Gra miesiąca - luty 2024

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3352
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1032 times
Been thanked: 2009 times

Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: Ardel12 »

Miesiąc luty jako krótszy o te kilka dni od stycznia wypada trochę gorzej, gdyż udało się zagrać "tylko" 47 51 razy. Z kolei miałem przyjemnosć zasiąść do wielu ciężkich i długich tytułów, więc liczba godzin pewnie się utrzymała. Dalej cisnę kampanię Stars of Akarios. Jestem bliski końca 2 z 3 aktów. Do tego trochę nowinek, 18XX i udane partie w Pax Ren. Sprawdzam kolejne gry ze stajni GMT i jak na razie nic mnie nie powaliło. W marcu będzie szansa na Cuba Libre i może nawet Fire in the Lake.
Spoiler:
NOWOŚCI

Deckscape: In Wonderland(5/10) – Deckspacy ogólnie uważam za tanie chińskie podróbki genialnych EXITów lub Unlocków. Wyglądają i działają OK, ale do tuzów im daleko. Tutaj w sumie nawet wypadają gorzej niż zwykle. Zagadki są z typu, jesteś w krainie na opak, gdzie nic się nie zmienia, ale zmienia, więc się domyśl wędrowcze, co to autor jarał jak zagadkę wymyślał i na jakim poziomie osiadł. W sumie więcej tutaj zastanawiania czy na pewno o to w zagadce chodzi czy jest to zmyłka i mamy odpowiedzieć jednak inaczej. Zagadki mimo to są proste i jak wpadniemy w rytm to bardzo szybko możemy się przez nie przebić. Ja finalnie ukończyłem w okolicach 1h mając na koniec 0 kar, czyli uzyskałem najlepsze zakończenie. Grało się OK, ale w tym czasie można porobić wiele ciekawszych rzeczy. Dla maniaków Escape Roomów to i tak zakup w ciemno, reszta niech omija szerokim łukiem.

Sankoré: The Pride of Mansa Musa(7/10) – jedna partia w gronie 3os, gdzie ja i kolega graliśmy pierwszy raz a właściciel bodaj drugi. Rozkładanie z zasadami zajęło ponad godzinkę. Nie jest źle jak na tak skomplikowane euro. W grze na dobrą sprawę bawimy się w nauczycieli, którzy prowadzą wykłady i wysyłają(pośrednio przez wykłady) uczniów do różnych części planszy powiązanych z daną nauką by rozwijać się w niej. Ciekawie wypada mechanizm dobierania workerów z torów, które znajdują się w każdej części planszy. Dobierając workera powiększamy ogólną wiedzę z danej kategorii, dzięki czemu możemy wykonać ją lepiej, ale ten przywilej działa również dla innych graczy. Za wykonanie akcji prócz zwyczajowych surowców i bonusów, wystawiamy również jeden z drewnianych elementów, który jest przypisany do danej sfery. Podbija to dodatkowo naszą wiedzę, więc kolejne wykonanie danej akcji będzie silniejsze. Meple występują w tylu kolorach ile jest dostępnych nauk. By odpalić akcję z danej nauki musimy posiadać wykład na swojej planszetce. Nie jesteśmy zobligowani odpalać akcji meplem w jej kolorze, ale tracimy tym samym możliwość otrzymania bonusu. Każda nauka oferuje inny typ akcji. Mamy większościówkę, mamy podróże po mapie jak w Marco Polo i zajmowanie danych pól przez spełnienie wymagań. Ciekawie rozwiązano tutaj punktację. Zdobyte zębatki z danych nauk przyniosą nam PZ na koniec gry tylko, jeśli o to zadbamy przez wygranie kolorem kolejnej większościówki na osobnej planszetce. Jest to element niezbędny do wygranej i bez choćby podpięcia się pod kolory, które ustawili przeciwnicy, nie będziemy mieli szansy na wygraną(i to takiej nawet, że my 0 a oni 50+). Kolejne area majority odpala się w momencie zdjęcia mepla z konkretnej pozycji(zawsze ta sama na każdym z torów) w danej sferze. Przeliczamy wtedy kto ma lepszą pozycją w danych regionach(tak, sfery dzielą się na pomniejsze obszary) i tylko leader otrzymuje bonus(księgi lub zębatki). Gra ma kilka ciekawych elementów, ale są i takie, które mi się nie spodobały. Po pierwsze klimatu jest tu zero, naprawdę domyśleć się, co tam robimy może swoje zająć. Po drugie jest to kolejne euro z mieleniem w kółko zasobów w celu odpalania kolejnych akcji(robimy akcję X by dostać rzepy, za nie odpalimy akcję Y, która za rzepy da nam kamień itd.). Niestety po Weather Machine takie mielenie zasób mi się w ogóle nie podoba. Ogranicza to nas zwykle do skakania po wybranych akcjach w kółeczko i ma mało wspólnego z wysublimowaną strategią. W trakcie partii nie sposób określić lidera i wyliczyć, kto ile ma, gdyż dynamiczna sytuacja z torem określającym punkty potrafi to, co chwilę zmieniać. Nie powiem, gra ma swoje mocne strony i może się spodobać. Rozbudowa swojej planszetki o coraz to bardziej skomplikowane wykłady(lepsze bonusy) i odpalanie ich studentami sprawiało mi przyjemność. Niestety główna plansza nie oferuje nic ciekawego czy odkrywczego. Nie jest to tytuł, do którego szybko chciałbym wrócić, acz spróbowałbym jeszcze na 2os.

Churchill(7/10) – poznawanie kolejnych gier ze stajni GMT trwa. Tym razem padło na 3os Churchilla, do którego zasiedli wszyscy gracze pierwszy raz. Zagraliśmy w najkrótszy wariant składający się z trzech dyskusji. Każdy z graczy wciela się w rolę lidera jednego z państw(USA, Wielka Brytania, ZSRR), którzy prowadząc zażarte dyskusje starają się wygrać wojnę, ale z możliwie większymi benefitami dla siebie. Każda runda rozpoczyna się od dociągnięcia kart na rękę, następnie zagraniu w ciemno jednej karty, która ustali stronę rozpoczynającą dyskusję(co da możliwość natychmiastowego wyboru tematu i przesunięcia go w swoją stronę względem różnicy z najniższą zagraną kartą) i finalnie wybraniu tematów do dyskusji. Tematy rozbite są na kilka grup. Jedne polegają na ugrania wsparcia wojskowego lub ekonomicznego od innej strony, co przekłada się na uszczuplenie danemu graczowi zasobów. Są też wpływające na możliwość rozwoju naszej siatki wpływów i szpiegów na mapie, a także choćby badań nad bombą atomową. Każdy żeton zaczyna w tym samym początkowym miejscu i jest przeciągany przez zagrywanie kart. Karty można zagrać dla wartości lub umiejętności. Przy czym akcje zwykle odnoszą się do konkretnego tematu zwiększając wartość bazową. Strona rozpoczynająca dyskusję zagrywa swoją kartę i następnie daje możliwość kolejnym stronom na wejście w dyskusję. Strona, która wygra dyskusję(żeton dyskusji znajdzie się po ich stronie, a strona nie była rozpoczynającą dyskusję) dostanie żeton pass, który może wykorzystać do przeczekania swojej kolejnej tury. Po zakończeniu rundy strona, która ma najwięcej wygranych dyskusji otrzyma dodatkowe punkty na koniec gry. Po dyskusjach przechodzi się do drugiej części planszy, na której zobrazowane są dwa fronty(Europa na Niemcy oraz Azja na Japonię). Tutaj przeznaczamy dostępne siły na dane fronty by zdobywać kolejne pola i tym samym punkty zwycięstwa na koniec gry. Występują tutaj ciekawe opcje jak wymuszenie pchania kilku frontów w tym samym czasie, gdyż zbyt duża różnica w odległości od celu będzie miała negatywny wpływ na nasze siły(może dać też PZ przeciwnikom). Dodatkowo fronty to też kolejne państwa/rejony, w których możemy walczyć o wpływy(tutaj wprost można usuwać siatki wrogów). Walka opiera się na k10. Musimy wyrzucić wynik niższy niż różnica sił naszych a wroga. Jak się uda to front idzie do przodu, jak nie to sorry straciłeś w sumie rundę na nic. Gra toczy się określoną liczbę rund, po których następuje podliczenie punktów i tutaj robi się ciekawie. Fronty jak i siatki to w sumie proste PZ, choć czasem dochodzą warunki, które mogą komuś dorzucić dodatkowe PZ lub je odebrać. Do tego są punkty za bombę atomową i to mi się wybitnie spodobało, że alianci muszą takową zbudować by dostać jakiekolwiek PZ za nią, a ZSRR punktuje za samo wykradanie technologii i wręcz lepiej dla niego jak się bomby nie stworzy. Sumujemy punkty i sprawdzamy wyniki. W przypadku, gdy pierwszy gracz odpłynie bodaj o 15pkt od drugiego miejsca to… przegrywa i wygrywa gracz drugi, co fabularnie ma być wytłumaczone powstaniem sojuszu słabszych państw pod przywództwem silniejszego. Prócz tego dochodzą modyfikatory pkt w zależności, co osiągnęliśmy(czy dojechaliśmy do końca w Europie i Azji z frontem, czy wybudowaliśmy bombę…). Mogą one np. odjąć 5PZ za pierwsze miejsce, 2PZ za drugie a dodać trzeciemu, co u nas prawie spowodowało przegranie zwycięzcy. Grało się szybko, zasady są raczej do ogarnięcia w pierwszej partii, ale by grać sensownie to jednak trzeba znać każdy warunek zakończenia i przeliczać PZ wrogów w trakcie partii by móc utrzymać strony blisko siebie. Na 3 dyskusje gra nie pokazała niestety pazura. Dyskusji nad stołem nie było, każdy cisnął w swoją stronę i nie odczułem bym chciał lub potrzebował wchodzić w konszachty z innymi stronami. Walka jak to z kostkami może być losowa i bolesna. W pierwszej rundzie przegrałem dwie z 3 walk, w których miałem 80% szans na zwycięstwo. W kolejnej wygrałem te, co miałem na poziomie 40%. Jednakże to my przydzielamy siły i równie dobrze możemy pójść na pewniaka, a nawet dać więcej, co da nam pewne bonusy. Z chęcią sprawdzę rozgrywkę turniejową ustaloną na 5 dyskusji. Do maksa, czyli 10 dyskusji bym nie siadł. Gra wygląda dla mnie na mocno statyczną, gdyż wiele rzeczy opłaca się robić w kółko, a mogą one anulować akcje innych graczy(tylko po to by nam w kolejnej rundzie zrobili to samo). Jak na razie wychodzi, że fanem gier w klimatach historycznych nie zostanę, ale jeszcze się nie poddaję 😊

Cat in the Box: Deluxe Edition(8/10) – słyszałem o tej grze wcześniej, ale pudełko z kotem w ogóle mnie nie przekonało, by nawet przyjrzeć się bliżej, a fanem zbierania lew nigdy wielkim nie byłem. Po zapowiedzi Galakty Kaczek nadarzyła się okazja do zagrania partii to od razu skorzystałem. 3os, dwie nowe i mistrz gry po kilku partiach. Gra ma banalne zasady, ale ciężko je pojąć bez rozgrzewkowej rundy. W sumie 2 tury i każdy wszystko wiedział i mógł szaleć. Czas rozgrywki równie krótki jak tłumaczenie, ale ile tam można kombinacji zrobić, jak podejść przeciwników i ugrać wybraną liczbę lew. Super. Wykonanie na bardzo dobrym poziomie, ale jak usłyszałem cenę to tylko uśmiechnąłem się pod wąsem i zwróciłem uwagę na King is Dead, który komponentowo i cenowo wypada podobnie. Nie liczę by wersja Galakty miała mieć wiele niższą cenę, niestety(w sklepach powyżej 80zł obecnie). Na pewno chcę pograć więcej i gra trafia u mnie na listę tytułów na dobicie po cięższych tytułach, jeśli egzemplarz będzie dostępny.

Beyond the Sun(7.5/10) – dwuosobowa partyjka z mrozigor, który rozwalał ludzi na turniejach, więc oczywisty wpierdziel, ale tanio skóry nie sprzedałem. Zasady w sumie proste. Akcje możemy odblokowywać przyrostowo, więc też nie czułem się przytłoczony, tym bardziej, że akcje wchodzą losowo i są zakryte, co uniemożliwia długofalowe planowanie. Gra podzielona jest na trzy strefy. Plansza z technologiami i tym samym akcjami, po której przemieszczamy się „pinglem”, nasza planszetka(w sumie dostępne surowce + produkcja ich) oraz planszę kosmosu z kartami układów/planet do podboju. W swojej turze wykonujemy jedną akcję oraz produkcję i tak w kółko aż odpalimy koniec(np. za umieszczone żetony osiągnięć na wylosowanych kartach celów). Gra w 2os była szybka. Przeciwnik może trochę namieszać nam w planach, ale ja odczułem, że większym wrogiem jestem ja sam dla siebie i upupiłem się na 2-3 ruchy bez kosteczek ludzi, co całkowicie mnie zblokowało. Udało się z tego wyjść, ale przeciwnik odjechał z akcjami i nie dał się punktowo dogonić. Grało mi się dobrze. Podoba mi się prostota akcji, przepychanki w kosmosie o planety oraz element losowy względem odkrywanych akcji. Co mi nie zagrało to losowość wydarzeń, które dla mnie były niezbalansowane i mogły ładnie kogoś wspomóc. Zerowy klimat(równie dobrze mógłby być o mrówkach) oraz średnie wykonanie z marną oprawą. W sumie minusy wręcz żadne, ale gra mnie nie zachwyciła, bym chciał rzucić się od razu na kolejną partię. Na pewno chcę zagrać ponownie i sprawdzić ile z tej gry da się wycisnąć.

1824: Austrian-Hungarian Railway(6/10) – operacyjniaki w ogóle mi nie siadają. Dłużą się. Ciekawych momentów brak. Każdy siedzi na swoich spółkach i muli, jaką trasę utworzyć by zarobić więcej od reszty. Brak mi tu wywrotowych sytuacji. W całej partii podobał mi się początek, gdzie kupujemy spółki kopalniane, małe spółki oraz prywatne(wszystkie takie same – wypłacają po 25G i można je wymienić na 10% wskazanych akcji). W grze mamy dwa rodzaje pociągów. Zwykłe, czyli podróżujące po miastach i tak liczące swój zasięg, Xg z kolei muszą zaliczyć jedną z kopalń oraz nie liczą do zasięgu małych miast, ale dostają za nie kasę. Pociągi g mi się podobały. Wymagały prowadzenia kolei by zahaczać o jak największą liczbę miasteczek i do tego cała wartość kopalni wpada do spółki, więc jest z czego zbierać na kolejne pociągi. Małe spółki jak i kopalnie przekształcają się w grze w większe. Małe wypłacają zawsze 50:50, większe typowo czyli wstrzymujemy lub wypłacamy per 10% akcji, ale do spółki kasa nigdy nie wpada za dywidendę. Jak wspominałem na początku, gra miała dwa momenty. Początek przez ciekawe wybory, co zakupić w drafcie i train rush, który wydarzył się gdzieś w 2/3 gry i mocno namieszał. Tyle. Reszta to tylko rozbudowa kolei. OR były nudne. Każdy z graczy zakupił swoje akcje pod 50% by nikt nie mógł mu skraść spółki, więc możliwości przejęcia nie było, prócz czerwonej spółki, którą przejąłem i w sumie przez to tylko straciłem xD Partia trwała ponad 5h i byłem po prostu zmęczony i znudzony. Graliśmy w 5os. 1848 zjada ten tytuł na śniadanie. Oferując moim zdaniem ciekawsze wybory oraz rozgrywkę zamykającą się krótszym czasie. Z kolei jest to czystsze i lepiej działa od 18CZ.

POWROTY

Pax Renaissance: 2nd Edition(9/10) – dwie dwuosobowe partyjki. Obie świetne. W pierwszej kolega ostro cisnął w posiadanie większej liczby królestw i koncesji. Miał wymagane ikonki i był o krok od zwycięstwa, ale nie zauważył, że zatrzymując go na frontach przy okazji zwiększam siły muzułmanów i idę w zwycięstwo religijne. Osiągnąłem je w rundzie, w której zakupiłem kometę pod ten cel, więc nie miał już szansy reakcji. Choć nawet z jedną turą nie zmieniłby proporcji. W partii podobała mi się wybitnie jedna akcja. Zakupiłem kartę z wystawki za monetkę, by od razu ją sprzedać i mieć w kolejnej rundzie na kampanię, ale karta miała efekt odpalany w momencie sprzedaży dający mi opcję odpalenia fioletowej akcji z kart przeciwnika. Niestety dla niego, miał dekapitację i zabiłem mu tym króla, który miał do tego księżniczkę, a jak wiemy, zabójca króla ginie z nim, więc 3 karty poszły mu. Piękne. W drugiej partii szybko zdobył więcej koncesji i mnie dusił ekonomicznie. Przy okazji zdobywając kolejne królestwa. W sumie byłem w defensywie przez większość partii i niestety nie odbiłem się już. Kolega zgniótł mnie jak robala :D

Age of Innovation(6/10) – jest to bardzo dobry tytuł, ale całkowicie nie trafia w mój gust. Gra jest przydługa i spokojnie mogłaby kończyć się rundę lub dwie wcześniej. Nie lubię takiego przedłużania by każdy mógł dokończyć swoje cele i nawalić tonę PZ. Dla mnie nic one już nie wnoszą. Kolejnym elementem, który mi się nie podoba, jest planszetka z torami. Wnosi mało i głównie służy do nawalenia kolejnych PZ. Bonusy są, ale gra oferuje wiele innych opcji łapania takowych, więc…dla mnie zbędny element, który potrafi furę punktów wygenerować na koniec partii. Sam setup przez losowość wielu elementów jest na plus, ale w samej partii odczuwam robienie w kółko tego samego. Wstawiam podstawowy budynek, podmieniam na lepszy, znowu wstawiam podstawowy i hey do przodu. Gra w sumie też sporo ustawia, co kiedy powinniśmy robić przez punktacje na każdą rundę. Potrafi to generować bardzo dużo punktów i większość trzeba realizować by mieć szanse na wygraną. W sumie w Darwinie jest podobnie, ale tam punktujemy za posiadanie elementów, a nie ich pozyskanie/zagranie w konkretnej rundzie, więc można ogarniać cele wcześniej i wpasować je w swoją strategię, a nie odwrotnie. Preferuję jednak sam decydować, kiedy i w co pójdę, niż być przymuszonym przez setup do tego.

Cloudspire(9.5/10) – gierę uwielbiam, ale ostatnio nie miałem czasu nawet na solo. Pokazałem grę koledze w partii PvP i siadła. Graliśmy Olbrzymami przeciw Roślinom. Partia szkoleniowa. W sumie jak wchodziłem w ten tytuł to gra była dla mnie z bardzo ciężkich, ale przy powrocie w sumie zasady są krótkie i banalne. Tłumaczenie zajęło mi mniej niż 30min, a partia szła sprawnie do przodu kończąc się w 2 fali(no niestety różnica doświadczenia zrobiła swoje i kolegę rozsmarowałem). Pierwszy raz grałem roślinkami w PvP zwykle oddając je innym graczom i muszę oddać, że przyzywanie Taprootem jest kozackie(w solo AI wykonuje przyzwanie, gdy Taproot ma 1HP, w pvp decyzyjność jest znacznie większa). Do gry posiadam wszystko, co wyszło, a utknąłem gdzieś na końcówce kampanii z podstawki. Teraz jakbym miał wrócić do grania solo, to pewnie z chęcią rozegrałby znowu wszystkie scenariusze od początku, ale raczej bez maksowania wszystkich celi, bo to już ogarnąłem za poprzednim razem. Ja gorąco zachęcam do spróbowania tego tytułu, jest pod wieloma względami unikalny i doskonale przenosi typ MOBA na planszę.

1817(8/10) – partia trwała 8h i nie skończyliśmy jej niestety przez późną godzinę, ale zwycięzca by się nie zmienił. Jeden z graczy odpadł w okolicach połowy partii. Reszta utrzymała się do końca. W partii korzystaliśmy ze wszelkich mechanik(łączenia spółek, ich rozwijania do większych, branie pożyczek i oczywiście shortowanie). Niestety część grała pierwszy raz, część ledwie drugi, więc dalecy byliśmy od skutecznego wykorzystywania dostępnych opcji. Partia też trwała stanowczo za długo, Brakowało sprytnych planów i raczej toczyliśmy się do przodu. 1817 oferuje ogrom rzeczy, które wpłyną na resztę graczy, ale ich wykorzystanie w odpowiednim momencie dla mnie pozostaje obecnie wielkim znakiem zapytania. Gra jest epicka i w ogóle nie nudzi. Ciężej jednak mi było zobaczyć jak dane akcje wpłyną na grę przez jej długość. 71 pozwala znacząco szybciej dostrzec, co się stanie kiedy, ale tam z kolei przez zmiany typów pociągów ciężej mi zbudować dobrą trasę. Na pewno chcę pograć więcej, w tej samej ekipie, by się podlevelovać przed kolejnym 18konem i mieć szansę z naszymi geniuszami z forum.

1848: Australia(8/10) – bardzo lubię tą 18. Oferuje kilka nowinek względem 1830(bank Anglii, zmiana torów między regionami, pożyczki, ciekawe prywatne spółki). Partię w 5os zamknęliśmy w 4h, finalnie ostatnią serię SR przeliczaliśmy na kartce(to rozbijało bank). W partii byłem gnojony przez wszystkich graczy acz największe wyzwanie rzuciłem sobie sam robiąc totalnie głupie akcje :D Zauważyłem, że jak z giełdą i przewidywaniem przeciwników nie mam problemów, tak kładzenie torów jest moją piętą Achillesa i to samo z dobrym ustawieniem stacji. Jest to na pewno coś do poprawki i na czym chcę się skupić w kolejnych partiach(w 1824, w które grałem po 48 już zauważalnie lepiej mi szło, ale dalej nie załatwiłem sobie miejsc w najlepszych miastach).

Nowość miesiąca: Cat in the Box: Deluxe Edition
Powrót miesiąca: Cloudspire
Gra miesiąca: Pax Renaissance: 2nd Edition
Postanowienia noworoczne:
Spoiler:
EDIT: zapomniałem o 2 nowościach, które nie mają swoich wpisów na BGG, a łapią się w nasze hobby:
EXIT puzzle 500 Atlantyda i Studio(7/10) - przyjemne puzzle do układania z wieloma elementami i kolorystyką ułatwiającą wysortowanie i ich ułożenie. A wisieńką są zagadki, których rozwiązaniem jest jeden z puzzli z obrazka. Finalnie te kilka znalezionych puzzli daje dostęp do finalnej zagadki. Produkt jednak jest skierowany do początkujących w zagadkach osób, gdyż łamigłówki były proste, pomimo bariery językowej(niemiecki). Jak lubi się puzzle i zagadki to w sumie wygląda na bardzo fajne połączenie.

Widmo nad Arkham(8/10) - na razie doszedłem do dwóch zakończeń i jestem bardzo ciekaw kolejny. Widmo składa się z dwóch księg wypełnionych paragrafami. Jak na razie nasze wybory mają ogromny wpływ na dalsze losy naszej jak i innych postaci. Nie znalazłem żadnej dziury w ciągu fabularnym, a wybory w sumie nigdy nie są 0/1 i wiele to jak z sesji RPG bardziej budowa naszego postrzegania świata przez bohatera, niż wybranie czy lejemy kogoś czy nie. Do gry wystarczają księgi + cokolwiek do zapisywania zdobytych numerków. Sesje w zależności od wyborów mogą trwać 30min jak i ponad godzinę(a może i więcej, nie wiem). Księga chwali się ponad 500 zakończeniami, więc robi to wrażenie. Wiadomo, że część będzie zbliżona, ale detale będą się różnić(kto przeżył, kim jesteśmy itd.). W sumie zakończenie, w którym zostałem czyścicielem kibli na duży plus :D

Finalnie liczba partii rośnie do 51 razy.

Poprawiłem też wydawcę Kota w pudle na Kaczki :)
Ostatnio zmieniony 29 lut 2024, 20:00 przez Ardel12, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
anitroche
Posty: 769
Rejestracja: 23 kwie 2020, 10:09
Has thanked: 669 times
Been thanked: 781 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: anitroche »

Ardel12 pisze: 29 lut 2024, 10:31 Cat in the Box: Deluxe Edition(8/10) – [...] Super. Wykonanie na bardzo dobrym poziomie, ale jak usłyszałem cenę to tylko uśmiechnąłem się pod wąsem i zwróciłem uwagę na King is Dead, który komponentowo i cenowo wypada podobnie. Nie liczę by wersja Galakty miała mieć wiele niższą cenę, niestety(w sklepach powyżej 80zł obecnie). Na pewno chcę pograć więcej i gra trafia u mnie na listę tytułów na dobicie po cięższych tytułach, jeśli egzemplarz będzie dostępny.
Nie no wykonanie Cat in the Box a The king is Dead to bym tak nie porównywała 1:1, w TKiD masz zwykłą planszę tekturową, karty i znaczniki jako zwykłe sześciany, a w CitB jest insert w pudełku, który - uwaga - mieści karty w koszulkach i ładnie porządkuje grę, znaczniki graczy przeźroczyste, różnokolorowe, w różnych kształtach i z nadrukami, planszetka główna jest dwuwartwowa i ma miejsce na wsuwanie kart (w zależności w ile osób gramy), mini plansze graczy też są dwuwarstwowe, no moim zdaniem cena bardzo dobra (najtaniej widzę chyba w dragoneye za 79 zł).

P.s. to nie Galakta, a Lucky Duck Games
"Cześć, mam na imię Ania i dzisiaj pokażę wam jak wygląda rozgrywka w wariancie solo w..."

Zapraszam na mój kanał z pełnymi rozgrywkami solo: Gram Solo na YouTube
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2546 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: Gizmoo »

Dzisiaj już w nic nie zagram ( :cry: ), więc pora na podsumowanie minionego miesiąca. Luty upłynął pod znakiem super intensywnego grania, ale pod względem ilości nowo poznanych gier, był jednym z najsłabszych miesięcy w mojej historii! Co zabawne – Połowa z tych nowości została poznana jednego dnia. I w sumie nie mam na co narzekać, bo powroty do niektórych gier ucieszyły mnie bardzo.

Nowości:

Dungeoneer: Grobowiec Króla Nieumarłych – Nowość-staroć. Staroszkolny dungeoncrawler na kartach. Było mnóstwo śmiechu i choć trąciło mychą na kilometr, to bawiłem się nawet nieźle. Dużo negatywnej interakcji i super losowość, więc raczej wrócić nie zamierzam, natomiast nie bolało specjalnie. Jak ktoś chce zobaczyć jak się drzewiej projektowało gry – to warto spróbować. 5/10

MLEM: Agencja Kosmiczna – Gdybym napisał, że to „imprezówka”, to byłoby to jednak nadużycie, chociaż grając w to, czułem się jakbym bawił się w imprezówkę. Byłem zdziwiony, że to gra autorstwa Knizi, bo moim zdaniem to projekt kompletnie nie w jego stylu. Partia była super śmieszna, emocjonująca, ale... To jednak nie do końca moja bajka. Nie przepadam za push your luck, bo zawsze gram asekuracyjnie i nie lubię ryzykować, przez co niemal zawsze kończę na samym dole stawki. Nie odmówię partyjki w MLEMa, ale na pewno nie jest to gra, którą pragnąłbym w swojej kolekcji. 6.5/10

Kaskadia – Marzyłem żeby poznać i wreszcie się udało. To jest bardzo dobra gra, chociaż mimo wszystko dla mnie jest lekkim zawodem, bo spodziewałem się dużo większej ilości możdżenia. Jest to dosyć lekka, rodzinna zabawa. Gra ma super proste zasady, jest elegancka w tym co robi, a rozgrywka jest płynna i szybka. Chyba najciekawsza z „układanek przestrzennych”. Dla mnie za lekkie, ale wszystkim, którzy szukają takiego puzelka dla rodziny, serdecznie polecam. 7/10

Nowość miesiąca:

Thunder Road: Vendetta – Super pozytywne zaskoczenie! To w zasadzie imprezówka na sterydach. Ścigamy się po planszy samochodami, robiąc nieustanne kuku. Rozgrywka jest bardzo "filmowa", bo generuje ciekawe i niezapomniane momenty, a i take that nawet nie jest bolesne, bo czasami powoduje kaskady nieszczęść i salwy śmiechu. Zabawa jest przednia, ale bardzo losowa. W zasadzie to decyzji za dużo nie ma, bo o wszystkim i tak decydują kości i dociąg kafelków obrażeń. Partii nie dokończyłem, bo musiałem się zmywać z lokalu, ale bardzo żałuję, bo dawno nie bawiłem się tak dobrze, przy tak losowej grze. Nawet chciałbym to mieć w swojej kolekcji, ale cena za tą grę jest absurdalna! Bo jak wspominałem - to w zasadzie imprezówka. Bardzo klimatyczna i zabawna, ale to tytuł do piwka. Więc 200 dolców w najnowszej kampanii, to jednak dla mnie nieporozumienie. 8/10

Rozczarowanie miesiąca:

Fractal – Śledziłem grę od momentu ogłoszenia kampanii. Miałobyć piękne, głębokie i krótkie 4X w kosmosie. Niestety mogę potwierdzić tylko pierwszy epitet. Gra jest przepiękna! Wydanie kickstarterowe jest boskie i cieszy oczy. Szkoda tylko, że całość jest mało porywająca. Gra nie dostarcza ani ciekawych decyzji, ani nie ma przy niej większych emocji. Bardzo nie podoba mi się też płaskie i nudne punktowanie, a kingmaking jest wręcz ordynarny. Najgorsze jednak, że Fractal nie spełnia głównej obietnicy. To miało być krótkie i szybkie 4X. I tutaj przekłamanie jest ogromne! Graliśmy najkrótszy scenariusz, który jest w zasadzie „POŁOWĄ” gry, bo gra się toczy tylko jedną erę z dwóch. I tą jedną erę graliśmy 4 godziny!!! Po trzeciej godzinie modliłem się o jak najszybsze zakończenie, a ostatnia runda ciągnęła się w nieskończoność. Da się w to zagrać, działa, ale jest tyle lepszych gier w tym gatunku, że w sumie szkoda czasu. 6/10


Kasztan miesiąca:

Leśne Rozdanie – To było tak słabe, że nawet nie mam ochoty o tym pisać. Niby działa, niby ładne, ale nie pamiętam kiedy grałem w grę tak potwornie pozbawioną ikry, nudną i nijaką. Losowość jest okrutna, decyzje super oczywiste, emocje jak na grzybach, a gra jest stanowczo za długa w stosunku do tego, co oferuje. Gdyby partia trwała 10 minut, to byłoby spoko. Ale godzina na czwórkę graczy, robienia w kółko tego samego, to jest masakra! Jak mawiał inżynier Mamoń – „Nuda, dłużyzna, aż się chce wyjść z kina”. Mocno naciągane 4/10 i pieczęć „Nigdy więcej”.


Powroty miesiąca:

W lutym ogrywałem klasyki i powrotów było mnóstwo, ale wymienię tylko te najważniejsze i najistotniejsze. :wink:

Khora: Rozkwit Imperium – Nie wiem, co takiego jest w tej grze, ale bardzo lubię w nią grać. To jest abstrakt, udający grę cywilizacyjną, ale budowanie silniczka jest super przyjemne. To takie „pykadełko”, przy którym fajnie płynie czas, a i decyzje są bardzo ciekawe i trzeba planować trochę do przodu, biorąc pod uwagę kostki, wydarzenia i stan posiadania pozostałych graczy. Podoba mi się, że gra jest wyścigiem i czuć momentami napięcie. Wielka szkoda, że nie wyjdą do Khory żadne dodatki, bo gra się wręcz o nie prosi! Pięć partii w lutym i nadal odczuwam niedosyt. Wielki plus za to, że jest to pierwsza gra, w którą uwielbia grać moja mama i sama dopytuje „Kiedy zagramy w Grecję?”. 8/10

Dwar7s Fall + Empires – Worker placement i hand managment, połączony z budowaniem planszy z kart. Mnóstwo negatywnej interakcji pod tytułem „łap Lepę na ryj”. :lol: Bardzo dawno nie grałem w DF i bałem się tego powrotu. Byłem przekonany, że gra źle się zestarzała, a mi zmienił się gust na tyle, że będę się źle bawił. Nic bardziej mylnego! Zagraliśmy od razu z dodatkiem Empires, który dodaje sporo głębi. I muszę powiedzieć – ta partia to była PETARDA! Wszyscy bawili się wyśmienicie! Było mnóstwo emocji, gry nad stołem, przekomarzania. Nie wiem, czy jest to tytuł dla każdego, bo jest tutaj dużo psucia planów i negatywna interakcja czasami powoduje kłucie w serduszku, ale nas, wszystkich graczy bez wyjątku, ubawił mocno! 8/10

Wyrocznia Delficka – Bardzo dobry Feld, emocjonująca partyjka, po której... Zdecydowałem, że pozbędę się gry z kolekcji. :lol: Gra jest w sumie lekka, a z drugiej strony – nie nadaje się to na grę rodzinną, bo jest stanowczo za duży narzut zasad i stanowczo za dużo się tu dzieje, by rozgrywka była przyjemna dla początkujących. Niby bawiłem się nieźle, ale decyzje (dla graczy) są dosyć oczywiste i chyba jestem zbyt wytrawnym zawodnikiem, by cokolwiek tutaj paliło mi zwoje. Jednocześnie gra jest w kilku miejscach dość losowa. A co mnie wkurzyło? Za długi setup, za długa zwijka. Grę się stanowczo za długo rozkłada i składa. Lubię, podoba mi się, jest ładna i ma super tematykę, ale przy takiej ilości gier, trzeba niestety dostrzegać jej wady. 7/10

Wild Space – Fantastyczna zabawa na pół godziny w "kręcenie" ciągu akcji. Duża rozkmina nad tym, jak wykonać optymalny ruch i jednocześnie zbudować tableu pod punktację. Trochę pasjansik, ale można mocno psuć plany, podbierając przeciwnikom karty, których potrzebują do punktowania. Gdyby nie gra poniżej, to Wild Space byłby grą, która najczęściej gościła w lutym na stole, bo zaliczyła aż 6 rozgrywek. 7.5/10

A Castle For All Seasons - Będąc na etapie redukcji kolekcji, ściągnąłem grę z półki z zamiarem "zagram w to ostatni raz i puszczę w świat. No i się nie udało! To znaczy - zagrałem, ale pozbyć się tego nie zamierzam. :lol: Bardzo sprytny eurasek duetu autorów kultowego dla mnie Gangesu. Sporo ciekawych decyzji, świetny hand managment, w którym główne skrzypce gra timning i antycypacja ruchów przeciwników. Mnóstwo śmiechu i pozytywnych emocji. I do tego gra jest przepiękna! Zagraliśmy na zimowej stronie planszy i nie wiem, czy letnia nie jest lepsza. Wydarzenia niby dodają szczypty niepewności, mieszają mocno w punktacji i są ciekawym urozmaiceniem, ale wychodzą losowo, przez co ma się większe poczucie mniejszej kontroli nad rozgrywką. Solidne 8/10.

Królestwo w Budowie + Nomadzi – Niekwestionowany Król stołu w lutym! W sumie rozegrane aż 7 partii, z syndromem „jeszcze raz?”. Bardzo fajna zabawa, dużo ciekawych decyzji, chociaż pewnie dla graczy - gra będzie trochę za lekka. Na granie w rodzinnym gronie, to jest totalny hicior. Ostatnio ulubiona gra mojego ojca, bo to jeden z niewielu tytułów, w których mnie ogrywa, przy czym totalnie przy tej grze móżdży i zamula, co mnie wyprowadza z równowagi (i może dlatego przegrywam? :lol: ). 8/10

Partia Miesiąca:

Lobotomy – Powrót po wielu latach. Gra w między czasie dorobiła się poprawionej instrukcji i kilku bardzo dobrych kart pomocy dla graczy. Oczywiście wszystko stworzyło community, bo twórcy i wydawnictwo - najzwyczajniej w świecie olali miłośników Lobo. Podobnie jak w przypadku Dwar7s Fall’a, bardzo bałem się powrotu, obawiałem się, że się na grze zawiodę, a okazało się, że ponownie bawiłem się wyśmienicie. Zagraliśmy od razu dwie partie pod rząd i wszyscy chcą zagrać teraz w jakiś inny scenariusz. Dla mnie to najlepszy dungeon crawler, w jaki grałem! Bo pomimo dużej dawki losowości – są tu ciekawe decyzje, a gra jest bardzo trudna i przejście konkretnego scenariusza, wymaga skutecznego kombinowania (zazwyczaj jest to "mądry Polak po szkodzie" :lol: ). Mega dużo emocji, sporo rozkminy i dyskusji nad stołem, jak powinniśmy „przejść scenariusz”. Jedynym mankamentem jest przydługi setup, ale gdy wszyscy gracze są weń zaangażowani – to przestaje być to problemem. 8.5/10!

Filer miesiąca:

The Game – O grze pisałem w podsumowaniu stycznia, więc tutaj tylko napiszę, że był to najczęściej grany filerek w lutym. Bardzo polecam! 7/10


Gra miesiąca:

Studium w Szmaragdzie 2ED – Może to zbyt górnolotne stwierdzenie, ale po w sumie czterech rozgrywkach na koncie, uważam ją za najlepszą grę Wallace’a! W lutym zagrałem dwa razy, w pełnym, pięcioosobowym składzie i tylko tak powinno się w tą grę grać! Mnóstwo przepychanek na planszy, mnóstwo negatywnej interakcji, dyskusji i gry nad stołem. Ostatnia partia szła wręcz na noże i w żadnej rozgrywce nie widziałem, żeby zostało zamordowanych tylu agentów. Co zabawne – mordowali głównie restauracjoniści, przez co w ostatecznej punktacji popłynęli mocno. Była to też moja pierwsza rozgrywka, w której restauracjonistów było więcej niż lojalistów, ale przez zabójstwa i ogólne podkładanie świni - nikt nie wiedział do jakiej frakcji należą pozostali gracze. Bawiłem się wybitnie i to nie tylko dlatego, że w obydwu partiach wygrałem (doświadczenie w tej grze czyni cuda). To po prostu bardzo dobrze zaprojektowana gra. Nie dla wszystkich, a szczególnie obawiam się o... Pary. Grające małżeństwo zajęło się robieniem sobie kuku nawzajem i tak się przy grze nakręcili, że po opuszczeniu lokalu, chyba czekają ich ciche dni... :lol: 9/10
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 1965
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 191 times
Been thanked: 839 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: Neoptolemos »

Po wybitnym styczniu nastał wcale niezły luty. 53 partie w 26 gier + regularne ogrywanie solo Władcy Pierścieni LCG (którego nie liczę w statystykach, bo czasem poddaję szybko partię + ciężko "policzyć" czas poświęcony na składanie i modyfikowanie talii). Musiałem się nagrać na zapas, bo większość marca spędzę w podróży bez planszówek. W sekcji nowości głównie "odkrycia" godne miana Złotej Łopaty, ale za to dobre i bardzo dobre :D

