i rozgrywka płynnie idzie.
-
- Posty: 2289
- Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
- Has thanked: 1595 times
- Been thanked: 931 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Z ciekawości - które stanowiska uważacie za "praktycznie bezużyteczne"? W naszej rozgrywce w zasadzie zawsze można było próbować coś wytargować, chociażby za to, jakie statki zostaną położone i gdzie, tudzież jakich transferów dokonać i kogo zrobić przywódcą armii. To, że samo stanowisko samo z siebie nie generuje pieniędzy, nie oznacza wcale, że nie ma żadnej mocy sprawczej w ich pozyskiwaniu od innych graczy
Polityka jest osobną grą, zgoda. Ale pokazuje, że pieniądze to nie wszystko i że władza też się liczy, bo pieniądze można czasem bardzo szybko stracić.
A ponieważ nasza firma została pogrążona przez słonia w drugiej turze, nie uważam, żeby był on tylko na doczepkę. Owszem, trzeba mieć sporego pecha, żeby nie dość, że się wyrzuci dwa razy 4, to jeszcze wyciągnąć 3 konflikty i kartę, która przetasowuje stos kart odrzuconych i wrzuci owe konflikty z powrotem na szczyt talii. Ale może się zadziać całkiem sporo i to w sumie jest ciekawe.
Zgadzam się natomiast co do tego, że zasady są bardzo złożone i do tego podzielone na osobne mini-gry. To bardzo podnosi próg wejścia. Znający zasady na wylot mistrz gry na pewno będzie bardzo pomocny w pierwszych rozgrywkach.
Polityka jest osobną grą, zgoda. Ale pokazuje, że pieniądze to nie wszystko i że władza też się liczy, bo pieniądze można czasem bardzo szybko stracić.
A ponieważ nasza firma została pogrążona przez słonia w drugiej turze, nie uważam, żeby był on tylko na doczepkę. Owszem, trzeba mieć sporego pecha, żeby nie dość, że się wyrzuci dwa razy 4, to jeszcze wyciągnąć 3 konflikty i kartę, która przetasowuje stos kart odrzuconych i wrzuci owe konflikty z powrotem na szczyt talii. Ale może się zadziać całkiem sporo i to w sumie jest ciekawe.
Zgadzam się natomiast co do tego, że zasady są bardzo złożone i do tego podzielone na osobne mini-gry. To bardzo podnosi próg wejścia. Znający zasady na wylot mistrz gry na pewno będzie bardzo pomocny w pierwszych rozgrywkach.
Re: John Company (Cole Wehrle)
Potwierdzam, byłem tym świeżakiem ja odbiłem się od instrukcji tej gry i nie wszystko złapałem od razu, chociaż nasz objaśniacz zasad spisał się świetnie. Grało mi się bardzo przyjemnie, chociaż generalnie nie przepadam za grą nad stołem, to zapewne jeszcze do niej wrócę.
-
- Administrator
- Posty: 4670
- Rejestracja: 21 lip 2019, 11:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1215 times
- Been thanked: 1419 times
- kokosowy14
- Posty: 323
- Rejestracja: 22 sie 2021, 10:13
- Has thanked: 160 times
- Been thanked: 70 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Wydawnictwo Galakta ogłosiło, że wyczerpał się nakład w ich magazynie. Myślę, że to świetna wiadomość dla wszystkich zainteresowanych tytułem ale nie tylko. Oznacza to, że w Polsce jest miejsce na tego typu tytuły i miejmy nadzieję, że będzie ich więcej w przyszłości po polsku.
- Muleq
- Posty: 597
- Rejestracja: 13 cze 2018, 21:44
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 156 times
Re: John Company (Cole Wehrle)
Po tygodniach przygotowań, czytania instrukcji i oglądania filmików na youtubie miałem wreszcie okazję zagrać w John Company. Powiedzieć, że zagraliśmy w grę to jednak gruba przesada . Po 4 godzinach udało nam się przejść przez wszystkie fazy gry łącznie z sezonem towarzyskim. Już dawno nie czułem się tak zgubiony i zdezorientowany. Problemy zaczęły się już podczas samego setupu, który wydawał mi się prosty i oczywisty, a to był tylko czubek góry lodowej . Prawdziwe trudności zaczęły się podczas kolejnych faz akcji jak musiałem odpowiadać kolegom na pytanie "ale po co ja to robię" ?? Po co mam wyszkolić oficera, kupić warsztat wziąć kredyt itp. Szczerze powiedziawszy na żadne z tych pytań nie miałem dobrej odpowiedzi po za "graj i nie pier...l " Z pomocą przyszła mi sama gra. Powoli w kolejnych fazach gry okazywało się, że nasze decyzje przynoszą konkretne konsekwencje i trybiki gry zaczynają się same zazębiać. Powoływanie oficerów nagle zaczęło mieć sens jak przeszliśmy do fazy dowódcy Prezydencji, budowa stoczni i statków nagle stała się jasna gdy przeszliśmy do fazy handlu, "chusteczki" na warsztatach nagle zaczęły mieć sens gdy przeszliśmy do fazy posiedzenia parlamentu. I w ten sposób powoli gra zaczęła się nam sama odsłaniać. Oczywiście daleko nam było jeszcze do tworzenia świadomej strategii ale przynajmniej nie musiałem już odpowiadać na głupie pytania kolegów . Po tej pierwszej sesji wciąż mam w głowie mnóstwo pytań i wątpliwości ale teraz gdy czytam instrukcje nabiera ona dla mnie znacznie większego sensu i przestaje być abstrakcyjnym zbiorem nic nie znaczących słów. Wszystkim, którzy jeszcze nie siedli do gry z obawy na jej skomplikowane zasady polecam rozpoznać grę bojem z nastawieniem, że jeszcze długo nie wszystko będzie jasne i oczywiste ale z każdą kolejną partią gra będzie przynosić coraz więcej satysfakcji.
Ps.
Tekst z sesji, który mi zapadł w pamięć były słowa kolegi na pytanie jak ma grać "Weź kredyt, idź na emeryturę i rusz słonia"
Ps.
Tekst z sesji, który mi zapadł w pamięć były słowa kolegi na pytanie jak ma grać "Weź kredyt, idź na emeryturę i rusz słonia"
-
- Posty: 452
- Rejestracja: 22 mar 2016, 12:57
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1731 times
- Been thanked: 543 times
- Kontakt:
Re: John Company (Cole Wehrle)
Piekne <3 - kradne nasze planszowkowe spotkania!
Czyli Komorowski czul pismo nosem ...i skonczyl jak brytyjska kompania.
Ostatnio zmieniony 26 sie 2023, 18:49 przez pwoloszun, łącznie zmieniany 1 raz.
Podcast dżentelmeni przy stole: