Nasze największe wtopy zakupowe
-
- Posty: 788
- Rejestracja: 24 sie 2009, 11:08
- Has thanked: 250 times
- Been thanked: 126 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
W rewelacyjnej cenie nabyłem Power Grid (ogłoszenie z forum), zadowolony rozpakowuję paczkę, a tam Power Grid tylko, że wersja karciana, umknęło sprzedającemu żeby o tym napisać Dogadaliśmy się, że zwróci koszty przesyłki, a gra poszła na prezent.
- karawanken
- Posty: 2360
- Rejestracja: 28 wrz 2014, 19:53
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 75 times
- Been thanked: 96 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Ja chyba nie mam jakiś pamiętnych momentów gdzie kupiłem jakiegoś totalnego gniota. Oczywiście sprzedaje gry z czasami potężna strata ale trzeba aby pozbyć się gry, która jest już na wyprzedażach w sklepach.
Bardziej żałuję kiedy za bardzo zwlekałem z zakupem gry a potem nagle nakład się wyczerpuje, cena skacze o +100 zł albo i więcej. Najczęściej wtedy odechciewa się mi zakupu i już nigdy gry nie kupuje. Ale żal pozostaje.
Bardziej żałuję kiedy za bardzo zwlekałem z zakupem gry a potem nagle nakład się wyczerpuje, cena skacze o +100 zł albo i więcej. Najczęściej wtedy odechciewa się mi zakupu i już nigdy gry nie kupuje. Ale żal pozostaje.
- hipcio_stg
- Posty: 1803
- Rejestracja: 07 gru 2016, 16:30
- Has thanked: 77 times
- Been thanked: 334 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Wsparłem Valhallę Woźniaka. Cena nie ma znaczenia, każde pieniądze za ten tytuł to marnotractwo.
-
- Posty: 19
- Rejestracja: 29 lip 2020, 09:35
- Been thanked: 1 time
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
U mnie w sumie bez szału:
- Kemet Ta seti kupiony za 85zł a chwilę później była wyprzedaż = 38zł
- Dodatek do Szeryfa z Nottingham, zamówiłem za 35zł i zapomniałem odebrać drugiego, później chodził w folii za 200zł
- Uczta dla Odyna którą mogłem kupić za 170zł gdy kończył się nakład ale wtedy nie znałem się na planszówkach, dopiero później kupiłem bez folii za 250zł.
- Ostatnio Jamajka za 85zł na PYL a teraz nikt tego nie kupuje nawet za 35zł.
Poza tym gdy rozpoczynałem swoją przygodę od Catana pokazanego przez znajomych, przyszpanowałem i kupiłem od razu 3 dodatki. Oczywiście wszyscy uznaliśmy że są do niczego i swoją drogą z perspektywy czasu zmieniały frustrującą długą grę w jeszcze większy koszmar, więc natychmiast po jednej grze poszły na sprzedaż. Straciłem na nich łącznie 40zł. Potem były sytuacje gdy niektóre znikały z rynku i chodziły w cenie zakupu x2 to była nauczka by w przyszłości niczego nie sprzedawać tak szybko tylko czekać na odpowiedni moment (w szczególności gier od Galakty...).
- Kemet Ta seti kupiony za 85zł a chwilę później była wyprzedaż = 38zł
- Dodatek do Szeryfa z Nottingham, zamówiłem za 35zł i zapomniałem odebrać drugiego, później chodził w folii za 200zł
- Uczta dla Odyna którą mogłem kupić za 170zł gdy kończył się nakład ale wtedy nie znałem się na planszówkach, dopiero później kupiłem bez folii za 250zł.
- Ostatnio Jamajka za 85zł na PYL a teraz nikt tego nie kupuje nawet za 35zł.
Poza tym gdy rozpoczynałem swoją przygodę od Catana pokazanego przez znajomych, przyszpanowałem i kupiłem od razu 3 dodatki. Oczywiście wszyscy uznaliśmy że są do niczego i swoją drogą z perspektywy czasu zmieniały frustrującą długą grę w jeszcze większy koszmar, więc natychmiast po jednej grze poszły na sprzedaż. Straciłem na nich łącznie 40zł. Potem były sytuacje gdy niektóre znikały z rynku i chodziły w cenie zakupu x2 to była nauczka by w przyszłości niczego nie sprzedawać tak szybko tylko czekać na odpowiedni moment (w szczególności gier od Galakty...).