Nowości (alfabetycznie):
Abyss (++) - wiele lat mnie ta gra omijała, a kupiłem ją już dość dawno temu w jakiejś weekendowej promocji i... odstała swoje na regale. Jestem miło zaskoczony - mimo bardzo prostych zasad (poziom family+) gra jest emocjonująca, pełna interakcji i nieoczywistych wyborów. Na 4 osoby działała doskonale, obawiam się nieco o skalowanie, ale w pełnym składzie bardzo chętnie jeszcze zagram. Aż żałuję, że tak długo zwlekałem.
First Rat (+) - trafiło w moje ręce przypadkiem, chciałem sprzedać nie zagrawszy, a byłby to błąd. Przyjemny temat (szczury budujące rakietę lecą na księżyc z sera) i rondlopodobna mechanika, klika smaczków mechaniczno-fabularnych (np. z ulepszeniem "daltonizm" traktujemy pola czerwone i zielone jako identyczne), bardzo solidne lekkie euro drugiego kroku. Na razie bezpiecznie zostaje w kolekcji.
Glen More II (+) - bardzo solidny eurasek w klasycznym stylu, lekko przypomina mi Heaven & Ale, za to wcale nie przypomina mi typowych gier kafelkowych pokroju Carcassonne czy Alhambry. Myślę, że wydanie z aż 8 kronikami jest dla mnie o wiele za bogate i mógłbym się pobawić jeszcze samą podstawką, chętnie w mniejszym pudle. Grane było tego samego dnia co Abyss i Endeavor i podobało mi się najmniej, co nie znaczy, że wcale.
Hansa Teutonica (++) - miałem ochotę zagrać już od dawna, bo mimo odstraszającego wyglądu słyszałem wyłącznie pozytywne i bardzo pozytywne opinie. Nie zawiodłem się - doskonałe, gęste od interakcji i satysfakcjonujące euro, w którym jednocześnie po pierwszej partii mam poczucie zaledwie liźnięcia gry. Podobna półka (choć minimalnie cięższa), co Concordia - również tutaj stosunek skomplikowania (complexity) do ciężaru (weight) jest wprost idealny. Czyli: prosto zrozumieć, nieprosto grać. Mimo że europółki nie są z gumy, wskoczyło wysoko na wishlistę.
Słowołaki (+/-) - dość oryginalne połączenie kalamburów i mafii, zatem jako zabawa towarzyska działa całkiem w porządku, ale w warstwie mechanicznej mam pewno wątpliwości. Przede wszystkim dostrzegam problem w sytuacji, kiedy burmistrz jest wilkołakiem, bo ciężko jest mu w niezbyt oczywisty sposób zwodzić pozostałych graczy. Same hasła mają też problem, jeśli chodzi o trudność - na poziomie średnim są dośc banalne, na trudnym przeskok jest za duży. Zagraliśmy 6 partii i bawiliśmy się dobrze, ale jeśli to było całe moje doświadczenie ze Słowołakami, płakać nie będę.
Żelazna Kurtyna (+) - partyjka zagrana na poczekaniu, dość cwane przełożenie card-driven game na 18 kart i garść kosteczek. Pewnie nie zagram więcej, ale i tak raczej z gatunku pozytywnych zaskoczeń.

Nienowości godne wzmanki:
Beyond the Sun (++) - zagrałem prawdopodobnie najgorszą partię w jakąkolwiek planszówkę od dawna, aż sam się na koniec sfrustrowałem tym, jak źle ją rozegrałem. Zasłużone ostatnie miejsce i aż mi trochę głupio wobec współgraczy za moją irytację SAMYM SOBĄ pod koniec gry. Tym niemniej Beyond the Sun to wspaniała gra, a kto nie wierzy, ten traci.
Endeavor: Wiek Żagli (++) - prawie nowość, bo grałem dotąd raz, przeszło 3 lata temu i od tej pory tylko sobie ciągle obiecywałem, że już niedługo zagram ponownie. Wyrwane na MatHandlu w zamian za Bestię i to był dobry deal - Endeavor nawet bez Przedsięwzięć i innych modułów jest bardzo fajną, ciasną, a przy tym dość szybką grą. Potwierdziło się, że moje dobre wspomnienia z nią związane to nie przypadek. Na 4 osoby zagraliśmy na "luźnej" stronie planszy, a i tak pod koniec było dość agresywnie - na drugiej stronie musi to być jatka (jak na euro).
Lorcana (++) - upewniłem się, że pierwsze wrażenia nie były przypadkiem, to bardzo przyjemna pojedynkowa karcianka z bezboleśnie doczepionym Disneyem. Dalej chętnie pójdę na jakiś sealed, pogram też z przyjemnością w formacie constructed (choć w tym wypadku raczej casualowo).
Robo Rally (+) - powrót po dłuuugiej przerwie. Być może najbardziej chaotyczna gra, z jaką miałem kiedykolwiek do czynienia. Już na 4 osoby dzieje się na planszy tyle, że zaplanowanie swoich ruchów i WYEGZEKWOWANIE ich w dobrym momencie jest cholernie trudne. To zresztą jest największy problem gry - do pewnego momentu zabawa w rozwalanie sobie planów jest ekstra, ale w pewnym momencie zaczyna się po protu dłużyć. Jak po raz dziesiąty psuję coś tuż przed dojechaniem do checkpointa, entuzjazm gdzieś ulatuje. Ale co się pośmialiśmy, to nasze!
Viticulture (++) z Toskanią (+/-) - pierwsze podejście do dodatku. Ileż to ja się nasłuchałem, że nie warto grać bez Toskanii, że podstawka jest zepsuta! No i cóż - mam bardzo odmienne zdanie. Żeby nie zostać źle zrozumianym: dodatkowe moduły są całkiem fajne, ale... główne doświadczenie przy graniu z dodatkiem jest takie, że to ta sama gra, tylko trwa dłużej. Okej, może nowe opcje i podział roku na 4 pory poprawiają balans rozgrywki, a więcej asymetrycznych meepli to zawsze coś ciekawego, ale w gruncie rzeczy nie mam poczucia, żeby Toskania w jakikolwiek sposób naprawiała bardzo dobre w swojej istocie Viticulture.
Władca Pierścieni LCG (+++) - złamałem się i postanowiłem odsprzedać pojedynczą paczkę z cyklu Ścigacza Snów i w zamian kupić cały cykl po angielsku i to była REWELACYJNA decyzja. Do grania solo mieszanie języków mi w ogóle nie przeszkadza, a Dream-Chaser to zarazem świetny fabularnie, jak i mechanicznie cykl. Wracając do przygód z pierwszego cyklu aż ciężko uwierzyć, jak rozwinęła się ta gra - chociaż i tam zdarzały się fajne scenariusze, to gra była dużo bardziej losowa, monotonna i "niesprawiedliwa"; z każdym kolejnym cyklem jednak się rozwija. Chętnie pograłbym z kimś (zagrałem tak tylko kilka razy w życiu, a solo nabiłem na pewno dobre kilkaset partii), ale nawet przy graniu solo bawię się doskonale.
Zwierzęta z Baker Street (++) - pomysł tak siadł zarówno mnie, jak i mojej żonie, że przeszliśmy w kilka dni całość. Z rozpędu aż napisałem całą recenzję. Świetnie napisany i znakomity mechanicznie Sherlock entry-level. Zwłaszcza do grania z dzieciakami - gorąco polecam!

Inne:
Ark Nova, Decorum, Deep Sea Adventure, Fog of Love, Hard to Get, Harry Potter: Mistrz Pojedynków, [kosmopoli:t], Królestwo Królików, Legendary Marvel DBG, Listy z Zaświatów, Maskarada, Palec Boży, Sagrada, Unlock: Legendary Adventures

Nowość miesiąca: Hansa Teutonica
Gra miesiąca: Zwierzęta z Baker Street z żoną + solo Władca Pierścieni LCG
Zawód miesiąca: (na siłę) Słowołaki
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
probbi
Posty: 950
Rejestracja: 28 gru 2016, 15:13
Lokalizacja: Nadarzyn
Has thanked: 48 times
Been thanked: 91 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: probbi »

Luty nie wygląda tak źle patrząc po samych liczbach
37 rozgrywek w 13 różnych gier. Ale ciężar gatunkowy rozegranych pozycji nie jest tak ciężki jak bym chciał.
Najwięcej rozgrywek jak i poprzednim razem zaliczył gry, w które chętnie sięgają też moi synowie (6 i 4 lata dla dociekliwych)
Dorfromantik 10 partii
Ekosystem 7 partii
Deep sea adventure 5 partii

Jestem zaskoczony, jak Ekosystem dobrze wszedł starszemu. Już po pierwszej partii szybko ogarnął punktowanie i zależności
Podobnie Dorfromantik, ale tutaj nie pokusiłem się o otwieranie pudełek. Z synem kilak razy na startowym ustawieniu a kampania leci na 2 osoby z żoną

Natomiast 3 najlepsze gry w tym miesiącu to:
1. Diuna imperium 10 pkt. - jedna partia ale dorzucony drugi dodatek, czyli "Nieśmiertelność" Tak jak Potęga IX dodała technologię i zmieniła ekonomię przypraw, tak drugi dodatek daje tyle radości z łączenia kart, że jestem oczarowany. I jeszcze dodatkowy tor z którego można wyciągnąć dodatkowe punkty zwycięstwa. Cudo!
2. Tyrants of the Underdark 5 pkt - też jedna partyjka ale za to w 4 osoby i z moim ulepszeniem, czyli żetony zastąpiłem drewnianymi kostkami. Proste do nauki, satysfakcjonujące i ciasne.
3. Ekosystem 3 pkt - Tak jak wspomniałem wyżej podeszło synowi ale nie tylko. Rozgrywka jakieś15 minut, układanie kart przed sobą nieco mi przypomina Ziemię albo Kohaku i ładne grafiki. Na minus czas liczenia punktów. Trochę tych pozycji jednak jest
Awatar użytkownika
gryzli83
Posty: 67
Rejestracja: 09 mar 2020, 11:32
Lokalizacja: Wadowice
Has thanked: 25 times
Been thanked: 53 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: gryzli83 »

probbi pisze: 29 lut 2024, 15:08 3. Ekosystem 3 pkt - Tak jak wspomniałem wyżej podeszło synowi ale nie tylko. Rozgrywka jakieś15 minut, układanie kart przed sobą nieco mi przypomina Ziemię albo Kohaku i ładne grafiki. Na minus czas liczenia punktów. Trochę tych pozycji jednak jest
Można sobie pomóc tutaj:
https://ekosystem1-nk.web.app/
Awatar użytkownika
KubaP
Posty: 5830
Rejestracja: 22 wrz 2010, 15:57
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 137 times
Been thanked: 404 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: KubaP »

Gizmoo pisze: 29 lut 2024, 11:47Tldr: godzinę grał w Leśne Rozdanie
Ty lepiej współgraczy zmień, bo ktoś u Was choruje na srogą spowolnicozis przekombinowatis, LR gra się w kwadrans :)
Awatar użytkownika
garg
Posty: 4475
Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1425 times
Been thanked: 1100 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: garg »

KubaP pisze: 29 lut 2024, 18:30
Gizmoo pisze: 29 lut 2024, 11:47Tldr: godzinę grał w Leśne Rozdanie
Ty lepiej współgraczy zmień, bo ktoś u Was choruje na srogą spowolnicozis przekombinowatis, LR gra się w kwadrans :)
A drugi kwadrans liczy się punkty :mrgreen: Żeby nie było - gra mi się podoba, tylko to liczenie... :?
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)

Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 248
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 13 times
Been thanked: 66 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: Poochacz »

37 rozgrywek w 13 gier, niestety choróbsko które mi się przyplątało wymusiło przerwę w graniu.

Nowości miesiąca:

Tainted Grail: Upadek Avalonu (9 rozgrywek, +++) - przed dodatkami odświeżamy sobie kampanię z podstawki. Tak jak poprzednio świetna historia, wkurzający (edit Curiosity) backtracking w jednym z rozdziałów ale idzie nam o niebo lepiej w walce. W marcu chcemy już skończyć kampanię i wziąć się za SG.

Clash of Cultures: ME (2 rozgrywki, ++) - po pierwszej rozgrywce żona kręciła trochę nosem ale jak przy drugiej załapała to stwierdziła że gra zostaje. Plusem jest obecność barbarzyńców na mapie stąd też można jednocześnie zaspokoić żądzę krwi a przy tym nie otrzymywać niemiłych spojrzeń z drugiej strony planszy.

Pocket Landship (10 rozgrywek, ++) - prosta gierka w małym pudełeczku a już po rozpakowaniu zagrałem 4 razy pod rząd. Idealna gra solo jak mam wolne 15 minut. Rozkładam karty, ustawiam kosteczki i ognia!

Stali bywalcy:

Dorfromantik (2 rozgrywki, ++/-) - zaczęliśmy kampanię, w sumie dziwne jej rozgrywanie bo nic nas nie goni w trakcie. O ile w pojedynczej grze to nie przeszkadza to jednak tu przydałby się jakiś dreszczyk emocji.

Fantastyczne fabryki (2 rozgrywki, +) - z zakupionym dodatkiem Manufrakcje i powiem tak: jest bo jest ale nie wiem czy bez niego nie grało mi się efektywniej. Witaminy wprowadzają tylko zamieszanie. A w grze solo i tak nie ma czasu na ich zbieranie.

Folklore: the Affliction (2 rozgrywki, ++) - ten uczuć gdy Gargulce porywają szakala którego dopiero co wytresowałeś... Goddammit!!!

Koszmar Alicji w Krainie Czarów (1 rozgrywka, +) - skończyłem wreszcie tę historię. Miejscami strasznie nieintuicyjne zagadki gdzie można się zawiesić ale sama fabuła fajna i mroczna.

Wszystko albo nic (1 rozgrywka, +)

Granie z dziećmi:

Kaczki (4x), CoraQuest (1x), Karak (1x), Lato z komarami (1x), Lisek Urwisek (1x)

Gra/Nowość/Powrót miesiąca:
Tainted Grail: Upadek Avalonu - gra od której zacząłem granie w planszówki z bogatą fabułą i która dalej pomimo upływu czasu budzi emocje. Może niedługo serduszko zabije mocniej do innej wybranki bo w tym roku na półce zamelduje się trochę tych kampanijnych gier ale póki co TG robi robotę.
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1218
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 430 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: kastration »

Statystycznie miesiąc słabiutki, ledwo co wybrałem 3 gry, ale za to doszło do wydarzenia historycznego, bo...

