Nie, chodziło o to, że trudni bossowie są z reguły bardzo nieprzyjemni (nawet powiedziałbym, że gra przeciwko nim nie jest fair), ale tutaj raczej chodzi o czwórki takie jak the Chairman czy the Matriarch. I żeby sobie uprzyjemnić grę, musisz wybrać konkretnych bohaterów. W przeciwnym razie będziesz mieć mocne wyzwanie. Spróbuj np. zagrać przeciwko Citizen Dawn bohaterami, którzy nie mają ongoing-destruction w talli...michaelius pisze: ↑08 paź 2019, 22:23 Czyli generalnie na trudnych bossów trzeba grać konkretnych bohaterów by mieć konkretne odpowiedzi w decku ?
Mam wrażenie, że umyka tutaj pewna właściwość sentinelsów: nie chodzi w grze o to, żeby zadać jak najwięcej damage, no bo inaczej będziesz nieprzydatny. Tylko o to żeby wyczuć jak najbardziej możesz się przydać kompanom (to w końcu koop). Czasami oczywiście sprowadza się to do tego, że pytasz ile kto w tej rundzie ma damage, ale zwykle tak nie jest. Często grając jakąś postacią dawałem po prostu innemu graczowi dociągnięcie karty i nic poza tym, ale to było ważne, bo tamten gracz nie miał żadnego dociągania kart, a bardzo tego potrzebował. Wielu innym bohaterom te dociągnięcie karty nic by nie dało. Ale taka była akurat specyfika mojej talii i nie traktowałem tego jako nudy, bo interesowało mnie co oni grają i jak daleko jesteśmy od wygranej razem. A nie ile hp ja zjechałem przeciwnikowi w całej grze.michaelius pisze: ↑08 paź 2019, 22:23 Nie bardzo widzę tą trudność - pomijając dziwną składnie niektórych kart to mechanicznie gra jest bardzo prosta ,a strategia postaci układa się z marszu praktycznie, więc na luzie można grać na dwa decki.
...
Jak grałem Tachyon było fajnie bo coś się działo w decku , ale druga gra Ra sprowadzała się do top-deckowania i wyborów czy robię dmg x2 czy zagrywam ongoing/equip i strzelam z mocy
Wybaczcie, że tak wszystko spłycam, ale nie przychodzą mi do głowy żadne konkretne, dobitne sytuacje, które mógłbym przytoczyć.
Ja osobiście najczęściej gram solo, więc też często widzę różnice między stylami gry różnych postaci. I zdarzają się postacie, które "nic nie robią", ale dzięki którym pozostali bohaterowie mają podwojoną efektywność. I przy tym często zauważam, że inny gracz grający taką postacią na pewno nie wyciągnąłby jej na taki poziom, bo nie miałby pojęcia co jest potrzebne pozostałym bohaterom, żeby maksymalnie zwiększyć ich efektywność, a to niestety bardzo ważne. Podczas gry solo jesteś zmuszony ogarniać wszystkie talie, więc takie zależności zauważasz szybciej.
Tutaj się zgadzam, z reguły gra 3 postaciami jest najtrudniejsza, a 5 najłatwiejsza. 4 to taki optymalny punkt. Jednak skalowanie nie dotyczy tylko damage'u ale też ilości niszczonych/wprowadzanych kart, czy ilości targetów, więc rzadko kiedy jest to tylko "1 punkt obrażeń".michaelius pisze: ↑08 paź 2019, 22:23 Natomiast skalowanie wydaje mi się zbyt słabe - zmiana H z 3 na 4 to generalnie jest zazwyczaj dodatkowy punkt obrażeń, a siła ognia , draw, ilość akcji i kart zagrywanych w turze rośnie o 1/3, więc trudność utrzymywania w miarę pustego stołu zdecydowania spada. A to co zostaje robi dmg dzielony na 4 bohaterów, a nie tylko 3.
Tutaj jest fajna strona poświęcona statystykom rozgrywek:
http://x.gray.org/sentinels-of-the-mult ... cores.html
Pokazuje ona przybliżony/oczekiwany poziom trudności konkretnych kombinacji talii (im wyższa wartość tym trudniej) - gry z niską sumaryczną wartością to żadne wyzwanie, przez co stają się łatwe i nieciekawe.