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Największą wtopą zakupową okazał się Tainted Grail. Nabuzowana kampanią wzięłam od razu All-in, potem tylko się denerwowałam. Jak przyszła - zagrałam u kumpla w prolog i... Wystawiłam swój zestaw na sprzedaż. Poszedł z całkiem sporą stratą, bo okazało się, że dodatki w sklepach były tańsze niż jak je kupowałam 3 lata wcześniej na KS. Już nigdy nie wespe AR.
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Transcontinental - tego samego dnia jak przyszedł to wystawiłem na sprzedaż - tu jakaś strata 50zł i w sumie małą strata w porównaniu po ile chodzi w 3trolach na wyprzedażach
-
- Administrator
- Posty: 4671
- Rejestracja: 21 lip 2019, 11:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1217 times
- Been thanked: 1419 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Tainted Grail - niespełnione nadzieje KS'owego molocha - uczę się na błędach i raczej w najbliższej przyszłości podobnie jak Tringa od AR nic na KS nie kupię
Elector Counts - ta gra oduczyła mnie ślepego podążania za IP w planszówkach. Co z tego że Warhammer jak rozgrywka to meh-, dodatkowo na razie niesprzedawalny meh- .
Elector Counts - ta gra oduczyła mnie ślepego podążania za IP w planszówkach. Co z tego że Warhammer jak rozgrywka to meh-, dodatkowo na razie niesprzedawalny meh- .
- Gosiek
- Posty: 440
- Rejestracja: 15 gru 2017, 13:28
- Lokalizacja: W-wa
- Has thanked: 417 times
- Been thanked: 87 times
- Kontakt:
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Stworze 1 edycja, kupione w aleplanszówkach. Matko, jakie to było słabe... Sprzedane po dwóch rozgrywkach za pół ceny. Słowiańska otoczka i ładne rysunki, to zdecydowanie za mało na chociaż poprawną grę.
Pret-a-Porter 3 edycja, kupiona na kickstarterze za 60 dolarów. To nie jest zła gra, ale ta kwota... Różnice w stosunku do wersji retailowej niewielkie (trochę kart o innym wyglądzie od znanych rysowników, jakiś znacznik gracza itp. duperelki), a cena ze wspieraczki zauważalnie wyższa. I nawet od razu po wejściu gry do sklepów retail był zauważalnie tańszy. A teraz można to cudo dostać na rynku wtórnym za 70 PLNów.
Rocketmen od Phalanxów, też na kicku. Tu już mniejszy kaliber nieszczęścia, bo 23 funty, to wówczas było jakieś 115 PLN, ale gra okazała się być przeciętniakiem, który teraz lata po 50-60 zł na wyprzedażach.
"Honorable" mentions:
HEL: The Last Saga od Mythic Games, które ma szansę w ogóle się nie pojawić i chyba jednak 51 Stan: Ultimate Edition, który na gamefoundzie był wyceniony (jak to w Portalu) nieco na wyrost.
Czyli wychodzi na to, że przede wszystkim to już nigdy więcej wspieraczek od Portalu. I ogólnie, że wszelakie kickstartery potrafią okazać się niezbyt opłacalne (co nie znaczy, że inne nie będą fajne i tanie, no ale nie o nich jest ten temat).
Pret-a-Porter 3 edycja, kupiona na kickstarterze za 60 dolarów. To nie jest zła gra, ale ta kwota... Różnice w stosunku do wersji retailowej niewielkie (trochę kart o innym wyglądzie od znanych rysowników, jakiś znacznik gracza itp. duperelki), a cena ze wspieraczki zauważalnie wyższa. I nawet od razu po wejściu gry do sklepów retail był zauważalnie tańszy. A teraz można to cudo dostać na rynku wtórnym za 70 PLNów.
Rocketmen od Phalanxów, też na kicku. Tu już mniejszy kaliber nieszczęścia, bo 23 funty, to wówczas było jakieś 115 PLN, ale gra okazała się być przeciętniakiem, który teraz lata po 50-60 zł na wyprzedażach.