1. miejsce, 10 pkt i tytuł Gry Miesiąca dla Pax Renaissance. System mi nieznany, gra kupiona w ciemno (tak zwana intuicja, wiem wiem to mit), więcej czasu chyba tłumaczyłem zasady poszczególnym grupom niż de facto grałem, bardzo przytłaczająca przy pierwszym poznaniu nawet w przypadku doświadczonych graczy, ale gdy już przebrniesz godziny czytania i oglądania filmików, rozruszasz kilkanaście tur i masz za sobą początkowe zmagania, to...gra obrzydza Ci granie...w inne gry. Na dźwięk słowa "Pax" reaguję jak bohater "Klątwy skorpiona" Woody'ego Allena. Zdaję sobie sprawę, że niewiele razy w to zagram (bez prądu!) de facto (urodziny ma się raz, imieniny są naciągane, żona w końcu uzna, że przekupstwo to zbyt mało, by usiąść, a nocowanie co tydzień w innym mieście rodzi pewne wyzwania natury egzystencjalnej), jakkolwiek takich właśnie doświadczeń oczekuję. Doskonałe powiązanie z tematem. Nie mogłem znieść tylko tych "monet", więc pierwszy raz od dawna wymusiłem zakup czegoś metalowego.

2. miejsce, 5 pkt dla Ark Nova. Żelazna pozycja z ostatniego miesiąca, również w tym dość śmiało rozpycha się zbierając kolejne punkty. Kilka rozgrywek, które minęły zdecydowanie zbyt szybko, nie ma co budować wielkiego planu na ostatnią rundę, bo można się przeliczyć, raz kiedy ona będzie, dwa nie wiedząc do końca, co przeciwnik wyciągnie z rękawa (nawet mimo tego, że docelowo zbyt duże zwierzę się tam nie zmieści). 2. miejsce sprzed 2 lat, 4. w ostatnim roku, czy to jest ten moment, żeby wreszcie sięgnąć po całoroczny tytuł? Zbyt wcześnie, by o tym mówić, ale to kandydat do tego, aby przynajmniej nie schodzić ze stołu (STS aktualizuje kursy).

3. miejsce, 3 pkt dla Terraformacji Marsa. Gry Kościanej. Końcówka roku zapowiadała, że może to być idealna pozycja między fillerem a czymś poważniejszym i póki co gra umacnia się w tej roli. Ostatnie rozgrywki to głównie próba wydźwignięcia się z dramatycznych statystyk i testowania różnych opcji grania. Nie przeszkadza mi nawet pechowy "dorzut", bo gra płynie szybko, przyjemnie, dynamicznie i sprytnie wykorzystała potencjał swojej siostry na coś więcej niż tylko monetyzację.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
tomg
Posty: 404
Rejestracja: 02 gru 2019, 00:00
Has thanked: 124 times
Been thanked: 159 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: tomg »

Pod względem liczby rozgrywek i ogranych tytułów (kilkanaście) całkiem dobry miesiąc jak na moje standardy. Chociaż przeważały głównie lżejsze pozycje jednak w końcu poznałem również dwa klasyki na które czekałem od dłuższego czasu.

Nowości:

Pax Pamir 2nd Edition

Od dawna chciałem zagrać w PP które zdawało się idealnie trafiać w mój gust z uwagi na silną interakcję pomiędzy poczynaniami graczy, ciekawe tło tematyczne i zasady mieszczące się na kilku stronach instrukcji. Konfrontacja wysokich oczekiwań z rzeczywistością przyniosła jednak klika wątpliwości. Gra nie jest wcale taka łatwa w nauce, łamie typowe intuicje wyniesione z innych gier i jest bardzo taktyczna w swojej naturze. To co mi się spodobało to wielopłaszczyznowa rywalizacja, trzeba być uważnym, mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Błąd jaki popełniłem w jednej z partii wołał o pomstę do nieba. Zamierzam dalej ogrywać PP gdy tylko będzie okazja (wprawdzie może być z tym problem) i cieszę się że poznałem ten tytuł ale chyba poprzestanę na tym gateway'u do Paxów. Nie sądzę abym należał do grupy docelowej dla cięższych pozycji z tego świata.

Wsiąść do pociągu Legacy: Legendy Zachodu

Kampania zakończona i ostatecznie przeważa odczucie lekkiego rozczarowania. Początkowo zmiany wprowadzane w każdej rozgrywce wydawały się interesujące lecz z upływem czasu przeważało poczucie że wiele z nich jest płytkich i niekiedy ma iluzoryczny wpływ na przebieg kampanii. Uważam że faktycznie Legendy Zachodu to bardziej pozycja dla wielbicieli TtR niż dla fanów gier legacy. Muszę przyznać że trochę dałem się nabrać na hype na tą grę bo początkowo nie zamierzałem jej kupować do grania rodzinnego.

NISEI Android Netrunner

Fulgrimowe wydanie klasyka wreszcie weszło na stół. Jestem na etapie ogrywania System Gateway'a. Świetne wrażenia z pierwszych rozgrywek które przerosły moje oczekiwania. Gra blefu korporacji z odczytywaniem jej planów przez runnera idealnie wpasowuje się w moje gusta. Jedyny problem jaki widzę to fakt, że na razie słabo sobie radzę jako korporacja co sprawia wrażenie braku balansu pomiędzy stronami potyczki.

Topka miesiąca:

1. NISEI Android: Netrunner

Debiut i jedno z najciekawszych doświadczeń karcianych.

2. Marco Polo I

Żaden ze mnie eurogracz ale bardzo lubię mechanikę Dice Placement. Pierwsze wydanie Marco Polo z ciasną optymalizacją ma niezachwianą pozycję wśród docenianych eurosucharków.

3. Flamme Rouge

Nieprzewidywalność Flamme Rouge cenię trochę bardziej niż policzalność Turbo/Heat. Najbardziej odpowiada mi wyścig wieloetapowy dzięki któremu rozgrywka nabiera strategicznego charakteru.

Ponadto jeden z lżejszych tytułów zasługuje na dodatkowe wyróżnienie i niewątpliwie jest to For Sale. Pomimo że jest w mojej kolekcji od wielu lat to wcześniej chyba nie doceniałem tej gierki wystarczająco a jest inteligentna, bardzo szybka i do pogrania z każdym.
ckbucu
Posty: 354
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 395 times
Been thanked: 551 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: ckbucu »

W lutym 41 partii w 16 różnych gier.

Nowości:
Klany Kaledonii [++] - jedna z niewielu gier na mojej półce, która leżakowała nieograna. No już nie :) 6 partii 2 osobowych. Świetny tytuł, bardzo dobrze łączący przyjemne i sielskie granie w pozyskiwanie i wymienianie zasobów, realizacje kontraktów, z mózgożernym ekonomicznym tytułem, gdzie planowanie i liczenie na każdym kroku ma jest tu na porządku dziennym. Fajny motyw dodatkowo z rynkiem cen surowców plus bardzo ważne ustawianie się na planszy celem zdobycia przewagi za siedliska.

Projekt Gaja [++] - 5 partii 2-osobowych. Trudno mi powiedzieć, czy Gaja czy Klany Kaledonii podobają mi się bardziej. Gaja jest również świetnym tytułem, cięższym, bardziej karcącym, ale równie satysfakcjonującym. Podobieństwa w obu grach są, ale jak dla mnie nie na tyle duże, że można obie gry trzymać w kolekcji.

Super Fantasy Brawl [+] - 2 partyjki. Bardzo fajny, szybki skirmish, z ciekawym rozwiązaniem grania na cele a nie tylko na wyniszczenie przeciwnika. Bo partiach na BGA szukam właśnie egzemplarza do kupienia :)

Spicy [+] - szybki, banalny w zasadach, ale dający mega fun imprezowy tytuł. Jak lubicie blef i gry, które wzbudzają kupę śmiechu i emocji - spodoba się Wam.

Dominant Species [+++] - o mamo, co to jest za gra. Jedna partyjka 4-osobowa, grana z dwoma doświadczonymi już graczami. Rewelacyjny tytuł, cholernie gnębiący szare komórki. Dosyć proste i szybkie do wytłumaczenia zasady, ale w graniu ta gra to potwór. Prawie nigdy nie oceniam w skali 1-10 gier na BGG po jednej czy dwóch rozgrywkach, DS z miejsca dostał u mnie 9 z tendencją rosnącą. Gra spokojnie może wpaść do mojego TOP10, nawet TOP5. To jedna z tych gier, o których myślę po rozgrywce długo i nie mogę się doczekać na kolejną partię.

Forest of the Impaled [+] - dosyć szybka gra "wojenna" w której jeden z graczy wciela się w wojska chrześcijańskie pod wodza Włada Palownika, a od 1-6 graczy kontroluje armie muzułmańskie najeżdżające tereny obecnej Rumunii. Proste zasady, aczkolwiek instrukcja jest słabo napisana, ale jest tu gdzie pokminić. Rzuca się tonami kostek, praktycznie na wszystko. Nawet kolejność graczy w rundzie jest losowana z woreczka, ale mimo wszystko, to zupełnie nie przeszkadza. Muszę jeszcze pograć, żeby chyba bardziej kliknęło, ale pierwsze wrażenia na plus.

Memoir 44 [-] - grane na BGA, asynchronicznie, więc nie wiem czy to nie spaczyło mi trochę odbioru. Spróbowałbym w to zagrać przy stole. Trochę nudą wiało.

Leśne Rozdanie [--] - dla mnie to ładnie zilustrowana nuda (aż się ciśnie na myśl słowo typu "gniot", ale mimo "buca" w nicku, postaram się jednak trzymać jakiś poziom ;) ).

Stali bywalcy o których słów kilka:
Pax Renaissance [10/10] - 10 partii 2-3 osobowych, które potwierdzają wciąż, że jest to najwybitniejszy tytuł w jaki grałem. Poprzez 70 łącznie partii, nie było takiej samej rozgrywki. Każda jest inna, emocjonująca, gra, w którą chcę grać więcej i więcej. Od dawna mój top1 i póki co nie ma konkurenta do zajęcia tego miejsca.

Pozostali stali bywalcy: Batman Gotham Chronicles, Root, Werewords, Indonesia, Pax Transhumanity, Antiuqity, High Frontier 4 All, The British Way.

Gra miesiąca: Dominant Species
Awatar użytkownika
gryzli83
Posty: 67
Rejestracja: 09 mar 2020, 11:32
Lokalizacja: Wadowice
Has thanked: 25 times
Been thanked: 53 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: gryzli83 »

W lutym wpadło aż 108 rozgrywek w 56 gier:
Spoiler:
Nowości:
Kingsburg (1 rozgrywka) - przeciętna gra
Rosyjskie koleje (1 rozgrywka) - po pierwszej rozgrywce bez szału, damy jeszcze szansę
Poza tym na lokalnym wydarzeniu wpadło kilka prostych gierek:
Wirus (1 rozgrywka) - ok, mogę zagrać
Kroniki zamku Avel (1 rozgrywka) - zaskoczenie, spodziewałem się że to typowa gra dla dzieci
Milionerzy Dorośli vs dzieci (1 rozgrywka) - wszystkie pytania bardzo łatwe, nuda
Sushi go (1 rozgrywka) - fajne, ale lepiej kupić sushi go party
Splendor Marvel (1 rozgrywka) - więcej warunków wymaganych do zwycięstwa powoduje że ta wersja jest ciekawsza, tylko po co ten Marvel...
Avalon (1 rozgrywka) - dno, wątpię że zagram w coś gorszego w tym roku, ląduje koło loży szyderców z oceną 1/10
Pędzące żółwie (1 rozgrywka) - przyjemna gierka, chętnie jeszcze zagram
Potwory w Tokio (1 rozgrywka) - losowa, głupkowata gra ale mogę jeszcze zagrać
Potwory do szafy (1 rozgrywka) - gra dla dzieci, całkiem fajne memory

Gra miesiąca: Beyond The Sun
Najgorsza gra miesiąca: Avalon
Argue
Posty: 436
Rejestracja: 06 lis 2017, 18:07
Lokalizacja: Orzesze
Has thanked: 7 times
Been thanked: 85 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: Argue »

Bardzo długo nie było mnie w wątku gry miesiąca, bo ostatni raz to Październik 2021, a przez ostatnie lata, grane było tak mało, że średnia rozegranych partii, to może z 3 miesięcznie.

W każdym razie, w końcu przy okazji urlopu, udało się z żonką zasiąść i pograć w solidnie zakurzoną kolekcję. Prawie wszystkie partie były dwuosobowe.

