Nataniel pisze:A możesz napisać bo było fajnego, jak się impreza różniła od naszych Pionków / GRAMY / Gratislavii / Kaszubkonu? Ile było osób, jakie były atrakcje, etc.?
Dodając do tego co już napisał Tycjan.
To konwent a'la mini-Pionek, skierowany do bywalców, planszomaniaków, ludzi dobrze się znających
Atmosfera jest więc bardzo familijna, ludzie sporo czasu spędzają nie tylko na graniu, ale na rozmowach, sporcie (piłka nożna grana codziennie po obiedzie) i innych "śmiechach". Czyli Kaszubkon.
Ale to co różni to to, że tam cały ośrodek jest "nasz", więc nie ma problemu ze zbieraniem gier ze stołów (nie tylko trzymaniem w jednym miejscu, po prostu zostawianiem w środku rozgrywki jeśli chcemy), lekkim traktowaniu samej gry (Suchy np. przerwał obserwację rozgrywki w jeden ze swoich prototypów żeby nam wytłumaczyć Sestimesti), takim ogólnym wakacyjnym luzie. I coś co u nas by pewnie nie przeszło - był rozłożony przez niemal trzy dni War of the Ring Collector Edition, zajmujący często bezczynnie stół (bo chłopaki grali z dużego doskoku)... i dodatkowo to, że gra ta (wiemy ile kosztująca) po prostu leżała tam cały czas i nikt się nie martwił, ze np. obsługa coś pogubi... albo co.
Co bardzo różni to podejście do jedzenia i picia. Wszyscy wiedzą, że o gry się dba i dbają o nie... ale piwo i kawa na stole, paluszki i (o zgrozo) chipsy
, a także normalne jedzenie bo ktoś zgłodniał to zupełna norma. I przyznaję bardzo miła norma, bardzo się nam to podobało... a fakt, że nie było żadnego wypadku typu 'gra w coli' świadczy, że po prostu można, gdy ludzie zdają sobie sprawę o co chodzi, a jednocześnie "plansza" jest dodatkiem do wspólnego spotkania i zabawy.
Generalnie różnic do opisania nie ma dużo, ale widać że oni tam się zgrywali juz przez lata i mam nadzieję, ze takie kontakty i podejście będzie się rozwijać i u nas.
Mogę Wam co najwyżej pozazdrościc. 
And I have no polish letters on my keyboard 