"Honorable" mentions:
HEL: The Last Saga od Mythic Games, które ma szansę w ogóle się nie pojawić i chyba jednak 51 Stan: Ultimate Edition, który na gamefoundzie był wyceniony (jak to w Portalu) nieco na wyrost.
Czyli wychodzi na to, że przede wszystkim to już nigdy więcej wspieraczek od Portalu. I ogólnie, że wszelakie kickstartery potrafią okazać się niezbyt opłacalne (co nie znaczy, że inne nie będą fajne i tanie, no ale nie o nich jest ten temat).
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Dodatkowe rasy do Nemesis. Zagrałem raz i opchnalem z core i medykiem. Ktoś się nieźle cieszył. To samo z Lockdown KS. Jeszcze większy fajans. Nie grałem, pudełko mi się porysowalo, ubiło i obdarło. Też trochę w plecy było plus bujanie się z pół roku, żeby to ktoś wziął w tym stanie.
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Że nie interesowałem się za bardzo KSami jak były zbiórki na Ankh - gra mi się na tyle podoba, że chciałbym mieć do niej all-in. Choćby same figurki są super do malowania. Ale tyle ile teraz chcą za Tomb of Wonders (pudło z KS exclusivami do Ankh) to nie no, panie, tyle to to nie dam, aż tak mnie nie pogrzało. Niemniej, czasem wciąż boli
Spirit Island od Lacerty - tutaj się nauczyłem, że jak gra ma parę dodatków, a polskie wydanie na dzień dobry ich nie ma to nope, żadnych polskich wersji. Przez samą myśl, że musiałbym PL wersję sprzedać, co wcale jakieś proste nie będzie i potem kupować angielskie wydanie to jakoś mi tak strasznie ten tytuł obrzydziło, że w ogóle nie mogę nawet na pudełko patrzeć. A to przecież świetna gra.
Mage Knight - tutaj mnie zjedzą. Naczytałem sie recenzji, że taka super gra, że tak, oczywiście, jest przygoda i w ogóle tyle możliwości, Ho Ho! Albo to po prostu ja bardzo chciałem, żeby tak było. No nie, to był ciężki, optymalizacyjny suchar. Miałem parę podejść i stwierdziłem, że mnie tylko głowa boli, bo się czułem jakbym skończył pracę i poszedł do pracy. Pozbyłem się bez żalu za 200 zł, nawet koszulki dorzuciłem.
Eldritch Horror - w sumie to jest dziwny case. Bo samą grę bardzo lubię i z chęcią zagram! Tutaj mam inny problem. Nakupilem dodatków i wymieklem na etapie połączenia tego wszystkiego razem w jakąś logiczna całość. No i tak sobie leży i czeka na jakiś moment, gdy będę miał czas... Eh. Mniej czasem faktycznie znaczy lepiej. Ale sprzedać nie sprzedam, bo to po pierwsze angielska wersja, a po drugie to serio, chce w to kiedyś jeszcze zagrać!
Spirit Island od Lacerty - tutaj się nauczyłem, że jak gra ma parę dodatków, a polskie wydanie na dzień dobry ich nie ma to nope, żadnych polskich wersji. Przez samą myśl, że musiałbym PL wersję sprzedać, co wcale jakieś proste nie będzie i potem kupować angielskie wydanie to jakoś mi tak strasznie ten tytuł obrzydziło, że w ogóle nie mogę nawet na pudełko patrzeć. A to przecież świetna gra.
Mage Knight - tutaj mnie zjedzą. Naczytałem sie recenzji, że taka super gra, że tak, oczywiście, jest przygoda i w ogóle tyle możliwości, Ho Ho! Albo to po prostu ja bardzo chciałem, żeby tak było. No nie, to był ciężki, optymalizacyjny suchar. Miałem parę podejść i stwierdziłem, że mnie tylko głowa boli, bo się czułem jakbym skończył pracę i poszedł do pracy. Pozbyłem się bez żalu za 200 zł, nawet koszulki dorzuciłem.
Eldritch Horror - w sumie to jest dziwny case. Bo samą grę bardzo lubię i z chęcią zagram! Tutaj mam inny problem. Nakupilem dodatków i wymieklem na etapie połączenia tego wszystkiego razem w jakąś logiczna całość. No i tak sobie leży i czeka na jakiś moment, gdy będę miał czas... Eh. Mniej czasem faktycznie znaczy lepiej. Ale sprzedać nie sprzedam, bo to po pierwsze angielska wersja, a po drugie to serio, chce w to kiedyś jeszcze zagrać!