15 rozgrywek w 14 tytułów.
Spoiler:
Nowości
Abyss - Feeling z gry to połączenie Jaipura, gdzie tor eksploracji i testowanie swojego szczęścia, wiąże się z wystawieniem dużej ilości karty w radzie do łatwego zebrania, podobnie jak przy zakupie towarów w Jaipurze, gdzie możemy również zrobić wystawkę i Valerii Karcianego Królestwa, gdzie Lordowie i sojusznicy przypominały mi włości z Valerii. Ogólnie bardzo przyjemna i szybka rozgrywka. Tak jak kiedyś Jaipur zastąpił Gejsze, gdzie te drugie miały obiecywać grę w stylu "Ja wiem, że Ty wiesz, że ja chcę to wziąć, ale że Ty masz taką kartę i że Tobie to siądzie itd." Tak teraz mam wrażenie, że Abyss może to robić jeszcze lepiej i poza gołą ekonomią, którą oferuje Jaipur dokłada jeszcze dodatkowe elementy w swoim silniku. Możliwe, że skuszę się na dodatki Kraken i Lewiatan, które można za 100 zł zgarnąć teraz. 7.7/10
Brazil: Świt Imperium - Dosłownie godzinę przed północą skończyliśmy grać pierwszą partię i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, czytałem wątek forum dedykowany tej grze i myślę, że w swojej roli, szybkiego 4X'a ten tytuł zasługuje na dobrą ocenę. Bawiłem się dobrze, czułem rozwój i progres swojego królestwa. Walka jest "family-friendly", da się fajnie pokombinować bez paraliżu decyzyjnego, a sama rozgrywka jest na tyle satysfakcjonująca, że pomimo relatywnie krótkiego czasu gry, można uznać ją za grę wieczoru. Widziałem post Gizmoo, że po 8 rozgrywkach widział tam już wszystko, ale nawet jeśli tak jest, to myślę, że te 10/kilkanaście godzin rozgrywki jest warte posiadania tytułu w kolekcji. 7.96/10

Powroty

Coimbra - Szybki Euras z kosteczkami, który bardzo lubię. Tak naprawdę cała gra zamyka się w zaledwie 12 kluczowych decyzjach, które trzeba podjąć. Najgorszy jest oczywiście moment po rzucie koścmi, gdzie trzeba coś zaplanować na podstawie 12 widocznych kart, wiedząc, że możesz mieć maksymalnie 3 z nich bez gwarancji którejkolwiek. Skłaniam się ku opinii, że lepiej z reguły brać tańsze kości i mieć bufor w zasobach (tarcze i złoto) niż wyprztykać się z nich za wszelką cenę czając się na jedną kartę. 7.8/10

Montana - Eurasowy wyścig, tradycyjnie dwusobowa partia, niektórzy mówią, że niegrywalna, moim zdaniem to nieprawda. Przyjemny szybki tytuł, niemalże filler, tylko jakoś po dwóch latach bardziej zabolały mnie grafiki Klemensa Franza, bo trochę ładnych gier do kolekcji doszło i no smutno się na to patrzy. 7/10

Packet Row - Powrót po 5 latach leżakowania, gra jeszcze w niemieckiej wersji, z wydrukowaną jeno polską instrukcją, ale poza tym gra jest niezależna językowa. Wspominałem ją bardzo dobrze, bo ma fajnie zaimplementowany blef przy wyborze lokacji, gdzie można puścić przeciwnika bez karty, które są niezbędne do realizacji kontraktów. Niestety w naszej rozgrywce bardzo niefortunnie nam wypadły towary na rynek, przez co nikt nie chciał na rynek się wybrać, żeby nie dać drugiemu graczowi wziąć towaru i gra nieco przedwcześnie skończyła się zakończeniem jednego stosu kart. Tym samym mimo, że uważam grę za dobrą to jednak ta partia może dostać tylko 6/10 gdyż pozostawiła uczucie niedosytu.

Valeria: Wyprawy - Szybki karciany filler z odrobiną eurasowego sznytu optymalizacyjnego i możliwością zrobienia ciekawych combosów. 7/10 - podobno mechanicznie to Lords of Waterdeep bez planszy, ale nie wiem, bo w ten drugi tytuł nie grałem ;)

Odlotowy Wyścig - Również powrót po 30 miesiącach - zagrałem bez parcia na wygraną i robiłem szybkie ruchy, żeby dać sobie poczucie wyscigu, niestety żona nie była tego samego zdania i zlała mnie optymalizując ruchy dając mi przy tym w przeciągu gry kilkadziesiąt minut na czytanie forum xD - finalnie wyprzedzając mnie o 4 czy 5 pól. Mimo to, to dobra gra jest 7.5/10

Wiertła skały minerały - Przystąpiłem negatywnie nastawiony do rozgrywki, więc cieżko coś obiektywnie napisać, partia do zapomnienia. Overall to dobrze sklecona gra, po prostu to nie był jej dzień :)

Takenoko - nie zawodzi w swojej kategorii wesołych rodzinnych gier. Robi doskonale, to co ma robić. Wiadomo, że karty celów terenu niemalże nikt nie bierze, bo to się nie opłaca, ale co z tego, kartami pand i ogrodnika bawię równie dobrze :) 7.5/10

Terraformacja Marsa - To klasyk, w który zagraliśmy po raz 20-ty. Żona uwielbia, ja pod koniec rozgrywki zawsze jednak czuję, że ta gra mogłaby się jednak skończyć ciut szybciej. Dobrze, że jest preludium, które skraca czas partii.

Teby - Powrót po niespełna 4 latach - ubaw po pachy - 6 żetonów piachu pod rząd w początkowej fazie gry, u nas wszystko możliwe. Fajnie było wrócić w podróże archeologów wyciągać artefakty, odpalić sobie odpowiedni soundtrack. Skrzyżowanie rodzinnego Indiany Jonesa bez goniącego go kamienia i Gangu Olsena, gdy wyprawy po artefakty okazują się kompletnym niewypałem to właśnie Teby, którym warto dać szansę, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście ;) 7.5/10

Wsiąść do pociągu: Europa - pierwszy raz zagraliśmy w 4. osobowym składzie, ależ to była miła odmiana względem partii dwuosobowych. Tu nie było miejsca na dobieranie biletów, realizacja 3 podstawowych to bardzo trudne zadanie, o wiele większy i lepszy poziom emocji. Gra pokazała skrzydła z osobami niegrającymi na co dzień, także warto mieć tego klasyka w kolekcji 7.5/10

Valeria: Karciane Królestwa - Rozgrywka nr 9 i trochę mi się już przejadło, szybko kupieni górnicy (karty 11/12) zapewnili kosmiczne dochody przez co gra stała się monotonna nie oferując żadnego wyzwania i dążyłem do jak najszybszego zakończenia wykupieniem stosu włości. 6.5/10

Wiedźmin Stary Świat + Legendarne Łowy - Pierwsza partia, którą rozgrywaliśmy z dodatkiem Legendarne Łowy. Łącznie w gołą podstawkę Wiedzmina graliśmy 5 razy. Dodatek zdecydowanie poprawia warunek końca gry, walka z stworem jest ciekawsza i nieco trudniej się do niej przygotować. Overall Wiedźmin jest dla mnie wygładzonym Runeboundem 3. edycją, w przyjemniejszym settingu i zastanawiam się czy na stałe nie wyrzuci go ze stołu, zwłaszcza, że nie graliśmy jeszcze z dodatkami Zagram/Gamefound exclusive czyli na monster trail wild hunt i adventure pack. Karty przygód w rozgrywce dwuosobowej są według mnie świetne i bardzo angażują, zwłaszcza jeżeli wykaże się odrobiną wysiłku i przy włączonej muzyce z Wiedźmina i czyta się je głosem "narratora" i spróbuje odegrać niektóre dialogi :) - 8/10

Gra miesiąca - Wiedźmin Stary Świat
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1593
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 721 times
Been thanked: 1078 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: ave.crux »

Witam wszystkich serdecznie! Kolejny miesiąc potyczek przy kartonowych planszach za mną!
W tym miesiącu było mniej różnorodności niż to zwykle bywa, ale za to samo mięsko.

Leśne rozdanie 2 rozgrywki - Bo chcieliśmy sobie pograć i trochę pogadać ze znajomymi, a jak wiadomo, niektóre gry są rozgrywane w ciszy ze względu na mus rozkminiania. Ocena nie zmienia się, proszę niech ktoś wkradnie się do mojego mieszkania i to zabierze.

Weather Machine 1 rozgrywka - Pełny skład, a dawno nie rozkładaliśmy. Dostałem od znajomego kominy na chemikalia, które pomalowałem. Mieszczą się w pudle razem z chemikaliami, jeszcze lepiej się to rozkłada. Lubię tę grę, tę ciasnotę i wykorzystywanie inicjatywy graczy na własną rękę. W wielu grach z inicjatywą zawsze chcemy być pierwsi, tutaj chcemy być w kolejce na takiej pozycji aby zdobyć największe profity i nierzadko zostawiamy kogoś przed sobą aby nam torował drogę do kolejnych działów.

Shipyard [Nowość] 1 rozgrywka - Nocne granie w arenie przyniosło shipyard od suchego, w którym będziemy operowali stocznią i wodowali statki przez nas budowane. Całkiem sprytny euras z układaniem kafelków wszelakich bez większej interakcji niż standardowa, czyli blokowanie sobie pól. Statek musi mieć załogę, żagle, kominy, palacza i innych. Im większa łajba z lepszym wyposażeniem i załogą tym więcej punktów. Bardzo ładnie prezentuje się na stole, ale tytułem wybitnym w moich oczach nie jest.

Nemesis + Aftermath 2 rozgrywki - W związku z tą grą zrobiliśmy sobie w klubie Nemesis Day, gdzie na 3 stolikach rozgrywały się symulatnicznie 3 rozgrywki w pełnych składach. Bawiłem się jak zwykle świetnie, mnóstwo kooperacji i prawie udało mi się przeżyć, ale nie zdążyłem uciec na czas i alarm zabił wszystkich. Współgracze wjechali mi na ambicje i zaczynam malowanie tego tytułu to pewnie będzie wyciągany częściej.

Dig Your Way Out 2 rozgrywki - na koniec spotkań znów biegaliśmy po więzieniu próbując wykopać dziurę na wolność. Stały bywalec klubu, który przypasował wszystkim klubowiczom!

Magic Maze 2 rozgrywki - Zręcznościowa gra kooperacyjna, w której jako bohaterowie chcemy ukraść nasz ekwipunek z centrum handlowego. Każdy gracz dostaje kafel akcji i wszyscy sterujemy bandą bohaterów wspólnie. Ta gra jest trudniejsza niż się wydaje, zwłaszcza, że nie można powiedzieć komuś co ma zrobić. Może kiedyś przejdę wszystkie poziomy wtajemniczenia, na ten moment przy zmianie kafli akcji po użyciu klepsydry jest takie zamieszanie, że nikt nie wie przez parę minut co ma robić i na co patrzeć ;D

Dying Light TTS[nowość] 1 rozgrywka - 2 osobowe sprawdzenie czy aktualny KS jest warty wsparcia. Gra jest całkiem porządna i czuć ducha gry, wszystko fajnie działa i się zazębia. Zombiaków jest multum, a skakanie po budynkach, tak jak w grze komputerowej, powoduje że łatwiej przedzierać się przez miasto. Świetny myk z kostkami momentum, które daje dodatkowe profity z umiejętności oraz ekwipunku i ilości akcji. Im więcej akcji w rundzie wykonasz tym większa ilość kart ekspozycji, które powodują niedobre rzeczy. Przyjemnie się grało, ale moja dusza eurosucharzysty powoduje, że gra w którą przejdę kampanię i będzie leżała nie jest mi potrzebna na kallaxie.

Pax Renaissance [nowość] 19 rozgrywek - Rozpisywałem się już o paxie w dedykowanym wątku. Gra mnie urzekła i nie mogę przestać w nią grać. Może skład 4 osobowy jest trochę gorszy niż 2 i 3, ale nadal bardzo chętnie siądę. Kompletna zmiana myślenia w związku z tym, że żadna karta nie jest na stałe, a żadna figura nie jest twoja. Tylko pieniądze, przekupstwa i dobre kontakty pozwolą ci wygrać. Całe to sterowanie losami europy z tylnego fotela jest niczym teatr pacynek, w którym każdy w jednej ręcę trzyma sznurki pacynki, a w drugiej trzyma nożyczki i próbuje podciąć linki kolegom ze stolika. Próg wejścia jest niesamowicie wysoki jak na to co do tej pory lądowało na moim stole, ale gra to w stu procentach wynagradza. No i obcowanie z tą grą jest bardzo przyjemne, cała oprawa graficzna i wykonanie są na wysokim poziomie.

Grą miesiąca zostaje oczywiście Pax Renaissance, który pnie się u mnie na drabinie najlepszych gier jak zygzag mcqueen. Jak dalej to tak będzie wyglądało to i może następny miesiąc będzie miesiącem renesansu. Każdemu, który lubi nietuzinkowe gry z dużą dozą interakcji polecam spróbować.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Awatar użytkownika
ZygfrydDeLowe
Posty: 489
Rejestracja: 17 sty 2017, 13:47
Has thanked: 935 times
Been thanked: 210 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: ZygfrydDeLowe »

U mnie miesiąc pod szyldem Eklundów, gdyż zarówno Stationfall, jak i Renesans rozłożyliśmy kilka razy.
Cieszy mnie również, że Netrunner przeżywa pewien renesans w stolicy, bo dość regularnie udaje nam się spotykać na granie na żywo i każdemu szczerze polecam spróbować tej gry.

Aczkolwiek jeśli miałbym wybrać jedną grę, to byłby to Interstellar, ktory okazał się być całkiem zabawny, chociaż nieco niedopracowany w zasadach (living rules nie tylko wyjaśniają, ale wprowadzają drobne korekty).
Awatar użytkownika
nimsarn
Posty: 306
Rejestracja: 04 lis 2005, 16:54
Lokalizacja: Z buszu! W centrum Zielonej Góry
Has thanked: 502 times
Been thanked: 174 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: nimsarn »

Miesiąc o którym wszyscy chwielibyśmy zapomnieć...

Nowości:
Café (+++/-) - wyczekana (sklep miał problemy z dostawcą), zaskakująca, głęboka gra ekonomiczna w małym pudełku.

