(Opole) Planszowe Opole

[gafik]

Wygląda na to że nikt nie przyjdzie.

[traveller]

Jutro będę

[j_g]

Potwierdzam to co sugerowałem wczoraj - mnie jutro nie będzie. Tym samym z kluczników została thefuckto jedna osoba. Losy spotkania, tak jak i klucz do bramy - w rękach gafika.

Jakby jednak się Wam udało, to miłej zabawy.

[gafik]

Odpuśćmy dziś.

[Teresa]

WESOŁYCH ŚWIĄT wszystkim grającym w gry różne ....

[j_g]

Wesołych Świąt wszystkim, bez negatywnej interakcji, a bardziej takich imprezowych.

[agt]

..a jeśli ktoś lubi, to mózgożernych
Jeśli nie, to o innych ulubionych smakach.

Dobrego czasu, pokoju serca, miłości.

[gafik]

Polibuda chyba zamknięta więc nie ma jutro spotkania. Jbc.

[Teresa]

jak tam po Sylwestrze??? Wszyscy żyją?

Ktoś chętny na jutro? \

Bo my oboje z Marcinem na tak, możemy przyjechać ok 17:30.

[Ardagast]

Jak to co, grane i lane było, nie koniecznie w tej kolejności

Ja również chętny, będę raczej bez obsów.

[gafik]

Najlepszego w Nowym! Planuję być.

[j_g]

jak tam po Sylwestrze??? Wszyscy żyją?

Zakończenie roku zdrowotnie z lekkim przytupem u mnie i u moich. PKP mnie załatwiło, chyba z 4-ty raz pod rząd. W każdym razie już ze mną ok.

Jeszcze nie wiem czy będę jutro. Dam znać jak będę wiedział.

PS. Chwilę się zastanawiałem z jakimi to obs'ami Ardagast miałby niby przychodzić... Hm, a może to był jakiś kowid i mnie tak zrujnował. Eeee nie, przecież wcześniej już miałem tak zryty beret. A nawet tej Waszej tabaki nie próbuję... może czas zacząć.
PS2. Zdrowego grania w Nowym Roku!

[Pudelek]

jak tam po Sylwestrze??? Wszyscy żyją?

Zakończenie roku zdrowotnie z lekkim przytupem u mnie i u moich. PKP mnie załatwiło, chyba z 4-ty raz pod rząd.

było pić w pociągu??

[j_g]

było pić w pociągu??

Opatulony kurtką i ozuty w dwie pary skarpet, do tego 2.5 godz. opóźnienia, przez co potem drałowanie z buta i czekanie na nocny bus. Bez picia nie dałbym rady.

[j_g]

Niestety, dziś też odpuszczę. Nie będzie mnie, sorki.

[cezner]

Jak się wyrobię, to powinienem być na 17:30. Coś wezmę.

[Ardagast]

Rzutem na taśmę wezmę GWT nową zelandię, jak skład dopisze to może ktoś się skusi, jak nie to cokolwiek jak zwykle.

[cezner]

Weź GWT. Ja chętnie zagram.

[gafik]

Ja też mogę w gwt

[Teresa]

My też możemy zagrać ale będziemy ok 17:30

[j_g]

Barbarzyciel mi napisał sms, że będzie ok. 17:30 to niniejszym przekazuję. Miłego...

[Barbarzyciel]

Barbarzyciel mi napisał sms, że będzie ok. 17:30 to niniejszym przekazuję. Miłego...

Dziękuję Jacku za przytomność umysłu.

Wczoraj rozłożyliśmy się na dwóch stolikach, rozdzierając jednocześnie planszową parę Pudelków. Teresa pozostała z Ardagastem i Gafikiem przy hodowli owiec w Nowej Zelandii, Marcin ze mną i Czarkiem rozwijał średniowieczną Europę. Jako osoba, która grała w Great Western Trail tylko raz, a do tego w klasyczną wersję, nie wypowiadam się co do szczegółów rozgrywki. Z zainteresowaniem przyjąłem obecność zimorodków na planszy.