-
- Posty: 636
- Rejestracja: 17 sie 2020, 15:09
- Lokalizacja: Warszawa/Tychy
- Has thanked: 69 times
- Been thanked: 162 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Ej no mialem ten sam problem. Jak sie tego zebralo, to juz nie bylo sily wyciagac….do czasu az… kupilem kufer od Przemka teraz to jedna z moich najczesciej wyciaganych gier do gry solo z synemScorpZero pisze: ↑09 wrz 2023, 17:07 Eldritch Horror - w sumie to jest dziwny case. Bo samą grę bardzo lubię i z chęcią zagram! Tutaj mam inny problem. Nakupilem dodatków i wymieklem na etapie połączenia tego wszystkiego razem w jakąś logiczna całość. No i tak sobie leży i czeka na jakiś moment, gdy będę miał czas... Eh. Mniej czasem faktycznie znaczy lepiej. Ale sprzedać nie sprzedam, bo to po pierwsze angielska wersja, a po drugie to serio, chce w to kiedyś jeszcze zagrać!
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Spoiler:
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
A ja połączyłem wszystko i grałbym w to nawet więcej, ale talia mitów to jest jakaś porażka. Za Chiny nie dało się tego zbalansować. Kupiłem 3 razy i 3 sprzedałem. 4 raz kupię jak wyjdzie 2 edycja z jakimiś sensownymi zmianami w tej talii.
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Proponuje pierwszy etap dajesz latwe, drugi średnie i potem same trudne, a potem możesz utrudnić np z 4 2 łatwe 2 średnie potem z 6 4 średnie 2 trudne, a potem same trudne Polecam. To samo sklep dzielicie na sklep z sprzymierzeńcami, usługami, bronią i całą reszta 4 kupki Bardzo fajne chyba te zasady gdzieś Curiosity tu wrzucał albo w dziale homeruli.
Firma Rebel niech się zajmie wydaniem gry Domek, bo tylko do tego się nadaje.
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
@gogovsky
Składanie typu stage przerabiałem. Nie siadło mi bo wylosowanie pogłoski hard graniczy z cudem przy takim budowaniu talii (jest chyba tylko 1 karta co dorzuca pogłoskę). Robiłem różne miksy, próbowałem generatora. Zawsze było za łatwo albo za trudno. Pal licho trudne karty ale te pogłoski to jest wrzód wiadomo gdzie, które bym najchętniej wywalił z gry. Nic nie dają w zamian i przepalają nam czas. Powinny wyskakiwać ze spotkań albo chociaż powinien być jakiś bonus za to. Coś na zasadzie olewam i dostaje gonga albo poświęcam czas i dostaje profit. Jak w personal stories. A oprócz tego, że są wredne to niektóre są typu game over. Szkoda czasu na balansowanie tego, jest masa innych gier.
Żeby nie było oftopu to jeszcze Sword sorcery, WP podróże , Machina Arcana i Deep Madness były niewypałami. Też nawet nie zagrałem...
Składanie typu stage przerabiałem. Nie siadło mi bo wylosowanie pogłoski hard graniczy z cudem przy takim budowaniu talii (jest chyba tylko 1 karta co dorzuca pogłoskę). Robiłem różne miksy, próbowałem generatora. Zawsze było za łatwo albo za trudno. Pal licho trudne karty ale te pogłoski to jest wrzód wiadomo gdzie, które bym najchętniej wywalił z gry. Nic nie dają w zamian i przepalają nam czas. Powinny wyskakiwać ze spotkań albo chociaż powinien być jakiś bonus za to. Coś na zasadzie olewam i dostaje gonga albo poświęcam czas i dostaje profit. Jak w personal stories. A oprócz tego, że są wredne to niektóre są typu game over. Szkoda czasu na balansowanie tego, jest masa innych gier.
Żeby nie było oftopu to jeszcze Sword sorcery, WP podróże , Machina Arcana i Deep Madness były niewypałami. Też nawet nie zagrałem...