Starzy bywalcy i powroty:

Star Wars: Zewnętrzne Rubieże - Niedokończone Sprawy (++-) - bardzo przyjemna przygotówka - jeśli ktoś lubi Gwiezdne Wojny pozycja obowiązkowa, ale nieco przydługa;
Cytadela (++) - właściwie, to klasa sama w sobie...

Gra miesiąca:
Z braku konkurencji: Café - przyjemne zaskoczenie gra w wieloma aspektami rozgrywki przyjemnie łechtała moje ekonomiczne podniebienie, ale tak jak i inni widać nieco brak interakcji. Dodatkowo czegoś tu brakuje - efektu "Wow" - skutkiem czego gra pewnie szybko zostanie zapomniana...
Darkstorm
Posty: 853
Rejestracja: 04 gru 2018, 09:48
Lokalizacja: Wielkie Cesarstwo Północy Gdańsk
Has thanked: 133 times
Been thanked: 211 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: Darkstorm »

Moją grą miesiąca zostaje Twilight Imperium. Tak tak, wreszcie udało się spróbować tego kolosa. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Prawdę mówili ci co opisywali to nie jako grę a jako doznanie. Choć trzeba przyznać, że fantastyczna ekipa też miała tu ogromne znaczenie. I pamiętam to swoje zdziwienie gdy odruchowo zerknąłem w stronę okna a tam ciemno :D
I co ciekawe prawie wygrałem choć podejrzewam, że ekipa mogła być łaskawsza dla początkującego :wink:
buhaj
Posty: 1044
Rejestracja: 27 wrz 2016, 08:01
Lokalizacja: chrzanów
Has thanked: 857 times
Been thanked: 512 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: buhaj »

W lutym rozegrałem 99 partii w 20 tytułów. Ponieważ miesiąc ten był wyjazdowo-górsko-narciarski to gro partii było w imprezówki. Najwięcej rozgrywek: Eksplodujące kotki - 38, Pax Renaissance: 2nd Edition - 16, Kościana Terraformcja - 10.

Nowość:
Pax Renaissance: 2nd Edition (16 rozgrywek) +++ Jedna z najlepszych gier, które poznałem w ostatnich latach. Kreowanie się na szarą eminencje Europy jest niezwykle emocjonujące. Zmienność rozgrywek, poprzez karty, które wchodzą do gry i ich kolejność, jest ogromna. Podoba mi się,że proste zasady ubrane są w tak ciekawą mechanikę. Lubie gdy zasady są (generalnie - nie licząc kilku mikrozasad) łatwe do przyswojenia a głębia rozgrywki jest olbrzymia.

Wielkie powroty:
Badacze Głębin (4 rozgrywki) ++ Z Badaczami tak już mam, że jak wrócą na stół to gramy to z żoną praktycznie codziennie, potem trochę nam się nudzi, odkładamy na jakiś czas (tym razem na 1,5 roku) i cykl następuje ponownie. Rozgrywka, na dwie osoby, trwa około 40 minut. Obok kościanej Terraformacji, sprawdza się genialnie na szybkie granie w tygodniu pracy.

Stali bywalcy:
Weather Machine (2 rozgrywki) ++ Niby stały bywalec ale wystarczy nie zagrać półtorej miesiąca i trzeba sobie przypominać niektóre zasady. Nie powoduje to jednak braku przyjemności z gry. Dla mnie to interesujący, logiczny labirynt, który trzeba rozwiązać szybciej niż inni. Operowanie inicjatywą jest kluczem do osiągnięcia tego celu

Projekt Gaja (3 rozgrywki) +++ Najlepszy dla mnie przedstawiciel systemu TM. Ja po prostu uwielbiam tę grę. Połączenie modularnej planszy, jej zmienny układ, walka o dobre miejsca we wszechświecie, kapitalne tory technologii. Majstersztyk

Terraformacja Marsa: gra kościana (10 rozgrywek) ++ Bardzo lubię, nie przeszkadza mi losowość na kościach, nawet bawi mnie przypadkowość w tym zakresie. Walczę czym mam :)

Terraformacja Marsa (2) ++ Warto przypomnieć sobie od czasu do czasu podstawową wersję. Cały czas jest to znakomity tytuł. Setki rozgrywek a przyjemność z gry duża. Tylko trzeba liczyć te 2 godziny na rozgrywkę

Revive (2 rozgrywki) ++ Dwuosobowe granie, wbrew niektórym opiniom, jest całkiem, całkiem. Po prostu niektóre duże cele (z kafelków) są bardziej interesujące i w ich stronę odbywa się wyścig. Gramy na jeden duży cel artefaktowy.

Inne:
GWT: Argentyna, Ethnos, Panzer Strike: France 1944 – Pocket, Warsaw: City of Ruins, Turing Machine, Szachy, itp

Gra miesiąca: Pax Renaissance
adastr
Posty: 27
Rejestracja: 13 maja 2016, 15:14
Has thanked: 42 times
Been thanked: 13 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: adastr »

luty 25 partii

1x Klub Utracjuszy - bardzo lubimy, świetna gra.
1x Wyrocznia Delficka - j.w
2x Kingdomino - rodzinnie z dziećmi, zawsze się sprawdza
1x Detektyw: Diuna Sekrety Rodu - 3 scenariusz, kontynuacja po pół roku przerwy wszystko trzeba było sobie przypomnieć.
2 x Lorenzo - bardzo dobre partie w jednej remis jedna z naszych ulubionych gier.
1x Ark Nova - uwielbiam!
1x Destinies morze piasku - bardzo nam się podoba ten system, czekamy na kolejne dodatki.
Nowości
8x Mityczny wiatr - Ech bardzo chciałem żeby nam się podobało, miało być planszowe spa a jest z lekka nudnawo, powtarza się ciągle te same akcje, grałem myśliwym i rolnikiem, przygody nawet ciekawe ale budynki stawiane w wiosce mało interesujące. Może nam z żoną po prostu nie siadło bo jakoś nie chce nam się w to grać, nie wiem czy dokończymy. Choć trzeba przyznać że elementy i wykonanie gry to najwyższy poziom.
6x Dorfromantic - kilka partii rozruchowych i zaczęliśmy kampanię, gramy z dziećmi 5 i 3 starsza mega ogarnia planuje jak ułożyć kafelki żeby było jak najefektywniej, młodszy bardziej traktuje jako zabawę, nam się bardzo podoba. Udany zakup.
2x Mystic vale - graliśmy bez dodatków, ciekawy pomysł na deckbuilding, ale sama gra bez szału. Jednak chyba wolę inne gry z tą mechaniką np. Tyrantsów

Gra miesiąca: mógłbym wybrać któryś z eurasków w które bardzo lubimy grać jak Lorenzo, Ark Nova, Wyrocznia lub Klub Utracjuszy, jednak najbardziej w pamięci zapadł mi wieczór z Diuną Sekrety Rodu niezapomniane dyskusje, planowanie, immersja w świat Diuny, bardzo ciekawy scenariusz, niesamowicie mi siadło tym bardziej że prolog i pierwszy scenariusz trochę nijakie. Niecierpliwie czekam na zakończenie mam nadzieję że uda nam się zebrać w niedługim czasie bo jednak trudne jest przypominanie sobie fabuły, co odkryliśmy z kim rozmawialiśmy itp.

Gra miesiąca: Diuna Sekrety Rodu
Awatar użytkownika
SosnowyPatyk
Posty: 159
Rejestracja: 20 gru 2021, 21:51
Has thanked: 113 times
Been thanked: 123 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: SosnowyPatyk »

Nowości:

Marvel Champions - długo wahałem się nad tym tytułem, bo trochę mnie przerażało, że gra jest po angielsku, trochę że na pierwszy rzut oka zbyt przypomina mi HwA LCG, które mam i może lepiej byłoby kupić jakieś dodatki. Potem jeszcze doszły rozterki czy może jednak kupić Aeon's End albo Spirit Island, bo to miała być gra solo. Wreszcie kupiłem MC i wsiąkłem. Zachwycony jestem tą grą. Szybki setup powoduje, że wieczorem po kąpieli rozkładam grę na stole, szybki setup, gram i składam do pudełka. Dla moich potrzeb rewelacja. 10/10

Moje Małe Everdell - kupilem, by grać z dziećmi i 10 letnia córka stwierdziła, że to najlepsza gra jaką mamy. Obie dziewczynki się wciągnęły i praktycznie przez cały ich pobyt u mnie, gra nie schodziła ze stołu. Do grania z dorosłymi - niekoniecznie. Do grania z dziećmi - jak najbardziej. 8/10

Elementy stałe :) :

Azul - gra, w którą grają wszyscy u mnie w domu. Gram z dziećmi, gram z rodzicami, gram z dziewczyną, gram z rodziną, gram z gośćmi. Łatwy próg wejścia, duża regrywalność, nie znudziła się nam jeszcze. 8/10

Carcassonne - ile ja w tę grę czasu już nie grałem :) wziąłem jako taki tytuł wejściowy dla dziewczyny i się sprawdziło, chociaż ja się teraz jakoś nudzę przy tym tytule. Pamiętam jaki zachwycony nią byłem przy zderzeniu z nowoczesnymi planszówkami, a teraz jakoś tak bez efektu wow. Za to efekt wciągania innych do grania jest w tej grze cały czas. 6/10

7 Cudów Świata: Pojedynek - po Carcassone przyszedł czas na pokazanie dziewczynie innej gry i 7 Cudów: Pojedynek się sprawdziło. Proste zasady i szybkość rozgrywki oraz regrywalność sprawiają, że pojawia się efekt "jeszcze jednej rozgrywki". Trochę ten tytuł nam czasu na stole spędził. 7/10

Dixit: Disney Edition - dziewczyny zachwycone prawie jak Everdell'em. Dla mnie ta wersja też o wiele przyjemniejsza niż podstawowa, choć niby dla dzieci. Fajnie rozwiązane te pokrętła do typowania w stosunku do wersji podstawowej. Dużo pograliśmy w tym miesiącu. Minus taki, że w składzie poniżej 4 osób nie ma co zasiadać, więc zawsze trzeba mieć minimum czwórkę chętnych. 8/10

Mniejsze gierki i gry po max 1-2 rozgrywce
- Kurnik - szybkie memory, doskonałe na takie dosycenie się grami z dziećmi
- Potwory Do Szafy - j/w ale Kurnik IMO lepszy
- Terraformacja Marsa - moje ulubione solo wpadło tylko raz w tym miesiącu

Miesiąc zdominowany przez MC, My lil Everdell i Dixit: DE. Zwycięzca może być jednak tylko jeden: Marvel Champions
komu? czemu? - ludziom, osobom, planszówkom
z kim? z czym? - z osobą, z planszówką
ludzią - narzędnik słowa ludzia, gdyby istniało ;)
Raffik_San
Posty: 50
Rejestracja: 02 gru 2019, 16:40
Has thanked: 22 times
Been thanked: 40 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: Raffik_San »

Luty już zauważalnie słabszy od dwóch ostatnich miesięcy, ale 65 rozgrywek i tak pewnie ustawi go w czołówce z zestawień tego roku. Tym bardziej, że udało się zagrać w kilka cięższych tytułów, szczególnie tych wyjętych z półki wstydu, którą to od blisko roku już systematycznie i zauważalnie pomniejszam. Większość z poznanych w tym miesiącu przeleżała już tam bardzo długo, dobrze więc, że w końcu zagościły na stole, co ważniejsze oferując bardzo dobrą rozrywkę.
Wszelkie okresy z potencjalnie dłuższym wolnym czasem jak ferie czy wakacje dają mi możliwość częstych spotkań z moim przyjacielem, z którym mogę poznawać i grać w cięższe tytuły, zwłaszcza euro, które raczej nie sprawdziły by się w moich rodzinnych rozgrywkach. Tak też było i w tym miesiącu.
Bilans zakupowy wyszedł na zero, przynajmniej jeśli chodzi o liczbę pudełek, bo kolekcję opuściła jedna gra (Superfarmer DeLux), jedna też przybyła (Northgard). Finansowo, może balans nieco mniejszy.
Udało się zagrać w 6 nowości, tym samym półka nieogranych spadła do poziomu 27 tytułów.

Nowości:
Twisted Fables 8/10
Blisko 2 lata po zakupie trafiła na stół. 10 partii w lutym może zaświadczyć, że przyjęła się znakomicie. Udane próba przeniesienia bijatyk 2d na planszę, gdzie wojowniczkami są wariacje nt. bohaterek z różnych legend lub baśni. Każda posiada unikalne dla siebie umiejętności i karty. Z nich, oraz ze wspólnego rynku budujemy własną talię, której później używamy do ataku, ruchu, obrony oraz specjalnych wersji tychże. Na początku mieliśmy nieco problemów z nazewnictwem, kilka postaci może być mniej oczywistych w działaniu, ale im dalej tym gra się płynniej. Wraz ze współgraczem walczyliśmy co najmniej raz każdą z zawodniczek. W podstawowej wersji jest ich 6, pozostałe 4 można znaleźć w dwóch rozszerzeniach. W kolejnych dodatkach do dokupienia są figurki i rozszerzenie na 4 graczy. O ile plastik może nie być obowiązkowy, bo zawarte w podstawce standy wyglądają dobrze, to szkoda że mata z dodatku 2vs2 nie znalazła się w standardzie. Sama gra jest wykonana bardzo ładnie, rewelacyjne ilustracje na kartach zawodniczek i reliktów, plastikowe plansze do obsługi statystyk postaci, funkcjonalna wypraska mieszcząca komplet wydania wraz z koszulkami, wcześniej wspomniane standy czy opcjonalne figurki i mata. Wszystko bez zarzutu. Nieco odstają wizualnie karty wspólnego rynku, ale przynajmniej są czytelne i z czasem można się przyzwyczaić także do nich.