Jeśli chodzi o Tiletum, to było to dla mnie poważne odświeżenie nieco zapomnianych zasad. jak to ujął Czarek, ta gra ma praktycznie samych fanów i hejterów. Ja jednak jestem gdzieś pomiędzy. Tiletum bazuje na kostkach, ale jednak losowość gry jest ładnie utrzymana w karbach i sprawiedliwa dla większości graczy. Setup jest ogromnie upierdliwy, ale daje możliwość wytłumaczenia zasad, z których sporo jest mikro (jak np. przelicznik złota na towary czy akcje, które wykonujemy i ich liczba w szczególnych sytuacjach). Rozbicie akcji na mniejsze powoduje, że gra jest całkiem kombogenna. Jak boleśnie się przekonałem, nie ma jednej taktyki wygrywającej. Zagrałem tak jak poprzednio wygrałem i... tym razem przegrałem. Losowy rozkład kafli sprawia, że za każdym razem rozgrywka jest inna. Co ciekawe moi współgracze nie dotarli na jeden jarmark, a i tak mnie przegonili punktowo.

[cezner]

NA forum jet ciekawa dyskusja a propos Tiletum. I piszą tam, że przy odpowiednim rozkładzie na planszy pierwszy gracz w pierwszym ruchu może praktycznie pozamiatać. Są konkretne przykłady. Jest jakiś dodatek(trzeba sobie samemu dorobić), który to na szczęście zmienia.

[Ardagast]

Z zainteresowaniem przyjąłem obecność zimorodków na planszy.

Znalazłem Według instrukcji to nie zimorodek, tylko łowczyk czczony, który należy do rodziny zimorodkowatych ale zimorodkiem nie jest! Ale przez nas podczas gry nazywany kolibrem tudzież ptakiem.

Jeśli chodzi o nowe GWT, ja mam porównanie tylko z podstawką pierwszej edycji i dla mnie Nowa Zelandia to w rdzeniu dalej GWT, ale pod każdym względem lepszy. Więcej opcji, więcej kart do deckbuildingu, więcej możliwości zarabiania kasy i jej wydawania, co przekłada się na lepszą rozgrywkę. Przyjemne nowe bonusy z kart, dodatkowa opcja golenia owiec a nie tylko ich sprzedaży, pływanie statkami i rozbudowa portów, nowy targ bonusów, dodatkowy typ pracownika to tylko część nowości - chociaż z tego co wiem to większość jest zaimplementowana z poprzednich wersji GWT i zmiksowana w tej grze. Gra płynna, bez przestojów, lekka i przyjemna, sprawia wrażenie bardziej skomplikowanej ale przez ilość dodatkowych opcji nie ma tak krótkiej kołderki jak pierwsza edycja z amerykańskimi krowami, każda nowa opcja jest dobra na zarabianie punktów. Jak widać Staszek miał większe doświadczenie w pędzeniu krówek, więc owieczki nie stanowiły wyzwania i wygrał ze sporą przewagą.

Jedynym błędem faktycznie było kupowanie bonusów z rzędu ze znacznikiem rundy przez moją nieuwagę, ale zdarzyło się to dwa razy więc nie miało to dużego wpływu na rozgrywkę.

[Barbarzyciel]

NA forum jet ciekawa dyskusja a propos Tiletum. I piszą tam, że przy odpowiednim rozkładzie na planszy pierwszy gracz w pierwszym ruchu może praktycznie pozamiatać. Są konkretne przykłady. Jest jakiś dodatek(trzeba sobie samemu dorobić), który to na szczęście zmienia.

To prawda. W naszym wypadku sytuacja była taka, że na początku kupiec ma 5 akcji, a w dwóch okolicznych miasteczkach były dodatkowe 2 i 3 akcje kupca. Pudel wykorzystał dodatkowe akcje i w pierwszym ruchu zabezpieczył sobie dwa jarmarki. Gdyby kolejne kafle typu dwie akcje kupca czy 2 dodatkowe dowolne akcje byłyby po drodze, Marcin mógłby dotrzeć i do Pragi, kradnąc przy okazji kafle. Na szczęście chatki by mu się szybko skończyły.