- vikingowa
- Posty: 575
- Rejestracja: 18 maja 2015, 21:42
- Has thanked: 455 times
- Been thanked: 307 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
To jest nas troje
Moje największe wtopy zakupowe:
Zombicide Czarna Plaga - dużo osób zachwalało to kupiłam i się zawiodłam niesamowicie... co za nudny, drewniany kasztan za 250zł Oddałam charytatywnie bez żalu.
Ratcatcher KS (Szczurołap) - najgorszy KS jaki wsparłam. Kosztowało mnie to to chyba z €70 a okazało się przewalaniem 10+ mepelków co 5min na mikro kartach bez szansy na wygraną. Do tego wykonanie mierne, powyginane w łuk planszetki, jedynie ilustracje piękne. Jak zobaczyłam, że wyjdzie w Polsce to, szczerze, żal mi się zrobiło wszystkich tych, co się tym zachwycali i wydali na to kasę.
Użycie mocnych słów zamierzone, to jest moje zdanie i jeśli kogoś uraziłam to nie przepraszam i polecam snikersa
- Koshiash
- Posty: 937
- Rejestracja: 01 sty 2010, 17:45
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 32 times
- Been thanked: 119 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Mage Knight Ultimate - przepłaciłem w chwili zakupu, potężnie rozczarowałem się grą (sucha, nudna i banalna - kompletne zaprzeczenie przygody), a finalnie z radością odsprzedałem za niemal połowę ceny zakupu.
- Bruno
- Posty: 2022
- Rejestracja: 27 lip 2017, 19:13
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1495 times
- Been thanked: 1149 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Co jest "banalne" w Mage Knight'cie?
Jesteś szczęśliwym posiadaczem np. Gloomhaven? Masz więc egzemplarz tej gry, a nie jej kopię. To znacząca różnica ;-)
Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony.
Kupię kryształy many ze starej edycji Mage Knighta!
Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony.
Kupię kryształy many ze starej edycji Mage Knighta!
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Fabuła! Ilustracje! (moim zdaniem). Ja też sprzedałem.
Ale tęskniłem i tęskniłem i w końcu odkupiłem wersję Lacerty ze wszystkimi dodatkami (spolszczonymi).Chyba nawet od kolegi z forum.
I jest klawo. Mieści się na półce, rozłożenie gry to teraz 10min. Teraz wydrukowałem jeszcze insert na żetony, to jeszcze szybciej idzie.
-
- Posty: 2575
- Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
- Has thanked: 1223 times
- Been thanked: 1429 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Cały " setting " to zlepek najbardziej generycznych banałów jakie twórcy znaleźli w kategorii " fantasy ". Mam wrażenie, że jednak teraz popularne w grach są światy przynajmniej okraszone oryginalnymi pomysłami jeśli nie w ogóle od podstaw budowane tak by nie powielać klisz i schematów na każdym kroku.
Lubię TĘ grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem TĘ grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w TĘ grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem TĘ grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w TĘ grę. (a nie "tą grę")
- RUNner
- Posty: 4164
- Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
- Has thanked: 574 times
- Been thanked: 1027 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Nic dziwnego, popularna sytuacja u wielu graczy. Też tak miałem, ale jak zmieniłem podejście do gry (nie gram optymalizacyjnie i nie móżdżę jakoś szczególnie), okazało się, że u mnie jest to topowa solówka. Rozwój bohatera sprawia mi mega frajdę, nawet jeśli nie udaje się podbić obu miast (gram tylko scenariusz Pełny Podbój).
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
Generalnie nie piszę tu o finansach, bo oczywiście straciłem co nieco na sprzedaży tych gier, ale z punktu widzenia gracza, który gra bo lubi i chce się przy tym dobrze bawić.