Lewis & Clark: The Expedition
2,5 roku oczekiwania wreszcie dobiegło końca i poznałem w praktyce ten tytuł. Jak się sprawdził, niech świadczy fakt, że tego samego wieczoru zagraliśmy trzy 2-osobowe rozgrywki z rzędu. Bardzo sprawne połączenie worker placement, budowanie talii, zarządzania ręką i surowcami. Wyścig, w którym bierzemy udział przez całą grę zapewnia sporo emocji. Niektóre karty rynku mogą wydawać się silniejsze o innych. Wczesne pozyskanie ich może dać widoczną przewagę w rozgrywce. Choć nasze partie zwykle kończyły się " na styk", więc może ta przewaga z nich wynikająca nie przekłada się na praktykę. Niemniej to bardzo dobry tytuł, a mój ulubiony ilustrator Vincent Dutrait, który odpowiada za aspekt graficzny to oczywista wartość dodana, choć widać różnicę w warsztacie pomiędzy jego najnowszą twórczością. Szkoda, że drewno nie jest w customowych kształtach, ale to jednak wydanie gry z 2014 w wersji polskiej, odświeżone wprawdzie w 2020, ale graficznie praktycznie bez zmian. Miłą ciekawostką jest fakt, że postaci na kartach to autentyczne osoby, ich krótka notka historyczna zawarta jest w instrukcji.

Tytani
Kolejny tytuł z długim okresem oczekiwania na poznanie. Od momentu dostarczenia wersji wspieraczkowej minęły blisko 3 lata. Sama gra to area control umiejscowione w XVII- wiecznej Europie, wzbogacona dodatkowo o elementy fantasy. Bardzo dobrze wykonana, super ilustracje, plansza, ładne figurki czterech rodzajów jednostek, różnych dla każdego narodu. Ciekawym pomysłem jest tu wybór z puli dostępnych rozkazów, za pomocą których wykonujemy akcje w grze: poruszamy wojskiem, rekrutujemy, wzmacniamy swoją frakcję. Rozgrywka jest dynamiczna, nie ma tu miejsca na dłuższą strategię, raczej reagujemy na szybko zmieniająca się sytuację na planszy. Walka, choć opiera się na kościach, daje dużo możliwości modyfikacji ich wyników. Mamy na nią wpływ poprzez rodzaje użytych oddziałów, karty walki na ręce, umiejętności frakcji, pozyskane wcześniej karty narodu, moce tytułowych Tytanów. Dzięki temu, wynik każdej bitwy nie jest z góry przesądzony, odpowiednie wykorzystanie powyższych modyfikatorów może bardzo wpłynąć na jej wynik. Póki co rozegrałem dwie partie, obie na 2 graczy. Jak mało która gra tego typu, ta działa bardzo dobrze w takim składzie. Posiadam komplet dodatków, więc jest tu potencjał na dużą modyfikację rozgrywki. Szkoda, że mało mówi się o tym tytule, wydawnictwo nie zadbało o jego dostępność na rynku. To bardzo dobre, pięknie wykonane, niezbyt skomplikowane, dynamiczne area control. Dodatkowo mamy możliwość zagrania Rzeczpospolitą z okresu jej świetności.

Concordia
Klasyk gier euro, szkoda że aż 2,5 roku musiał czekać na swoją kolej. Jedynie 4 strony instrukcji, a dostajemy rewelacyjny tytuł z dużą dozą głębi rozgrywki. Jako kupcy okresu Imperium Rzymskiego rozbudowujemy swoją siatkę handlową, rozprzestrzeniając się na nowe prowincje, produkując dobra, handlując później nimi. Nieco nieoczywisty przy pierwszym kontakcie system punktowania na kartach które pozyskujemy w trakcie gry, działa bardzo dobrze. W oparciu o niego budujemy swoją strategię na daną rozgrywkę. Przez to gra ma dużą regrywalność, którą możemy dodatkowo zwiększać dokupując kolejne plansze z innymi mapami Imperium. Udało nam się zaliczyć dwie rozgrywki na 2 osoby. Bardzo chętnie usiądę do kolejnych, także w większym składzie. Mam nadzieję, że Egmont zdecyduje się na dodruk tego tytułu oraz wprowadzenie nowych produktów z linii. Takie gry zasługują na stałą obecność na rynku.

Niezbadana planeta 7.5/10
Bardzo lubię mechanikę układania tetrisowych elementów w grach planszowych. Kosmiczne klimaty, choć mocno umowne w tym tytule również zawsze na plus. Tym chętniej też sprawdziłem Niezbadaną planetę. Wykonanie dobre, ale jest tu parę mankamentów. Mało fantazyjne ilustracje, brak pokrywy "tortownicy" w praktyce uniemożliwiający pionowe przechowywanie, plansze korporacji bez wyżłobień w podstawce, czułe na każdy szturchnięcie. Dokupiłem wprawdzie dodatek z dwuwarstwowymi planszetkami, ale podwyższa to cenę gry, która jak na rodzinny tytuł i tak jest nie mała. Jednak sama rozgrywka jest bardzo przyjemna. Proste zasady ułatwiły dobre przyjęcie na moim rodzinnym stole, nawet najmłodsi gracze chętnie zasiądą do tego tytułu. W lutym zaliczyliśmy 6 partii, głównie w 3- osobowym składzie. Na większą liczbę graczy ciężko byłoby zmieścić się na stole, bo gra wymaga dużo miejsca. Póki co, jedynie na standardowych planetach i korporacjach, bo o czym warto wspomnieć, w pudełku mamy sporo asymetrycznych wersji tychże co znacznie wpływa na regrywalność tytułu.

Northgard: Niezbadane Ziemie 8/10
Ostatnia nowość w ubiegłym miesiącu. Jedna też z najszybciej rozegranych, bo pierwsza rozgrywka wpadła już w dniu odebrania paczki. Od dłuższego czasu zamierzałem się na ten tytuł skuszony pochlebnymi opiniami i recenzjami. Dostałem też to czego oczekiwałem. Prosty, ładnie wykonany, przystępny tytuł area control, który świetnie nadaje się na wprowadzenie mega syna w tego typu gry. Do tego bardzo szybki w swoim gatunku, 2 partie z rzędu zagraliśmy w niecałe 1,5 godziny. Po kilku razach wprowadziliśmy potwory, które urozmaicają dodatkowo rozgrywkę. Mimo, iż dobrze nam się grało we dwójkę, to widać że ten tytuł zyskuje na większą liczbę graczy. Chętnie też wzbogaciłbym go o dodatki, zwłaszcza nowe potwory i ciekawsze kafle, których dodruk ma pojawić się w tym roku.

Ponadto:
Paladyni Zachodniego Królestwa 8/10
Rozgrywka, która weszła tego samego wieczoru po 2 uprzednich partiach Concordi, więc już na dobrym rozgrzaniu. Po premierowej 3- osobowej w grudniu, dwóch solo w styczniu, tym razem na 2 osoby. W takim składzie gra działa chyba najlepiej. Jednak im gram więcej, tym bardziej wydaje mi się iż istnieje lepsza droga rozwoju od innych. Mimo to, nadal chętnie usiądę do tego tytułu, choć może nie za często by nie popaść w rutynę.

Valhalla 8/10
Przed daniem wieczoru, którym była Lewis & Clark postanowiłem jeszcze pokazać koledze tą prostą turlankę w klimatach wikingów. Jako prosty dodatek do spotkań towarzyskich już wiele razy się u mnie sprawdzała. Do tego jest bardzo ładnie wykonana, zwłaszcza jeśli chodzi o ilustracje Barbary Gołębiewskiej. Trzeba być jednak świadomym z jakim tytułem mamy do czynienia. Losowość gra tu pierwsze skrzypce. Mimo, iż mamy możliwość wpływu na nią poprzez przerzuty lub karty taktyk to czasem po prostu symbol którego potrzebujemy nie wypadnie. Gra posiada wiele dodatków wprowadzających nowe karty i mechaniki, dobry tryb solo i kooperacji. Bardzo lubię ten tytuł, do wprowadzenia nowych graczy, do odpowiednich lżejszych spotkań spisuje się znakomicie.

Pędzące żółwie 7.5/10
Może nie rozpisywał bym się o tym tytule, ale w lutym wpadło sporo partii (12), który podkręciły wynik miesiąca. To gra, która oczywiście głównie sprawdza się u mnie w warunkach domowych.
Cenię ją za to, że do stołu możemy zasiąść w komplecie i bawić się będziemy niemal równie dobrze. Zdarzało mi się też grać w wyłącznie dorosłym gronie i także spełniała swoją rolę, a to dzięki zawartej w tym tytule odrobinie blefu i sprawnej mechanice poruszania żółwi.

Pozostałe tytuły:
Monster City (4), Azul: Letni pawilon (3), Kingdomino (3), Calico (2), Scrabble (2), Wsiąść do pociągu: Europa (2), Na skrzydłach (2), 51 Stan: Master Set, Carcassonne, Brzdęk w kosmosie, Star Realms: Frontires, Unmatched: Czerwony kapturek vs Beowulf (1)
Ostatnio zmieniony 27 mar 2024, 10:20 przez Raffik_San, łącznie zmieniany 3 razy.
hjk61
Posty: 45
Rejestracja: 12 paź 2022, 23:04
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 14 times
Been thanked: 43 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: hjk61 »

Ardel12 pisze: 29 lut 2024, 10:31 Pax renaissance
. W partii podobała mi się wybitnie jedna akcja. Zakupiłem kartę z wystawki za monetkę, by od razu ją sprzedać i mieć w kolejnej rundzie na kampanię, ale karta miała efekt odpalany w momencie sprzedaży dający mi opcję odpalenia fioletowej akcji z kart przeciwnika. Niestety dla niego, miał dekapitację i zabiłem mu tym króla, który miał do tego księżniczkę, a jak wiemy, zabójca króla ginie z nim, więc 3 karty poszły mu.
Jeśli sprzedałeś tę kartę z ręki, to jej umiejętność nie działa :P
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 1965
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 191 times
Been thanked: 839 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: Neoptolemos »

Raffik_San pisze: 01 mar 2024, 12:31 Lewis & Clark: The Expedition
2,5 roku oczekiwania wreszcie dobiegło końca i poznałem w praktyce ten tytuł. Jak się sprawdził, niech świadczy fakt, że tego samego wieczoru zagraliśmy trzy 2-osobowe rozgrywki z rzędu. Bardzo sprawne połączenie worker placement, budowanie talii, zarządzania ręką i surowcami. Wyścig, w którym bierzemy udział przez całą grę zapewnia sporo emocji. Niektóre karty rynku mogą wydawać się silniejsze o innych. Wczesne pozyskanie ich może dać widoczną przewagę w rozgrywce. Choć nasze partie zwykle kończyły się " na styk", więc może ta przewaga z nich wynikająca nie przekłada się na praktykę. Niemniej to bardzo dobry tytuł, a mój ulubiony ilustrator Vincent Dutrait, który odpowiada za aspekt graficzny to oczywista wartość dodana, choć widać różnicę w warsztacie pomiędzy jego najnowszą twórczością. Szkoda, że drewno nie jest w customowych kształtach, ale to jednak wydanie gry z 2014 w wersji polskiej, odświeżone wprawdzie w 2020, ale graficznie praktycznie bez zmian. Miłą ciekawostką jest fakt, że postaci na kartach to autentyczne osoby, ich krótka notka historyczna zawarta jest w instrukcji.
Ja właśnie po Lewisie & Clarku pokochałem grafiki Vicenta Dutrait i moim zdaniem wtedy właśnie były wybitne, a obecnie nieco mi się przejada. Raz, że jego grafiki są niemal wszędzie - w tym w mocnych średniakach, a dwa, że są zbyt "gęste". Plansza w Lewisie & Clarka była RELATYWNIE (tj. jak na gry ilustrowane przez Dutrait) minimalistyczna i sprawia mi estetyczną przyjemność granie na niej. A bardziej finezyjne drewienka by były problematyczne przez miejsce na łódkach (przy czym ja mam wersję z naklejkami, pewnie bez nich byłoby ciut gorzej).
Ciekawostki o postaciach są bardzo fajne, dzięki temu zresztą w początkach swojej "kariery" recenzenckiej się podpiąłem z recenzją L&C w absolutnie nieplanszówkowym histmagu ;)
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3352
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1032 times
Been thanked: 2009 times

Re: Gra miesiąca - luty 2024

Post autor: Ardel12 »

hjk61 pisze: 01 mar 2024, 13:32
Ardel12 pisze: 29 lut 2024, 10:31 Pax renaissance
. W partii podobała mi się wybitnie jedna akcja. Zakupiłem kartę z wystawki za monetkę, by od razu ją sprzedać i mieć w kolejnej rundzie na kampanię, ale karta miała efekt odpalany w momencie sprzedaży dający mi opcję odpalenia fioletowej akcji z kart przeciwnika. Niestety dla niego, miał dekapitację i zabiłem mu tym króla, który miał do tego księżniczkę, a jak wiemy, zabójca króla ginie z nim, więc 3 karty poszły mu.
Jeśli sprzedałeś tę kartę z ręki, to jej umiejętność nie działa :P
WUT :D no to babol. Dzięki za czujność
ODPOWIEDZ