Everdell + Święto lata + Więcej! Więcej! + Legendy - to jest szczególny przypadek i raczej w momencie „uczenia się planszówkowego hobby”, nie mylić z uczenia się jak grać, bo byliśmy już wystarczająco ograni. ZZatem: gra z planszą z pierwszej 30-tki BGG, ślicznie wydana (ok, gównia… drzewo), etc., co może pójść nie tak? NIC! Wymyśliłem, że będzie to prezent dla żony chyba na gwiazdkę 2020 - pandemia, braki w sklepach w Wawie, akurat się rozeszło. Nie ma na necie. Po kilku dniach znalazłem w Empiku w Wola Park chyba. Telefon do sklepu, gra odłożona, jadę, kupuję i jestem szczęśliwy. Żona również. Powtarza, jak to chciała w to zagrać. Siadamy wieczorem i gramy tylko we dwoje. I co? Karty dochodzą tak jakoś słabo. Rynek średni, więc nikt nie bardzo chce kupować karty zapychacze… Zasobów dość mało. Aby zagrać kartę i patrząc na zasoby - te jakoś tak się wylosowały, że graniczyło to z cudem. Masakra. Myślę sobie, OK, trzeba dać drugą i trzecią szansę, skoro tak się za tym biegało i tysiące osób nie mogą się mylić. Wjeżdżają dodatki, które co nieco poprawiają grę (Święto lata), ale tylko trochę. Wjeżdża polecany an forum i na FB fanowski tryb dwuosobowy, polegający na odrzuceniu prawie (a może więcej niż) połowy talii. OK odrzucone. Gra się w miarę fajnie, ale tym razem za łatwo. Karty znowu mogą pokarać, ale tym razem punktami bardziej niż brakiem zasobów. Kilka dodatkowych partii i ponad rok leżenia na półce. Gra sprzedana w te wakacje. Największy ładny badziew jaki miałem na 2 osoby. Tragedia. Nie polecam. Moja ocena: 4/10. Strata 100 zł pi razy oko
Gloomhaven: Szczęki lwa - zakup na premierę. Gra z figurkami zawsze na propsie. Do tego karty, przygoda, będzie fajnie. Przecież przygody są fajne tak? A nie czekaj… Przygoda? Toż to euro suchar polegający na planowaniu jak zabić tego, potem podnieść to. 5 scenariuszy uśpiło mnie i żonę. A owa „przygoda”, którą każde z nas czytało dla drugiej osoby (wszak jeden egzemplarz instrukcji) to raczej bajeczka dla dzieci w wieku do 10 lat, niż przygoda. Miałem uczucie zażenowania czytając to na głos. Szczęki lwa poleciały szybciej niż Everdell, ale wrażenia z rozgrywki podobne. Ocena 3/10. Strata 100 zł
Canvas i Canvas lustrzane odbicia - kolejny przykład, że wygląd to za mało Bardzo ładnie wykonana gra, trafiająca w moje gusta. Układanie obrazów również, ale… niby to proste, a dość skomplikowane, o ile nie podejdą karty. Niby to proste, ale z dzieckiem lat 7 nie bardzo szło w to grać, bo dziecko nie potrafiło nadążyć za dorosłymi. Niby to ładne, ale bez głębii. O dziwo, dziecko było jedynym członkiem rodziny, który nie chciał sprzedać tej gry. Strata finansowa, bo kupowałem na premierę, a potem gra zaliczyła jedyny właściwy kierunek ceny (w dół). Tragedii nie było, ale żeby ktoś chciał w to grać? Ocena 6/10. Strata 100+ zł, czyli połowa ceny zakupu
Kroniki Zamku Avel + podręcznik poszukiwacza przygód + skarby czegoś/kogoś tam - kupione oczywiście dla dzieci lat 5 i 7 wtedy. Rozkładamy, gramy. Gramy godzinę, a jesteśmy po połowie mniej więcej dopiero. Po 90 minutach gra się skończyła. „Wygraną”, bo syn 5 lat, przerzucił kości… 4 razy. Pierwsze zdziwienie dzieci: a gdzie są buty??? Jak to mam rycerza, co może mieć miecz, tarczę, hełm, a gdzie są buty? Ano są, płać drogi rodzicu za dodatek i bądź fajny, że możesz go kupić. Nie szanuję państwo z Rebela… Drugi dodatek, parę złociszy znowu za eliksiry, etc. Hmm. Na horyzoncie duży dodatek z większą ilością tektury, a w domu wjechało My Little Scythe z promki Ceneo za 149 zł. Chyba jasne jak się skończyło. Długi, nijaki Avel, który miał być grą dla dzieci, a jest kooperacją, gdzie samiec alfa jest widoczny, który miał być grą dla dzieci, a jest umęczeniem 90-minutowym, który miał być fajny, a tylko UDAJE, że jest fajny. Na szczęście dzieci łatwo wybrały między Little Scythe a tym czymś. Ocena: 2/10 i uchowaj Boże od Avelu. Nie chcę słyszeć nawet tego słowa… Strata pewnie jakieś 30-40 zł
And the last but not least for sure…
The Gallerist Complete Edition - oczekiwania duże, bo to przecież Lacerda i akurat ten polecany przez wiele osób: Gandalf, Ant-Lab Games, Planszówki Online, etc. Kupiliśmy, zagraliśmy 8 razy. Meh… Gra dobra, ale żeby to było jakieś WOW? Nic takiego. To lepsze WOW robi Wyprawa do El Dorado z ostatnim dodatkiem. I można ją mieć za ułamek ceny Gallerista. Tak, wiem, to inne gry, ale chodzi o efekt i chęć kolejnego zagrania. Lubię euro. U nas w domu praktycznie tylko gramy w euro. Nie jest to trudne euro. Akcje się zazębiają, człowiek trzaska bonusy kuratora, sprzedawcy (często 2x sprzedawcę można zrobić) i co? I nic. Nuda panie. Jak na polskim filmie. Nuda. Gra poprawna. Ale czegoś brakuje. Jakby mechanika przysłaniała przyjemność z gry. Jakby przyjemności nie było, a raczej tylko „uff, udało mi się to zrobić”. Ale brak uczucia przyjemności. Ocena: 7/10. I tu plus Lacerdy - mała strata - 30 zł
Everdell + Święto lata + Więcej! Więcej! + Legendy - to jest szczególny przypadek i raczej w momencie „uczenia się planszówkowego hobby”, nie mylić z uczenia się jak grać, bo byliśmy już wystarczająco ograni. ZZatem: gra z planszą z pierwszej 30-tki BGG, ślicznie wydana (ok, gównia… drzewo), etc., co może pójść nie tak? NIC! Wymyśliłem, że będzie to prezent dla żony chyba na gwiazdkę 2020 - pandemia, braki w sklepach w Wawie, akurat się rozeszło. Nie ma na necie. Po kilku dniach znalazłem w Empiku w Wola Park chyba. Telefon do sklepu, gra odłożona, jadę, kupuję i jestem szczęśliwy. Żona również. Powtarza, jak to chciała w to zagrać. Siadamy wieczorem i gramy tylko we dwoje. I co? Karty dochodzą tak jakoś słabo. Rynek średni, więc nikt nie bardzo chce kupować karty zapychacze… Zasobów dość mało. Aby zagrać kartę i patrząc na zasoby - te jakoś tak się wylosowały, że graniczyło to z cudem. Masakra. Myślę sobie, OK, trzeba dać drugą i trzecią szansę, skoro tak się za tym biegało i tysiące osób nie mogą się mylić. Wjeżdżają dodatki, które co nieco poprawiają grę (Święto lata), ale tylko trochę. Wjeżdża polecany an forum i na FB fanowski tryb dwuosobowy, polegający na odrzuceniu prawie (a może więcej niż) połowy talii. OK odrzucone. Gra się w miarę fajnie, ale tym razem za łatwo. Karty znowu mogą pokarać, ale tym razem punktami bardziej niż brakiem zasobów. Kilka dodatkowych partii i ponad rok leżenia na półce. Gra sprzedana w te wakacje. Największy ładny badziew jaki miałem na 2 osoby. Tragedia. Nie polecam. Moja ocena: 4/10. Strata 100 zł pi razy oko
Gloomhaven: Szczęki lwa - zakup na premierę. Gra z figurkami zawsze na propsie. Do tego karty, przygoda, będzie fajnie. Przecież przygody są fajne tak? A nie czekaj… Przygoda? Toż to euro suchar polegający na planowaniu jak zabić tego, potem podnieść to. 5 scenariuszy uśpiło mnie i żonę. A owa „przygoda”, którą każde z nas czytało dla drugiej osoby (wszak jeden egzemplarz instrukcji) to raczej bajeczka dla dzieci w wieku do 10 lat, niż przygoda. Miałem uczucie zażenowania czytając to na głos. Szczęki lwa poleciały szybciej niż Everdell, ale wrażenia z rozgrywki podobne. Ocena 3/10. Strata 100 zł
Canvas i Canvas lustrzane odbicia - kolejny przykład, że wygląd to za mało Bardzo ładnie wykonana gra, trafiająca w moje gusta. Układanie obrazów również, ale… niby to proste, a dość skomplikowane, o ile nie podejdą karty. Niby to proste, ale z dzieckiem lat 7 nie bardzo szło w to grać, bo dziecko nie potrafiło nadążyć za dorosłymi. Niby to ładne, ale bez głębii. O dziwo, dziecko było jedynym członkiem rodziny, który nie chciał sprzedać tej gry. Strata finansowa, bo kupowałem na premierę, a potem gra zaliczyła jedyny właściwy kierunek ceny (w dół). Tragedii nie było, ale żeby ktoś chciał w to grać? Ocena 6/10. Strata 100+ zł, czyli połowa ceny zakupu
Kroniki Zamku Avel + podręcznik poszukiwacza przygód + skarby czegoś/kogoś tam - kupione oczywiście dla dzieci lat 5 i 7 wtedy. Rozkładamy, gramy. Gramy godzinę, a jesteśmy po połowie mniej więcej dopiero. Po 90 minutach gra się skończyła. „Wygraną”, bo syn 5 lat, przerzucił kości… 4 razy. Pierwsze zdziwienie dzieci: a gdzie są buty??? Jak to mam rycerza, co może mieć miecz, tarczę, hełm, a gdzie są buty? Ano są, płać drogi rodzicu za dodatek i bądź fajny, że możesz go kupić. Nie szanuję państwo z Rebela… Drugi dodatek, parę złociszy znowu za eliksiry, etc. Hmm. Na horyzoncie duży dodatek z większą ilością tektury, a w domu wjechało My Little Scythe z promki Ceneo za 149 zł. Chyba jasne jak się skończyło. Długi, nijaki Avel, który miał być grą dla dzieci, a jest kooperacją, gdzie samiec alfa jest widoczny, który miał być grą dla dzieci, a jest umęczeniem 90-minutowym, który miał być fajny, a tylko UDAJE, że jest fajny. Na szczęście dzieci łatwo wybrały między Little Scythe a tym czymś. Ocena: 2/10 i uchowaj Boże od Avelu. Nie chcę słyszeć nawet tego słowa… Strata pewnie jakieś 30-40 zł
And the last but not least for sure…
The Gallerist Complete Edition - oczekiwania duże, bo to przecież Lacerda i akurat ten polecany przez wiele osób: Gandalf, Ant-Lab Games, Planszówki Online, etc. Kupiliśmy, zagraliśmy 8 razy. Meh… Gra dobra, ale żeby to było jakieś WOW? Nic takiego. To lepsze WOW robi Wyprawa do El Dorado z ostatnim dodatkiem. I można ją mieć za ułamek ceny Gallerista. Tak, wiem, to inne gry, ale chodzi o efekt i chęć kolejnego zagrania. Lubię euro. U nas w domu praktycznie tylko gramy w euro. Nie jest to trudne euro. Akcje się zazębiają, człowiek trzaska bonusy kuratora, sprzedawcy (często 2x sprzedawcę można zrobić) i co? I nic. Nuda panie. Jak na polskim filmie. Nuda. Gra poprawna. Ale czegoś brakuje. Jakby mechanika przysłaniała przyjemność z gry. Jakby przyjemności nie było, a raczej tylko „uff, udało mi się to zrobić”. Ale brak uczucia przyjemności. Ocena: 7/10. I tu plus Lacerdy - mała strata - 30 zł
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2023, 19:48 przez seki, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: wulgaryzmy
Powód: wulgaryzmy
- Koshiash
- Posty: 937
- Rejestracja: 01 sty 2010, 17:45
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 32 times
- Been thanked: 119 times
Re: Nasze największe wtopy zakupowe
A co w MKU banalne nie jest? Otoczka fabularna jest sztampowa, ot kolejny tytuł, o którym się zapomina (zresztą nawet Agricola była bardziej klimatyczna). W samej rozgrywce nie jest lepiej, zbyt mało znaczących możliwości jak na grę przygodową, zbyt proste decyzje jak na poważny tytuł, zarazem za dużo czynności do wykonania jak na szybkiego fillera. Nie rozumiem tak wysokiej oceny w BGG i może byłbym mniej krytyczny, gdyby nie wzbudzone nią wysokie oczekiwania wobec tytułu, który w mojej ocenie jest w każdym aspekcie jedynie przeciętny.